Kalart pisze: ↑2018-10-14, 17:53
Na dowód że przepowiednie Chrystusa się spełniają, wymieniłeś akurat taką, która nie została spełniona.
Akurat ta przepowiednia się spełniła i nadal się spełnia. Nie rób kłamcy z samego Chrystusa. Otóż w Kościele katolickim wierzymy, iż prawdziwa jest obietnica Chrystusa, że wszystkich, którzy do Niego należą, wskrzesi w dniu ostatecznym (J 6,39n). Ale wierzymy również, że prawdziwa jest Jego obietnica, iż kto wierzy w Niego, „nie umrze na wieki” (J 11,26). Pierwsza dotyczy wskrzeszenia ciał, druga obietnica mówi o tym, że nawet śmierć ciała nie przerywa naszej jedności z Chrystusem, jeśli tylko byliśmy z Nim złączeni w życiu doczesnym. Przypatrzmy się teraz licznym wypowiedziom Nowego Testamentu, z których wynika, że obietnica Chrystusa:
„Kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki” (J 8,52) obejmuje również okres między naszym odejściem z tego świata a wskrzeszeniem naszych ciał. Zacznijmy od 1 Listu do Tesaloniczan w którym czytamy,
że Chrystus „za nas umarł, abyśmy czy to gdy czuwamy, czy gdy zaśniemy razem z Nim żyli. Śmierć ciała jest tu nazwana zaśnięciem, a zarazem stwierdza się tu wyraźnie, że również po tym zaśnięciu wyznawcy Chrystusa nadal żyją razem z Nim. Powtórzę jeszcze raz. Z wypowiedzi tych jasno wynika, że Pan Jezus nie mówił tu o tej śmierci, którą lekarze nazywają zgonem, ale o śmierci naprawdę strasznej, tej śmierci, która polega na nieobecności Boga w człowieku.
Kalart pisze: ↑2018-10-14, 17:53
Katolicyzm mówi, że dusza jest nieśmiertelna - czyli w znaczeniu istnienia duszy, wszyscy będą żyć wiecznie. Po prostu niektórzy będą żyć w piekle.
Nigdzie temu nie przeczyłem, ale sądu ostatecznego jeszcze nie było.
Zaprawdę powiadam wam: niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego w chwale". W zdaniu tym Jezus mówi zarówno o zachowaniu niektórych swoich uczniów od śmierci, jak o swoim chwalebnym przyjściu. Na pewno nie jest tu mowa o śmierci którą lekarze nazywają zgonem.
Kalart pisze: ↑2018-10-14, 17:53
Życie bez Boga to stan zwany piekłem, a nie śmiercią.
Jak na razie to Zycie bez Boga to droga do samozagłady.
Kalart pisze: ↑2018-10-14, 17:53
Życie jest połączeniem ciała i duszy.
Nigdzie temu nie przeczyłem, nawet napisałem we wcześniejszym komentarzu: człowiek jest bytem zbudowanym z istnienia i istoty, ta zaś jest kompozycją duszy rozumnej i ciała. Śmierć niszczy ciało, pozostaje jednak dusza rozumna oraz istnienie. Po śmierci człowiek pozostaje nadal osobą ludzką, ma jednak niepełną, jakby wybrakowaną istotę, co zostanie naprawione przez zmartwychwstanie.
Kalart pisze: ↑2018-10-14, 17:53
Warto przypomnieć jak rozumieli te słowa pierwsi chrześcijanie. Rozumieli je tak, że potrafili nie budować domów czy nie obsiewać pól, bo po co - skoro lada chwila, lada dzień będzie Sąd Ostateczny. Uwierzyli w Chrystusa, nie rozumiejąc Jego słów...
Tak to prawda W samych bowiem Ewangeliach znajduje się świadectwo, że pierwsi uczniowie wyszukiwali w swojej pamięci takie powiedzenia Pana Jezusa, które pobudzałyby ich nadzieję, iż przyjdzie On jeszcze za ich życia. Sam Apostoł Jan musiał przeciwko temu protestować: ,,Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze: ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: Jeśli Ja chcę, aby pozostał, co tobie do tego?" (J 21,23).
Kalart pisze: ↑2018-10-14, 17:53
Albo mamy ludzi, którzy żyją od dwóch tysięcy lat i ciągle czekają na spełnienie obietnicy powtórnego przyjścia Jezusa przed ich "zapadnięciem w sen śmierci", albo Chrystus złamał obietnicę. Nie widzę innych logicznych, zgodnych z katolicką teologią rozwiązań.
Ani jedno ani drugie, a na pewno nie to że Chrystus złamał obietnicę.
Bardzo ładnie to opisuje O. prof. dr hab. Jacek Salij
Pisze On tak.
Zaprawdę powiadam wam: niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego w chwale". Otóż zauważmy, że w zdaniu tym Jezus mówi zarówno o zachowaniu niektórych swoich uczniów od śmierci, jak o swoim chwalebnym przyjściu. Warto wiedzieć, że ilekroć mówił o pierwszym, mówił przede wszystkim o strasznej śmierci oddzielenia od Boga, ilekroć zaś mówił o swoim chwalebnym przejściu, mówił w taki sposób, aby nawet Jego pierwsi słuchacze liczyli się z możliwością, że nastąpi to już za ich życia.
Chodziło Mu bowiem o to, aby każde pokolenie Jego wyznawców — nie wyłączając pokolenia współczesnego Apostołom wyczekiwało z tęsknotą Jego powrotu i lękało się zgnuśnienia w wierze. Właśnie dlatego porównywał siebie do złodzieja, który przychodzi akurat wtedy, gdy się go nikt nie spodziewa. Dlatego też zostawił nam przypowieść o dziesięciu pannach, a kiedy wprost mówił o swoim przyjściu w chwale, połączył to z zapowiedzią zburzenia Jerozolimy, tak aby móc prawdziwie powiedzieć słowa: ,,
Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie" (Mt 24,34). W ten sposób niecierpliwe oczekiwanie pierwszego pokolenia chrześcijan stało się wzorem dla każdego następnego pokolenia. Nie oczekiwalibyśmy dzisiaj z takim utęsknieniem przyjścia Pańskiego, gdyby pierwsi chrześcijanie myśleli o nim jako o czymś jeszcze bardzo dalekim.
Krótko mówiąc, dwie rzeczy powiedział Pan Jezus w tym jednym zdaniu, że niektórzy z Jego uczniów nie zaznają śmierci aż do dnia Jego chwalebnego powrotu — a głęboki sens obu tych twierdzeń chrześcijanie mieli zrozumieć dopiero z czasem. Powiedział, po pierwsze: ,,przyjdę niedługo!" Ale musiało upłynąć trochę czasu, zanim chrześcijanie uprzytomnili sobie, że chodzi tu o boskie ,,niedługo", jako że miary Boga nie są miarami ludzkimi i ,,
jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień" (2 P 3,8).
Kalart pisze: ↑2018-10-14, 17:53
Już na pewno ta "obietnica" nie jest żadnym dowodem na prawdziwość Biblii, bo nawet w tak nielogicznym rozumowaniu jak Twoim, jest ona możliwa do wypełnienia dopiero, gdy nastąpi Sąd Ostateczny.
Moje zdanie jest takie że jest.
Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. (43) Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju.