Jak stracić męża?
Jak stracić męża?
Filmik dedykowany do żon, sarkastycznie opisane różne zachowania, które zamiast jednoczyć małżeństwo systematycznie je osłabiają...
Zimny prysznic, ale jakże potrzebny... żeby kiedyś nie zadawać sobie pytania : dlaczego odszedł?
Uwaga SARKAZM.
Zimny prysznic, ale jakże potrzebny... żeby kiedyś nie zadawać sobie pytania : dlaczego odszedł?
Uwaga SARKAZM.
-
- Gawędziarz
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 cze 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 56 times
- Been thanked: 98 times
Re: Jak stracić męża?
Czekałem na komentarze Pań, by porównać postępowanie mojej już od 46 lat żony. Nie doczekałem się - no bo jak można proszę Ojca krytykować kobiety? Wprawdzie moje szczęście nie wywracało oczami, ale gdy czasem usiłowałem przeforsować swój punkt widzenia, to mi po prostu pokazała plecy. Nie powiem, że mnie to uspokoiło, więc krótkie spięcie było gotowe. Jednak wiedzieliśmy na 100%, że w sprawach zasadniczych zawsze staniemy murem obok siebie. Wiecie dlaczego? Dlatego, że i ja i moja żona zawierając małżeństwo, przede wszystkim gotowi byliśmy na podjęcie obowiązków wobec Rodziny, czyli naszych już starszych rodziców, bo dzieci póki co nie mieliśmy. O tym, że ta dziewczyna będzie moją żoną, zdecydowało właśnie obserwowanie postępowania moich teściów, jak zachowują się wobec siebie, wobec swoich sąsiadów. Właśnie tak doradzali starsi koledzy w pracy: chcesz wiedzieć jak będzie postępować wobec ciebie twoja żona, to podglądaj jak postępuje przyszła teściowa wobec przyszłego teścia.
No ale, teraz obowiązuje zasada, ze żyjemy jak chcemy i jak najdalej od teściów.
Ta wymyślona żona, o której jest to opowiadanie, nie powinna zawierać małżeństwa, bo była rozwydrzonym dzieckiem, któremu zagwarantowano wszystkie prawa, bez żadnych obowiązków, a potem życiowych zasad uczyła się od rówieśników, a nie od rodziców i teściów.
Gdyby ten fikcyjny mąż obserwował zachowanie dziewczyny i jej rodziców, a nie chodził do niej tylko na seks, to poznałby wcześniej jej zachowania.
Gdzieś przeczytałem jeszcze jedną dobrą radę:
"Trzeba dawać sobie wzajemnie wszystko - do granic możliwości. A potem jeszcze do tego coś dołożyć. Dopiero z tego dodatku, rodzi się spontaniczna hojność. Dał(a) mi więcej, niż mogłam(em) sobie wymarzyć".
Małżeństwo, rodzina, to same obowiązki, które powodują, że dzieląc się sobą, swoimi talentami, pomnażamy swoje szczęście.
Chciałbym wierzyć, że są takie rodziny, dla których rodzice, teściowie, są wzorem do naśladowania w przenoszeniu zasad postępowania, wiary, tradycji i kultury.
No ale, teraz obowiązuje zasada, ze żyjemy jak chcemy i jak najdalej od teściów.
Ta wymyślona żona, o której jest to opowiadanie, nie powinna zawierać małżeństwa, bo była rozwydrzonym dzieckiem, któremu zagwarantowano wszystkie prawa, bez żadnych obowiązków, a potem życiowych zasad uczyła się od rówieśników, a nie od rodziców i teściów.
Gdyby ten fikcyjny mąż obserwował zachowanie dziewczyny i jej rodziców, a nie chodził do niej tylko na seks, to poznałby wcześniej jej zachowania.
Gdzieś przeczytałem jeszcze jedną dobrą radę:
"Trzeba dawać sobie wzajemnie wszystko - do granic możliwości. A potem jeszcze do tego coś dołożyć. Dopiero z tego dodatku, rodzi się spontaniczna hojność. Dał(a) mi więcej, niż mogłam(em) sobie wymarzyć".
Małżeństwo, rodzina, to same obowiązki, które powodują, że dzieląc się sobą, swoimi talentami, pomnażamy swoje szczęście.
Chciałbym wierzyć, że są takie rodziny, dla których rodzice, teściowie, są wzorem do naśladowania w przenoszeniu zasad postępowania, wiary, tradycji i kultury.
-
- Gawędziarz
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 cze 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 56 times
- Been thanked: 98 times
Re: Jak stracić męża?
Nie było mnie tu bardzo długo, i nawet się nie stęskniłem, bo jestem praktykiem i nie nie lubię wyłącznie teoretyzować. Księdza Szustaka nawet poważam za to, że mówi wprost o życiowych sytuacjach - czego nie można usłyszeć na niedzielnych kazaniach, kaznodziejów zapraszanych na Msze św. transmitowane przez TV. Tym bardziej rozumiem naszych proboszczów, że nie chcą zadzierać z młodymi, a także ich mamusiami i tatusiami. Oby tylko zechcieli przychodzić do kościoła i posyłać dzieci na religię.
Problem jest w tym, że nauki księdza Szustaka, żeby przypadkiem nie słuchać swojej mamusi, tylko zawsze męża, przynoszą odwrotny skutek od zamierzonego - sądząc po ilości rozwodów, niszczenia relacji rodzinnych, wymierania społeczeństwa - bo przecież seksu nie należy łączyć z obowiązkiem rozmnażania się, tylko z mierzeniem temperatury - a przede wszystkim do ostatnich wyczynów "wyzwolonych kobiet", które wyrwały się spod kurateli swojej mamy i teściowej - o ile takową są zdolne posiadać. No chyba, że zamierzonym było, żeby nigdy nie słuchać swojej mamy ani taty, a jedynie psychologa, pedagoga i spowiednika. Parafrazując niezręcznie J T ...choćby przyszło tysiąc apologetów, wzięli ze sobą tysięczne dary, to i tak nie zastąpią rodziców i dziadków, w przekazywaniu wiary. Te właśnie żony, które o. Szustak tak sugestywnie poucza, są wychowane na jego i jemu podobnych naukach. Ja przeżyłem ze swoją żoną blisko 50 lat, kierując się Dekalogiem i 4 przykazaniem, i mojej opinii na ten temat - mimo 490 wyświetleń - nikt nie potrafi skomentować. Opuszczanie ojca i matki, które jest procesem zapoczątkowanym od najmłodszych lat - za który odpowiadają mądrzy rodzice, i trwa do czasu pochowania rodziców w grobie. Łączenie się z żoną swoją i stawanie się jednym ciałem, to nic innego, jak obowiązek rodzicielstwa i rozmnażania się. Tak samo, jak nigdy nie przestaje się być rodzicem i nigdy nie jest się zwolnionym od pouczania swoich dzieci. "Gdy kochasz bardziej swojego syna niż mnie, nie jesteś mnie godzien" O synowej tu też jest mowa. Dlatego nie zdziwię się, że dostanę naganę za komentowanie własnego komentarza - co jest niezgodne z regulaminem. Po owocach was poznają, celebryci...
Problem jest w tym, że nauki księdza Szustaka, żeby przypadkiem nie słuchać swojej mamusi, tylko zawsze męża, przynoszą odwrotny skutek od zamierzonego - sądząc po ilości rozwodów, niszczenia relacji rodzinnych, wymierania społeczeństwa - bo przecież seksu nie należy łączyć z obowiązkiem rozmnażania się, tylko z mierzeniem temperatury - a przede wszystkim do ostatnich wyczynów "wyzwolonych kobiet", które wyrwały się spod kurateli swojej mamy i teściowej - o ile takową są zdolne posiadać. No chyba, że zamierzonym było, żeby nigdy nie słuchać swojej mamy ani taty, a jedynie psychologa, pedagoga i spowiednika. Parafrazując niezręcznie J T ...choćby przyszło tysiąc apologetów, wzięli ze sobą tysięczne dary, to i tak nie zastąpią rodziców i dziadków, w przekazywaniu wiary. Te właśnie żony, które o. Szustak tak sugestywnie poucza, są wychowane na jego i jemu podobnych naukach. Ja przeżyłem ze swoją żoną blisko 50 lat, kierując się Dekalogiem i 4 przykazaniem, i mojej opinii na ten temat - mimo 490 wyświetleń - nikt nie potrafi skomentować. Opuszczanie ojca i matki, które jest procesem zapoczątkowanym od najmłodszych lat - za który odpowiadają mądrzy rodzice, i trwa do czasu pochowania rodziców w grobie. Łączenie się z żoną swoją i stawanie się jednym ciałem, to nic innego, jak obowiązek rodzicielstwa i rozmnażania się. Tak samo, jak nigdy nie przestaje się być rodzicem i nigdy nie jest się zwolnionym od pouczania swoich dzieci. "Gdy kochasz bardziej swojego syna niż mnie, nie jesteś mnie godzien" O synowej tu też jest mowa. Dlatego nie zdziwię się, że dostanę naganę za komentowanie własnego komentarza - co jest niezgodne z regulaminem. Po owocach was poznają, celebryci...
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Jak stracić męża?
A jeśli, właśnie, ta miłość do dzieci, jest podstawowym spoiwem?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13865
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2032 times
- Been thanked: 2216 times
Re: Jak stracić męża?
Z psychologicznego punktu widzenia to "niewłaściwe".
Osobiście (choć nie wiem czy można to ocenić) odczuwam większą miłość do córki niż żony (choć nie wiem czy można to porównać).
Wiem, że "winno" być inaczej.
A co do pytania.
Jeżeli tak jest, że dzieci są spoiwem podstawowym
to bardzo prawdopodobne, że po "odejściu" dzieci, w wyniku braku spoiwa podstawowego (a może i fundamentu)
dom (związek) się rozsypie.
(czasem, jak dostrzegam, ludzie starają uzupełnić tę dziurę zwierzakami - z różnym skutkiem)
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15057
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4239 times
- Been thanked: 2968 times
- Kontakt:
Re: Jak stracić męża?
Ja podobnie, ale mam nadzieję, że jesteś na tyle mądry i odpowiedzialny jak ja, że tego nie okazujesz i nie mówisz o tym.
Dla mnie facet, który zostawia żonę dla młodszej, to dupek - np taki Kurski - faceci w tym wieku są zazwyczaj ustawieni finansowo i dlatego atrakcyjniA co do pytania.
Jeżeli tak jest, że dzieci są spoiwem podstawowym
to bardzo prawdopodobne, że po "odejściu" dzieci, w wyniku braku spoiwa podstawowego (a może i fundamentu)
dom (związek) się rozsypie.
(czasem, jak dostrzegam, ludzie starają uzupełnić tę dziurę zwierzakami - z różnym skutkiem)
Natomiast jeśli , któraś żona weźmie sobie do serca instrukcje "jak stracić męża", to niech wie, że nawet ja "przykładny katolik" mam swoje granice wytrzymałości i czasami mam ochotę wstać i wyjść
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
-
- Gawędziarz
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 cze 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 56 times
- Been thanked: 98 times
Re: Jak stracić męża?
Rozumiem, że ustosunkować się merytorycznie do moich postów, jest trudno. Dlatego andej wyłuskał z lubością pomijany fragment z Ewangelii Mateusza, który przypomina rodzicom o obowiązku upominania dorosłych dzieci, gdy zapominają o Bożych Przykazaniach (kochać Jezusa, to nic innego jak żyć wg. Przykazań), a przymykają oko na ich rozwiązłe życie. Nie sądzę andeju, że nie zgadzasz się z tym ewangelicznym obowiązkiem, bo jest tak jasny, że nie sposób go inaczej interpretować.
Ja nie pisałem akurat o miłości do dzieci jako o spoiwie - nie wiem czego? Ja pisałem o wzajemnych obowiązkach rodziców względem dzieci, i dzieci względem rodziców - które nigdy nie ustają, a zmienia się tylko rola i zakres obowiązków.
Jan Paweł II w "Pamięć i tożsamość" pisze, że relacje Boga z człowiekiem, są jak relacje ojca z synem i córką. Odrzucając ojca, matkę(choćby rozum stracił - drodzy celebryci), odrzucasz i Boga. Jak odrzucasz rodziców, to wcześniej czy później odrzucisz żonę, męża i nawet swoje dzieci. To tyle, bo raczej mówimy o różnych rzeczach
Ja nie pisałem akurat o miłości do dzieci jako o spoiwie - nie wiem czego? Ja pisałem o wzajemnych obowiązkach rodziców względem dzieci, i dzieci względem rodziców - które nigdy nie ustają, a zmienia się tylko rola i zakres obowiązków.
Jan Paweł II w "Pamięć i tożsamość" pisze, że relacje Boga z człowiekiem, są jak relacje ojca z synem i córką. Odrzucając ojca, matkę(choćby rozum stracił - drodzy celebryci), odrzucasz i Boga. Jak odrzucasz rodziców, to wcześniej czy później odrzucisz żonę, męża i nawet swoje dzieci. To tyle, bo raczej mówimy o różnych rzeczach
-
- Super gaduła
- Posty: 1200
- Rejestracja: 28 wrz 2020
- Has thanked: 473 times
- Been thanked: 197 times
Re: Jak stracić męża?
Nie bardzo rozumiem, o co idzie spor?
Moje zrozumienie - rodzice maja prawo zawsze ingerowac w zycie dzieci.
jesli tak, to nie jest to zgodne z wola Boga. Dzieci staja sie w koncu dorosle i samodzielne.
Jesli zas chodzi o opieke imilosc do swoich rodzicow - ta nie ustaje, tzn: nie powinna nigdy ustawac.
Moje zrozumienie - rodzice maja prawo zawsze ingerowac w zycie dzieci.
jesli tak, to nie jest to zgodne z wola Boga. Dzieci staja sie w koncu dorosle i samodzielne.
Jesli zas chodzi o opieke imilosc do swoich rodzicow - ta nie ustaje, tzn: nie powinna nigdy ustawac.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Jak stracić męża?
Dzieci nigdy nie odchodzą. 40-letnie konie są cały czas dziećmi. I ich dobro cały czas cementuje.
Ale jest jeszcze jeden czynnik, który czasem wysuwa się na pierwsze miejsce. A jest nim przysięga. Zaciągnięte zobowiązanie. Wtedy też, za wszelką cenę, walczy się o utrzymanie status quo.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13865
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2032 times
- Been thanked: 2216 times
Re: Jak stracić męża?
Wydaje mi się, że może się zdarzyć, iż dla dobra dzieci rozstanie rodziców może być "lepsze".
Tak zgadza się.
Nie zawsze jednak odejście to opuszczenie.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Jak stracić męża?
Lepsze od czego? Od zaparcia się w sobie i usilnego szukania kompromisów? Lepsze od zrezygnowania z części siebie po to, aby nie rozwalić rodziny? Jestem przekonany, że lepiej jest zrezygnować z siebie, przynajmniej częściowo, dla dobra dzieci.
Może i jestem dziwakiem, ale przyszłość dzieci jest dola mnie ważniejsza od mojej przyszłości. Ich szczęście ważniejsze od mojego szczęścia. Było i jest.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13865
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2032 times
- Been thanked: 2216 times
Re: Jak stracić męża?
Rozumiem.Andej pisze: ↑2020-11-29, 20:10Lepsze od czego? Od zaparcia się w sobie i usilnego szukania kompromisów? Lepsze od zrezygnowania z części siebie po to, aby nie rozwalić rodziny? Jestem przekonany, że lepiej jest zrezygnować z siebie, przynajmniej częściowo, dla dobra dzieci.
Może i jestem dziwakiem, ale przyszłość dzieci jest dola mnie ważniejsza od mojej przyszłości. Ich szczęście ważniejsze od mojego szczęścia. Było i jest.
Ale chłopiec często, w dużej mierze staje się ojcem, córka matką, relacje są powtarzane (terapia systemowa).
Niby dlaczego wciąż rwiemy to jabłko i spożywamy.
Jeżeli np. ojciec pije i bije matkę, a ona nic nie zrobi bardzo prawdopodobne jest, iż syn będzie bił swą żonę,
z córka bita przez męża będzie w tym tkwiła i nazywała to miłością.
"lepsze" dla wszystkich.
Rezygnacja z siebie również wpłynie na sposób wchodzenia w relację dzieci.
To trudny temat.
Myślę, że nie ma jednoznacznego rozwiązania.
Sam nie odważyłbym się nikomu radzić w takiej sytuacji.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Jak stracić męża?
Przyznaję rację. Ale to przecież patologia, o której tylko dowiadujemy się, z brukowców. Sądzę, że nie ma to wiele wspólnego z rzeczywistością. Choć z pewnością są jakieś wyjątki, które cierpią.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13865
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2032 times
- Been thanked: 2216 times
Re: Jak stracić męża?
Ja znam to z życie. Żona (choć teorie są różne czy powinna) dzieli się ze mną pewnymi historiami.
Znam je więc nie z tv, a z drugiej ręki.
Takie rzeczy się zdarzają. Może rzadziej z przemocą fizyczną, ale molestowanie psychiczne w związkach jest na porządku dziennym.
Zresztą zwykle nikt nawet nie zdaje sobie z tego sprawę, bo cały system (czyli rodzina) jest "zaburzony"
i nikt nie potrafi tego dostrzec.
Zresztą często jest to bardzo wygodne.
Delegat (różnie to bywa) staje się "kozłem ofiarnym" (wentylem bezpieczeństwa), dzięki któremu
"rodzina" zdaje się funkcjonować "poprawnie".
Niestety często ma to związek z "nie do końca" właściwym / zdrowym pojęciem cierpienia chrystusowego.
Obecnie żona ma klientkę, totalnie zmasakrowaną psychicznie. Terapii podjęła się (moja żona)
jedynie pod warunkiem regularnych wizyt u psychiatry i przyjmowania leków.
Z tego co opowiada to "konfesjonał", poprzez kilka dekad życia w toksycznym związku, odpowiadał:
"przecież Jezus też cierpiał", "będę się za panią modlił", "proszę jechać na pielgrzymkę", "mamy fajne rekolekcje", "proszę modlić się za męża".
Nikt, żaden duchowny (w jej przypadku) nie miał w sobie tyle pokory, by uświadomić sobie,
że może problem wymaga specjalisty.
Koniec końcem mąż ją zostawił, przysłał papiery rozwodowe, a kobieta boi się wychodzić na ulicę.
Nadal czuje się winna.
Także bywa różnie i często b. blisko nas.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Jak stracić męża?
Albowiem konfesjonał ma inne przeznaczenie. Aby ocenić terapię prowadzoną prze "konfesjonał" dobrze byłoby wiedzieć, czy były to regularne spotkanie co tydzień, zawsze w tym samym terapeutą (który znał problemy) i czy przypadkiem nie omawiana pani nie przychodziła do "konfesjonału" po to, aby wyspowiadać się z własnych grzechów. A jakieś skargi może nie były naświetlaniem problemu, ale małymi odpryskami od zasadniczej treści.
Bardzo łatwo jest oskarżać. Nawet w nieco zawoalowanej formie. Nie podoba mi się to, albowiem uważam, że po to, aby ocenić sytuację, trzeba wysłuchać obu stron. I to dokładnie. Poprzestawanie na relacji jednej ino strony nigdy nie może być obiektywne. A wydawanie wyroków opinii na takiej jednostronnej i to z drugiej ręki relacji uważam, za (delikatnie mówiąc) niewłaściwe.
Zapewne wkurzająco jest to co napisałem. Ale mam taką chorobę, że bronię oskarżanych, pomawianych i tych, którzy sami obronić się nie mogą.
Bardzo łatwo jest oskarżać. Nawet w nieco zawoalowanej formie. Nie podoba mi się to, albowiem uważam, że po to, aby ocenić sytuację, trzeba wysłuchać obu stron. I to dokładnie. Poprzestawanie na relacji jednej ino strony nigdy nie może być obiektywne. A wydawanie wyroków opinii na takiej jednostronnej i to z drugiej ręki relacji uważam, za (delikatnie mówiąc) niewłaściwe.
Zapewne wkurzająco jest to co napisałem. Ale mam taką chorobę, że bronię oskarżanych, pomawianych i tych, którzy sami obronić się nie mogą.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.