Browsed by
Kategoria: Pieszo do Jerozolimy

M-c grudzień

M-c grudzień

Dzień 181 – 1.12.2019 r. – 29 km

HAJFA, ZICHRON
Niedzielne pielgrzymowanie rozpoczęliśmy już po godz.6 gdy było już jasno. Pogoda dopisała nam, poranek chłodny ale w południe ciepło, w słońcu wręcz gorąco. Początkowo wędrowaliśmy ulicami Hajfy, by po kilku km wejść na dwupasmówkę o szerokim poboczu. Potem szliśmy drogą, która wiodła między plantacjami bananów.
Dzisiaj nocleg mamy u Dominika i Anastazji i ich rodzinki. To ks. Wojciech załatwił nam to spanie. Wczoraj poznaliśmy Dominika w kaplicy po Mszy św. Dominik jest programistą i ma obywalelstwo izraelskie oraz korzenie polskie, żydowskie i białoruskie a od 2 lat mieszka z rodziną w Izraelu.
Wielkie dzięki dla Dominika i Anastazji za serdeczne przyjęcie, ugoszczenie i zaopiekowanie się nami??
Dobrej nocy??

Dzień 182 – 2.12.2019r. – 26 km

ZICHRON, Hadera, KFAR VITKIN
Rano po śniadaniu wyruszyliśmy razem z Dominikiem, oczywiście Dima do pracy w Tel Aviv a my kontynuować naszą pielgrzymkę.
Jeszcze raz dziękujemy Super Rodzinie za wszystko – Anastazji za smaczne jedzonko i kanapki na drogę, Werze za pyszny deser, Dimie za wszelaką pomoc a dzieciakom i pieskowi Czakowi za umilanie pobytu u Was??
W nocy padał deszcz, od rana było pochmurno, wyglądało jakby za chwilę miało padać. Skończyło się na kilku kroplach deszczu. Miejscowość w której mieszkają Dominik i Anastazja jest położona na wzniesieniach i początkowo było schodzenie, potem wędrowaliśmy dwupasmówką, drogami przez miejscowości, niebieskim szlakiem, wydmami, plażą i na koniec drogą przy plaży. Dzisiaj mamy nocleg załatwiony przez booking.com w miejscowości Kfar Vitkin, pojawiły się jednak pewne problemy?? z noclegiem ale wszystko skończyło się dobrze. Pomimo pewnych problemów dzień był ciekawy a droga urozmaicona??
Dobrej nocy??

Dzień 183 – 3.12.2019 r. – 25 km

KEFAR VITKIN, Natanya, KIBUC
Dzisiejszy odcinek to wędrówka przez miejscowości chodnikami, drogami wzdłuż wybrzeża i tak mniej więcej pół trasy. Druga część to piekgrzymowanie narodowym szlakiem wydmami. Druga część trasy okazała się dość męcząca, piachem można chodzić kilka km ale nie kilkanaście. W pewnym momencie wyszliśmy na drogę i zastanawialiśmy się co dalej? – a tu zatrzymał się samochód i pan oferował pomoc. Wypytywał skąd jesteśmy, gdy usłyszał, że z Polski to zaraz był telefon do przyjaciela Polaka. Wyjaśniliśmy, że nie zgubiliśmy się, że damy radę i że idziemy pieszo z Polski. Pan gratulował i poszliśmy dalej. Za chwilę podjechał samochód i żona naszego rozmówcy wręczyła nam siateczkę z bułkami z rodzynkami i mandarynkami. Serdeczne dzięki za tak sympatyczny gest i chęć pomocy?? . Później gdy wcinaliśmy te smaczne bułki podeszła do nas pani i jak się okazało z Ukrainy. Do Izraela przyjechała gdy się zaczęły działania wojenne. Były życzenia dobrej drogi i na odchodne powtarzała „maładcy” czyli zuchy.
Dzisiaj było pochmurno ale świetnie się wędrowało. Przechodziliśmy przez piękną i nowoczesną miejscowość Natanya z wieżowcami i mnóstwem hoteli przy nabrzeżu a Zbyszkowi trochę przypominała Singapur. Widzieliśmy mimo pory zimowej kąpiących się ludzi i serferów. Wędrowaliśmy szlakiem, który momentami przypominał wędrówkę z 2017 roku Jesus Trail.
Nocleg mamy w kibucu, miało być tanio a niestety będzie to jeden z droższych noclegów ??
Dobrej nocy??

Dzień 184 – 4.12.2019r. – 23 km

KIBUC, Tel Aviv, JAFA
Przed godz.8 wyruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku Jafy. Po obfitym i urozmaiconym śniadaniu jakość wędrowania nie jest najlepsza. Pierwsze kilometry wiodły polną drogą szlakiem. W pewnym miejscu przy drodze były umieszczone przeróżne instalacje z przedmiotów użytkowych. Dalej szliśmy drogą i ulicami na przedmieściach Tel Aviv a od portu promenadą wzdłuż morza aż do Jafy.
Dzisiejszy dzień był ciekawy – widzieliśmy w Tel Avivie bardzo ciekawe rozwiązania przy promenadzie, kąpiących i opalających się ludzi. Zauważyliśmy, że Izraelczycy lubią pojazdy z napędem elektrycznym – hulajnogi, rowery czy samochody. Spotykaliśmy osoby, które były zaciekawione dokąd idziemy, i skąd jesteśmy. Niesamowite było spotkanie niemieckiego rowerzysty z którym już wcześniej widzieliśmy się przed Izmirem.
Nocleg mamy w przepięknym miejscu w konwencie Franciszkanów przy kościele pw. św. Piotra w Jafie.
Serdecznie dziękujemy ?? o. Apolinaremu za serdeczne przyjęcie i zaopiekowanie nami!
Dobrej nocy??

Dzień 185 – 5.12.2019 r. – 19 km

Czwartek rozpoczął się Mszą św. w kaplicy w Konwencie Franciszkanów. Wspaniale było uczestniczyć w tej mszy odprawianej w tak pięknym miejscu. Później było śniadanie, każdy z ojców przygotowuje je na swój sposób, gdyż są z różnych stron Świata.
O 8.30 ruszyliśmy na dalszy etap do Ramla. Tak jak podkreślał o. Apolinary drogą tą w dawnych czasach pielgrzymowali pątnicy, którzy docierali do Ziemi Świętej przez morze i dalej z Jafa pielgrzymowali lądem przez Ramla do Jerozolimy. Początkowo wędrowaliśmy ulicami Jafy, dalsza droga to wędrówka poboczem dwupasmówki.
Dzisiaj nocleg mamy u sióstr karmelitanek w pięknym klasztorze. Dziękujemy ?? za serdeczne przyjęcie, ugoszczenie i zaopiekowanie nami. Szczególnie dziękujemy siostrze Barbarze za pomoc, przybliżenie historii klasztoru, kościoła oraz szkoły Tera Santa. Bóg zapłać za wszystko ??
Dobrej nocy??

Dzień 186 – 6.12.2019 r. – 20 km

RAMLA, DOMEK LETNISKOWY
Rano po śniadaniu pożegnaliśmy s. Barbarę i s. z Indii. Siostry są niesamowite, robią dobrą robotę w tej wspólnocie chrześcijan w Ramla. Wieczorem byliśmy oglądać przygotowania do Marketu czyli jak u nas do Jarmarku z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Siostra jest tam znana i lubiana. Jeszcze raz dziękujemy za wszystko??
Piątkowy etap to droga przez Ramlę i wędrówka dwupasmówką. Na chwilę odpoczynku zatrzymaliśmy się przy takich terenach gdzie trenowali rowerzyści, jeźdźcy…Byliśmy też w restauracji, która jak się okazało była restauracją koszerną. Tak jak w markecie ludzie podchodzili i nakładali różne produkty, czy potrawy do pudełek. W szabat od popołudnia w piątek do soboty nie działa komunikacja, restauracje, markety.
Śpimy w troszkę dziwnym miejscu urządzonym w stylu arabskim ale tylko takie było. Przyjęli nas bardzo sympatyczni ludzie, ugościli a jutro dużo kilometrów i cel naszej pielgrzymki JEROZOLIMA.

Dzień 187 – 7.12.2019r – 31 km

DOMEK LETNISKOWY, JEROZOLIMA
Cel osiągnięty – doszliśmy do JEROZOLIMY do Grobu Pana.
Sobota to już ostatni dzień naszego pielgrzymowania. Było chłodniej ale dobrze się wędrowało. Cała droga to podchodzenie lub schodzenie dwupasmówką. Pierwsze podejście było na 760m npm, potem zejście i ponownie wchodziliśmy na wysokość 826m npm a trzecie podejście to już Do JEROZOLIMY. Był szabat więc wszystko pozamykane, jedynie tam gdzie działają Palestyńczycy są sklepy, restauracje pootwierane.
Dzisiaj było kilka miłych chwil podczas przejścia – na stacji benzynowej pan zrobił nam herbatę i poczęstował domowymi placuszkami, wołali nas żołnierze i chcieli częstować jedzeniem i wodą. Zatrzymał się samochód i chciano nas podwozić do Jerozolimy. W Jerozolimie zrobiliśmy sobie kilka pamiątkowych zdjęć z flagą i herbem Miłosławia, z paniami z Polski i z Franiszkaninem o. Włodzimierzem. W Bazylice trafiliśmy na procesję Franciszkańską i byliśmy na Mszy św. mogliśmy ofiarować ją za wszystkie intencje jakie nieśliśmy. Jesteśmy szczęśliwi, że dotarliśmy do celu naszej pielgrzymki a wszystko to dzięki pomocy Bożej?? i Waszym modlitwom – Bóg zapłać??
Dobrej nocy??

Jola i Zbyszek Janczakowie po 152 dniach marszu doszli do Jerozolimy w intencji pokoju. Dziś spotkaliśmy się u celu ich wędrówki. Zobaczcie film , a potem zalajkujcie ich stronę Pieszo do Jerozolimy ❤️

P.S. W trakcie nagrywania filmiku, na falafela wpadł z ulicy Darek Malejonek Hyperhemon ??‍♂️

Jola i Zbyszek Janczakowie po 152 dniach marszu doszli do Jerozolimy w intencji pokoju. Dziś spotkaliśmy się u celu ich wędrówki. Zobaczcie film , a potem zalajkujcie ich stronę Pieszo do Jerozolimy ❤️P.S. W trakcie nagrywania filmiku, na falafela wpadł z ulicy Darek Malejonek Hyperhemon ??‍♂️

Gepostet von Camino de Santiago- Polska społeczność dróg św. Jakuba am Sonntag, 8. Dezember 2019

Dzień 188-190 8-10.12.2019r.
JEROZOLIMA

Dzień 191 11.12.2019 r

JEROZOLIMA c.d. (krótki opis od sobotniego wejścia do środy)
Miało nie być wpisów ale Kamila przywołała mnie do porządku? ? W niedzielę w nocy dopadła mnie tak silna migrena, że musiałam ratować się tabletkami z Medziugorie od Justyny?
Po południu poszliśmy do Katedry św. Jakuba, no i kogo spotykamy – Kubę Pigurę, caminowicza i starego znajomego. Mimo deszczu troszkę powłóczyliśmy się ulicami Jerozolimy. Kuba jako moderator strony Camino de Santiago – Polska społeczność Dróg św. Jakuba nagrał z nami filmik. Później poszliśmy do Bazyliki Grobu Pańskiego, do kaplicy św.Heleny gdzie przepięknie śpiewał zespół. Tam zanieśliśmy pewne intencje a potem byliśmy przy Bożym Grobie i też jakieś siły zadziałaly, że nas wpuszczono. Spotkaliśmy też Elę i Darka Malejonek a potem było wspólne zdjęcie. Nocleg mieliśmy w miejscu dla ” obieżyświatów” Hostelu Citadel. Obecnie dzięki o. Apolinaremu i s.Laurze mieszkamy u sióstr Maria Bambina. W poniedziałek dosłownie lało, byliśmy tylko w Bazylice, natomiast we wtorek włoczyliśmy się po Jerozolimie, zaglądając do różnych dzielnic. W środę były fragmenty Via Dolorosa, Kaplica Biczowania, Kościół św. Anny i Sadzawka Owcza, Brama Lwów, wędrówka przy murach, Brama Złota, cmentarz żydowski, tunel pod Miastem Dawida, wędrówka Doliną Cedronu na Górę Oliwną, Grób Absaloma i Zachariasza, Getsemani – Grób Maryi, Grota, Bazylika Agoni, Ogród Oliwny. Dzięki Popowi Sergiuszowi i grupie z Mołdawii byliśmy także w Kościele św. Magdaleny przy którym jest ortodoksyjny klasztor. Dziękujemy?? Sergiusz. Od niego dowiedzieliśmy się, że nazywanie prawosławnego księdza Pop nie jest obraźliwe. Byliśmy też w kaplicy Dominus Flevit gdzie roztacza się najpiękniejsza panorama Jerozolimy. Po południu o godz 16 uczestniczyliśmy w procesji Franciszkanów w Bazylice Bożego Grobu. Spotkaliśmy się z o. Włodzimierzem, który oprowadził nas po Bazylice. Zobaczyliśmy miejsca, do których sami byśmy nie dotarli – galerię, Boży Grób z góry, klasztor, kaplice, byliśmy nawet za klauzurą a potem była pyszna zielona herbata.
Serdecznie dziękujemy o.Włodzimierzowi za serdeczność, poświęcenie nam swojego czasu, przybliżenie i pokazanie historii Bazyliki!!! Bóg zapłać za wszystko ??

Dzień 192-193 12-13.12.2019 rok

JEROZOLIMA, BETLEJEM
Czwartek to ponownie Jerozolima – zwiedzanie, spacer ulicami, nabożeństwo w klasztorze u sióstr Maria Bambina.
Piątek to wyjazd autobusem do Betlejem a tam byliśmy w Bazylice Narodzenia, Polu Pasterzy i Mlecznej Grocie.

Dzień 194 – 14.12.2019r.

JEROZOLIMA C.D.
Brama Lwów, Góra Oliwna, Kaplica Wniebowstąpienia a obecnie meczet, Kościół Pater Noster, Kościół św. Szczepana, miejsce ukamieniowania, zakupy pamiątek, Bazylika Bożego Grobu, śpiew zespołu Harpa Dei w Kaplicy św. Heleny

Dzień 195 – 15.12.2019r.

JEROZOLIMA – LOTNISKO TEL AVIV
ŻEGNAJ ZIEMIO ŚWIĘTA – JEROZOLIMO
Do zobaczenia!!!
Wszystko co dobre i piękne kiedyś musi się skończyć.
Wcześnie rano udaliśmy się do Bazyliki, niestety trochę się spóźniliśmy. Msza św. po łacinie i oprawie organowej przy Bożym Grobie zaczęła się o 5.30. Ale i tak bylo pięknie, choć po drugiej stronie Koptowie odprawiali swoje nabożeństwo i momentami miało się wrażenie jakby chcieli zagłuszyć „łacinników”. Tak więc na zakończenie byliśmy przy grobie Pana, na Golgocie i jeszcze jednej Mszy św. w kaplicy Franciszkanów, tym razem od początku. Była i poranna kawa w klasztorze i ciekawa rozmowa z o.Włodzimierzem o Jerozolimie, Bazylice. Budujące jest to, że 2 dni temu wreszcie podpisano umowę o realizacji remontu posadzki. Faktycznie posadzka wymaga remontu, sami byliśmy świadkami jak dziewczynka potknęła się i przewróciła przy grobie a są tam wręcz dziury. Na zakończenie było pożegnanie i wspólne selfi z o. Włodzimierzem. Bóg zapłać Padre za wszystko??
Wielkie ale to wielkie podziękowania należą się Siostrom Maria Bambina za „przygarnięcie” nas ??
Dziękujemy ?? też Wam moi drodzy za wsparcie
Obecnie jesteśmy już po odprawie na lotnisku i czekamy na samolot o 21.30 do Polski?? do Poznania i dalej do naszego Miłosławia!!!
Dobrej nocy??

Lecą do domu!

Już w Polsce??, w naszym Miłosławiu??
Serdecznie dziękujemy Dawidowi i Asi za kupienie biletów do kraju. Dzieci zadbały abyśmy na święta wrócili do domu??
Lot miał opóźnienie, nie obyło się też bez lekkich turbulencji. Miło było zobaczyć rodzinkę na lotnisku – Dawida, Marię, Annę i Adama. Dzięki za piękne róże.
W poniedziałek wieczorem poszliśmy do naszego Kościoła pw. św. Jakuba aby podziękować za szczęśliwy powrót i realizację naszych marzeń oraz aby przekazać sianko do żłobka które zebraliśmy z Pola Pasterzy i symboliczną bombkę. Oczywiście nasz proboszcz ks. Krzysztof wywołał nas na środek i powiedział – w czerwcu Was żegnaliśmy a dzisiaj witamy w naszej parafii.
Jako, że brakuje nam chodzenia to poszliśmy na spacer do parku i chcemy pokazać Wam choć kilka zdjęć z naszego miasteczka – kościół, skwer św. Jakuba, pałac w którym jest szkoła i mieliśmy przyjemność tam pracować, pierwszy na ziemiach polskich pomnik Juliusza Słowackiego oraz park.
Teraz czas zacząć myśleć o świątecznych przygotowaniach – porządkach, dekoracjach, pieczeniu pierniczków.
Serdecznie dziękujemy za Wasze wsparcie!!!
Gdy uporamy się z pracami świątecznymi postaramy się podsumować to nasze pielgrzymowanie, tak więc do następnego postu??
Dobrej nocy??

20 grudnia.

Czas przed świętami to przede wszystkim przygotowanie duchowe na przyjście Pana ale i porządki, pieczenie pierniczków i wiele innych zajęć. Był i czas na rozmowę z Łukaszem z Wiadomości Wrzesińskich a dzisiaj krótkie nagranie w Radio Września. Oczywiście rozmowa jak i nagranie dotyczyło naszej pieszej pielgrzymki do Jerozolimy Pojawił się też i smutek, gdyż bliska, kochana osoba znalazła się w szpitalu ale na szczęście wszystko zmierza ku lepszemu ??

 

22 grudnia

4 Niedziela Adwentu – Zagórów
Pewnego dnia jeszcze w Jerozolimie pojawił się pod postem komentarz Przemka a w nim zaproszenie na Caminową Mszę św. w Zagórowie. No, to pojechaliśmy – było pięknie. Pod koniec Mszy ks. Adam wręczył muszle symbole Drogi Jakubowej do Santiago de Compostela tym pielgrzymom, którzy przeszli 100 km drogami jakubowymi. Nas poproszono o wręczenia muszli księdzu Adamowi. Na zakończenie powiedzieliśmy kilka słów o pielgrzymce do Jerozolimy.
My należymy do Stowarzyszenia Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce, jesteśmy też opiekunami Nadwarciańskiej Drogi św. Jakuba i cieszy nas , że oprócz Miłosławia jest silna pielgrzymia grupa w Zagórowie. Tutaj pielgrzymuje proboszcz ks. Adam, inicjatorzy pielgrzymek Przemek i Daniel oraz duża grupa młodych i starszych parafian.
Dziękujemy za zaproszenie??WIELKIE GRATULACJE i BUEN CAMINO ??

25 grudzień 2019

Radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

 

M-c listopad

M-c listopad

Dzień 151 – 1.11.2019 r. – 23 km

IPSALA, Esetce, Yeniceciftlik, KESAN
Już o 7 byliśmy w drodze. Prawie cały odcinek to wędrówka drogą dwupasmówką. Nawet nieźle się szło, zwłaszcza, że pobocze to ok.2 metrowy pas. Dzisiaj nie padało ale wiał zimny, porywisty wiatr a niebo było zachmurzone. Odpoczynki mieliśmy w barach przy stacjach benzynowych ale nie wszystkie bary były czynne. Na jednej stacji, gdzie restauracja była nieczynna pan z obsługi zaproponował kawę lub herbatę, oczywiście skorzystaliśmy z zaproszenia. Droga wiodła początkowo wśród bezkresnych pastwisk, później pojawiły się pola uprawne. W Yeniceciftlik przechodziliśmy koło lokalu klubowego i pokiwano nam abyśmy weszli do środka. Dżalal i Mustafa byli ciekawi dokąd i skąd idziemy. Zrobiono nam herbatę, chwilkę posiedzieliśmy i ruszyliśmy w drogę. Dziękujemy Dżalalowi i Mustafie za otwartość i serdeczność. Za miejscowością skręciliśmy w drogę poboczną i przez kilka kilometrów czuliśmy się jak na Camino. Przed Kesan przechodziliśmy koło cmentarza muzułmańskiego. Wstąpiliśmy też do restauracji przy markecie i tam dopiero udostępniono nam wi-fi i nie kazano płacić za herbaty.
Na noclegu jesteśmy w Kesan w hotelu z białą pościelą w cenie caminowej??.
Jutro trudny dzień, dużo km i nie ma noclegu??
Prosimy o modlitwę ??, byśmy jakiś nocleg znaleźli!!!
W szukaniu noclegów pomagał dzisiaj Mustafa kierowca z hotelu. Okazało się , że część zaplanowanych noclegów jest nieaktualna, gdyż te miejsca działają tylko w sezonie. Dziękujemy Mustafie za pomoc??
Dobrej nocy??

Dzień 152 – 2.11.2019 r. – 30 km

KESAN, Izzetiye, Bahcekoy, Yerlisu, RESTAURACJA PRZY STACJI ALPET
Ponownie mamy zmiany czasu, przejaśnia się dopiero po godz.7. Ranek był chłodny ale nie było porywistego wiatru i świeciło słońce ?? Mimo dużej ilości kilometrów wędrowało się całkiem dobrze, modlitwa też pomagała. Dzisiaj Dzień Zaduszny a więc należało się modlić za naszych zmarłych a zwłaszcza za dusze w czyśćcu cierpiące, była więc dziesiątka Różańca i Koronka do Bożego Miłosierdzia.
Odpoczywaliśmy w barach i restauracjach przy stacjach benzynowych i ciągleażyliśmy, że za nami idzie taki bezpański wychudzony pies. Jednak był bardzo ostrożny i bał się podejść bliżej, gdy my się zatrzymywaliśmy on też, jak wchodziliśmy na odpoczynek do baru on czekal obok. W pewnym momencie znalazł koleżankę i został.
Na noclegu jesteśmy w restauracji przy stacji benzynowej. Po 30 kilometrach zdecydowaliśmy, że zostajemy tym bardziej, że właściciel się zgodził przyjąć nas na nocleg. Ismail to bardzo serdeczny i otwarty człowiek. Co chwilę byliśmy częstowani herbatą, zrobił nam kolację – sałatkę, pilav, fasolkę – oczywiście wszystko na ostro! Siedzieliśmy do późnego wieczora a Ismail i goście częstowali nas rybkami, sałatkami, serem, owocami, kiszonkami i było także tureckie wino. Zabawna była nasza nauka tureckich podstawowych zwrotów, jedyny mankament to brak w restauracji internetu, na stacji też nie ma??
Dobrej nocy??

Dzień 153 – 3.11.2019 r. – 28 k

RESTAURANT PRRZY STACJI BENZYNOWEJ APELT, Restaurant Troia Agora, Korukoy, GUNEYLI SAHI ORFOZ OTEL
W drogę wyruszyiśmy o 7.30 tak jak zasugerował Ismail, gdyż o tej godzinie jest dopiero jasno. Wczoraj czuwała nad nami „góra” i Wasze modlitwy, po 4 km dotarliśmy do Troia Agora. To tam mieliśmy zaplanowany nocleg. Okazało się, że to restauracja, sklepy a noclegów brak. Całe szczęście, że Anioły czuwały i zostaliśmy w restauracji Ismaila.
Nadal pielgrzymowaliśmy szosą dwupasmową z szerokim poboczem wzdłuż zatoki. Pogoda dopisała, rano było chłodno ale w południe można było zdjąć kurtki. Odpoczynki mieliśmy w restauracjach lub przy drodze.
Buty Zbyszka sprawują się nieźle – żadnych obtarć ani bąbli. Dzięki Leszku za przesyłkę?. Mnie po naprawie butów przez szewca z Feres, też się nieźle chodzi ?
Dzisiejszy dzień był słoneczny i pełen drobnych, miłych zdarzeń.
Zaczęło się już na stscji benzynowej gdzie poczęstowano nas herbatą. W restauracji Troia przyszedł pan i przyniósł nam ciasteczka od żony a młoda obsługa z marketu na stacji pomogła ze skomplikowanym logowaniem do wi-fi, mogłam wtedy wstawić post na profil. W innym miejscu częstowano nas kawą itd…
Noc spędzamy w miejscowości GUNEYLI nad zatoką, jesteśmy w hotelu dzięki pomocy Mustafa z Kesan
Wszystkim za wszystko wielkie dzięki??
Świat jest piękny a ludzie dobrzy!!!!!
Dobrej nocy??

Dzień 154 – 4.11.2019 – 28 km w tym 7 promem

GUNEYLI, Golipoli, Lapseki, SULUCA ASTROIA BUTIK OTEL
Dzisiaj wędrowaliśmy w kierunku przeprawy promowej do Golipoli. Dwa km musieliśmy podchodzić do dwupasmówki i następne 9 do Golipoli. Tam zakupiliśmy turecką kartę SIM aby być niezależnym i mieć dostęp do internetu. W Turcji można uzyskać dostęp do wi-fi w barach, restauracjach, stacjach benzynowych czy hotelach ale często, niby jest ale tak naprawdę nie ma połączenia. Przeprawa promowa odbywa się dość szybko, bo to tylko 7 km a kosztowała nas 9 lirów tureckich. Po dojściu do Golipoli zrobiło się cieplej a w południe było 23′ ciepła i można było pielgrzymować w koszulkach. Po godz.13 dopłynęliśmy do Lapseki i przez kilka km szliśmy przez tą miejscowość. Później skręciliśmy w drogę, która wiodła nad brzegiem morza. Było pięknie i przede wszystkim spokojnie ale wietrznie!!!
Dzisiejszy nocleg jest jednym z lepszych, bardzo dobre warunki za cenę caminową?? Jesteśmy w domku z tarasem przy plaży. My wykąpani, rzeczy wyprane a właściciel przyniósł nam jedzenie ze swojej restauracji. Z tego wszystkiego nawet zdjęcia nie zrobiłam, gdyż znowu są drobne problemy z moimi stopami a jutro długi odcinek. Czas spać u nas już za pięć minut 11, czyli 2 h różnicy z czasem w Polsce.
Tutaj w Turcji jak i w poprzednich krajach jest dobrze, ludzie życzliwi ale coraz bardziej tęsknimy za bliskimi, Polską, Miłosławiem i naszym pieskiem „Bobsonem”??
Dobrej nocy??

Dzień 155 – 5.11.2019 r. – 29 km

SULUCA, Kemiklialan, Canakkale, KEPEZ
Dzisiejsze pielgrzymowanie nie było najłatwiejsze ze względu na ilość kilometrów i problemy zdrowotne. To dzięki „górze” oraz Waszemu duchowemu wsparciu mogliśmy pokonać te 29 km.
Początkowo droga wiodła wzdłuż cieśniny, w Kemiklialan dwa razy wołano nas na herbatę. Dobrze, że choć kilka kilometrów szliśmy przez tureckie małe miejscowości. Można było zaobserwować ich zwyczaje jak choćby poranne przesiadywanie mężczyzn w sile wieku przed ich restauracjami, to taki lokalny koloryt. Herbat dzisiaj było wbród i nigdzie nie płaciliśmy za nie.
Po kilku kilometrach weszliśmy ponownie na dwupasmówkę, tam z kolei były świetne widoki na cieśninę i pływające statki. Było ciepło, choć wietrznie. Odpoczynki oczywiście były na stacjach, na jednej chłopak gdy usłyszał, że jesteśmy z Polski to powiedział – o Roman Polański, Chopin!!!
Dzisiejsze wędrowanie było pod znakiem ludzi, których ciekawiło skąd jesteśmy i dokąd idziemy?
Byli to młodzi ludzie, pracownicy stacji, studenci czy państwo z Niemiec.
Nocleg mamy na pograniczu Canakkale a miejscowością Kepez.
Oprócz duchowego wsparcia, znalazło się kilka „ziemskich Aniołów”, którzy wsparli „grosikiem pielgrzymim” naszą pielgrzymkę. Dzięki temu wsparciu mamy kilka noclegów i turecką kartę SIM z dostępem do internetu. BÓG ZAPŁAĆ??
Dobrej nocy??

Dzień 156 – 6.11.2019 r. – 25 km + 2 do Muzeum Troia

KEPEZ, Guzelyali, Erenkoy, Halileli, TEVFIKIYE + TROIA
Dzisiaj zjedliśmy obfite i urozmaicone śniadanie ale za to początek wędrówki z pełnym brzuchem nie był najlepszy?? Ponownie szliśmy E 87, widoki były wspaniałe.
Wstąpiliśmy do piekarni aby uzupełnić zapasy a chłopak Hasan dał nam świeżutki chleb za darmo i zaproponował selfi. Odpoczywaliśmy przy nieczynnej nowoczesnej stacji benzynowej z restauracją i marketem. Pan który do nas podszedł , bardzo krytycznie odniósł się do sytuacji ekonomicznej i politycznej w Turcji. W miejscowości Erenkoy w restauracji za niewielkie pieniądze zjedliśmy posiłek i widzieliśmy jak robi się pitę.
Z drogi szybkiego ruchu skręciliśmy w boczną szosę w kierunku Troia, w Halileli wstąpiliśmy na herbatkę, spotkaliśmy też pasterza ze stadem kóz a dalej to już była wieś przy Troia.
Na noclegu jesteśmy w TEVFIKIYE w Hector Pensjon, po dojściu okazało się, że mamy mało czasu do zamknięcia muzeum, zostawiliśmy plecaki i szybko poszliśmy jeszcze 1 km do Troia.
Zdążyliśmy, byliśmy, zobaczyliśmy, jest kilka fotek a potem powrót do pensjonatu. Tutaj była niespodzianka, zostaliśmy zaproszeni na kolację i śniadanie. Mąż właścicielki gdy jechał samochodem, widział nas jak wędrowaliśmy.
W pensjonacie u muzułmanów widzieliśmy jak właścicielka przygotowuje jedzenie, które było świeże i pyszne??
Dzięki Bogu był to wspaniały dzień??
Dobrej nocy??

Dzień 157 – 7.11.2019 – 25 km

TEVFIKIYE – TROIA, EZINE
Rano zostaliśmy zaproszeni przez gospodynię na śniadanie. Czego tam nie było a wszystko własnej produkcji – chleb, sery, jajka, salatka, oliwki, konfitury i miód. Pani dała nam na drogę pakunek z wczorajszymi specjałami.
Tevfikiye to wioska gdzie na każdym kroku są nawiązania do Troi – informacje, ciekawe dekoracje…
Z wioski doszliśmy do szosy, którą przyjeżdżają autobusy z wycieczkami. Wczoraj, gdy zwiedzaliśmy Troia spotkaliśmy wycieczki Japończyków, Francuzów i Rosjan. Po 5 km dotarliśmy do dwupasmówki E 87, byla tam też stacja benzynowa i obok restauracja. Wstąpiliśmy na herbatę a tam poczęstowano nas świeżą pitą z serem. Jedzenie wyglądało apetycznie ale my objedzeni i wyposażeni na drogę w jedzenie.
Dziś wędrowaliśmy cały czas szosą ale z bardzo szerokim poboczem z dala od morza. Przez całą trasę nie było żadnej miejscowości, tylko stacje benzynowe w dodatku niektóre nieczynne.
Nocleg mamy w hotelu w Ezine i tutaj pomogła nam obsługa z pensjonatu, gdzie miejsc już nie było. Zadzwonili do kilku hoteli i znaleźli nam nocleg a w dodatku w cenie caminowej + śniadanie??. Był czas by wyprać rzeczy i podsuszyć je suszarką do włosów ??. Bieliznę pierzemy codziennie ale koszulki nie zawsze a dzisiaj było ciepło 25′.
I tak minął kolejny udany dzień ??
Dobrej nocy??

Dzień 158 – 8.11.2019 r. – 23 km

EZINE, AYVACIK
Piątkowy etap to pielgrzymowanie nadal drogą E 87, jest wygodnie, ruch taki sobie ale zaczyna być to nużące. Pogoda dopisywała, ranek chłodny a w południe było 24’C. Od kilku dni wieje wiatr, najgorzej było tydzień temu. Po 8 km zajrzeliśmy do restauracji z bio produktami i jak zwykle zamówiliśmy herbatę. Po chwili pan przyniósł nam ser kozi, precle a później poczęstowano nas kawą. Na drogę dostaliśmy jeszcze wodę i to wszystko za darmo i z uśmiechem. Wielkie dzięki załodze tej restauracji ??. Droga wiodła przez niewielkie wzniesienia, jednak wchodzenie na 180 m npm a potem schodzenie i ponowne wchodzenie a tym razem na 300 m npm, było męczące?? Nie wiem, czy tak źle wyglądaliśmy??, bo co chwilę zatrzymywał się jakiś samochód aby nas zabrać i podrzucić dalej!!! Były to miłe i sympatyczne gesty kierowców z samochodów osobowych i ciężarówki. Na nocleg dotarliśmy dość wcześnie, spanko jest w cenie caminowej ale bez śniadania.
Dziękujemy za ten kolejny dzień i tych napotkanych ludzi??
Dobrej nocy??

Dzień 159 – 9.11.2019 r. – 19 km

AYVACIK, YESILYURT
Dzisiaj był krótki etap ale intensywny, bo przejście przez górki. Z Ayvacik przez 2.5 km szliśmy lokalną drogą do dwupasmówki. Po drodze kupiliśmy w piekarni chleb i precle z sezamem, bułki. Markety otwierają dopiero o 8 godzinie. Na stacji benzynowej poczęstowano nas herbatą, restauracji tam nie było ale za to psiaki. Dwa do nas dołączyły i przez kilka kilometrów mieliśmy psie towarzystwo. Jeden czarny cały czas prowadził a drugi szedł z tyłu, gdyż miał problemy z jedną łapą, w pewnym momencie został, bo nie mógł nadążyć. Czarnego pieska rozpierała energia – biegał raz z jednej strony drogi, by za chwilę przebiegać na drugą stronę a gdy my zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek, podszedł bliżej nas i czekał aż ruszymy. Przy restauracji do której wstąpiliśmy na jedzenie, czarny znalazł towarzystwo innych piesków i zniknął.
Droga wiodła wzniesieniami na wysokości ponad 400 m npm i z dwupasmówki zrobiła się jednopasmówka, w dodatku nie było pobocza, za to w kilku miejscach były stoiska a właściwie budy, gdzie można było kupić owoce warzywa, przetwory i napić się herbaty. W innym miejscu gdzie była wielka budowa tuneli dostaliśmy jabłka a jeden z panów pokazywał nam sztuczki z indykiem?? Pod koniec dzisiejszej wędrówki szliśmy polną, piękną drogą w kierunku morza.
Na nocleg zostaliśmy w YESILYURT bardzo ładnej miejscowości położonej w górach ale tylko 5 km oddalonej od morza.
Dzień był ciekawy, pełen wrażeń oby tak dalej?? a jutro niedziela i wg prognoz deszcz ??
Dobrej nocy??

Dzień 160 – 10.11.2019 r. – 22 km,

YESILYURT, AKCAY
W niedzielę nasze pielgrzymowanie rozpoczęliśmy po śniadaniu o godz.8.30. Yesilyurt to górska miejscowość, pięknie położona i bardzo nam się spodobała. Schodząc uliczkami przy jednej z knajpek wołano nas na herbatę i śniadanie, podziękowaliśmy, gdyż przed chwilą zdążyliśmy zjeść obfity i urozmaicony posiłek. Po kilku kilometrach dotarliśmy do drogi, która przy nabrzeżu przekształciła się w dwupasmówkę. Od tej chwili wędrowaliśmy dosłownie przy morzu lub czasami oddalając się, w miejscach gdy były zabudowania lub gaje oliwek. W pewnym momencie zatrzymał się samochód i wyskoczył do nas pan, który zapraszał na śniadanie. Było pamiątkowe selfi i życzenia dobrej drogi ale z zaproszenia „podwózki” nie skorzystaliśmy. Przechodząc przez kolejne miejscowości można było zaobserwować ciekawe zwyczaje – panowie lubią się spotykać w knajpkach i namiętnie grać w różne gry i karty. W niedzielę otwarte są niektóre sklepy i markety oraz restauracje. Można się najeść za niewielkie pieniądze w ich barach, lokalnymi potrawami ala burki, czy pity i inne pieczywo nadziewane podawane na ciepło.
Dzisiaj 10 listopad czyli kolejna rocznica śmierci Ataturka – ojca narodu tureckiego. Wszędzie wiszą flagi i jego podobizny, nawet niektórzy ludzie mieli koszulki z podobizną Ataturka.
Dla nas dzisiejszy dzień to niedziela i kolejny już tydzień bez Mszy św. ale modlimy się a jest za co i są intencje stare i nowe. Często napotkani ludzie pytają nas czy jesteśmy chrześcijanami, oczywiście potwierdzamy a my z kolei pytamy ich czy są muzułmanami – i cóż można jak widać rozmawiać, siedzieć i krzywdy nikt nikomu nie robi!!!
Na nocleg dotarliśmy do Akcay, na szczęście nie padało, troszkę pokropiło gdy poszliśmy coś zjeść. Wczoraj był super nocleg, dzisiaj śpimy w domku kempingowym przy plaży. Jest dach nad głową, łazienka i jest czysto a cena caminowa.
Był to kolejny udany dzień, Bogu dzięki ??
Dobrej nocy??

Dzień 161 – 11.11.2019 r.- 25 km
AKCAY, BAHCELIEVLER
W Święto Niepodległości wyruszyliśmy w dalszą drogę po godz.8. Ranek był pochmurny ale nie padało. Nasze wędrowanie rozpoczęliśmy tak jak zwykle modlitwą ?? za tych u których spędzaliśmy noc i za tych co nas wspierają duchowo modlitwą, dobrym słowem jak i rzeczowo, bo są i takie osoby. Później odmawiamy dziesiątkę różańca we wszystkich intencjach a dzisiaj była dziesiątka za Ojczyznę ?? i zgodę ponad podziałami politycznymi i wszelakimi?????? Dziś w naszym kraju święto, Turcy też dzisiaj kolejny dzień świętują??.
Po przejściu 6 km wstąpiliśmy do baru by coś zjeść. Bardzo nam smakują ich potrawy ala burki z nadzieniem z mięsa lub sera. Rifat i Mualla co chwilę nam coś dokładali abyśmy jeszcze coś innego popróbowali. Rachunek za wszystko był mocno zaniżony, wielkie dzięki za gościnę??
Dzisiaj troszkę nas zmoczyło ale trwało to przez godzinę. Nasza dzisiejsza wędrówka była pełna wrażeń a to ktoś zatrzymał się i chciał nas podwieźć, natomiast gdy zatrzymaliśmy się przed uniwersytetem, zaproszono nas na jedzenie. Wykładowca z tego uniwersytetu zaprosił nas do swojego gabinetu – był ciepły wypasiony sendwicz, cola, kawa i herbata oraz wspólne zdjęcie.
Wielkie podziękowania dla Ilhama za otwartość i serdeczne przyjęcie??
Na noclegu jesteśmy w miejscowości Bahcelievler i tu niestety pojawiły się kłopoty. Mimo, że nocleg był zamówiony, to nam odmówiono, byliśmy w następnym miejscu i hotelu – wszystko nieczynnne. Ale znalazły się dobre dusze, czyli spacerujące panie i wskazały nam pensjonat.
Śpimy w pięknym miejscu za caminową stawkę. Wielkie dzięki za pomoc i przyjęcie na nocleg ??
Dobrej nocy??
Dzień 162 – 12.11.2019 r. – 28 km
BAHCELIEVLER, Gomec, AYVALIK
Wtorek to dzień w którym przekroczyliśmy 3 tys. km a dokładnie na koncie mamy – 3007 km. Jesteśmy szczęśliwi, że udało się nam tyle przejść pomimo różnych problemów. Teraz pielgrzymujemy w kierunku Izmiru dawnej Smyrny. Potem Efez i koniec przejścia w Turcji w Meryem Ana Evi. Nie będzie centralnej Turcji i Cypru??. Z Izmiru lecimy do Stambułu i tutaj będzie zwiedzanie a następnie lot do Tel Aviv i przejście ok 200 km?? w Izraelu. Do Polski mamy już wykupiony bilet na 15.12.2019 r do Poznania.
Dzisiejsza wędrówka początkowo przebiegała nad morzem a następnie dwupasmówką, by pod koniec etapu przejść lokalną szosą do miejscowości Ayvalik. Cała dzisiejsza droga przebiegała wśród gajów oliwnych. Rano widzieliśmy wiele traktorków i małych ciężarówek wiozących ludzi do pracy przy zbiorze oliwek. Ludzie ci wyglądali jak uchodźcy ale byli to robotnicy zmierzający do pracy przy zbiorach. Dzisiaj byliśmy na herbacie w ciekawym miejscu, taki trochę „misz – masz”. Czego tam nie było ale najciekawszy był właściciel. Gdy zobaczył moje buty, przyniósł buty ze skóry i chciał mi je podarować ale to nie były trekingi?. Inny ciekawy moment to spotkanie uczniów przed ich szkołą. Dzieciaki machały do nas i przybiegły by zrobić z nami selfi. Późnym popołudniem widzieliśmy powracające z pracy przy zbiorach oliwek pojazdy z ludźmi.
Dzisiaj nocleg mamy w Ayvalik a wszystkim serdecznie dziękujemy za lajki miłe komentarze – za to, że po prostu jesteście z nami??
Dobrej nocy??
Dzień 163 – 13.11.2019 r. – 17 km
AYVALIK, ALTINOVA
Wczoraj był dzień pełen wrażeń a dzisiaj senny, zachmurzone niebo i dalsza wędrówka E 87. W drogę wyruszyliśmy dopiero po śniadaniu o 9. Wędrując E 87 na noclegi zbaczamy z tej drogi do miejscowości. Przy trasie noclegów raczej nie ma. Ponownie były gaje oliwne i zbiory oliwek. Tutaj odbywa się to ręcznie za pomocą żerdzi lub takich mechanicznych urządzeń. W 2017 w Izraelu pielgrzymując Jesus Trail z Nazaretu do Kafarnau widzieliśmy zbiory oliwek ale zmechanizowane za pomocą maszyn. W niektórych miejscach były też pastwiska. Odpoczywaliśmy w knajpkach przy stacjach benzynowych lub w gajach. Dzisiaj od rana dopadła mnie migrena i odpuściła dopiero w południe po tabletce cini od Justyny ?. W pewnym momencie droga prowadziła między morzem a rozlewiskami, gdzie widzieliśmy flamingi. Dalej zeszliśmy do miejscowości Altinova gdzie mamy nocleg. Po drodze zaopatrzyliśmy się w piekarni w chleb a pan dał nam na spróbę ich ciemne pieczywo. Wczoraj nie było kolacji bo nie mieliśmy zaopatrzenia?? a dzisiaj mamy wszystkiego pod dostatkiem – chleb, sery, jogurt i chałwę.
Śpimy w skromnych warunkach ale jest wszystko, tak więc wczoraj wypas – dzisiaj nocleg na przetrwanie. Jutro zapowiadają deszcze i to w 90% a więc zapowiada się trudny dzień ??
Dobrej nocy??
Dzień 164 – 14.11.2019 r. – 22 km
ALTINOVA, Salihleralti, DIKILI
Przed ósmą wyruszyliśmy z Altinova w dalszą drogę. Na obrzeżach miejscowości spotkaliśmy panie wyczekujące na transport do pracy przy zbiorach oliwek. Przez 9 km wędrowaliśmy lekko utwardzonymi i polnymi drogami, troszkę jak na camino w Hiszpanii lub Portugalii. Dalej droga wiodła przez osiedla i miejscowości przy morzu ale niestety w deszczu. Jednak nie było tak źle, gdyż nie była to ulewa. W pewnym miejscu panowie obcinali gałęzie przy domu i zaprosili nas na kawę i herbatę. Okazało się, że Semicha i Ali to nauczyciele przedmiotów artystycznych w szkole w Dikili a ich przyjaciel Tugru to inż. meteorolog. Odpoczęliśmy w miłym towarzystwie i niestety trzeba było ruszać dalej.
Po 7 km w deszczu dotarliśmy do Dikili a tam przywitało nas słońce. Śpimy w pięknym miejscu z widokiem na morze. Przed naszym miejscem noclegowym był incydent, młodzi ludzie zaczęli strzelać i uciekli. Za chwilę było pełno policjantów i żandarmeria. Przeszukiwali teren przy nabrzeżu i placach zabaw, gdzie spacerowali ludzie z małymi dziećmi. Po jakimś czasie wszystko się uspokoiło i policja odjechała.
Dzisiaj zapowiadał się trudny dzień ale nie było tak źle, pomimo deszczu. Były spotkania z ciekawymi ludźmi, jesteśmy w pięknej miejscowości, wczoraj nocleg kiepski a dziś wspaniały i za przyzwoitą cenę.
Mamy wielkie szczęście oglądać tyle ciekawych miejsc i spotykać dobrych, ciekawych ludzi??
Dobrej nocy??
Dzień 165 – 15.11.2019 r. – 19 km
DIKILI, Esentope, CANDARLI
Dzisiejszy etap miał być krótszy, więc wyszliśmy z Dikili ok. 8.30. Po drodze uzupełniliśmy zapasy gdyż wg map mieliśmy mijać tylko jedną miejscowość. Szliśmy drogą poboczną, prawie wcale nie było pobocza. Ranek był chłodny a w południe przyjemne ciepło i słońce. Droga wiodła wzniesieniami, było tylko widać gdzie niegdzie pasące się owce lub krowy. W pewnym miejscu na rozdrożu zauważyliśmy na słupie kolejne oznaczenie drogi do Jerozolimy austriackiego Stowarzyszenia Jerusalem Way. Oznaczenie które zapewne było dziełem Johannesa Aschauera lidera stowarzyszenia i propagatora drogi.
Dzisiaj też zatrzymywali się kierowcy z pytaniem czy nie potrzebujemy pomocy. W miejscowości Esentope zrobiliśmy sobie przerwę w knajpce na herbatę i coś słodkiego, pozostałe odpoczynki były w gajach oliwnych. Przy schodzeniu w kierunku morza natrafiliśmy na interesujące formy skalne.
Na noclegu jesteśmy w ciekawej miejscowości Candarli?? Dzisiejsze przejście można uznać za udane, tylko trochę o sobie przypomniało RZS i bóle drobnych stawów w stopach. Jutro dużo kilometrów mam nadzieję, że już bez bólu?
Pamiętamy o Waszych i naszych intencjach, także tych za kapłanów i osoby konsekrowane ??
Dobrej nocy??
Dzień 166 – 16.11.2019 r. – 32 km
Sobotni etap rozpoczęliśmy o 7.40, ranek był chłodny ale za to widoki wspaniałe. Pierwsze 11 km było zaplanowane lokalną drogą w kierunku E 87. Po 6 km zatrzymaliśmy się na odpoczynek przed wytwórnią oliwy. Gdy tak sobie siedzieliśmy na murku niespodziewanie podszedł pan i przyniósł nam herbatę. Był to bardzo miły gest ze strony tego pana, tym bardziej, że ciągle jakieś ciągniki i samochody podjeżdżały do firmy. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej i tu zadziały się dziwne rzeczy – wąska, niewygodna droga, bez pobocza zamieniła się nagle w dwupasmówkę ale bez żadnych oznaczeń. W google tej drogi też nie było?? , jak się zorientowaliśmy droga wchodziła na autostradę?? Trzeba było jakoś wyjść z tego zaklętego kręgu – przeczołgaliśmy się pod barierkami, przeszliśmy kanały burzowe i pomimo ogrodzenia jakoś udało się wyjść na drogę, która zamieniła się w polną i wiodła przez gaje ale w końcu dotarliśmy do drogi lokalnej i naszej E 87.
Dalej pielgrzymowaliśmy już dwupasmówką E 87. Dzisiaj było kilka miłych i sympatycznych chwil np. zdarza się często, że restauracje przy stacjach są pozamykane i tu na jednej z takich stacji panowie zrobili nam kawę. Inny moment to idziemy przez miejscowość nagle podjeżdża motocyklem pan i wręcza nam wodę, następna sytucja była gdy przechodziliśmy koło knajpki podszedł pan i zaprosił nas na poczęstunek. Siedziała tam cała rodzinka a pan jest chemikiem i wybiera się do Polski na jakieś sympozjum.
Tak więc dzisiejszy dzień, mimo, że z dużą ilością km był z przygodami i ciekawymi sympatycznymi ludźmi????
Na noclegu jesteśmy w miejscowości Aliaga nad morzem.
Dobrej nocy??
Dzień 167 – 17.11.2019 r. – 29 km
ALIAGA, Buluncug, Fatih, Yldrin, MENEMEN
Nasze dzisiejsze pielgrzymowanie przebiegało dwupasmówką ale niestety przez przemysłowy okręg. Odpoczywaliśmy w knajpkach lub na stacjach benzynowych, gdzie dzięki uorzejmości pracowników była i herbata. Od kilku dni spotykamy długodystansowych rowerzystów. Dzisiaj było spotkanie z rowerzystą z Niemiec, jechał do Izmiru i dalej na południe Turcji. Na noclegu jesteśmy w miejscowości Menemen.
Śpimy w skromnych warunkach ale jest wszystko co potrzebuje pielgrzym i to za bardzo korzystną cenę. Wczoraj niespodziewanie był „wypas” a dziś radość, że nocleg jest??
Był czas na modlitwę, choć indywidualną, bo było niebezpiecznie ze względu na wąskie pobocze. Fragmentami wędrowaliśmy dróżkami przy drodze ale trzeba było uważać, bo nagle kończyły się przy kanałach lub rzekach.
Jutro jak dobrze pójdzie i wyjdzie nam sprytny plan, będziemy już w Izmirze.
Dobrej nocy??
Dzień 168 – 18.11.2019 r. – 23 km + 4 promen
MENEMEN, IZMIR
Poniedziałkowe pielgrzymowanie rozpoczęliśmy po godz.9 a to dlatego, że Zbyszek załatwił naprawę moich butów u tureckiego szewca. Nic o tym nie pisałam ale z butami było coraz gorzej. Praca, którą wykonał szewc w greckim Feres, wytrzymała przez ok 400 km. Od kilku dni niestety było coraz gorzej i przysparzało to wiele zmartwień. Teraz buty już naprawione, pan dał kilka warstw aby wzmocnić obcasy i pozostaje tylko wędrować dalej?
Dzisiejsze wędrowanie było zagmatwane, szliśmy dwupasmówką, trzeba było uważać aby nie pomylić na skrzyżowaniach drogi, później była wędrówka przez przedmieścia Izmiru. W końcu dotarliśmy nad zatokę i ostatnie km wędrowaliśmy ładnymi bulwarami przy morzu i tak dotarliśmy do portu promowego. Popłynęliśmy 4 km przez zatokę i w ten sposób skróciliśmy naszą wędrówkę o 1 dzień??
Izmir to potężne miasto, ponad 2.5mln mieszkańców. Po dopłynięciu na drugą stronę zatoki wszędzie pełno było ludzi, ogromny gwar i tłumy mieszkańców i turystów. Zrobiliśmy sobie selfi z wieżą zegarową, wstąpiliśmy na jedzonko do knajpki i udaliśmy się na nocleg. Dzień był pełen wrażeń a jutro idziemy w kierunku Efezu.
Dobrej nocy??
Dzień 169 – 19.11.2019 r. – 26 km
IZMIR – KONAK, Menderes, KUNER – Stacja benzynowa Petrol Ofisi
Przed ósmą byliśmy już w drodze. Dzisiejszy odcinek nie był łatwy, bo przez 10 km wędrowaliśmy przez Izmir, trzeba było uważać na skrzyżowaniach wielopasmowych dróg. Były też miłe chwile jak chociażby na samym początku dostaliśmy owoce na drogę – banany i mandarynki. Wielkie dzięki dla panów ??. Później zatrzymaliśmy się na odpoczynek w knajpce okazało się ,że obok jest fryzjer Berber Ali. Zbyszek zdecydował się zrobić porządek z włosami i brodą. Ali to super fryzjer, były różne zabiegi i herbata. Dziękujemy Ali??
Był jeszcze jeden odpoczynek w ciekawym miejscu w Menderes ale to już koniec dobrych wieści. Dzisiaj jakoś ciężko się pielgrzymowało i zakończenie dnia nie do końca takie jakie byśmy chcieli.
Śpimy niestety pod wiatą przy stacji bezynowej ale w nocy nie ma padać. I tak mamy szczęście, że dobrzy ludzie przy markecie zadzwonili na stację i po taxi. W miejscu gdzie mieliśmy nocować, wczoraj zapraszali a dziś odpowiedzieli, że jest nieczynne??
Jest zimno, nad ranem ma być 6’C a koło nas przy stacji kręcą się jacyś młodzi ludzie i puszczają turecki hip hop??
Ale nie ma co narzekać, to pielgrzymka i bywają lepsze i gorsze chwile – oby przeżyć do rana ?? i dalej w drogę??
Prosimy o modlitwę?? byśmy jakoś przeżyli tą noc!!!
Dobrej nocy??

Dzień 170 – 20.11.2019 r. – 28 km

KUNER prywatne mieszkanie, Cumaovasi, Camonu, Cakaltepe, AHMETBEYLI
Na początku tego wpisu chciałabym się odnieść do wczorajszego noclegu. Spanie w tskich warunkach to nic nowego dla pielgrzyma, tyle że teraz noce już są zimne. Były i miłe chwile, gdy jeden z klientów w Markecie na stacji zapłacił za rachunek za ciepłą czekoladę i ciasto a niektórzy kierowcy proponowali podwiezienie do hotelu ale trzeba by było cofać się 15 km. O godz.23.30 podszedł do nas młody mężczyzna i zaproponował podwiezienie na nocleg. Zadzwonił do przyjaciela i załatwił nam miejsce do spania. Było to mieszkanie na parterze do wynajęcia. I tak o godz. 24 mieliśmy nocleg w normalnych warunkach, była łazienka, kuchnia i sypialnia w dodatku za darmo. Dziękujemy młodemu człowiekowi i jego przyjacielowi?? A to wszystko dzięki zaufaniu Panu i Waszej modlitwie.
Po 7 godz., gdy dopiero zaczęło się przejaśniać udaliśmy się w dalszą drogę a po 8 km zatrzymaliśmy się w pierwszej restauracji aby coś zjeść. Początkowo szosa wiodła przy rozlewiskach i jeziorze, dalej były tereny ogrodnicze z bakłażanami i sady z mandarynkami i pomarańczami. Dzisiaj też spotykaliśmy sympatycznych i życzliwych ludzi, którzy pozdrawiali nas, nie chcieli zapłaty lub umniejszali rachunki. Przy takim jednym przydrożnym straganie pani zrobiła nam jedzenie. Podkreślała, że to wszystko ekologiczne. Pan przyniósł nawet kwiatki narcyzy a na deser poczęstowano nas arbuzem.
Nocleg mamy w pierwszym napotkanym hotelu przy drodze do Selcuk. Warunki skromne ale wystarczające dla pielgrzyma.
Dobrej nocy??

Dzień 171 – 21.11.2019 r. – 22 km
AHMETBEYLI, Efez, SELCUK
Dziś to tak naprawdę nie wiemy dokładnie ile km zrobiliśmy ale podajemy te które dotyczą przejścia na nocleg, tak więc zwiedzanie Efezu nie liczymy.
Czwartkowa droga była przepiękna, choć w znacznej części bez pobocza. Przez 18 km niie było też żadnych barów czy restauracji. Wiedzieliśmy o tym więc zaopatrzenie w jedzonko było. Droga prowadziła wzniesieniami, było lekkie podchodzenie i oczywiście chodzenie i tak przez 10 km ale widoki wspaniałe. Mijaliśmy tylko jedną miejscowość ale bokiem. Od jakiegoś czasu widać, ze nowe osiedla, budynki są ogradzane i to nieraz z kolczastymi drutami jak na granicy z Grecją. Później szliśmy doliną w kierunku Selcuk a 2 km przed miejscowością skręciliśmy do Efezu najlepiej zachowanego miasta starożytnego w rejonie Morza Śródziemnego. Całe miasto to muzeum a właściwie park archeologiczny. Spacerując po jego terenie można naprawdę przenieść się w przeszłość. Wyobrazić sobie, jak życie toczyło się na ulicach tego miasta, co robili jego mieszkańcy. Trudno wymienić choć część znakomitych budowli i tak było to: Gimnazjum, Odeon, Droga Kuretów, Biblioteka Celsusa, Ulica Marmurowa, Wielki Teatr, Kościół Marii Panny i wiele, wiele innych obiektów…..
Na zakończenie zwiedzania byliśmy w pierwszym kościele pw Marii Panny i tam chwilę można było podumać jak i podziękować ?? za to, że mogliśmy tu dojść??, że jesteśmy w tym miejscu – tu i teraz.
Po piątej poszliśmy dalej do Selcuk i tutaj mamy nocleg. Podjęliśmy decyzję – zostajemy w Selcuk i jutro mimo zapowiadanego deszczu idziemy do Meryem Ana Evi oraz Bazyliki św Jana.
Dzisiaj był piękny dzień, pełen wrażeń??
Dobrej nocy??
Dzień 172 – 22.11.2019 r. – 13 km
SELCUK, Meryem Ana Evi, Selcuk, Bazylika św. Jana, Świątynia Artemidy.
Rano obudziły nas grzmoty, lało i grzmiało. Prognozy zaczęły się sprawdzać, dzisiaj miało w 100% padać. Jednak prognozy swoje a życie swoje. Przed godz. 10 przestało padać i ruszyliśmy do Domu Marii Matki. Dom ten jest położony powyżej Efezu, na wzgórzu Coressus zwanym Wzgórzem Słowików. Kamila doradzała nam by pójść drogą dla pieszych ale ze względu na pogodę wybraliśmy wersję najkrótszą czyli 8 km. Za Efezem była złota statua Matki Bożej i tablica informacyjna na której było umieszczone oznaczenie drogi do Jerozolimy. Od tego miejsca dołączył do nas pies, czasami prowadził nas lub szedł między nami. Zastanawiamy się co też chce Bóg nam przekazać poprzez te wędrujące z nami pieski.
W pewnym momencie 2 km przed celem naszej dzisiejszej drogi zaczął siąpić deszcz ale wspaniałe widoki wynagradzały wszelkie niedogodności. W Domu Marii była modlitwa gdyż pozwolono nam dłużej zostać. Było też zapalenie świec i wspólne zdjęcie z siostrami. Niestety nie było Franciszkanina Maćka z Polski, skończył tu posługę i obecnie jest w Rzymie.
Gdy wyszliśmy z Meryem Ana rozpadało się, trzeba było ratować się przed ulewą w pobliskim barze. W drodze powrotnej w pewnym momencie zatrzymał się busik i zabrał nas do Selcuk. Dziękujemy ?? Ali za podwiezienie ??
Pozostało nam pójście do Bazyliki św. Jana a raczej do tego co z niej zostało. Wypogodziło się i nawet zaczęło świecić słońce. Na nas zrobiło wrażenie wielkość, potęga oraz położenie Bazyliki.
Jako, że pogoda dopisywała na zakończenie poszliśmy do meczetu, który jest położony poniżej bazyliki. Byliśmy również przy resztkach ruin Świątyni Artemidy.
Pomimo deszczu dzień był udany, doszliśmy do miejsca w którym zaplanowaliśmy zakończenie pielgrzymowania w Turcji. W pierwotnej wersji miał to być Tars ale przez opóźnienie o 1miesiąc skróciliśmy nasze pielgrzymowanie w tym kraju ??
Dobrej nocy??
Dzień 173 – 23.11.2019 r – 19 km
SELCUK, KUSADASI
Jednak zdecydowaliśmy się pójść dalej pieszo do Kusadasi. W ten sposób zakończymy pielgrzymowanie w Turcji nad Morzem Egejskim. Przed godz 9 wyruszyliśmy z Selcuk, bylo zimno i pochmurno ale nie padało.
Po drodze kupiliśmy bajgle z sezamem, bardzo je lubimy. Widzieliśmy jak jeden pan karmił koty, które są tu wszędzie. Nie są wybiedzone, wyglądają pięknie – zwłaszcza te z Efezu zapamiętamy!
Początek drogi to ta sama trasa, którą szliśmy do Selcuk. Tam spotkaliśmy kilka osób, które chodziły i coś szukały przy rowach. Jeden z panów pokazał nam co zbiera a były to grzyby. Przez kilka kilometrów pięknej pieszo – rowerowej trasy świetnie się wędrowało. Później skręciliśmy aby skrócić nieco drogę i tam kto do nas na chwilę dołączył – oczywiście piesek, biały,młody, zwariowany. Szedł z nami aż do dwupasmówki, by zniknąć przy jednym z hoteli.
Dwupasmówką doszliśmy do Kusadasi, bardzo ładnej miejscowości wypoczynkowej. Nocleg mamy blisko portu. Dzisiaj droga była z pięknymi widokami, pogoda dopisała i tylko dziękować ?? Bogu za to , że doszliśmy tutaj cali i zdrowi.
Dobrej nocy ??

Dzień 174, 175 – 24 – 25.11.2019 r.

KUSADASI, IZMIR
Rano po obfitym, niedzielnym śniadaniu poszliśmy na dworzec. Po drodze były jeszcze ostatnie fotki z Kusadasi. Na dworcu okazało się ,że za chwilę jest autobus do Izmiru. Mielismy cichą nadzieję, że dotrzemy na Mszę św. Po 1 h 15′ byliśmy już w Izmirze, potem jeszcze prom i po 11.30 dotarliśmy do kościoła pw. św. Heleny a tam właśnie kończyła się Msza św. dla społeczności wielonarodowej mieszkającej w Turcji. Proboszcz ks.Dariusz zaprosił nas na poczęstunek, który po Mszy społeczność ta przygotowuje. Było to krótkie ale bardzo miłe spotkanie. Później była polska Msza św. na której byli głównie polscy żołnierze NATO z rodzinami, no i my. Dla nas była to pierwsza Msza św. od Salonik.Po południu zostaliśmy zaproszeni z ks. Darkiem na poczęstunek do Oli i Tomka. Było super spędzić czas z tak fajną rodzinką i posłuchać jak się żyje na wyjeździe polskiej rodzinie. Dziękujemy Olu i Tomku za zaproszenie i gościnę ??. W poniedziałek pogoda zmieniła się radykalnie, padało a momentami lało. Pomimo wielu zajęć – a to fachowcy z serwisu naprawiającego piec, a to młodzi, amerykańscy muzycy ustalający szczególy koncertu w kościele – ks. Dariusz znalazł czas aby popłynąć z nami promem i pokazać, katedrę św. Jana, kościół św. Polikarpa. A w knajpce blisko katedry zjedliśmy najlepsze w Izmirze kumpiry. Wieczorem była jeszcze Msza św. w kaplicy i błogosławieństwo na dalszą drogę.
Bardzo dziękujemy ks. Dariuszowi Białkowskiemu za zaopiekowanie się nami, za otwartość i życzliwość, czas poświęcony nam i ciekawe rozmowy. Bóg zapłać za wszystko ??
A jutro Stambuł!
Dobrej nocy??

Dzień 176, 177 – 26-27.11.2019r.
IZMIR, STAMBUŁ – „turystyka pielgrzymkowa”
Dziękujemy Markowi z Emilią za kupienie oddzielnych lotów z Izmiru do Stambułu (26.11.19r.) i ze Stambułu do Tel Aviv (28.11.19t.)?? Dzięki temu mogliśmy choć troszkę pochodzić i zobaczyć niektóre ciekawe miejsca w tak interesującym miejscu jakim jest Stambuł.
Bez problemów odbyła się odprawa i lot. Zgodnie z informacjami od ks. Dariusza do Stambułu udaliśmy się autobusem do dzielnicy Taksim a dalej pieszo do Placu Taksim gdzie jest pomnik Republiki, potem udaliśmy się do Bazyliki św. Antoniego z Padwy gdzie spotkaliśmy Franciszkanina z Polski br. Andrzeja. Dalej szliśmy deptakiem Stiklal, gdzie dużo jest eleganckich sklepów, domów, restauracji i jeździ zabytkowy tramwaj. Do wieży Galata z XIV w.doszliśmy uliczką Galip Dede i Mostem Galata, Złoty Róg do hotelu.
Dzisiaj było zwiedzanie Hagia Sophia, gdzie szukaliśmy fragm. mozaik i fresków przypominających, że przez 1000 lat była tu świątynia chrześcijańska. Potem przez ok.5 wieków był tu meczet a obecnie jest to muzeum. Byliśmy przez chwilę w Błękitnym Meczecie. Tam nas zapytano z jakiego kraju jesteśmy i wręczono małą książeczkę a był to Koran interptetacja znaczenia wg. Józefa Bielawskiego??. Byliśmy także w Cysternie Bazyliki zwanej Pałacem Jetebatan ze słynnymi meduzami.Ta podziemna cysterna to olbrzymia komnata z VI wieku n.e., która pełniła funkcję sztucznego zbiornika na wodę. Jej strop podparty jest na 336 kolumnach ustawionych w 12 rzędach.
Dzisiaj to już ostatni dzień w Turcji, kraju ludzi życzliwych, otwartych, gościnnych, ze smacznym jedzeniem, słodyczami, wspaniałymi zabytkami i przyrodą??
Jutro Izrael a od soboty c.d. pielgrzymowania??
Dobrej nocy??
Dzień 178-179 28-29.11.2019 r.
STAMBUŁ, Tel Aviv, Hadera, AKKO
Czwartek i piątek to dni wyjazdu ze Stambułu do Tel Aviv i dalej do Akko oraz pobyt w tym miejscu.
Odprawy na lotnisku w Stambule przebiegły sprawnie. Było kilka bramek a na ostatniej wszyscy musieli zdejmować obuwie, otwierano torebki, plecaki i walizki. W Tel Aviv byliśmy już po 10 ale czas cofnięty o 1 h. Tak więc obecnie jesteśmy do przodu o 1h niż w Polsce.
Zawsze wszyscy straszą odprawami w Izraelu. Nam minęło bezboleśnie, Pan powiedział po polsku Witamy w Izraelu, było trochę żartu gdy do Zbyszka powiedział -. O Zbigniew Boniek!, później już było w języku angielskim – jak długo będziemy, kiedy wracamy. Witaj Ziemio Święta, celu naszej pielgrzymki a pokonaliśmy prawie 3.300 km pieszo aby tu być!!! Na lotnisku zaopatrzyliśmy się w kartę SIM na internet. Później poradzono nam by udać się autobusem do Hadera i dalej pociągiem do Akko. Przejazd do Hadera był za darmo, gdyż na torach były jakieś prace. Do Akko dotarliśmy już po 13. Poszukaliśmy hostel blisko portu i zostaliśmy na 2 noce. Turcja nie jest tania ale przeskok cenowy z Izraelem spory. My w Izraelu byliśmy w 2017 r. – 1 tydzień na pielgrzymce z biblistą z Misja Travel a drugi tydzień sami pielgrzymowaliśmy Jesus Trail z Nazaretu do Kafarnau. Tak więc mieliśmy już taki rekonesans z rzeczywistością izraelską.
Postanowiliśmy, że z tego miejsca będziemy pielgrzymować w kierunku Jerozolimy. Nocleg w Akka mamy w hostelu. Był czas na dokładne zaplanowanie dalszej drogi, zwiedzanie i pochodzenie po miejscowości a warta jest obejrzenia. Samo stare miasto to jeden wielki zabytek to tutaj stykają się i współistnieją 3 religie – chrześcijaństwo, islam i judaizm. To tutaj prawdopodobnie był św Franciszek czy np. Marko Polo. Akka to miasto na północy Izraela, jest jednym ze starożytnych miast portowych i najbardziej arabskim. Było też ostatnią twierdzą krzyżowców i przez jakiś czas stolicą Królestwa Jerozolimy. Wczoraj pochodziliśmy po Akko i dotarliśmy do jedynego czynnego kościoła pw. Św. Jana. Tam spotkaliśmy br. Nao z Japonii, dzięki bratu byliśmy dzisiaj rano na Mszy św. w kaplicy w konwencie Franciszkanów. Pomógł nam też nawiązać kontakt z ks. Wojtkiem z Polski, który obecnie jest w Hajfie. Dziękujemy br. Nao za pomoc??
Byliśmy na murach obronnych, w kościele św. Jana, kaplicy konwentu Franciszkanów, Tunelu Templariuszy gdzie spotkaliśmy rodzinkę z Warszawy, widzieliśmy karawanseraj z wieżą zegarową, turecki bazar, port oraz o mało nie pogubiliśmy się w plątaninie wąskich uliczek.Dzisiaj był czas by podziękować Bogu za to, że tu jesteśmy, o zdrowie dla tych co mają problemy i wszystkich intencjach, które nam przekazaliście i które sami niesiemy ?? a jutro Hajfa!
Dobrej nocy??
Dzień 180 – 30.11.2019 r. – 24 km
AKKA, HAJFA
Już o 6.30 byliśmy w drodze do Hajfy. Tutaj w Ziemi Świętej możemy wcześniej rozpocząć pielgrzymowanie bo po godzinie 6 robi się jasno, za to o godz. 17 już jest ciemno. Początowo wędrowaliśmy ulicami Akka, następnie drogą w pobliżu morza. Widzieliśmy spacerujących i biegających ludzi na plaży. Było też kilka km dwupasmówką ale o szerokim poboczu, później szliśmy chodnikami lub rowerowymi drogami aż do samej Hajfy a tam spotkaliśmy się z ks. Wojtkiem. Dzięki księdzu śpimy u Sióstr Karmelitanek. O godzinie 18 byliśmy na Mszy św. odprawianej przez ks. Wojtka dla wspólnoty działającej przy kaplicy, natomiast po Mszy św. byliśmy na spotkaniu tej wspólnoty i poczęstunku. Spotkaliśmy tam ciekawe osoby p. Krystynę i Mirka z Warszawy oraz Dominika pochodzącego z Białorusi.
Później byliśmy jeszcze z ks. Wojtkiem w kościele na fragmencie Mszy św. i spotkaniu wspólnoty Filipińczyków. Oprawa muzyczna była ciekawa – była schola i zespół muzyczny a po mszy spotkanie i ogromna ilość dobrego jedzenia. Spotkaliśmy tu sympatycznych i miłych ludzi. Poznaliśmy też Polkę Małgosię, która pomaga tym wspólnotom.
Dzisiaj było pięknie – była Msza św, poznaliśmy ciekawych ludzi, pogoda dopisała. Dziękujemy księdzu Wojciechowi za otwartość, życzliwość i zaopiekowanie nami – Bóg zapłać ??
Dobrej nocy??
M-c październik

M-c październik

Dzień 120 – 1.10.2019 r. – 28 km

OPENICA, RESE

Jeszcze raz dziękujemy?? Aleksandrowi i jego tacie za zaproszenie do ich górskiej chatki oni tam nie mieszkają, specjalnie przywieźli pościel i jedzenie dla nas. Mieliśmy wszystko poza łazienką,
była zimna woda ale czasami to wystarczy.
Ranki tu w górach są zimne, natomiast w południe jest ciepło coś ok. 26′ C
Dzisiaj trasa była dłuższa i niewinnie pięła się w górę. Wydawało się, że takie góreczki a tu weszliśmy na wysokość 1190 m npm. Od przełęczy schodziliśmy do Rese. Przez całą drogę nie było barów czy kawiarni. Dopiero po 22 km można było wypić kawę na stacji benzynowej a post wstawić dopiero w Rese. Niestety w Macedonii też jest dużo śmieci na parkingach i poboczach. Przed przełęczą było wielkie, czynne śmietnisko, które w dodatku się paliło.
Nocleg mamy w motelu za Rese, są tu warunki hostelowe ale najważniejsze, że mamy dach nad głową. Jutro ponownie trudny dzień z dużą ilością kilometrów.
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

Dzień 121 – 2.10.2019 r. – 31 km

RESE, BITOLA
Nasze środowe pielgrzymowanie rozpoczęliśmy przed godz.7 Ranki są bardzo chłodne i trzeba już zakładać kurtki. W południe w słońcu było gorąco, zapowiadano, że ma być 28’C.
Początkowo szliśmy doliną by następnie przez kilka km wchodzić na przełęcz na wysokość1160 m npm. Po przejściu przełęczy schodziliśmy do Bitoli. Przez 26 km nie było dosłownie nic, ani sklepów, barów… ale trzeba było sobie jakoś poradzić. Oczywiście zawsze staramy się mieć coś do przekąszenia i wodę niegazowaną. Kawę wypiliśmy dopiero na stacji benzynowej w barze. Przy stacji kręciła się sfora psów, troszkę nas obszczekały ale za chwilę dwa z nich zaczęły się łasić myśląc, że coś dostaną do jedzenia.
W internecie znaleźliśmy informację, że w Bitoli jest konkatedra Najświętszego Serca Jezusowego i tam skierowaliśmy swoje pierwsze kroki. Przeszliśmy uliczkami do centrum, na deptaku wsród innych kamienic był kościół. Weszliśmy do środka a tam właśnie odmawiano różaniec. Po różańcu podszedł do nas ksiądz i zapytał skąd jesteśmy i poinformował nas, że teraz będzie Msza św. Co chwilę ktoś wchodził do kościoła ale na Mszy było tylko kilka osób: 2 siostry zakonne, małżeństwo z dzieckiem i my. Dzisiaj był trudny dzień ale wspaniały, pogoda dopisała, daliśmy radę z przejściem 31 km, byliśmy na Mszy św., spotkaliśmy bardzo otwartego księdza i siostry zakonne, była też rozmowa telefoniczna z Polakiem o. Tomaszem z Kavali.
Na noclegu jesteśmy w klasztorze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św.Wincentego a Paulo.
Siostry przyjęły na nocleg i zaopiekowały się nami??
Bogu niech będą dzięki ?? za otwartość i serdeczność księdza Pawła i Sióstr 

Dzień 122 – 3.10.2019
BITOLA, Krawari, Nixn, NEOS KAFKASOS
Rano o 6.30 była Msza św. w klasztorze u sióstr, następna prawdopodobnie dopiero w Salonikach. Po śniadaniu ks.Paweł pobłogosławił nas na dalszą drogę a siostry wyposażyły w jedzonko. W drogę wyruszyliśmy późno bo o 8.30. Jeszcze raz dziękujemy naszym dobroczyńcom za wszystko ??
Dzisiejsza droga przebiegała doliną, o godz.14.30 przekroczyliśmy granicę. Jakoś wszystko wyglądało dziwnie, pustki ludzi brak i pozamykane bary i sklepy. Nocleg mieliśmy mieć w miejscowości Neos Kafkasos w agroturystyce tak wskazywał google. Na miejscu okazało się, że wszystko jest pozamykane. Z pomocą przyszli chłopacy wskazali nam miejsce przy boisku sportowym. Mamy dach i to wszystko ?? W życiu tak bywa, raz masz wszystko a na drugi dzień niekoniecznie?? a w dodatku jutro ma padać. Już dzisiaj miał być deszcz ale po przekroczeniu granicy tylko troszkę pokropiło ale chmury były przerażające??
Dobrej nocy??

Dzień 123 – 4.10.2019 – 21 km

NEOS KAFKASOS, Itea, VEVI
Pomimo deszczu wyszliśmy po godz.7 w dalszą trasę. Tak sobie myślimy, że wczorajsze zawirowania z noclegiem mogły być spowodowane tym, że byliśmy jeszcze blisko granicy. W nocy padało i była burza a ranek był jeszcze ciemny i zimny – oj nie tak miało być w Grecji?. Dotychczas owszem były deszcze ale raczej przelotne i było ciepło. Po kilku km odpoczywaliśmy przy zamkniętej stacji benzynowej i wtedy zaczęło lać. Odczekaliśmy aż deszcz zelżeje i udaliśmy się w dalszą drogę. Byliśmy też w kafejce na kawie.Właściciel bardzo miły pan podkreślał, że tutaj jeszcze Macedonia. Wypytywał też o naszą pielgrzymkę.
Dzisiaj krótko i mało zdjęć ze względu na deszcz.
Na nocleg zatrzymaliśmy się w jedynym hotelu w Vevi ale musimy zrobić porządek ze sobą, zrobić pranie i wysuszyć mokre rzeczy. Niestety ceny noclegów w Grecji, tak jak się zresztą spodziewaliśmy, to 2 x więcej niż dotychczas??
Pomimo deszczu dzień był udany, pojawiła się też, nadzieja, że będą nowe buty dla Zbyszka?
Dobrej nocy??

Dzień 124 – 5.10.2019 r. – 27 km

VEVI, Kella, ARNISSA
Sobotnie pielgrzymowanie rozpoczęliśmy o godz. 7.00. Rano było chłodno 8’C, wiał zimny, przenikliwy wiatr ale od czasu do czasu ukazywało się słońce. Przeszliśmy ponad 8 km i wstąpiliśmy do jedynego w dzisiejszym dniu baru na kawę i czekoladę a były pyszne. Barman dał nam dodatkowo butelkę wody. Przez te osiem km bardzo zmarzliśmy i zdecydowaliśmy wyciągnąć z dna placaków nasze czapeczki i rękawiczki. Od razu było cieplej i lepiej się wędrowało. Dzisiejsza trasa była przepiękna cały czas szliśmy szosą E 86 przez góry. O dziwo było spokojnie tylko czasami przejechał samochód, motocykliści lub rowerzyści. Było podchodzenie na wysokość 960m npm. Minęliśmy po drodze z prawej strony jedno jezioro, by później schodzić w kierunku drugiego. Podczas schodzenia w kierunku doliny z jeziorem zrobiło się ciepło i trzeba było pochować czapki i kurtki. Dolina koło jeziora to zagłębie sadów, zwłaszcza z jabłoniami.
Dzisiaj nocleg mamy w miejscowości Arnissa
Dzięki Bogu ?? pogoda dzisiaj była świetna do pieszej ?? wędrówki
Dobrej nocy??

Dzień 125 – 6.10.2019 r. – 21 km

ARNISSA, Agras, EDESSA
Nocleg mieliśmy w pustym hotelu w Arnissa. Zawsze targujemy się i próbujemy zbić cenę, w tym wypadku dodatkowo pomogło to, że nie chcemy rachunku. Dzisiaj niedziela i choć wiemy, że najbliższy kościół rzymskokatolicki będzie dopiero Salonikach wyruszyliśmy w dalszą drogę z myślą – A może gdzieś spotkamy? Idąc przez senne miasteczko trafiliśmy na cerkiew grekokatolicką w której trwały przygotowania przed nabożeństwem ale w późniejszych godzinach. Widzieliśmy panie przywożące pieczywo na tacach do cerkwi. Kiedyś już bywaliśmy na nabożeństwach grekokatolickich ale na Ukrainie w Jaremczy. Pamiętam zabawną sytuację, gdy na tacę daliśmy datek a wydano nam resztę?
Początek trasy to wspinaczka na przełęcz za miasteczkiem, dalej było już z górki. Po kilku kilometrach dotarliśmy do drogi E 86, która diametralnie różniła się od tej z wczorajszego dnia. Wczoraj droga stara nie wyremontowana ale błogi spokój, cisza i te krajobrazy bajka??. Dzisiaj mnóstwo pojazdów, hałas i wydawało się, że góry jakby mniejsze.
Po kilkunastu km trafiliśmy na restaurację i była kawa i czekolada a potem w drogę. Kelner wypytywał dokąd idziemy, na wieść, że do Jerozolimy obdarował nas kilkoma „eurasami”.
Inny zabawny moment to – jedzie rowerzysta tylko w sportowych spodenkach i woła nas – a po co? – by dać banany. Dwa razy zatrzymały się samochody aby nas dalej podwieźć i tu zdziwienie, że my nie chcemy.
Dzisiaj ponownie pielgrzymowaliśmy doliną gdzie były sady a więc odpoczywaliśmy w cieniu drzewek owocowych. Dzisiejszy dzień należy do udanych, w dolinach było ciepło a w Edessa 26’C.
Edessa to duże miasto, hoteli jest wbród ale szukaliśmy pielgrzymiego noclegu jak to sugerował Jacek przy cerkwiach ale napotkaliśmy 3 i wszystkie na cztery spusty zamknięte. W tańszej noclegowni też nikt się nie odzywał.
Śpimy w pięknym klimatycznym miejscu. Cenę udało się obniżyć i dodatkowo o 5 euro mniej bo zapłaciliśmy gotówką. W Grecji w wielu miejscach można płacić kartą, niektórzy jednak cenią żywą gotówkę.
Dobrej nocy??

Dzień 126 – 7.10.2019r. – 15 km

EDESSA, Rizari, Mavrovouni, SKIDRA
Dzisiaj zaplanowane było mniej km, gdyż jeden dłuższy odcinek został podzielony. Wyszliśmy przed 8, aż żal było opuszczać tak kimatyczne miejsce – hotelik jak i samą miejscowość. Czasu na zwiedzanie nie było a jest tu parę ciekawych rzeczy do obejrzenia.
Z miasteczka dość ostro w dół schodziliśmy do drogi E 86. W oddali było widać Edesse położoną na skarpie na wysokości 200 m.
Na drodze był duży ruch i trzeba było bardzo uważać. Spotkaliśmy rowerzystę, który od 8 tygodni jedzie z Niemiec do Włoch. Było to miłe spotkanie z Tinem. W miejscowości w której zaplanowaliśmy tańszy nocleg po raz trzeci google wskazało nieaktualny adres, pierwszy przy granicy, drugi w Edessa i trzeci dziś??. Poszliśmy więc do cerkwi ale była zamknięta i żadnej informacji o nabożeństwach. Dobrze, że Zbyszek wyszukał awaryjny adres hotelu. Miejscowi panowie potwierdzili, że jest to czynny hotel. Trzeba było jeszcze zrobić dodatkowe km.
Dzisiaj śpimy w hotelu w Skidra i całe szczęście, bo od południa pada deszcz.
Dziękujemy napotkanym mieszkańcom za pomoc w szukaniu noclegu a szczególnie p. Tatianie za super upust ceny. Miało też miejsce miłe zdarzenie -Zbyszek wszedł do sklepu by zapytać o hotel i zostawił etui od okularów. Dopiero w hotelu zorientował się, że go nie ma. Po jakimś czasie był telefon z recepcji, że ktoś przyniósł etui Zbyszka. Jest to drobiazg ale świadczy o uczynności Greków a właściwie Macedończyków bo jesteśmy w Środkowej Macedonii.
Bóg zapłać ??

Dzień 127 – 8.10.2019 r. – 26 km

SKIDRA, Lipocholi, Kariotissa, Melissi, JANITSA
Wtorkowa wędrówka to droga cerkwi a właściwie odpoczynku przy cerkwiach. Wyszliśmy o 7.30 wg prognoz miało padać do godz 10. Tym razem prognoza na szczęście nie sprawdziła się, gdy wychodziliśmy przez jakiś czas troszkę siąpiło ale wkrótce przestało. W taką pogodę dobrze się wędruje, gorzej z odpoczynkiem, gdyż wszystko mokre po wczorajszych i nocnych deszczach. Nasza droga wiodła doliną wśród sadów i plantacji bawełny.
Miejscem wyśmienitym do odpoczynku było otoczenie napotkanych cerkiew. W takich miejscach wypoczynek jest najlepszy i świetnie, że można było wejść choć na teren przy nich.
Dzisiaj też mieliśmy bardzo miłe zdarzenie, przechodziliśmy koło firmy oponiarskiej i dziewczyna Blerina zaprosiła nas na kawę. Dostaliśmy kawę frappe, którą zrobił nam sam boss Dymitri a Wiktor zaproponował wi-fi. Na dalszą drogę dostaliśmy jeszcze słodycze.
Na noclegu jesteśmy w Janitsa, niestety cerkwie zamknięte a nocleg płatny ale dajemy radę. Dzisiejszy dzień był udany – pogoda dopisała, spotkaliśmy życzliwych i otwartych ludzi, uzyskaliśmy rabaty przy zakupie w sklepie militarnym kapelusza dla mnie i na noclegu.
Świat jest piękny a ludzie dobrzy??
Dobrej nocy Kochani ??

Dzień 128 – 9.10.2019 r. – 33 km

JANITSA, Nea Pella, Chalkidona, Assembly Hotel.
Dzisiaj w dalszą drogę udaliśmy się po godz.7. Wędrowaliśmy płaskim terenem doliną gdzie ponownie było dużo sadów i plantacji bawełny a góry zostały gdzieś z tyłu. Wędrówka była dzisiaj dość męcząca, droga szybkiego ruchu, halas od przejeżdżających samochodów i wszechobecne kępki bawełny. Spotkaliśmy długodystansowców kanadyjczyków, którzy od 4 tygodni podróżują rowerami z Bułgarii do Grecji. Dzisiaj nieźle narozrabialiśmy, poszliśmy skrótem w kierunku Pella, nagle droga się skończyła i pojawiło się ogrodzenie. Ale obudził się w nas duch harcerski i znaleźliśmy „tajne” przejście i jak się okazało na teren Archeologicznego Muzeum w Pella. Były tam grupy zwiedzających turystów, widzieliśmy grupę Japończyków. Jakież było zdziwienie pana wpuszczającego do muzeum – skąd ci ludzie z tymi plecakami?
W następnej miejscowości poszliśmy na greckiego fast fooda. Teraz musimy ogarniać noclegi a jedzonko musi być marketowe i od czasu do czasu greckie „szybkie jedzenie”. Dzisiaj śpimy w hotelu, po 33 km nie było sensu szukać dalej. Hotel jest na małym wzniesieniu, w oddali widać było Thessaloniki, cel jutrzejszej wędrówki.
Dobrej nocy??

Dzień 129 – 10.10.2019 r. – 19 km

ASSEMBLY HOTEL, Diavata, THESSALONIKI Kościół Niepokalanego Poczęcia NMP
Po obfitym i zróżnicowanym śniadaniu ok. godz.8 poszliśmy dalej w kierunku Thessalonik. Ze wzgórza roztaczał się widok na całą dolinę i Thessaloniki. Niestety dalej było już gorzej, szliśmy drogą E 86, ruch był spory a po zmianie pasa na prawy przez ok. 5 km przeżywaliśmy dosłownie horror. Czasami mieliśmy wrażenie, że dosłownie o kilka centymetrów mijały nas samochody. Pobocze w wielu miejscach było zarośnięte krzewami, trzciną…
W miejscowości Diavata stwierdziliśmy, że musimy się nagrodzić kawką i herbatą. Pani dodatkowo dodała nam bardzo smaczne, ziarenkowe ciasteczka a na drogę dodała precla z sezamem ?Dziękujemy!!!
Ponownie proponowano nam podwiezienie i wielkie zdziwienie, że nie chcemy?. W Salonikach z jednego warsztatu wybiegł pan i dał nam butelkę zimnej wody. Drobny gest a cieszy??
Wczoraj było dość dużo km, dzisiaj mniej ale wędrówka przedmieściami Salonik była męcząca ze względu na zadymienie, smród przemysłowy i spaliny.
Dzisiaj śpimy w Thessalonikach przy Kościele Niepokalanego Poczęcia NMP
Dziękujemy ?? ks. Januszowi za przyjęcie nas na nocleg
Dobrej nocy??
PS. W Salonikach zostajemy, gdyż czekamy na paczkę z Polski

Dzień 130-132 11-13.10.2019 r.

THESSALONIKI – pobyt w oczekiwaniu na paczkę z Polski. To był piękny czas, na codzienną Mszę św., następna nie wiadomo kiedy? I gdzie? Spotkaliśmy siostrę z Polski ze Zgromadzenia Misjonarek Miłości i Polaków mieszkających w Salonikach. Był też czas na choć troszkę pochodzenie i zwiedzanie Salonik, mieście gdzie nowe miesza się ze starym. Nowe budynki, bloki a wśród nich zabytkowe kościoły, fragmenty murów, budowli. Zobaczyliśmy Bazylikę Agios Dimitros, Rzymskie forum, Rotundę, Łuk Galeriusza, Kościół Świętej Mądrości Bożej, Białą Wieżę, Promenadę nad morzem, Skwer Arystotelesa, port i wiele różnych cerkiewek…. W niedzielę w naszej salce parafialnej było spotkanie grupy modlitewnej pań z Filipin, była modlitwa, nauka, wspólne śpiewanie i zabawa. Bardzo mili i weseli ludzie, zostaliśmy obdarowani filipińskimi słodyczami.
Dobrej nocy??

Dzień 133 – 14.10.2019 r. – 11 km

THESSALONIKI, EXOCHI
W poniedziałek od porannych godzin oczekiwaliśmy wiadomości o kurierze z paczką. Po godz.9 przyszła do nas pani Dorota, która w Salonikach jest konsulem honorowym i obiecała pomoc. Był też ks.Janusz z którym troszkę pogadaliśmy na różne tematy i były też pamiątkowe zdjęcia. Wreszcie o 13.30 ks. Janusz przyniósł nam oczekiwaną od piątku paczkę. Zbyszek jeszcze wydrukował u księży nasze wizy do Turcji.
Serdecznie dziękujemy?? ks. Januszowi za zainteresowanie i opiekę nad nami, p. Dorocie za życzliwość i pomoc przy odbiorze paczki.
Wielkie dzięki należą się rodzinie??, mojej bratowej Marii i bratu Zenonowi za paczkę z ciuchami i lekarstwami oraz słodyczami. Dziękujemy
W dalszą drogę wyruszyliśmy dopiero o 14.30 z dolnych Salonik poszliśmy do górnego miasta. Trasa wiodła cały czas pod górę i tak doszliśmy do murów obronnych i twierdzy. Byliśmy też w konwencie z którego roztaczał się wspaniały widok na Saloniki i morze. Dalsza droga to ciągłe podchodzenie i lekkie schodzenie a wszystko tak na poziomie ok 400 m npm.
Dzisiaj śpimy w hostelu w Exochi za przyzwoitą cenę.
Dobrej nocy??

Dzień 134 – 15.10.2019 r. – 22 km

EXOCHI, Agios Vasileios, Vasiloudi, LAGKADIKIA
Po śniadaniu wyszliśmy na dalszy etap naszej pielgrzymki. Dzisiaj był przewidziany krótki odcinek więc udaliśmy się w drogę troszkę później niż zwykle. Początek wędrówki nie był miły ze względu na promienie słoneczne, które raziły w oczy. W pewnym momencie doszliśmy do takiego uskoku z którego roztaczał się przepiękny, zamglony widok na całą dolinę z jeziorem. Było tam miejsce na odpoczynek i oczywiście psy. Na Bałkanach to problem, dużo jest bezpańskich psów. Dotychczas nie mieliśmy jakiś nieprzyjemnych wypadków z psiakami. Wczoraj zapomniałam o tym napisać ale gdy wędrowaliśmy w pewnym momencie z lasu wyłoniła się duża sfora psów i nie były to małe kundelki ale duże, groźnie wyglądające psy. Jakoś udało się wybrnąć z tej nieprzyjemnej sytuacji. Jak narazie nie musieliśmy używać przemocy, kijków czy gazu, wystarczyła słowna perswazja i dały nam spokój.
Po krótkim odpoczynku i podkarmianiu suchą bułką pieska schodziliśmy w dół w kierunku jeziora. W Agios Vasileios wstąpiliśmy na pyszne ciacho, kawę i zieloną herbatę do cukierni.
Dzisiaj próbowaliśmy załatwić nocleg w cerkwi ale nic z tego nie wyszło, miejsca noclegowego we wcześniejszej miejscowości też nie było. Całe szczęście, że zapytaliśmy miejscowych o to miejsce, usłyszeliśmy, że informacja jest nieaktualna i w ten sposób nie zrobiliśmy dodatkowych 2 km w głąb miejscowości Vasiloudi.
Śpimy w hostelu w Lagkadikia 5 km dalej niż było zaplanowane ale jest nocleg, była kąpiel i zrobione pranie.
Dobrej nocy??

 

Dzień 135 – 16.10.2019 r. – 14 km

LAGKADIKIA, Stivos, Spitakia, Peristerona, LOUTRA VOLVIS
Dzisiaj krótki odcinek, gdyż była alternatywa – idziemy 42 km lub dzielimy na 2 części ale nierówne ze względu na brak noclegu. Ranek był chłodny i zamglony a nad górkami unosiły się opary. Po 4.5 km usiedliśmy na chwilkę na przystanku. Podszedł do nas pan i zaprosił do siebie na jedzenie. Był chleb, sok, oliwki i słodkie oraz kawa i herbata. Bardzo, ale to bardzo byliśmy zaskoczeni gościnnością tych ludzi. Jak się okazało Ksefon jechał samochodem i nas widział, postanowił nas zaprosić na jedzonko.
Na drogę były jeszcze oliwki z własnego gaju, i ciasteczka oreo a dla mnie gałązka bazyli.
Serdecznie dziękujemy ?? Ksefonnowi i Margaret za otwartość i życzliwość 
Drugi przystanek był przy cerkwi w Paristerona, za tą miejscowością pojawiło się jezioro, dalej szliśmy drogą powyżej jeziora.
Nocleg mamy w osiedlu Loutra Volvis nad jeziorem. Śpimy w hotelu Familia za cenę caminową, troszkę byliśmy zdziwieni ale po wyjściu na zakupy do marketu okazało się, że ten wielki ośrodek Spa jest nieczynny i to od dłuższego czasu a osiedle jest zamieszkane przez muzułmanów. Do Kavali zostało nam 5 dni i tam powinna czekać paczka dla Zbyszka z butami a od Kavali do Turcji będzie jeszcze 10 dni.
Dzisiaj był dobry dzień, przejście krótkie ale ludzie życzliwi – w drodze i na noclegu
Dobrej nocy ??

Dzień 136 – 17.10.2019 r. – 26 km

LOUTRA VOLVIS, Apollonia, Nea Madytos, Rentina, STAVROS
Ranek był chłodny i mglisty ale zapewne jezioro i góry robią swoje. Tereny przez które wędrowaliśmy to „zagłębie kwiatowe”, obszary rolnicze – gaje oliwne, sady z granatami, pola. Niestety widać było opuszczone restauracje, bary, stacje benzynowe, gazowe oraz warsztaty…
Dzisiejsza wędrówka to był raczej slalom, przechodziliśmy raz z lewej na prawą stronę i odwrotnie. A wszystko dlatego, że pobocza były zarośnięte krzewami jeżyn, bambusem…a my zza tych krzewów nie byliśmy widoczni dla nadjeżdżających samochodów. Ale daliśmy radę, żyjemy i mamy się dobrze. W południe zaświeciło słońce i zaraz inny duch w nas wstąpił. Był też odpoczynek przy pięknej cerkwi. Modlitwa ??i odpoczynek w takim miejscu jest czymś wspaniałym ??
Na noclegu jesteśmy w miejscowości Stavros, w odległości 1 km od morza.
Dobrej nocy??

Dzień 137 – 18.10.2019r. – 22 km

STAVROS, ParaliaVrasna, New Vrasna, Asprovalta, Serraiki Akti, NEA KERDILIA
No, to jesteśmy nad Morzem Egejskim. Cały odcinek to wędrówka do morza i brzegiem przez kilka kilometrów a później szosą nad morzem. Powyżej szosy biegła autostrada z Thessalonik do Kavali.
Miło pielgrzymowało się brzegiem morza, fajne były odpoczynki na plaży. Gdy zaczęliśmy naszą wędrówkę szosą dołączyły do nas 2 psy. Próbowaliśmy je odganiać ale nic to nie dawało, biały został i szedł z nami aż do miejscowości gdzie zaplanowany był nocleg. Dzisiaj były problemy ze znalezieniem jakiegoś miejsca do spania. Hosteli czy hoteli tu nie ma ale miały być pokoje do wynajęcia, wszystko okazało się nieaktualne.
Śpimy przy cerkwi za zgodą popa, mamy dach nad głową, wodę i toaletę a piesek zaprowadził nas na nocleg i zniknął.
Dobrej nocy??

 

Dzień 138 – 19.10.2019 r. – 21.5 km

NEA KARDILIA, Nea Amfipoli, Paralia Ofriniou, VRISI
Skoro świt a w Grecji przejaśnia się po siódmej byliśmy już w drodze. Odeszliśmy od morza bo trzeba było przejść przez most aby przekroczyć rzekę. W ten sposób zrobiliśmy łuk by ponownie zbliżyć się do morza. Dzisiaj wędrowaliśmy między gajami oliwnymi by ominąć tunele i autostrady, zresztą tak nas poprowadziły aplikacje. W pewnym momencie skierowaliśmy się ku brzegu morza , gdyż tam miały być markety i miejsca noclegowe. Okazuje się, że aplikacje swoje a rzeczywistość grecka swoje. Wszystko pozamykane a my bez jedzenia i spania. Weszliśmy do jednej restauracji ale nie była czynna tylko domownicy siedzieli. Na prośbę, że chcemy kupić chleb, właścicielka dała nam ser, pomidory, wodę i oczywiście chleb a w dodatku nie chciała pieniędzy. Dziękujemy pani Karinie za okazaną pomoc??.
Z żałości, że nie mamy drugi dzień normalnego noclegu poszliśmy do pierwszej napotkanej czynnej restauracji aby zjeść coś greckiego. Właściciel bardzo miły pan poradził by pójść na plażę, gdyż obecnie nie ma tutaj noclegu. Troszkę posiedzieliśmy w tej knajpce, doładowaliśmy komórki, zjedliśmy dobre jedzonko za specjalną cenę??
A więc witaj przygodo!!!
Śpimy na plaży pod takim zadaszeniem, wykąpaliśmy się w Morzu Egejskim!!! Nie mieliśmy nic a mamy wszystko – nocleg na świeżym powietrzu??, jedzenie i dobrą pogodę bez deszczu??
Dobrej nocy??

 

Dzień 139 – 20.10. 2019 r. – 27.5 km

VRISI, Paralia Mirtofitou, KALLIRACHI
Po śniadaniu z produktów od p. Kariny udaliśmy się w dalszy etap naszej pielgrzymki. Przez kilka kilometrów wędrowaliśmy brzegiem morza i tutaj znowu do nas dołączył bezpański pies. Szedł z nami uparcie przez kilka kilometrów. W końcu na postoju poszedł i wykąpał się w morzu i zniknął. Biedne te pieski szukają właściciela i jakiegoś domu.
Na postoju jakiś napotkany pan obdarował nas winogronami – bardzo miły z jego strony gest.
W południe wstąpiliśmy do restauracji, okazało się, że nie jest czynna. Cook a jednocześnie boss zaproponował, że może uszykować nam sałatkę i ziemniaki. Oczywiście nasza radość a zwłaszcza naszych żołądków była ogromna. Na drogę dostaliśmy jedzenie na kolację i śniadanie. Wielkie dzięki dla Bossa??
Niestety dobrych wiadomości to tyle??
Dzisiaj śpimy ponownie na małej plaży, po obu stronach są klify. Aplikacje pokazują miejsca noclegowe lub hotele ale po sezonie nie działają. Wydawało się, że będzie tutaj na wybrzeżu łatwiej, niestety tak nie jest. Niektórzy z Państwa martwili się, że na pewno będzie zimno. Chcemy uspokoić- jesteśmy w Grecji o godz 19 było 21′ a w nocy będzie 17′, mamy też dobre śpiwory i karimaty. Najważniejsze by nie padał deszcz ale mamy dzisiaj rozbity tropik.
Tak więc damy radę?? Dziękujemy za słowa wsparcia, komentarze i lajki
Pamiętamy o intencjach i o Was nasi wirtualni Przyjaciele z Facebooka
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

 

Dzień 140 – 21.10.2019 r. – 25 km

KALLIRACHI( plaża), Nea Peramos, Nea Iraklitsa, Palio,KAVALA
Rano zwijaliśmy nasze obozowisko gdy jeszcze było ciemno. Było to możliwe, bo mamy czołówki. Zjedliśmy śniadanie dzięki chojności Bossa i ruszyliśmy w dalszą drogę. Nie było to łatwe zważywszy , że 3 dni nie było normalnego prysznica. Była kąpiel w „umywalce” przy cerkwi i kąpanko w morzu, tyle, że nie było możliwości spłukania soli przy kranach. Miało się wrażenie, że jesteśmy jak zasolone ryby. Rzeczy też były wilgotne, taki tu klimat. Ale wyspaliśmy się i nawet nieźle się wędrowało. Początkowo szosą, następnie drogą wśród winnic i gaji oliwnych.
Po 5 km dotarliśmy do bardziej „cywilizowanych” terenów. Zatrzymaliśmy się na coś ciepłego w kawiarni była tam bardzo miła pani a jeden z panów proponował nocleg w apartamencie. Nie skorzystaliśmy, bo naszym celem była Kavala.
Idąc mijaliśmy kolejne miejscowości ale już nie tak opustoszałe jak dotychczas. W Kavali widzieliśmy kąpiących się ludzi a sama miejscowość spodobała się nam. I taki miły akcent – kupując pieczywo, precle z sezamem i bułki z oliwkami pan dodal nam słodką bułkę z rodzynkami??
Dzisiaj śpimy w hoteliku przy starym mieście a tutaj miła niespodzianka – paczka z Polski z butami od Leszka, brata Zbyszka.
Wielkie dzięki?? Leszku i Mirko za buty
Marku dzięki za negocjacje z Hotelem
Teraz wymoczeni??, odpoczywamy, suszymy ciuchy i zostajemy w Kavali jeszcze 1 dzień. Do granicy z Turcją też będą trudne tereny??
Dobrej nocy ??
Dzień 141 – 22.10.2019 r. – 0 km Kavala
– dzisiejszy dzień to dopracowanie trasy a szczególnie noclegów, pranie „ręczne”, suszenie i krótki spacer. A oto kilka fotek
Dzień 142 – 23.10.2019 r. – 29 km
KAVALA, Nea Karvali, Pontolivado, Gravouna, XERIAS
Rano po śniadaniu ok. 7 godz. Wyruszyliśmy dalej w naszą pielgrzymkę. Zapomniałam napisać, że Hotelik w którym mieszkaliśmy miał zawieszone 4 flagi w tym flagę Polski.
Początkowo szliśmy uliczkami Kavali w górę, by później schodzić do morza. Po kilku km pożegnaliśmy morze na kilka dni aż do Aleksandrii. Szosa wiodła wśród gajów oliwnych, pól winnic i sadów. Po lewej stronie były górki a po prawej w niektórych miejscach tereny bagienne.
Dzisiaj w miejscowości do której zmierzaliśmy nie było żadnych noclegów, jednak gdy dochodziliśmy w oddali ukazała się wieża cerkwi. Postanowiliśmy pierwsze kroki tam skierować i pytać o nocleg. Cerkiew była nowa jeszcze nie do końca wykończona. Miejscowych zapytaliśmy o popa. Okazało się, że mieszka w tej miejscowości.
Nocleg mamy przy cerkwi w Xerias. Początkowo mieliśmy spać na zewnątrz, na ławkach. Za chwilkę przyszła żona popa i otwarła cerkiew i toaletę. Później przyszedł Papa John i otwarł nam pomieszczenie, gdzie mogliśmy przenocować. Jest to pomieszczenie gospodarcze i są tu obrazy, książki, różne urządzenia. Przede wszystkim jest czysto i czujemy się bezpiecznie.
Wielkie dzięki ??Papa John za serdeczność i otwartość
Dobrej nocy??
Niestety przy cerkwi był słaby zasięg i postu nie udało się wstawić ?
Dzień 143 – 24.10.2019 r. – 25 km
XERIAS, Krini, Samaras Shell, Petrocholi, XANTHI
Dziś następny etap pielgrzymki rozpoczęliśmy o godz.7.20. Klucz od pomieszczenia przy cerkwi zostawiliśmy w umówionym z Papą „tajnym” miejscu. Najedzeni i wyspani (na karimatach) wędrowaliśmy dalej szosą a po lewej stronie przez cały czas wędrówki nadal mieliśmy Góry Rodopy Wschodnie. Nie przechodziliśmy przez miejscowości, mijaliśmy je bokiem, gdyż zwykle były położone u podnóża gór. Jeden z odpoczynków mieliśmy przy kapliczce, następny w barze przy stacji Shell i mieliśmy okazję zjeść coś ciepłego. Obsługa była bardzo miła i chyba jak zobaczyli takie głodomory to dali nam chyba więcej jedzenia??.
Dziś mieliśmy miłe, sympatyczne zdarzenie – idziemy szosą nagle zatrzymała się ciężarówka i wybiegł kierowca i wręczył nam dwie butelki naturalnego soku?? i szybko wrócił do szoferki. Akcja trwała błyskawicznie, nawet nie zdążyliśmy gościowi podziękować. Taki drobiazg a tyle pozytywnych emocji w nas wywołał. Faktycznie było południe i w słońcu gorąco ale gest tego pana niesamowity.
Dzisiejszy nocleg mamy w ciekawej miejscowości Xanthi, niestety na zwiedzanie nie było czasu a szkoda?? Dzisiaj śpimy w hotelu a jutro wielka niewiadoma?
Dobrej nocy??
Dzień 144 – 25.10.2019 r. – 21 km
XANTHI, Kimmeria, Lefkopetra, Selero, Sounio, Amaxades, KOPTERO
Dzisiaj zapowiadał się dzień z problemami, bez noclegu a okazał się dniem pełnym dobra. Z hotelu wyszliśmy przed godz. 7, było ciemno ale przez 2 km szliśmy ulicami Xanthi. Zapachy świeżego pieczywa i kawy wydobywały się z kawiarń oraz piekarń i kusiły aby do nich wstąpić.
Po wyjściu z Xanthi przez pewien odcinek wędrowaliśmy drogą rowerową. W miejscowiści Kimmeria spotkało nas miłe zdarzenie – weszliśmy do piekarni po 2 precle z sezamem i zapytaliśmy o kawiarnię. Dziewczyna Julis zaproponowała, że mamy poczekać a ona nam zrobi kawę. Tak więc wypiliśmy kawę, pogadaliśmy z panami siedzącymi obok i dostaliśmy od Julis 2 zestawy do zrobienia kawy frape. DziękujemyJulis za dobre serce?
To nie koniec niespodzianek, w lokalnej knajpce pan Mustafa poczęstował nas herbatą w super szklaneczkach? ?Pan poinformował nas, że teraz będą w Grecji 3 dni świąt. Dziękujemy za herbaty i informacje ??
Ale były też i inne chwile mniej przyjemne, Zbyszek wykonał telefon do gimnazjum w Jasmos z zapytaniem o nocleg. Po długich i zawiłych tłumaczeniach pani dyrektor, okazało się że nie ma noclegu??.
Nasza dzisiejsza droga wiodła szosą, po lewej stronie nadal było pasmo gór i gaje oliwek. Na kolejny odpoczynek zatrzymaliśmy się przy cerkwi, która okazało się że jest otwarta. Gdy odpoczywaliśmy na ławeczce podszedł Papas i podał nam 2 butelki wody. Wypytywał skąd i dokąd idziemy. Dziękujemy Papas za wodę i otwartość??
Ale największa niespodzianka na koniec. Po 21 km wstąpiliśmy do restauracji, zrobiono nam świeże jedzenie za które zapłaciliśmy mniej i na zapytanie czy są w tej miejscowości jakieś noclegi, zaproszono nas do siebie. Śpimy na tapczanach w pokoju do ćwiczeń muzycznych i „siłowych”. Jesteśmy po kąpieli i rozmowach z których okazało się, że pod swój dach przyjęła nas rodzina muzułmańska!!! Serdecznie dziękujemy całej Rodzinie za miłe przyjęcie i udzielenie noclegu – Nurdzan, Denis, Derwan, Nurchan, Dzionsoj ??
Jutro za to mamy o 5 km więcej ??
Dobrej nocy??
Dzień 145 – 26.10.2019 r. – 27.5 km
KOPTERO, Jasmos, Poliantho, Stacja benzynowa EKO, Restaurant Diamond, KOMOTINI
Dzisiejsza droga do Komotini to 27.5 km, z 21 zrobiło się po wczorajszym pozostaniu u greckiej rodziny – 26 km a w trakcie przejścia zrobiliśmy jeszcze dodatkowo 1.5 km ale o tym później.
Wędrowaliśmy drogą – po lewej stronie nadal pasmo gór a po prawej tory kolejowe i autostrada. Było nam bardzo miło gdy kierowcy nam „lajkowali” albo trąbili. W mijanych miejscowościach zwykle starsi panowie siedzący w knajpkach pozdrawiali nas i pytali – skąd jesteśmy? – dokąd idziemy? Za miejscowością Jasmos okazało się, że most jest zawalony i trzeba iść dalej do następnego. Na szczęście nadrobiliśmy tylko 1,5 km ale ten fragment drogi był ciekawy, szliśmy zboczem góry w dole była rzeka i w oddali dolina, była też niewielka bizantyńska wieża i zawalony most a obok drugi kolejowy.
Dawniej ludzie wędrowali jedwabnym szlakiem a my ok.10 km mieliśmy „bawełniany szlak”. Na poboczach leżało pełno bawełny z pobliskich pól, widzieliśmy też panów zbierających wysuszony tytoń.
Na terenach przez które obecnie przechodzimy widzimy w różnych miejscowościach dużo meczetów i słychać nawoływania muezzinów. Są też nadal cerkwie i widzieliśmy w oddali na wzgórzu monastyr. Na zakończenie dzisiejszego pielgrzymowania był też miły akcent, weszliśmy do restauracji Diamond aby coś zjeść lub wypić a tam trwały przygotowania do wesela. Ale pan przyniósł nam herbatę, kawę frape a na drogę wodę. Dziękujemy za życzliwość i otwartość na drugiego człowieka??
Nocleg mamy w Komotini ale nie było łatwo ??,
W 3 hotelach nie było miejsc ale w jednym znalazła się dobra dusza i pomogła nam?? Dziękujemy!!!
Dobrej nocy??
Dzień 146 – 27.10.2019 r. – 29 km
KOMOTINI, Roditis, Aratos, Arisvi, SAPES HOTEL DENDRAKI
Dzisiejszy dzień był pełen niespodzianek?? Zaczęło się już rano – budzimy się a tu jasno, zwykle jest ciemno. Okazało się, że w nocy była zmiana czasu na zimowy.
W Roditis wstąpiliśmy na kawę i herbatę w pierwszej otwartej restauracji. Panie poczęstowały nas kruchymi ciasteczkami. Za miejscowością spotkaliśmy uchodźców, byli to 2 chłopacy z Pakistanu. Byli głodni więc podzieliliśmy się jedzeniem, po jakims czasie znowu spotkaliśmy 2 chłopaków ale ci nic od nas nie chcieli. Minęło kilka km i trafiliśmy na następną grupkę uchodźców, tym razem byli to Syryjczycy. Zapytali ile jeszcze km do Komotini. Bardzo było nam ich żal, było widać, że są potwornie wymęczeni, zwłaszcza dzieci. Podzieliliśmy się z nimi wodą i słodyczami. Dopiero jak człowiek bezpośrednio zetknie się z tymi ludźmi, zobaczy jaka to dla nich straszna sytuacja – bezdomność, włóczęgostwo, brak środków do życia. Chłopacy, których spotkaliśmy to uchodźcy ekonomiczni ale Syryjczycy to już inna sprawa! My obecną naszą „bezdomność” wybraliśmy bo mamy cel Jerozolimę! Ale ta nasza bezdomność jest chwilowa i mamy skromne ale jakieś środki na podstawowe sprawy, mamy też paszporty i nie chowamy się przed Policją.
W Aratos przy wejściu do miejscowości jeden pan podarował nam wodę a jedzenie mogliśmy uzupełnić w muzułmańskim markecie za niewielkie pieniądze.
Inną zabawną niespodzianką był napotkany samochodowy orszak weselny. Samochód z młodą parą zatrzymał się koło nas i wręczono nam małe koperty. Panna młoda była w pięknej białej sukni a pan młody w garniturze. Wszyscy trąbili klaksonami gdy przejeżdżali koło nas. Jakież było nasze zdziwienie gdy zobaczyliśmy w kopertach po 5 euro.
Z tych historii można wyciągnąć wniosek – DOBRO WRACA DO NAS!!!
Gdyby nie te zdarzenia to droga dzisiejszego dnia byłaby nudna, gdyż wiodła cały czas doliną wśród plantacji bawełny i pól z papryką, kapustą, porą, tytoniem…
Nocleg mamy w hotelu Dendraki w Sapes w cenie caminowej??u Spyridiona i Sverlany. Wielkie dzięki dla właścicieli??
Sverlana gdy usłyszała, że idziemy pieszo do Jerozolimy poprosiła o zapalenie świeczek i pomodlenie się w 2 miejscach w intencji osób które wypisała na karteczce.
Dzisiejszy dzień nie był łatwy ale wypełniony ciekawymi i miłymi zdarzeniami??
Dobrej nocy??
Dzień 147 – 28.10.2019 r. – 28,5 km
SAPES, Velkio, MAKRI Villa Makri
W drogę wyruszyliśmy wcześnie kiedy było jeszcze ciemno. Początkowo wędrowaliśmy z hotelu polną drogą, trzeba też było przejść przez strumyk aby dotrzeć do szosy. Po 7 km dotarliśmy do miejscowości Velkio, gdzie był jedyny bar podczas dzisiejszego przejścia. Zamówiliśmy tak jak i pozostali goście zupę z soczewicy i chleb, dostaliśmy też marynowane papryczki i oliwki. Oczywiście była też kawa, herbata i coś słodkiego.
Trasa dzisiejszej wędrówki wiodła w pobliżu autostrady, na wysokości ponad 250 m npm. Pewien fragment drogi przeszliśmy rzymskim traktem Via Egnatia, który prowadził z Durres w Albanii i dalej Bałkanami do Grecji i Stambułu. Dzisiaj w poniedziałek w Grecji jest święto i pewnie tylko od czasu do czasu mijały nas samochody i rowerzyści.
Nocleg był zarezerwowany telefonicznie w pobliżu morza w Mesembria w Villi Makri. Mamy gdzie spać, troszkę jedzenia a jutro Aleksandropoli.
Dobrej nocy??

Dzień 148 – 29.10.2019 r. – 12 km

MAKRI, Ennato, Nea Chili, ALEKSANDROPOLI

Dziś był krótki odcinek, więc wyszliśmy troszkę później. Zaplanowaliśmy, że zostajemy w Aleksandropoli. W czwartek już Turcja, tak więc trzeba było ogarnąć kilka spraw.
Na noclegu jesteśmy w Aleksandropoli przy porcie. Dopiero pod wieczór wyszliśmy na krótki spacer i kupić jedzenie na wieczór i jutrzejszy dzień.
Dobrej nocy??

Dzień 149 – 30.10.2019 r. – 28 km

ALEKSANDROPOLI, Monastiraki, Maestros, Apalos, Revoil, FERES
Środowe pielgrzymowanie rozpoczęliśmy gdy tylko zaczęło się przejaśniać. Początkowe kilometry to wędrówka ulicami miasta w kierunku lotniska. Był przenikliwy chłód, ranki niestety coraz chłodniejsze. W miejscowości Monastiraki zauważyliśmy znaczek drogi do Jerozolimy ale już bardzo wypłowiały. Zbyszek przykleił symbol naszej pielgrzymki na którym jest oznakowanie drogi. Znakowaniem drogi do Jerozolimy zajmuje się austriackie stowarzyszenie Jerusalem Way, którego szefem jest Johannes Aschauer. Johann próbował nam pomóc przesyłając nam linki do zapisów GPS drogi z Kavali do Jerozolimy. Dziękujemy ??Johannes za próbę pomocy Niestety nie ma tam ujętych propozycji noclegów. My idziemy po swojemu, Zbyszek wytyczył naszą drogę do Jerozolimy w Polsce. Ze względu na problemy zdrowotne są to głównie poboczne drogi asfaltowe. Na takiej drodze łatwiej szukać pomocy. My uwielbiamy chodzić drogami „caminowymi” ,czyli polnymi i trochę utwardzonymi ale w obecnej sytuacji idziemy „własną drogą”. W Polsce Sławomir Molęda podjął się propagowania i wytyczania naszej polskiej drogi dojściowej do Jerozolimy. Obecnie Sławek idzie z progu domu pieszo do Jerozolimy. Jego drogę można śledzić na https://www.facebook.com/jerusalemway.org
Dzisiaj w Feres mieliśmy bardzo miłą sytuację. Nie pisałam o tym ale mam problemy z butami. Niby wszystko ok.ale podeszwy tak jak u Zbyszka bardzo się starły. Przechodziliśmy koło warsztatu szewca i wstąpiliśmy do niego. Pan kończył już pracę ale jak zobaczył moje trekkingi został i pomógł nam. Buty naprawione w dodatku za darmo ??mam nadzieję, że dojdę w nich do Jerozolimy. Bardzo, baaardzo dziękuję Panu Szewcowi za poświęcenie swojego czasu i materiałów ?? Pan jest Grekiem ale urodzonym w Armenii, ma żonę i 3 dzieci. My możemy jedynie pomodlić się za pomyślność i zdrowie w rodzinie naszego Szewca.
Dzisiaj śpimy w Feres i tu znowu zabawna historia?? Hotel był zarezerwowany ale nie w tej miejscowości i znowu pomogli miejscowi. Jeden z panów siedzących w knajpce zaprowadził nas do najbliższego hotelu! Dziękujemy??
Jutro żegnamy Grecję i wg prognoz ma padać ??
Dobrej nocy??

Dzień 150 – 31.10.2019 r. – 21 kmFERES, IPSALA

Przed godz.7 udaliśmy się w drogę w kierunku Turcji. Feres to ciekawe miasteczko i szkoda, że tak krótko w nim byliśmy. Za miasteczkiem doczepił się do nas czarny piesek i przez pewien odcinek szedł za nami. Nie pomagało odstawianie przez Zbyszka szczeniaka przy warsztatach, on z uporem wracał ale w końcu zniknął. Od rana niebo było zachmurzone i od czsu do czasu kropił deszcz. Peleryn nie zakładaliśmy, bo nie było takiej potrzeby, jedynie plecaki okryliśmy pokrowcami. Odpoczynki były na stacjach benzynowych a w ostatniej 2 km przed granicą zjedliśmy oststni posiłek w Grecji i wypiliśmy herbatę i kawę frape.
Nie mieliśmy żadnych kłopotów z dotarciem na przejście graniczne, natomiast problemem było przkroczenie pieszo mostu. Wojsko nas cofnęło i udzieliło informacji, że musimy przejechać samochodem. Na przejściu poradzono by łapać stopa ale przy markecie. Nie było to łatwe – autobusy turystyczne miały pełną obstawę, stało mnóstwo TIRów ale one czekały bardzo długo na odprawę, pozostały samochody osobowe. Znalazł się jeden wybawca Pan z Turcji, zabrał nas i przewiózł do odprawy tureckiej, która odbyła się błyskawicznie. Bardzo dziękujemy ??
Turcja przywitała nas chłodnym porywistym wiatrem i mżawką. Idąc dwupasmową drogą widzieliśmy bezkresne równiny z pasącymi się stadami owiec i krów.
Na noclegu jesteśmy w Ipsali, mamy szczęście gdyż, po dojściu rozpadało się. Niestety tu gdzie śpimy nie ma internetu??
Mamy dużo czasu to troszkę podsumujemy naszą pielgrzymkę.
Do dnia dzisiejszego przeszliśmy dokładnie 2700 km, jesteśmy 150 dni poza domem, 121 w drodze??, 29 to kontuzje, oczkiwanie na naprawę smartfona i paczki oraz wypoczynek.
Zdecydowaliśmy, że musimy dokonać radykalnej zmiany w naszym pielgrzymowaniu. W Turcji idziemy tylko do Efezu, potem próbujemy się dostać bezpośrednio do Izraela. Pielgrzymka była zaplanowana na 6.5 m-ca i tego musimy się trzymać. Ze względu na m-c opóźnienia, nienajlepsze zdrowie i finanse a przede wszystkim pogodę rezygnujemy z centralnej Turcji i Cypru.
Wszstkim serdecznie dziękujemy za tak piękne słowa wsparcia w komentarzach i lajkach. Pamiętamy o Was w modlitwie??
Jutro trudny dzień, nie będzie nas przy grobach bliskich ale będziemy z Nimi w modlitwie.
Dobrej nocy??

 

M-c wrzesień

M-c wrzesień

Dzień 90 – 1.09.2019 r. – 22 km

RAVNO, Cvaljina, Zavala, Orahov Do, Przejście graniczne, SLANO
Rano nie chciało się nam ruszać z tak „wypasionego” noclegu ale po 6.00 byliśmy już w drodze. Po 6 km dotarliśmy do Restauracji w Zavala ale była jeszcze nieczynna jednak panie obsłużyły nas i zjedliśmy śniadanie. Było to jedyne miejsce gdzie mogliśmy coś zjeść, przez następne kilkanaście kilometrów nie było nic? Do tej miejscowości szliśmy drogą po lini kolejowej, następnie przez góry do przejścia granicznego i dalej do Slano. Było dzisiaj o kilka stopni mniej ale i tak gorąco. Mijaliśmy kilka maleńkich wiosek, gdzieś na zboczach gór położonych. Ciężkie życie musi być w takich miejscach. Za jedną z takich wiosek zobaczyliśmy w malenkiej dolinie zadbane boisko do gry w piłkę nożną. Po godz. 12 przekroczyliśmy granicę Bośni i Hercegowiny oraz Chorwacji. Do Slano schodziliśmy nie spiesząc się zbytnio.
Dzisiaj kolejna rocznica wybuchu II Wojny Światowej jedną z dziesiątek odmówiliśmy za tych co oddali życie w obronie Ojczyzny a także tych co zginęli w wojnie domowej na tych terenach.
NIGDY WIĘCEJ WOJNY!!! a jednym z naszych przesłań tej pielgrzymki to POKÓJ NA ŚWIECIE!!!
Dzisiaj śpimy przy klasztorze franciszkanów w Slano??. Ostatnio ratują nas certyfikat i paszporty pielgrzyma, które uwiarygadniają pismo.

Dzień 91 – 2.09.2019r. – 21 km

SLANO, Bresecine, Trsteno, Orasac, MALI ZATON
Tym razem zjedliśmy śniadanie i zabraliśmy zapas jedzenia na drogę. W dalszą trasę udaliśmy się wzdłuż wybrzeża, koło mariny, kempingów, kościółka a potem ostro w górę lokalną drogą. Po ok.3 km dotarliśmy do drogi szybkiego ruchu w kierunku Dubrownika. Pielgrzymowanie dzisiaj przebiegało dość opornie myślę, że powodem tego była duża wilgotność powietrza oraz natężenie ruchu samochodów oraz mała przestrzeń dla nas na szosie. W miejscowości Trsteno odpoczęliśmy przy kościele pw.św.Vida. Dalej wędrowaliśmy lokalną drogą, która przebiegała powyżej drogi szybkiego ruchu. Bardzo piękne widoki mogliśmy podziwiać i wreszcie pielgrzymować bez obawy rozjechania – był spokój, cisza i gaje oliwne. Po 18 km trafiliśmy na kawiarnię.
Na noclegu jesteśmy w miejscowości Mali Zaton w hostelu. Dzisiaj należy podziękować Franciszkanom??, którzy po trudnym noclegu wsparli nas „grosikiem pielgrzymim”. Panu, który podarował zimną wodę, właścicielom hostelu za miłe przyjęcie i Ani i Romanowi z Warki za miłe spotkanie. Moi mili, kogo spotkaliśmy w hostelu, oczywiście Polaków??
Dobrej nocy??

Dzień 92 – 3.09.2019r. – 11 km

MALI ZATON, Zaton, DUBROWNIK
Pomimo, że dzisiejsza trasa była krótsza wyszliśmy w miarę wcześnie a to ze względu na ciekawe miejsce dzisiejszego noclegu.Już od początku naszego wędrowania siąpiło, mżawka przerodziła się w deszcz. Trzeba było zakładać peleryny, śmiesznie w nich wyglądamy, jak para czerwonych krasnali ale był i plus – byliśmy bardzo widoczni dla kierowców. Drogą szybkiego ruchu przeszliśmy ok.9 km pozostałe natomiast, po przejściu mostu uliczkami Dubrownika. Miasto zachwyciło nas, jest pełne zabytków, ma swój klimat. Postanowiliśmy, że pierwsze kroki skierujemy do katedry, tam pomodlimy się i będziemy załatwiać nocleg.
A więc udało się ?? śpimy w Dubrowniku. Pomogło kilka osób z urzędu żupnego a w szczególności dziękujemy ks.Marin i seminarzyście Jurijowi za serdeczne przyjęcie i zaopiekowanie nami??
Byliśmy w katedrze na Mszy św. aby podziękować ??za tyle dobra a potem był spacer uliczkami miasta i zakupy w Konsumie. Spotkaliśmy też przed gimnazjum w którym śpimy Polaków Jolę i Pawła z córką
Jutro zostajemy w Dubrowniku aby podleczyć moje stopy?, troszkę odpocząć i pooddychać atmosferą tego miasta. Jest bardzo ciemno, hula wiatr – czas spać?
Dobrej nocy ??

Dzień 93 – 4.09.2019r. – 0km

DUBROWNIK

Dzień 94 – 5.09.2019r. – 22 km

DUBROWNIK, Brgat Gornji, Ivanica, MEDOTEKA LJUBOVO
Rano poszliśmy do portu i tam zjedliśmy pierwsze śniadanko – jak zwykle jogurt, banan, chleb z białym serem, przy okazji mogliśmy podziwiać wyczyny pływackie młodych chłopaków. Żal było opuszczać Dubrownik ale droga wzywa. Przez ok. 3 km podchodziliśmy do drogi szybkiego ruchu. Po drodze mogliśmy podziwiać Adriatyk i pomału znikający Dubrownik. Na szczęście drogą szybkiego ruchu szliśmy tylko 2 km. Dzisiaj ponownie przekraczaliśmy granicę Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny. Tak naprawdę jesteśmy w Hercegowinie a w pewnym momencie pojawiła się informacja o minach a później o tym że jesteśmy w Republice Serbskiej.
Jesteśmy w górach i nie ma możliwości noclegowych. Dzisiaj śpimy przy MEDOTECE. Udostępniono nam prysznic, tak więc kąpiel była i pranie też. Śpimy na ławach po zamknięciu lokalu czyli o 21.
Dziękujemy właścicielom MEDOTEKI za życzliwość i pomoc??

Dzień 95 – 6.09.2019r. – 25 km

MEDOTEKA w LJUBOVO, Aleksina Meda, Trebinije, Arslangica Most, Lastva, KAMP USCE TREBINJE
Po trudnej dla nas nocy ( interwencji przejeżdżających sąsiadów którzy nie mieli wiedzy, że mamy zezwolenie na pobyt od właścicieli) gdy tylko zrobiło się jasno ruszyliśmy w dalszą drogę.
Dzisiaj było schodzenie do doliny i miastaTrebinje, tam zrobiliśmy zakupy na dwa dni i ruszyliśmy dalej. Wiedzieliśmy z prognoz, że o 13 będzie burza, no ale poszliśmy dalej gdyż za miastem miała być restauracja ,no to w razie czego schowamy się. Restauracja była ale zamknięta a pomruki nadchodzącej burzy były coraz bliższe. Dokładnie o 13 były grzmoty, błyskawice, po drugiej stronie rzeki trzasnął piorun i zaczęło lać, był też grad. My zdążyliśmy tylko założyć peleryny i przykucnąć przy skale. Zaczęliśmy odmawiać różaniec a gdy odmawialiśmy Pod Twoją obronę nagle przestało grzmieć i padać. Niestety jutro i w niedzielę ma być jeszcze gorzej. W Lastva spotkaliśmy młodych Rosjan, którzy stopem wybierali się do Monastyru Ostrog.
Śpimy na kempingu, mamy maleńki drewniany domek z białą pościelą. Właściciele to bardzo sympatyczni Serbowie, była herbata i coś słodkiego. Pomogli nam załatwić następny nocleg w restauracji.
Serdecznie dziękujemy za przyjęcie na nocleg i życzliwość????

Dzień 96 – 7.09.2019 r. – 18 km

KAMP USCE TREBINJE, Żupa, Przejście graniczne Bośni i Hercegowiny, Przejście graniczne Czarnogóry, Vilusi, RESTAURANT TIMOR
Dzisiaj troszkę dłużej pospaliśmy a to dlatego, że mieliśmy już nocleg załatwiony przez Tatianę i Bojan, Janko, Sima. Do pokonania było tylko 18 km ale cały czas pod górę. Pożegnaliśmy Tatianę – Bóg zapłać za wszystko??
Już po pierwszym kilometrze dało się słyszeć pomruki nadchodzącej burzy ale na szczęście przeszła bokiem. Troszkę popadało ale dało się dalej wędrować. Przez całą drogę nie napotkaliśmy, żadnego baru, kawiarni czy konoby. Za to mieliśmy kilka przygód ze zwierzętami. Od wczoraj przy drodze napotykamy znaki ostrzegające przed krowami, no i dzisiaj była taka sytuacja – nagle przed zakrętem z lasu wychodzi na drogę krowa, potem druga. Bardzo niebezpieczna sytuacja dla kierowców. Za chwilę przed nami wychodzą dwa młode byczki i gapią się a gdy przejeżdżało kilku motocyklistów zaczęły galopować za nimi.? My zatrzymaliśmy się ale byczki zniknęły w lesie. Zadziwiające jak one chodzą po tych stromizmach. Przejścia graniczne były od siebie w odległości 2 km i na wysokości 1026 m npm. Pogranicznicy w Czarnogórze wyszli specjalnie ze swoich stanowisk i gratulowali nam – super Polska i super Polacy. Na postoju przejścia granicznego w Czarnogórze przyczepił się do nas czarny piesek. Odprowadził nas przez prawie 4 km aż do miejsca noclegu i zniknął.
Dzisiaj śpimy w pokoju nad restauracją, mamy wielkie szczęście bo po dotarciu na miejsce rozpętała się burza i przez ponad godzinę lało.
Boss z restauracji na przywitanie postawił herbatę i pomógł załatwić następny nocleg.
Świat jest pełen niespodzianek a wszystko to dzieje się przy pomocy „góry”??
Prosimy o modlitwę ?? bo jutro niedziela ale dla nas ciężki dzień, musimy przejść do Niksic a to 34 km

Dzień 97 – 8.09.2019 – 34 km

RESTAURANT TIMOR, Rudine, NIKSIC
O 6.00 byliśmy już w drodze a koło restauracji stało sporo Tirów. Wczoraj do późna było wesoło na dole w lokalu. Jakoś dzisiaj nie mieliśmy ochoty na śniadanie.
Poranne pielgrzymowanie jest przyjemne ze względu na piękne widoki ze wschodem słońca. Są też i inne plusy, rano jest chłodniej i lepiej się wędruje. Po 9 km zauważyliśmy budynek w którym kiedyś była kawiarnia, obok było pełno sprzętu i maszyn do remontu dróg. Usiedliśmy na chwilkę, zaraz zjawiło się dwóch panów. Zapraszali do spróbowania śliwowicy aby dobrze nam się wędrowało. My podziękowaliśmy i zażartowaliśmy, że owszem chętnie byśmy się napili ale herbaty. Patrzymy a tu za chwilkę jest herbata z miodem z własnej pasieki. Panowie Gojko i Wukota wypytywali o naszą pielgrzymkę. Dzisiaj wędrowaliśmy drogą, która w znacznych fragmentach była remontowana i wiodła w dół do Niksic. Na tak długim odcinku nie było większych miejscowości, jedynie pojedyncze domy, dość często opuszczone. Było jedynie kilka restauracji zwanych konobami.
Przykro nam bardzo, że niestety choć niedziela to nie trafiliśmy do kościoła na Mszę św. W Czarnogórze jest tylko 3% katolików a religia wiodąca to prawosławie, jest też trochę muzułmanów. Dzisiaj był odpust w Biechowie i uroczystość 50 lat pobytu u Matki Boskiej Pocieszenia o. Paulinów. Biechowo to moje miejsce pielgrzymkowe od dzieciństwa.
Dzisiaj śpimy w Niksic w apartamencie zarezerwowanym przez Bossa z poprzedniego noclegu. Właściciel bardzo uprzejmy Pan wziął mniej za nocleg i w ten sposób mamy cenę caminową.
Dziękujemy Wam wszystkim za modlitwę, bo dzięki niej przeszliśmy ten odcinek bez problemów??

 

Dzień 98 – 9.09.2019r. – 22 km

NIKSIC, Kunag, MONASTYR OSTROG
Nad ranem rozpętała się burza, była też ulewa. Grzmoty oczywiście nas obudziły i była chwila zastanowienia – zostać, czy iść dalej. Opcja iść dalej wygrała?, no i dobrze się stało, gdyż wszystko nam dzisiaj sprzyjało. Zbyszek do późna sprawdzał warianty drogi do Monastyru Ostrog. Znalazł opcję dla nas bardzo przyjazną, bo krótszą o kilka km i wiodącą drogą poboczną. W Niksic załatwiliśmy kilka spraw i ruszyliśmy w drogę.
Dzisiaj spotkało nas kilka miłych niespodzianek, gdy wędrowaliśmy trasa zaczęła nagle znikać ale znalazł się Serb Drago, który wyprowadził nas na właściwą drogę. Dzięki Drago?? Później szliśmy na przełęcz i spotkaliśmy panią, która zaprosiła nas na kawę. Miło spędziliśmy tam kilka chwil, kawa z tygielka była super soki też, częstowano nas także rakiją ale my odmawiamy. Przyszedł też pan wyglądający jak kowboj z westernu a okazało sie, że to ich pop? Dziękujemy Mila??
Druga sytuacja to w konobie, zapytaliśmy czy możemy dostać zieloną herbatę, zaproszono nas i co chwilę pani przynosiła nam własnego wyrobu ciasteczka. Dziękujemy p.Rajka z dobre serce, wszystko dla pielgrzymów było za darmo??
Na miejsce do dolnego Monastyru doszliśmy szybko i znaleźliśmy nocleg jak na Camino, Są to sale z piętrowymi łóżkami i pościelą. Kobiety i mężczyźni śpią osobno, potem udaliśmy się do górnego Monastyru. Droga wiodła serpentynami, były też skróty jak nad Morskie Oko.
Monastyr przepiękny z XVII wieku. Jest to miejsce ważne dla Prawosławia – dużo tu Serbów a św Wasilij i jego uzdrowieńcza moc jest uznawana przez wyznawców prawosławia, chrześcijan i muzułmanow. Oczywiście spotkaliśmy też Polaków z Wrocławia, bardzo fajnych młodych ludzi??
Obecnie siedzimy w letniej knajpce aby wstawić post, czas kończyć i udać się do Domu Pielgrzyma.
Bogu dzięki za tak piękny dzień??

Dzień 99 – 10.09.2019r. – 23 km

MONASTYR OSTROG, Kupinovo, Groblje Podvrace, Danilovgrad, MOTEL MUSTULUK.
Na początku tego wpisu może kilka ciekawostek dot. Monastyru. My spędziliśmy noc w Prawosławnym Domu Pielgrzyma, natomiast jest tutaj zwyczaj, że pielgrzymi nocują na dziedzińcu górnego klasztoru. W klasztorze pod arkadami są koce i materace, które można sobie pożyczyć, niektórzy pielgrzymi przynoszą swoje śpiwory czy koce. Inny zwyczaj to obmywanie przed wejściem do klasztoru. Uważa się, że tutejsza woda ma uzdrowieńcze właściwości. Widzieliśmy,że niektórzy pielgrzymi z dolnego monastyru do górnego idą boso. Kolejny zwyczaj to zapalanie świec, w bardzo okopconym pomieszczeniu po jednej stronie palą się świece w intencji zmarłych a po drugiej za żywych. Widzieliśmy modlących się mnichów i podchodzących ludzi wręczających im drobne pakunki z mydełkami, olejkami, skarpetkami czarnymi… Były też kosze, gdzie można było te podarki złożyć.
W maleńkim pomieszczeniu gdzie są szczątki św. Wasilija obok stał mnich z krzyżem do ucałowania, niektórzy całowali brzeg materiału okrywającego świętego. W momencie ,gdy podchodziliśmy mnich Piotr zapytał – Francuzi? – my – nie, Polacy. Zaczął nas wypytywać jak dotarliśmy i dokąd dalej idziemy. Nie przejmował się, że jest kolejka tylko z nami chwilkę rozmawiał, później na dziedzińcu podpisał nam paszporty pielgrzyma ,gdyż nie było tutaj pieczątek. Obecnie mnichów jest 12, można było zaobserwować, że w sprawy organizacyjne czy pilnowanie porządku były zaangażowane osoby świeckie . Do Monastyru Ostrog pielgrzymuje się podobnie jak do naszej Częstochowy – grupami lub indywidualnie, pieszo lub samichodami, autokarami, motocyklami…
Dziś był piękny słoneczny dzień ale w południe było niestety znów gorąco. Rano przechodząc koło dolnego monastyru słyszeliśmy śpiew mnichów podczas nabożeństwa. Droga wiodła w dół ale kilka razy trzeba było trochę podchodzić. Przy jednym z przydrożnych barów spotkaliśmy sympatycznych nauczycieli z Czarnogóry, którzy byli bardzo zaciekawieni naszą pielgrzymką
Nocleg mamy załatwiony przez boocing.com w motelu za Danilovgrad
Był to kolejny dobry dzień, za który należy podziękować,” górze” ??

Dzień 100 – 11.09.2019 r. – 19 km

MOTEL MUSTULUK, Mareza, PODGORICA
Od rana popadywało, zapowiadało się nieciekawie, niebo zachmurzone, wędrówka szosą szybkiego ruchu. Po 7 km zeszliśmy jednak na równolegle biegnącą drogę poboczną i pomimo ruchu zdecydowanie lepiej nam się szło. Przestało padać i dalej wędrowaliśmy przedmieściem Podgoricy. Miasto to jest stolicą Montenegro ale nie ma nawet 200 tys. mieszkańców. Mnie ono nie zachwyciło, lecz nie ma się co dziwić w czasie II Wony Światowej zostało zbombardowane. Z dawnej Podgoricy niewiele zostało, odbudowano je w duchu komunistycznym, zresztą w tamtym okresie nazywało się Titograd. Dla mnie najładniejszym budynkiem okazał się Sobór Katedralny pw. Zmartwychwstania Pańskiego, zwłaszcza jego wnętrze. Jest to obiekt wspólczesny bez statusu zabytku. Koło soboru spotkaliśmy 2 Niemki, które podróżują po Bałkanach „stopem”. W Podgoricy mieliśmy kilka spraw do załatwienia. Niestety nie udało się kupić waluty albańskiej i kupić większej ilości ciętych bawełnianych plastrów.
Dzisiaj na noclegu jesteśmy w hostelu po cenie municypalnej jak na Camino w Hiszpanii a ciekawostką jest to, że kilka domów dalej jest Ambasada Polska.
To już 100 dni jesteśmy poza domem, pielgrzymujemy ??79 dni, pozostałe 21 to leczenie kontuzji i odpoczynek.
Dziękujemy za lajki, komentarze, jednym słowem za wsparcie nas na Facebooku
BÓG ZAPŁAĆ WSZYSTKIM ZA WSZYSTKO, PAMIĘTAMY O WAS W MODLITWIE?? a szczególnie o naszych „ZIEMSKICH ANIOŁACH”!!!

Dzień 101 – 12.09.2019 – 29 km

PODGORICA, Rogame, Karabusko Polje, Tuzi, Przejście graniczne, IVANAJ – Kisha e Shen Pjetrit e Shen Palit Bajze
Czwartek to dobry dzień, dużo kilometrów i dużo miłych zdarzeń. Wczesnym rankiem rozpoczęliśmy wędrówkę od naszego hostelu, przechodząc koło ambasady do szosy szybkiego ruchu. Po 7 km przed miejscowoścą Tuzi zagadnęła nas grupa Czarnogórców, którzy czekali na bus do Albanii przepytując nas prawie z wszystkiego, nawet o wiarę. Niektórzy pochwalili się, że są katolikami. Później już w miejscowości trafiliśmy na kościół pw. św. Antoniego i Konwent Franciszkanów. Pan, który nas zagadał dokąd idziemy? – to o. Majkell. Pobłogosławił nas na dalszą drogę, specjalnie założył habit do zdjęcia a siostra przyniosła nam reklamówkę winogron. Dalej poszliśmy drogą poboczną w górę, właściwie przez 9 km szliśmy sami tylko kilka samochodów i motocyklistów nas minęło oraz patrole policji. Jeden nawet się zatrzymał i chwilę z nimi rozmawialiśmy. Było trochę na zmianę raz wchodzenie by za chwilę schodzić i tak kilka razy ale przez to skróciliśmy drogę o kilka km. Na granicy odprawa odbyła się szybko, wymieniliśmy troszkę euro na albańską walutę i coś ciepłego zjedliśmy.
Dzisiaj już ALBANIA i na początku zaskoczenie pobocza szersze 1/1.2 m, przez to bezpieczniej się szło. Druga sprawa to bunkry, już za pierwszą stacją się pojawiły. No i zwierzęta chodzące po szosie – kozy, świnie czy krowy. Było też dużo restauracji z hotelami.
Dzisiaj jesteśmy w miejscowości Ivanaj. Franciszkanin przyjął nas na nocleg, choć w nowym konwencie jest remont i ojciec tam nie śpi. My śpimy w starym konwencie, od ojca dostaliśmy dużo jedzenia, mamy swoją celę ale „kąpiel” w umywalce, gdyż jest awaria z wodociągiem.
To niesamowite z jaką życzliwością dzisiaj się spotkaliśmy ??
Bóg zapłać ?? proboszczowi o. Franciszkanowi za przyjęcie na nocleg i zaopiekowanie się nami!!!

Dzień 102,103 -13,14.09.2019r. – 27 km

IVANAJ, Koplik, Grile, SHKODRA
Po śniadaniu z wiktuałów od Ojca i zostawieniu klucza w umówionym miejscu, ruszyliśmy w dalszą drogę. Cały czas wędrowaliśmy doliną, drogą szybkiego ruchu w kierunku Shkodry. Po obu stronach doliny widać było pasma górskie, z lewej co jakiś czas ukazywało się jeszcze jezioro.
Wstąpiliśmy do pierwszego baru aby wstawić post, niestety nie było wi-fi ale jeden chlopak udostępnił nam swój internet i mogliśmy wstawić inf. z czwartku. Właściciel poczęstował nas kawą i herbatą. Dzisiaj nie było biegających po szosie kóz ani świnek jak to było wczoraj po przejściu granicy i w miejscowości Ivanaj. Za to widzieliśmy kilkakrotnie dwukółki i zaprzężone do nich konie. Jedne były piękne zadbane inne wychudzone, biedne? . Po tych dwóch dniach można powiedzieć, że Albania to kraj kontrastów, „wypasionych” posiadłości i miejsc brudnych zaniedbanych. Ludzie jednak są bardzo życzliwi, pozdrawiają, a to zapłacą rachunek za kawę i herbatę, to na wejściu poczęstują zimną wodą, czy figami.
Dzisiaj na noclegu jesteśmy w Szkodrze u Salezjanów a dokładnie to Qendra Don Bosko Shkoder. Przyszliśmy przed kościół przed 17 a tam pełno dzieciaków i młodzieży oczekujących na zajęcia sportowe na boisku. Wpuszczano ich po okazaniu karty. Na nasze zapytanie o nocleg pan zadzwonił i za chwilkę przyszedł Padre John i po prostu zaprowadził nas na nocleg. Śpimy w ładnym pokoju z łazienką. A wieczorem zaproszono nas na kolację.
Za zgodą Padre Johna zostajemy w Szkodrze w sobotę, muszę znowu podleczyć odparzenia na prawej nodze?
Serdecznie dziękujemy ?? Padre za przyjęcie i zaopiekowanie!!!

Dzień 104 – 15.09.2019r. – 19 km

SHKODER, bary przydrożne i restauracje, MABE – BAR RESTAURANT RELAX GARDEN
Wczoraj wieczorem po kolacji pożegnaliśmy się z ks. Salezjanami, Padre John pochodzi z Wietnamu, jest też Padre ze Słowenii i 2 Albańczyków. My wczoraj o 18 byliśmy na Mszy św. w Katedrze św. Szczepana. Szkodra pięknie wyglądała wieczorem, zwłaszcza centrum.
Dzisiaj rano otwarł nam bramę klasztoru Padre Odise i pobłogosławił nas na drogę. Nadal idziemy drogą szybkiego ruchu, niestety nie ma już tak szerokiego pobocza. Wędrując po lewej stronie mijaliśmy na wzniesieniu Twierdzę Rozafa Dzisiaj było gorąco, pragnienie gasiliśmy wodą, sokami i ? arbuzem. Była zabawna historia z kupowaniem arbuza. Pani z przydrożnego straganu nie chciała sprzedać nam połowy, więc kupiliśmy cały. Wielki arbuz po przeliczeniu na polską walute kosztował aż 3,50?.Usiedliśmy na stojącej w cieniu wersalce i dosłownie wmusiliśmy w siebie tyle ile mogliśmy, resztę Pani wzięła do kur.
Dzisiaj śpimy pod chmurką przy restauracji. Pan Leonard wskazał nam miejsce na odpoczynek.
Dzięki Bogu ?? mamy, gdzie spać a gdzieś obok rozbili namiot młodzi Szkoci!

Dzień 105 – 16.09.2019 r. – 21 km

MABE, Zadrina Park, Gocaj, Balldreni, LEZHA
Dzisiejszy nocleg to jeden z tych najtrudniejszych podczas pielgrzymki. Takich i podobnych ze względu na miejsce było dotychczas 6, to i tak niewiele jak na 105 noclegów. Było trudno, bo nie przenieśliśmy się koło restauracji po jej zamknięciu ale już nam się nie chciało wszystko chować i ponownie rozkładać. Wielkie dzięki dla pana Leonarda, że przyszedł po nas i próbował pomóc.
Ponownie szliśmy,doliną, drogą szybkiego ruchu w kierunku Tirany. Mieliśmy problem, wszystkie zapasy zjedliśmy wieczorem, niestety w barach kawowych nie było jedzenia. W jednym trafiliśmy na rogaliki z nadzieniem i to wszystko ? Ale daliśmy radę, w końcu udało się kupić jogurty, banany, zjeść gularz, tak więc z głodu nie padliśmy. Dziś spotykaliśmy kilka razy rowerzystów, zmierzających to w jedną lub drugą stronę.
Do Lezha doszliśmy dość szybko, trzeba było pobrać pieniądze – albańskie leki z bankomatu. W Albanii bardzo rzadko można płacić kartą, nawet w miejscach oznaczonych. Po prostu trzeba mieć kasę. Ceny są zbliżone do polskich, to już nie jest tania Albania. Owoce i warzywa na straganach są tanie, kawa, czy herbata w barach też, jednakże jedzenie w barze , restauracji to już polskie ceny.
W markecie w Lezha spotkaliśmy Polaka Adama, który podróżuje z Grecji, przez Albanię do Czarnogóry. Miło było spotkać rodaka i zamienić kilka słów.
Dzisiejszy nocleg mamy w Lezha w hotelu a załatwiony jest przez Zbyszka na booking.com.
Mamy nocleg i to w przyzwoitej cenie, jesteśmy, wykąpani, oprani i wypoczywamy a Wam moi mili dziękujemy za wsparcie, lajki i komentarze. Bardzo lubimy je czytać gdy odpoczywamy i mamy dostęp do wi-fi.

Dzień 106 – 17.09.2019r. – 27 km

LEZHA, bary i restauracje przy drodze, Fushe Gjonem, ZHEJE – Motrat Oblate Te S.Benediktit J.Labre
Wypoczęci i najedzeni ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez 13 km szliśmy drogą szybkiego ruchu, było to męczące i niebezpieczne. Wstępowaliśmy do barów aby odpocząć i kawy lub czegoś zimnego się napić. Dalsze pielgrzymowanie to prawie jak na Camino – drogą utwardzoną z mnóstwem kamieni, drogami polnymi, „zieloną autostradą dla pieszych”. Kilka razy zatrzymywały się samochody z propozycją podwiezienia, było to kuszące ale dotychczas nie korzystaliśmy z żadnych podwózek.
Dzisiaj na noclegu jesteśmy w Zheje przy Kisha Katolike „Shelbumi” , Instituti Motrat Oblate. Przyjęły nas siostry Leze i Donika – mamy pokój z łazienką, była albańska kolacja i wspólne zdjęcie. A w ogóle to cała historia z załatwieniem noclegu, pomógł ksiądz z Mamurras – wielkie dzięki ??
Dziękujemy ?? Moter Leze i Moter Donika za otwartość i gościnę

Dzień 107 – 18.09.2019 r. – 23 km

ZHEJE -Klasztor s. Oblatek, Mamurras, Thumane, KOMPLEKSI ERANDI
Siostry zapraszały na śniadanie ale po tak obfitej i późnej kolacji nie byliśmy w stanie o poranku coś jeść. Przez 12 km wędrowaliśmy lokalnymi drogami i dróżkami. Było pięknie, wspaniałe widoki, sielski krajobraz. Siostry wspomniały, że w tym środowisku panuje harmonia i do ich kościoła przychodzą ludzie różnych wyznań- katolicy, muzułmanie czy prawosławni.
Przechodząc przez Mamurras zostaliśmy zaproszeni na kawę. Pewni panowie proponowali też grappe a w innym miejscu proponowano nam wino. Pielgrzymując odmawiamy alkoholi.
11 km to już niestety droga szybkiego ruchu, no i dzisiaj to był horror, czasami szliśmy za barierkami, bo była wydeptana ścieżka. Upał, hałas, brud na poboczach i sznur samochodów dawały się we znaki. Byliśmy szczęśliwi gdy dotarliśmy na wcześniej załatwiony nocleg przez booking.com. Dzięki Bogu?? mamy gdzie spać i nabierać siły na jutrzejszy dzień a idziemy przez Tiranę.
Dobrej nocy??,

Dzień 108 – 19.09.2019 r. – 20 km

KOMPLEKSI ERANDI, Kamza, PRZEDMIEŚCIA TIRANY
Dzisiejsza droga to dojście drogą szybkiego ruchu do Tirany, przejście przez miasto i wędrówka na nocleg. Na dzisiaj zapowiadano deszcze ale zdecydowaliśmy, że choć troszkę przejdziemy przez centrum. Trzeba też było zrobić pewne zakupy, dla mnie zasilacz do smartfona, plastry ale bez plastiku oraz troszkę euro. Poszliśmy w kierunku Skandenberg Square, tam kilka ciekawych obiektów można było podziwiać jak choćby słynną mozaikę na muzeum, Wieżę zegarową Kulla e Sahatit i Meczet Ethen Beja. Dalej poszliśmy do Katedry św. Pawła aby podziękować za dotychczasową pielgrzymkę oraz prosić o dalsze pomyślne pielgrzymowanie.
Zrezygnowaliśmy z dalszego zwiedzania widząc nadchodzące ciemne chmury i odgłosy burzy. Przed dojściem na nocleg troszkę nas zmoczyło. Teraz cały czas pada i tak ma być całą noc. Prosimy o modlitwę??, gdyż jutro zapowiada się trudny dzień, brak noclegu, dużo km i końcówka pod górę.
Dobrej nocy ??

Dzień 109 – 20.09.2019 r. – 26 km

PRZEDMIEŚCIA TIRANY, Dobresh, Berzhite, Mushqete, BAR RESTAURANT ISMETI
Dzisiaj można powiedzieć, że dzień był udany. Ale od początku rano gdy wyszliśmy na trasę z Tirany niebo było zachmurzone ale nie padało na szczęście. Zbyszek chciał kupić banany ale pan podarował nam życząc dobrej drogi. Wędrówka dzisiaj to sama przyjemność, mimo asfaltu i od 14 km ciągle w górę. Ruch samochodów był ale taki do wytrzymania a widoki tak piękne, że aż dech zapierało. Gdy wędrowaliśmy napotkany pan zaprosił nas do swojego domu. Był to pierwszy dom w Albanii, gdzie nas zaproszono i poczęstowano owocami, sokami, kompotem. Zaproponowano nam nocleg ale byśmy za mało km zrobili, więc podziękowaliśmy i ruszyliśmy dalej z torbą winogron ?
Śpimy w restauracji w sali bankietowej Ismeti, dzięki zgodzie Bossa. Jesteśmy na wysokości 760 m npm, nie jest to jakaś oszałamiająca wysokość ale widoki są wspaniałe, zwłaszcza zachód słońca. Niestety nie ma tutaj internetu i właściwie od 14 km nie było nigdzie ale to są góry i nie ma się co dziwić? Nie wiemy kiedy nam się uda wstawić post na profil, jutro zobaczymy??Świat jest piękny a ludzie dobrzy??
Dobrej nocy??

Dzień 110 – 21.09.2019 r. – 27 km

BAR – RESTAURANT ISMETI, Gracen, Gradashesh, ELBASAN – HOSTEL
Dzisiaj ponownie piękny dzień a zaczęło się w ISMETI. Rano Boss poczęstował nas kawą i herbatą, dostaliśmy też wodę na drogę. Po spanku na krzesłach i ” kąpieli” w umywalce nawet nieźle nam się szło. Idąc z baru zrealizowaliśmy krótkie nagranie o naszej pielgrzymce i przesłaniu naszego pielgrzymowania do Jerozolimy. O to nagranie zwrócił się do nas Jacek Jelonek, pielgrzym i autor książki „Do Jerozolimy” oraz współorganizator dzisiejszej uroczystości ZNAK POKOJU w Poznaniu przy kościele św. Rocha. Dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Pokoju i Modlitwy o pokój. Po 5 km wędrówki zboczem gór dotarliśmy do baru i tutaj udało się wstawić post na profil. Oboje ze Zbyszkiem stwierdziliśmy, że w tym miejscu byłyby kłopoty z załatwieniem noclegu ?. Mieliśmy wielkie szczęście, że trafiliśmy na Bossa w ISMETI, człowieka otwartego i serdecznego!!! Wielkie dzięki ??
Wczoraj prawie połowa drogi to podchodzenie, natomiast dziś schodzimy do Elbasan. Rano było chłodno, trzeba było wędrować w kurtkach, w górach od nocy wial bardzo silny wiatr, miało się wrażenie, że chce nas zdmuchnąć ze zboczy. W dolinie natomiast było ciepło a w południe wręcz gorąco. Dzisiaj byliśmy obdarowani granatami oraz wodą a Pani Fatima dała nam 2 małe słoiczki konfitury z fig ??
Nocleg mamy w Elbasan w hostelu, jest jak na Camino i cena też caminowa. Właścicielka pani Fatima to bardzo serdeczna osoba, czujemy się bardzo zaopiekowani??. Przed chwilą pani pokazała nam film od syna ze wstrząsów w Tiranie a my tam byliśmy w czwartek?
Mamy też problem, Zbyszkowi spadł smartfon i uszkodził się ekran, w każdej chwili może przestać działać. W smartfonie jest wszystko co nam niezbędne do pielgrzymki? Prawdopodobnie trzeba będzie wymienić ekran i znaleźć serwis. Mamy problem ale musimy go rozwiązać!!!
Dobrej nocy??

Dzień 112 – 23.09.2019 r. – 18 km

PRZEDMIEŚCIA ELBASAN (MOTEL), Mirake, LIBRAZHD KOMPLEKS KOCI
Wczorajszy odpoczynek przydał się, dzisiaj nawet nieźle się szło. Zbyszek też nie próżnował, poprzegrywał wszystko to co niezbędne ze swojego smartfona na mojego starego „chińczyka”.
Wędrowaliśmy drogą szybkiego ruchu dolinami ale było też niewielkie podchodzenie. Kilka razy przeżyliśmy chwile grozy, gdy samochody wymijające się prawie, że ocierały się o nas. Trzeba było uważać na samochody oraz pojawiające się otwory przelewowe bez zabezpieczeń! Dzisiaj widzieliśmy kilka bunkrów, pozostałości władzy komunistycznej.
W południe zaczęlo kropić, zatrzymaliśmy się przy Kompleksie Koci, jest tutaj stacja benzynowa,restauracja, market, warsztat samochodowy i hotel. Mieliśmy szczęście uciekliśmy przed deszczem a następne miejsce noclegowe dopiero za 6 km.
Obecnie kierunek naszej pielgrzymki to Macedonia a potem Grecja. Ze względu na moją stopę, będą to krótsze odcinki ? W tym miejscu chciałabym podziękować Justynie, dzięki lekom, które przywiozłaś do Medzugorie mogę dalej pielgrzymować. Bóg zapłać??
Jutro wg prognoz ma padać cały dzień 97% to deszcz a popołudniu burze? , no ale my nie z cukru damy radę ??
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

Dzień 113 – 24.09.2019r. – 7km

LIBRAZHD KOMPLEKSI KOCI, KOMPLEKSI NOGU
Dzisiaj tylko 7km, coś nie możemy wydostać się z Albanii a to problemy z moją nogą, dzisiaj natomiast od rana lało. Odczekaliśmy gdy ulewa minęła, oczywiście dalej padało ale dało się wędrować. Tym razem szliśmy nieprawidłowo, bo z prawej strony. Po lewej na szosie leżały kamienie i małe głazy, które osunęły się ze zboczy podczas ulewy. Rzeka, która wczoraj leniwie płynęła zmieniła kolor na brunatny a nurt był wartki. Po 7 km trafiliśmy na Kompleksi Nogu, gdy tylko weszliśmy deszczyk zamienił się w ulewę. Zdecydowaliśmy ,że zostajemy. Obiekt jest nowoczesny, mamy piękny pokój z łazienką za utargowane 15 euro. Widocznie tak miało być ale niestety nie umiem wypoczywać i „leniuchować”. Po południu przed 17 pogoda nagle się zmieniła, przestało padać. Jest nadzieja, że jutro będziemy już mogli spokojnie pielgrzymować ??
Dzisiaj tj. 24 września jest dla mnie trudny dzień, to już 25 lat jak zmarła moja mama. To ona przekazała nam podstawy naszej Wiary, dzięki Rodzicom zdobyliśmy wykształcenie, rozbudzili w nas ciekawość Świata, miłość do gór i wędrówki…
Dobrej nocy??

Dzień 114 – 25.09.2019 r. – 22 km

KOMPLEKSI NOGU, Hitolisht, PRRENJAS
Dzisiaj wreszcie przekroczyliśmy 2000 km. Dokładnie wygląda to tak – 114 dni poza domem, 23 dni odpoczynku i przerwy spowodowanej kontuzjami i 91 dni „z buta” do Jerozolimy?? a km 2008.
Rano musieliśmy poczekać aż troszkę opadnie mgła i zrobi się jaśniej. Cały czas wędrowaliśmy drogą szybkiego ruchu, początkowo we mgle a później w słońcu. Droga ta wiedzie doliną wśród wzniesień, z jednej strony płynie rzeka a po drugiej biegnie stara, nieużywana linia kolejowa. W miejscach, gdzie dolina się rozszerza są budynki, bary a czasem małe miejscowości. Dzisiaj widzieliśmy służby drogowe, które usuwały kamienie i głazy po ulewach. Miło jest pielgrzymować, gdy ktoś uśmiecha się do nas, pozdrawia, interesuje się naszą pielgrzymką. Czasami jakieś drobne gesty, czy pomoc w załatwieniu noclegu czyni nasze pielgrzymowanie i trud znośniejszym i przyjemniejszym??
Na noclegu jesteśmy w miejscowości Prrenjas. Teraz nastał czas płatnych noclegów, nie ma kościołów, klasztorów ale narazie gdy jest możliwość załatwienia czegoś w przyzwoitej cenie to nie chodzimy po prywatnych domach. Dotychczas jakoś wszystko ogarnialiśmy i mamy nadzieję, że nadal tak będzie ??
Jutro ponownie trudniejszy dzień, trasa choć krótka, to cały czas podchodzenie serpentynami a w dodatku zapowiadają deszcze?
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

Dzień 115 – 26.09.2019 r. – 20 km

PRRENJAS, Piskupat, KOMPLEKSI LYHNIDAS
W nocy i nad ranem padało, przed 7 dało się wyjść w dalszą drogę. Troszkę siąpiło aż do przełęczy. Wczoraj z daleka widzieliśmy jak przebiega droga i nie wyglądało to dobrze. Dzisiaj natomiast nie było tak źle, pierwsze 3 km przbiegały doliną, później przez ok. 5 km podchodziliśmy serpentynami na przełęcz na wysokość ponad 900 m npm. Przewyższenie miało 310 m bo Prrenjas leży na 590 m npm.Tam w barze zjedliśmy omlet i po krótkim odpoczynku zaczęliśmy schodzić w kierunku Jeziora Ochrydzkiego. Schodziliśmy do ok. 700 m, gdyż na takiej wysokości jest położone to jedno z najstarszych tektonicznych jezior. Od przełęczy droga była zadbana z szerokim poboczem. Przy samym jeziorze wiodła droga rowerowa, tak więc dzisiejsza wędrówka była bezpieczna. Samo jezioro jest przepiękne, kolor niesamowity, wokół góry.
Dzisiejszą noc spędzamy w Kompleksi Lyhnidas. Szukaliśmy tanich noclegów ale na kempingu było tylko dla zmotoryzowanych lub z namiotem. Dobrze, że poszliśmy dalej do kompleksi, po dojściu rozpadało się a cenę udało się wynegocjować na przyzwoitą – w końcu jest już po sezonie.
Pamiętamy o Waszych intencjach, jak i najbliższych i własnych. Idziemy i modlimy się ale czasami jest troszkę przykro, że pomimo modlitw w tych intencjach, coś nie tak się układa ??
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

Dzień 116 – 27.09.2019 r. – 21 km

KOMPLEKSI LYHNIDAS, Pogradec, Przejście graniczne Albanii i Macedonii, Monastyr św.Nauma + „translokacja” promem do OCHRYDY
Wyszliśmy w drogę po śniadaniu w kompleksi. Cała droga przebiegała wzdłuż Jeziora Ochrydzkiego, co jakiś czas spotykaliśmy rybaków sprzedających z akwarium świeżo złowione ryby. Przed Pogradec skończyła się droga rowerowa, zdecydowaliśmy, że pójdziemy promenadą nad brzegiem. Co chwilę spotykaliśmy grupy młodzieży szkolnej sprzątającej teren. Plaża w Pogradec nie jest kamienista, to piasek z małymi kamyczkami. Za miastem były tereny ogrodzone dla dawnych aparatczyków Envera Hodży. Pozostałością jego dyktatury jest ogrommna ilość bunkrów, zwłaszcza przy granicy dosłownie co kilkaset metrów bunkier ? .
W Macedonii znaleźliśmy się przed 14, zboczyliśmy z szosy w polną drogę aby dojść do Monastyru św. Nauma. Na przystani zauważyliśmy 2 promy. Jeden z nich wracał o 3 do OCHRYDY. Kupiliśmy bilety i pobiegliśmy do Monastyru by choć przez chwilkę tam pobyć. W drodze powrotnej prom zawinął do Zatoki Kości, gdzie odtworzono osadę na wodzie.
Dzisiaj śpimy w Ochrydzie i musimy tu zostać, gdyż dopiero o 13 w poniedziałek Zbyszek może odebrać smartfona po wymianie ekranu ?
Dzisiaj dziękujemy Dawidowi?? za wyszukanie serwisu i przedstawienie problemu ze smartfonem. Dzięki synu
Były też miłe chwile a to woda na drogę, jabłka od pani w czasie wędrówki, spotkanie „tureckiego ze Stambułu brata sobowtura Zbyszka” oraz umożliwienie ” translokacji” do Ochrydy promem przez załogę Aleksandrii.
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

Dzień 117,118 – 28,29.09.2019 r. – 0 km

OCHRYDA – przepiękne stare miasto, położone na wzniesieniach nad jeziorem. Sobota to zwiedzanie tego pięknego miejsca. Trudno nam wymienić wszystkie cerkwie w których byliśmy lub koło nich przechodziliśmy. Wg legendy w dawnych czasach kościołów było tyle ile dni w roku. Byliśmy w cerkwi św. Sofi, św. Jana z Kaneo, NMP Peribleptos. Poszliśmy do Twierdzy cara Samuela i do antycznego teatru. A zwieńczeniem tego dnia była Msza św. o godz.18.30 w kościele rzymskokatolickim pw. św.Cyryla, św. Metodego i św. Benedykta. W internecie znaleźliśmy informacje, że na ul.Partizanska jest ten kościół. Niedziela to natomiast o godz.11 Msza św. i dzień odpoczynku. W kościele spotkaliśmy grupkę Polaków a potem snuliśmy się promenadą nad jeziorem.
Pobyt w Ochrydzie to piękny, nieplanowany czas a wszystko przez telefon. Dopiero jutro o 13 Zbyszek odbiera go z naprawy. Jeszcze jeden problem się nie skończył a pojawiają się nowe. Od jakiegoś czasu martwią nas trekkingi Zbyszka, podeszwy są starte i w opłakanym stanie. Buty były dobrej marki Meindle ale obecnie robią je raczej na krótkie wyprawy. Szukamy w większych miejscowościach w sklepach sportowych ale niestety nie ma trekkingów. Może nie ma tu tradycji chodzenia po górach, czy na jakieś wyprawy. Inny może drobny problem to mój telefon zaczyna „siadać”, nie działa tak jakbym chciała.?
Ale koniec narzekania, jak zwykle damy radę ?? a tak naprawdę to spędziliśmy tu piękny czas??
Dobrej nocy??

 

M-c sierpień

M-c sierpień

Dzień 59 – 1.08.2019r. – 19km

CAMPING BALATONTOURIST, Balatonlelle, Szolosgyorok, LENGYELTOTI
We wtorek zdarzyła się niesamowita historia. Rano na priv. przeczytaliśmy wiadomość od Pawła i Doroty – jesteśmy niedaleko Was, za chwilę jesteśmy z maścią Voltaren max i czymś ciepłym do zjedzenia. No i za chwilę spotkaliśmy się z naszymi Aniołami z Polski, w dodatku z Bielska Białej. Rejon Bielska i Goczałkowic to dla nas jakieś „zagłębieanielskie”, sami dobrzy ludzie. Dziękujemy Dorocie i Pawłowi za mile spędzone chwile, maść i smakołyki z Polski. Zadziwiające jest to, że kilkunastominutowa, sobotnia, w dodatku przypadkowa znajomość zaowocowała kolejnym spotkaniem i konkretną pomocą.
Wielkie dzięki ?? Doroto i Pawle
Czwartkowe pielgrzymowanie rozpoczęliśmy dość późno, bo o 8.30 po wymeldowaniu w recepcji i przygodzie z moim telefonem. Moja przypadłość to zostawianie w różnych miejscach, przeróżnych przedmiotów. Tym razem padło na komórkę – Wielkie dzięki dla chłopaka i dziewczyny z recepcji ?? Komórka znalazla się, była opisana opieczętowana w kopercie!!!
1 sierpnia to ważny dzień dla naszego narodu. Cóż może zrobić pielgrzym, jedynie pomodlić się za tych wszystkich co walczyli za wolną Ojczyznę i ginęli
Od rana świeciło słońce, było ciepło i przez ok.4 km wędrowaliśmy wzdłuż Balatonu drogą rowerową. Ale tym razem droga nie była tak ciekawa, gdyż wybrzeże było zabudowane prywatnymi wilami i domami wczasowymi. W Balatonlelle skręciliśmy w stronę Lengyeltoti, szliśmy drogami asfaltowymi wśród winnic i pól kukurydzy. Dzisiaj śpimy na plebanii przy kościele św. Jakuba w Lengyeltoti dzięki pomocy trzech pań. Po dojściu do kościoła okazało się, że ksiądz jest na wakacjach – kościół i plebania zamknięte. Ale zaopiekowały się nami p.doktor pediatra Andrea i jej asystentka Rita. Wykonały kilka telefonów do księdza i w różne miejsca. Za chwilkę zjawiła się trzecia pani Eriko i zaprowadziła na plebanię. Mamy fajne miejsce do spania, jest łazienka, dwa pokoje na spotkania z dziećmi i młodzieżą i kuchnia.
A p.Eriko, zapewne gospodyni na plebani to niesamowita osoba. Pomimo zapewnień,że mamy co jeść zrobiła kawkę, ciepły posiłek i przyniosła”wałówkę” na jutrzejszy dzień. Dziękujemy Andrei, Ricie i Eriko
Bóg jest Wielki!!! Wierzymy, że to wszystko dzięki wstawiennictwu św. Jakuba!

 

 

Dzień 60 – 2.08.2019r. – 20 km

LENGYELTOTI, Somogyvar, OSZTOPAN
Prognozy pogody nie były optymistyczne, zapowiadano burze i deszcze. Decyzja podjęta wychodzimy wcześnie i idziemy wersją „szosową”. Na plebani wypiliśmy tylko herbatę i ruszyliśmy w drogę. Otoczenie kościoła św. Jakuba było bardzo zadbane, były kapliczki z drogą krzyżową, piękne wejście z innej strony do świątyni. Na Węgrzech przy kościołach i na rozstajach dróg zawsze są kamienne krzyże, często z XIX czy początku XX wieku a bywają i z XVIII. Dużo spotykaliśmy tablic i pomników upamiętniających wydarzenia historyczne, zwykle przy tablicach z nazwiskami poległych są rzeźbione drewniane totemy.
Dzisiejsza wędrówka była pod znakiem ucieczki przed burzą, na odpoczynek zatrzymaliśmy się w ładnie położonej miejscowości Somogyvar i na grobli nad stawem.
Do Osztopan dotarliśmy dość wcześnie, dosłownie w ostatnim momencie uciekliśmy przed burzą. Zdążyliśmy dojść do kościoła pw. Św. Magdaleny i rozpętała się burza i ulewa. My schroniliśmy się w przedsionku kościoła. Niestety okazało się, że plebani nie ma, bo to kościół filialny. Były trzy rozwiązania: iść dalej choć leje, zostać i spać w przedsionku kościoła mimo, że woda się wlewała przy deszczu, po trzecie szukać miejsca na nocleg w Osztopan.
Pomimo deszczu Zbyszek poszedł zasięgnąć języka, był na poczcie, w barze, w Markecie Coop. Dzięki telefonom wielu ludzi mamy nocleg. Sprawa nawet oparła się o Burmistrza Osztopan.
Przy załatwianiu noclegów na takiej pielgrzymce jak nasza trzeba wykazać się inicjatywą i pomysłami a przy tym mieć dożo cierpliwości i pokory w przyjmowaniu tego co nam los daje.
Śpimy w remontowanym starym domku . Mamy pokój z 2 tapcznikami, wyremontowaną łazienkę a w Coopie dokupiliśmy troszkę jedzenia na jutro, bo to sobota.
Dzisiaj wielkie podziękowania kierujemy do:
sprzedawczyń z Coopa a zwłaszcza p.Onito to dzięki niej mamy gdzie spać, chłopaka z baru, Burmistrza Osztopan i pana który przyjął nas na nocleg. ????

 

Dzień 61 – 3.08.2019r. – 24 km

OSZTOPAN, Bodrog, Sornyepuszta, Somogysard, KISKORPAD
Rano po lekkim śniadaniu – herbacie, jogurcie i rogaliku udaliśmy się w sobotnie pielgrzymowanie. Pierwszą miejscowością przez którą przechodziliśmy był Bodrog, za wysokim żywopłotem zauważyliśmy potężny ośrodek Babtystów a koło niego kilka autokarów. Z tej miejscowości dalej wędrowaliśmy polną drogą wśród pól i dalej w lesie. Po wczorajszych burzach i ulewach była to błotna droga. Po przejściu 7 km tej drogi nasze buty i spodnie wyglądały okropnie ale nasze trekkingi dały radę. Trochę słońca, wiatru, wody i wszystko wróciło do normy. Następna miejscowość Sornyepuszta to jakby inny świat, pierwszy obiekt to bardzo przykry widok zrujnowanego kościoła. Kilka rozpadających się gliniano – ceglanych budynków to cała wioska. Był to obraz zanikającego świata, gdzieś blisko granicy z Chorwacją.
W Samogysard w ostatnim momencie udało nam się zrobić zakupy i wstąpić do baru.
Po południu znowu padało i była burza, nam i tym razem udało się dotrzeć przed burzą do miejscowości gdzie mieliśmy nocować.
Dzisiaj nocujemy, można powiedzieć, że prawie pod chmurką bo pod wiatą w miejscowości Kiskorpad przy Agroturystyce u Karoly i Anity. Po dojściu na miejsce okazało się, że nie ma wolnych pokoi. Zbyszek zażartował, że może choć kawałek podłogi. Pan Karoly zaproponował garaż lub wiatę. Gospodarze to otwarci, życzliwi sympatyczni ludzie a my dostaliśmy coś więcej niż kawałek podłogi – materac z prześcieradłem, placuszki z cukini w cieście naleśnikowym, butelkę pysznego, świeżego krowiego mleka, wiaderko ekologicznych jabłek oraz kąpiel w basenie?
W Kiskorpad jest kościół ale reformacyjny – kalwiński. Zewnętrznie od kościoła katolickiego różnią się tym, że na wieży mają zamiast krzyża gwiazdę Dawida( przez niektórych trochę złośliwie nazywaną „buzdyganem”). Takich kościołów było dość dużo w Słowacji przy granicy z Węgrami.
Serdecznie dziękujemy za wszystko p.Karoly i p.Anicie ??

Dzień 62 – 4.08.2019r. – 24 km

KISKORPAD, Gige, Kadarkup, Hencse, LAD
Dzisiaj wcześnie opuściliśmy agroturystykę, spanie pod wiatą okazało się całkiem niezłe. Zadaszenie ochroniło nas przed deszczem, śpiwory przed zimnem a ogrodzenie dawało poczucie bezpieczeństwa. Pierwsze śniadanie zjedliśmy przy pomniku w Gige. Niedzielne pielgrzymowanie było pod znakiem spijanych kawek, czekolady, lodów i węgierskiej zupy gularzowej. Tereny, którymi obecnie pielgrzymujemy są dla nas dość trudne, miejsc noclegowych brak, kościoły zwykle pozamykane, plebanii brak. Liczyliśmy, że po dojściu do Lad trafimy na Mszę św.. Owszem Msza w kościele była ale rano dla grupy młodzieży przebywającej w schronisku.
Niedzielny nocleg mamy w Lad w schronisku przy Plebani i Kościele pw. Św.Józefa. Po dojściu na miejsce trafiliśmy na grupę młodzieży, która wraz z opiekunami opuszczała schronisko. Teraz jesteśmy sami, mamy wszystko to co pielgrzym potrzebuje a nawet więcej bo w schronisku jest mała kaplica!
Dziękujemy ks.Proboszczowi z Lad za przyjęcie na nocleg ??

Dzień 63
LAD, Homokszentgyorgy, Szurok, KOLLEGIUMA BARCS – KOZEPRIGOC – 25 km

Po śniadaniu z naszych i schroniskowych wiktuałów a było ich mnóstwo jak choćby miód i dżemy własnej roboty, wyruszyliśmy na trasę ostatniego dnia na Węgrzech. W pierwszej miejscowości na H ( nazwa trudna do wymówienia i napisania) wstąpiliśmy do pierwszego napotkanego baru. Na Camino trzymamy się zasady, że pierwszy napotkany bar jest najlepszy a dlaczego? – bo następnego może już nie być. Przy płaceniu rachunku Pani zapytała dokąd tak wędrujemy? Gdy usłyszała, że do Jerozolimy obdarowała nas sokami. Dziękujemy p. Klarze za życzenia dobrej drogi i soczki
Dzisiaj szło nam się dobrze, pomimo 27′ gdyż wiał chłodny wiaterek a droga była prawie pusta. Można było ze spokojem odmawiać różaniec. Zwykle modlimy się w intencjach swoich i powierzonych nam w realu i przez Facebook ale także za zmarłych – dzisiaj szczególnie za zmarłego ojca naszego proboszcza ks. Krzysztofa.
Na noclegu jesteśmy w Kolegium KOZEPRIGOC. To taki zespół szkół leśnych dla 500 uczniów. Dziękujemy nauczycielowi Thomasowi za załatwienie nam noclegu na hali sportowej. Internat jest w remoncie a szkoła zamknięta? Wielkie dzięki dla Thomasa i jego żony??
Dzisiaj przekroczyliśmy 1 tysiąc kilometrów??

Dzień 64 – 6.08.2019r. – 21 km

KOLEGIUM KOZEPRIGOC, Barcs, Terezino Polje, Gornje Bazje, Kapela Dvor, Bikana, VIROVITICA
Dzięki informacji od Thomasa o kantorach i marketach w Barcs mogliśmy dzisiaj wyjść później. Po 5 km dotarliśmy do Barcs, dokonaliśmy tam wymiany forintów na kuny i uzupełniliśmy zapasy na drogę. Przekroczyliśmy granicę po godz. 9.30 ale w odróżnieniu od poprzednich granic tym razem sprawdzano paszporty dokładnie u Węgrów jak i w Chorwacji. W jednej z miejscowości wypiliśmy pierwszą kawę i herbatę w Chorwacji. Były też sympatyczne zdarzenia, gdy kupowaliśmy brzoskwinie pan dołożył nam dwie a podczas odpoczynku pod drzewkiem przyszła dziewczyna i przyniosła zimną wodę. Za chwilkę mama przyniosła kawę i zaproszono nas na obiad. Nadziewane papryki były pyszne.
Dziękujemy Iwanie i jej mamie Debora za gościnę i otwarcie na drugiego człowieka??
Dzisiaj śpimy w salce przy Klasztorze Franciszkanów we Virovitica. Tutaj spotkała nas niespodzianka, okazało się, że na noclegu spotkaliśmy Szymona z Polski z okolic Krakowa a dokładnie z Krzeszowic, który tak jak my pielgrzymuje do Meczugorie. Razem byliśmy na wieczornej Mszy św.w Kościele sw. Rocha.
Dziękujemy Fanciszkanom za przyjęcie na nocleg?? wody i soczki ??

 

Dzień 65 – 7.08.2019r. – 22 km

VIROVITICA, Milanovac, Jasenas, Removac, DULOVAC
W dzisiejszą drogę wyruszyliśmy w trójkę z Szymonem pielgrzymem do Medzugorie. W Milanovac weszliśmy na krótką modlitwę do otwartego kościoła. Dalej trasa wiodła wzniesieniami to w dół, to w górę i tak do końca odcinka. Po drodze mijaliśmy prawie opuszczone miejscowości, co drugi dom to ruina. Widzieliśmy spichlerze troszkę przypominające te z Hiszpani – horreo. Szymon podczas wędrówki znalazł dla siebie pielgrzymi kostur. Po dojściu do Dulovac wstąpiliśmy do caffe bar i był to pietwszy po 22 km bar. Wypiliśmy kawki i herbatę i zasięgnęliśmy języka na temat możliwości noclegowych. Pensjonatów nie było i poradzono tak zresztą jak mieliśmy w planach udać się na plebanię do żupanika czyli księdza.
Dzisiaj śpimy w budynku Zawodowej Straży Pożarnej w DULOVAC. Mamy dach nad głową, jesteśmy wykąpani w ciepłej wodzie (choć pod prysznic trzeba było przechodzić przez przeszkody – wóz strażacki.)
Serdecznie dziękujemy ks.Josipowi za zorganizowanie dla nas noclegu (plebania w remoncie)i pyszne lody, państwu z kawiarni za zapłacenie za nas rachunku, p.Danieli z córką Laną i p. Ines za kolację – spaghetti i zupę.
Bóg zapłać ???

 

Dzień 66 – 8.08.2019r. – 22km DULOVAC, Katinac, Vieliki Bastaj, Gornja Vrijeska, Vukovije, DARUVAR
O 6.30 poszliśmy na plebanię oddać klucze od strażnicy i po stemple do paszportu pielgrzyma. Po uzupełnieniu zapasów ruszyliśmy w dalszą drogę. Dzisiaj szliśmy drogą główną z Dulovac i przechodziliśmy przez wioski, gdzie co drugi dom był opuszczony i w ruinie. W miejscowości Katinac widzieliśmy nieczynny dworzec kolejowy ze śladami kul. W miejscowości Vieliki Bastaj my poszliśmy do baru na kawę a Szymon poszedł dalej. Bar okazał się sklepem ale p. Marian zaproponował, że mamy chwilę poczekać i kawa będzie. Była kawa zaparzona w tygielku, ekologiczne arbuzy, ciasto własnego wypieku i woda. Przede wszystkim było to spotkanie z otwartymi ludźmi, ciekawymi tego, dokąd tak pielgrzymujemy? Serdecznie dziękujemy p. Marianowi, jego mamie, sprzedawczyni i klientom sklepu a nawet Josipovi lokalnemu politykowi za miłe spotkanie?? Dziś było tylko jedno większe podejście do wioski Gornija Vrijeska. Od miejscowości Vukovije poszliśmy drogą lokalną w kierunku kamieniołomów i dalej do Daruvar.
Na plebani przy kościele św. Trójcy spędzamy dzisiejszą noc. Ksiądz Anton jest niesamowity,świetnie mówi po angielsku i jest bardzo otwarty na drugiegi człowieka a przecież miał swoje sprawy do załatwienia.Śpimy na salce w domu parafialnym, prysznic byl na plebanii, jedzenia tyle, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego zjeść. Byliśmy na Mszy św. na której ksiądz o nas opowiedział i wszyscy modlili się za pomyślność naszej pielgrzymki. A po mszy kolejne niespodzianki ksiądz ze swoim rodzeństwem przyniósł kolejne zapasy i dla mnie materac i pościel.
Serdecznie dziękujemy księdzu Antonowi i jego rodzinie za przyjęcie na nocleg i zaopiekowanie nami???

 

Dzień 67 – 9.08.2019 r. – 25 km

DARUVAR, Doljani, Kip, Badljevina, Omanovac, Pakrac, LIPIK
Wczoraj był taki wspaniały dzień a dziś od rana męczyła mnie migrena. U facetów natomiast wszystko ok. Pomimo problemów wyruszyliśmy już po godz.6 na trasę. Od kilku dni mamy temperaturę powyżej 30′ ale w południe w słońcu temperatura odczuwalna jest o kilka stopni wyższa. Dzisiaj ponownie wędrowaliśmy szosą, było wchodzenie i schodzenie i tak wielokrotnie. Przechodziliśmy przez kilka wiosek i można było zauważyć, że domy są bardziej zadbane i bogatsze ale oczywiście zdarzały, się domki opuszczone. Dzisiaj niektóre wioski łączyły się prawie ze sobą, nam w pewnym sensie chodniki i drogi rowerowe w miejscowościach ułatwiały pielgrzymowanie – po prostu było bezpiecznie. Na postoju przy zamkniętej restauracji my zostaliśmy dłużej a Szymon poleciał do przodu. Ustaliliśmy,że wychodzimy razem a później każdy wędruje tak jak mu zdrowie i siły pozwalają. W końcu Szymon ma 28 lat a my po 66. My lubimy wstępować do barów na kawę i herbatę a Szymon niekoniecznie. Na etno postoju spotkaliśmy młodego rowerzystę Iwana, było to bardzo sympatyczne spotkanie?
Dzisiaj jesteśmy na noclegu przy nowym kościele pw Św. Franciszka z Asyżu w miejscowości Lipik. Sama miejscowość wywołała mieszane uczycia, bardzo dużo domów miało ślady po kulach. Nocleg załatwił nam ks. Anton z Daruvar zadzwonił do swojego przyjaciela z Lipik – dziękujemy ???
Dziękujemy ks.Józefowi za serdeczne przyjęcie, jedzonko i nocleg w pensjonacie??????

Dzień 68 – 10.08.2019r. – 20 km

LIPIK, Donjicaglic, Bielanovac, Biela Stijena, Trinakovac, Benkovac, Cage, OKUCANI
Po śniadaniu i zrobieniu kilku zdjęć z balkonu pensjonatu ruszyliśmy dalej. Od rana wędrówka sprawiała przyjemność, był miły przyjemny chłód. Mijaliśmy kolejne wioski z domami zadbanymi i opuszczonymi. Wg map dzisiejszy odcinek nie przewidywał barów i sklepów. Jakże miłe było zaskoczenie, gdy po 9 km pojawił się hotel. Była więc kawa herbaty zielone z miodem.Po krótkim odpoczynku Szymon powędrował dalej a my jeszcze zostaliśmy na tarasie restauracji. Niestety koło południa zaczął się robić coraz większy upał.
W miejscowości Cage w jednym z domów było wesele i zostaliśmy zaproszeni przez mamę panny młodej na poczęstunek – napoje i jedzenie. W pewnym momencie wszyscy wstali i zaczęli odmawiać modlitwy – Ojcze nasz, Zdrowaś Mario i inne. Przyjechał też zespół, świetnie było posłuchać ich muzyki. Po paru chwilach pożegnaliśmy weselników i udaliśmy się na nocleg do Okucani. Dzisiejsze pielgrzymowanie było spokojne dzięki SMS – Drodzy pielgrzymi macie nocleg w hotelu nad kawiarnią Matteo. Po praniu i kąpieli oraz krótkim odpoczynku udaliśmy się na Mszę św. do kaplicy przy domu opieki, który prowadzą siostry ze Zgromadzenia Krwi Chrystusa. Po mszy siostry zaprosiły na obiadokolację.
Serdecznie dziękujemy proboszczowi Franciszkaninowi o. Mario za załatwienie noclegu??? oraz s. Lilianie za poczęstunek ???

Dzień 69 – 11.08.2019r. – 15km

OKUCANI, Dubovac, Novivaros, GRADISKA
Dziś krótki odcinek bo niedziela, postanowiliśmy, że zostajemy w Gradiska. Wstaliśmy wcześnie i dzięki temu bardzo dobrze nam się szło. Zapowiadano 34′ i właściwie szliśmy po prostej drodze bez przewyższeń. Zrobiliśmy sobie dwie przerwy, jedną śniadaniową i drugą kawowo-herbacianą przy stacji benzynowej. Granice Chorwacko – Bośniacką przeszliśmy bez problemu ale nasze paszporty sprawdzano. Jesteśmy przy kościele św. Rocha w oratorium. Mamy gdzie spać, umyć się i jest kuchnia ale dziś niedziela więc byliśmy na obiedzie w pobliskiej restauracji.
Dziękujemy żupnikovi Trapiście za przyjęcie na nocleg ???i p. Nedzie za kawę i herbatę oraz wytłumaczenie co i jak. Pani Neda ma korzenie polskie ??a cała jej rodzina mieszka w Bolesławcu.
Jako, że jesteśmy w Bośni ze względu na drogi internet, wpisy z kolejnych dni będziemy umieszczać jak będzie Wi-Fi.?
Pólnocna Chorwacja pozostanie w naszej pamięci jako kraj otwartych i życzliwych ludzi, uśmiechniętych pozdrawiających???. To dzięki tutejszym księżom na noclegi nie musieliśmy wydawać pielgrzymie pieniążki?a były to noclegi przeróżne, od podłogi w salkach parafialnych po pensjonaty i hotele. Dziękujemy?? ?
Dzisiejszy wpis udało się wstawić dzięki Wi-Fi w pobliskim caffe bar.

Dzień 70 – 12.08.2019r. – 22 km

GRADISKA, Brestovcina, Dubrave, Nova Topola, ALEKSANDROVAC
Dziś pierwszy dzień pielgrzymki w Bośni. Po zjedzeniu jogurtów i bananów ok.5.15 wyruszyliśmy w drogę. Trasa wiodła cały czas przy drodze szybkiego ruchu i od godz. 9 coraz to bardziej świeciło słońce a nie było gdzie się schować. Jedyne miejsca to bary, kawiarnie czy restauracje. Całe szczęście, że gdzieś w 80% trasy, przy szosie była ścieżka lub chodniki i przez to czuliśmy się bezpiecznie. Był też jeden otwarty kościół w Nova Topola a przy nim mapa z kościołami i klasztorami w kierunku do Banja Luka.
Dzisiaj na noclegu jesteśmy przy crkva sv. Ivana Krstitelja, samostan sestara Klanjateljica Krvi Kristove (Centar Marijanovac) w Aleksandrovac. Jest tutaj zamknięty ośrodek dla narkomanów i nie bardzo można tutaj zostać. Ale siostra przyniosła wodę, ciasteczka i czekolady i wskazała miejsce gdzie mamy poczekać na decyzję.
Hura!!! Pozwolono nam zostać, śpimy w osobnym budynku, w pokojach na łóżkach, są prysznice, salka na spotkania. Jest super ??? tylko gorąco a na dworze jeszcze 37′ a siostry udostępniły nam wi-fi!!!
Serdecznie dziękujemy siostrom ze Zgromadzenia Krwi
Chrystusa a szczególnie s.Marianie za przyjęcie na nocleg i ugoszczenie???
Siostry z Marijanowac pozdrawiają siostry z Częstochowy??

Dzień 71 – 13.08.2019 – 28 km

ALEKSANDROVAC, Kobatovci, Laktasi, Trapisti, BANJA LUKA
Rano po 5 wolontariusz z ośrodka przkazał nam prowiant na drogę i zamknął dom w którym spaliśmy. Siostra Mariana dała nam także „kalorie” na drogę czyli ciastka i cukierki. Dzisiaj było pochmurno i niższa temperatura a więc teoretycznie powinno się dobrze wędrować. Czasami pojawia się jednak coś nieoczekiwanego, co utrudnia pielgrzymowanie – u mnie to migreny (jedynie cini mi pomaga). Do Laktasi szliśmy przy drodze szybkiego ruchu, za mostem skręciliśmy w drogę poboczną i wędrowaliśmy wzdłuż rzeki Vrbas. O drugiej dotarliśmy do klasztoru Trapistów ale niestety nie przyjęli nas tłumacząc, że jest ich tylko 2 i nie przyjmują pielgrzymów. Poinformowali nas,że mamy pójść do Franciszkanów w Banja Luka ale to następne 3.5 km i nie ma gwarancji, że nas przyjmą. Zawsze to człowiek jest ważny, jego podejście do drugiego człowieka, wrażliwiść i nieważne z jakiego jesteśmy kraju. Oczywiście były problemy, było źle ale pomogli seminarzyści Mario i Albert, przywołali szefa, no i jesteśmy w oratorium przy klasztorze. Przyniesiono nam jedzenie, byliśmy na Mszy św. , jesteśmy wykąpani, mamy dostęp do wi-fi. Bóg jest dobry a Świat piękny!!!
Dziękujemy Franciszkanowi ojcu pełniącemu rolę gwardiana za przyjęcie na nocleg???, seminarzystom za wrażliwość i pomoc wszelaką???

Dzień 72 – 14.08.2019.r. – 20 km

BANJA LUKA, Novoselija, Jagare, VRBAS KAMP
W nocy padał deszcz i była burza, niestety rano też padało. Postanowiliśmy, że jednak idziemy???. Banja Luka to rozległe miasto, po przejściu kilku kilometrów zaczęło grzmieć i deszczyk zamienił się w ulewę. Udało się nam przeczekać najgorsze na przystanku i dalej powędrowaliśmy a gdy znowu zaczęło mocniej lać wstąpiliśmy do restauracji. Było to miejsce klimatyczne, pełne różnych starych „skarbów” i pięknie położone nad rzeką. Następny przystanek to cerkiew. Dotychczas wędrowaliśmy z lewej strony rzeki drogą asfaltową przez wioski. Od cerkwi musieliśmy przejść przez most na drogę szybkiego ruchu, która wiodła kanionem, z jednej strony rzeka, przepaść droga i skały. Przez ponad 5 km było bardzo niebezpiecznie, zresztą przez jakiś czas ruch był wstrzymany ze względu na wypadek ale widoki i kolor rzeki – coś wspaniałego ?.
Dzisiaj śpimy na Vrbas Kamp w czteroosobowym drewnianym domku. I tu wielka niespodzianka spotkaliśmy Mateusza z Konina, który pielgrzymuje pieszo do Medzugorie. Świat jest wspaniały i pełen niespodzianek. Gdyby nie deszcz pewnie byśmy się nie spotkali, a tak na jednym małym kempingu spotkanie 4 Polaków i to pielgrzymujących pieszo do Medzugorie. Mateusz to „ścigacz” idący z małym plecakiem i wózkiem ale troszkę inna trasą. Nasi obaj pielgrzymi zakończyli pewien rozdział życia zawodowego i są przed nowymi wyzwaniami. Piszę ten post wieczorem ale nie można wstawić, gdyż jest tu słaby zasięg przez góry. Jest międzynarofowe towarzystwo,gra bałkańska muzyczka,śpiewa lokalny artysta bo,są 7 urodziny Vrbas Kamp i mamy od właścicieli darmowe kawy i napoje oraz utwór zadedykowany nam ale pomału trzeba pójść, bo jutro następny odcinek???.
Dzięki Ci Boże za wszystko???? a Świat jest piękny pełen niespodzianek????

Dzień 73 – 15.08.3029 r. – 28 km

VBARS KAMP, Krupa na Vrbasu, Bocac, Dabrac, MOTEL MANDIKO
Rano pożegnaliśmy się z Mateuszem i udaliśmy się w dalszą drogę. Mateusz realizuje swój plan dojścia do Medzugorie, będzie robił tak jak dotychczas więcej kilometrów, mniej przerw na odpoczynek i wychodzi później. Rano było dość chłodno, zatrzymaliśmy się w pierwszym barze aby wstawić post na Facebooka, wypić herbaty zielone, kawę a Zbyszek i Szymon czekoladęi. Dzisiejsze przejście to wędrówka kanionami i dwoma dolinami, było też łagodne podejście. Przejście kanionami nie należy do najłatwiejszych, w pewnych miejscach droga się zwęża, pobocza brak, prawie cały czas jesteśmy narażeni na potrącenie. Przy drodze widzieliśmy mnóstwo granitowych tablic poświęconych tym, którzy zginęli na tej drodze. Gdy odpoczywaliśmy w pewnej karczmie nadszedł Mateusz, krótko porozmawiał i poszedł dalej. My zostaliśmy bo chcieliśmy spróbować specjalność karczmy – jagnięcinę z rożna. Po drodze minęliśmy dwie wodne elektrownie.
Dzisiaj były problemy z noclegiem, kościołów brak, była tylko serbska cerkiew ale bez plebanii. Jeden motel nieczynny,w drugim komplet gości, dopiero w trzecim nas przyjęto i to po cenach caminowych.
Śpimy w Motelu Mandiko, właściciele to bardzo mili ludzie, byli w Polsce. Tutejszą specjalnością są sery. A na koniec znowu niespodzianka, w Motelu jest Mateusz, ma problemy gastryczne i prawdopodobnie zostanie tutaj jutro.
Dziękujemy właścicielom za przyjęcie na nocleg ????

Dzień 74 – 16.08.2019 r. – 25 km

MOTEL MANDIKO, Podmilacje, Prudi, JAJCE
My jak zwykle wyszliśmy rano, chłopacy zdecydowali ,że wyjdą póżniej ze względy na problemy zdrowotne Mateusza. Szymon postanowił pomóc koledze, wielkie brawa? dla niego. Rano było zimno, tylko 10′ i tak prawie 16 km wędrówki kanionem w chłodzie. Były też tunele, chyba siedem, najdłuższy miał tylko ok.300 m. Mijaliśmy też dwie hydroelektrownie, przy jednej spotkaliśmy ochroniarza, który zainteresował się dokąd wędrujemy i ile mamy lat.
W Podmilacje byl remontowany nowoczesny kościól św.Iwana i stary kościólek św. Iva. Bardzo sympatyczne zdarzenie miało miejsce w Prudi w kawiarni jeden z gości Ilia zapłacił za nasz rachunek.
Dzisiaj jesteśmy w Jajce, bardzo ładnej miejscowości ale z noclegiem, pojawiły się problemy. W Jajce jest klasztor Franciszkanów i myśleliśmy, że jakaś salka, oratorium się znajdzie dla piekgrzymów, tym bardziej że umówiliśmy się z chłopakami. Niestety mimo glejtu i paszportu pielgrzyma nie przyjęto nas. Dano nam trochę jedzenia i pieniądze na hostel. Dzięki i za to??
Nam jednak nie o to chodziło, wstyd nam było przed tymi młodymi chłopakami, bo to my namówiliśmy ich by tam przyszli. Szymon i Mateusz śpią w namiotach, natomiast po długich poszukiwaniach śpimy w pensjonacie naprzeciw meczetu.
Wieczorem spotkaliśmy się z Szymonem na herbatce, pogadaliśmy i ustaliliśmy co dalej.
Dzięki Szymon za wspólną wędrówkę, wkońcu to przez 10 dni razem pielgrzymowaliśmy??

Dzień 75 – 17.08.2019r. – 18 km

JAJCE, Kamenice, Vinac, Kasumi, AUTO KAMP – TORLAKOVAC
Dzisiaj i jutro krótsze odcinki, postanowiliśmy dłuższy odcinek podzielić na dwie części. Jest sobota a jutro niedziela więc troszkę mniej kilometrów. Żal było opuszczać tak piękne miejsce ale droga wzywa. Już o 5.00 obudził nas śpiew muezina z pobliskiego meczetu. Dziś gdy pielgrzymowaliśmy dogonili nas Szymon i Mateusz. I tak wspólnie dotarliśmy do Vinac, my poszliśmy na kawę do restauracji a chłopacy pognali dalej. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy w Medzugorie. Dzisiaj trasa nadal wiodła wzdłuż rzeki Vrbas ale nie było kanionów i krajobraz nieco inny. Mijaliśmy miejscowości ale po drugiej stronie rzeki. Kościołów brak, natomiast są meczety i minarety.
Nocleg mamy w Auto Kamp ale w pensjonacie. Wszystko wygląda na opuszczone gdy usiedliśmy przed restauracją zjawił się pan i powiedział, że pensjonat jest czynny. Mamy nocleg w cenie caminowej – pokój 2-osobowy a łazienka osobno. Po drugiej stronie drogi rzeka. Tylko jedzenia tu nie ma, całe szczęście, że wczoraj w markecie zrobiliśmy zapasy. Myślę, że śpimy u muzułmanów, bo to takie tereny.
Bóg zapłać?? tym osbom co przyjęły nas na nocleg!

Dzień 76 – 18.08.2019 r. – 16 km

AUTO KAMP TORLAKOVAC, Babin Potok, Restaurant 6 Brace, DONJI VAKUF
Rano nie chciało nam się jeść śniadania, więc uszykowaliśmy kanapki i poszliśmy w trasę. Przyjemnie było założyć wyprane rzeczy. Codziennie pierzemy bieliznę i koszule, spodnie jak są odpowiednie warunki. Dalej wędrowaliśmy przy rzece Vrbas, super są ranne widoki, zwłaszcza mgieł unoszących się nad górami i dolinkami. Po 7 km dotarliśmy do restauracji i zjedliśmy pierwsze śniadanie i chyba oszaleliśmy bo skonsumowaliśmy zupę z chlebem, wypiliśmy zieloną herbatę, czekoladę i ja kawę a Zbyszek drugą herbatę. Po takim śniadaniu szybko dotarliśmy do Donji Vakuf i zaczęliśmy szukać noclegu. Byliśmy nawet w meczecie, jeden pan próbował nam pomóc ale nie było immana. W końcu załatwiliśmy nocleg w „podupadającym” hotelu. Udało się nawet dość znacznie zbić cenę.
Mamy kontakt z chłopakami, są 22 km przed nami. Niestety i młodym zdarzają się kontuzje i problemy zdrowotne. Szymon ma kłopoty ze stopą a Mateusz z żołądkiem. Na szczęście mają nocleg w klasztorze.
Jesteśmy w miejscowości gdzie są 3 meczety i cerkiew ale kościoła katolickiego brak?. Jest nam przykro, że w niedzielę i czwartkowe święto nie byliśmy na Mszy św.
Wiele osób pyta kiedy będziemy w Medzugorie? My zaplanowaliśmy, że dopiero w niedzielę wieczorem.
Serdecznie dziękujemy za komentarze, polubienia, słowa wsparcia. Pamiętamy o naszej rodzinie, przyjaciołach i znajomych w realu i tych z Facebooka
Dziękujemy ?? ??

Dzień 77 – 19.08.2019 r. – 23 km
DONJI VAKUF, Kopcic, Bugojno, Zlavast, HUMAC
O 5.00 obudził nas śpiew muazina z pobliskiego minaretu. Na dalszą pielgrzymkę wyszliśmy wcześnie po małym śniadaniu. Miasteczko było senne, gdzie niegdzie było widać tylko leżące na ulicy psy, podobnie jak w Jajce. Początkowo szliśmy promenadą przy rzece Vrbas i dalej przez ponad 5 km poboczną drogą, wybraliśmy tą trase bo była mgła i wędrówka drogą szybkiego ruchu byłaby jeszcze bardziej niebezpieczna. Gdy tak sobie szliśmy nagle zatrzymał się samochód – chłopak był bardzo ciekaw dokąd to tak wędrujemy. W ogóle dzisiaj dość często ktoś nas pozdrawiał, pytał o naszą pielgrzymkę. W miejscowości Bugojno trafiliśmy na kościół pw. Antoniego Padewskiego, był też cmentarz z kaplicą. Oczywiście nadal przeważają meczety, no i jest to teren wielokulturowy. Zrobiliśmy niezbędne zakupy w aptece i sklepie sportowym. W hotelu zostawiliśmy jedną zmianę bielizny i skarpetki? , po prostu zapomnieliśmy zabrać pranie.
Od rana było chłodno i szliśmy w kurtkach w południe natomiast zrobiło się bardzo gorąco.
Wychodząc z Bugojno zostaliśmy zaproszeni do warsztatu na kawę
Dzisiaj śpimy w domu parafialnym przy Żupa Srca Marijina Skopaljska Gracanica – Humac.
Mieliśmy wielkie szczęście, gdyż kilka minut później nie zastalibyśmy księży. Przyjęto nas, poczęstowano kawą, herbatą i owocami. Zaproponowano abyśmy się wykąpali na plebanii i obdarowano nas słodyczami, sokami, orzeszkami. Przeproszono, że mają ważny wyjazd do Sarajewa ale dostaliśmy klucze do domu obok plebanii i kościoła. Jesteśmy w pięknym miejscu, na wzniesieniu z którego roztacza się widok na całą dolinę. Obiekt jest nowy, nowoczesny, zadbany i czysty – dom, plebania i otoczenie kościoła.
Dziękujemy za przyjęcie na nocleg, zwłaszcza ks Tadeuszowi????
Dzień 78 – 20.08.2019 r. – 21 km
HUMAC, Pajic Polie, Gornji Vakuv – Uskoplje, RAMSKA KUCA
Już po 6.00 opuściliśmy nasze miejsce noclegowe przy Żupa Srca Marijina. W Humac nie było żadnego sklepu ani baru, więc wszystkie zapasy zjedliśmy na kolację, zostały tylko słodycze od księży ale na nie już nawet patrzeć nie mogliśmy a gdzie tu jeść. Idąc szukaliśmy sklepów z żywnością ale nic nie było. W pewnym momencie gdy skręciliśmy w poboczną drogę, jakaś pani z balkonu zapytała czy chcemy wypić kawę. Skorzystaliśmy z zaproszenia kawa okazała się śniadaniem – herbatą z miodem, chlebem z ziarenkami z masłem i miodem. Po chwili przyszła s. Serafina, córka państwa. Było bardzo miło i sympatycznie. Jeszcze przed chwilą nie mieliśmy nic, by za chwilę być nasyconym i gotowym do dalszej drogi. Jeszcze kilka zdjęć wymiana obrazków pamiątkowych i maili. Dziękujemy Maricy, Mirosławowi i s.Serafinie za miłe spotkanie i śniadanie????
Dzisiejsza droga przebiegała początkowo doliną, później za miejscowością Gornije były podejścia w górach. Przez ok. 10 km nic nie było, ratunkiem okazała się stacja benzynowa.
Na nocleg zostaliśmy w ładnym ale opuszczonym miejscu. Karczma nie działa, są tylko miejsca noclegowe. Udało się zbić cenę i mamy niezły nocleg może i taniej niż na Camino. Pan Piotr okazał się praktykującym katolikiem. Dostaliśmy różaniec, kawę, nasze rzeczy zostały wyprane w pralce, śpimy w pościeli, tylko słychać dzwonki krów pasących się nieopodal na łące.
Dziękujemy p.Piotrowi za różaniec, nocleg i zaopiekowanie się nami ????

Dzień 79 – 21.08.2019r. – 25 km

RAMSKA KUCA, Prozor, Lug, Gorica, Gracamica, GRACAC
Rano uszykowaliśmy kanapki na drogę i udaliśmy się w trasę. Po kilkuset metrach doszliśmy do motelu i dalej na przełęcz. Przy szosie spotkaliśmy „nasze” stado krów które spokojnie pałaszowało trawkę. Widoki z przełęczy były oszałamiające. Wczoraj było podchodzenie, natomiast cała dzisiejsza droga to schodzenie w dół długimi serpentynami do miasta Prozor i dalej do kanionu gdzie płynęła rzeka Rama. Po drodze minęliśmy Hydroelektrownię.
Środowe pielgrzymowanie to ludzie:
– dziękujemy ekipie ze stacji benzynowej Amirowi,Josipowi i Mirnie, która się nami zajęła, dzięki za kawkę, wodę i słodycze
– p.Mariji za wodę i telefony na plebanię i do znajomych aby załatwić nocleg
– rodzinie p.Buco, jego żonie Ljubica, córce Mateja i synowi Mato za otwartość i serdeczność, przyjęcie na nocleg, nakarmienie obiadem, kolacją….
Bóg zapłać za wszystko??

Dzień 80 – 22.08. 2019 r. – 26 km

GRACAC, Slatina, Mirke, Jablanica, Donja Jablanica, Rest. Komadinovo Vrelo, GRABOVICA
Dzisiaj był jeden z trudniejszych odcinków, do Jablanicy podchodziliśmy przy zalewie i przez ok 15 km nie było żadnej stacji benzynowej, baru czy restauracji. Jednak przelecieliśmy ten fragment drogi dość szybko. W Jaglanicy spotkaliśmy gościa, który chwalił się, że jego krewniak gra w piłkę nożną w Legii W- wa. Tutaj też zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę i wypiłam w końcu bośniacką kawę. Niestety za miastem był bardzo wzmożony ruch na drodze. Było pięknie lecz niebezpiecznie zwłaszcza gdy wyprzedzały się TIRy i inne samochody. Wszystkie trudy wynagradzały niesamowite widoki. Zdjęcia niestety nie oddają całego piękna drogi. W południe zrobiło się bardzo gorąco, więc zatrzymaliśmy się w bardzo ciekawym miejscu na małe co nieco. Na jednym z postojów zagadał do nas p. z Dubaju, koniecznie chciał przymierzyć mój plecak i przez chwilkę poczuć się pielgrzymem, jakież było jego zdziwienie, że tyle dźwigam (ok.11 kg). Po przejściu 26 km zdecydowaliśmy ,że zostajemy w Grabovica przy restauracji Konoba Vidova. Miejsc noclegowych nie ma, zaproponowano nam placyk pod namiot lub spanie na ławach na werandzie. Wybraliśmy werandę, niestety internetu nie ma? Post umieścimy jutro jeśli znajdziemy w restauracji lub barze wi-fi. Tutaj są góry, idziemy kanionem i nie wszędzie jest zasięg!
Jest fajnie, cykają cykady, mamy dach nad głową, jesteśmy „wykąpani” w umywalce?
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

Dzień 81 – 23.08.2019 r. – 26 km

GRABOVICA, Jezero, Salaskovac, Zeljusa, Potoci, SAMOSTAN SKOLSKIH SESTARA FRANJEVAKA
Skoro świt udaliśmy się w dalszą drogę, Zbyszek z czołówka aby było bezpieczniej. Po 7 km dotarliśmy do restauracji nad zalewem. Zjedliśmy śniadanie, wstawiliśmy post na profil i troszkę posiedzieliśmy, gdyż następna restauracja miała być dopiero po 14 km. Podobnie jak w poprzednich dniach wędrówka nie była łatwa, duże natężenie ruchu, obawa przed spadającymi kamieniami i w południe ponad 37′ i kilka tuneli .Ale daliśmy radę, odpoczynek zrobiliśmy przy zakladzie zajmującym się hodowlą pstrąga i nad zalewem. Gdy dotarliśmy do baru wypiliśmy mnóstwo napoi – soki herbaty kawę. W następnej zjedliśmy ich potrawę burek, doładowaliśmy smartfony i ruszyliśmy w drogę szukać noclegu. Wstąpiliśmy do kościoła ale poinformowano nas, że Żupnika nie ma i ośrodek Emaus też nie jest czynny. Poszliśmy dalej do samostanu franciszkanów.
Dzisiaj śpimy w super miejscu u sióstr Franciszkanek kilka kilometrów przed Mostarem. Przyjęła nas s. Franka w Centrum Duchowym przy klasztorze. Po uzgodnieniu z przełożoną s. Robertiną przyjęto nas, już nie wiemy po raz który pomógł nam certyfikat od Prymasa i credenciale pielgrzyma. Mamy pokój z łazienką i wyjściem na balkon. Zaproszono nas na kolację, jedliśmy w pokoju dla gości. Przyszła przywitać się przełożona i na pochwałę kolacji dpowiedziała, że mamy dobrą kucharicę?
Wszystko jest tutaj nowe i zadbane ale wielka szkoda, że stary klasztor z1899 roku został zniszczony w wyniku działań wojennych. Zostały tylko zniszczone budynki.
Dziękujemy Franciszkankom a szczególnie s. Franka i przełożonej Robertinie za przyjęcie i zaopiekowanie nami??
Jutro Mostar!

Dzień 82 – 24.08.2019r. – ok. 10 km.

SAMOSTAN W POTOCI, MOSTAR Dzień rozpoczęliśmy Mszą św. w kaplicy klasztornej u s. Franciszkanek. Po mszy siostry zaprosiły nas na śniadanie i kawkę. Po pożegnaniu z s.Franka udaliśmy się w naszą krótką drogę. Wczoraj udało się załatwić przez aplikację boocing.compokój w Pensjonacie Most za przyzwoitą cenę wręcz caminową. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy dzielić odcinka do Medzugorie na dwie części i zostaniemy w Mostarze. Jest to bardzo interesujące miasto, które bardzo ucierpiało w czasie wojny domowej. Nawet kamienny Stary Most , który przetrwał od XVI wieku został celowo zniszczony przez chorwacką armię. W 2004 roku został ponownie oddany do użytku a odbudowano go ze starych materiałów. Most już od czasów osmańskich był symbolem pojednania Wschodu z Zachodem. Po dojściu do starej części miasta okazało się, że trafiliśmy na zakończenie imprezy Red Bulla – skoków do wody z mostu. Było to coś niesamowitego oglądać młodych mężczyzn i kobiety wykonujących przeróżne odmiany skoków z dostawionej na środku mostu wieży.
Dzisiaj spędziliśmy dzień zwiedzając, oglądając zawody i odpoczywając.
Świat jest piękny?? cudownie jest mieć możliwość oglądania go z bliska??
Jutro Medzugorie??
Pozdrawiamy ??

Dzień 83 – 25.08.2019 r. – 30 km.

MOSTAR, Cule, Sretnice, Citluk, Potpolie, MEDZUGORIE
Tak więc po 66 dniach ??pieszej pielgrzymki i 83 dniach poza domem jesteśmy u Królowej Pokoju w MEDZUGORIE. Pokonaliśmy pomimo różnych zdrowotnych problemów 1444 km.
Ale od początku, na trasę wyszliśmy dość wcześnie i przez ok. 9 km do restauracji Krusevo ciągle było pod górkę. Tam po śniadaniu i dłuższym odpoczynku poszliśmy dalej. Jedynymi miejscami, gdzie można było odetchnąć od słońca były bary lub kawiarnie. Krajobraz zmienił się, to już inne górki, droga wąska ale daliśmy radę. O 16.00 byliśmy przed kościołem św. Jakuba. Zanieśliśmy tam wszystkie nasze i WASZE KOCHANI intencje.
Przyszedł jednak moment by pomyśleć o noclegu, informacja była czynna do14, poradzono nam by udać się do „Pomocy Maryi” organizacji skupiającej lekarzy i pielęgniarki. Niemiecki Zakon Maltański wspiera wolontariuszy, którzy udzielają pierwszej pomoc. Tam spotkaliśmy Martę wolontariuszkę z Polski. Marta zadziałała, wykonała kilka telefonów i mamy nocleg we włoskiej Oazie Mir.
Byliśmy na różańcu, Mszy św. i wieczornym czuwaniu do 21. Zdecydowaliśmy, że do ośrodka pojedziemy taksówką, gdyż 3.5km po ciemku można było pobłądzić.
Wielkie podziękowania dla MARTY i całej Pomocy Maryi za zaopiekowanie nami i wszelaką pomoc, dla s. Mirian za noclegi i serdeczne przyjęcie ??,o. Ubanowi za różańce i słowa otuchy okraszone humorem oraz dziękujemy taksówkarzowi Danielowi za podrzucenie do ośrodka za darmo?

Dzień 84-86 – 26-28.08.2019r.

Mamy wielkie szczęście, jesteśmy w przepięknym i ciekawym miejscu w Oazie Mir. Jest tutaj kościółek z Jezusem Miłosiernym i ciekawym przedstawieniem ukrzyżowanego Jezusa.
Poniedziałek to przede wszystkim dzień spotkań. W chwili gdy siedzieliśmy przed ośrodkiem i zdążyliśmy wstawić na profil post zjawiła się grupa pielgrzymów z Białegostoku z ks.Robertem.
Dziękujemy ks.Robertowi i grupie za miłe spotkanie i wszystko??
W południe byliśmy umówieni z naszym Aniołem z Pietrzykowa. W ogóle to niesamowita historia. Justyna przesłała na priv na stronce wiadomość, że będzie w niedziele w Medzugorie i czy coś nie potrzebujemy. Tak się składa,że większość spraw można załatwić, natomiast jest problem z niektórymi lekami. Napisałam o lekach na migrenę i na stawy oraz nasze mazidła na stópki. W południe sptkaliśmy się z Justyną i jej rodzinką, no i zaskoczenie leki są i to w takich ilościach, że starczą na całą pielgrzymkę a w dodatku w prezencie??Dla mnie jesteś Wielka, przez pół dnia załatwić to wszystko!!! A jaka to duża kasa to wiedzą ci co je stosują. Wielkie Bóg zapłać za spotkanie, leki, dobre serce
Po południu umówiliśmy się z Szymonem i Mateuszem. Miło było ponownie zobaczyć chłopaków, pospacerować po Medzugorie być razem na różańcu i Mszy św., gdy spotkaliśmy o.Urbana – to zawołał – O idą „Szaleńcy Boży” .
A potem było jeszcze spotkanie pielgrzymów Marysi i Zbyszka oraz w markecie pielgrzymów z Łodzi z Franciszkaninem o. Michałem.
Serdecznie dziękujemy ?? za wszystko
We wtorek o 6.00 poszliśmy na górę objawień a o tym wspólnym przejściu poinformowała nas mama Justyny. Modlitwę prowadził Iwan mający objawienia. Przy figurze Królowej Pokoju dał świadectwo a wszystko było tłumaczone na język polski. Mieliśmy wielkie szczęście, że mogliśmy uczestniczyć w tym zdarzeniu. My jeszcze dodatkowo zrobiliśmy trasę, którą robią raczej indywidualni pielgrzymi. A popołudniu ponowne spotkanie z chłopakami i pielgrzymami z Zaolzia. Było jeszcze nieoczekiwane spotkanie z arcybiskupem Henrykiem Hoserem, który z polecenia Papieża Franciszka bada sprawę objawień w Medzugorie. Po krótkiej rozmowie zostaliśmy pobłogosławieni na dalszą drogę.
W środę czyli dzisiaj byliśmy o godz.8.00 na Polskiej Mszy św. w kościele św. Jakuba. Po mszy spotkanie i pożegnanie z Szymonem i Mateuszem. Pożegnaliśmy też naszego ziemskiego Anioła w Medzugorie. Mieliśmy też krótki wywiad w Radio Mir a inf.o naszej pielgrzymce umieścili na swojej stronie Radiopostaja MIR Medjugorie oraz na stronie Kraljica Mira i Medjugorie 25.06.1981
Czas w Medzugorie to piękne chwile spędzone u Królowej Pokoju ale droga wzywa??
Od jutra pielgrzymujemy w kierunku Dubrownika

Dzień 87 – 29.08.2019r. – 25 km +…

OAZA MIR MEDZUGORIE, Miletina, Zvirovici, Capljina, Struge, GABELA POLJE
Czwartkowe pielgrzymowanie nie należało do najłatwiejszych. Ciężko było opuścić tak wspaniałe miejsce ale mamy nadzieję, że kiedyś wrócimy do Królowej Pokoju. Były życzenia dalszej wspólnej pielgrzymki do Jerozolimy z chłopakami. Otóż, chłopacy pielgrzymowali do Medzugorie i to był ich cel, który się pomyślnie skończył?? My idziemy dalej a Szymon pojechał do Polski, natomiast Mateusz do Chorwacji. Z Oazy szliśmy bokiem przy wzgórzach omijając dolinę i Medzugorie. W oddali było widać wieże kościoła św. Jakuba. Później było nieciekawie, przez kilka kilometrów były rozkopy na szosie, strasznie byliśmy okurzeni przez przejeżdżające samochody. W pewnym momencie trafiliśmy w Zvirovici na otwarty kościół a w nim Mszę św. wspólnoty z Włoch. Podeszła jedna pani, okazało się, że to Agnieszka pochodząca z Polski. Dziś było troszkę podchodzenia schodzenia jak to w górkach ale szosą lokalną i szybkiego ruchu. Dotychczas o tym nie pisałam Bośnia i Hercegowina to piękny kraj ale strasznie zaśmiecony, zwłaszcza pobocza dróg i parkingi. Były też miłe momenty, gdy w motelu nie kazano nam płacić za kawę, soki i dano nam zimną wodę. No i pouczono nas, że kto to chodzi w południe, gdy jest upał – u nas w Hercegowinie leżymy i odpoczywamy powiedział pan ?
Trudności pojawiły się przy załatwianiu noclegu, księdza na plebanii nie było, jest na wakacjach, siostry z Karmelu Serca Jezusa nawet nie chciały przeczytać pisma i odesłały nas do następnej parafii już w Chorwacji. Zbyszek sprawdził i było to następne kilka km. Poszliśmy do granicy a tam było przejście tylko dla „lokalsów” i trzeba było cofnąć się 5 km. Zdecydowaliśmy , że zostaniemy przy kościele. Tak więc dzisiaj noc pod gwiazdami ??
Decydując się na pielgrzymkę „własną drogą”, wiedzieliśmy, że będą trudności. Ale tutaj pojawił się inny problem z otwartością na bliźniego w klasztorach, czy plebaniach?
Jesteśmy na granicy z Chorwacją i wstawiamy post na profil czyli daliśmy radę i wszystko jest ok.?
Kontakt z nami prawdopodobnie będzie dopiero jutro wieczorem, chyba że jakiś cud będzie. Idziemy w rejon gdzie nie ma sklepów,
barów….

Dzień 88 – 30.08.2019 r. – 25 km

GABELA POLJE, Metkovic, Dracevo, Sjekose, CEROVICA CRKVA BEZGRESNOG ZACECA BLAZENE DJEVICE MARIJE
Sprzed kościoła udaliśmy się w drogę przed 6.00, poszliśmy na przejście graniczne. Tam zrobiliśmy porządki ze sobą, zrobiliśmy niezbędne zakupy na 2 dni, zjedliśmy śniadanie i poszliśmy się odprawić. Odprawa była szybka, zeskanowano paszporty i ruszyliśmy dalej. Chwilkę byliśmy w Chorwacji a za miasteczkiem Metkovic było ponownie przejście do Bośni i Hercegowiny. Zatrzymaliśmy się na chwilę w ostatnim barze, następnego nie będzie.? Gdy Zbyszek chciał zapłacić za kawę, herbatę i soki okazało się, że wszystko jest uregulowane przez chłopaka Nicol. Dalej szliśmy wzdłuż rzeki, był także widoczny Park Przyrody – Rozlewiska. Ostatnie 8 km to ciągła wspinaczka wąską szosą(3 m szer.) Przez 1 godz. niebo było łaskawe, poniwsż były chmury a później się zaczęło, nieznośny upał, skwar z nieba, dobrze że dostaliśmy wcześniej wodę od p. traktorzysty.
Dzisiaj śpimy w pięknym miejscu, przy Sanktuarium. Miało być źle, powiedziano nam, że księdza tam nie ma. Zachodzimy żupnik jest, wskazał miejsce do spania, pompę z wodą i miskę do mycia i prania. Dostaliśmy też dostęp do internetu.
Świat jest piękny?? a ludzie dobrzy
Dziękujemy Żupnikowi za przyjęcie na nocleg i otwartość??

Dzień 89 – 31.08.2019 r. – 27 km

CEROVICA SANKTUARIUM KRÓLOWEJ POKOJU HRASNO, Hutovo, Donji Zelenikovac, Turkovac, Trncina, RAVNO
Od Sanktuarium Królowej Pokoju Hradsko udaliśmy się wypoczęci, najedzeni w dalszą drogę. Pielgrzymowanie przez góry nie należy do łatwych, przez całe 27 km nie miało być sklepów ani barów dlatego od granicy nosimy wodę i jedzenie na dwa dni. W Hutovie po 6 km trafiliśmy jednak na bar – piliśmy soki, herbatę zieloną i kawę. Pan do butelki z wodą wrzucił kostki lodu to była super sprawa. Za Hutovem omijaliśmy zrujnowane zakłady i zbiornik z wodą. Przez dobrych kilkanaście kilometrów szliśmy dalej drogą asfaltową na byłym nasypie kolejowym. Ruch samochodowy był znikomy tylko od czasu do czasu pojawiali się rowerzyści. Jednym z mijających nas rowerzystów był Polak Grzegorz z Krakowa. Miło było choć na chwilę spotkać gdzieś na trasie rowerowej w Hercegowinie rodaka. W miejscowości Trncina zabrakło nam wody, poszliśmy po prośbie do napotkanego domu. Obdarowano nas zimną wodą i podarowano jedzenie. Wielkie dzięki ?? dla tej rodzinki Ostatnie 4 km to podchodzenie do miejscowości Ravno. Wysiłek został wynagrodzony pięknymi widokami nieco innych gór i następnej doliny.
Dzisiaj śpimy w pięknie położonej miejscowości Ravno. Była taka możliwość więc zdecydowaliśmy, że tym razem idziemy na płatny nocleg w końcu jest sobota i trzeba ze sobą „zrobić porządki”.
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

 

M-c lipiec

M-c lipiec

Dzień 18- 28 
21.06.2019r. – 1.07.2019r.

Rekonwalescencja czyli „przymusowy odpoczynek”
SERDECZNIE DZIĘKUJEMY?? SIOSTROM SALWATORIANKOM z Goczłkowic Zdroju za życzliwość, serdeczność i zaopiekowanie nami.
BÓG ZAPŁAĆ!!!
W tym trudnym dla nas czasie mieliśmy dach nad głową, jedzonko czyli strawę dla ciała jak i ducha. Była możliwość uczestniczenia w Mszach św i nabożeństwach w przyklasztornej kaplicy. Był czas na podjęcie decyzji – co dalej z pielgrzymką do Jerozolimy!
Mamy wielkie szczęście ale myślę, że to dzięki opatrzności Boskiej znaleźliśmy się w tym pięknym miejscu, wśród życzliwych ludzi.
Właściwie to nic takiego się nie stało, po prostu usiedliśmy na ławce i Zbyszek już nie mógł wstać. Wszyscy narzekamy na służbę zdrowia, my natomiast trafiliśmy na wspaniałych ludzi!!!
Dziękujemy ratownikom za pomoc, lekarzom ze Szpitala w Pszczynie za badania, lekarce z Miłosławia p. Hani a przede wszystkim lekarzowi z poradni w Goczałkowicach p.Tadeuszowi za badania ,lekarstwa, dobre słowo i zainteresowanie pacjentem a były i rozmowy przez Messengera. Diagnoza – to ucisk na nerw w biodrze, niestety w przyszłości czeka Zbyszka operacja?
Dziękujemy także Wam Facebookowi Przyjaciele za słowa wsparcia!!!
Decyzja podjęta idziemy ?a właściwie ” tuptamy” ??dalej. Jutro Bielsko Biała, potem Szczyrk, Węgierska Górka, Glinka….a dalej Słowacja, Węgry…

Dzień 29 – 2.07.2019r. – 16km

Goczałkowice Zdrój przez Czechowice Dziedzice do Bielska Białej.Dzisiaj bardzo dobrze się pielgrzymowało, gdyż było chłodniej i bez plecaków, choć cały czas chodnikiem przy szosie. Były obawy? jak to będzie? – po tak długiej przerwie.
Trasę pokonaliśmy dość szybko, zatrzymując się na odpoczynek na przystanku i w karczmie na kawkę. Po załatwieniu niezbędnych spraw udaliśmy się do klasztoru Sióstr Notre Dame przy Katedrze pw. Św. Mikołaja .Wkrótce przyjechały Siostry z Goczałkowic z naszymi plecakami. Jako ciekawostkę możemy napisać, że s.Magdalena już 3 razy pielgrzymowała do Santiago de Compostela. Jeszcze raz dziękujemy Siostrom z Goczałkowic za wszelaką pomoc
A u naszych kolejnych ” ziemskich Aniołów” była ciepła strawa, kolacja i długie rozmowy o pielgrzymowaniu z s. Marcelą.
Bóg zapłać Siostrom Notre Dame z Bielska Białej za serdeczne przyjęcie a zwłaszcza Przełożonej s. Kindze.

Dzień 30 – 3.07.2019r. – 15km

BIELSKO BIAŁA przez Bystra, Meszna, Buczkowice do SZCZYRKU
Po błogosławieństwie i pożegnaniu z s. Marcelą udaliśmy się w drogę. Dzisiejsza trasa to ponownie wędrowanie chodnikami wzdłuż szosy oraz polną drogą. Dość szybko byliśmy na miejscu a to dzięki ochłodzeniu oraz wędrowaniu bez plecaków. Troszkę czasu spędziliśmy przy pięknym drewnianym kościele Sanktuarium św. Jakuba Ap. Starszego. Dzisiaj jesteśmy w Parafii św. Jakuba w Szczyrku.
Serdecznie dziękujemy s. Notre Dame Elinia za przywiezienie plecaków oraz proboszczowi parafii jakubowej za nocleg. Bóg zapłać!!!

Dzień 31 – 4.07.2019r. – 21km

SZCZYRK przez Słotwina, Lipowa, Radziechowy, Cięcina, WĘGIERSKA GÓRKA
Dzisiaj przez pierwsze 5 km wędrowaliśmy Beskidem Śląskim. Jak to Zbyszek określił, szliśmy przez górkę do górki a wszystko po to, by o kilka km skrócić drogę. Prawda jest jednak inna, my po prostu kochamy góry. Dzisiejsza droga była piękna – górki, mijane wioski, widoki sprawiły, że znowu dość szybko byliśmy na miejscu w Węgierskiej Górce.
Dziękujemy ks.proboszczowi ze Szczyrku za załatwienie przewozu plecaków ??
Miło było poznać ks. Stanisława, ks. Józefa i ks. Damiana
Wielkie podziękowania kierujemy do proboszcza ks. Stanisława za serdeczne przyjęcie i zaopiekowanie nami a także za obwiezienie nas terenówką po okolicy, pokazanie nam Golgoty Beskidów, Góry Matyska z Krzyżem Milenijnym, pięknej panoramy Beskidu i Fortu Wędrowiec.
Jeszcze raz za wszystko dziękujemy!!! BÓG ZAPŁAĆ??

 

Dzień 32 – 5.07.2019r. – 21km

WĘGIERSKA GÓRKA przez Milówkę, Rajczę do UJSOŁY
Po śniadanku przygotowanym przez ks. Proboszcza i błogosławieństwie udaliśmy się na dalszą wędrówkę.
Księże STANISŁAWIE jeszcze raz dziękujemy za wszystko??
Każdy dzień jest inny, dzisiaj pielgrzymowaliśmy dolinami wzdłuż rzek. W Węgierskiej Górce była to nowa droga rowerowa wzdluż Soły ale dalej trzeba było wędrować chodnikami przy drodze. Bardzo niebezpieczne były ciężarówki z drewnem i tak do Milówki i Rajczy. Dalej to już sama przyjemność chodzenia drogami rowerowymi lub trasami edukacyjnymi.
Podczas naszych wędrówek bywają miłe chwile, kiedy spotkani ludzie rozpoznają nas bo czytali o nas w Gościu Niedzielnym albo śledzą naszą pielgrzymkę na FB. Dzisiaj przed cukiernią w Milówce spotkaliśmy p. Beatę, oczywiście była krótka rozmowa i pamiątkowa fotka.
Na noclegu jesteśmy przy parafii w Ujsołach. Dziękujemy ks. Grzegorzowi za przyjęcie
Wszystko co dobre kiedyś się kończy? od jutra wędrowanie z plecakami. Mieliśmy taką „małą Częstochowę” czyli 4 odcinki bez plecaków a było to potrzebne po kontuzji!!! Siostry i księża dziękujemy????

Dzień 33 – 6.07.2019r. – 27km

UJSOŁY przez Glinkę, Novot, Zakamienne, Lomna do KRUSZETNICA
Rano było dość chłodno i pochmurno ale pomimo, że pod górkę i z plecakami wędrowało się dość dobrze. Na granicy byliśmy o 8.30 ale puste zabudowania straży granicznej i baru były przygnębiające? . Ciekawe kiedy pojawimy się w naszej Ojczyźnie?
Słowacja przywitała nas słońcem i pogodnymi, pozdrawiającymi ludźmi.
Z przełęczy Glinka zaczęliśmy schodzić do miejscowości Novot i dalej do Zakamienne. Nocleg miał być w miejscowości Lomna ale okazało się, że plebani nie ma i musieliśmy zrobić dodatkowe 3 km do Krusetnicy. Tam trafiliśmy na zły dzień- było wielkie sprzątanie plebani i wymiana proboszczów. Ale jak zwykle pomogły i tym razem dobre Anioły w postaci parafian i s. Beaty. Siostrzyczka podzwoniła i mamy nocleg w pensjonacie u p. Wery. Dzisiejszy dzień to spotkania z ludźmi: turystami z Katowic, rowerzystą Miro na granicy, Sławkiem z baru, Stefanem i Teresą, którzy zaprosili na wodę a była kawa i jedzonko oraz oczywiście ze słowacką s. Beatą.

Dzień 34 – 7.07.2019r. – 19km

KRUSZETNICA przez Vanovka, Hrustin do ORAVSKY PODZAMOK
Wypoczęci po nocy spędzonej w pensjonacie p. Wery udaliśmy się w drogę. Początek był trudny, gdyż trzeba było wspiąć się przy wyciągach na wysokość ok. 900 m npm. Dalej to już droga lasami i łąkami do Vanovka. Tam usłyszeliśmy dzwony i zobaczyliśmy ludzi zmierzających do kościoła. Postanowiliśmy pójść na Mszę św. w drodze. Kościółek na wzgórzu cmentarnym był pełen a oprawa muzyczna piękna. Dalej to już wędrówka do Hrustin i przy przelotowej szosie do Orawskiego Podzamcza.
Dzisiaj śpimy w Pensjonacie „U nas” dzięki proboszczowi z Orawskiego Podzamcza. Właściciele pensjonatu Ludmiła i Mirosław nie chcieli od nas, żadnej choćby symbolicznej opłaty a nawet otrzymaliśmy jedzenie. Dzisiaj był dobry dla nas dzień – była woda,kawa i herbata w zamkniętej restauracji,załatwienie noclegu, przyjęcie na nocleg i nakarmienie nas
Wszystkim dobrodziejom serdeczne Bóg zapłać!!!

 

Dzień 35 – 8.07.2019r. – 25km

ORAWSKIE PODZAMCZE przez Dolny Kubin, Górny Kubin, Jasenova do LIGAVKA
Dzisiaj wędrowaliśmy przy Orawie ale drogą szybkiego ruchu by skrócić drogę o kilka km. Jednak Zbyszek znalazł kilka alternatywnych fragmentów starych dróg. Widoki były wspaniałe. Zrobiliśmy sobie przerwę by podziwiać panoramę Zachodnich Tatr. Ciekawe też było centrum Dolnego Kubina.
Niestety pojawiły się pierwsze poważniejsze kłopoty z noclegiem – plebania zamknięta a ksiądz na wakacjach. Ze względu, że od kilku dni męczy mnie przeziębienie zdecydowaliśmy, że dalej nie idziemy i śpimy w pensjonacie.

 

Dzień 36 – 9.07.2019r. – 27km

LIGAVKA przez Ruzomberok, Biely Potok, Jazierce, Liptowska Osada do LIPTOWSKA REVUCE
Huuurrra!!! Dzisiaj jest zdecydowanie lepiej? Pewnie od 3 dni brane tabletki pomogły ale oczywiście także wsparcie i modlitwa ? FB Przyjaciół. BÓG ZAPŁAĆ KOCHANI 
Dzisiaj prawie cała wędrówka przebiegała drogami rowerowymi przy potokach. Było pięknie, wspaniałe widoki, przyroda, cisza i od czasu do czasu rowerzyści. Pogoda pewnie podobna jak w Polsce. Ranki są bardzo chłodne, nawet 10 stopni nie było a w południe 16. Wiał też zimny wiatr. Ale w końcu jesteśmy w górkach Wielka Fatra. Dzisiaj śpimy w pensjonacie w małej miejscowości turystycznej, cena podobna jak w albergue prywatnym na Camino w Hiszpanii.

Dzień 37 – 10.07.2019r. – 20km

LIPTOVSKE REVUCE przez Sedlo, Dolny Jelenec do STARE HORY
Dzisiaj wyszliśmy wcześnie pomimo, że do przejścia było tylko 20 km. Wędrowało się dobrze pomimo chłodu/ 7 stopni/ i zimnego przenikliwego wiatru. Do wyboru mieliśmy 3 opcje trasy: 1 wariant to wędrówka przy drodze szybkiego ruchu, 2 wariant to droga rowerowa przez przełęcz i 3 wariant to droga piesza przez przełęcz. Wybraliśmy wersje łagodniejszą przez przełęcz ale rowerową, którą wskazała aplikacja czeska i google. Górki tutaj są zalesione ale bardzo strome dlatego na przełęcz /ponad1000 m npm/wchodziliśmy licznymi serpentynami, podobnie przy schodzeniu. Cudownie wędrowało się dolinami, gdzie płynęły potoki i strumyki. Na koniec kilka km musieliśmy zrobić drogą szybkiego ruchu.
Dzisiaj jesteśmy przy Klasztorze Karmelitów Bosych przy Sanktuarium Matki Bożej Nawiedzenia. Warunki są skromne ale mamy dach nad głową, jest się gdzie wykąpać i byliśmy o godz.18 na Mszy św.
Serdecznie dziękujemy o.Janowi za przyjęcie na nocleg

Dzień 38 – 11.07.2019r. – 24km

STARE HORY przez Ulanka, Jakuby, Kostivarska, Bańska Bystrzyca do Badyń
Po błogosławieństwie o. Jana ruszyliśmy na dalszą pielgrzymkę. Kilka km było przy trasie szybkiego ruchu, następnie za pomocą rosyjskiej aplikacji weszliśmy na drogę przez górki. Było troszkę wchodzenia, by później oczywiście schodzić drogami, ścieżynkami. W nagrodę zeszliśmy przechodząc tory do Koliby św. Krzysztofa. Tam pomimo, że zamknięte poczęstowano nas herbatą i kawą. Dalej wędrowaliśmy przez małe miejscowości a w jednej z nich był 750 letni kościół św. Jakuba. Bańską Bystrzycę ominęliśmy centrum tak poprowadziła nas aplikacja. Przed Badin rozpadało się i po raz pierwszy użyliśmy naszych peleryn.
Dzisiaj na nocleg jesteśmy w Knazsky Seminar sv. Frantiska Xaverskeho w Badin
Pomimo obłożenia 100% wszystkich miejsc, przyjęto nas. Są tutaj w okresie letnim różne rekolekcje, spotkania Trafiliśmy na spotkania młodych małżeństw z małymi dziećmi. Byliśmy na Mszy św., której oprawa muzyczna była podobna do tej z biechowskich pielgrzymek do Częstochowy. Później rozmawialiśmy z ojcem franciszkaninem, który biegle mówił po polsku. Okazało się, że studiował w Krakowie, podobnie jak karmelita o.Jan
Dziękujemy za serdeczne przyjęcie, nocleg, jedzonko p. Weronice i księżom. Bóg zapłać!

Dzień 39 – 12.07.2919r. – 25km

BADIN przez Sielnice, Koracova, Budca, Honska Breznica do TRNAVA HORA
Dzisiaj będzie krótko, gdyż cały napisany tekst zniknął.
Dzisiejsze pielgrzymowanie przez pierwsze 7 km przypominało Camino w Hiszpanii – było pięknie, polne drogi, pustka, krajobrazy…
Później wędrowaliśmy dolinami, wzdłuż rzeki, torów kolejowych, autostrady i drogi. Dwa razy zatrzymywaliśmy się w kolibie, takiej naszej karczmie z drewnianych bali. Na nocleg dotarliśmy do Trnava Hora przed deszczem.
Dziękujemy księdzu proboszczowi za przyjęcie na nocleg i ugoszczenie. Byliśmy na Mszy św. w kościele pw. Sw.Jana Nepomucena. Było dużo wiernych tych starszych jak i młodych ludzi.

Dzień 40-13.07.2019

TRNAVA HORA przez Zahrady, Sasovske Podhrade, Safranica, Żar nad Hronem, Lovca, Dolna Trnavka, Bukovina do BZENICA
Poranne pielgrzymowanie odbywało się pod znakiem mgieł, zachmurzenia i oparów mgieł unoszących się nad wzniesieniami. Nadal wędrowaliśmy drogą wzdłuż rzeki Horn, linii kolejowej i pobliskiej autostrady. W miejscowości Lovca trwały przygotowania do wyścigów rowerowych. Po drodze mijały nas grupki trenujących rowerzystów. O godz.12 schroniliśmy się przy kościele przed deszczem ale i tak deszcz nas dopadł. Nasze nowe peleryny i buty sprawdziły się. Po dojściu do Bzenicy okazało się, że księdza nie ma a Msza św. jest w kościele filialnym. Pensjonatów nie było, pozostała weranda u księdza lub „Dom smutku”. Za poradą spotkanego pana poszliśmy do Koliby, gdzie zjedliśmy posiłek i dzięki kelnerce poszliśmy do starego hostinca. Tam obecnie jest ubytovnia ale w remoncie. Najważniejsze, że mamy gdzie spać??. A mamy pokój 2-osobowy, prysznic z gorącą wodą i to za kilka EU. Dzisiaj 13 a więc nabożeństwo Fatimskie dlatego przy wyborze końcówki etapu szukaliśmy miejscowości z czynnym kościołem. Wyszło na to ,że możemy snuć plany ? a życie je koryguje.

Dzień 41 – 14.07.2019r. – 18km

BZENICA, Zarnovica, Voznica, Rudno nad Hronom do BREHY
Dzisiaj c.d. wędrówki dolinami wzdłuż rzeki Hron, lnii kolejowej, autostrady i Stavnicke Vrchy. Przez pierwsze kilometry szliśmy w mgle, później pojawiło się słońce. W Zarnovicy zrobiliśmy”wielkie” zakupy i zjedliśmy pierwszy posiłek a było to właściwie „wielkie żarcie”. Ciężko było potem ruszyć w dalszą drogę. W Voznica trafiliśmy na Mszę św. Słowacy wszyscy śpiewają w kościołach, ładnie to brzmi. Po krótkim odpoczynku w hostincu ruszyliśmy w dalszą drogę. W pewnym momencie szły za nami dziewczyny z małym dzieckiem i przez pewien odcinek drogi towarzyszył nam słowacki hip hop?. Dzisiaj chyba anioły nad nami czuwały, gdyż gdy wchodziliśmy do Brehy zauważył nas kościelny p. Roman i otworzył kościół, poszukał nocleg. Dzisiaj śpimy u rodziców młodego księdza. Wielkie dzięki dla ??p. Romana oraz Mileny i Stefana za wspaniałą gościnę, za wielką otwartość, pomoc i ugoszczenie. Super?? było z Wami spędzić to niedzielne popołudnie i wieczór. Były też odwiedziny sąsiada Polaka, przyjechał też syn Maciej.

Dzień 42 – 15.07.2019r. – 20km

BREHY, Tekovska Breznica, Tlmace do VELKE KOSMALOVCE
Rano po śniadaniu i pożegnaniu ze Stefanem, Milena jadąc do pracy podwiozła nas w miejsce gdzie wczoraj zakończyliśmy nasze pielgrzymowanie. Jescze raz dziękujemy Milenie i Stefanowi za przyjęcie nas pod swój dach i zaopiekowanie nami. Przyjemnie było dzisiaj wędrować w świeżo wypranych w pralce rzeczach. Niestety u nich był słaby internet i stąd to opóźnienie z postem. Przy jednej z kapliczek zrobiliśmy krótką przerwę i post udało się wreszcie wstawić. Po drobnych zakupach w Potravinie poszliśmy drogą, którą wskazała aplikacja rosyjska, czyli lewą stroną Hronu. Droga była ciekawa ale mało uczęszczana, wiodła przy wzniesieniach, skałkach, przez łąki na których było dużo ambon dla myśliwych. W pewnym momencie dotarliśmy do czynnych kamieniołomów i przez tory dotarliśmy do cywilizacji czyli do Tlmace i dalej do Velke Kosmalovce. Zobaczyliśmy otwarty kościół i wstąpiliśmy do niego a tam trwały prace remontowe. Pan powiedział – O Polacy a dokąd wy idziecie? Nawiązała się rozmowa i powiedzieliśmy, że szukamy noclegu. Pan kazał nam poczekać i udał się do pobliskiego domu. Za chwilkę wrócił z żoną i córką. Zaproszono nas na nocleg! Wielkie dzięki dla Marty i Lubomira za wszystko: za życzliwość, zaproszenie na nocleg, ugoszczenie. Super było wspólnie z całą rodziną Martą, Lubomirem oraz dziećmi Anką, Martinem i Dominikiem spożywać domowe posiłki i poznawać ich zwyczaje.

Dzień 43 – 16.07.2019r. – 26km

VELKE KOSMALOVCE, Stary Tekov, Novy Tekov, Velky Dur, Telmace do TRAVNICA
Dzisiaj postanowiliśmy wyjść wcześniej i bez śniadania, gdyż nie przepadamy za rannym jedzeniem. Marta z Martinem zdecydowali, że skoro nie chcemy jeść śniadania, to mamy zabrać „wałówkę” na drogę.
Super było poznać taką wspaniałą rodzinkę i wielkie dzięki dla naszych kolejnych słowackich aniołów.
W Starym Tekov zrobiliśmy sobie śniadanko z wiktuałów przygotowanych przez Martę i córkę Ankę/mufinki z porzeczkami i morelami/. Dzisiaj wędrowaliśmy przez kilkanaście km równinami, by później wejść w tereny wyżynne. Były to tereny rolnicze, na polach trwały zbiory zbóż i kurz niesiony wiatrem unosił się na setki metrów.
Jesteßmy w miejscowości Travnica i dzięki p. Bernardinie?? mamy nocleg po cenie caminowej.
Spotkała nas miła niespodzianka, bo w Velke Dur właściel sklepu, gdy usłyszał, że pielgrzymujemy do Jerozolimy nie pobrał opłaty za zakupy???

Dzień 44 – 17.07.2019r. – 27km

TRAVNICA, Hul, Dolny Ohaj do NOVE ZAMKI
Dzisiejsza wędrówka przebiegała polami kukurydzy drogami asfaltowymi, polnymi by w pewnym momencie zniknąć. Trzeba było fragment trasy pokonać polami kukurydzy ale nagle droga pojawiła się. Całą drogę towarzyszyły nam zające i polne myszy nornice. Zapasy jedzenia trzeba było uzupełnić w 2 mijanych miejscowościach, byliśmy też na kawie i herbacie w hostincu dla „lokalsów”. Drugi kilkunastokilometrowy odcinek prowadził wśród pól i wałem przeciwpowodziowym przy rzece Nitra omijając miejscowości. W pewnym momencie mieliśmy wrażenie jakbyśmy pielgrzymowali naszą Nadwarciańską Drogą św. Jakuba, fragmentem Białobrzegi do Pyzdr ale tutejdzy odcinek niestety był 2razy dłuższy?. Okazja by choć troszkę ukryć się przed słońcem i odpocząć była tylko w dwóch miejscach.
Dzisiaj jesteśmy w Nove Zamki w Franciszkańskim Klasztorze.
Dziękujemy rowerzystom znad stawu p.Milenie i p. Iwanowi za informacje o klasztorze a o. Robertowi za serdeczne przyjęcie�??

 

Dzień 45 – 18.07.2019r. – 16km

NOVE ZAMKI, Nesvady, Imel do DETVICKA
Dzisiejszy dzień był niezwykły, bardzo dużo się zadziało. Już rano była kawa i coś słodkiego od o. Roberta, później mimo deszczu udaliśmy się w drogę ścieżką edukacyjną a następnie lokalnymi drogami. W miejscowości Imel zostaliśmy zaproszeni przez proboszcza ks.Karola na kawę. Ksiądz otwarł nam kościół i w spokoju mogliśmy pomodlić się w intencjach, które niesiemy i które są umieszczane na profilu. Później byliśmy z księżmi Karolem i Antonim na obiedzie w restauracji. Dzięki ks. Antoniemu na noclegu jesteśmy w ranczu Detvicka u p.Teresy i jej męża. Wieczorem Antoni przyjechał po nas na Mszę do Hurbanov. Tam ksiądz opowiedział o nas i wierni modlili się za pomyślność pielgrzymki. W kościele był obraz ufundowany przez Polaków w czasie II wojny światowej. A po Mszy św. dzięki Antoniemu mieliśmy okazję zobaczyć inną Słowację, tą ubogą a było to osiedle romskie. A o tym może kiedy indziej

Dzień 46 – 19.07.2019r. – 20 km

DETVICKA, Kava do KOMARNO
Dzisiaj to już ostatni dzień w SŁOWACJI. Rano p. Teresa zaprosiła nas na śniadanie, z przyjemnością zjedliśmy jajka. Wyposażeni w wiktuały ruszyliśmy w trasę. Na rozstaju dróg rozstaliśmy się z p.Teresą i jej 5 psami. Dzisiejsza wędrówka choć krótka nie była najłatwiejsza, problem był ze znalezieniem miejsca na odpoczynek. Do Komarna dotarliśmy w południe i trzeba było zacząć szukać noclegu. Przechodziliśmy koło budynku z dużym krzyżem, na którym była tabliczka Radio Maria. Zbyszek postanowił wstąpić tam i się zaczęło. Pojawił się Gabor a później ks.Lorent dyrektor Radia Maria. To radio ma swoją główną siedzibę we Włoszech i 81 stacji w Świecie i nie zajmuje się polityką. Zostaliśmy zaproszeni na obiad a później ulokowani na plebanii przy Bazylice św. Andrzeja. Wieczorem byliśmy w kaplicy św Anny na Mszy św., Ks. Robert, proboszcz tutejszej parafii wspomniał o naszej pielgrzymce do Jerozolimy a my modliliśmy się za tych co odeszli z kościoła. A potem były lody, kolacja wspólne zdjęcia i błogosławieństwo na drogę oraz zwiedzanie Europski Dwor z ks. Lorentem
Serdecznie dziękujemy ?? za otwartość, gościnność i zaopiekowanie kanonikowi ks. Robertowi, szefowi Radia Maria Lorentowi i p. Gaborowi, który pierwszy podał pomocną dłoń??

KOMARNO, Acs, postój przy autostradzie – Mc Donalds, BABOLNA
Z żalem żegnamy Słowację ale przed nami nowe wyzwania, może trudniejsze, nie wiemy ale na pewno inne. To się okaże?
Dzisiaj rano przekroczyliśmy granicę Słowacko – Węgierską na Dunaju. Dalej wędrowaliśmy bulwarem nad rzeką, by następnie przez 7 km drogą szybkiego ruchu. Nie lubimy wędrować tymi drogami ale google wskazało tą drogę i w ten sposób zmniejszyliśmy dystans o 4 km.
Droga wiodła wśród pól, przy lini kolejowej, nad autostradą, było bardzo gorąco ponad 30’C a po dojściu do Babolna termometr wskazywał 37.’Odpoczywaliśmy w restauracji koreańskiej, gdzie poczęstowano nas herbatą i morelami, przy markecie Penny oraz w Mc Donalds. Niestety w Babolna nie było księdza, pojawiły się problemy z noclegiem. Czekaliśmy u sąsiadów na panią która zjawiła się w domu o 21 i przyjęła nas na nocleg.
Mieliśmy trochę czasu więc zabawiliśmy się w statystyczne podsumowanie dotychczasowego pielgrzymowania:
Poza domem jesteśmy już 47 dni,
W Polsce 32 dni/w tym 1 dzień odpoczynku i 11 rekonwalescencji/ w Słowacji 14 i 1 to Węgry. Czyli w drodze to 35 dni. Na dzień dzisiejszy przeszliśmy 757 kilometrów.
Kilka osób pytało czy mamy chwile zwątpienia w sens pielgrzymki i czy są jakieś trudności. Otóż zwątpienia w sens pielgrzymowania?? do Jerozolimy nie mieliśmy i nie mamy!!! Trudności natomiast są i będą, jak choćby z noclegami, obecnie na Węgrzech z językiem. A inna sprawa to kwestie zdrowotne: u Zbyszka – czy kontuzja się nie odnowi, i moje RZS /czyli reumatoidalne zapalenie stawów/. Ale dajemy radę „tuptamy” krótkie dystanse ale codziennie do przodu i to bez pęcherzy??

 

Dzień 48 – 21.07.2019r. – 26km

BABOLNA, Retalap, Mezdors, Nyalka do PANNONHALM
Dzisiejsze pielgrzymowanie było pod znakiem ubogiego jedzenia – suchego ziarenkowego chleba, sucharków , 1 papryki i wody. Przez całe 26 km nie napotkaliśmy ani jednego otwartego sklepu, baru czy restauracji. Prawie wszystkie zapasy zjedliśmy wieczorem na kolacje. W pewnym momencie w akcie desperacji zaczęliśmy jeść ziarenka słonecznika, bo potrzebne było naoliwienie mózgu i nóżek. Całe szczęście, że było lekkie zachmurzenie i kilka stopni mniej niż wczoraj? Ostatnie kilometry wejścia na wzgórze, gdzie jest Klasztor Benedyktynów pokonaliśmy resztkami sił. Obeszliśmy obiekt, zrobił na nas niesamowite wrażenie a zwłaszcza widoki z klasztornego wzgórza. Na to by zwiedzać klasztorne wnętrza nie starczyło sił. Zeszliśmy na dół i w pierwszej napotkanej knajpce wreszcie coś ciepłego zjedliśmy. A potem było szukanie noclegu. Wiedziałam, że jest albergue jakubowe z internetu ale nigdzie nie było inf. i oznaczeń. Wreszcie znaleźliśmy strzałkę i oznaczenie drogi do Jerozolimy przy remontowanym kościele ale obiekt był zamknięty. Postanowiliśmy poczekać, gdy już traciliśmy nadzieję na nocleg, nagle w kościele odezwały się organy i usłyszeliśmy śpiew. Zakończenie dnia było wspaniałe, byliśmy na Mszy św. , Benedyktyn o.Odo otwarł nam schronisko, tak więc jesteśmy w pięknym, nowoczesnym, dobrze wyposażonym albergue.

 

Dzień 49 – 22.07.2019r. – 0km

Rano zapadła decyzja – zostajemy za zgodą opiekuna albergue w PANNONHALMA.
Był czas na odpoczynek i przeorganizowanie pewnych spraw oraz o zadbanie o swoje zdrowie.

 

 

Dzień 50 – 23.07.2019r. – 21km

PANNONHALMA, Ravazd, Bakonypeterd, Romand, Bakonygyirot, BAKONYSZENTLASZLO
Żal było opuszczać tak przyjazne dla pielgrzymów miejsce. Zadziwiające było benedyktyńskie zawierzenie obcym osobom.Dostaliśmy klucze i mogliśmy korzystać z wszystkiego a nawet nas nie wylegitymowano. Sami wpisaliśmy się na listę i do księgi pamiątkowej. Na Camino w Hiszpanii czy Portugalii można być tylko 1 noc w albergue, chyba ,że jesteśmy w prywatnym schronisku lub jesteśmy chorzy.
Po śniadaniu i Mszy św. ruszyliśmy w dalszą trasę, która przebiegała terenami wyżynnymi. Wędrowaliśmy wśród pól, stawów przez wioski. Dzisiaj spotkaliśmy pierwsze kapliczki, bo krzyży przy kościołach i na rozstajach jest sporo. Co jakiś czas w barach wzmacnialiśmy się kawkami.
Przy kościołach niestety nie udało się załatwić noclegu, tak więc jesteśmy w domku na kempingu.

 

 

 

Dzień 51 – 24.07.2019r. – 20km

BAKONYSZENTLASZLO, Fenyofo, Porva, Borzavar, ZIRC
Po zakupach w Markecie Copp i śniadaniu udaliśmy się w dalszą drogę. Dzisiejsza trasa była bardzo malownicza, wiodła lasami i wzniesieniami, które podziwialiśmy wczoraj. Było to jednak ciągłe wchodzenie i schodzenie na niewielkie górki sięgające tylko ponad 300m npm ale tak przez 12km. Przechodziliśmy też przez bardzo ładne wioski, zwlaszcza w pierwszej to był sielankowy widok – bardzo czysto, domki zadbane, dużo kwiatów i miejsce na odpoczynek a kościółek w środku wioski i co dziwnego budka telefoniczna w centrum /w dodatku czynna/. Podobnie było i w innych miejscowościach.
Do Opactwa Cystersów w Zirc dotarliśmy popołudniu i od razu udaliśmy się do kościoła. Tam spotkaliśmy cysterskiego przewodnika, zwróciliśmy się do niego o pomoc. Tym razem pomogły certyfikat od Prymasa Polski i paszporty pielgrzyma. O.Bernard zaprowadził nas do miejsca przeznaczonego dla grup studenckich czyli takiego ich albergue. Jesteśmy tutaj sami w pokoju 8-osobowym, jest jadalnia z aneksem kuchennym prysznice z ciepłą wodą i nowe pościele.
Niestety coś dzieje się niedobrego od niedzieli, Zbyszka boli prawa noga. Wczoraj wieczorem gdy zastanawialiśmy się co dalej, odezwał się przez Messengera lekarz z Goczałkowic, że jeśli mamy problemy zdrowotne to możemy w każdej chwili się konsultować. Pan Tadeusz bardzo pomógł Zbyszkowi gdy wróciła się kontuzja. W tym momencie chyba góra zadziałała. Oczywiście było wysłane zdjęcie nogi i opis problemu. Diagnoza to nadwyrężenie stawu skokowego i opis co robić.Wielkie dzięki?? p. Tadeuszu. Część zaleceń została wykonana ale oczywiście poszliśmy dalej a miał być odpoczynek a dzisiejsze wchodzenie i schodzenie nie pomogło Zbyszkowi.
Dzisiaj dziękujemy Cystersom a zwłaszcza o. Bernardowi za przyjęcie na nocleg??

 

Dzień 52-53 – 25-26.07.2019r. 0 km

Dzisiaj święto św. Jakuba Starszego Apostoła czyli święto wszystkich pielgrzymów. Dzisiejszą Mszę św. w Bazylice Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny ofiarowaliśmy za pelegrinos czyli pielgrzymujących do Santiago de Compostela, romeros – czyli pielgrzymujących do Rzymu i palmeros piekgrzymujących do Jerozolimy oraz Was, gdyż wszyscy pielgrzymujemy drogami życia. My świętujemy odoczywając i zbierając siły na dalszą drogę w albergue przy Opactwie Cysterskim w ZIRC.

 

Dzień 54 – 27.07.2019r. – 24km

ZIRC, Epleny, Gyulafiratot, Kadarta, VESZPREM
Sobotnia wędrówka nie należała do najprzyjemniejszych, gdyż prawie całe 24 km przebiegała drogą szybkiego ruchu. Były jednak i miłe chwile, w miejscowości Epleny spotkaliśmy po raz pierwszy poza Polską Polaków. Była to Dorota i Paweł z dziećmi z Bielska Białej, którzy jechali na wakacje nad Balaton. Drugi super moment to telefon od przyjaciół z Miłosławia, którzy pielgrzymowali fragmentem Nadwarciańskiej Drogi św. Jakuba. Serdecznie dziękujemy ?? Alinie i Przemkowi za zorganizowanie wyjazdu do Sokolnik do kościoła pw. Św.Jakuba oraz pieszego przejścia??
Veszprem to interesujące miasto z kilkoma atrakcjami turystycznymi, my niestety pognaliśmy pod wskazany adres i jak się okazało jesteśmy już na przedmieściach Veszprem. Wracać i zwiedzać nie było już chęci. Tak więc zdjęć z Veszprem nie ma.Wzgórze zamkowe i inne atrakcje pozostaną już do zwiedzania turystycznego samochodem.
Dzisiejszy nocleg mamy dzięki Couchsurfingowi, jesteśmy u rodziny Endre. Dzięki tej apkikacji jest możliwość noclegu i poznania życia rodzinnego w danym kraju. My odpoczywaliśmy, natomiast Endre z mamą i przyjaciółmi byli zajęci grą…
Z tą aplikacją bywa różnie, zdarzają się osoby niesolidne, które oferują nocleg a potem wielkie rozczarowanie. My trafiliśmy dobrze?
Wielkie dzięki dla Endre i Rodziców za przyjęcie pod swój dach??

 

Dzień 55 – 28.07.2019r. – 24km

VESZPREM, Csopak, Balatonfured, TIHANY
Niedzielne pielgrzymowanie to ponowna wędrówka trasą szybkiego ruchu 73 i tak aż do „węgierskiego morza” – Balatonu. Ciekawa była knajpka w Csopak z kołem wodnym. Od uzdrowiska i miejscowości wczasowej na północy Balatonu – Balatonfured wędrowaliśmy drogami rowerowymi.
Dzisiaj śpimy w albergue dla pielgrzymów przy Opactwie Benedyktynów w Tihany. Alberg piękny nowy ale wszystko trochę dziwne. Sama miejscowość ma ponad 1000 lat, jest interesująca, wygląda jak skansen, wiele budynków pokrytych jest strzechą. Samo opactwo miało burzliwe dzieje a powstało w XI wieku. Do dnia dzisiejszego zachowała się romańska krypta z z fundatorem opactwa królem Andrzejem I. Do kościoła można wejść za opłatą, my byliśmy za darmo bo na Mszy św. Ciekawostką jest to, że prezbiterium jest powyżej nawy głównej i wchodzi się po schodach. Z zewnątrz kościół jest skromny, natomiast wnętrze jest bardzo bogate z późnego baroku. Szkoda, że zdjęcia można robić tylko za opłatą?
Dziękujemy Opatowi za przyjęcie na nocleg??

Dzień 56 – 29.07.2019r. – 20km

TIHANY, Szantod, Balatonfoldvar, Balatonszarszo, Balatonoszod, Balatonszemes, Kemping przed BALATONLELLE
Po oddaniu w klasztorze kluczy od schroniska wędrowaliśmy nabrzeżem z lewej strony półwyspu na przystań. Było chłodno i niebo bardzo zachmurzone i od czasu do czasu kropiło. Po przejściu 3km dotarliśmy na przystań. Ok. 8 przeprawiliśmy się promem do Szantod i po śniadaniu pielgrzymowaliśmy dzisiaj wybrzeżem Balatonu – promenadami, drogami rowerowymi i wewnętrznymi drogami.W niektórych miejscowościach domy dochodzą do samego brzegu. Mijaliśmy też mariny z żaglówkami, katamaranami, rowerami wodnymi, łodziami. W tej części Balatonu nie widzieliśmy piaszczystych plaż. Odpoczywa się na trawie wśród drzew, krewów a część brzegu Balatonu porośnięta jest trzciną.
Dzisiaj spotykaliśmy miłych, uśmiechniętych ludzi i taki był też ten dzień. Na noc zostaliśmy na kempingu. Musimy tu zostać, choć chęci i sił nam nie brakuje, to jednak z nogą Zbyszka nie jest dobrze. Jest lekko spuchnięta i boli a ile można chodzić na ketonalu?
W dalszą drogę pójdziemy ?? 1 sierpnia

 

 

M-c czerwiec

M-c czerwiec

Dzień 1

– Miłosław przez Franulkę, Mikuszewo, Ampt, Paruchów, Pogorzelica, Ruda Komorska, Ciemierowo do Tomic -27 km. Dzisiejszy dzień był piękny ale niestety dość trudny ze względu na temperaturę.
Zaczęło się od Mszy św. w Kościele PW.św. Jakuba w Miłosławiu, błogosławieństwie pielgrzyma, no i pożegnaniu z rodziną, parafianami i przyjaciółmi z gimnazjum. Bardzo dziękujemy ks. Krzysztofowi i Wam moi mili, że byliście z nami. Dzisiaj wędrowaliśmy drogami asfaltowymi, polnymi, „piaszczystymi autostradami leśnymi” . Jednak dzisiejszy dzień to napotkani ludzie, ich życzliwość i bezinteresowność.
Pragniemy podziękować:
Sprzedawczyni z Mikuszewa, szefowi Doliny Warty, p.Marii żonie właściciela firmy Malina, Teresie i Staszkowi z Agroturystyki oraz p. Dyrektor i p.woźnemu Olkowi ze szkoły w Tomicach. Marny by był nasz los, gdyby nie wy!!!
Dziękujemy.

Dzień 2 – 5.06.2019r.

Pielgrzymowaliśmy z TOMIC przez Gizałki, Oborę, Starą Kaźmierkę, Chocz, Janków Drugi do JANKOWA PIERWSZEGO.
Po euforii wczorajszego dnia dzisiaj zaczęła się proza pielgrzymiego życia: poranna wizyta w aptece w Gizałkach i pomoc aptekarki, wędrówka poboczem drogi 442. Asfalt, asfalt…no i troszkę dróg rowerowych, chodników przez wioski. Były też ciekawe spotkania, zatrzymywały się samochody np.spotkaliśmy byłego ucznia Mateusza i p. Radną z Pyzdry.
Dzisiaj śpimy w szkole w Jankowie Pierwszym podobnie jak w Tomicach w oddziale przedszkolnym?
Przywitał nas p. Dyrektor Kryspin, o nasze żołądki zadbała p.Angelika a o kąpiel p. woźny. Dziękujemy ?„Aniołom” z Jankowa za super warunki i smaczny posiłek?

Dzień 3 – 6.06.2019r. (18 km)

Dzisiejszy odcinek był krótszy, gdyż postanowiliśmy zawitać do Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu i zawierzyć opiekunowi rodzin naszą rodzinę, a także ” rodzinę Facebookową”.
Trasa przebiegała z JANKOWA PIERWSZEGO przez Wygnanki, Jastrzębniki, Pamięcin, Piotrów, Pawłówek do KALISZA. Miło było, gdy napotykani ludzie wspominali, że dopiero co czytali o nas w internecie. Dzisiaj dużo odpoczywaliśmy na przystankach i na stacjach benzynowych. Po dojściu do Kalisza okazało się, że wcale nie jest tak łatwo załatwić nocleg na pielgrzymią kieszeń a przed nami kilka miesięcy pielgrzymki. W tym miejscu dziękujemy Markowi Tabaczce za załatwienie nam noclegów w szkołach w Tomicach i Jankowie.
W Kaliszu przyjęli nas Franciszkanie Konwentualni. Serdecznie dziękujemy za przyjęcie i zaopiekowanie o. Gwardianowi oraz o.Markowi??

 

Dzień 4 – 7.06.2019r. (23 km)

Pielgrzymowaliśmy z KALISZA przez Borki, Stobno, Bałdoń, Godziesze Wielkie, Aleksandrów do BRZEZIN.
Dzisiejszy dzień był udany – pogoda dopisała, było tylko 24°C i lekkie zachmurzenie, co dla pielgrzymów jest zbawienne. Od rana wiele się działo: była Msza św. tzw. Gregorianka, pamiątkowe stemple w paszporcie pielgrzyma tzw.credencialu, wspólne zdjęcia z o.Gwardianem i o. Markiem, no i śniadanko a potem dość długa wędrówka ulicami Kalisza i drogą asfaltową. Dzisiaj noc spędzamy na plebani w Brzezinach?
Serdecznie dziękujemy: Franciszkanom Konwentualnym z Kalisza,
Szefowej Radosnego Dworu oraz obsłudze za obiadek, kawki, herbatki i życzliwość,
Księdzu Robertowi za przyjęcie pomimo własnego święta i mamie księdza Aleksandrze za smakołyki.
Ks. Robercie – STO LAT!!!

Dzień 5 – 8.06.19r.

BRZEZINY przez Głuszynę, Muchy do AGROTURYSTYKI przed KLONOWEM
19 km prostej drogi asfaltem wśród pól, przez lasy. Było dużo krzyży, odpoczynku i poczucia wolności – jesteśmy gdzie chcemy i robimy co chcemy? ?? Podczas pierwszego odpoczynku przy szkole w Głuszynie mieliśmy ciekawe audytorium, podeszły dzieci i nawiązała się rozmowa. Innym ciekawym zdarzeniem podczas wędrówki było spotkanie Zbyszka i Oli, których zaciekawiło dokąd tak sobie wędrujemy a efektem rozmowy było zaproszenie Zbyszka i Joli do siebie na nocleg.
Dzisiejszą noc spędzamy w Agroturystyce Lara a to wszystko dzięki Ks. Wojciechowi z Klonowa. Gospodynią jest tutaj pani Stanisława. Nie można w tym momencie nie wspomnieć o wyrobach własnej produkcji maśle,
serze, pieczywie…które przypominają smak dzieciństwa.

Dzień 6 – 9.06.2019r.

Dzisiejszy krótki odcinek 12 km przeszliśmy z Agroturystyki Lara przez Klonowo, Kopaniny do Lututowa.
Postanowiliśmy zmniejszyć dystans bo niedziela i Zielone Świątki, no i dopadła mnie „przypadłość pielgrzyma”. Pierwszą część trasy przeszliśmy lasami na Mszę św.do kościoła w Klonowej. Bardzo podobała nam się homilia o Duchu Świętym wygłoszona przez Ks. Wojciecha, który w tym tygodniu obchodzi 36 rocznicę święceń kapłańskich. Dalsza wędrówka przebiegała prawie pustą szosą. W pewnym momencie trafiliśmy na grupkę rowerzystów, którzy okazali się emerytowanymi nauczycielami.
W Lututowie odebrała nas Ola a dzisiejszą noc spędzamy w Niemojewie w domu Zbyszka i Oli.
Dziękujemy Oli i Zbyszkowi za otwartość i serdeczne przyjęcie!!!
Jesteście Wielcy.

Dzień 7 – 10.06.2019r. – 26km

Po śniadaniu u Oli i Zbyszka w Niemojewie, Monika i Maciej podwieźli nas pod kościół w Lututowie. Spod kościoła zaczęliśmy dzisiejsze pielgrzymowanie?
Z LUTUTOWA- przez Dobrosław, Świątkowice, Łagiewniki, Raczyn, Wieluń do RUDY. Dzisiejszy dzień nie należał do najłatwiejszych, było gorąco i tylko czasami wiejący wiatr przynosił chwilę wytchnienia. Odpoczywaliśmy często i w różnych, wręcz dziwnych miejscach. Były też spotkania – a to babcia z wnukiem, artysta Templariusz, który poczęstował kawą, Ks.Stanisław i kawka u p.Haliny. W Wieluniu byliśmy na Mszy św. w kościele św. Mikołaja przy klasztorze s. Bernardynek. Dzięki Markowi naszemu „aniołowi stróżowi” śpimy dzisiaj na plebani w Rudzie u ks. Bogdana.
Dziękujemy ks.Bogdanowi za przyjęcie na nocleg i gościnę.

Dzień 8 – 11.06.2019r. – 26 km

Z RUDY przez Mierzyce, Toporów, Kamion, Działoszyn do SMOLARZE
Po „chłopskim śniadaniu” jak to określił KS. Bogdan i pożegnaniu na trasę wyruszyliśmy dość wcześnie . Dzisiaj żar łał się z nieba dlatego Zbyszek wyszukał troszkę inny wariant, niż Biechowskiej Promienistej Pieszej Pielgrzymki. Ten fragment wiódł przez las i skrajem lasu. Niestety ostatnie km to porażka, gdyż niestety wiodły trasą do kopalni, nasze ubrania i my byliśmy pokryci warstwą pyłu i kurzu. W Działoszynie przy kościele zrobiliśmy dłuższą przerwę, było też kilka mniejszych a zwłaszcza ulubione przez nas wypoczynki w lesie i ten zapach traw, krzewów i ten błękit nieba….
Dzisiaj na noclegu jesteśmy u p. Grażynki i Franciszka w Dąbrowie. Nasi gospodarze zabrali nas z trasy. Jutro wracamy w to samo miejsce by kontynuować pielgrzymké. Dzisiaj w tym skwarze modliliśmy się za was Facebookowi Przyjaciele oraz za intencje wcześniej nam przekazane, no i oczywiście za nasze rodziny i przyjaciół w realu a także za sprzedawczynię Zosię i jej bolące kolano, p. Kasię z apteki, ” księżnę” Dianę i jej sprawy i p.Marka.
Bardzo, baaardzo dziękujemy p. Grażynie i p. Franciszkowi za serdeczność i zaopiekowanie nami
Bóg zapłać.

Dzień 9 – 12.06.2019r. – 20km + 2km

SMOLARZE przez Popów, Zawady, Miedźno, Łobodno do KAMYKA
Po obfitym śniadaniu p.Franek podrzucił nas w miejsce gdzie wczoraj zostaliśmy „zwinięci” z trasy. To już kolejny dzień spiekoty, tym bardziej odczuwalny, gdy wędruje się asfaltową drogą. Inną sprawą to duże zagrożenie dla piechurów? zwłaszcza ze strony kierowców TIRów, choć nie tylko?? Dzisiaj odpoczywaliśmy przy kościołach w Popowie, Miedźnie i Łobodnie. Mieliśmy też zabawne wydarzenie gdy jeden z odpoczynków zrobiliśmy na drodze polnej. Podjechała Policja i przepytała nas ale tak naprawdę musieli przejechać tą drogą?Niesamowitą życzliwość i bezinteresowność okazała nam rodzinka z Miedźna p.Leszek, p.Danuta, Wiktoria i Dawid.W samo południe pielgrzymujemy i zaczynam marudzić Zbyszkowi, że napiłabym się kawy. A tu przed dom wychodzi właściciel i zaprasza nas na kawę i coś do zjedzenia. Na pielgrzymce takie „cuda” się zdarzają – mówisz i masz.
Dzisiaj śpimy w oratorium u ks. Salezjanów w Kamyku. Dziękujemy proboszczowi Ks. Markowi i Ks. Janowi za przyjęcie na nocleg??
Był też krótki wywiad z Emilem i Andrzejem w RADIU RODZINA

Dzień 10 – 13.06.2019r. – 11km

Z KAMYKA przez Białą, Sanktuarium Krwi Chrystusa do CZĘSTOCHOWY.
Do Białej pielgrzymowaliśmy asfaltem, dalej do Sanktuarium Krwi Chrystusa polną drogą, momentami bardzo piaszczystą. Tam poczęstowano nas kawką i herbatą. Dalej wędrowaliśmy aleją brzozową i wzdłuż wałów na Jasną Górę. W informacji zdobyliśmy pamiątkową pieczątkę a o 13.30 było odsłonięcie obrazu i Msza św.
Huuurrra!!! – Udało się, za nami pierwszy etap pielgrzymki – 210 km??
O 17 przyjechał po nas Tomek i zabrał na nocleg. To, że mamy gdzie spać, pokazało nam siłę internetu?
To Monika obecnie mieszkająca z rodziną w Belgii załatwiła nam nocleg u rodziców. Wielkie dzięki Monika? Serdecznie dziękujemy Wandzi i Tomkowi za gościnność i zaopiekowanie się nami  Bóg zapłać!!!

Dzień 11 – 14.06.2019r. 28 km

Ciężko było się rozstać z tak miłymi gospodarzami Wandą i Tomkiem. Po obfitym śniadaniu naszą dzisiejszą wędrówkę rozpoczęliśmy od domu pielgrzyma. Jeszcze były ostatnie chwile z Naszą Matką i w drogę. Dzisiaj szliśmy Jasnogórską Drogą św Jakuba ale z pewnymi modyfikacjami. Trasa wiodła z CZĘSTOCHOWY przez Dźbów, Wygodę, Konopiska, Hutki, Starczą, Drogobycza, Kamienicę do LUBCZY.
Podczas wędrówki spotkało nas kilka miłych wydarzeń, choćby poczęstunek wodą, zaproszenie w Konopiskach przez Ks. Sławka na kawę a właściwie na obiad i spotkanie w Hutkach krajana GRZESIA z Miłosławia.
Dzisiaj śpimy w albergue, czyli schronisku dla pielgrzymów w Lubszy

Dzień 13 – 16.06.2019r. – 26km

Po jednodniowym wypoczynku, który okazał się niezbędny aby przeorganizować pewne sprawy, wyruszyliśmy na naszą pielgrzymkę dość wcześnie.
Trasa wiodła z LUBSZY przez Piasek, Sośnicę, Miotek, Żyglinek, Niezdara do SĄCZOWA. Wędrowaliśmy drogami asfaltowymi,rowerowymi i lasami. Pod koniec zaczął padać deszcz i kilka razy zagrzmiało. W Sączowie byliśmy przed 15.00. Można powiedzieć, że sprawdza się powiedzenie, „kto rano wstaje temu Pan Bóg daje”. Pogodę mieliśmy wyśmienitą, poranny chłodek, spokój pozwolił na szybkie pokonywanie odległości i nawet deszcz nie popsuł humoru. Spotkaliśmy ludzi zainteresowanych naszą pielgrzymką p. Krystian, czy p.Łucja oraz tych którzy nam pomogli dając wodę, czy robiąc kawę. Dzisiaj śpimy w albergue św. Jakuba przy parafii w Sączowie.
Serdecznie dziękujemy za gościnę oraz zaopiekowanie KS. Markowi i jego tacie.
Dziękujemy KS. Markowi za zwiedzenie kościoła oraz ciekawe opowieści o parafii, kościele i relikwiarzu św. Jakuba

Dzień 14 – 17.06.2019r. -17 km

Po błogosławieństwie pielgrzyma, które udzielił ks.Marek udaliśmy się Drogą św. Jakuba VIA Regia z SĄCZOWA do PIEKAR ŚLĄSKICH. Zdążyliśmy na Mszę św. o godz. 10.00 u Matki Piekarskiej. W Centrum Pielgrzyma podbito nam paszporty pielgrzyma i p.Ala zaprosiła do Ogrodu Aniołów. Tam poczęstowano kawką, lodami i ciastem. Pani Teresa zaprezentowała zbiory Muzeum Diecezjalnego. Dziękujemy „Aniołom” z Piekar??.
Niestety pielgrzymowanie „Biechowską” drogą do Częstochowy i Drogami św. Jakuba do Piekar Śląskich dzisiaj definitywnie się skończyło. Teraz to już trasa wyznaczona przez nas.
Z Piekar Śląskich powędrowaliśmy do Bytomia do naszych znajomych a nawet powinowatych. Było pranko, kąpanie, jedzonko i dłuuuugie rozmowy.
Serdecznie dziękujemy MALWINIE, INDZE i IWONIE za wszystko!!!

Dzień 15 – 18.06.2019r. – 24 km

Po noclegu, śniadaniu i pamiątkowym zdjęciu u Iwony ruszyliśmy w drogę. Jak to dobrze mieć takich otwartych i życzliwych znajomych
Trasa wiodła z BYTOMIA przez Świętochłowice, Zgodę, Rudę Śląską, do MIKOŁOWA.
Wędrowaliśmy ulicami miast, miejscowości, chodnikami i ścieżkami rowerowymi. Miało być 29 km ale dzięki zastosowaniu przez Zbyszka rosyjskiej aplikacji MAPS.ME udało się zejść do 24 km. Za Rudą Śląską weszliśmy na drogi rowerowe, które wiodły przez las, było pięknie ale niestety komary potwornie dokuczały zwłaszcza na postojach. Tym razem sprawdziło się powiedzenie „kto pyta nie błądzi” oraz to, że trzeba rozmawiać z miejscowymi ludźmi bo oni mają wiedzę dot. ich terenu. Gdyby nie dwaj panowie pewnie poszlibyśmy wzdłuż hałd śmieci.Drugi przypadek dot. ścieżki wzdłuż torów kolejowych – samochód zatrzymał się i kierowca potwierdził to co mapa wskazywała.
Dzisiaj na noclegu jesteśmy w Domu Katechetycznym przy Parafii św. Wojciecha w Mikołowie

 

Dzień 16 – 19.06.2019r. – 23 km

Wstaliśmy dość wcześnie i udaliśmy się na Mszę św. do Bazyliki św. Wojciecha. Serdecznie dziękujemy proboszczowi za nocleg, zaopiekowanie nami, zaproszenie na śniadanko, błogosławieństwo pielgrzyma i ” pielgrzymi grosik” na dalszą drogę. Dzięki aplikacji dość szybko wydostaliśmy się z miasta.
Pielgrzymowaliśmy z MIKOŁOWA przez Wyry, Kobiór do PIASKÓW. Prawie cała trasa wiodła lasami wśród przyrody, ćwierkających ptaków, i od czasu do czasu przebiegających zającach i sarenkach. Niestety, pomimo kilku ciekawych miejsc postojowych, nie można było robić dłuższych odpoczynków ze względu na tabuny komarów i much?, które atakowały wszystko!!! Wędrowaliśmy sami, tylko czasami mijali nas rowerzyści. Spotkaliśmy rowerzystów ze Świnoujścia, Edwarda z Wisły, który niedowierzał, że idziemy do Jerozolimy oraz Piotra z ekipą wykonującą prace drogowe.
Dzisiaj jesteśmy w Piasku na Parafii. Dziękujemy ks.proboszczowi za nocleg i zaopiekowanie oraz p. Basi za pyszne jedzenie??. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że w Gościu Niedzielnym jest o nas artykulik?

Dzień 17 – 20.06.2019r. – 10 km
Na trasę wyszliśmy dość wcześnie po błogosławieństwie udzielonym przez. Ks. Grzegorza. Wędrowaliśmy z PIASEK przez Pszczynę do GOCZAŁKOWIC UZDROWISKO. W Pszczynie widzieliśmy budowanie ołtarzy na Boże Ciało. Niestety w Goczałkowicach Uzdrowisko zadziało się coś złego, odnowiła się stara kontuzja Zbyszka? Z 25km do Bielska Białej zrobiło się10 km do Uzdrowiska ale widocznie tak miało być. Dotychczas to ja miałam problemy z bąblami pod stopami, które o dziwo już się wygoiły? Ale to tylko po zastosowaniu starej metody taty Kazimierza nazywanej też pielgrzymkową lub rajdową. Dziękujemy Sabinie, p.Jance za żywokost, ratownikom i s. Beacie za pomoc??Od jutra zostajemy u Sióstr Salwatorianek w Goczałkowicach Uzdrowisko!