Bóg - obiektywny czy subiektywny?

Czyli rozmowy o naturze Boga i Objawienie Jego w Osobie Ojca, Jezusa Chrystusa, rozmowy także na temat Ducha Świętego, Jego działanie, prowadzenie Kościoła przez Niego, itp.
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Śmierć w grzechu ciężkim

Post autor: Andej » 2023-04-30, 16:48

Nie zgodziłbym się z powyższymi tezami.
Lenistwo jest motorem postępu. Połowa wynalazków powstała przez przypadek, a druga połowa z lenistwa. Weźmy takie koło. Tylko dlatego, że jakiemuś leniowi nie chciało się dźwigać czegoś na plecach, wynalazł koło, aby można było wieźć.
Szatan też kombinuje, aby osiągnąć efekt jak najprostsza drogą. Nie tylko on. Ale prawda jest, że kusząc pracuje. Bo prawdziwe lenistwo nie jest w kontrze do pracy, ale do wysiłku poniesionego w celu osiągnięcia czegoś.

Natomiast zazdrość jest czynnikiem mobilizującym. Mi zazdrość dodaje energii. Zmusza do działania. Np. zazdroszczę wiary apostołom, Maryi. I to skłania mnie do zwiększania starań. Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią dzielić się wszystkim z innymi i ta zazdrość zachęca mnie, abym i ja to robił. Podobnie z nauką. Gdy zazdrościłem komuś jakiejś wiedzy, to sięgałem po materiały i się uczyłem. Uważam, że zazdrość można (i trzeba) doskonale wykorzystać dla własnego rozwoju i dla dobra innych ludzi.

A gdy zazdroszczę komuś świętości, to staram się zbliżać do tego ideału. I nie mieć żadnych grzechów ciężkich.
Ostatnio zmieniony 2023-04-30, 16:49 przez Andej, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Andy72
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1914
Rejestracja: 18 kwie 2018
Has thanked: 188 times
Been thanked: 268 times

Re: Śmierć w grzechu ciężkim

Post autor: Andy72 » 2023-04-30, 17:00

Lenistwo: komuś chciało się zapalić świec to wymyślił pstryczek elektryczek, a ktoś był tak leniwy , że nie chciało mu się myśleć (!) no i wymyślił komputer, aby za niego myślał.
Zazdrość jest pozytywna i negatywna. Zazdroszczenie komuś świętości może być czymś dużo gorszym niż zazdroszczenie domu, grzech przeciw Duchowi Świętemu, gdy zamiast mobilizować nas do osiągnięcia świętości, chcemy mu uniemożliwić to,
Ale może być pozytywna, gdy zazdroszczę jakichś zalet kogoś by samemu mieć je.
„Stół dla mnie zastawiasz, na oczach mych wrogów to czynisz” (Ps 23,5)

Awatar użytkownika
miłośniczka Faustyny
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 4385
Rejestracja: 26 sie 2018
Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
Has thanked: 1069 times
Been thanked: 1149 times

Re: Śmierć w grzechu ciężkim

Post autor: miłośniczka Faustyny » 2023-04-30, 17:04

CiekawaXO pisze: 2023-04-30, 16:27 nie potrafiłabym potępić osoby, powiedziec złego słowa, gdyby dokonała aborcji i zostałaby :głucha, ślepa i sparaliżowana jednoczesnie. To są te rzeczy co się mi... "podobają".
To dobrze, przecież nie mamy nikogo potępiać. Ale można by jej zorganizować sakrament namaszczenia chorych, który gładzi grzechy ciężkie. Co do tematu - to jest dobry sposób, by nie pozwolić komuś umrzeć w grzechu ciężkim i warto o tym pamiętać.
CiekawaXO pisze: 2023-04-30, 16:27 Zanim odpowiem tobie, zadam Ci to samo pytanie :Gdzie ty dokonujesz selekcji i interpretujesz? Gdzie u ciebie przebiega granica między tym co ci się podoba, a interpretacją? Konkretnie, na przykładzie.
Nie najlepszy czas na przykład osobisty, bo raczej lepiej mnie nie naśladować. Tak już ponad rok. Nie wiem, gdzie u mnie przebiega granica, bo wiem, że nie musi mi się wszystko podobać. Moje subiektywne poczucie nie powinno być moim kompasem. Nie podoba mi się, że są święta nakazane. Wiem, że to jest dobre i właściwe, że są, ale nie mam ochoty. Mimo to chodzę na te Msze. Kiedyś uwielbiałam chodzić do kościoła, a obecnie moja wiara jest coraz słabsza i nie lubię. To jest skrajna zmiana we mnie, kiedyś chodziłam codziennie. Ale wiem, że to jest niezwykle istotna sprawa, więc chodzę na msze niedzielne oraz w święta nakazane. Z pewnymi moimi lękami poradziłam sobie tak, że często zamiast w niedzielę, idę na Mszę wieczorną sobotnią. To jest msza niedzielna, to znaczy "liczy się" jako niedzielna, ale jest niewiele ludzi, więc łatwiej mi być. Wiem, że to wszystko źle o mnie świadczy, ale uważam, że to jest tą granicą - nie chcę, ale rozumiem, że to konieczne.
A jakiś bardziej drobny przykład - nic mi nie przychodzi na myśl. Nawet jeśli mi się coś mało podoba, to zazwyczaj intelektualnie rozumiem, że jest słuszne. Nie mam chyba tak, żebym się z jakąś znaną mi nauką Kościoła nie zgadzała, to znaczy żebym uważała za błędną. Pomaga mi w tym forum, bo wiele rzeczy Wy ciekawie tłumaczycie i robi się to dość logiczne.
Zwrociłam tylko uwagę na to, żeby być ostrożnym w odrzucaniu różnych prawd wiary. A prawdy wiary mają też, w pewien sposób, związek z innymi ludzmi.

Jeśli dyskusja nam się rozwinie, to przeniosę posty w bardziej właściwe miejsce, bo zdaje się, że spowodowałam offtopic.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"

Awatar użytkownika
CiekawaXO
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 5934
Rejestracja: 12 mar 2023
Has thanked: 843 times
Been thanked: 688 times

Re: Śmierć w grzechu ciężkim

Post autor: CiekawaXO » 2023-04-30, 17:35

Ale właśnie, bo jest roznica:ja też nie odrzucam Prawd Wiary, nauki społecznej itd. Ale nie umiem się dostosować, żeby wszystko było zero jedynkowe. Nawet jak jakąś rzecz wydaje mi się słuszna, wierzę, że jest słuszna, np. wbijanie gejom że grzeszą, okej, wg Boga to jest dobre, ale nie umiem tego robić i nie będę tego robić. Z powodów które już przytoczyłam. Nie mogę łamać swojego sumienia też. Albo mówić komuś że ma żyć sam. Dla mnie to za duże jarzmo,więc nie mogę tego od kogoś wymagać. Co do sakramentu chorych :też nie o to chodzi. Chodzi o heroizm. Ja bym się tak nie poświęciła. Raczej nie.Nie chciałabym też, aby moja matka czy córka tak zrobiły. Wiem straszne. Ale nie.
Ostatnio zmieniony 2023-04-30, 17:45 przez CiekawaXO, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
miłośniczka Faustyny
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 4385
Rejestracja: 26 sie 2018
Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
Has thanked: 1069 times
Been thanked: 1149 times

Re: Bóg - obiektywny czy subiektywny?

Post autor: miłośniczka Faustyny » 2023-04-30, 17:49

CiekawaXO pisze: 2023-04-30, 17:35 Ale właśnie, bo jest roznica:ja też nie odrzucam Prawd Wiary, nauki społecznej itd. Ale nie umiem się dostosować, żeby wszystko było zero jedynkowe. Nawet jak jakąś rzecz wydaje mi się słuszna, wierzę, że jest słuszna, np. wbijanie gejom że grzeszą, okej, wg Boga to jest dobre, ale nie umiem tego robić i nie będę tego robić. Z powodów które już przytoczyłam. Nie mogę łamać swojego sumienia też. Albo mówić komuś że ma żyć sam. Dla mnie to za duże jarzmo,więc nie mogę tego od kogoś wymagać.
Ok, chyba bardziej teraz rozumiem.
Wiem, że nie do końca pasuje ten wątek, ale nie mogę znaleźć nic odpowiedniejszego. Przeniosłam tutaj, bo w pierwszym poście było zagadnienie tego, czy ogólnie dobro jest wartością obiektywną. Sorry, nie do końca to adekwatne, ale bardziej pasuje niż poprzedni wątek.

Nie trzeba na siłę wpajać homoseksualistom, że grzeszą, można porozmawiać o Bogu i ewentualnie coś wspomnieć o tym w nienachalny sposób. Odbierasz to tak, jakbyś miała straszyć, a tu chodzi o to, żeby zbliżyć do Boga. Sama nie wiem jak konkretnie postępować w takich sytuacjach. Chyba dobrym rozwiązaniem może być modlitwa za tego homoseksualistę, jeśli nie wiemy, jak inaczej pomoc.
Ostatnio zmieniony 2023-04-30, 17:49 przez miłośniczka Faustyny, łącznie zmieniany 1 raz.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"

Awatar użytkownika
CiekawaXO
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 5934
Rejestracja: 12 mar 2023
Has thanked: 843 times
Been thanked: 688 times

Re: Bóg - obiektywny czy subiektywny?

Post autor: CiekawaXO » 2023-04-30, 18:37

Spoko wątek może być. No ja wiem ze nie trzeba wpajać, ale oni znają naukę Kościoła od podszewki w tej kwestii, więc jakiekolwiek porozmawianie staje się wpajaniem, bo ustawia się cała kolejka katolików. Oni serio mają dość. Czasami widzę ich fizyczne zmęczenie tym ciągłym gadaniem i słuchaniem. Ale to też chodzi o coś innego :ta grupa jest mocno zagrożona samobójstwami, i wmawianie młodym ludziom że będą musieli być sami do końca życia, tak się może skończyć. Nie chcę tego, wołami mnie nikt nie zaciągnie do porozmawiania jak ma wyglądać jego życie, bo wiem co to samotność i nigdy tego nikomu nie zaproponuje. Niech się Bóg sam martwi. Ja od tego ręce umywam.

Ate
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 351
Rejestracja: 4 sie 2022
Has thanked: 82 times
Been thanked: 60 times

Re: Bóg - obiektywny czy subiektywny?

Post autor: Ate » 2023-04-30, 19:50

„Iluż speców od politycznej indoktrynacji próbowało nam wmówić, że Jezus jest wytworem rewolucyjnej wyobraźni sfrustrowanych Żydów z Palestyny, że jest religijnym odpowiednikiem ikon masowej wyobraźni, takim samym jak Szogun czy Myszka Miki. (…) Największą jednakże wątpliwość w sercach ludzi dotąd cieszących się niezmąconą łaską wiary zasiali bibliści”, pisze na łamach tygodnika „Gość Niedzielny” ks. prof. Robert Skrzypczak.
https://pch24.pl/postepowi-biblisci-naj ... gresistow/

żeby nie było, że komuś się źródło nie podoba, to również ksiądz z innego środowiska, bardziej "charyzmatycznego" ks Jarosiewicz z kanału SMS z nieba ostatnio mówił o tym metaforyzowaniu na siłę różnych rzeczy z NT, niestety nie pamiętam dokładnie w którym filmie.

Andy72
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1914
Rejestracja: 18 kwie 2018
Has thanked: 188 times
Been thanked: 268 times

Re: Bóg - obiektywny czy subiektywny?

Post autor: Andy72 » 2023-04-30, 19:58

Przecież wiadomo że Zmartwychwstanie to tylko metafora tego, że nie należy się poddawać i patrzeć zawsze na pozytywną stronę życia
(żeby nie było: powyższe to ironia)
„Stół dla mnie zastawiasz, na oczach mych wrogów to czynisz” (Ps 23,5)

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14812
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4117 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Bóg - obiektywny czy subiektywny?

Post autor: Dezerter » 2023-05-02, 10:59

Andy72 pisze: 2023-04-30, 19:58 Przecież wiadomo że Zmartwychwstanie to tylko metafora tego, że nie należy się poddawać i patrzeć zawsze na pozytywną stronę życia
(żeby nie było: powyższe to ironia)
... ;) widz, że Monty Pythona się lubi
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Bóg - obiektywny czy subiektywny?

Post autor: Andej » 2023-05-02, 12:50

Andy72 pisze: 2023-04-30, 19:58 to tylko metafora tego
No właśnie. Meta fora. Czy temat ten nie jest metą fora? Wydaje mi się, że jest. Albowiem tytułowe pytanie jest całkowicie pozbawione sensu.
Dla wierzących Bóg jest odniesieniem. Zatem zawsze jest wykładnią tego, co jest obiektywne. Każde inne rozumowanie jest nielogiczne i bezsensowne.
Dla niewierzących Boga nie ma. Zatem pytanie jest czystym absurdem. Bowiem, ten kogo nie ma nie może być ani taki, ani taki.
Ale może niepotrzebnie wracam do tytułowego pytania wątku. Bo tał ładnie dyskusja branie w abstrakcję.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Bóg - obiektywny czy subiektywny?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2023-05-02, 12:59

Bóg jest i obiektywny i subiektywny. Tak jak cała nauka chrześcijańska.
Nasuwa mi się analogia z "modlitwą alkoholika" - ważne, by umieć odróżnić jedno od drugiego.
Są osoby, które przyjmują ochoczo (i do pewnego stopnia słusznie) zarówno to, co jest w nauce Kościoła, jak i narosłe wokół niej "przekonania" (z różnych powodów - czasem z braku wiedzy osoby, czasem narastały w czasach, kiedy czegoś nie wiedzieliśmy jako ludzkość i jakoś-t-sobie-tłumaczyliśmy, wiele też subiektywnych przekonań ma źródło w uproszczeniach kaznodziejów, którzy stają pomiędzy Przekazem a możliwościami jego przyjęcia przez słuchaczy).
Problem, jeśli do jednego i drugiego są przywiązane tak samo i nie potrafią odróżnić "core" nauki od tych "przekonań".
Czasami takie osoby, gdy zakwestionuje się ich "przekonania" czują się, jakby cały świat wiary im się zawalił (łącznie z tym, co jest prawdziwym przekazem wiary). Niekiedy z tego powodu odchodzą od Boga, a inni bronią jak niepodległości tych "przekonań".
Ileż osób przez ten mechanizm odeszło od wiary słuchając wykładów biblistów (inna rzecz, że czasem te wykłady idą za daleko w drugą stronę).

ODPOWIEDZ