Andej pisze: ↑2022-11-13, 11:18
Pytający pisze: ↑2022-11-13, 11:06 A ustalenie tożsamości kogokolwiek, w przypadku jej szukania, ustalania, jest zasadne. W innych, pewnie nie. Szukanie czyichś oczekiwań, gdy np. ten ktoś np. n i e żąda niczego, jest pozbawione sensu. W innych, nie jest.
Mam inne zdanie. Zupełnie inne.
Jak rozumieć te słowa? - oznacza dla mnie odczytanie sensu, polecenia, jakie Bóg przekazuje, objawia nam ludziom.
Za bezsensowne uważam odkrywanie tajemnicy istoty Boga. To jest niemożliwe, przekraczające możliwości ludzkie. Łatwiej dość na piechotę so Księżyca czy Słońca, niż zrozumieć tajemnicę tego, kim On jest. Uważam, że Bóg objawił nam, jak mamy żyć. Jak postępować, aby móc Go poznawać, gdy zostaniemy zbawieni. Droga naśladownictwa Chrystusa, wypełnianie przykazań miłości jest według mnie najlepszą drogą do poznawania Boga. Bo jest to droga do nieba. A tylko tam będziemy mogli bardziej zbliżyć się do Niego.
Obraz Boga opisywany na katach Biblii podlega wszelkim ograniczeniu ludzkiego języka. Pojęcia odnoszące się bezpośrednio do Boga wykraczają poza możliwości ludzkich doświadczeń, a zatem także ludzkiego słownictwa.
Uważam, ze ważniejsze jest to, aby kierować się miłością do Boga i z miłością wypełniać Jego wolę, niż drążyć, kim On jest, jaki jest, jakie ma ma przymioty. Sądzę, że wiedza o Bogu wcale nie musi prowadzić do zbawienia w niebie. A wypełnianie Jego woli już tak.
Wydaje się, że wiele z tego co napisałeś jest uzasadnione. Nie ma jednak nic wspólnego z tematem. W tym idzie o...I zawsze istniały kontrowersje wobec wypowiedzi o "potrzebie zjadania sarx= mięsa naszego zbawiciela. Jedni rozumieli to dosłownie, inni nie.
I o powodach przemawiających na rzecz symbolicznego rozumienia tej wypowiedzi pisałem. I nie ma potrzeby wszystkiego powtarzać. Można zajrzeć do tego, co napisałem.
I jak to z zasady jest. Mamy jednakowe wypowiedzi, i dwa, trzy obrazy, jej rozumienia. I tak niektórzy z powołaniem na Łuk.24:30-31
wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im sugerują, że jest to jedno z miejsc ukazujących eucharystię itp. A przecież jest to zwykły sposób zjadania przez żydów posiłku. I nic ponad to. Podaję to tylko jako przykład szukania dowodu tam, gdzie go nie ma.
I nawet w wypowiedzi z Mk. 14:22-25 wynika, że piciu nie krwi, tylko
odtąd nie będę pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go [sok] nowy w królestwie Nie ma odniesienia do dosłownego picia krwi, co picia "z owocu winnego krzewu".
I pewne jest, że z powodu wybrania jednej opcji wyjaśnienia "obecności" we krwi itp. wyrugowano inne. I tak sięgając do przeszłości mamy naturę obecności rozumianej jako"impanacja". Inni "konsubstancjacja", "transmutatio", czy "transsubstancjacja".
I niektórzy z was opowiadali się za "cudem" jak o "obecności". Inni jednak poza obecnością jako "prawdziwa", "rzeczywistą"i "substancjalną", pisali jeszcze "naturalier", oraz "corporaliter" tzn. "zgodną z naturą, nie na sposób cudu, oraz na sposób doczesny, nie dopiero w wymiarze eschatologicznym".
Przy czym zjadane ciało nie jest dotykane, gryzione, trawione. I samo w sobie nie przedstawia biologicznej krwi. Jeśli nawet mówi się o jego rzeczywistości. W zamian za to uczy się o jego obecności sakramentalnej, mistycznej i wyjątkowej. Jeśli nawet rzeczywistej. Nawet nie jest to cud, chociaż jego wyjątkowość przemawiałaby na rzecz cudu.
I oczywiście pomiędzy wschodem i zachodem chrześcijaństwa, nie ma zgody, co do zakresu "uobecnienia".
Ponieważ jednak nie widzimy rzeczywistej przemiany, odwołano się do metafizyki arystotelesowskiej, z pominięciem jej dosłowności, na rzecz analogii. Nie ma sposobu przy pomocy prostych wypowiedzi ewangelicznych itp. wyjaśnić "obecność". Odwołano się więc do jednego z systemów greckiej metafizyki. I tak w przeistoczeniu, mamy nie przemianę substancji, tylko istoty chleba, jeśli nawet nic takiego [jak istota rzeczy] nie istnieje.
I tak mamy w przypadku transsubstancjacji kilka teorii teologicznych, co się dzieje z rzeczywistym chlebem i winem. Jedna z nich to teoria "unicestwienia". Druga "odtworzenia", trzecia "doprowadzenia", czy teorię "uobecnienia osobowego". I pewnie jeszcze inne.
Oczywiście w nowszych czasach na tle nawet katolicyzmu mamy nowe rozumienia "obecności", jak i inne nazwy przemiany wina w...itd. Zamiast transsubstancjacji, mamy transsygnifikacja, oraz transfinalizacja, czy transentatio. No i na koniec mamy znaczenie "personalistyczne obecności".
Za każdą z tych nazw ukryte jest nowe rozwiązanie "przemiany".
A jak wykazywałem, wystarczy symbolizm wypowiedzi, tego,
który mówił do nich w przykładach [przypowieściach] patrz. Mat. 13:10-16
I powiedział im wiele w porównaniach [ zobrazowaniach] Mat.13:3
Ostatnia ewangelia nie zawiera przypowieści. Mamy w niej jednak wiele przedstawień porównań, zobrazowań. Podałem wszystkie siedem "ja jestem" z orzecznikiem, takim jak "winorośl" itp. I jest to jeden z przykładów zobrazowania, podobny jak w Jana 6:22-59, w tym i
moje ciało j e s t prawdziwym pokarmem"