Andej pisze: ↑2019-06-21, 18:24
Widać potrzebujesz odpoczynku od Dzienniczków. A może potrzebujesz innej lektury. Czytałaś Krąg biblijny? I Jezusa Chrystusa tego samego autora?
Nie czytałam. Myślę, że pierwsza książka dobra jest dla tych, którzy znają już lepiej Pismo Święte, a zwłaszcza Stary Testament. O drugiej czytałam trochę, że jest dobra i popularna, ale nie wiem, czy to bezpieczna literatura.
Andej pisze: ↑2019-06-21, 18:24
A co do rozumu, to czegoś nie rozumiem. Tak piszesz, jakbyś uważała, że s. Faustyna byłą pozbawiona rozumu, bo z niego zrezygnowała. W sytuacji, gdy ona opisała coś przeciwnego. Otwarcie własnego rozumu na rozum Boga jest wspaniałym rozszerzeniem możliwości. Jest poddaniem swojego rozumu woli bożej. To tak, jak przyłączenie kompa do Internetu. Ten sam komp, ale nagle staje się wielowiedzący. Jego możliwości zostają rozszerzone. Niemal w każdym względzie. Tak i umysł ludzki połączony z Bogiem staje się o wiele wspanialszym.
To oczywiste, ale czytając teksty św. Faustyny, odniosłam wrażenie, jakby ona przeczyła tej teorii i ograniczała swój rozum, chcąc, by to inni jej rozumem kierowali. Boję się takiego sposobu myślenia, kiedy ktoś ogranicza swój rozum i poddaje go pod kierownictwo innych. Nie uważam tego za dobry przykład, co więcej, historia pokazuje, jak wielkie zagrożenie on niesie. Wiem, o co chodziło s. Faustynie, ale sposób, w jaki to opisała, nie pokazuje tego, o czym piszesz, a wręcz coś odwrotnego.
Andej pisze: ↑2019-06-21, 18:24
Tym niemniej. Jeśli teraz nie lezy, to odłóż.Nie czytaj na siłę. Ale też nie zapominaj.Miej w takim miejscu, aby co jakiś czas wzrok na to padał. Prędzej, czy później, zechcesz znów sięgnąć. I może nie czytać od deski do deski, ale powolutku. Wtedy, gdy nastrój i ochota.
Muszę przyznać, że trochę nie rozumiem tej presji wśród wielu katolików, aby czytać
Dzienniczek. Tak, odbieram to jako presję i sama z tego powodu czytam tę książkę, choć na początku sięgnęłam po nią zachęcona dobrymi opiniami. Szybko zaciekawienie zmieniło się w przymus, a sam
Dzienniczek pogłębiał moje kryzysy duchowe. Jego lektura przynosi mi odwrotny skutek od zamierzonego. To moje drugie podejście do zapisków św. Faustyny i znowu kończy się ono porażką. Odnoszę wrażenie, że
Dzienniczek wśród katolików jest drugą pod względem popularności książką po Piśmie Świętym. Słowo Boże warto i trzeba poznawać, ale jeśli chodzi o zapiski świętych, to jest ich tak wiele, że chyba można szukać czegoś, co jest dla nas przystępne? Dlaczego mam się męczyć, czytając jedną stronę
Dzienniczka przez 10 minut, by potem pogłębiał się mój kryzys?
Magnolia pisze: ↑2019-06-21, 21:19
Kasiu, Św Faustyna tak szkoliła swoją pokorę. Bo w pokorze widziała swoje zadanie od Boga. Tak bardzo chciała spełniać wolę Bożą i doskonale wypełniać to zadanie, że w swoich przełożonych widziała osoby , którymi Bóg się posługuje, a więc ich decyzje, rozkazy, polecenia, przyjmowała pokornie jako wolę bożą.
Skąd wiadomo, że nie robiła tego wszystkiego ze strachu przed sądem i karą wieczną? Dobrze wiedziała, jak wielka to kara. Kiedy czytałam jej zapiski, miałam wrażenie, że jej pokora była w istocie bardzo wytresowana. Dla mnie było to smutne.
Magnolia pisze: ↑2019-06-21, 21:19
Faustyna miała rozum, ale rezygnowała myślenia o sobie samej. Nam zwykle po usłyszeniu czyjejś decyzji pierwsze co się budzi to myślenie o sobie i swoim komforcie, więc często pojawia się bunt, opór czy dyskurs. Prawda?
Albo czyniła to ze strachu, albo z miłości. Innej możliwości nie ma, ale jeśli ktoś bez miłości miałby się tak poświęcić, popadłby w szaleństwo.
Nie rozumiem tego i chyba św. Faustyna mnie do siebie nie przekona. Słowa Pana Jezusa z jej
Dzienniczka także, zamiast umacniać mnie na duchu, wprawiają mnie w strach i zniechęcenie.