Pozwólcie, że odświeżę dyskusję, ponieważ zauważyłem kilka kwestii, które nie są odnotowane w tej dyskusji. Zaznaczę, że nie przeczytałem wszystkich stron (przeczytałem większość), ale kilkakrotnie przewijają się te same stwierdzenia w dyskusji.
Słucham i czytam Marcina od kilku lat i chciałbym zaznaczyć kilka kwestii, które są bardzo istotne we właściwym zrozumieniu jego głoszenia.
Po pierwsze wybiórcze oglądanie jego filmów/czytanie wypowiedzi może powodować niepełne zrozumienie co ma on rzeczywiście na myśli.
Odniosę się tutaj do dwóch poruszanych kwestii:
1. Utrzymanie uzdrowienia.
Uważam, że jest w tej dyskusji źle interpretowana ta wypowiedź. Marcin tłumaczył to kilkakrotnie, czasem coś dodając, rozjaśniając o co mu chodzi.
Po pierwsze jego refleksje w tym temacie SĄ WYNIKIEM JEGO DOŚWIADCZENIA (a więc najpierw spotkał się z tym, że tak się działo, a potem się zastanawiał dlaczego) oraz rozmów z innymi osobami, które także posługują w ten sam sposób.
Po drugie tłumaczy on, że dotyczy to tylko NIEKTÓRYCH UZDROWIEŃ. Podejrzewa, że ma to związek z uzdrowotnianiami z chorób wywoływanych przez wpływ złych duchów, dlatego ważna jest tutaj walka duchowa w utrzymaniu uzdrowienia (bo zły duch nie odpuszcza). Podaje też inne przykłady uzdrowień, w których ważne jest ich "utrzymanie" (inna forma "utrzymania"): np. osoba chora na serce, nadciśnienie po uzdrowieniu powinna np. zdrowo się odżywiać, by znowu nie zachorować (zmienić złe nawyki, jeśli takie były). Alkoholik wyzwolony z nałogu powinien unikać picia, bo znowu może wpaść w nałóg, itd.
W WIELU WYPADKACH UZDROWIEŃ NIE MA POTRZEBY UTRZYMANIA UZDROWIENIA.
Po trzecie Marcin wielokrotnie mówi, żeby nie wiązać braku uzdrowienia z wiarą osoby, za którą się modlą. Twierdzi, że to Bóg uzdrawia kogo chce i w jaki sposób chce.
2. Twierdzenie, że wszyscy mogą uzdrawiać.
Marcinowi nie chodzi o to, że każdy chrześcijanin POWINIEN uzdrawiać, ale że każdy MOŻE (w sensie istnieje możliwość, że to właśnie Ty możesz posługiwać tym darem). MA to na celu wzbudzenie wiary w to, że być może ja mogę posługiwać tym darem, ponieważ przez wiele wieków prawie nikt się nie zastanawiał nawet czy może otrzymać taki charyzmat. Bardzo często podkreśla on, że w jego wspólnocie są ludzie, którzy posługują innymi darami i że dzięki temu, może on głosić (zawsze jedzie ze swoim zespołem osób, które pełnią różne posługi). Niektórzy otrzymują proroctwa, niektórzy służą modlitwą, niektórzy otrzymują poznania co do tego, jak ma wyglądać modlitwa, posługują śpiewem, itd.
Istnieje też uzdrowienie niezwiązane z charyzmatem - po prostu jako odpowiedź na daną modlitwę, jednorazowa.
3. Koncentracja na uzdrowieniu i odrzucanie krzyża.
Wielokrotnie te twierdzenia wracają w zarzutach wobec Marcina. Marcin w pewnym sensie koncentruje się na uzdrowieniu, ponieważ posługuje darem uzdrawiania, więc dziwne byłoby gdyby o tym nie mówił. Ale przy jego posłudze pojawia się wiele ważnych tematów na temat modlitwy, wytrwałości, znoszeniu przeciwności.
Marcin nie odrzuca krzyża, lecz myślenie o tym, że każda choroba to krzyż ("cierpiętnictwo"). Poza tym podkreśla, że błędem jest przenoszenie doświadczeń osób szczególnie wybranych przez boga bezpośrednio na swoje życie, np. św. Faustyna została wybrana, aby cierpień za innych. Jest to typowy błąd popełniany przez wiele osób i nie dotyczy tylko chorób - każdy ma inne powołanie. Poza tym często Bóg pytał te osoby czy chcą cierpieć za innych i dawał im wybór.
Marcin definiuje krzyż jako każdą przeciwność w naszej wierze, a więc najpierw biblijne - prześladowania, następnie te, które utrudniają nam wiarę w codzienności - może to być także CIERPIENIA ZWIĄZANE Z CHOROBĄ (nie sama choroba). KRYTYKUJE MYŚLENIE, ŻE KAŻDA CHOROBA TO KRZYŻ I DLATEGO NIE MOŻNA SIĘ MODLIĆ O UZDROWIENIE. Należy się modlić o uzdrowienie, a jeżeli nie przychodzi, to traktować cierpienia z nią związane jako krzyż.
Na marginesie:
Nauczanie o tym, że Jezus nie chorował pochodzi ze starego filmu i być może nawet Marcin odrzucił to twierdzenie. Kilkakrotnie mówił, że ktoś korygował jego nauczanie i że zmienił on niektóre poglądy. Należałoby tutaj zapytać o to Marcina. Na pewno wiele razy mówił, że tylko Bóg wie dlaczego nie wszyscy są uzdrawiani. Podaje też przykład swojej babci, która chorowała i zmarła, mimo, że się nad nią modlił.
4. Potwierdzenia uzdrowień.
Zgadzam się, że forma modlitwy o uzdrowienie powinna być zmieniona i świadectwa powinny "zniknąć", chyba że świadectwo będzie głosić ktoś na początku (z uzdrowienia dokonanego wcześniej i potwierdzonego medycznie).
Myślę, że wiele z tych świadectw to może być placebo albo też chęć pokazania się przed innymi ("pół roku bolało mnie ucho i już nie boli" - nie da się tego zweryfikować). Podejrzewam, że jeżeli się zdarzają uzdrowienia to tych rzeczywistych i/lub istotnych jest garstka. Marcin posiada podobno dokumentację medyczną ("segregatory") co najmniej części uzdrowień - fajnie by było, gdyby ktoś to zweryfikował.
Na koniec napiszę, że nie tyle chcę bronić Marcina, bo sam dostrzegam niepokojące rzeczy u niego, co raczej staram się jedynie trzeźwo spojrzeć na jego krytykę.
Zauważam wpływ nauczania zielonoświątkowego na Marcina, a także na całą Odnowę. Jak pisał Pan Marek jest to problem ogólny. Ale nie może to dziwić, bo przecież Odnowa wywodzi się z ruchu zielonoświątkowego. Zgadzam się też, że wpływ tzw. Trzeciej Fali jest niepokojący (tradycyjni Zielonoświątkowcy też odrzucają Trzecią Falę) i to mnie bardziej martwi.
Warto by było porozmawiać z Marcinem bezpośrednio o tych tematach, bo mam wrażenia, że każdy mówi jak go rozumie. Jak wspomniałem czasem wyjaśniał on pewne wątpliwości i często widzę, że ktoś twierdzi, że Marcin tak mówi, a on wyjaśniał, że jest inaczej. Wiem, że to może być trudne, sam Marcin jest tym zmęczony (stąd jego odpowiedzi robią się coraz bardziej "na odwal"), ale być może jakieś spotkanie, w towarzystwie np. bp Siemieniewskiego, udałoby się zorganizować
Zastanawia mnie to, że bp Siemieniewski go "uznaje", a nawet wspiera - znam dobrze publikacje bp Siemieniewskiego (doskonale zna tematykę błędów ruchu charyzmatycznego) i nie sądzę, że nie rozmawiał o wątpliwościach z Marcinem. Być może właśnie rozmowa rozwiała jego wątpliwości, a przynajmniej uznał, że mimo pewnych wątpliwości warto Marcina wspierać.
Dodano po 16 minutach 3 sekundach:
Zgadzam się z tym, że jubilacja nie powinna być uznawana za dar języków. Zostało to przyjęte od Zielonoświątkowców bez większej refleksji.
Dodam, że oprócz jubilacji wyróżnia się glosolalię i ksenoglosję (oba słowo występują w NT) i wiele osób twierdzi (w tym kilku biblistów), że glosolalia to mówienie w nieistniejącym języku ("w błaganiach, których nie można wyrazić słowami" Rz 8, 26), a ksenoglosja, to mówienie w istniejącym, niewyuczonym wcześniej języku. Dlatego też pewnie formy modlitwy przypominające język, ale nie będące jubilacją, są uznawane obecnie za dar języków i nie sądzę, aby to się zmieniło. Problem leży tutaj w uznaniu skąd pochodzi - jeżeli jest jedynie wytworem ludzkim, to nie jest na pewno charyzmatem, jeżeli jest jakiś wpływ Ducha Świętego, to ewentualnie mogłaby być uznana za dar języków