Kwestia kary Bożej
-
- Dyskutant
- Posty: 313
- Rejestracja: 20 sie 2019
- Has thanked: 21 times
- Been thanked: 24 times
Kwestia kary Bożej
Być może pytania pojawiały się w różnych wątkach ale chciałbym o uściślenie tej kwestii w tym temacie.
Proszę o zrozumienie i w miarę możliwości jeszcze raz wyjaśnienie.
Czy to możliwe że Bóg zsyła jakieś kary doczesne ?
Czy po śmierci złych ludzi czekają srogie kary i można to przyjąć z pewnością ?
Czy w ogóle kara jest decyzją Boga jako sędziego który ją wymierza adekwatnie do czynów , czy można jednak przyjąć że wszystko co się z nią wiąże jest konsekwencją wyboru którego człowiek dokonuje żyjąc i być może dokona jeszcze w jakimś ostatecznie możliwym momencie ?
Proszę o zrozumienie i w miarę możliwości jeszcze raz wyjaśnienie.
Czy to możliwe że Bóg zsyła jakieś kary doczesne ?
Czy po śmierci złych ludzi czekają srogie kary i można to przyjąć z pewnością ?
Czy w ogóle kara jest decyzją Boga jako sędziego który ją wymierza adekwatnie do czynów , czy można jednak przyjąć że wszystko co się z nią wiąże jest konsekwencją wyboru którego człowiek dokonuje żyjąc i być może dokona jeszcze w jakimś ostatecznie możliwym momencie ?
Re: Kwestia kary Bożej
Masz na myśli piekło a w nim przypalania, smołę, klęczenie do grochu, wodne tortury itp? Nic takiego nie będzie. Będzie brak Boga, czyli miłości, brak poczucia bycia kochanym. Taka wieczna depresja na 10000000000000%.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15139
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4268 times
- Been thanked: 2988 times
- Kontakt:
Re: Kwestia kary Bożej
Karą doczesną jest jest np kac po ostrym picie, lub jak dostaniesz w twarz po klepnięciu koleżanki w pupę - ale ja bym Boga za bardzo w to nie mieszał, chyba, że pytałeś o coś innego.takisobie pisze: ↑2020-01-29, 21:53 Być może pytania pojawiały się w różnych wątkach ale chciałbym o uściślenie tej kwestii w tym temacie.
Proszę o zrozumienie i w miarę możliwości jeszcze raz wyjaśnienie.
Czy to możliwe że Bóg zsyła jakieś kary doczesne ?
Czy po śmierci złych ludzi czekają srogie kary i można to przyjąć z pewnością ?
Czy w ogóle kara jest decyzją Boga jako sędziego który ją wymierza adekwatnie do czynów , czy można jednak przyjąć że wszystko co się z nią wiąże jest konsekwencją wyboru którego człowiek dokonuje żyjąc i być może dokona jeszcze w jakimś ostatecznie możliwym momencie ?
Źli idą do piekła jak się nie nawrócą przed śmiercią - jest Sąd jest wyrok jest kara.
A ostatnie to doprecyzuj czy pytasz o teraz , czy karę po śmierci.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4674 times
- Kontakt:
Re: Kwestia kary Bożej
Tak, jest taki rodzaj grzechów https://stacja7.pl/adam-szustak-op/czym ... -do-nieba/
Chyba trafniejszym słowem byłoby słowo "konsekwencje".Czy po śmierci złych ludzi czekają srogie kary i można to przyjąć z pewnością ?
Wg mnie (i chyba także wypowiedzi np BXVI) to drugie, ale wiem że bywają różne opinie. Szerzej http://analizy.biz/marek1962/pieklo.pdftakisobie pisze: ↑2020-01-29, 21:53Czy w ogóle kara jest decyzją Boga jako sędziego który ją wymierza adekwatnie do czynów , czy można jednak przyjąć że wszystko co się z nią wiąże jest konsekwencją wyboru którego człowiek dokonuje żyjąc i być może dokona jeszcze w jakimś ostatecznie możliwym momencie ?
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Kwestia kary Bożej
Bardzo sceptycznie do tego podchodzę. Uważam, że byłoby to sprzeczne z darem wolnej woli. Fakt, że różne nieszczęście spotykają ludzi, a nawet kataklizmy, nie jest według mnie powołany w dyscyplinowaniem człowieka. Co nie znaczy, że człowiek z tych faktów nie powinien wyciągać wniosków.
Nie lubię określenia "kary". Uważam, że można przyjąć i to z pewnością, że czekają zarówno cierpienia jak też radości. Są one konsekwencją życia ziemskiego. Nie wyobrażam sobie Boga tak, jak jest przedstawiany na obrazach, jako starca na tronie. Ani Sądu wygłaszającego wyroki. Uważam, że po śmierci człowiek staje w świetle bożym, w którym każdy obiektywnie zobaczy całe swoje życie. Zobaczy swoje czyny, zarówno te dobre, jak te złe. Przede wszystkim zobaczy zło i dobro w sposób bezwzględny. Bez tłumaczeń, usprawiedliwień. Wtedy następuje reakcja. Ostateczne potwierdzenie wyboru. Ci, którzy wybierają Boga poczują żal i chęć naprawy oraz radość z uczynionego dobra. Żal za popełnione błędy, grzechy można nazwać karą. Z pewnością jest to cierpieniem. Ale cierpieniem przemijającym. I nade wszystko niecierpliwym oczekiwaniem na zbawienie. Widoczne na horyzoncie człowieka.
Przeciwna sytuacja dla osób odrzucających Boga. Podejrzewam, że najpierw jest miło. Jak małpie w kąpieli, albo gotowanej żabie. Ale przesyt, tego czemu poświęcany był czas za życia ziemskiego, staje się torturą. I do tego wieczną torturą, która może się wyłącznie pogłębiać. I nie ma kresu ... Nie ma żadnej perspektywy, która dawałaby nadzieję, że po osiągnięciu jakiegoś poziomu, nastąpi zmiana.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Kwestia kary Bożej
Gdy czytałam wypowiedź Andeja, ten pierwszy akapit, wyraźnie zobaczyłam wczorajszą moją sytuację.
Robiłam porządek w papierach domowych, rachunki, faktury, takie tam segregatory. Robie to tylko raz do roku, bo nie lubię. Usiadłam na dywanie i się zagrzebałam w przeglądaniu papierów. tak mnie wciągnęło że aż poniosło...
Darłam wiele papierów na drobne kawałki, żeby nie można było wykorzystać danych osobowych. Kierowałam się zasadą że jesli coś jest starsze niż 6 lat to pora to usunąć... No i m.in podarłam papiery firmy mojego męża sprzed 10 lat, no bo przecież starsze niż 6 lat. Najpierw bardzo cieszyłam się że tego dokonałam, odzyskałam segregator, przy da się do innych papierów, zrobiło się luźniej ... (sytuacja dobrego samopoczucia gdy wybieramy jakąś przyjemność niekoniecznie zgodną z przykazaniami) ... jednak moje wspaniałe samopoczucie dość szybko owiał niepokój... a jesli te dokumenty trzeba było jednak trzymać?! (a może jednak zrobiłam coś złego?!).
No i przyszedł tez lęk przed mężem... no chyba będzie awantura jak zobaczy te papiery w drobnych kawałeczkach. (w sytuacji grzechu pojawia się - lęk przed Bogiem). Sytuację pogarszał fakt, ze mąż miał trudną sytuację w pracy od tygodnia, od kilku dni chodził dodatkowo struty bo zgubił okulary do jazdy samochodem, a rano nie umiał znaleźć kluczy... dodatkowa informacja o utracie papierów mogłaby być ciosem ponad siły.... postanowiłam nie mówić zbyt szybko... może za kilka dni... może jakoś posklejam dokumenty... ale każda minuta była ciężka, bo czułam ze zrobiłam coś złego... (w sytuacji grzechu - wyrzuty sumienia)
Wykonałam kilka telefonów do biur księgowych, aby się przekonać jak wielką winę popełniłam... niby nie stało się nic złego, ale po co to zrobiłam... (można to odrobinę porównać do sytuacji spowiedzi, księgowa, jako specjalista w temacie powiedziała ze wszystko ok, można było się tego pozbyć, bo kopie są w urzędach) ale ja wiedziałam, ze tych kilka dni milczenia przed mężem będą udręką nie do wytrzymania dla mnie... że położą się cieniem na naszej relacji... Gdy mąż przyszedł, zobaczyłam ze w tej chwili nie był w najgorszej formie, bo znalazł klucze w innej kurtce, w pracy cos tam się wyjaśniło... wiec zdecydowałam się jednak zrzucić ciężar od razu... (oczyszczenie jak w czyśćcu ) wyznałam moje "winy" z drżeniem serca.... a mąż machnął ręką: "tam nie było nic ważnego" (miłosierny Ojciec jest gotowy zawsze na przebaczenie).
Moją karą zdecydowanie było to moje cierpienie, które przeżywałam czekając na męża i wyznanie mu co poczyniłam może zbyt pochopnie.
Robiłam porządek w papierach domowych, rachunki, faktury, takie tam segregatory. Robie to tylko raz do roku, bo nie lubię. Usiadłam na dywanie i się zagrzebałam w przeglądaniu papierów. tak mnie wciągnęło że aż poniosło...
Darłam wiele papierów na drobne kawałki, żeby nie można było wykorzystać danych osobowych. Kierowałam się zasadą że jesli coś jest starsze niż 6 lat to pora to usunąć... No i m.in podarłam papiery firmy mojego męża sprzed 10 lat, no bo przecież starsze niż 6 lat. Najpierw bardzo cieszyłam się że tego dokonałam, odzyskałam segregator, przy da się do innych papierów, zrobiło się luźniej ... (sytuacja dobrego samopoczucia gdy wybieramy jakąś przyjemność niekoniecznie zgodną z przykazaniami) ... jednak moje wspaniałe samopoczucie dość szybko owiał niepokój... a jesli te dokumenty trzeba było jednak trzymać?! (a może jednak zrobiłam coś złego?!).
No i przyszedł tez lęk przed mężem... no chyba będzie awantura jak zobaczy te papiery w drobnych kawałeczkach. (w sytuacji grzechu pojawia się - lęk przed Bogiem). Sytuację pogarszał fakt, ze mąż miał trudną sytuację w pracy od tygodnia, od kilku dni chodził dodatkowo struty bo zgubił okulary do jazdy samochodem, a rano nie umiał znaleźć kluczy... dodatkowa informacja o utracie papierów mogłaby być ciosem ponad siły.... postanowiłam nie mówić zbyt szybko... może za kilka dni... może jakoś posklejam dokumenty... ale każda minuta była ciężka, bo czułam ze zrobiłam coś złego... (w sytuacji grzechu - wyrzuty sumienia)
Wykonałam kilka telefonów do biur księgowych, aby się przekonać jak wielką winę popełniłam... niby nie stało się nic złego, ale po co to zrobiłam... (można to odrobinę porównać do sytuacji spowiedzi, księgowa, jako specjalista w temacie powiedziała ze wszystko ok, można było się tego pozbyć, bo kopie są w urzędach) ale ja wiedziałam, ze tych kilka dni milczenia przed mężem będą udręką nie do wytrzymania dla mnie... że położą się cieniem na naszej relacji... Gdy mąż przyszedł, zobaczyłam ze w tej chwili nie był w najgorszej formie, bo znalazł klucze w innej kurtce, w pracy cos tam się wyjaśniło... wiec zdecydowałam się jednak zrzucić ciężar od razu... (oczyszczenie jak w czyśćcu ) wyznałam moje "winy" z drżeniem serca.... a mąż machnął ręką: "tam nie było nic ważnego" (miłosierny Ojciec jest gotowy zawsze na przebaczenie).
Moją karą zdecydowanie było to moje cierpienie, które przeżywałam czekając na męża i wyznanie mu co poczyniłam może zbyt pochopnie.
- Praktyk
- Biegły forumowicz
- Posty: 1992
- Rejestracja: 28 lis 2017
- Has thanked: 420 times
- Been thanked: 439 times
Re: Kwestia kary Bożej
Moje zrozumienie jest takie:
Wyobraźmy sobie, że wybierając "brak Boga" rezygnujemy z jego opieki, rezygnujemy z tego, że broni nas przed złem. Trafiamy więc gdzieś, gdzie już pełen dostęp mają do nas siły zła. Broniąc się przed nimi polegamy już tylko na własnych siłach. A one te siły zła są dość potężne, raczej potężniejsze od nas. I do tego znają nasze myśli, to czego najbardziej się boimy. Mogą więc urządzić nam piekło z tego czego najbardziej byśmy nie chcieli, bo są w końcu esencją podłości. Jeśli dla kogoś ostateczną karą byłyby kociołki ze smołą to zło mogłoby mu takie piekło urządzić.
Myślę, że kar nie zsyła, zsyła raczej naukę. Czasem obarcza nas jakimś ciężarem, żebyśmy coś zrozumieli. Całe intencjonalne zło na świecie to jednak pokłosie grzechów ludzi, od pierwszego poczynając, na naszych własnych kończąc. To nie kara tylko taki powiedzmy ludzki "masochizm" . Spowodowany deficytem wiary w opiekującego się nami Boga.
Tu mam dość kontrowersyjne pomysły... uważam, że można w szczególnym przypadku trafić do kadzi ze smołą... a jak by się to miało stać ?Czy po śmierci złych ludzi czekają srogie kary i można to przyjąć z pewnością ?
Wyobraźmy sobie, że wybierając "brak Boga" rezygnujemy z jego opieki, rezygnujemy z tego, że broni nas przed złem. Trafiamy więc gdzieś, gdzie już pełen dostęp mają do nas siły zła. Broniąc się przed nimi polegamy już tylko na własnych siłach. A one te siły zła są dość potężne, raczej potężniejsze od nas. I do tego znają nasze myśli, to czego najbardziej się boimy. Mogą więc urządzić nam piekło z tego czego najbardziej byśmy nie chcieli, bo są w końcu esencją podłości. Jeśli dla kogoś ostateczną karą byłyby kociołki ze smołą to zło mogłoby mu takie piekło urządzić.
Bóg nie karze swoich dzieci. Wybaczy wszystko jeśli tylko będziesz chciał. Ale ty tego nie wiesz na pewno dopóki nie zaakceptujesz tego, że kara może jednak cię spotkać i się jej nie poddasz. Najważniejsze to poddać się woli Ojca i uwierzyć, że kocha.Czy w ogóle kara jest decyzją Boga jako sędziego który ją wymierza adekwatnie do czynów , czy można jednak przyjąć że wszystko co się z nią wiąże jest konsekwencją wyboru którego człowiek dokonuje żyjąc i być może dokona jeszcze w jakimś ostatecznie możliwym momencie ?
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4674 times
- Kontakt:
Re: Kwestia kary Bożej
No dobrze, czy w takim razie negujecie istnienie "grzechów wołających o pomstę do Nieba"?
- Praktyk
- Biegły forumowicz
- Posty: 1992
- Rejestracja: 28 lis 2017
- Has thanked: 420 times
- Been thanked: 439 times
Re: Kwestia kary Bożej
A które to np ?Marek_Piotrowski pisze: ↑2020-01-30, 10:19 No dobrze, czy w takim razie negujecie istnienie "grzechów wołających o pomstę do Nieba"?
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4674 times
- Kontakt:
Re: Kwestia kary Bożej
tu trochę wyjasnienia https://www.pch24.pl/grzechy-wolajace-o ... 977,i.htmlKatechizm Koscioła Katolickiego pisze:1867 Tradycja katechetyczna przypomina również, że istnieją "grzechy, które wołają o pomstę do nieba". Wołają więc do nieba: krew Abla , grzech Sodomitów , narzekanie uciemiężonego ludu w Egipcie , skarga cudzoziemca, wdowy i sieroty 104 , niesprawiedliwość względem najemnika.
-
- Dyskutant
- Posty: 313
- Rejestracja: 20 sie 2019
- Has thanked: 21 times
- Been thanked: 24 times
Re: Kwestia kary Bożej
Nie mam na myśli smoły i kociołka czy innych podobnych
Ostatnie pytam o sytuację po śmierci.
Z podanego założenia "sąd-wyrok-kara" to tak jak w sądzie doczesnym skazaniec stanie przed sędzią i zapozna się z wyrokiem od którego nie będzie odwołania ?
A jeśli nie będzie chciał wybaczyć wszystkiego to jak to wtedy widzisz ? Nie będzie wtedy nadal kary ?
Czytam wszystkie wasze wypowiedzi i nieco bliżej mi do tego co piszą Andej i Marek , ale jak widać nie ma jednomyślności w tej kwestii tutaj , nie wspominając o tym że w kościele na mszy można często usłyszeć w kazaniu takie "twarde" stwierdzenia że czekać może kogoś kara.
- Praktyk
- Biegły forumowicz
- Posty: 1992
- Rejestracja: 28 lis 2017
- Has thanked: 420 times
- Been thanked: 439 times
Re: Kwestia kary Bożej
Hmm, nie znałem.Marek_Piotrowski pisze: ↑2020-01-30, 11:02tu trochę wyjasnienia https://www.pch24.pl/grzechy-wolajace-o ... 977,i.htmlKatechizm Koscioła Katolickiego pisze:1867 Tradycja katechetyczna przypomina również, że istnieją "grzechy, które wołają o pomstę do nieba". Wołają więc do nieba: krew Abla , grzech Sodomitów , narzekanie uciemiężonego ludu w Egipcie , skarga cudzoziemca, wdowy i sieroty 104 , niesprawiedliwość względem najemnika.
Nie wycofam się z tego, że miłosierdzie Boskie jest nieskończone i Bóg wybaczy nawet grzechy wołające o pomstę temu kto przejrzy i chce wybaczenia.
Ale jeśli ktoś nie chce wybaczenia... to karę po śmierci jestem sobie w stanie wyobrazić tak jak opisywałem wyżej ale może i na ziemi Bóg zsyła jakiś ciężar na takiego delikwenta...
Tylko czy zsyła jako karę czy jako wiadro zimnej wody do opamiętania... tu bym polemizował.
Ale... znam przypadek z własnych okolic, który może nie jednoznacznie, ale świadczyłby o tym, że takie sytuacje że niebo zsyła "karę" występują.
Znam człowieka, który mieszkał na działce po swoich rodzicach. Działka była prawnie na siostrę, bo człowiek ów pije strasznie i jest bardzo uciemiężony przez życie. Zaczęło się to od momentu, gdy rodzice jego, komunistyczni działacze w czasach PRL wstydząc się słabych postępów dziecka w szkole odesłali go na wychowanie do dziadków. To złamało jego psychikę i ma reperkusje w całym dalszym życiu.
No i...
Jakiś czas temu siostra tego człowieka sprzedała całą tą działkę razem z nim biznesmanowi po to by kupić córce mieszkanie. Nie zwracając uwagi na to, że pozbawia brata domu.
Bardzo nie długo po tym jak to zrobiła, jej córka niespodziewanie zmarła z powodu wylewu.
No i teraz jeśli jest to działanie nieba... to z jednej strony jest to kara. Ale z drugiej być może jest to potrzebne tej matce, żeby przejrzała na oczy jeszcze przed śmiercią i się nawróciła... nie mam pewności.
Dodano po 5 minutach 16 sekundach:
Bóg chce wybaczyć wszystko, jedyne co to ty możesz nie uwierzyć, że tak jest.
Gdzieś tu na forum rozważaliśmy taki fragment pisma:
"Zaprawdę, powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego". Mówili bowiem: "Ma ducha nieczystego"
Dla mnie grzech przeciwko Duchowi Świętemu to odtrącenie miłosierdzia z własnej woli.
Coś takiego znalazłem :
"Ile jest grzechów przeciwko Duchowi Świętemu?
Sześć jest grzechów przeciwko Duchowi Świętemu:
o łasce Bożej rozpaczać;
przeciwko miłosierdziu Bożemu zuchwale grzeszyć;
uznanej prawdzie chrześcijańskiej się sprzeciwiać;
bliźniemu łaski Bożej zazdrościć;
na zbawienne napomnienia zatwardziałe mieć serce;
rozmyślnie trwać w niepokucie"
Chociaż punkt 3 bym negocjował
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Kwestia kary Bożej
Czy, jak włożysz rękę do wrzątku, to oparzenie jest karą czy konsekwencją?
Możesz uważać to za karę spowodowaną tym, że nie posłuchałeś ostrzeżenia. Ale karę wymierzyłeś sobie sam.
Różnica polega na tym, że sąd polega na dokonaniu oceny jakichś czynów w świetle bożym. Obiektywnie. Bez żadnych tłumaczeń, naginaniem oceny sytuacji.
Możesz uważać to za karę spowodowaną tym, że nie posłuchałeś ostrzeżenia. Ale karę wymierzyłeś sobie sam.
Różnica polega na tym, że sąd polega na dokonaniu oceny jakichś czynów w świetle bożym. Obiektywnie. Bez żadnych tłumaczeń, naginaniem oceny sytuacji.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
-
- Dyskutant
- Posty: 313
- Rejestracja: 20 sie 2019
- Has thanked: 21 times
- Been thanked: 24 times
Re: Kwestia kary Bożej
Praktyk pisze: ↑2020-01-30, 12:31 Jakiś czas temu siostra tego człowieka sprzedała całą tą działkę razem z nim biznesmanowi po to by kupić córce mieszkanie. Nie zwracając uwagi na to, że pozbawia brata domu.
Bardzo nie długo po tym jak to zrobiła, jej córka niespodziewanie zmarła z powodu wylewu.
No i teraz jeśli jest to działanie nieba... to z jednej strony jest to kara. Ale z drugiej być może jest to potrzebne tej matce, żeby przejrzała na oczy jeszcze przed śmiercią i się nawróciła... nie mam pewności.
Jeżeli przyjąć tu ingerencję nieba to kara była bardzo surowa.
Andej pisze: ↑2020-01-30, 12:31 Czy, jak włożysz rękę do wrzątku, to oparzenie jest karą czy konsekwencją?
Możesz uważać to za karę spowodowaną tym, że nie posłuchałeś ostrzeżenia. Ale karę wymierzyłeś sobie sam.
Różnica polega na tym, że sąd polega na dokonaniu oceny jakichś czynów w świetle bożym. Obiektywnie. Bez żadnych tłumaczeń, naginaniem oceny sytuacji.
Przykład z wrzątkiem to jasne że chodzi o konsekwencję , tym bardziej że garnek nie ma prawa głosu ani władzy osądzania
Ale skoro sąd polega na dokonaniu oceny to do czego ta ocena jest potrzebna ? Żeby człowiek sam wymierzył sobie karę jak w przykładzie z wrzątkiem czy według tej oceny Bóg wymierzy ostateczną karę ?
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4674 times
- Kontakt:
Re: Kwestia kary Bożej
To oczywiste. Istota grzechów wołających o pomstę do Nieba jest taka, że mogą spowodować karę już w doczesności.
Myślę, że kara ma właśnie taki cel.Tylko czy zsyła jako karę czy jako wiadro zimnej wody do opamiętania... tu bym polemizował.
Tak. Piekło polega na tym, że potępieniec NIE CHCE.
grzechy przeciw Duchowi Świętemu powodują właśnie, że człowiek nie chce.