Post
autor: Katarzyna1234 » 2024-03-18, 15:48
Może to się przełożyło,że od kiedy pamiętam zawsze jeden grzech mi siedział w głowie.Był to grzech zatajony.Później doszły inne wstydliwe grzechy.I to było świętokradztwo.Wiem,że nie powinnam tak robić i wiem,że spowiadam się przed Panem Bogiem.Ale wstydziłam się również spowiadać przed księdzem i bałam się księdza i spowiedzi,że nie otrzymam rozgrzeszenia lub,że zostanę skrytykowana.Co zdarzyło się,że miało miejsce w innych spowiedziach właśnie u tego księdza.Jednak jak człowiek tym bardziej jest nieśmiały to jeszcze ciężej mu wszystko idzie.Popełniłam coś co nie powinno mieć miejsca-świętokradztwo.Dopiero spowiedź generalna pomogła w wyznaniu tych zatajonych grzechów.Już nie w swojej parafii tylko w innej.W swojej parafii nie dałabym rady.O tej spowiedzi generalnej,gdy skrupuły i nerwica zaczęły się pogłębiać stale zaczęły dopadać mnie myśli,że popełniam kolejne i kolejne świętokradztwo.Że muszę wyznać z dokładnością grzech wraz ze szczegółami tak,żeby nie było zatajenia i świętokradztwa.Po paru takich spowiedziach usłyszałam od księdza,że nie trzeba tak szczegółowo wyznawać wraz z grzechem co i jak.Że to Kościół tak nakazuje,ale nie trzeba.Zresztą ksiądz nie pyta o okoliczności grzechu.Jednak ja nadal tak robię-dopowiadam szczegóły np.czego lub kogo moje myśli dotyczyły.Tak tak wyznawałam od spowiedzi generalnej.Np.nieczyste myśli.Czy trzeba dopowiadać kogo one dotyczyły?Zwłaszcza,że były natrętne i o osobach duchownych? Czy tak trzeba mówić? Boję się kolejnej spowiedzi,nie chcę takiej kolejnej kompulsywnej spowiedzi-co nie znaczy,że nie chcę się wyspowiadać.Po prostu przez to co przeżyłam na początku źle mi się kojarzą natręctwa połączone ze spowiedzią.Nie mam tu na myśli samej spowiedzi jako Sakramentu.Boję się i tak myślę,że popełniłam znowu świętokradztwo i,że je popełnię jak tym bardziej przystąpię do Komunii Św-i,że to będzie świętokradztwo.Już miałam takie spowiedzi.Jeden ksiądz się zaśmiał pytając mnie czy ktoś mi mówił,czy jestem skrupulantką.Poczułam się po tej spowiedzi źle.Inny spowiednik-a dobrze pamiętam te słowa-powiedział mi,żebym nie popełniała świętokradztwa bo to najgorsze co może być.Swojego proboszcza się boję dlatego nie przystępuje do spowiedzi w swojej parafii.Męczy mnie już to wszystko.Jak mam być jeszcze bliżej Pana Boga przez takie myśli o świętokradztwie.