Andej pisze: ↑2019-01-06, 10:29
Dziękuję, choć jestem nieco rozczarowany. Wydawało mi się, że jesteś przekonany do swoich tez. Ale tak też można.
Czym jesteś rozczarowany?
Dodano po 3 minutach 7 sekundach:
Praktyk pisze: ↑2019-01-06, 18:44
No to wymieniaj
Wątek jest pojemny. Najwyżej administracja dokupi dysku
Może to trochę "marvelowski" argument, ale najwyższy poziom świadomości powinien odznaczać się wszechmocą. Przecież wyżej się nie da.
Stan przebudzenia oznacza się wszelkimi mocami jakie nie są sprzeczne z prawami rządzącymi światem, tak to jest tłumaczone. Można np. słyszeć co się dzieje po drugiej stronie globy, podróżować z niezwykle szybką prędkością czy być w kilku miejscach na raz, przechodzić przez ściany. Nie stajesz się jednak supermanem czy coś takiego
Dodano po 2 minutach 4 sekundach:
Praktyk pisze: ↑2019-01-06, 18:44
Wyczułeś mnie
Nie zastanawiasz się nigdy dlaczego nasza fizyka jest tak uporządkowana ? Odpowiedź, że nie doszukuję się "antropiczności" jest taka trochę ignorancka. Można nie doszukiwać się inteligentnego planu, ale nie sposób nie doszukiwać się przyczyny lub sposobu powstania tego porządku.
Kompletny system filozoficzno-religijny powinien odpowiadać na to pytanie.
Z punktu widzenia nauki mieliśmy masę szczęścia przy losowaniu praw rządzących wszechświatem, z punktu widzenia buddyzmu wszechświat umożliwia istnienie życia, ponieważ taka jest karma istot go zamieszkujących (karman pozostały po poprzednim wielkim wybuchu i wielkim kolapsie).
Dodano po 1 minucie 58 sekundach:
Praktyk pisze: ↑2019-01-06, 18:44
Niech i tak będzie, ale niezależnie od intencji czy motywacji czynienia dobra efektem dobra jest wzrost istnienia w samsarze. Nie zgodzisz się ?
Samsara jest pełna, nie można jej specjalnie powiększyć. Zgadzam się jednak z tym że efektem aktywności przebudzonej świadomości jest wzrost dobra.
Dodano po 1 minucie 37 sekundach:
Praktyk pisze: ↑2019-01-06, 18:44
To mnie zawsze odstraszało w buddyzmie tak z praktycznego punktu widzenia. Mnogość koncepcji do opanowania. 8-raka ścieżka, 6 sfer egzystencji.
U nas jest prościej, koncepcja jest jedna. Zaufanie do Boga
Można się obyć bez tych wszystkich zaawansowanych i uczonych podziałów, patrz buddyzm zen.
Dodano po 5 minutach 15 sekundach:
Praktyk pisze: ↑2019-01-06, 18:44
Jeśli jest iluzją to teraz jesteśmy w nirwanie ? Tylko o tym nie wiemy ?
Są i takie koncepcje
Praktyk pisze: ↑2019-01-06, 18:44
To po co to zamieszanie z odradzaniem ?
Znowu są różne koncepcje. Wg niektórych odradzamy się od zawsze, bo jeszcze nie rozpoznaliśmy swojej prawdziwej natury. Są i inne podejścia:
''Na początku istnieje otwarta przestrzeń, przestrzeń nie należąca do nikogo. Istnieje też związana z przestrzenią i otwartością pierwotna inteligencja widja (sanskr.). Widja to precyzja, ostrość, której towarzyszy przestrzeń. Ostrość tak przestrzenna, że można w niej umieszczać i przedstawiać rzeczy. Przypomina przestronną salę, w której jest dość miejsca na tańce, w której nie istnieje niebezpieczeństwo przewrócenia się czy potknięcia o różne przedmioty, gdyż jest to przestrzeń całkowicie otwarta. My jesteśmy tą przestrzenią, my i ona to jedno, my to widja to inteligencja, otwartość.
Skoro cały czas tym właśnie jesteśmy, skąd wzięło się pomieszanie; gdzie podziała się przestrzeń; co się stało? W rzeczywistości nic się nie stało. Po prostu staliśmy się w tej przestrzeni zbyt aktywni. Jest ona tak wielka, że kusi, by w niej tańczyć. Jednak nasz taniec stał się zbyt dynamiczny, zaczęliśmy wirować bardziej, niż to konieczne. W tym momencie uzyskaliśmy samoświadomość – świadomość: to ja tańczę w przestrzeni.
W tym momencie przestrzeń przestaje być przestrzenią jako taką. Staje się czymś stałym. My zamiast stanowić z nią jedność, postrzegamy teraz przestrzeń jako oddzielny byt, jako coś namacalnego. Na tym polega pierwsze doświadczenie dualizmu: przestrzeń i ja – ja tańczę w przestrzeni, a ona jest czymś stałym i oddzielnym ode mnie. Dualizm ten to koncepcja '''przestrzeń i ja'', to brak absolutnej jedności z przestrzenią. Tak rodzi się forma, tak rodzi się podział na ''ja'' i ''nie-ja''. (...)''
- czogiam Trungpa Rinpocze, ''Wolność od duchowego materializmu''
''Nauki które prezentujemy należą do ustnej tradycji Dzogczen zwanej Shang Shung sNyan rGyud.
(...)
Mistrz Nagzher Lodpo /zwany również Gyerpungą/ zapytał starego mistrza Tapihritsę, w czym należy szukać przyczyny tego, że ktoś staje się oświeconym Buddą, a ktoś inny przemieszcza się w samsarze. Mistrz Tapihritsa odparł, że ostateczną przyczyną zarówno transmigracji, jak i oświecenia, jest Podstawa (gzhi). Pierwotny stan jednostki, /który reprezentuje nierozdzielną jedność pustki i świetlistej przejrzystości/ Z gDangs pustki, która stanowi cechę charakterystyczną energii tej pustki, powstaje możliwość oświecenia (jak również transmigracji). A z tej obecności powstaje pięć świateł. Odnośnie sposobu powstawania tych świateł, z pustki powstaje element powietrza, który zarządza tymi pięcioma światłami, a cecha charakterystyczna powietrza jest ruch. Z ruchu powstaje działanie, a na wskutek działania pojawia się obecność. Sama ta obecność jest tym co nazywamy przejrzystością i światłem (gsl-ba), a ten ruch istnieje w kun-zhi; jego cechą jest również Podstawa.
Bez względu na to, czy mówimy o Podstawie (kun-zhi) czy ruchu (‘gyu-ba), są one bezbarwne. Nie są białe, niebieskie, żółte, zielone, ani czerwone. Stan ten jest przejrzysty i przypomina kryształ. Nie rozświetla, ani nie zaciemnia, ale to właśnie z energii tego Stanu powstaje światło. Gdy ta energia rozchodzi się i oświetla wszystko, nie dzieli się na poszczególne kolory. W chwili, w której w pełni się to pozna, pojawia się światło i iluminacja. Powstały stan wyzwolenia może zostać nazwany Samantabhadrą czyli Kuntu Zangpo. Ponieważ ruch stanu powietrza jak i działanie stanu karmicznego są względne, to kiedy znajdujemy się w stanie ruchu, żyjemy tym stanem ruchu, wówczas pojawia się iluminacja. Dlatego ten ruch sam w sobie jest podstawą iluminacji. Kiedy jednak wchodzimy w dualistyczne pojęcia i tracimy zrozumienie tego światła i samych siebie, w umyśle pod wpływem karmicznych ruchów pojawiają się osądy. W ten sposób skondensowane światło staje się promieniami świetlnymi, a poruszenie się tych promieni i dalsze zagęszczanie się światła powoduje powstanie materialnych obiektów. Tak to się rozwija.
Z tego powstają namiętności takie jak gniew czy złość. Cechą charakterystyczną uczucia gniewu jest białe światło. Jeśli jesteśmy przywiązani do tego światła, pojawia się uczucie przywiązania, a jego charakterystyczna energia manifestuje się pod postacią czerwonego światła. Nie rozpoznanie tych dwóch charakterystycznych świateł, sam ten fakt braku rozpoznania nazywamy niewiedzą. Z energii tej niewiedzy wyłania się światło niebieskie, a gdy ta zasada nie jest zrozumiana, mamy to, co nosi nazwę trzech namiętności. U podstawy tych trzech namiętności pojawia się duma, a z ich połączenia wyłania się światło zielone, które wskazuje na obecność uczucia dumy. Wraz z pojawieniem się drugorzędnych przyczyn, mających wiele wspólnego z tymi czterema namiętnościami, powstaje uczucie zazdrości, a z jego charakterystycznego sposobu powstaje światło żółte.
Po wyłonieniu się tych pięciu charakterystycznych świateł, zaczyna funkcjonować energia elementu powietrza, którego cecha charakterystyczną jest ruch. Ze współpracy tych aspektów powstaje dźwięk, a dalszy rozwój światła jest związany z rozwojem dźwięku. Dzięki temu mamy światło i dźwięk.; nie rozpoznanie tego powoduje powstanie lęku. Pojawienie się lęku powoduje skonkretyzowanie i lepsze rozwinięcie się pięciu podstaw w wyniku czego mamy wszystkie te namiętności. Wówczas z tego co nazywamy nieczystościami światła wyłania się wymiar materialny, forma. Jeśli mówimy o danej jednostce, to z żółtego światła powstaje materialna karma (ciało), a z czerwonego światła – ciepło. Z zielonego światła powstaje oddech i powietrze, z niebieskiego światła krew, a z białego światła - kość. Dla tych pięciu kolorów istnieje pięć charakterystycznych umiejscowień, pięć bram, pięć ścieżek, pięć owoców (liści). Ponadto posiadają one pięć członków, pięć nieczystości. Każde z tych świateł posiada wszystkie te cechy charakterystyczne. Pojęcie to jest niezwykle ważne dla zrozumienia medycyny tybetańskiej.
(...)''
Namkhai Norbu Rinpocze, z komentarza do: ''Zwierciadło Świetlistego Umysłu'' Tapihritsy
Praktyk pisze: ↑2019-01-06, 18:44
Można się odradzać i nadal być w nirwanie. Przyjemne z pożytecznym
Buddyzm Tybetański postuluje odradzanie się w samsarze aby pomagać innym istotom i wstrzymanie własnej nirwany również w tym celu.
Ps. Dla buddysty odradzanie się nie jest przyjemne
Dodano po 1 minucie 37 sekundach:
Praktyk pisze: ↑2019-01-06, 18:44
A jak wyglądała by egzystencja nieuwarunkowana ?
Nie można by jej opisać żadnym słowem, nieco światła rzuca mój artykuł o nirwanie który znasz.
Dodano po 2 minutach 22 sekundach:
Praktyk pisze: ↑2019-01-06, 18:44
Dla mnie niezbyt istotne jest jak ktoś nazwie to co wyznaję. Chcę wyznawać prawdę ( notabene jak buddysta
). Nie przemawiają więc do mnie dziurawe koncepty. Moja religia odpowiada jednoznacznie i prosto na pytanie skąd bierze się istnienie i kto decyduje jak wygląda.
A pytanie "skąd przychodzimy, dokąd zmierzamy ? " zaprząta myśli ludzi od zawsze, więc przynajmniej religia powinna na to odpowiadać, bo nauce słabo idzie.
Ogólnie to wszystko tworzy karman, więc przejawiające się istoty powstają na podstawie prawa przyczyny i skutku. Jeżeli potrzebujesz wiedzieć więcej, to muszę zacytować suttę i liściach:
Sutta o liściach.
Simsapa Sutta, SN LVI.31.
Pewnego razu Błogosławiony przebywał w Kosambi w Lesie Simsapa. Wówczas, wziąwszy w rękę kilka liści zapytał mnichów:
"Jak myślicie mnisi, gdzie jest więcej liści - w mojej dłoni, czy pozostałych liści w lesie?"
"W dłoni Błogosławionego jest mniej liści. Tych pozostałych w lesie jest dużo więcej."
"Tak samo mnisi, tych rzeczy które poznałem bezpośrednią wiedzą, ale ich nie nauczałem jest daleko więcej.
A dlaczego ich nie nauczałem?
Ponieważ nie mają związku z celem, nie są w relacji do świętego życia, nie prowadzą do pozbawienia złudzeń, do beznamiętności, do wycofania, do uspokojenia, do bezpośredniego poznania, do najwyższego Przebudzenia, do Wygaśnięcia. Dlatego ich nie nauczałem.
A czego nauczałem?
Oto cierpienie. Oto źródło cierpienia. Oto wygaśnięcie cierpienia. Oto droga i praktyka prowadząca do wygaśnięcia cierpienia. Tego nauczałem.
A dlaczego tego nauczałem?
Ponieważ są związane z celem, pozostają w relacji do świętego życia, prowadzą do pozbawienia złudzeń, do beznamiętności, do wycofania, do uspokojenia, do bezpośredniego poznania, do najwyższego Przebudzenia, do Wygaśnięcia.
Tak więc, waszym obowiązkiem jest kontemplacja:
Oto cierpienie... Oto źródło cierpienia... Oto wygaśnięcie cierpienia...
Waszym obowiązkiem jest kontemplacja:
'Oto droga i praktyka prowadząca do wygaśnięcia cierpienia'..."