O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Rozmowa na temat sakramentów Kościoła świętego, poparcie ich Biblią, ich ważność, przystępowanie do nich, itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19168
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2638 times
Been thanked: 4651 times
Kontakt:

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Marek_Piotrowski » 2024-04-07, 11:02

Prosi, dajemy. Nie korzysta - dziwimy się.
Na całość z pewnością nie jesteśmy w stanie zaradzić, ale ze skrupułów można wyjść. Trzeba tylko determinacji i przecierpienia pierwszego okresu.
Innymi słowy, trzeba wyjść ze strefy komfortu.
Nie pomyliłem się: z własnego doświadczenia wiem, że z jednej strony skrupuły to coś bardzo niekomfortowego, ale jednocześnie daje takie "bezpieczne psychologicznie gniazdko" - by z nich wyjść, trzeba przez jakiś czas przecierpieć rozterki "czy na pewno nie potępiam się, bo może to, co zrobiłem to grzech ciężki?!!" (i nie zawsze, rozumowa wiedza, że to tak nie działa, uśmierza rozterki emocjonalne).

Awatar użytkownika
Susanna
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2506
Rejestracja: 30 maja 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 1054 times
Been thanked: 940 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Susanna » 2024-04-07, 11:33

Dziś zanim przystąpiłam do Komunii świętej stojąc w tej "kolejce", miałam poważny dylemat czy powinnam przystąpić do Komunii czy nie, bo spowiadałam się 3 tygodnie temu. Dość natarczywa myśl że jednak nie powinnam pójść, ale zaraz sobie pomyślałam a co jeśli to znów nie moja myśl, tylko znów skrupuły? na serio chciałam zawrócić do ławki..bałam się że przyjmę Pana Jezusa świętokradczo ale nie umiałam sobie przypomnieć bym popełniła jakikolwiek grzech od ostatniej spowiedzi z pełną świadomością i dobrowolnie. Było ciężko ale przyjęłam Pana Jezusa #:-S
"Uwielbiaj, duszo moja, sławę Pana mego,
Chwal Boga Stworzyciela tak bardzo dobrego.
Bóg mój, zbawienie moje, jedyna otucha,
Bóg mi rozkoszą serca i weselem ducha."
Magnificat anima mea Dominum!

Awatar użytkownika
CiekawaXO
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6326
Rejestracja: 12 mar 2023
Has thanked: 881 times
Been thanked: 715 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: CiekawaXO » 2024-04-07, 11:56

Marek_Piotrowski pisze: 2024-04-07, 11:02 Prosi, dajemy. Nie korzysta - dziwimy się.
Na całość z pewnością nie jesteśmy w stanie zaradzić, ale ze skrupułów można wyjść. Trzeba tylko determinacji i przecierpienia pierwszego okresu.
Innymi słowy, trzeba wyjść ze strefy komfortu.
Nie pomyliłem się: z własnego doświadczenia wiem, że z jednej strony skrupuły to coś bardzo niekomfortowego, ale jednocześnie daje takie "bezpieczne psychologicznie gniazdko" - by z nich wyjść, trzeba przez jakiś czas przecierpieć rozterki "czy na pewno nie potępiam się, bo może to, co zrobiłem to grzech ciężki?!!" (i nie zawsze, rozumowa wiedza, że to tak nie działa, uśmierza rozterki emocjonalne).
Tak, ale u różnych osób może to mieć różną genezę.
Może ma osobowość lękową, i tak się owe lęki objawiają?
Na to już trzeba leki i to konkretne.
Takie mówienie: możesz z tego wyjść, tylko nie chcesz etc., może się spełnić u jednej osoby, u innej wcale nie musi.
U niej to nie zdaje rezultatu i niekoniecznie wynika z lenistwa, olewactwa itd.
Ostatnio zmieniony 2024-04-07, 11:58 przez CiekawaXO, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19168
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2638 times
Been thanked: 4651 times
Kontakt:

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Marek_Piotrowski » 2024-04-07, 12:13

  1. Najważniejsze: Żeby się dowiedzieć, trzeba spróbować.
    Innego sposobu nie ma.
  2. własny wysiłek nie stoi w sprzeczności z odbieraniem pomocy lekarskiej. Co więcej, wszyscy przecież podkreślają, iż biorąc pod uwagę wszystko, kontakt z lekarzem jest niezbędny (sam namawiałem do nie odpuszczania go). Jednak także lekarz nie działa przez to, ze się do niego chodzi: chodzenie bez woli zmiany, bez prób powoduje tylko wniosek "nic mi to nie pomaga, po co mam chodzić". To tak nie działa.
  3. To, czego sie obawiam, to czerpanie przez naszą Rozmówczynię z forum wyłącznie wsparcia, z ignorowaniem rad. Takie coś powoduje "konserwowanie" stanu istniejącego.
    Niestety, od samego wsparcia, ani od samego czytania o problemie jeszcze żaden problem nie zniknął - trzeba podjąć działania. W spectrum od własnych prób po współpracę z lekarzem.
  4. No i wreszcie, last but not least - trzeba mieć świadomość, że wątki te czyta nie tylko osoba bezpośrednio pytająca, ale również inne (czasem w ogóle nie odzywające się) osoby, mające problemy ze skrupulantyzmem.
Dodano po 1 minucie 21 sekundach:
Susanna pisze: 2024-04-07, 11:33 Dziś zanim przystąpiłam do Komunii świętej stojąc w tej "kolejce", miałam poważny dylemat czy powinnam przystąpić do Komunii czy nie, bo spowiadałam się 3 tygodnie temu. Dość natarczywa myśl że jednak nie powinnam pójść, ale zaraz sobie pomyślałam a co jeśli to znów nie moja myśl, tylko znów skrupuły? na serio chciałam zawrócić do ławki..bałam się że przyjmę Pana Jezusa świętokradczo ale nie umiałam sobie przypomnieć bym popełniła jakikolwiek grzech od ostatniej spowiedzi z pełną świadomością i dobrowolnie. Było ciężko ale przyjęłam Pana Jezusa #:-S
Gratulacje, wyjście ze skrupulantyzmu składa się właśnie z takich małych zwycięstw.
Tak trzymać!

Katarzyna1234
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 207
Rejestracja: 7 sty 2024
Been thanked: 21 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Katarzyna1234 » 2024-04-07, 15:03

Jest mi przykro,że tak o mnie myślicie.Tak dałam się pokonać skrupułom.Nawet dzisiaj będąc na Mszy Św.nie przystąpiłam do Komunii Św.Skrupuły,że popełnię kolejne świętokradztwo mnie pokonały.Nie potrafię przystąpić do Komunii po prostu nie potrafię.Boję się stale świętokradztwa.Ale to nie jest tak,że nie staram się wyjść ze skrupulanctwa.Ze spowiedzi po nawet 3 razy dziennie ograniczyłam na raz na miesiąc.Za radą spowiednika.Staram się już nie wracać do tego czy coś dobrze czy źle wyznałam.Nadal spowiadam się z kartki póki co.Ale zachowuje te kartki,żeby nie mieć myśli czy coś już wyznawałam czy nie.Też za radą spowiednika.Bo też miałam z tym problem.Po każdej spowiedzi załamywałam się bo nachodzą mnie natrętne myśli.Ale dzisiaj sobie pomyślałam,że te myśli nie są moje,że to nie ja.Bóg jest dla mnie ważny,a miałam myśli,że mogę go nienawidzić.Takie natręctwa mnie nachodzą.Wiem,że powinnam przerwać to błędne koło.Nerwica mną rządzi.Jednego dnia jest ok,drugiego dnia się załamuje.Tak bardzo często brakuje mi determinacji do walki ze skrupułami.Płaczę podczas spowiedzi,u psychologa.Miałam już propozycję szpitala od psychiatry.Jednak odmówiłam.Rodzina nic o moich problemach nie wie.Nikt z rodziny nie wie o moim zaburzeniu.Nawet boję się powiedzieć z czym się męczę własnej matce.Sama z tym walczę.Dziś prawie się popłakałam na Mszy,że nie mogę być bliżej Boga.Że skrupuły mnie pokonują.Czy jestem leniwa skoro sama zgłosiłam się po pomoc psychologiczną,psychiatryczną,i chodzę do spowiedzi i walczę ze skrupułami.Chodzę na terapię by to pokonać.Przechodzę testy psychologiczne,badania.Biorę leki chociaż chciałam już przestać je brać.Miałam momenty załamania,myśli samobójcze.Uzależniłam się od samookaleczania przez to wszystko,ale chcę się postarać i przestać to robić.Można mnie skrytykować teraz na forum,że nic nie robię,że siedzę i czekam na gotowe.Że się nie staram i mam to gdzieś.

Gzresznik Upadający
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3485
Rejestracja: 21 cze 2021
Has thanked: 159 times
Been thanked: 366 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Gzresznik Upadający » 2024-04-07, 15:50

Samookaleczenia to ponoć odwrócenie uwagi od bólu wewnętrznego. Bardzo mi przykro.
Miałem obsesje z czym innym , troszkę rozumiem gdy myśli tańczą w głowie szarpią w najczulsze miejsca.
I nikt nie chce powiedzieć że jesteś leniwa itp.
Po prostu też częściowo nie rozumiemy.Zwlaszcza że czujesz się sama ze swoim problemem. Bo my częściowo nie rozumiemy a dla rodziny to temat obcy .
Dlatego bądź z nami. Przynajmniej tyle możemy .

Awatar użytkownika
CiekawaXO
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6326
Rejestracja: 12 mar 2023
Has thanked: 881 times
Been thanked: 715 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: CiekawaXO » 2024-04-07, 16:36

Mieszkasz z rodzicami?
I ile w ogóle masz lat?

Gzresznik Upadający
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3485
Rejestracja: 21 cze 2021
Has thanked: 159 times
Been thanked: 366 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Gzresznik Upadający » 2024-04-07, 21:35

Ma 32 lata . Mieszka z rodzicami i pomaga opiekować się chorą babcią. Pisała już o tym mieszka na wsi.

Katarzyna1234
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 207
Rejestracja: 7 sty 2024
Been thanked: 21 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Katarzyna1234 » 2024-04-07, 21:39

Tak mieszkam z rodzicami i rodziną.Mam 32 lata.Jak pojawiły się natrętne myśli najpierw o grzechach to lekami jakoś w miarę udało się je zmniejszyć.Ale do tego jeszcze natręctwa o Bogu,duchowieństwie,myśli wulgarne natrętne to dla mnie było za dużo.Nie wytrzymałam i nie wytrzymuje psychicznie.Wtedy chciałam te myśli wyciszyć.Chciałam,żeby te myśli zniknęły.Tym bardziej,że ja z wielkim wstydem się z takich myśli spowiadałam.Nadal nie mogę znieść tych myśli.Spowiednik uznał,że nie muszę mówić czego lub kogo te myśli dotyczyły.Nie wiem jak mam skończyć z samookaleczaniem.Jak przestać to robić.Jak nachodzą mnie stale myśli,że podniecenie to grzech.I ja się za to karze,że ten grzech stale popełniam.Nie wyznałam tego jako grzech i teraz nachodzą mnie myśli,że popełniam świętokradztwo.Myśli o świętokradztwie też nie dają mi żyć.Już nie wiem jak mam przystąpić do następnej spowiedzi.Przypominają mi się grzechy takie jak marnowanie talentów itp.co nawet sama nie wiem czy to wogóle grzech i też tego jako grzech nie wyznaję.I też nie wiem czy popełniam świętokradztwo.Nie chciałam oszukać w sklepie,nie zważyłam jabłek i nie wiedziałam jaki to rodzaj i cena i na wadze przy kasie wybiłam obojętnie które z pierwszą przypadkową ceną.I zaraz wtedy pomyślałam o oszustwie,którego nie chciałam.Czy popełniłam grzech ciężki przez to?

Dodano po 2 minutach 52 sekundach:
Spowiedzi nie są mi obojętne.Ale życie tak.I to bardzo często.Raz się poddaję,raz chcę walczyć.

Awatar użytkownika
Susanna
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2506
Rejestracja: 30 maja 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 1054 times
Been thanked: 940 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Susanna » 2024-04-07, 22:29

Po tym samookaleczeniu będziesz miała rany lub blizny. Nie pomyślałaś że w lato mogą ludzie na to zwracać uwagę ?

Ps.

Mnie od rana męczy myśl że jednak dzisiejsza Komunia święta była świętokradcza... Chyba będę musiała o tym powiedzieć spowiednikowi
Ostatnio zmieniony 2024-04-07, 22:29 przez Susanna, łącznie zmieniany 1 raz.
"Uwielbiaj, duszo moja, sławę Pana mego,
Chwal Boga Stworzyciela tak bardzo dobrego.
Bóg mój, zbawienie moje, jedyna otucha,
Bóg mi rozkoszą serca i weselem ducha."
Magnificat anima mea Dominum!

Gzresznik Upadający
Elitarny komentator
Elitarny komentator
Posty: 3485
Rejestracja: 21 cze 2021
Has thanked: 159 times
Been thanked: 366 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Gzresznik Upadający » 2024-04-07, 23:55

Ja pamiętam ze swojego czasu że dręczył mnie głęboki samowstret do siebie i takie głębokie poczucie odrzucenia...i zdarzało mi się chcieć rozpędzić np i uderzyć o coś .Albo uderzać w ścianę by ból fizyczny odwrócił uwagę od " daleko posuniętego dyskomfortu przebywania z samym sobą" czułem się że jestem nie dość dobry by inni byli ze mnie zadowoleni, musiałem się przymilać bo bałem się że będę odtrącony ... Więc trochę rozumiem ale tak bardzo to nie. Był oczywiście incydent tzn okres związany .raz z wydawaniem się ze nie spowiadałem się zbyt dobrze kolejny okres że za bardzo chciałem wytłumaczyć każdy szczegół , ale po ten w trakcie terapii i tych działań. " Magii kościelnej " ( czyli uzdrowienia przez Chrystusa doszło do mnie że ważne jest powiedzenie co się zrobilo złego a nie usprawiedliwianie tym czy tamtym ( tzn okolocznosci ) Ale z psychoterapia rekolekcjami , modlitwami o uwolnienie ( czyli faktycznie deklaracja wybaczenia w połączeniu z wyrzeczeniem się złych następstw)to powoli samoistnie ustępowało.
Chwała Bogu zem nie musiał brać " dropsów" .

Awatar użytkownika
Susanna
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2506
Rejestracja: 30 maja 2021
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 1054 times
Been thanked: 940 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Susanna » 2024-04-08, 07:50

A ja biorę leki i nie żałuję:) dzięki nim jakoś funkcjonuje. Kiedyś było 10000x gorzej bez leków. Jeszcze nie jest tak super jak być powinno bo zdarzają się lęki gdy mam wyjść popołudniu z domu ale jest dobrze.
Co do samookaleczenia, też to przerabiałam w przeszłość. Na szczęście mam to za sobą.
Modlę się dziennie za Kasie 💗 bo ma gorsze skrupuły niż ja:(
"Uwielbiaj, duszo moja, sławę Pana mego,
Chwal Boga Stworzyciela tak bardzo dobrego.
Bóg mój, zbawienie moje, jedyna otucha,
Bóg mi rozkoszą serca i weselem ducha."
Magnificat anima mea Dominum!

Katarzyna1234
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 207
Rejestracja: 7 sty 2024
Been thanked: 21 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Katarzyna1234 » 2024-04-08, 10:25

Moja poprawa po lekach też jest,ale teraz jakby to powracało.Od dziś kończę z samookaleczaniem.I tak by to było widać jeszcze trochę.Chyba pojęłam,że nie mogę się karać za myśli,które nie są moje.Za natręctwa.Nadal trudno jest mi pojąć to zaburzenie.Nadal źle o sobie myślę,ale chcę w to wierzyć,że będzie lepiej.Może to na początku,że nie będę tego robić mi jakoś pomoże.Nie wiem czy to wytrzymam.Ale to już zaszło za daleko.2 miesiące samookaleczania.Najgorzej jest mi sobie poradzić ze spowiedzią i skrupułami.Ciężko jest mi przystąpić do każdej kolejnej spowiedzi.Zaraz po takiej spowiedzi też przychodziła silna myśl i potrzeba samookaleczania,bo pojawiały się te znienawidzone myśli.Wystraszyłam się też wizji szpitala.Raczej nie chciałabym tam trafić.

Awatar użytkownika
CiekawaXO
Złoty mówca
Złoty mówca
Posty: 6326
Rejestracja: 12 mar 2023
Has thanked: 881 times
Been thanked: 715 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: CiekawaXO » 2024-04-08, 11:18

Podziwiam cię za walkę którą codziennie stosujesz, za trzeźwe myśli "to nie jest moje".
I faktycznie jak nie zaczniesz działać mocniej, czynnie, współpracować z terapeutą, to w końcu zwariujesz, i do tego szpitala trafisz...
Ale widzę że jest na dobrej drodze i jednak potrafisz "otrzeźwieć" i sobie coś przetłumaczyć, oprócz ciągłego pytania o rady.
Moim zdaniem to wróży bardzo dobrze.

Katarzyna1234
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 207
Rejestracja: 7 sty 2024
Been thanked: 21 times

Re: O skrupułach, czyli o nerwicy natręctw na tle religijnym

Post autor: Katarzyna1234 » 2024-04-09, 20:47

Susanna jak się samookaleczałam to nie myślałam o bliznach.Dopiero jak otrzeźwiałam to i tym pomyślałam.Jeszcze jest u mnie myśł,żeby do tego wrócić chociaż póki co wytrwałam.Chcę się trzymać od tego z daleka.A ksiądz nie pyta się ciebie czemu tak często przystępujesz do spowiedzi? Czy to twój stały spowiednik wiedzący o skrupułach? Jak często teraz przystępujesz do spowiedzi? Gdy męczą skrupuły czy sama np.co miesiąc się spowiadasz?

Dodano po 2 minutach 21 sekundach:
Bo ja jak potrafiłam co tydzień się spowiadać to w końcu spowiednik można powiedzieć,że postawił granicę spowiadania co miesiąc.Że to wystarczy.

ODPOWIEDZ