Hildegarda pisze: ↑2022-05-31, 12:31
Marek_Piotrowski pisze: ↑2022-05-31, 12:23
Typowy Biblie-twisting. Tak właśnie mówią CI, co twierdzą, że rzekomo wyznają "tylko Biblię" kiedy Biblia zaprzecza ich wyobrażeniom.
ale w tym przypadku ciężko się z Fabianem nie zgodzić, przecież tak to wyglądało, że ludzie się nawracali, chcieli by ich ochrzczono i wtedy miało nastąpić odpuszczenie grzechów, bo po chrzcie byli już "narodzonymi z wody i Ducha" wyznawcami Jezusa.
I co? Nie grzeszyli?
"Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. (9) Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. (10) Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki."/1J 1,8-10/
Z Biblii kojarzę taki werset, że mają sobie jedni drugim wyznawać grzechy, a nie że co chwila mają je odpuszczać Apostołowie już tym ochrzczonym.
Niemniej J 20,21-23 nikt nie usunął.
Posługę uczniów i jej stosunek do działania Boga dobrze definiuje Paweł w Liście do Koryntian:
"Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas ze sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania. (Albowiem w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania. Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!" /2 Kor 5, 18-20/
Nie mamy wprawdzie zbyt wielu informacji o szczegółach technicznych (czyli jak się to odbywało). O indywidualnej spowiedzi przed kapłanem pisał Orygenes (zm.254) w 2 homilii do Ksiegi Kapłanskiej, gdzie opisuje
"sposób na uzyskanie odpuszczenia grzechów, a jest on twardy i trudny – mianowicie przez pokutę, kiedy to grzesznik »łzami omywa swoje łoże, a łzy są dla niego chlebem we dnie i w nocy«” (Ps 6, 7; 42, 4), gdy nie wstydzi się wyznać grzechu swego kapłanowi Pańskiemu i szukać lekarstwa, tak jak ten, który rzekł: »Powiedziałem: Wyznam nieprawość moja wobec Pana, a Ty odpuściłeś grzech mojego serca« (Ps 32, 5)"
W IV wieku Teodor z Mopsuestii rozważał sytuację, co się dzieje z chrześcijanami, którzy po chrzcie świętym popełnili grzech śmiertelny czyli ciężki np. dokonali morderstwa, cudzołóstwa, wróżbiarstwa, apostazji itp.? Nie mogą przystąpić oni do uczestnictwa w sakramencie Ciała i Krwi Pańskiej, zanim nie wyznają sekretnie i indywidualnie swojego grzechu, grzechów kapłanowi, dzięki któremu otrzymają ich odpuszczenie.
„Jest to lekarstwem na grzechy, ustanowionym przez Boga i przekazanym kapłanom Kościoła, którzy pilnie z niego korzystają lecząc cierpienia ludzi. Wiecie o tych rzeczach, a także o tym, że Bóg, ponieważ bardzo troszczy się o nas, obdarzył nas skruchą i pokazał nam pokutę jako lekarstwo; i ustanowił niektórych mężczyzn kapłanami, lekarzami grzechów. Jeśli na tym świecie otrzymamy przez nich uzdrowienie i odpuszczenie grzechów, uwolnimy się od sądu, który ma nadejść. Dlatego powinniśmy zbliżać się do kapłanów z wielką ufnością i wyjawiać im nasze grzechy; i ci kapłani, z całą starannością, troską i miłością oraz zgodnie z wyżej wymienionymi przepisami, zapewnią grzesznikom uzdrowienie [odpuszczenie grzechów]. Oni [Kapłani] nie ujawnią rzeczy, których nie należy ujawniać; raczej będą milczeć o tym, co się wydarzyło, jak przystało na prawdziwych i kochających [duchowych] ojców, którzy są zobowiązani strzec wstydu swoich dzieci, starając się leczyć ich ciała.” – (XVI Homilia katechetyczna)
Nawet jeśli był we wspólnotach zwyczaj publicznego wyznawania grzechów, to czy one wtedy były w jakiś sposób "odpuszczane" przez Apostołów, czy późniejszych biskupów, czy po prostu nastąpiło wyznanie tak jak obecnie przy spowiedzi powszechnej na Mszy?
Jeśli już, to było publiczne wyznanie grzechów (
"ukradłem, przekląłem" itd., a nie grzeszności (że
"zgrzeszyłem i moja wina", jak dziś)
Tak jako to opisywano w Didache na przełomie I i II wieku:
"W dniu Pana, w niedzielę gromadźcie się razem, by łamać chleb i składać dziękczynienie, a wyznawajcie ponadto wasze grzechy (14:1, 15:3).
I nie chodziło tylko o wyznanie wobec poszkodowanego, ale o pokutę:
"a jeśli kto drugiego obrazi, niechaj nikt z nim nie mówi, niechaj nie usłyszy od was ani słowa, dopóki nie odprawi pokuty"
Tamże czytamy:
"W zgromadzeniu będziesz wyznawał swe błędy i nie pójdziesz na modlitwę z nieczystym sumieniem"
Różnie było w zależności od ciężaru grzechu. Jak poważnie traktowano wówczas Sakrament Pokuty świadczy choćby dokument z epoki, Pasterz Hermasa (ok.140r.), w którym czytamy:
„jeśli po tym wezwaniu wielkim i uroczystym [po chrzcie] ktoś skuszony przez szatana zgrzeszy, ma już tylko jedną możliwość pokuty. Jeśli zaś wciąż na nowo będzie grzeszyć i pokutować, nie na wiele się to przyda takiemu człowiekowi, bo trudno mu będzie znaleźć życie”