Przez wyłączność tego aktu rozumiem brak zaangażowania osób trzecich. A przez cel tego aktu rozumiem zjednoczenie małżeńskie i prokreację. Sztuczna metoda odrywa prokreację, która powinna być celem współżycia, od samego tego aktu. Co więcej, całość zostaje przeniesiona na grunt techniczny, gdzie lekarz czy technik sztucznie manipuluje zarodkami celem osiągnięcia zapłodnienia.Andej pisze: ↑2023-12-06, 19:08 Choć nie bardzo wiem, co masz na myśli pisząc wyłączność tego aktu, jego naturalność. Jeśli pierwsze oznacza wierność, to jak najbardziej. A naturalność? W każdej kulturze naturalność jest inna.
Natomiast nie ma mowy o przeciwieństwie. To uzupełnienie. Sztuczne metody nie wykluczają miłości małżeńskiej, zjednoczenia osób w akcie małżeńskim przy otwartości na dar życia, wyłączności tego aktu, jego naturalności, czyli podążania za planem Stwórcy i podporządkowanie się mu.
Spójrz na to od drugiej strony. Masz prokreację, która normalnie powinna być wynikiem stosunku płciowego, ale wykonaną sztucznie. Na tym polega to oderwanie.
Cóż zrobić, że katolickie spojrzenie etyczne zakłada pewną celowość i strukturę czynu. Przynajmniej to, które ja znam. Jeśli istnieje inne, chętnie się zapoznam.
A na czym wg Ciebie opiera się katolicka etyka seksualna?
Jeżeli katolicka etyka seksualna Cię nie przekonuje, rozumiem. Jest to ostatnio temat dyskutowany w Kościele. Pożyjemy, zobaczymy. Poznamy po owocach. Ja wolę jednak trzymać się opcji bezpieczniejszej i pewniejszej, zgodną z oficjalnie wydaną na ten temat instrukcją.
Każdy już musi rozsądzić we własnym sumieniu. Dziękuję za Twoją wypowiedź.Andej pisze: ↑2023-12-06, 19:08 Tak, że nie ma podstaw do potępienia. Że należy zaczekać z oceną. Że należy bezwzględnie walczyć ze złem, które stało się rutyną w tej metodzie. Tj. walczyć z zabijaniem, zamrażaniem narażaniem na śmierć zarodków. Obowiązkiem każdego medyka zajmującego się tym procesem musi być dokładanie wszelkich starań o przeżycie i urodzenie się każdego zapłodnionego zarodka.