lambda pisze: ↑2022-01-12, 11:11
Jest znaczna różnica pomiędzy zakazaniem np jakiś szkodliwych praktyk a "Przewidują one surowe kary dla rodziców czy terapeutów za podejmowanie prób w celu zwalczenia skłonności homoseksualnych"
Katolik powinnien umieć to odróżnić, żeby widzieć dokąd to wszystko zmierza.
Tak do końca to nie wiem co sądzić. Rozmawialiśmy o temacie homoseksualizmu już z 50 razy na tym forum i nadal nie wiem
Zgadzam się, ze jest lobby chcące na świecie zalegalizować każdą formę grzechu pod hasłem wolności. Homoseksualizm, aborcja, eutanazja, może niedługo pedofilia, itd...
Oczywiście złym jest jeśli ktoś kto może być szczęśliwym heterykiem jest nakłaniany do bycia homo. Bo taka moda, bo warto spróbować, bo Bóg kocha wszystkie dzieci itd...
Niezależnie od tego jaki procent skłonności homo jest "do wyprostowania" należy w akceptacji i miłości tłumaczyć i nie odrzucać. Bo każdy z nas ma grzechy. I jeśli Jezus odrzucałby z powodu grzechu to nikogo w niebie by nie było. A mówimy "Odpuść nam jako i
my odpuszczamy" i "niech pierwszy rzuci kamieniem".
A często fanatyczni katolicy nie odpuszczają. Chcą homoseksualizm wytępić technikami wszelakimi.
Co myślę dalej :
Nie należy "zwalczać skłonności", należy zaakceptować, że one są i nakłonić do podejmowania decyzji wbrew nim.
Ale to nakłonienie wymaga wiary w Boga u pacjenta. I to takiej konkretnej.
Bo czasem może wymagać odrzucenia całkowicie swojej seksualności, na całe życie.
Jeśli taki pacjent wcale nie wie czy w Boga wierzy, a jedynie jego matce dewotce wydaje się, że wierzy i chce magicznymi pigułkami wyleczyć dziecko, żeby wstydu przed proboszczem nie było, to narobi nieodwracalnych szkód.
Bo jak dziecku wytłumaczyć, że Jezus kocha i wybacza, jeśli matka, która żyje według jego nauki, nie wybacza, nie akceptuje. Chciała by innego dziecka.
Czasem należy pokochać dziecko z takim grzechem jaki ma, i odpuścić. Czekać, czy Bóg nie przyniesie temu dziecku w życiu okazji do zrozumienia i uwierzenia. Pokazywać natomiast na swoim przykładzie jak w praktyce wygląda życie w wierze.
I kolejny aspekt jest taki, że są jednak tacy homoseksualiści, o których nauka twierdzi, że są nieodwracalni, i że to już kwestia biologiczna.
Tak samo jak uznajemy, że są psychopaci, których nie da się odmienić, bo mają taką konstrukcję mózgu, która po prostu nie potrafi inaczej.
Doszliśmy też do wniosku kiedyś na forum, że jeśli to nie jest kwestia wyboru wolnej woli tylko wrodzona biologia to nawet nie jest to grzech.
I co z takimi przypadkami... trzeba po prostu z nimi żyć. I kochać ich w ich grzeszności. Nadstawiać ciągle drugi policzek.
Psychopata okłamie cię 100 razy, powie że żałuje a potem okłamie 101. Potem mu wytłumaczysz o co chodzi, zrozumie że ty tak myślisz, a potem zrobi tak jak w jego interesie.
Może być potencjalnie taki przypadek, że psychopata uwierzy w Boga i będzie miał wtedy siłę do nie robienia tak jak podpowiada mu jego biologia tylko tak jak mówi Jezus. Ale bez prawdziwego uwierzenia zmusić do tego się nie da.
Nie wiem ( nie znam się ), ale może być podobnie wśród homoseksualistów. Mogą być tacy już na twardo zaprogramowani, że inaczej nie mogą. I dopiero na etapie świętości, gdy potrafili by odciąć swoją wolę całkowicie od pokus ciała, nie wchodzili by w czyny homoseksualne.
Ale dopóki nie ma tej najgłębszej wiary, która pozwala poświęcić całego siebie dla jedności z Bogiem to "naprawianie" takiego homoseksualisty mija się z celem. Do świętości się nikogo nie zmusi. Uważam, że należy takiego człowieka kochać razem z tym grzechem. Akceptować go.
To może pokazać o wiele więcej na temat Jezusowego wybaczenia niż próby zmiany na siłę.
Ale tak jak powiedziałem... moje zdanie w tym temacie nie jest mocno ugruntowane.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.