Nie wiem, bo nie miałem okazji obserwować. A Ty wiesz?Gzresznik Upadający pisze: ↑2022-08-20, 15:49 Natomiast jak wygląda duszpasterstwo chorych? Ilu cierpiacych jest w stanie usłyszeć słowa ze wbrew pozorom ich cierpienie może być ważne?
Znów: gdzie zaobserwowałeś takie słowa?Przyznam ze twój ostatni akapit wywolal na samym początku we mnie gniew. Do tego stopnia ze chciałem cos napisać o grobach pobielanych. Bo sugerowal ze Najwyzszy ma gdzieś cierpienie Jego dzieci.. A przecież tak nie jest. Głównym problemem w przyjęciu choroby, wypadku jest to ze tak faktycznie taka osoba nie czuje sie wolna w tym wyborze. Nikt jej nie pytal o zdanie....Slowa ze powinna taka osoba przyjac cierpienie bez chociaż grama współczucia empatii sa tnace jak nóż.
Poza tym słowa o sensowności tego, co się przeżywa są jak najbardziej pełne empatii (na ile to możliwe). Są w istocie jedynym prawdziwym pocieszeniem.
Powiem wprost: uważam, że szukasz dziury w całym.
Bo cytowałem fragmenty na konkretny temat - przeciw zanegowaniu choroby jako krzyża. Przeczytaj całe teksty z których cytowałem jak Cię interesują inne aspekty.Zauważyłeś ze w tych słowach jakie zacytowales nie było choc grama slow ze Bog rozumie i tuli cierpiacego, ze niesie go na rękach itp itd. Sa tylko słowa ze ta osoba nie dość ze skrzywdzona ma dać jeszcze
Kolejne czepienie się.
Poza tym nie ma chyba większego pocieszenia, jak dowiedzieć się, że cierpienie, które się przeżywa nie jest na darmo, nie jest czymś bezsensownym.
Ludzie szukają uzdrowienia "nawet u okultystów" nie z tego powodu, ze ktoś im nie powiedział, że Bóg "rozumie i tuli" - bo to doskonale wiedzą. Szukają, bo pragną zdrowia.A potem sie dziwią ze ludzie szukają uzdrowien nawet u okultystów.
Marzena pracuje w hospicjum - różne dziwne praktyki stosują także ludzie nie wierzący w ogóle w Boga.