Duchy, zjawy.

UFO, obce cywilizacje, niewyjaśnione zjawiska na Ziemi. Ciężkie dyskusje na ciężkie tematy.
Jason12
Przybysz
Przybysz
Posty: 3
Rejestracja: 12 wrz 2022
Has thanked: 2 times

Re: Duchy, zjawy.

Post autor: Jason12 » 2022-09-12, 23:52

Czernin pisze: 2016-01-22, 16:40 Czy widzieliście kiedykolwiek w życiu ducha czy zjawę i czy w ogóle wierzycie w to?

Mi mama opowiadała, że gdy byłem mały, miałem może kilka tygodni, to przy moim łóżku usłyszała głos zmarłego rok wcześniej dziadka, ja wtedy zapłakałem. Mama wtedy była w drugim pokoju i gdy to usłyszała zajrzała do mnie i niczego nie widziała a ja smacznie sobie spałem.
Kiedyś jak się obudziłem w nocy to odpaliłem telewizor i oglądałem chyba mecz hokeja bo wiedziałem że już nie zasne i wtedy spałem w pokoju moich dziadków i jest tak że jest jakby przedpokój i tam jest szafa barek i inne a potem dalej gdzie spałem telewizor stół itp. Przejście jest dość duże i gdy tak se leżałem coś kątem oka tam zobaczyłem patrzę a tam taka zjawa która wyglądała jak ta samara morgan. Przeszła z lewej strony na prawa i gdy była na środku mi pomachała i poszła. Prawie zawału dostałem ale teraz bardziej się z tego śmieje. Dziwne to było bo ani nie myślałem o niczym złym a byłem wciągnęty w mecz hokeja a tu nagle takie coś.

Ktoś całkiem obcy

Re: Duchy, zjawy.

Post autor: Ktoś całkiem obcy » 2022-09-19, 21:55

Dawno temu pamiętam, późną nocą nie pamiętam dokładnie godziny poszedłem do kuchni napić się wody i wyjrzałem po pewnym czasie przez okno, po dłuższej chwili zauważyłem przez ułamek sekundy białe coś sunące tuż nad ziemią, gdy pobiegłem do sąsiedniego pokoju żeby mieć na to coś lepszy widok, już tego widma nie było, przemieszczało się szybko właśnie w kierunku ogrodu z przodu domu i od razu stwierdziłem że skoro tam sunie to będzie stamtąd lepszy widok ale już to coś zniknęło. To mi się zdarzyło już lata temu ale ciągle to pamiętam i nawet nie potrafię potwierdzić czy rzeczywiście coś tam było czy mi się przywidzialo, na pewno nie lunatykowałem, byłem trzeźwy. To nie miało postaci człowieka ale ewidentnie coś lśniąco białego. Dziwne przeżycie ale pamiętam jeszcze że dłuższą chwilę się za tym czymś rozglądałem ale już więcej się nie pojawiło.

Awatar użytkownika
Lwica
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 578
Rejestracja: 24 paź 2022
Has thanked: 83 times
Been thanked: 168 times

Re:

Post autor: Lwica » 2022-12-24, 11:38

Czernin pisze: 2016-01-22, 21:41 (...)
Mianowicie przed godziną 2 w nocy tego dnia, doświadczyłem czegoś dziwnego. Położyłem się spać po ok. 1:15, leżałem, leżałem (na brzuchu), miałem wrażenie jakbym spał, czy też jakbym zasypiał albo coś takiego, w pewnym momencie poczułem, że lewa moja noga jest odrobinę cięższa od reszty ciała i zaczynam się zsuwać na podłogę, pomyślałem sobie, że coś się dziwnego dzieje, jakbym był drętwy ponieważ nie mogę nic z tym zrobić, nagle zsunąłem się całkowicie, nie poczułem upadku, było mi lekko, spokojnie, chyba jak nigdy dotąd, zacząłem wirować, kręcić się w okół pokoju, słyszałem w uszach jakiś dziwny szum, strasznie mi dokuczał, ten szum przyćmił mi ten spokój. W dalszym ciągu krążyłem, czułem, że jakbym odchodził, umierał, coś takiego. Niezbyt poznawałem to co było w pokoju, nie było strasznie ciemno, chociaż było ciemno, miałem świadomość, że za drzwiami są rodzice, jakbym chciał ich obudzić, powiadomić ich, ale to odeszło ode mnie. Było mi spokojnie, ale też ten szum mi dokuczał. Trwało to około 10 sekund może, ustało, gdy się przeżegnałem będąc pod sufitem, wtedy poczułem nagle, że jestem w łóżku, czułem głowę, ręce, nogi, swoje ciało. Przerwałem to "coś" robiąc znak Krzyża św. myśląc o Chrystusie.

Jak się później okazało po rozmowie z Dominikiem, paraliż senny.

Stan taki występuje fizjologicznie podczas snu i zapobiega wykonywaniu przypadkowych ruchów ciała. Ze zjawiskiem paraliżu przysennego mamy do czynienia wówczas, gdy mózg zaczyna wysyłać owe impulsy w niewłaściwym momencie: przy gwałtownym wybudzaniu się ze snu w fazie REM, lub podczas zasypiania, gdy nie doszło jeszcze do utraty świadomości.
O, temat mi dobrze znany 😌
Albo paraliż albo już OOBE (wyskoczenie z ciała). U Ciebie klasyk: dudnienie/szumy w uszach, ciśnienie, drętwienie kończyn, wibracje ciała, brak możliwości ruchu. Inne to np. uczucie śmierci, przemieszczanie się po pokoju, omamy, postacie przy łóżku, "pojawianie" się w innym pokoju, uczucie oddzielenia kończyn, uczucia/emocje NIE z tego świata, po prostu nie da się ich opisać słowami, ciężko do czegoś porównać itd. Wszystko z tych kwestii przerabiałam.
A sen, gdzie robimy co chcemy bo mamy świadomość, że to sen, to LD (lucid dream), ale to w ogóle coś innego. Sen to sen.

Hehe nawet nie zliczę jak dużo miałam paraliżów, ale w większości dużo mniej przyjemnych. Po roku czasu naprawdę można to tak opanować, że wybudzałam się lub od razu czułam, że "to to" i trzeba reagować. Polecam próbować siłą woli poruszyć dużym palcem od stopy. Nie da się oczywiście od razu tego zrobić, ale trzeba jakby skupić się na tym palcu i próbować. Trening czyni mistrza 😁
Ale za pierwszym razem, kiedy dostałam paraliżu, to myślałam że dostanę zawału na miejscu. Dudnienie w uszach, ciśnienie w głowie, brak ruchu, panika, ciemno, nie da się mówić, uczucie że ciągnie mnie w górę.
Ja mam inne podejście do paraliżów, niż piszą o tym lekarze, a piszą otwarcie od dopiero kilku lat. Moja koleżanka miała to już jako dziecko, moja ciocia miała, mój dziadek jak był młody. A info wcześniej o tym zerowe.

U mnie to temat rzeka. Głównie paraliże zaczynały się tak po prostu lub wchodziły że snu. Te sny zawsze miały tako sam "klimat". Szare, bure, nic się nie działo, jakiś krajobraz, idę, siedzę, myślę, ktoś idzie, pada deszcz. Po prostu takie minimalistyczne przekazy, zawsze było pochmurno, lub zima, również brzydko, tak smętnie, ciemno, bardzo cicho.
Aczkolwiek kiedyś we śnie przeniosłam się nagle do korytarza w moim mieszkaniu i zobaczyłam małą postać w kapturze bez twarzy (jakby czarna dziura), wysokości przedszkolaka.
I później weszłam w paraliż (przypomnę, że w paraliżu jest świadomość IDENTYCZNA jak tu i teraz, po tym można rozróżnić sen od paraliżu/OOBE, nie da się pomylić snu z paraliżem). O rany to było naprawdę horror na żywo. Do tego stała przy mnie, przy łóżku, mnie wydawało się że mam gorączkę, próbowałam się wychylić lub wstać, a zamiast podłogi była rozciągnięta podłoga w dół czyli dziura aż do kolejnego piętra. Wtedy też siostra siedziała w pokoju i zerkała na mnie (jak później mi mówiła, dlatego że ciężko oddychałam), widziałam to, widziałam jak była ubrana, co dokładnie trzymała w ręce, w jaki sposób siedziała. Wszystko się zgadzało kiedy "uciekłam" z tego stanu i obudziłam się faktycznie. A według niej spałam, czyli miałam zamknięte oczy, leżałam na wznak nieruchomo.
Kiedyś też "obudziłam" się a paraliżu i widziałam nad swoim nogami siedzącą po turecu dziewczynkę w ciemnych warkoczach, miała spuszczoną głowę, nie widziałam twarzy. Wtedy się nie wystraszyłam w ogóle ( o dziwo), była pod samym sufitem, w piżamie jasnej. Ale wpadłam dalej w sen i tylko rano o tym jeszcze myślałam.
Można też wpadać z paraliżu w paraliż, na szczęście miałam tak raz w życiu. Coś okropnego, nie mogłam się wybudzić do końca, niby było już ok, ale nie miałam siły wstać żeby pochodzić po mieszkaniu i rozbudzić się. Po prostu wpadałam w kolejne paraliże i tak kilka razy. Rano byłam wyczerpana, nie zmęczona - a wyczerpana. Było mi cały dzień słabo, duszno, ruszałam się jak mucha w smole i serce mi latało jak potrzepane.
No właśnie są też fałszywe przebudzenia. Czyli jest paraliż, wybudzamy się z niego, wstajemy, podchodzimy do okna, a za oknem zamiast bloków - np. wielki kolorowy wodospad.
I ta myśl: "o nie...". I jak się zorientujemy to tak kilka razy może być. To jest tak dziwne, nawet nie wiem czasami jak to opisywać komuś, kto nigdy paraliżu nie miał okazji doświadczyć. Bo jestem pewna, że wstałam z łóżka, ale coś się nie zgadza. Mam taką świadomość jak w tym momencie, kiedy piszę ten post.
Bardzo chciałabym żeby ktoś głębiej zbadał te tematy paraliżów.

Co jeszcze jest charakterystyczne dla paraliżów - wydany nagle jakiś okrzyk, dźwięk. Jeszcze jak miałyśmy razem pokój z siostrą, to właśnie dwa razy tak zrobiłam ponoć ( ja tego nie wiedziałam/nie słyszałam/nie zarejestrowałam), u mnie to wyglądało tak, że nagle mocno unosiłam tułów aby usiąść i właśnie mocne wyciśnięcie powietrza z jakimś dźwiękiem. Siostra zawsze mówiła, że robiłam coś na wzór "łooooo!" 😄

Natomiast OOBE to jeszcze inna kwestia, ale powiązana. Ja raz do połowy wyszłam z ciała. ale tego bardzo się bałam i wybudziłam się.

W temacie, to też miałam dużo nieprzyjemnych lub dziwnych sytuacji. Raz ewidentnie mnie/moją rodzinę coś/ktoś nawiedził, mam świadka - kota, który spał i nagle się zerwał i stał jak zamrożony, sztywny, gapił się w drzwi, skąd dobiegało jasne i mocne światło. Po chwili już go nie było, a kot usiadł i położył się ponownie obok mnie. Ja już się nie położyłam 😅
Co jest zabawne, ja nie pamiętam dokładnie tego światła, było bardzo rozległe na pewno.
Ja byłam tak wystraszona, że w ogóle najpierw to chyba z godzinę siedziałam na łóżku i bałam się nawet odezwać do mojej siostry, która leżała kilka metrów dalej. Oczywiście nie zasnęłam już do rana.

Moja babcia widziała swoją zmarłą mamę przez otwarte okno, która poinformowała ją, że w trumnie ma guzik nie zapięty.
Zwierzęta też często się ukazują podobno. Mój dziadek z trzema kolegami wracali wieczorem, przez poboczne drogi i widzieli wielkiego konia leżącego na środku. Zaczęli go omijać, jak dziadek się odwrócił to już go nie było. Cztery dorosłe osoby widziały to samo.

A słyszeliście o czarnym psie, który zwiastuje śmierć? Ja pierwszy raz słyszałam od cioci, miesiąc temu po pogrzebie mojej mamy. W internecie jest mało info, głównie zagranicznych.
Normalnie bym trochę to włożyła między bajki, ale moja babcia kilka lat temu go widziała. Według niej podczas obiadu rodzinnego chodził pies po mieszkaniu, koło jej nóg, pod stołem i była oburzona że ktoś go wpuścił tutaj, oczywiście widziała go tylko ona, a wszyscy patrzyli na nią z zaciekawieniem o czym ona gada. A ta po prostu wodziła za czymś wzrokiem kilka minut z przerażeniem, autentycznie była wystraszona. Dwa miesiące minęły i babci już nie było na tym świecie.
Co lepiej, bo moja mama widziała też psa, niedawno, może ponad dwa miesiące temu... Ona była bardzo wierząca. Jak to powiedziała do taty: że wydawało jej się, że wielki czarny pies wyszedł przez balkon. Śmiali się z tego później. Wtedy jeszcze nie wiedziała nawet o chorobie, dowiedziała się za jakiś tydzień po tej sytuacji. Jak się okazało śmieszne nie było bo mama za miesiąc zmarła. Ponoć te zjawy są jak namacalne. Aczkolwiek w necie można czytać o warczących lub wypowiadających imiona psach. No ale to tutaj, w przypadku babci i mamy, absolutnie czegoś takiego nie było.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Duchy, zjawy.

Post autor: Andej » 2022-12-24, 21:43

To ciekawe. Ale przyznam, że zupełnie nie interesowałem się tym tematem. Dla mnie to sen. Traumatyczny, ale sen. Bo zawsze sytuacja zagrażająca życiu. Chęć ucieczki. Ale bez możliwości wykonania jakiegokolwiek ruchu. Bez możliwości wydania okrzyku. A czasem bez możliwości zaczerpnięcia oddechu. Zwykle sen przerwany przebudzeniem. Miękkim, to znaczy, że jakimś cudem, udawało się wyjść z opresji. Ale też nieraz upadkiem. Dziwnym. Tak, jakby spaść zupełnie na płasko na łózko z jakichś 30 - 50 cm. Łupnięcie, przebudzenie. Wybudzenie. Pot. Zasypianie.
Ale czy można to wiązać z duchami czy zjawami? Wydaje mi się, że to efekt jakichś zaburzeń organicznych. Np. dłuższego bezdechu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Lwica
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 578
Rejestracja: 24 paź 2022
Has thanked: 83 times
Been thanked: 168 times

Re: Duchy, zjawy.

Post autor: Lwica » 2022-12-24, 23:57

Andej pisze: 2022-12-24, 21:43 To ciekawe. Ale przyznam, że zupełnie nie interesowałem się tym tematem. Dla mnie to sen. Traumatyczny, ale sen. Bo zawsze sytuacja zagrażająca życiu. Chęć ucieczki. Ale bez możliwości wykonania jakiegokolwiek ruchu. Bez możliwości wydania okrzyku. A czasem bez możliwości zaczerpnięcia oddechu. Zwykle sen przerwany przebudzeniem. Miękkim, to znaczy, że jakimś cudem, udawało się wyjść z opresji. Ale też nieraz upadkiem. Dziwnym. Tak, jakby spaść zupełnie na płasko na łózko z jakichś 30 - 50 cm. Łupnięcie, przebudzenie. Wybudzenie. Pot. Zasypianie.
Ale czy można to wiązać z duchami czy zjawami? Wydaje mi się, że to efekt jakichś zaburzeń organicznych. Np. dłuższego bezdechu.
Ale piszesz o paraliżu? Powiem Ci, że według mnie nie ma opcji żeby nazwać paraliż snem. Bo jesteś w 100% świadomy, tak jak teraz kiedy to czytasz. A po śnie jednak zawsze masz takie "to był tylko sen". Ta świadomość podczas paraliżu jest tak jakbyś pstryknął palcami i nagle w tym momencie uwięził siebie w ciele i doznawał tych wszystkich sytuacji, które opisałam wyżej.

Raz miałam dziwaczny paraliż, ostatecznie bardzo przyjemny pod koniec bo były właśnie te uczucia absolutnie nie z tego świata. Wiem, że to brzmi śmiesznie bo niby wszystko jesteśmy w stanie opisać, że przyjemne, że podobne do np radości albo do błogiego stanu. Ale jednak nie.
Wtedy kiedy wpadłam w paraliż było jasno w pokoju bo była to moja popołudniowa drzemka. I wszystko było takie jasne, mleczne, cicho, spokój, żadnego dźwięku, szmeru ani żadnych nieprzyjemnych doznań. Oczywiście nie mogłam się ruszyć standardowo. ale pomyślałam, że przecież zaraz to minie. Ale nie mijało. Ja leżałam jakbym była uwięziona we własnej głowie. To było okropne. Nie ukrywam, że po prostu myślałam że umarłam. Bo miałam wrażenie, że to trwało bardzo długo.
Bo nie działo się NIC. Po prostu nic.
Ale później... Właśnie nagle poczułam coś niesamowitego, jakby ciepło takie miękkie (nie wiem jak to opisać) w klatce piersiowej, rozchodziło się po całym ciele, rozlewało jak letnie mleko i rozpychało przyjemnie, od klatki zaczynając.
I później takie uczucie bardziej psychiczne - pomieszane z błogim stanem, z bezpieczeństwem, z niesamowitym spokojem, z ukojeniem. No właśnie nie znam tego uczucia żeby je nazwać.
To mnie przekonało ostatecznie, że paraliże nie są jakimś tam tylko wyłączeniem mięśni, co próbują przekazać lekarze.
Ewentualnie paraliże/OOBE odkrywa nieznane zakamarki naszego umysłu lub duszy.

Choć czytałam książkę Monroe i on ponoć wyskakując z ciała był u znajomej i potrafił później powiedzieć co ona robiła w pokoju, jak była ubrana itd. I ona to potwierdziła.
Robili dwa razy taki eksperyment. Nie wiem czy to forum jest odpowiednie do tego tematu.

No ale ja niby też widziałam (mając zamknięte oczy, leżąc na wznak) co robi moja siostra, jakie ma na sobie ubranie, jak dokładnie siedzi - nogi wyciągnięte i oparte o krzesło obrotowe, trzymała kubek w ręce.
Lekarze/naukowcy też piszą niby że paraliże mogą pokazywać się przy przemęczeniu czy depresji. Ja mialam najlepszy okres w życiu kiedy zaczęły mnie "dotykać". Dlatego to również u mnie się nie zgadzało.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13689
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2004 times
Been thanked: 2176 times

Re: Duchy, zjawy.

Post autor: sądzony » 2022-12-25, 08:34

Cześć @Lwica. Myślałem o Tobie ostatnio. W kontekście śmierci Twej matki. Mam nadzieję, że sobie radzisz.

Co do paraliżu - doświadczyłem tego stanu kilka razy w życiu po przebudzeniu. Interesowałem się również LDS i również go doświadczałem. Mam spore doświadczenie z narkotykami i ze środkami psychoaktywnymi. Sam również próbowałem "przejść" na "drugą stronę". Nigdy jednak nie spotkałem "ducha", b. często spotykałem jednak wytwory własnej psyche.

Pozdrawiam
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Lwica
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 578
Rejestracja: 24 paź 2022
Has thanked: 83 times
Been thanked: 168 times

Re: Duchy, zjawy.

Post autor: Lwica » 2022-12-25, 09:36

sądzony pisze: 2022-12-25, 08:34 Cześć @Lwica. Myślałem o Tobie ostatnio. W kontekście śmierci Twej matki. Mam nadzieję, że sobie radzisz.

Co do paraliżu - doświadczyłem tego stanu kilka razy w życiu po przebudzeniu. Interesowałem się również LDS i również go doświadczałem. Mam spore doświadczenie z narkotykami i ze środkami psychoaktywnymi. Sam również próbowałem "przejść" na "drugą stronę". Nigdy jednak nie spotkałem "ducha", b. często spotykałem jednak wytwory własnej psyche.

Pozdrawiam


A dziękuję, miło mi bardzo, że zastanawiałeś się jak żyję.
Cóż... Jakoś sobie radzę, co mam zrobić. Chociaż jest inaczej i czuję się trochę wypompowana emocjonalnie. W tym momencie jest to dziwne uczucie po prostu. Naprawdę z dobry tydzień nie dochodziło do mnie to, co się wydarzyło i jak się zakończyło. Bo wszystko stało się bardzo szybko, praktycznie w miesiąc. Jedyny plus, że cierpiała miesiąc tylko. Ale cierpiała sporo: plastry przeciwbólowe, do tego podawałam jej morfinę co kilka godzin w ostatnich dniach.

Ale wracając do tematu, to ja z narkotykami nigdy nie miałam styczności, pić też nie piłam więcej niz raz na pół roku bo po prostu nigdy nie mnie ciągnęło do alko. Także u mnie to absolutnie nie miało związku na powyższe kwestie. Zresztą - paraliżu lub OOBE doznają bardzo często dzieci.

Jeżeli interesowałeś się tematem, to może czytałeś książkę Roberta Monroe? Mnie temat interesował bo miałam paraliże naprawdę ciągle od około 2009 roku jakoś, z dużą intensywnością tak średnio raz na kilka tygodni. Ale później się uspokoiły z biegiem czasu. Ostatni miałam w tym roku, sporadycznie kilka razy w roku się pojawią.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13689
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2004 times
Been thanked: 2176 times

Re: Duchy, zjawy.

Post autor: sądzony » 2022-12-25, 09:45

Nie czytałem. Bardziej interesował mnie LDS. Czytałem to
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/172599/ ... domego-snu

Zapisywałem sny przez kilka lat. Pamiętałem nawet kilka z każdej nocy. LDS doświadczałem dość często. Gdy przestało mnie to interesować przestałem ich doświadczać.

Paraliże (choć może się mylę) są dla mnie wynikiem zbyt wczesnego wybudzenia się "umysłu" lub zbyt późnego wybudzenia się ciała.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Lwica
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 578
Rejestracja: 24 paź 2022
Has thanked: 83 times
Been thanked: 168 times

Re: Duchy, zjawy.

Post autor: Lwica » 2022-12-25, 10:30

No widzisz, u mnie w paraliże pojawiły się tak po prostu.
LD (piszesz LDS, ja kojarzę skrót LD- lucid dream) miałam też jakoś sama z siebie, ale nie były zbyt żywe i chyba kilka razy w życiu. Można było je wywołać też z tego co pamiętam. Paraliże też.
Ogólnie paraliż jest również wstępem do OOBE - tego wyskoczenia z ciała. Bo jeżeli poddamy się temu bezwładnie, to są szanse spore, że wyskoczy. Ja raz do połowy wyszłam bo usiadłam na łóżku i było tak ciemno, no po prostu czarna plama zamiast nawet jakiegoś zarysu mebli czy nie wiem prześwitu świateł zewnętrznych przez żaluzje. I wtedy widziałam swoje ręce wyciągnięte przed sobie (nie czułam ich), wyglądały jak zbity dym siny (niebiesko-szary?). Ja wiedziałam, że to są moje ręce, ale nie było w nich czucia, one nie reagowały. Wystraszyłam się i na szczęście rano obudziłam. Później szukałam w internecie coś na ten temat. Znalazłam na stronie zagranicznej dopiero po miesiącu bo wracałam często i uparcie do tego szukania co jakiś czas. I co ciekawe ten opis koloru oraz tego, jak prezentował się według mnie owy "twór" wyglądało na "ciało eteryczne".
Czytałam różne koncepcje, że takie ciało można widzieć przy śmierci, albo właśnie podczas OOBE.
Co ciekawe ja wtedy o tym nigdy nie czytałam... Także mój mózg nawet nie mógł sobie tego wykreować na zasadzie jakiegoś skojarzenia czy opowiadania o tym.
Co jeszcze ciekawe, ponoć te tematy około- paraliżowe są dziedziczne. Tata mojej mamy miał, moja mama też, ja. Mojej przyjaciółki tata z kolei też doświadczał paraliżów, później ona.
Mama zawsze mówiła mi żeby w to się nie bawić. Też tak myślę i absolutnie nie wierzę lekarzom w tej kwestii, że to "tylko odłączenia nerwów".

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13689
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2004 times
Been thanked: 2176 times

Re: Duchy, zjawy.

Post autor: sądzony » 2022-12-25, 10:38

Lucid Dream (chyba) System - tłumaczone jako "sztuka świadomego śnienia". Zgadza się można temu pomóc (czy wywołać - chyba za duże słowo).
- można w to zasnąć lub uczyć się uświadamiać sobie snu we śnie
Paraliże także raczej zdarzały m się samoistnie.
Nie miałem jednak doświadczenia "wyjścia z ciała", a raczej wyjścia z "ego" :)
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

ODPOWIEDZ