i nadal błąka się jak ta zagubiona samotna dusza...
Tam wiem każdy a Nas czuł się rozczarownay, jakąś poznaną osobą, zraniony nie raz był, zarówno mężczyzna jak
i kobieta.Czasami myślimy sobie no ok poznam kogoś, ale jak znow ktoś mnie zrani, oszuka, i znów będę cierpieć,
więc chyba bezpieczniej, wygodniej będzie jak zostanę sam, sama...
Nie chce się już, człowiek boi się...nie chce być znów zawiedziony.
Wiem że kobieta samotna, szczególnie po 30 stce nie ma łatwo, we dwoje łatwiej(nie mam na myśli toksycznego związku)
Jednak wiem też że są kobiety powmimo bycia w związku nieudanym, nadal w nim trwają, bo boją się samotności,
BOJĄ SIĘ BYĆ SAME, więc wolą niezbyt udany związek(tolerują zdrady, agresywność, brak szacunku ze strony partnera)zamiast być całkiem SAMOTNĄ...zdaną całkowicie tylko na siebie.
Kobiety 30+ Piszą...
Kobieta po 35 roku zycia, samodzielna, troche uparta, nie brzydka, ze sprecyzowanymi wymaganiami (oczywiscie niezbyt wygorowanymi)ale niestety...samotna...bo kogo moze spotkac na swej drodze?
Samotnego z pozoru faceta, ukrywajcego obraczke?ktory szuka odskoczni od codziennosci...??
Samotnego dziwaka, ktory jesli juz odwazy sie na znajomosc ,to zaglaszcze na smierc albo ograniczy swobode do granic mozliwosci...???
Samotnego narcyza ktory umie kochac tylko siebie...?? Pana z przeszłościa ktory wybiegnie z domu gdy bylej zonie spali sie zarowka...??
A moze samotny psychopata szukajacy idealu albo traktujacy kazda kobieta jak zagrozenie,bo zadna nie jest jego mamusia...
No wiec jakie z tego wnioski?? Po pierwsze, jesli jestem samotna kobieta po 30tce to musze nalezec do jednej z tych grup, ale nawet nie chce myslec do ktorej…
Po drugie wszyscy normalni sa juz zajeci, wiec chyba pozostaje mi tylko zrewidowac swoje oczekiwania...
albo pozostac samotna for ever... SAMOTNA...
Obserwuje, próbuje, spotykam się, ale niestety nic nie znajduje...
Nie mogę znależć naprawdę wartościowego, nie powierzchownego-pustaka, Mężczyznę z duszą, mądrego życiowo/życiowego.
Jak poznaje kogoś to jest to albo typ:
-egoista,
-zbyt powierzchowny-pustak, często traktujący ludzi przedmiotowo, ubogi duchowo człowiek,
-cwaniak/kombinator...od kobiety to by chciał wymagać, a sam zbytnio nie ma nic do zaoferowania kobiecie,
-typ który zrobił sobie klatę na siłowni i mysli że teraz jest wielki figo fago...niewiadomo za kogo się uważa,
-typ faceta który bardzo czesto krytykuje obgaduje ludzi, toksyk...,
-mało męski-mało inicjatywy, nie stanowczy, zbyt uległy...,
-skromnie fałszywy,
-zbyt materialistyczny,
-niska kultura osobista,
-wykształcony, ale tylko wykształcony...
Ostatnio poznałam nawet pewnego pana, chociaż juz jestem zmęczona szukaniem.
Niestety ten pan bardzo obawia się tego że kobieta poleci na jego kasę...
Ja rozumiem obawy Panów naprawdę bogatych z wlasnym domem/domami itd, ale mężczyzna który tak naprawdę niewiele ma, i tak się boi?
Czego?przeciez on zbytnio nic nie ma...
I tak wkólko przewijaja się te przypadki...
"
Czasem czuje się, jakbym przespała życie, jakby cos mnie ominęło.
Jak byłam duuzo młodsza, myślałam, ze w tym wieku będę mieć dwoje dzieci, Meza, psa itd.A tu kicha, nic z tego nie wyszlo.(pies jest).Albo mam takiego pecha, albo we mnie jest cos nie tak, ze tak wyszło.
Ostatnim razem nastąpił przełom i spodobalismy się sobie nawzajem,ale, po paru latach i tak się posypalo.
to tyle.
Niczego nie oczekuje.Mam tylko odwagę, tak jak Miss i inne babeczki przyznać, że życie nie jest bajką z happyendem.Przez wiele lat słuchałąm uwag koleżanek - bo ty księcia na koniu chcesz, bo Ty czekasz nic nie robisz, a jak zaczełam robić - to gdzie ty chłopów znajdujesz.Oczywiście wszystkie były w "szczęśliwych "związkach.Miałam totalną deprechę, bo nie dość , że mi faceci dowalali komplementy i ignorowal to jeszcze swoje dokładały koleżaneczki.
I pewnego piękneg, to dnia pojeły.Jednej pozwoliłam obserwować rozwój mego związku, który zaangażowała,druga znalazła się na rynku wtórnym.I naocznie przekonały się jak to fajnie jest mieć 35+ i być sama.
Wiesz Kaja, że bawisz się na tym forum w moje koleżaneczki?Wraz z całą gromadą szczęśliwie związanych przed wiekami, które nie mają pojęcia jak to jest mieć 40 i być wolnym.A jeśli zmiany musiałyby zajść przede wszystkim W MENTALNOŚCI MĘŻCZYZN I ICH OCZEKIWANIACH WOBEC KOBIET??????
Nie pisz truizmów i bzdur, o tym , że to moja wina, że faceci za nic mają jakieś wartości.I jak koleżanki napisały w pewnym wieku ich poczucie estetyzmu nie pozwala im być z przeciętną równolatką...
Piszę , by pocieszyć te wszystkie kobiety takie jak ja , które znalazły się w czarnej dooopie niemożności - bo co kolwiek robią jest żle i niedobrze.
"Potraficie czuć się szczęśliwymi kobietami? Pogodziłyście się ze stanem permanentnej samotności czy może macie nadzieję, że spotkacie mężczyznę, z którym będziecie dzielić życie? Ja przyznaję, że straciłam całkowicie nadzieję i radość życia. Mężczyzna nie powinien być istotą życia kobiety, ale prawda jest taka, że jesteśmy istotami stadnymi i wieloletnia samotność potrafi zabić w człowieku wszelkie pozytywne odczucia. Nie potrafię już czerpać radości z moich zainteresowań, podróży czy codziennego życia, skoro nie ma przy moim boku mężczyzny, któremu mogłabym opowiedzieć o tych sprawach"...czyli jednak szanse byłyby żadne, chociażby nie wiem co bym zrobiła, czy czegobym nie zrobiła?
Co wiec robić dalej?
Moja znaczna cześć kolezanek z rożnych etapów życia juz sparowana.I nie SA to małżeństwa z wpadek,czy tez z tzw braku laku.
Zostało jeszcze parę wolnych, ani one brzydkie, ani jakieś ofiary losu, czy zrzedy, czy szare myszy, a sa same.
Te mężatki nie szukały jakoś specjalnie swoich wybrankow.Spotkały ich w tak prozaicznych i banalnych sytuacjach, ze nie do uwierzenia.
Co do ich wyglądu, jeśli juz o tym wczesniej była mowa,to różnie.Jedne niezbyt urodziwe inne bardziej,
ale widać spodobały się partnerom.Zaczynam wierzyć w to, ze po prostu mam pecha i jestem sama nie z jakiejś konkretnej przyczyny,ale po prostu 'bo tak'.
To tak jak jedni rodzą się w królewskiej rodzinie,a inni gdzieś w malej wiosce w Afryce.Tak wyszło.
A teraz pytanie za 100punktow,czy wobec tego jest sens cos jeszcze robić?
I PYTANIE do Was...Co Waszym zdaniem sprawia że kobieta jest samotna, nie może znaleźć odpowiedniego partnera do życia, wartościowego mężczyznę życiowego?
Przecież są kobiety/ludzie nieidealni, nawet bardzo brzydcy i znajdują partenrów, zakładają rodzinę, mają dzieci, więc kwestia wyglądu odpada, poza tym jak wiadomo ludzie mają rózne gusta, jednemu podoba się kobieta chuda, innemu szczupła, innemu krągła, trzeciemu gruba, jednemu podoba się blonynki, drugiemu szatynki, a inny woli rude itd...
Więc o co chodzi tak naprawdę z tą samotnością ludzi dojrzałych?
I jak pomóc takiej całkiem samotnej duszy?