Post
autor: Rafał » 2022-05-14, 14:46
A ja z kolei nie wyobrażam sobie Nieba. Mój umysł - tak zostałem stworzony, trudno - ma z tym nielada problem.
Czytając kilka stron tematu, jawi mi się Ono jako takie zebranie ludzi w chórku i śpiewanie Panu Bogu pieśni. Stoisz, śpiewasz, śpiewasz i śpiewasz, a w przerwie się modlisz. Nie chcę być źle zrozumianym - nic nie mam do modlitw czy chwalenia Boga śpiewem ale... jako człowiek wychowany na przełomie XX i XXI wieku, jawi się to dla mnie jakoś mało interesująco. Stąd też rozumiem dlaczego coraz więcej młodych ludzi odchodzi od wiary, a przynajmniej od uczestnictwa w Eucharystii.
Gdy jesteś młody i zdrowy to świat stoi dla Ciebie otworem. Masz dużo energii, spotykasz się z ludźmi których kochasz, lubisz i cenisz. Spędzacie czas w ciekawy sposób. Wyjazdy w nowe miejsca - góry, wspinaczki, biwaki w lesie, ognisko i rozmowy do rana, aktywności sportowe - także i te ekstremalne, imprezy. Wybór jest przeogromny. W ten sposób młody człowiek chce żyć, nawet po śmierci.
Później przychodzi starość, a z nią choroby. Na tym etapie człowiek marzy już głównie o spokoju i tak wyobraża sobie Niebo - jako odpoczynek.
Przecież czy nie lepiej, by było gdyby ludzie rodzili się jako schorowani starcy, najlepiej samotni? Mogliby wtedy dowoli pragnąć bycia w Niebie aby odpocząć.
Od wieków różne społeczności wyobrażali sobie życie po śmierci jako byt w wiecznym szczęściu, w którym oddajemy się temu co właściwe naszej kulturze i odpowiadające epoce, w której żyjemy. Miało to też nas zachęcić do większego wysiłku w życiu doczesnym. Weźmy takich wikingów - jeżeli zginąłeś w boju jako honorowy wojownik, to wedle nordyckiej mitologii wędrowałeś do Walhalli, gdzie za dnia wojowałeś a wieczorem ucztowałeś z Odynem. Idziemy z duchem czasu. Za kilka stuleci chrześcijaństwo będzie mniejszością. Podbijemy mars, później inne planety. Ludzie być może zaczną wierzyć, że po śmierci trafimy do innej, lepszej galaktyki jeśli będziemy w życiu doczesnym choćby, nie wiem - lepiej gospodarować zasobami albo nie niszczyli wrogich okrętów kosmicznych?
Pytanie na marginesie - jeśli urodziłeś się w rodzinie wikingów i nie miałeś okazji poznać chrześcijaństwa, a od młodości plądrowałeś inne wyspy i giniesz w boju, to gdzie wędruje Twoja dusza? Do Nieba, Walhalli czy piekła?
Ostatnio zmieniony 2022-05-14, 15:02 przez
Rafał, łącznie zmieniany 3 razy.