Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
Pierwszy grzech spowodował lawinę dalszego zła, którego człowiek stał się niewolnikiem. Z błędnego koła grzechu człowiek nie potrafił wyzwolić się sam, dlatego Bóg musiał się wcielić, aby „wykupić” nas z tej niewoli. Chrystus jest drugim Adamem – choć to określenie nie jest chyba najszczęśliwsze, skoro Adam sprowadził zło na świat, a Chrystus je pokonał. Raczej jest chyba przeciwieństwem Adama, ratownikiem Adama, ale nie jego powtórką.
Kwestia budząca na ogół wewnętrzny sprzeciw ludzi myślących to obarczenie człowieka na wieki grzechem, który popełniło dwoje ludzi, Adam i Ewa. Czy Bóg nie powinien raczej ukarać tylko tych dwoje, a ich potomstwu znów dać rajską sytuację? Jednak nie chodzi o to, że Bóg mści się na dalszych pokoleniach. Eden to opowieść mityczna, w której Adam i Ewa to archetypy każdego człowieka. Innymi słowy, każdy z nas, postawiony w sytuacji rajskiej popełniłby ten sam grzech, który popełnili Adam i Ewa. Mit o raju jest odpowiedzią na dręczące człowieka pytania: dlaczego Bóg stworzył niedoskonały świat, dlaczego musimy cierpieć, dlaczego jest zło, a nie tylko dobro. Mit ten jest próbą wytłumaczenia przyczyn ułomności naszego życia i jego dualistycznego charakteru.
(...)
Bóg umieścił człowieka w ogrodzie Eden, gdzie zasadził dla niego wiele drzew, w tym dwa drzewa specjalne: drzewo życia i drzewo poznania dobra i zła. Owoce z drzewa poznania dobra i zła były śmiertelne i Bóg zakazał ich spożywania. Wąż, zwierzę stworzone przez Boga, był bardzo przebiegły. Mówi on Adamowi i Ewie, że zjedzenie owocu nie spowoduje śmierci, ale korzyść: poznają bowiem dobro i zło, jak zna je Bóg. Ewa, skuszona obietnicą „wiedzy”, skosztowała zakazanego owocu i dała go Adamowi. Otworzyły się ludziom oczy i poznali, że są nadzy. Poznali, co to wstyd. Bóg dowiedziawszy się o złamaniu zakazu, przeklina węża, wprowadza nieprzyjaźń między mężczyznę a kobietę, przeklina całą ziemię. Odtąd los człowieka staje się ciężki i znojny, pełen trudu i cierpień. Bóg wygnał Adama i Ewę z Edenu w obawie przed tym, aby czasem nie skosztowali owoców z drzewa życia, które dają życie wieczne. Przed ogrodem postawił Pan cherubów, którzy mieczem strzegli drogi do drzewa życia. Odtąd żyje człowiek na wygnaniu i tęskni do raju. Powrót do raju, gdzie życie było łatwe i miłe, gdzie Bóg gawędził przyjacielsko z człowiekiem, jest od wieków marzeniem człowieka zmęczonego życiem, ponoszącego klęski, cierpiącego, nierozumiejącego siebie, świata i sensu swej kruchej egzystencji.
Dlaczego wiedza o dobru i złu miała być niebezpieczna? Czy pierwsi ludzi nie mieli tej wiedzy, to znaczy nie odróżniali dobra od zła? Żyli, ale nie wiedzieli, czy jest im dobrze czy źle. Nie wiedzieli także, czy Bóg jest dobry, ani czy oni sami są dobrzy. Życie takie nie satysfakcjonowało ich. Mimo, że widzieli Boga, że żyli w dostatku i bez wysiłku, chcieli czegoś więcej. Wiedzieli, że czegoś nie wiedzą. Bóg sam im to oznajmił. Zastanawiali się, kim jest Bóg i w czym ich przewyższa. Chcieli Go poznać, bo czuli, że czegoś im brakuje. Bóg ze swej strony nie ukrył przed nimi drzewa poznania. Postawił je w ogrodzie i wyraźnie je opisał. W swej wszechwiedzy mógł także z pewnością przewidzieć, że jakieś podstępne stworzenie, jak wąż, przekona ludzi do złamania zakazu. Bóg spodziewał się złamania zakazu. Spodziewał się jednak także powrotu ludzi do raju, bowiem stoi tam ciągle drzewo życia. Na razie bramy ogrodu pozostały zamknięte i są pilnie strzeżone, ale powrót jest zawsze możliwy. Bóg nie zniszczył ogrodu i drzewa życia. Ta potencja zawsze jest aktualna.
Świat rozpadł się na pół. Dualizm obecny jest w naszym życiu i dotyczy wszystkich naszych spraw. Każda rzecz pozytywna ma swój cień, swój negatyw. Dzięki temu wiemy już niezawodnie, jaka jest różnica między dobrem a złem. Wiedza to niełatwa, opłacona często doświadczeniem zła na własnej skórze. Dużo wiedzy to dużo trosk, jak mówi Kohelet. „Bo w wielkiej mądrości – wiele utrapienia, a kto przysparza wiedzy – przysparza i cierpień” (Koh 1, 18) Opis świata Koheleta jest właśnie opisem świata po upadku.
Wracając jednak do tradycji judaistycznej, myślę, że właśnie Księga Koheleta najlepiej opisuje świat po upadku. Co ciekawego mówi nam o świecie Kohelet? Marność nad marnościami i pogoń za wiatrem. Cechą życia jest pustka i brak celu. A przynajmniej tak się człowiekowi wydaje. Człowiek jest stworzeniem niezaspokojonym, ciągle nieusatysfakcjonowanym. Bez końca musi podejmować wysiłki, aby utrzymać się przy życiu. A pod koniec życia stwierdza, że były to wysiłki próżne i nie przyniosły oczekiwanej satysfakcji. Człowiek wiecznie poszukuje szczęścia, ale jest to cel nieosiągalny. Wątpi zatem w siebie, w sens swego istnienia. „Bo wszystkie dni jego są cierpieniem, a zajęcia jego utrapieniem”. (Koh 2, 23) Dualizm świata poetycko przedstawia Kohelet w wierszu, który można by nazwać „Jest czas na wszystko”. Jest czas rodzenia i czas umierania, czas burzenia i budowania, płaczu i śpiewu, szukania i tracenia, zachowania i wyrzucania, milczenia i mówienia, miłowania i nienawiści, wojny i pokoju. Losem człowieka jest niewiedza co do istoty świata, Boga i siebie samego. „Nie pojmie człowiek dzieł, jakich dokonuje Bóg od początku aż do końca” (Koh 3, 11) Mądrość nie jest dla człowieka w pełni dostępna, tajemnice istnienia są niezgłębione.
(...) Widzenie świata jako koła cierpień, a siebie jako jego cząstki, pozwala nam spojrzeć na samych siebie łagodnie i z wyrozumiałością, przestać od siebie oczekiwać niemożliwego: a to tego, by wszystko pojąć, a to tego, by dużo osiągnąć, a to tego, by być zawsze szczęśliwym. Pozwala nam zauważyć własną bezsiłę i kruchość, a jednocześnie zdziwić się, że mimo to jakoś żyjemy, jakoś udaje nam się przetrwać, a nawet czasem doznać radości. Niektórym też pozwala zauważyć jakąś siłę, która musi nas wspierać, aby nasza egzystencja była możliwa. Siłę, która nas nieskończenie przewyższa i sprzyja nam. Postawa Koheleta pozwala zadziwić się cudami zwykłego życia materialnego, które na co dzień nam umykają, nie zwracamy na nie uwagi. Jeśli bowiem zacznę moje rozważania od jakiegoś „dna”, najgorszej możliwej sytuacji, wtedy samo to, że moje ciało żyje, oddycha, przetwarza pokarmy, komunikuje się – okazuje się niezrozumiałym i wspaniałym cudem, wprawiającym niemal w ekstazę i zachwycenie. Zatem stan upadku ewidentnie czegoś nas uczy. Bez świadomości zła nie ma świadomości dobra.
Zatem Bóg pozwolił człowiekowi „poddać się marności”. „Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych”. (Rz 8, 19) Zatem św. Paweł sugeruje tutaj, że to Bóg poddał ludzi marności i grzechowi. Jednak od tego poddania nieodłączna jest nadzieja na wyzwolenie. „Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie”. (Rz 11, 32) Czyli jednak dochodzimy do wniosku, że nieposłuszeństwo i upadek miało swój ukryty cel. Dziwi się też temu św. Paweł: „Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!” (Rz 11, 33) Człowiek zapewne musiał przejść jakąś drogę od początkowej rajskiej kondycji, poprzez wygnanie z raju, życie w świecie skażonym przez zło, aby wreszcie osiągnąć wyzwolenie z niewoli grzechu. Poprzez przejście tej ciężkiej drogi człowiek ulega transformacji, dojrzewaniu duchowemu. W rezultacie jest bliższy Bogu niż w Edenie. Człowiek wraca do pierwotnej jedności z Bogiem przemieniony tak, że Bóg jest bardziej dla niego zrozumiały. Człowiek musi przejść tą drogę, aby poznać Boga. Czy raczej: poznawać. Czy poznawanie to kiedyś się kończy? Mam nadzieję, że nie, i jak uczył Grzegorz z Nyssy, wspinamy się wciąż na nowe stopnie poznania Boga jakby po wędrującej w górę spirali. Tak też można wyobrazić sobie przejście od raju, poprzez upadek, aż do wybawienia. Wybawienie jest powtórzeniem rajskiej sytuacji na wyższym poziomie spirali duchowej.
Źródło http://teologia.deon.pl/kilka-refleksji ... rworodnym/
Już u żyjącego w II wieku Ireneusza z Lyonu po raz pierwszy pojawia się stwierdzenie: Jesteśmy wszyscy w pierwszym człowieku, Adamie (Wykład Nauki Apostolskiej 31) i to nie jako figura retoryczna, ale potwierdzenie ontycznej solidarności wszystkich ludzi z pierwszym rodzicem. Punktem wyjścia Ireneuszowej nauki o solidarności ludzkości z Adamem, jest przekonanie o jedności wszystkich ludzi w Chrystusie. Zanegowanie jedności ludzi w Adamie i naszego uczestnictwa w jego grzechu i śmierci, oznaczałoby zanegowanie naszej jedności w Chrystusie i naszego uczestnictwa w odkupieniu. Ireneusz widzi w Adamie typ Chrystusa, a w Chrystusie wypełnienie czynów Adama, dokonane na zasadzie antytezy, odwrócenia. Ta równowaga czy odpowiedniość zdarzeń wymaga, by nasze uczestnictwo w odkupieniu Chrystusa odpowiadało naszemu uczestnictwu w grzechu Adama.
Źródło http://teologia.deon.pl/wszyscy-bylismy-w-adamie/
Kwestia budząca na ogół wewnętrzny sprzeciw ludzi myślących to obarczenie człowieka na wieki grzechem, który popełniło dwoje ludzi, Adam i Ewa. Czy Bóg nie powinien raczej ukarać tylko tych dwoje, a ich potomstwu znów dać rajską sytuację? Jednak nie chodzi o to, że Bóg mści się na dalszych pokoleniach. Eden to opowieść mityczna, w której Adam i Ewa to archetypy każdego człowieka. Innymi słowy, każdy z nas, postawiony w sytuacji rajskiej popełniłby ten sam grzech, który popełnili Adam i Ewa. Mit o raju jest odpowiedzią na dręczące człowieka pytania: dlaczego Bóg stworzył niedoskonały świat, dlaczego musimy cierpieć, dlaczego jest zło, a nie tylko dobro. Mit ten jest próbą wytłumaczenia przyczyn ułomności naszego życia i jego dualistycznego charakteru.
(...)
Bóg umieścił człowieka w ogrodzie Eden, gdzie zasadził dla niego wiele drzew, w tym dwa drzewa specjalne: drzewo życia i drzewo poznania dobra i zła. Owoce z drzewa poznania dobra i zła były śmiertelne i Bóg zakazał ich spożywania. Wąż, zwierzę stworzone przez Boga, był bardzo przebiegły. Mówi on Adamowi i Ewie, że zjedzenie owocu nie spowoduje śmierci, ale korzyść: poznają bowiem dobro i zło, jak zna je Bóg. Ewa, skuszona obietnicą „wiedzy”, skosztowała zakazanego owocu i dała go Adamowi. Otworzyły się ludziom oczy i poznali, że są nadzy. Poznali, co to wstyd. Bóg dowiedziawszy się o złamaniu zakazu, przeklina węża, wprowadza nieprzyjaźń między mężczyznę a kobietę, przeklina całą ziemię. Odtąd los człowieka staje się ciężki i znojny, pełen trudu i cierpień. Bóg wygnał Adama i Ewę z Edenu w obawie przed tym, aby czasem nie skosztowali owoców z drzewa życia, które dają życie wieczne. Przed ogrodem postawił Pan cherubów, którzy mieczem strzegli drogi do drzewa życia. Odtąd żyje człowiek na wygnaniu i tęskni do raju. Powrót do raju, gdzie życie było łatwe i miłe, gdzie Bóg gawędził przyjacielsko z człowiekiem, jest od wieków marzeniem człowieka zmęczonego życiem, ponoszącego klęski, cierpiącego, nierozumiejącego siebie, świata i sensu swej kruchej egzystencji.
Dlaczego wiedza o dobru i złu miała być niebezpieczna? Czy pierwsi ludzi nie mieli tej wiedzy, to znaczy nie odróżniali dobra od zła? Żyli, ale nie wiedzieli, czy jest im dobrze czy źle. Nie wiedzieli także, czy Bóg jest dobry, ani czy oni sami są dobrzy. Życie takie nie satysfakcjonowało ich. Mimo, że widzieli Boga, że żyli w dostatku i bez wysiłku, chcieli czegoś więcej. Wiedzieli, że czegoś nie wiedzą. Bóg sam im to oznajmił. Zastanawiali się, kim jest Bóg i w czym ich przewyższa. Chcieli Go poznać, bo czuli, że czegoś im brakuje. Bóg ze swej strony nie ukrył przed nimi drzewa poznania. Postawił je w ogrodzie i wyraźnie je opisał. W swej wszechwiedzy mógł także z pewnością przewidzieć, że jakieś podstępne stworzenie, jak wąż, przekona ludzi do złamania zakazu. Bóg spodziewał się złamania zakazu. Spodziewał się jednak także powrotu ludzi do raju, bowiem stoi tam ciągle drzewo życia. Na razie bramy ogrodu pozostały zamknięte i są pilnie strzeżone, ale powrót jest zawsze możliwy. Bóg nie zniszczył ogrodu i drzewa życia. Ta potencja zawsze jest aktualna.
Świat rozpadł się na pół. Dualizm obecny jest w naszym życiu i dotyczy wszystkich naszych spraw. Każda rzecz pozytywna ma swój cień, swój negatyw. Dzięki temu wiemy już niezawodnie, jaka jest różnica między dobrem a złem. Wiedza to niełatwa, opłacona często doświadczeniem zła na własnej skórze. Dużo wiedzy to dużo trosk, jak mówi Kohelet. „Bo w wielkiej mądrości – wiele utrapienia, a kto przysparza wiedzy – przysparza i cierpień” (Koh 1, 18) Opis świata Koheleta jest właśnie opisem świata po upadku.
Wracając jednak do tradycji judaistycznej, myślę, że właśnie Księga Koheleta najlepiej opisuje świat po upadku. Co ciekawego mówi nam o świecie Kohelet? Marność nad marnościami i pogoń za wiatrem. Cechą życia jest pustka i brak celu. A przynajmniej tak się człowiekowi wydaje. Człowiek jest stworzeniem niezaspokojonym, ciągle nieusatysfakcjonowanym. Bez końca musi podejmować wysiłki, aby utrzymać się przy życiu. A pod koniec życia stwierdza, że były to wysiłki próżne i nie przyniosły oczekiwanej satysfakcji. Człowiek wiecznie poszukuje szczęścia, ale jest to cel nieosiągalny. Wątpi zatem w siebie, w sens swego istnienia. „Bo wszystkie dni jego są cierpieniem, a zajęcia jego utrapieniem”. (Koh 2, 23) Dualizm świata poetycko przedstawia Kohelet w wierszu, który można by nazwać „Jest czas na wszystko”. Jest czas rodzenia i czas umierania, czas burzenia i budowania, płaczu i śpiewu, szukania i tracenia, zachowania i wyrzucania, milczenia i mówienia, miłowania i nienawiści, wojny i pokoju. Losem człowieka jest niewiedza co do istoty świata, Boga i siebie samego. „Nie pojmie człowiek dzieł, jakich dokonuje Bóg od początku aż do końca” (Koh 3, 11) Mądrość nie jest dla człowieka w pełni dostępna, tajemnice istnienia są niezgłębione.
(...) Widzenie świata jako koła cierpień, a siebie jako jego cząstki, pozwala nam spojrzeć na samych siebie łagodnie i z wyrozumiałością, przestać od siebie oczekiwać niemożliwego: a to tego, by wszystko pojąć, a to tego, by dużo osiągnąć, a to tego, by być zawsze szczęśliwym. Pozwala nam zauważyć własną bezsiłę i kruchość, a jednocześnie zdziwić się, że mimo to jakoś żyjemy, jakoś udaje nam się przetrwać, a nawet czasem doznać radości. Niektórym też pozwala zauważyć jakąś siłę, która musi nas wspierać, aby nasza egzystencja była możliwa. Siłę, która nas nieskończenie przewyższa i sprzyja nam. Postawa Koheleta pozwala zadziwić się cudami zwykłego życia materialnego, które na co dzień nam umykają, nie zwracamy na nie uwagi. Jeśli bowiem zacznę moje rozważania od jakiegoś „dna”, najgorszej możliwej sytuacji, wtedy samo to, że moje ciało żyje, oddycha, przetwarza pokarmy, komunikuje się – okazuje się niezrozumiałym i wspaniałym cudem, wprawiającym niemal w ekstazę i zachwycenie. Zatem stan upadku ewidentnie czegoś nas uczy. Bez świadomości zła nie ma świadomości dobra.
Zatem Bóg pozwolił człowiekowi „poddać się marności”. „Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych”. (Rz 8, 19) Zatem św. Paweł sugeruje tutaj, że to Bóg poddał ludzi marności i grzechowi. Jednak od tego poddania nieodłączna jest nadzieja na wyzwolenie. „Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie”. (Rz 11, 32) Czyli jednak dochodzimy do wniosku, że nieposłuszeństwo i upadek miało swój ukryty cel. Dziwi się też temu św. Paweł: „Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!” (Rz 11, 33) Człowiek zapewne musiał przejść jakąś drogę od początkowej rajskiej kondycji, poprzez wygnanie z raju, życie w świecie skażonym przez zło, aby wreszcie osiągnąć wyzwolenie z niewoli grzechu. Poprzez przejście tej ciężkiej drogi człowiek ulega transformacji, dojrzewaniu duchowemu. W rezultacie jest bliższy Bogu niż w Edenie. Człowiek wraca do pierwotnej jedności z Bogiem przemieniony tak, że Bóg jest bardziej dla niego zrozumiały. Człowiek musi przejść tą drogę, aby poznać Boga. Czy raczej: poznawać. Czy poznawanie to kiedyś się kończy? Mam nadzieję, że nie, i jak uczył Grzegorz z Nyssy, wspinamy się wciąż na nowe stopnie poznania Boga jakby po wędrującej w górę spirali. Tak też można wyobrazić sobie przejście od raju, poprzez upadek, aż do wybawienia. Wybawienie jest powtórzeniem rajskiej sytuacji na wyższym poziomie spirali duchowej.
Źródło http://teologia.deon.pl/kilka-refleksji ... rworodnym/
Już u żyjącego w II wieku Ireneusza z Lyonu po raz pierwszy pojawia się stwierdzenie: Jesteśmy wszyscy w pierwszym człowieku, Adamie (Wykład Nauki Apostolskiej 31) i to nie jako figura retoryczna, ale potwierdzenie ontycznej solidarności wszystkich ludzi z pierwszym rodzicem. Punktem wyjścia Ireneuszowej nauki o solidarności ludzkości z Adamem, jest przekonanie o jedności wszystkich ludzi w Chrystusie. Zanegowanie jedności ludzi w Adamie i naszego uczestnictwa w jego grzechu i śmierci, oznaczałoby zanegowanie naszej jedności w Chrystusie i naszego uczestnictwa w odkupieniu. Ireneusz widzi w Adamie typ Chrystusa, a w Chrystusie wypełnienie czynów Adama, dokonane na zasadzie antytezy, odwrócenia. Ta równowaga czy odpowiedniość zdarzeń wymaga, by nasze uczestnictwo w odkupieniu Chrystusa odpowiadało naszemu uczestnictwu w grzechu Adama.
Źródło http://teologia.deon.pl/wszyscy-bylismy-w-adamie/
-
- Aktywny komentator
- Posty: 716
- Rejestracja: 29 gru 2017
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 53 times
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
No widzisz. A ja wolę wierzyć Kościołowi Chrystusa który naucza od dwóch tysięcy lat tego samego o początkach człowieka. Stąpasz po cienkim lodzie a stamtąd już niedaleko do herezjiDezerter pisze: Quinque - muszę cię rozczarować - według współczesnej nauki genetyczny nasz praojciec Adam - od którego pochodzą wszyscy ludzie, żył w innym czasie niż nasza pramatka - genetyczna Ewa
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4673 times
- Kontakt:
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
Nic podobnego. To, ze Adam i Ewa byli pierwszymi ludźmi (w sensie duchowym) wcale nie oznacza, że byli takowymi w sensie genetyki.Quinque pisze: ↑2019-05-26, 13:39No widzisz. A ja wolę wierzyć Kościołowi Chrystusa który naucza od dwóch tysięcy lat tego samego o początkach człowieka. Stąpasz po cienkim lodzie a stamtąd już niedaleko do herezjiDezerter pisze: Quinque - muszę cię rozczarować - według współczesnej nauki genetyczny nasz praojciec Adam - od którego pochodzą wszyscy ludzie, żył w innym czasie niż nasza pramatka - genetyczna Ewa
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15101
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4246 times
- Been thanked: 2977 times
- Kontakt:
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
To ja poproszę doktrynalne wypowiedzi KK od czasów JP II na ten tematQuinque pisze: ↑2019-05-26, 13:39No widzisz. A ja wolę wierzyć Kościołowi Chrystusa który naucza od dwóch tysięcy lat tego samego o początkach człowieka. Stąpasz po cienkim lodzie a stamtąd już niedaleko do herezjiDezerter pisze: Quinque - muszę cię rozczarować - według współczesnej nauki genetyczny nasz praojciec Adam - od którego pochodzą wszyscy ludzie, żył w innym czasie niż nasza pramatka - genetyczna Ewa
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4673 times
- Kontakt:
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
Wprawdzie w tej kwestii jestem Twojego zdania, ale to żądanie mnie zdumiało; czemu "od czasów JP II"?
Wcześniejsze wypowiedzi nie są istotne?
-
- Aktywny komentator
- Posty: 716
- Rejestracja: 29 gru 2017
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 53 times
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
Podałem. Mianowicie dogmat ogłoszony na soborze powszechnym. Nas katolików obowiązuje całe nauczanie a nie tylko ostanie 40 latDezerter pisze: ↑2019-05-28, 20:01To ja poproszę doktrynalne wypowiedzi KK od czasów JP II na ten tematQuinque pisze: ↑2019-05-26, 13:39No widzisz. A ja wolę wierzyć Kościołowi Chrystusa który naucza od dwóch tysięcy lat tego samego o początkach człowieka. Stąpasz po cienkim lodzie a stamtąd już niedaleko do herezjiDezerter pisze: Quinque - muszę cię rozczarować - według współczesnej nauki genetyczny nasz praojciec Adam - od którego pochodzą wszyscy ludzie, żył w innym czasie niż nasza pramatka - genetyczna Ewa
Mocno naciągana teza. I ta teza zadowala cię?Marek_Piotrowski pisze: Nic podobnego. To, ze Adam i Ewa byli pierwszymi ludźmi (w sensie duchowym) wcale nie oznacza, że byli takowymi w sensie genetyki
Ostatnio zmieniony 2019-05-28, 21:41 przez Quinque, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
To sa pewne zalozenia, ktore nie musza byc dogmatem. Wedlug mnie wynika to z calosci nauki Kosciola, ktorea nie przeciwstawia nauk poznawczych fizycznych z naukami filozoficznymi.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4673 times
- Kontakt:
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
Dogmat? O czym mówisz?
To że Ci wydaje się naciągana niewiele zmienia.Quinque pisze:Mocno naciągana teza. I ta teza zadowala cię?Marek_Piotrowski pisze: Nic podobnego. To, ze Adam i Ewa byli pierwszymi ludźmi (w sensie duchowym) wcale nie oznacza, że byli takowymi w sensie genetyki
Generalnie wychodzę z założenia, że jesli moja interpretacja Biblii jest sprzeczna z faktami obserwowanymi, to winy nie ponosi ani Biblia, ani fakty, tylko moja interpretacja. Mam wrażenie że Ty podchodzisz inaczej
- Viridiana
- Biegły forumowicz
- Posty: 1707
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 554 times
- Been thanked: 419 times
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
Biblia przede wszystkim jest zapisem prawd teologicznych, relacji człowieka z Bogiem i innymi ludźmi. Nie musi być dosłowna, gdy mówimy o faktach np. przyrodniczych. Tak przynajmniej sądzę.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4673 times
- Kontakt:
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15101
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4246 times
- Been thanked: 2977 times
- Kontakt:
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
Zdaję się, że to już Augustyn zauważył mądrze, że jeśli fakty obserwowalne kłócą się z naszym rozumieniem zapisu biblijnego, to znaczy, że to rozumienie musi być błędne ...Marek_Piotrowski pisze: ↑2019-05-28, 23:48Dogmat? O czym mówisz?
To że Ci wydaje się naciągana niewiele zmienia.Quinque pisze:Mocno naciągana teza. I ta teza zadowala cię?Marek_Piotrowski pisze: Nic podobnego. To, ze Adam i Ewa byli pierwszymi ludźmi (w sensie duchowym) wcale nie oznacza, że byli takowymi w sensie genetyki
Generalnie wychodzę z założenia, że jesli moja interpretacja Biblii jest sprzeczna z faktami obserwowanymi, to winy nie ponosi ani Biblia, ani fakty, tylko moja interpretacja. Mam wrażenie że Ty podchodzisz inaczej
Ja tam słucham starożytnych ojców Kościoła
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
Ja bardzo przepraszam. Widze tu jakas niekonsekwencje, albo inaczej: demagogiczne zakrzywienie. Bo - z jednej strony czytam, zeby podac koniecznie wykladnie jakiegos problemu z ostatnich lat po II Soborze watykanskim, a za chwile, ze nie ... ze trzeba sluchac starozytnych Ojcow Kosciola. No to jak to w koncu rozumiec?
przepraszam jeszcze raz, jesli zabrzmialo to zlosliwie.
przepraszam jeszcze raz, jesli zabrzmialo to zlosliwie.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15101
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4246 times
- Been thanked: 2977 times
- Kontakt:
Re: Kto winny grzechu Ewa czy Adam?
:Biserica Dumnezeu pisze: ↑2019-06-02, 08:59 Ja bardzo przepraszam. Widze tu jakas niekonsekwencje, albo inaczej: demagogiczne zakrzywienie. Bo - z jednej strony czytam, zeby podac koniecznie wykladnie jakiegos problemu z ostatnich lat po II Soborze watykanskim, a za chwile, ze nie ... ze trzeba sluchac starozytnych Ojcow Kosciola. No to jak to w koncu rozumiec?
przepraszam jeszcze raz, jesli zabrzmialo to zlosliwie.
Nie wiem czego nie rozumiesz - znasz mnie na tyle, że powinieneś wiedzieć, że najważniejsze dla mnie w nauce Kościoła jest
- to co w starożytności ojcowie Kościoła i następcy Apostołów i ich uczniowie przekazali z ustnego nauczania apostolskiego i Jezusa, które nie zostało zapisane w NT
- to co współczesny Kościół pod natchnieniem Ducha Świętego i jego pasterze przekazują mi na ten czas i tą sytuację na świecie.
wróćmy jednak do tematu.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4673 times
- Kontakt: