Zatem dla emocjonalnego odczucia 1% uczestników dobrze, by reszta nic nie kapowała, co się dzieje. Ekstra.konserwa pisze: ↑2022-06-11, 15:18 Moim jezykiem ktorym posluguje sie jako jezykiem moim czystym, jest jezyk polski.
Bedac gdziekolwiek poza Polska w sposob zwyczajny wysluchiwalem Mszy sw. wedlug NOM w kazdym jezyku danego kraju/regionu, ale nie byl to jezyk polski. I do tego nonszalancka liturgia, w ktorej trudno uczestniczyc bez znajomosci jezyka. Pozytek duchowy watpliwy.
W liturgi trydenckiej jest jeden jezyk, i jedna liturgia. nawet nie znajac jezyka danego kraju, nawet nie znajac laciny liturgia pozwala na jednakowy odbior i przekaz Ofiary Mszy sw. Mozna odniesc wielki pozytek, duch sie raduje, nawet bez rozumienia slow.
A w ogóle, w takim razie trzeba wprowadzić odprawianie po angielsku - wszędzie jednakowo. I do tego część ludzi będzie rozumiała
Ciekawe, czy tak samo byś zaproponował małżonkom - żeby rozmawiali po japońsku. Oczywiście zapewniłbyś im rozmówkiDla kazdego wiernego jest do uzytku Mszalik z tekstem lacinkim i obok tekstem w jego ojczystej mowie ( bez problemu do nabycia).
Naturalnie jest rozmawiać w języku, który się rozumie. Po to zresztą w swoim czasie zmieniono język odprawiania na łacinę - bo znał ją w Cesarstwie Rzymskim niemal każdy.
Z tym że łacina w późniejszych wiekach - kiedy przestała być językiem potocznym - skutecznie oddzieliła wiernych od uczestnictwa w akcji liturgicznej. Zatracono świadomość, że Ofiarę Mszy Świętej sprawuje całe zgromadzenie, a nie tylko ksiądz.
Doszło do tego, że ksiądz tam sobie coś niezrozumiale mruczał przy ołtarzu, a wiernym zalecano w tym czasie... odmawianie różańca.