Dezerter pisze: ↑2022-07-10, 10:38
Nieco zmodyfikowana formę medytacji chrzescijańskiej od tej, którą ja praktykowałem...
Jest to przykład chrześcijańskiej medytacji słownej, dyskursywnej, obrazowej, analitycznej osadzonej w duchu teologii katafatycznej będącej w opozycji (i zarazem jedności, uzupełnieniu) medytacji „bezsłownej”, niedyskursywnej, „intuicyjnej” osadzonej w duchu apafatycznym.
W miejsce przejścia pomiędzy formą dyskursywną, a bezdskursywną, moim zdaniem, wpisuje się medytacja monologiczna będąca formą „liminalną” (przejściową - posiadającą znamiona oby form). Może być ona traktowana zarówno jako słowna (występuje jedno słowo) oraz jako niedyskurstwna gdyż słowo samo w sobie nie niesie czysto logicznego przekazu. A ściślej niesie go w sposób głęboko wewnętrzny, "intuicyjny", "nakierowywujący".
(wiem, wiem znowu głupoty)
Dodano po 15 minutach 14 sekundach:
Andej pisze: ↑2022-07-10, 11:01
A dlaczego medytować?
A dlaczego odmawiać różaniec? Ja nie odmawiam, nie umiem. To źle?
Andej pisze: ↑2022-07-10, 11:01
Czy ma sens nauka metod, dróg i technik? Uważam, ze to wszystko jest strefa psychouczuciową. A nie świadomym wyborem miłości. Bo miłość nie potrzebuje konkretnej formy, ani wyrazu. Nie potrzebuje formy. Ani mantr.
Nauczyłeś się różańca przecie
Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Modlitwa ma wynikać z nas. Jej forma, moim zdaniem, nie ma znaczenia.
Andej pisze: ↑2022-07-10, 11:01
Co nie znaczy, że potępiam mantry. Ależ skąd. Czasem mantra jest jedynym sposobem modlitwy, gdy cos tak przytłacza, ze nie sposób zneźć słów, myśli. Gdy jedyną ucieczką jest Bóg.
mam kilka takich mantr. Gdy nie potrafię się modlić, a muszę i potrzebuję. Wtedy powtarzam mantrę. Np. Pan mój i Bóg mój. Powtarzam w kółko, aby nie wyć, aby nie przeklinać, aby nie gryźć ze wściekłością lub z bólu ziemi. Powtarzam: Boże kocham Ciebie. Powtarzam w kółko, gdy nie jestem w stanie sięgnąć po różaniec. Gdy nie pamiętam słów najprostszych modlitw. Wtedy zostaje mantra. Bez wschodnich podtekstów. Modlitwa mantrą. Obsesyjna modlitwa krótkim zwrotem. Aktem strzelistym. Czymkolwiek, co przyjdzie do głowy.
Ale, może to wcale nie jest mantrowaniem? A jeśli nie, to czym?
Podoba mi się, takie, moim zdaniem, zdrowe podejście.