Browsed by
Kategoria: Potęga miłości.

Miłość Boża

Miłość Boża

Czy doświadczyłeś miłości Boga? Nie pytam o to czy wierzysz, że Bóg cię kocha, ale czy doświadczyłeś tej miłości w swoim życiu?
Czy Bóg poskładał cię na nowo, gdy ludzie rozbili cię swoją nienawiścią? Czy Bóg podniósł cię spod pręgierza kłamstw, plotek i obmowy gdy inni kłamcom uwierzyli? Czy przytulił cię wtedy, gdy inni cię porzucili i tobą pogardzili?
Ja tego wszystkiego doświadczyłem i chodzę w pokoju! Dumny jestem z mojego Jezusa, bo wiem kim i jaki byłem, a teraz wiem co Zbawiciel zrobił w moim życiu. Za Dawidem mogę powiedzieć: zastawiasz stół wobec nieprzyjaciół moich, kielich mój przelewa się! Taki właśnie jest mój Bóg, pełen chwały, pełen mocy i pełen miłości.
Andrzej Cyrikas

Całe życie czekałam na miłość
Zastanawiałam się kiedy przyjdzie mój Ukochany
Dwa lata temu przyszła niespodziewanie
Leżałam w łóżku nie widząc sensu życia
Z depresją wymalowaną na twarzy
Znerwicowanym ciałem<
Płytkim oddechem<>W łóżku leżał żywy trup
Przyszedł z receptą
Wlał w rozkładające się wewnątrz ciało taki zastrzyk miłości
Że depresja zniknęła w dwa tygodnie
Codziennie przyjmowałam syrop zrobiony z jego świętych ran
Codziennie przyjmowałam żywą wodę życia
Pijąc ze Źródła, które nie usycha
Piłam nektar z Jego Najświętszego SercaCodziennie wylewał na mnie miód swego Miłosierdzia
>Nie chciał niczego w zamian
Nie oczekiwał niczego
Pragnął tylko bym zaufała>Chciał bym się nie bałaDziś w zdrowiu tuli mnie codziennie w swoich ramionach
Mam schronienie w Jego świętych ranach
Nigdy nie czułam się tak zaopiekowania
Codziennie dostarcza mi dawki radości
Ilekroć zanurzam swoje usta w jego Krwi
Kiedy codziennie ofiaruje się za mnie na ołtarzu
Baranek bez skazy
Codziennie przelewa krople swej drogocennej krwi
Bym ja była zbawionaZabrał mi starą szatę uzależnień i uwarunkowań
A przyodział w płaszcz Sprawiedliwości
Mam najpiękniejsze ubranie bo ubrana w GODNOŚĆ Dziecka Bożego
Którego nikt mi nie odbierzeKlękam przed Jego Majestatem< Często zmęczona po całym dniu A po kilku chwilach zanurzona w Jego Miłującej Obecności >Wychodzę Nowa

zastrzykiem Miłości
trumieniem Radości
Oazą Pokoju

I codziennie mówi do Mnie
Tyś moją Oblubienicą
Tyś moja na wieki
Czy wyjedziesz za Mnie?

I mówię TAK PANIE
Tyś mą miłością
>Weź mnie całą.

I już dwóch nie ma
Bo w Komunii może być już tylko jeden.

I to jest MIŁOŚĆ.

TYŚ MOIM MESJASZEM
JESZUA TYŚ MOIM<
JESZUA TYŚ MOIM OBLUBIEŃCEM.

Czy dziś czegoś pragnę?
Nie bo poznałam JESZUA Ciebie.
Ta miłość nie ulega przedawnieniu
Trwa na Wieki.
Amen
Anna Szalom

CUD BOŻEJ MIŁOŚCI…
Gdzieś w smutnym i ciemnym świata zakątku,
Wędruje człowiek po ziemi, bez końca, początku.
Idzie bez celu sens życia gdzieś zagubił,
Rodzinę, przyjaciół dla grzechu zostawił…
Serce samotne i głowa spuszczona,
Wzrok wbity w ziemię, obwisłe ramiona.
Idzie, a chmury się piętrzą nad głową,
I wiatr huczy mrocznie, złowrogo nad drogą.
Choć tłum ludzi wokół ich gwar się roznosi,
Lecz nikt go nie widzi, pod dach nie zaprosi.
Wtem stanął i patrzy, światło w mroku się pali,
To stara kapliczka wśród drzew stoi w dali.
Niepewnym krokiem wszedł, stanął pod murem,
Otarłszy pot z czoła wzrok podniósł w górę…
A tam… Chrystus na krzyża ramionach rozpięty,
Jak sokół na niebie wolnością przejęty.
I wzrok swój kieruje w stronę człowieka,
Roztacza swą miłość, patrzy i czeka…
I poczuł wędrowiec moc Bożej miłości,
I padł na kolana ze łzami radości.
To Ciebie mój Boże tak długo szukałem!
W grzechu po mroku jak ślepiec błąkałem!
Od dziś moje życie chcę Tobie zawierzyć,
Tak trudną codzienność z Tobą chcę przeżyć.
Wtem słońce rozbłysło złocistym promieniem,
Kwiaty zakwitły ciepły wiatr spowił ziemię.
Powraca wędrowiec w sercu Boga niesie,
A z dróg ustępują wszystkie drzewa w lesie.
Powraca, by z Bogiem przez życie już kroczyć,
Ze ścieżki przykazań już nigdy nie zboczyć.
Cud Bożej miłości grzeszne serce wzruszył,
Spokojem, radością wypełnił pustkę duszy…

/KRYSTYNA CWYNAR/

Opowieść o Bożym Sercu

Przyszedł Bóg do świata niosąc Serce w dłoni- świat ze sobą zbratać, Miłość Swą odsłonić.
Wyciągnął Bóg ręce, otworzył Swe dłonie: “Oto moje Serce! Spieszcie ludzie po Nie!”.
Ludzie się spieszyli…biegali po drogach, swe sprawy gonili – nikt nie widział Boga.
Ktoś padł na zakręcie, ktoś biegł nie opodal – w tym życia zamęcie nie dostrzegł nikt Boga.
Więc podszedł Bóg bliżej, pośrodku przystanął – lecz znów Go w tym wirze pospiesznie mijano.
Bóg głośno zawołał: “Weź Skarb Mój człowieku – bez Niego nie zdołasz sam wyrwać się piekłu.
Me Serce to Klejnot najdroższy w koronie; Me Serce, gdy ciemno, to w mroku zapłonie;
Me Serce to droga najprostsza dla ciebie…”Potrącił ktoś Boga – upadło na ziemię.
Popatrzył ktoś z boku, ktoś głowę odwrócił, przyspieszył ktoś kroku, ktoś inny zawrócił.
Ktoś potknął się na Nim, lecz dalej pobieżył szemrając: “ten kamień wyrzucić należy”.
Ktoś inny się zdziwił: “Co tutaj wyrosło?” – i z krzykiem złośliwym uderzył Je mocno.
I wielu przechodniów spieszyło tą drogą, lecz by Je ktoś podniósł… – nie było nikogo.
Bóg rzekł: “Bracia mili! Toż nikt Serca nie chce?!” – pokornie się schylił i sam podniósł Serce…
Przez kurz otulone, przez ludzi skopane, ze wszech stron skrwawione, przez wszystkich nie chciane.
Lecz zanim Bóg odszedł do góry wzniósł ręce – raz jeszcze najsłodsze ukazał Swe Serce:
“Jeżeli ktoś zgrzeszy lub w życiu ustanie, do Serca niech spieszy – w Nim jego mieszkanie!”.

Przepiękny wiersz pochodzi ze strony internetowej „Jak dobrze ze Jesteś”
Autor: Alicja64

Kochaj Mnie teraz… Znam twoją nędzę, twoje zmagania, twoją słabość i choroby, twoje przygnębienia, i mimo to mówię ci: Daj mi twoje serce, kochaj Mnie będąc takim, jaki teraz jesteś! Jeśli będziesz czekać, aż staniesz się aniołem, by powierzyć się miłości, nigdy nie będziesz Mnie kochać. Nawet jeśli często popadasz w grzechy, nawet jeśli jesteś zbyt leniwy, aby coś w sobie zmienić – kochaj Mnie! Kochaj Mnie teraz, bez względu na stan, w jakim się znajdujesz, w zapale czy też w oschłości, w wierności czy w niewierności.

 

kiedy najlepiej
pokochać Jezusa..?
najlepiej zacząć
teraz
od początku
trzymać
w ramionach
gaworzące niemowlę
dorastać z Nim
siedzieć
na zielonej trawie
jeść
rozmnożony chleb
i słuchać przypowieści
łatwiej teraz
niż kiedy powywraca stoły
i puści taką wiązankę
że w pięty pójdzie
łatwiej całować
pulchne stópki
niż te zakrwawione
gwoździem przeorane
taki gest
podejmie tylko ten
kto stara się zrozumieć
Miłość niepojętą
co
urodziła się
i umarła
z miłości

Marta Przybyła

Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie.
Wielka Miłość

Co ciekawe, Bóg nie mówi: „Będziesz miał piątki z góry na dół”, choć jest to pragnieniem wielu. Nie mówi: „Będziesz zarabiał grubo powyżej średniej krajowej i żył na wysokiej stopie”. Nie mówi: „Zawsze będziesz zdrowy i sprawny, bo zdrowie jest najważniejsze”. Mówi „Będziesz miłował” i to najpierw Boga „całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Wydaje się, że Bóg wierzy, iż uda mi się zobaczyć w splocie wydarzeń Jego łaskę i miłościwe panowanie. Wierzy, że się Nim zafascynuję i z Nim scalę. Wie, że w Nim odnajdę miłość do siebie samej, przekonanie, że zostałam stworzona z miłości i do miłowania. A następnie nakazuje: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Bo nie ma większej rzeczy, która może stać się moim udziałem tu na ziemi.
Do wszystkich tych, którzy się pogubili w priorytetach, którzy widzieli Boga tam, gdzie Go nie ma, którzy zapętlili się w ludzkich kodeksach moralnych Bóg mówi: „Uleczę ich niewierność, szczodrze obdarzę ich miłością, bo gniew mój odwrócił się od nich”.
On jest głównym napędem do miłowania. Do przeskoczenia ludzkich, marnych wzorców. W Nim udaje się odzyskać dobre relacje z ludźmi, ale też odnaleźć te niezliczone pasje, które w nas złożył. W Nim wszystko co dobre ma początek i Jemu chwała na wieki. Amen.
Joanna Kucharczak .

Kochaj Mnie teraz, bez względu na stan, w jakim się znajdujesz, w zapale czy też w oschłości, w wierności czy w niewierności. Kochaj Mnie teraz. Pragnę miłości twego biednego serca. Jeśli będziesz czekać, aż staniesz się doskonały, by Mnie pokochać, to nigdy nie będziesz Mnie kochać. Czyż Ja nie mogę przemienić każdego ziarenka piasku w jaśniejącego czystością anioła, pełnego szlachetności i miłości? Czyż nie mógłbym jednym aktem powołać z nicości tysięcy świętych? Czyż nie jestem wszechmocny? A jeśli pragnę wybrać raczej twoją biedną miłość?

 

„Podnieście głowy. Nie lękajcie się patrzeć w wieczność. 
Tam czeka Ojciec, Bóg, który jest miłością. Dla tej miłości warto żyć. Miejcie odwagę żyć dla miłości.”

/ Jan Paweł II /

 

Z notatnika biskupa Andrzeja

Znam zachwyt ludzi nawróconych. Oni zachowują się tak, jakby ktoś obudził ich ze snu, jakby dopiero zaczęli widzieć i rozumieć. Ciemność, w której tkwili nie pozwalała im zobaczyć nic więcej poza horyzont ziemi, własnych potrzeb i ciała, poza czubek własnego nosa. Przebudzeni, nagle zobaczyli, że istnieje inny świat, piękniejszy, lżejszy i jasny. Doświadczyli Bożej miłości i pokoju, jakiego nic nie może dać na ziemi. Dlatego oszaleli dla Boga, gotowi dla Niego zostawić wszystko i Jemu oddać całe swoje życie. Ludzie śpiący nie zrozumieją tych przebudzonych. Ale pomyślcie, kto widzi i rozumie więcej, czy ten, który śpi, czy ten, który się wreszcie obudził?

Dużo osób mówi że był ateistą, ja od początku czułem,  że tak nie jest. Czułem,  że coś ukrywał, a jednak prawda wyszła na jaw…

List Alberta Einsteina do jego córki:
Pod koniec lat 80.XX wieku córka Alberta Einsteina, Lieserl, przekazała 1400 listów napisanych przez słynnego ojca Uniwersytetowi Hebrajskiemu, zastrzegając równocześnie, że ich treść może ujrzeć światło dziennie dopiero gdy upłynie 20 lat od śmierci fizyka.

,,Niewielu mnie rozumiało, kiedy przedstawiłem teorię względności. To, co teraz chcę wyjawić, również może spotkać się wśród społeczeństwa z brakiem zrozumienia i uprzedzeniami. Dlatego proszę, strzeż treści tych listów tak długo, jak to konieczne, do czasu, aż uznasz, że społeczeństwo będzie gotowe przyjąć to, o czym piszę poniżej.

Istnieje ogromna siła, której nauka, jak dotąd, nie jest w stanie oficjalnie wyjaśnić. Jest siłą sama w sobie, wpływa na wszystkie inne siły, stoi ponad wszelkimi zjawiskami, które funkcjonują we wszechświecie i do tej pory nikt nie potrafił jej do końca zrozumieć.

Ta uniwersalna siła to MIŁOŚĆ.
Uczeni, starając się znaleźć jednolitą teorię wszechświata, zapomnieli o najpotężniejszej ze wszystkich sił.

Miłość to Światło, oświetlające tych, którzy obdarzają nią innych i którzy ją przyjmują.

Miłość to grawitacja, która sprawia, że jedni ludzie przyciągają innych.
Miłość to moc, mnożąca te cechy, które w nas najlepsze, pozwalająca wygrać z egoizmem, prowadzącym przecież do zguby. Rozwija i ujawnia.

Dla Miłości żyjemy i umieramy.

Miłość jest Bogiem, a Bóg jest Miłością.

To siła, która wszystko tłumaczy i która sprawia, że życie zaczyna mieć sens.

W tym przejawia się miłość, 
że nie my umiłowaliśmy Boga, 
ale że On sam nas umiłował 
i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy 1 J 4,10

 

Moje dziecko, pozwól, bym cię kochał. Chcę twego serca. Pragnę cię ukształtować, ale na razie, czekając na to, kocham cię takiego, jaki jesteś i pragnę, byś teraz Mnie kochał. Pragnę ujrzeć, jak z dna twojej nędzy wypływa miłość. Kocham w tobie wszystko, aż po twoją słabość i pragnę, aby z twojego ubóstwa wznosił się stale ten okrzyk: Panie, kocham Cię! Dla Mnie liczy się śpiew twego serca. Czy potrzebuję twojej wiedzy lub zdolności? To nie cnót i zasług chcę od ciebie; gdybym cię nimi obdarzył, jesteś tak słaby, że zaraz popadłbyś w pychę. Mogłem przeznaczyć cię do wielkich rzeczy, ale nie – ty będziesz sługą nieużytecznym. Zabiorę nawet tę odrobinę, którą posiadasz – bo stworzyłem cię do miłości. Miłość sprawi, że wszystko inne będzie ci przydane, bez twojej troski. Staraj się tylko, aby chwilę obecną wypełnić miłością. Dziś stoję u drzwi twego serca i pukam jak żebrak – Ja, Pan panów. Pukam i czekam; pospiesz, by Mi otworzyć. Nie mów wciąż o swojej nędzy. Tym, co rani Moje Serce, jest twój brak ufności.

Chcę, abyś myślał o Mnie w każdej godzinie dnia i nocy; pragnę, abyś czynił nawet najmniejsze rzeczy z miłością. Kiedy trzeba ci będzie cierpieć, dam ci siłę, ale pamiętaj: Kochaj Mnie teraz. Nie czekaj na to, aż staniesz się święty, by oddać się miłości – bo inaczej nigdy nie będziesz Mnie kochać.

Ojcze Ty wiesz że Cię Kocham, Ty wiesz wszystko. Mogę Ci Tato przysiąc że nie popełnię grzechu bo nie chce go popełnić, wyrzekam się grzechu dla Ciebie Tatusiu i dla siebie. Dla Ciebie bo jesteś moim Ojcem dzięki Tobie żyję, uśmiecham, raduje, oddycham, biegam, skacze, tańczę. Opiekujesz się mną od poczęcia jesteś moim Opiekunem, Miłością, kimś do kogo zawsze mogę przyjść ze wszystkim z całym bagnem z całym tym brudem, którym jestem ugnojony ( ubrudzony ) Ty mnie wyciągasz, podnosisz i mogę na nowo tańczyć, śpiewać i skakać z każdą tajemnicą, problemem mogę przyjść i gdy pytam w ciszy w tej ciszy z dala od skażonego grzechem świata, odpowiadasz na każde pytanie, które mnie męczy, które ci zadaje, odpowiadasz niesamowicie mądrze a zarazem tak prosto, czasami myślę że ja na to nie wpadłem ale nie ma szans tak, bo Ty jesteś najmądrzejszy i wszechmogący, za nim ja zadam pytanie to już wiesz co odpowiedzieć a przede wszystkim jakie będzie pytanie i znasz historie tego przeszłą jak i przyszłą. Amen Jezus Panem. Maryjo, Mamo, Mamusiu dziękuję że przychodzisz w snach a także po wielkiej walce duchowej zobaczyłem Cie na Niebie. 
Daniel Żyła

Niech Bóg będzie zawsze przed Tobą,
aby Ci pokazać właściwa drogę.

Niechaj Bóg będzie zawsze obok ciebie,
aby cię trzymać w swoich ramionach
i cię ochraniać.

Niechaj Bóg będzie zawsze za tobą,
aby cię zachować od ciosów złych ludzi.

Niechaj Bóg będzie zawsze pod tobą,
aby cię pochwycić, gdy upadniesz i
wyciągnąć cię z matni.

Niechaj Bóg będzie zawsze w tobie,
aby cię pocieszyć, gdy ogarnie cię smutek.

Niechaj Bóg będzie zawsze dookoła ciebie,
aby cię obronic,gdy inni atakują.

Niechaj Bóg będzie zawsze ponad tobą,
aby ci błogosławić.

Tak niech ci błogosławi dobry Bóg

Amen.

Love story.❤️.
=========

Pewnego dnia obudziłem się wcześnie rano, aby zobaczyć wschód słońca. Piękna Bożego stworzenia nie da się opisać. Oglądając wschodzące słońce chwaliłem Boga za Jego piękne dzieło. Siedząc tak, odczułem Bożą obecność.

Zapytał mnie, „Kochasz mnie?”

Odpowiedziałem, „Oczywiście, Boże! Jesteś moim Panem i Zbawicielem!”

Następnie zapytał, „Gdybyś był fizycznie upośledzony, kochałbyś mnie nadal?”

Byłem zaskoczony. Spojrzałem w dół na moje ręce, nogi i resztę mojego ciała i zastanawiałem się jak wielu rzeczy nie mógłbym robić, rzeczy nad którymi nie zastanawiałem się. Odpowiedziałem, „Byłoby ciężko. Panie, ale nadal kochałbym Cię.”

Następnie Pan powiedział, „Gdybyś był ślepy, podziwiałbyś wciąż moje stworzenie?”

Jak mógłbym podziwiać coś bez możliwości zobaczenia tego? Pomyślałem wtedy o wszystkich niewidomych ludziach na świecie i o tym, że wielu z nich kocha Boga i Jego stworzenie. Odpowiedziałem więc, „Trudno myśleć o tym, ale nadal kochałbym Cię.”

Potem Pan zapytał mnie, „Gdybyś był głuchy, słuchałbyś nadal mojego słowa?”

Jak mógłbym słuchać czegokolwiek będąc głuchym? Zrozumiałem jednak, że słuchanie Bożego Słowa nie odbywa się przez uszy, lecz sercem. Odpowiedziałem, „Byłoby ciężko, ale ciągle słuchałbym Twojego słowa.”

Następnie Pan zapytał, „Gdybyś był niemy, chwaliłbyś nadal Moje Imię?”

Jak mógłbym Go wielbić bez głosu? Uświadomiłem sobie, że Bóg pragnie abyśmy śpiewali z naszych serc i dusz. Dźwięki nie mają znaczenia. Chwalenie Boga to przecież nie tylko pieśni. Kiedy jesteśmy prześladowani, chwalimy Boga naszym dziękczynieniem. Odpowiedziałem więc, „Nawet gdybym nie mógł śpiewać, ciągle chwaliłbym Twoje imię.”

W końcu Pan zapytał, „Naprawdę mnie kochasz?”

Z odwagą i mocnym przekonaniem odparłem zdecydowanie, „Tak, Panie, kocham Cię ponieważ jesteś jedynym i prawdziwym Bogiem!”

Myślałem, że to wystarczy, lecz Bóg zapytał, „DLACZEGO W TAKIM RAZIE GRZESZYSZ?” Odpowiedziałem, „Ponieważ jestem tylko człowiekiem, nie jestem doskonały.” „DLACZEGO W CZASIE POKOJU ODCHODZISZ JAK NAJDALEJ? DLACZEGO TYLKO W KŁOPOTACH MODLISZ SIĘ NAJGORLIWIEJ?” Cisza. Łzy płynęły po mojej twarzy.

Pan kontynuował: „Dlaczego śpiewasz tylko w czasie nabożeństw i ewangelizacji? Dlaczego szukasz mnie tylko w czasie uwielbiania? Dlaczego tak egoistycznie mnie prosisz? Dlaczego prosisz bez wiary?”

Łzy w dalszym ciągu spływały po moich policzkach.

„Dlaczego wstydzisz się Mnie? Dlaczego nie zwiastujesz dobrej nowiny? Dlaczego gdy jesteś prześladowany, wołasz do innych, podczas gdy ja oferuję ci moje ramię aby się wypłakał? Dlaczego szukasz wymówek, gdy daję ci okazje do służenia w Moim Imieniu?”

Próbowałem odpowiedzieć, ale nie miałem żadnej odpowiedzi na ustach.

„Obdarzyłem cię życiem. Nie chcę abyś odrzucał ten dar. Pobłogosławiłem cię talentami, abyś Mi służył, a ty ciągle się odwracasz. Objawiłem ci Moje Słowo, ale ty nie robisz postępu w poznaniu. Przemawiam do ciebie, ale twoje uszy są zamknięte. Obdarzam cię Swoimi błogosławieństwami, ale ty odwracasz wzrok. Posyłam ci Swoje sługi, ale ty ciągle siedzisz bezczynnie gdy oni pracują. Słyszałem wszystkie twoje modlitwy i odpowiedziałem na nie”

„CZY NAPRAWDĘ MNIE KOCHASZ?”
============================
Nie potrafiłem odpowiedzieć. Jak mógłbym? Byłem tak bardzo zawstydzony. Nie miałem żadnej wymówki. Cóż mogłem odpowiedzieć. Gdy moje serce krzyczało, a łzy dalej płynęły, powiedziałem, „Proszę, wybacz mi Panie. Jestem niegodny być Twoim dzieckiem.”

Pan odpowiedział, „Na tym polega moja Łaska, dziecko.” Zapytałem, „Dlaczego ciągle mi wybaczasz? Dlaczego tak bardzo mnie kochasz?”

Pan odpowiedział: „Ponieważ jesteś Moim stworzeniem. Jesteś moim dzieckiem. Nigdy cię nie opuszczę. Kiedy będziesz płakać, okażę ci współczucie i będę płakać z tobą. Kiedy będziesz krzyczeć z radości, będę śmiać się z tobą. Kiedy będziesz załamany, zachęcę cię. Kiedy upadniesz, podniosę cię. Kiedy będziesz zmęczony, poniosę cię. Będę z tobą aż do końca dni i zawsze będę cię kochał.”

Nigdy wcześniej tak nie płakałem. Jak mogłem być taki zimny? Jak mogłem tak ranić Boga? Zapytałem Boga, „Jak bardzo mnie kochasz?”

Pan wyciągnął Swoje ramiona i zobaczyłem Jego przebite ręce. Upadłem do stóp Chrystusa, mojego Zbawiciela. I po raz pierwszy modliłem się szczerze.

Kochane owieczki Jezusa

Dziś jest dzień cudów i wielkiego miłosierdzia Bożego

Płakałam dziś ze szczęścia

We wtorek odpowiedziałam Wam jak przeczytałam na jednej z grup modlitewnych post dziewczyny, która była bardzo smutna z powodu braku pracy i prosiła o modlitwę. Cos sklonilo mnie by napisać do niej na priv , może chęć pogadania o tym, gdyż mam ten sam problem. Zaczelysmy rozmawiać, okazało się, źe mamy ze sobą mnóstwo wspólnego, począwszy od wieku po nawet identyczne grzechy ciężkie w jakich tkwilysmy. Na początku myslalam, ze Jezus chciał abyśmy się poznały, abym miała osobę, której mogę się wyżalić , bo ona wie co czuję nie mając tak długo pracy.. jednak szybko zrozumiałam, że nie o to chodzi. Odkąd Jezus dał mi łaskę nawrócenia się tj. niecały rok temu , każdego dnia moja wiara idzie o krok do przodu. Ostatnio bardzo często proszę Jezusa bym mogla choć jednej osobie pomóc aby odwdzieczyc się za jego pomoc. Proszę by stawial na mojej drodze ludzi, którym będę mogla pomóc. Tak bardzo chcę dać komuś tę wiarę , nadzieję i milość, jaką ja otrzymałam od Niego. I kiedy tak zaczelyśmy otwierać się przed sobą, i okazało się, że ja tkwiłam wiele lat w grzechach ciężkich , takich jak ona teraz, to nie było wątpliwości, ze Jezus dal mi misje aby głosic dobra nowine mojej nowo poznanej koleżance. Dalam jej nadzieje, że skoro mnie Jezus wybaczyl , to i ona nie ma się czego bać. Prosiłam Jezusa by pomogl mi bo ja nie umiem kogoś nawracać, mówilam Mu, że musi mi pomóc jeśli chce abym cos zrobila dla niej. Namowilam ją by poszla dziś chociaż na mszę.

Ja dziś tez bylam na 11 na mszy, ona tez mi napisala ze idzie u siebie na 11 . Ja w jej intencji przyjęlam komunię i calą mszę modliłam się o jej nawrócenie. Gdy wrocilam do domu, dostałam wiadomość od niej, że nie dość, że była na mszy, to jeszcze była u spowiedzi i u komunii . czyż to nie cud , cud miłości Bożej?

Jezu jesteś moim najwspanialszym przyjacielem. Dziekuje Ci z całego serduszka❤️
Ania Drążek

 

Co wydarzyło się w Getsemane? Jak przebiegało aresztowanie i sąd Jezusa Chrystusa? Co przeżywał Ojciec widząc jak maltretowali i mordowali Jego Syna!? Dla kogo Bóg oddał swoje życie?

Bóg oszalał z miłości do człowieka, do swojego stworzenia. Pokochał każdego z nas i pragnie naszego szczęścia. Przez grzech pierworodny człowiek oddalił się od tej miłości. Gdyby nie ta pomyłka nie byłoby cierpienia i śmierci. Bóg zakochany w każdym z nas, sam stał się człowiekiem by nas zbawić i zjednoczyć ze sobą. Walka z ciemnością może być zwycięska tylko w jedności z Bogiem Ojcem, przez Chrystusa, w Duchu Świętym. Życie z Duchem Świętym rozpoczyna się na Chrzcie Świętym. Potrzebna jest jednak świadoma decyzja przyjęcia Jezusa jako Pana całego swojego życia, oddania swojego życia Jezusowi. Duch Święty daje człowiekowi przystęp do Boga Ojca i Jezusa. Wiara nie jest wiedzą że Bóg istnieje, ale jednością w miłości, uczestnictwem w życiu Boga.

Rabini chętnie opowiadają o pewnym nauczycielu, który stał się sławny jeszcze za życia.
Mówią, że sam Bóg kiedyś prosił go o radę.
– Pragnę zabawić się w chowanego z ludzkością.
Pytałem już aniołów, jakie miejsce będzie najlepsze, by się schować.
Niektórzy twierdzą, że głębiny oceanów.
Inni, że szczyt najwyższej góry.
Inni jeszcze, że niewidoczna z ziemi strona księżyca lub dalekiej gwiazdy.
A ty co mi radzisz?
Nauczyciel odpowiedział :
– Ukryj się Panie w sercu ❤️ ludzkim.

Będzie to ostatnie miejsce, o jakim pomyślą.

Zasłużyć na miłość
Przez wiele lat żylam w przeświadczeniu, że na miłość trzeba zasłużyć, jak pies na smakołyk po prawidłowo wykonanej sztuczce.
Na atrapy miłości owszem, pewnie trzeba zbierać kolejne punkty jak na ‚świeżaka’ w Biedronce, na miłość nie.
Najpierw myślałam, że muszę zasłużyć na miłość w domu. Kolekcjonowałam piątki, szóstki, biało-czerwone paski na świadectwie i nagrody z biologicznych olimpiad. Siedziałam po nocach, bo super zdolna nie byłam więc dobre wyniki to po prostu krew, pot i łzy.
Później zasługiwałam na miłość w relacjach damsko- męskich. Żyjemy w obrzydliwych czasach, kiedy świat wmawia, że zdeformowana seksualność jest absolutnie ok… Ile kobiet żyje w lęku, że jeśli ja się nie zgodzę pójść na całość, znajdzie inną. No i bardzo dobrze! Niech idzie jak najdalej i nie wraca, bo niedojrzałych egoistów kobiecie nie potrzeba.
Kiedy spotkałam Boga znów właczył mi się automatyczny tryb zbierania punktów.
Dopiero poznając Wynalazcę Miłości odkryłam, że nie muszę… Nie muszę zasługiwać na miłość. Najpierw ostrożnie, badawczo, czy aby na pewno nie stoi nad moim marnym sprawdzianem z chrześcijaństwa i nie wzdycha z dezaprobatą. „Nie modliłam się dziś Koronką (kochasz mnie jeszcze Boże? Serio mnie jeszcze kochasz?)
Znów mi emocje puściły i gęba nie współpracowała z sercem. Znowu spowiedź… (Kochasz mnie jeszcze Boże? Serio mnie jeszcze kochasz?)”
Stopniowo się uspokajam…
Marta Przybyła
Miłość ludzka.

Miłość ludzka.


Rdz 1,27-28: ,,Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.
Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną”
Rodzina to pierwszy Kościół.
Bóg w Sakramencie małżeństwa daje mężczyźnie najlepszego przyjaciela żonę i czyni go głową rodziny, aby ją chronił przed wężem starodawnym,
aby z miłością służył swoim domownikom, aby chronił rodzinę przed brakiem miłości i grzechem, a kobietę przed smutkiemi, aby opowiadał swoim dzieciom o miłości Ojca w niebie.
To na nas mężczyznach spoczywata wielka i piękna odpowiedzialność.
W rodzinie stajemy się prawdziwymi mężczyznami, to pole walki, aby uczyć się pokory, miłości i mądrości, a dobry Bóg obdarza nas łaskami do tego potrzebnymi.
Na rodzinę Bóg wylewa wodospady blogosławieństw, aby mogła się tym dzielić ze światem. Dlatego diabeł tak bardzo uderza dziś w rodziny. Rodzina jestfundamentem Kościoła, państwa i świata. Rodzina to wielkie błogosławieństwo. Zaś fundamentem każdej rodziny powinien być Chrystus, aby była zdrowa, silna i przepełniona miłością. Więc rodzina powinna być zjednoczona z Bogiem poprzez życie sakramentalne, rozważanie Słowa Bożego i modlitwę. Kiedy rodzina troszczy się o relację z Bogiem, to Bóg troszczy się o nią, a nie ma nic wspanialszego od doświadczania Bożej obecności i opieki.
Nie ma nic zdrowszego dla dzieci, kiedy patrzą na miłość swoich rodziców. Kiedy dzieci mają w swoich rodzinach doświadczenie prawdziwej miłości, to nie będą szukać jej pozorów fundowanych przez diabła i jego systemy i ideologie.
Kiedy mężczyzna ufa Bogu, to jego żona ufa jemu. Czuje się kochana i bezpieczna, bo wie, że jej mąż ma najlepszego Ojca na świecie, bo wie że jej mąż patrzy na życie oczami Ewangelii, bo wie że ma w domu wojownika, a nie kotka filemonka.
Im bardziej żyjesz w Jezusie, tym bardziej będzie szalała za tobą twoja żona, bo Bóg będzie obdarzał Cię Swoją miłością i mądrością. Bóg dziś powołuje nas meżczyzn do walki, a walka toczy się o zbawienie nasze i naszych rodzin.
2Tm 1,7: ,,Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości,
i trzeźwego myślenia.
Kobieta i mężczyzna w Sakramencie małżeństwa stają się jednym ciałem
i są obrazem Boga. Zawalczmy o swoje rodziny, bo to miejsce prawdziwej miłości, a Bóg będzie nas w tym prowadził i umacniał, jak umacniał Abrahama, Jakuba Mojżesza, Dawida, Józefa męża Maryi i innych. Nasza misją jest być świadkiem Jezusa Chrystusa w naszych rodzinach i dla innych, a do niej powołuje Cię Chrystus. Sam jestem bardzo słaby ale: ,,Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.” (Flp 4,13). Bóg jest miłością.
Krzysztof Robert Stanisławski

Zestarzej się razem ze mną.
najlepsze jeszcze przed nami,
pozwól mi być przy Tobie,
dzielić się swymi grzechami.
Chcę wiedzieć o czym myślisz
i jakie masz marzenia,
dopóki w sercu muzyka gra
wszystko jest do zrobienia.
Jeszcze plan naszego życia
nie został wykonany,
bo w sklepie na wystawie
stoi fotel bujany.
A miał stać przy kominku
blaskiem ognia rozświetlony,
a w nim, Ty i ja
i nasz świat szalony.
Chusta jest już gotowa,
bambosze w trakcie robienia,
zestarzej się razem ze mną
cóż masz do stracenia

 

Zestarzejmy się razem. Będziemy się ścigać wózkami elektrycznymi. I chodzić na randki do lekarza. Jeździć do sanatorium. I wiedzieć wszystko najlepiej. Każdego ranka ja będę zakładał Ci aparat słuchowy, a Ty mi wkładała sztuczną szczękę. I będziemy tak pomarszczeni, że będziemy robić cosplay’e rodzynek. Bić się laskami jak w gwiezdnych wojnach. Ty zaczniesz robić na drutach, a ja budować domki dla ptaków. Będziemy największymi celebrytami w klubie seniora. A z rana będziemy jeździć komunikacją miejską na drugi koniec miasta, bo tam cebula o trzy grosze tańsza. Takiej miłości chcę i kropka.”
z sieci

Chciałbym Ci powiedzieć, że najpiękniejsze kobiety, jakie kiedykolwiek widziałem, nie były na okładkach poczytnych czasopism.
Są wokół nas.
Ciągną za rękę dzieci z napadem złości lub płaczu, pchają wózki z zakupami w supermarketach, spacerują z psami po parkach, spoglądają na witryny sklepowe w poszukiwaniu nowej garderoby, nakładają czerwoną szminkę na usta i wychodzą z przyjaciółmi na miasto, śmiejąc się donośnie.
Zapewniam cię, że najsilniejsze kobiety, jakie kiedykolwiek widziałem, nie zostały wpisane do Księgi Rekordów Guinnessa, to te, które poddały się chemioterapii, to te, które gotują obiad dla rodziny z gorączką, walczą z przeciwnościami losu i szarą codziennością życia.
To kobiety, które potrafią się śmiać nawet wtedy, gdy ich dusza i serce są roztrzaskane w drobny mak.
Zapewniam cię, że najbardziej inteligentne kobiety, jakie kiedykolwiek widziałem, nie mają tytułu magistra ani doktoratu, nie zrobiły wielkiej kariery w mediach, ani nie otrzymały wielu nagród i wyróżnień, to te, które wiedzą jak wydawać pieniądze, aby starczyło do dziesiątego, to te, które wiedzą jak zacerować ubrania, to te, które wiedzą jak przygotować posiłki, aby starczyły na kilka dni.
Te, które czytają w myślach swoich nastoletnich córek i synów, te, które stosują środki zapobiegawcze, zanim cokolwiek nastąpi.
Zapewniam cię, że kobiety, które potrafią leczyć, nie są licencjonowanymi lekarzami, widziałem jak całują poranione kolana swoich dzieci, przytulają czule do serca.

Zapewniam cię, te anonimowe kobiety, są prawdziwymi bohaterkami.”

Al Bano&Romina Pauer.

Simbolul dragostei!

Gepostet von Artist TV Online am Mittwoch, 30. März 2016

 

Dla wszystkich, którzy marzą o szczęśliwych związkach.

Odkryj pragnienia drugiej strony

Dla wszystkich, którzy marzą o szczęśliwych związkach.http://2ryby.pl/film/odkryj-pragnienia-drugiej-strony

Gepostet von 2RYBY.PL am Donnerstag, 19. Februar 2015

 

Powiedz to pierwszy..
On był mężczyzną potężnym, o donośnym głosie i szorstkim sposobie bycia. Zaś ona – kobietą łagodną i delikatną.
Pobrali się. On dbał, by niczego jej nie brakowało, a ona zajmowała się domem i dziećmi. Później dzieci dorosły, pozakładały własne rodziny i odeszły. Historia, jakich wiele.
Lecz kiedy wszystkie dzieci były już urządzone, kobieta straciła swój zwykły uśmiech, stawała się coraz bardziej wątła i blada. Nie mogła już jeść i w krótkim czasie przestała podnosić się z łóżka.
Zmartwiony mąż umieścił ją w szpitalu. Lecz chociaż u jej wezgłowia zbierali się najlepsi lekarze i specjaliści, żadnemu z nich nie udało się określić, na co zachorowała kobieta. Potrząsali tylko głowami.
Ostatni lekarz poprosił na stronę męża i rzekł:
-Ośmieliłbym się powiedzieć, że po prostu… pańska żona nie chce już dłużej żyć…
Mężczyzna w milczeniu usiadł przy łóżku żony i ujął ją za rękę. Była to mała, drobna rączka, która zupełnie ginęła w potężnej dłoni mężczyzny. Potem rzekł zdecydowanie swym donośnym głosem:
-Ty nie umrzesz!
-Dlaczego? – zapytała kobieta lekko wzdychając.
-Ponieważ ja cię potrzebuję!
-To dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?
Od tej chwili stan zdrowia kobiety zaczął się szybko poprawiać.
-Dzisiaj czuję się doskonale.
A lekarze i znani specjaliści nadal zadają sobie pytanie, jaka choroba ją dotknęła i cóż za wspaniałe lekarstwo uzdrowiło ją w tak krótkim czasie.

*******

Nigdy nie czekaj jutra, by powiedzieć komuś, że go kochasz. Uczyń to dzisiaj. Nie myśl:
Moja mama, moje dzieci, moja żona lub mąż doskonale o tym wiedzą.
Być może. Ale czy nie byłoby ci przyjemnie, słuchając tych słów skierowanych do ciebie?
Nie patrz na zegarek, chwyć za telefon:
-To ja, chcę ci powiedzieć, że bardzo cię kocham.
Uściśnij dłoń bliskiej osoby i powiedz:
– Potrzebuję ciebie. Kocham cię, bardzo cię kocham!
Miłość to życie. Istnieje kraina umarłych i kraina żywych. Tym, co je różni, jest miłość.

 

Miłość rodzicielska.

 

Ko­chasz ty dom, ro­dzin­ny dom,
Co w let­nią noc, skroś srebr­nej mgły,
Szu­mem swych lip wtó­rzy twym snom,
A ci­szą swą koi twe łzy?

Ko­chasz ty dom, ten sta­ry dach,
Co pra­wi baśń o daw­nych dniach,
Omsza­łych wrót ro­dzin­ny próg,
Co wita cię z cier­nio­wych dróg?

Ko­chasz ty dom, rzeż­wią­cą woń
Sko­szo­nych traw i pło­wych zbóż,
Wil­got­nych olch i dzi­kich róż,
Co gło­gom kwiat wpla­ta­ją w skroń?

Ko­chasz ty dom, ten ciem­ny bór,
Co szu­mów swych po­tęż­ny śpiew
I du­chów jęk, i wi­chrów chór
Prze­le­wa w twą ki­pią­cą krew?

Ko­chasz ty dom, ro­dzin­ny dom,
Co wpo­śród burz, w zwąt­pie­nia dnie,
Gdy w du­szę ci ude­rzy grom,
Wspo­mnie­niem swym oca­la cię?

O. je­śli ko­chasz, je­śli chcesz
Żyć pod tym da­chem, chleb jeść zbóż,
Ser­cem oj­czy­stych pro­gów strzeż,
Ser­ce w oj­czy­stych ścia­nach złóż!…
Maria Konopnicka

A jak ciebie kto zapyta…).
A jak cie­bie kto za­py­ta:
Kto ty taki, skąd ty ro­dem?
Mów, żeś z tego łanu żyta,
Żeś z tych łąk, co pach­ną mio­dem;
Mów, że je­steś z ta­kiej cha­ty,
Co Pia­sto­wą cha­tą była,
Żeś z tej zie­mi, któ­rej kwia­ty
Gorz­ka rosa wy­kar­mi­ła…
MARIA KONOPNICKA.

 

Domek.

Pewien mieszczuch, człowiek, który mieszkał w mieście, postanowił sprzedać swój wiejski domek, odziedziczony po rodzicach. Spotkał zaprzyjaźnionego dziennikarza i poetę, który dla zabawy pisał różne teksty. Poprosił go o napisanie ogłoszenia, aby zamieścić je w gazecie, a także w Internecie.

– Chcę sprzedać chatę, którą mam na wsi, znasz ją. Napiszesz mi ogłoszenie?

Poeta napisał: „Sprzedam ładną posiadłość, gdzie o świcie śpiewają ptaki. Otacza ją zielony las, przez który płynie potok o czystej i połyskującej wodzie. Wschodzące słońce zagląda do środka przez okna. Dom ma werandę, która daje rześki i relaksujący cień. Wieczory urozmaicają świerszcze i gwiazdy”.

Jakiś czas później poeta spotkał swojego przyjaciela i zapytał:

– Sprzedałeś domek?

– Nie – odpowiedział – zmieniłem zdanie. Kiedy przeczytałem napisane przez ciebie ogłoszenie zrozumiałem, że posiadam skarb.

Często nie doceniamy posiadanych przez siebie rzeczy, próbując uchwycić fałszywe wizje szczęścia roztaczane przez telewizję.

Rozejrzyj się dziś wokół siebie i doceń to, co masz: swój dom, swoją rodzinę, przyjaciół, na których naprawdę możesz liczyć, nabytą wiedzę, swoje dobre zdrowie i wiele innych wspaniałych wartości w życiu, które są twoim naprawdę najcenniejszym skarbem..
Bruno Ferrero.

Gdzie ty moja chatka biała /mała

Gdzieś ty moja chatko biała/mała
Com się w tobie wychowała
W twoim progu matka stała
Gdym ja ciebie opuszczała

Czy ty jeszcze stoisz sobie
Choć ojcowie dawno w grobie
Czy tam rośnie jabłoneczka
Koło twego ogródeczka

Czy kapliczka jeszcze stoi
Czy odziana w liść powoi
Czy naprawił kto jej daszek
Czy się pod nim kryje ptaszek

Czy tam w zielonej dolinie
Bystra woda sobie płynie
Ten kościółek nasz kochany
A na wierzy krzyż drewniany

Co cię wspomnę, to zapłaczę
Wiem, że ciebie nie zobaczę
Moja chatko, moja mała
Com się w tobie wychowała

Z Bogiem zostań, chatko miła
Com za tobą tak tęskniła
Jak do ciebie powędruję
Twoje progi ucałuję.

 

 

 

Antonellę jeszcze w brzuchu mamy okrzyknięto córeczką tatusia. Jej mama, Tarsila Batista pracowała jako sklepikarka, a potem kucharka aż do urodzenia małej. Tata dziewczynki, Flavio Dantas jest żołnierzem brazylijskiej marynarki wojennej. Życie na ciągłej służbie nie przeszkodziło mu jednak w oczekiwaniu na ukochaną córkę. Przez całą ciążę Flavio mówił do swego dziecka. Opowiadał małej o tym, jak mu minął dzień i powtarzał, jak bardzo ją kocha i jak mocno na nią czeka.

 

W rodzicielstwie najtrudniejsze jest pierwsze 40 lat. (Autor nieznany)

 

20 przykazań Janusza Korczaka dla rodziców.

1) Nie psuj mnie. Dobrze wiem, że nie powinienem mieć tego wszystkiego, czego się domagam. To tylko próba sił z mojej strony.

2) Nie bój się stanowczości. Właśnie tego potrzebuję – poczucia bezpieczeństwa.

3) Nie bagatelizuj moich złych nawyków. Tylko ty możesz pomóc mi zwalczyć zło, póki jest to jeszcze w ogóle możliwe.

4) Nie rób ze mnie większego dziecka, niż jestem. To sprawia, że przyjmuje postawę głupio dorosłą.

5) Nie zwracaj mi uwagi przy innych ludziach, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. O wiele bardziej przejmuję się tym, co mówisz, jeśli rozmawiamy w cztery oczy.

6) Nie chroń mnie przed konsekwencjami. Czasami dobrze jest nauczyć się rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych.

7) Nie wmawiaj mi, że błędy, które popełniam, są grzechem. To zagraża mojemu poczuciu wartości.

8) Nie przejmuj się za bardzo, gdy mówię, że cię nienawidzę. To nie ty jesteś moim wrogiem, lecz twoja miażdżąca przewaga !

9) Nie zwracaj zbytniej uwagi na moje drobne dolegliwości. Czasami wykorzystuję je, by przyciągnąć twoją uwagę.

10) Nie zrzędź. W przeciwnym razie muszę się przed tobą bronić i robię się głuchy.

11) Nie dawaj mi obietnic bez pokrycia. Czuję się przeraźliwie tłamszony, kiedy nic z tego wszystkiego nie wychodzi.

12) Nie zapominaj, że jeszcze trudno mi jest precyzyjnie wyrazić myśli. To dlatego nie zawsze się rozumiemy.

13) Nie sprawdzaj z uporem maniaka mojej uczciwości. Zbyt łatwo strach zmusza mnie do kłamstwa.

14) Nie bądź niekonsekwentny. To mnie ogłupia i wtedy tracę całą moją wiarę w ciebie.

15) Nie odtrącaj mnie, gdy dręczę cię pytaniami. Może się wkrótce okazać, że zamiast prosić cię o wyjaśnienia, poszukam ich gdzie indziej.

16) Nie wmawiaj mi, że moje lęki są głupie. One po prostu są.

17) Nie rób z siebie nieskazitelnego ideału. Prawda na twój temat byłaby w przyszłości nie do zniesienia. Nie wyobrażaj sobie, iż przepraszając mnie stracisz autorytet. Za uczciwą grę umiem podziękować miłością, o jakiej nawet ci się nie śniło.

18) Nie zapominaj, że uwielbiam wszelkiego rodzaju eksperymenty. To po prostu mój sposób na życie, więc przymknij na to oczy.

19) Nie bądź ślepy i przyznaj, że ja też rosnę. Wiem, jak trudno dotrzymać mi kroku w tym galopie, ale zrób, co możesz, żeby nam się to udało.

20) Nie bój się miłości. Nigdy.

 

Co miesiąc rodzice Marka wybierali się na wycieczkę do babci i następnego dnia wracali do domu tym samym pociągiem.
Pewnego dnia dziecko powiedziało do rodziców:
′′ Już jestem dorosły.
Czy mogę jechać do babci sam?”
Po krótkiej dyskusji jego rodzice się zgodzili. Stali z nim, gdy czekał na odjazd pociągu. Pożegnali syna i dali mu kilka wskazówek przez okno.
Marek powtórzył im:
′′ Wiem. Powiedzieliście mi to więcej niż tysiąc razy.”
Gdy pociąg miał już odjechać, jego ojciec wyszeptał mu do ucha:
′′ Synu, jeżeli poczujesz się źle lub niepewnie, to jest dla Ciebie!”
I schował coś do kieszeni.
Teraz Marek był sam, siedział w pociągu, jak chciał, bez rodziców po raz pierwszy.
Podziwiał krajobraz przez okno. W jego otoczeniu kilka nieznanych osób się przewinęło. Zrobili dużo hałasu.
Wsiadali i wysiadali z pociągu.
Ktoś z pasażerów spojrzał na chłopca i wypowiedział się na jego temat, że jest sam.
Druga osoba spojrzała na niego z politowaniem i smutnymi oczami..
Marek czuł się coraz bardziej zaniepokojony z każdą minutą, która minęła.
W pewnym momencie ogarnął go lęk i strach i zacząć się bać.
Poczuł się bardzo opuszczony i samotny. Pochylił głowę, ze łzami w oczach i przypomniał sobie, że tata schował coś do kieszeni.
Drżąc, szukał tego, co dał mu ojciec.
Po znalezieniu kartki papieru przeczytał:
′′ Synu, jestem w ostatnim wagonie”
Takie jest życie, musimy pozwolić naszym dzieciom odejść.
Musimy pozwolić im spróbować nowych rzeczy. Ale my zawsze lubimy być w ostatnim wagonie, oglądać, na wszelki wypadek gdy będą potrzebować wsparcia i pomocy.
Kiedy napotkają przeszkody i nie będą wiedzieć jak sobie z nimi poradzić i co robić. Chcemy być blisko nich, dopóki wciąż żyjemy. Dla rodziców zawsze będziesz ich dzieckiem.
~ Feniks z popiołów – Motywacja

 

 

Modlitwa

Dozwoliłeś mi Panie, wychować szczęśliwie moje dzieci. Są już dorosłe, mogą się obejść bez mojej opieki i starań. Ale, Boże mój, choć dzieci mnie już nie potrzebują jak dawniej, lękam się o nie więcej, niż w ich dzieciństwie, bo pragnę dla nich wszelkiego dobra.

Lękam się, Panie, bo nie wiem, czy dorosłe moje dzieci, atakowane przez świat przewrotny, potrafią odepchnąć zło od siebie. Lękam się Panie, bo idą już swoją drogą, a nie wiem dokąd ona je prowadzi, co na niej znajdą i z czym się spotkają.
Boże mój, kieruj ich krokami, bo ja nadążyć za nimi już nie mogę. Ukaż każdemu święty cel życia i wiedź ich ku niemu szczęśliwie. Hamuj ich pragnienia. Naucz poprzestawać na tym, co zdobędą własną uczciwa praca.
Poświęcaj namiętności, jakie się w nich budzą. Poskramiaj porywy serca zgubne dla ich spokoju i szczęścia. Pomóż im zgadzać się z Twą wola, gdy ta stanie w poprzek ich życzeniom. Strzeż od bolesnych zawodów, od zdrady i prześladowań, a nade wszystko strzeż ich o Panie, od utraty tej wiary i miłości ku Tobie, jaką zaszczepiałam niegdyś w ich dziecięcych sercach. Broń od zwątpienia w Twoje istnienie i Twoją moc, od pogardy tego, co święte.
Daj im los może i skromy, ale spokojny i pewny. Uchroń od niedostatku, przeciwności, niepowodzeń i tych ciężkich prób życia, które łamią serce, niszczą siły i mogą zachwiać ufność w Twe miłosierdzie, a nawet sprowadzić z drogi cnoty. Daj im pod własnym dachem zażyć szczęścia rodzinnego, a ich ognisko domowe niech omija choroba, źli ludzie i wszystko, co łzy wyciska.
Błogosław ich pracy i przedsięwzięciom. Pomagaj w trudach i walkach ze swym losem. Pocieszaj w smutkach, dźwigaj w upadkach. Dopomóż zasłużyć na dobre imię przed ludźmi, na ich szacunek i przyjaźń. Niech będą przez całe życie pobożne, szlachetne, prawe. Niech nikt nie skarży się na żadne moje dziecko. Niech niczyja łza nie zaciąży na szali łaski Twojej dla nich. Abyś Ty Panie był z nimi i z ich rodzinami abyś im zawsze błogosławił, o co Cię proszę przez zasługi Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Amen!
Znalezione w sieci

 

Mama

 

Tej miłości nie można porównać z żadną miłością ludzką.

Kochana mamo! Jeszcze mnie nie widzisz, ale ja jestem bardzo blisko Ciebie. Słyszę jak bije Ci serduszko, jak rozmawiasz i jak śmiejesz się z żartów. Czuję ciepło od Ciebie i czuję smak jedzenia, które zjadłaś. Wiem, że mnie kochasz, bo mi to mówisz, gdy głaszczesz mnie przez swój brzuch. Kochana mamo, ja też Cię kocham. Pewnie czasami myślisz, że to nieprawda, bo słyszę jak mówisz „ała”, gdy się dużo ruszam. Nie gniewaj się na mnie, ale to takie fajne, że mogę sam ruszać rączkami i nogami. Bo wcześniej nie mogłem, chociaż bardzo chciałem. A teraz już tyle potrafię! I to dzięki Tobie kochana mamo… bo odważyłaś się dać mi życie.

Mój anioł.❤️❤️❤️.

Pewnego razu było dziecko gotowe, żeby się urodzić. Więc któregoś dnia zapytało Boga:
– Mówią, że chcesz mnie jutro posłać na ziemię, ale jak ja mam tam żyć, skoro jestem takie małe i bezbronne?

– Spomiędzy wielu aniołów wybiorę jednego dla ciebie. On będzie na ciebie czekał i zaopiekuje się tobą.

– Ale powiedz mi, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym?

– Twój anioł będzie ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do ciebie każdego dnia. I będziesz czuł jego anielską miłość i będziesz szczęśliwy.

– A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówić, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie?

– Twój anioł powie ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś, i z wielką cierpliwością i troską będzie uczył Cię mówić.

– A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą?

– Twój anioł złoży twoje ręce i nauczy cię jak się modlić.

– Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni?

– Twój anioł będzie cię chronić, nawet jeśli miałby ryzykować własnym życiem.

– Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Cię więcej widział.

– Twój anioł będzie wciąż mówił tobie o Mnie i nauczy cię, jak do mnie wrócić, chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej ciebie. W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły głosy z ziemi i Dziecię w pośpiechu cicho zapytało:

– O, Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć powiedz mi, proszę, imię mojego anioła.

– Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz do niego wołał: „MAMUSIU”.❤️.

Przez Boga utkane w łonie matki

Noworodek i jego mama – pierwsze spotkanie po porodzie

Noworodek i jego mama – pierwsze spotkanie po porodzie ???(filmik ?) credit: JukinVideo

Gepostet von Epoch Times Polska am Samstag, 21. Juli 2018

 

MATKA..❤️❤️❤️

Przez całe życie wstydziłem się swojej matki. Nie miała jednego oka i uważałem, że przez to jest wstrętna. Byliśmy biedni. Ojca nie pamiętam, a matka… Nigdy nie dostała dobrej pracy, bo kto zatrudni na dobrą posadę kobietę bez oka? Matka starała się jak mogła, żebym miał ładne ubrania, więc nie różniłem się od moich kolegów z klasy, ale moja matka w porównaniu do matek innych dzieci – takich pięknych, wypielęgnowanych i wystrojonych – wyglądała jak nędzna brzydula. Robiłem co mogłem, żeby ukryć ją przed kolegami.
Jednak pewnego razu matka przyszła do szkoły, bo się stęskniła – też mi powód!!! Podeszła do mnie przy wszystkich!!! Nie wiem jakim cudem nie zapadłem się pod ziemię. Byłem wściekły, uciekłem i schowałem się w szatni. Następnego dnia, oczywiście, cała szkoła mówiła tylko o tym, jaką mam brzydka matkę. A może tylko tak mi się wydawało? Znienawidziłem ją.
– Lepiej by było, gdybym w ogóle nie miał matki, niż miał taką jak ty! Wolałbym, żebyś umarła! – krzyczałem wtedy.
Matka milczała.
Najbardziej na świecie pragnąłem jak najszybciej wyprowadzić się z domu, odejść od matki. No bo co taka matka mogła mi zapewnić? Uczyłem się bardzo dobrze, potem, żeby kontynuować naukę, przeprowadziłem się do stolicy. Znalazłem pracę, ożeniłem się, kupiłem dom. Wkrótce na świat przyszły dzieci. Byłem dumny z tego, że sam wszystko osiągnąłem. Matki nawet nie wspominałem.
Ale pewnego razu matka przyjechała do stolicy i przyszła do mojego domu. Dzieci nie wiedziały, że to ich babcia i zaczęły się z niej śmiać. Przecież moja matka była taka brzydka, a teraz, gdy zaczęła się starzeć – stała się również pokraczna, przygarbiona. Prawie zapomniany żal do matki wylał się ze mnie ponownie. Znowu ona!!!
– Czego tu szukasz?!! – krzyczałem, wypychając ją z domu. – Postanowiłaś straszyć moje dzieci?!! Ośmieszyć mnie przed żoną?!!
Matka opuściła mój dom w milczeniu.
Minęło następnych kilkanaście lat. Odnosiłem same sukcesy w pracy. Byłem szczęśliwym ojcem i mężem. Kiedy otrzymałem zaproszenie ze szkoły na bal absolwentów, postanowiłem wziąć w nim udział. Teraz nie miałem się już czego wstydzić. Spotkanie z dawnymi kolegami było wesołe i wzruszające. Przed wyjazdem poszedłem na spacer i – sam nie wiem jak – dotarłem do swojego starego domu. Sąsiedzi rozpoznali mnie, powiedzieli, że moja matka umarła i przekazali list od niej. Nie zmartwiłem się za bardzo, a list chciałem od razu wyrzucić bez czytania.
W pociągu jednak otworzyłem i przeczytałem. „Drogi Synku. Wybacz mi wszystko. Wybacz, że nie mogłam zapewnić Ci szczęśliwego dzieciństwa. Wybacz, że musiałeś wstydzić się za mnie. Wybacz, że bez pozwolenia przyjechałam do Twojego domu. Masz piękne dzieci i nie chciałam ich nastraszyć. Są podobne do Ciebie, dbaj o nie. Pewnie nie pamiętasz, ale kiedy byłeś całkiem malutki, miałeś wypadek i straciłeś oko. Oddałam Ci swoje. Więcej nie mogłam Ci w żaden sposób pomóc. Doszedłeś do wszystkiego sam. Ja po prostu cieszyłam się z Twoich sukcesów i byłam z Ciebie dumna. I byłam szczęśliwa. Twoja mama.

Matka kocha wszystkie swoje dzieci, bez względu na ilość.

 

 

 

/znalezione w necie/

Kiedy Bóg tworzył kobietę, pracował do późna szóstego dnia. Przechodził obok Anioł i zapytał:

– Dlaczego poświęcasz tyle czasu właśnie temu dziełu?

A Pan odpowiedział:

– Czy zauważyłeś wszystkie szczegóły, jakie muszę uwzględnić, żeby ją ukształtować? Musi być zmywalna, choć nie zrobiona z plastyku, mieć więcej niż 200 ruchomych części, które mają być wymienialne i musi ona funkcjonować na wszelkiego rodzaju pożywieniu; musi być zdolna objąć kilkoro dzieci na raz, przytulić tak, by uzdrowić co jest do uzdrowienia – od stłuczonego kolana do złamanego serca, a to wszystko musi zrobić tylko dwiema rękami.

Anioł był pod wrażeniem.

– Tylko dwiema rękami… niemożliwe! I to jest model standardowy?! To zbyt wiele pracy jak na jeden dzień… Jutro dokończysz.

– Nie będę czekać do jutra – powiedział Pan – Jestem już tak bliski ukończenia tego dzieła. Stanie się najmilsze mojemu sercu. Ona sama siebie leczy, kiedy zachoruje i potrafi pracować 18 godzin dziennie.

Anioł podszedł bliżej i dotknął kobiety.

– Ale uczyniłeś ją taką miękką, Panie.

– Jest miękka – powiedział Pan – lecz uczyniłem ją także silną. Nie wyobrażasz sobie nawet, co potrafi znieść i ile pokonać.

– Czy ona potrafi myśleć? – zapytał Anioł.

Pan odpowiedział:

– Nie tylko potrafi ona myśleć, ale potrafi przekonywać i pertraktować.

Anioł dotknął policzka kobiety…

– Panie, zdaje się, że to dzieło przecieka! Zbyt dużo nałożyłeś ciężarów.

– Ona nie przecieka… To łza – poprawił Pan Anioła.

– Łza? A co to takiego? – zapytał Anioł.

Pan odpowiedział:

– Łzy są jej sposobem wyrażania smutku, wątpliwości, miłości, samotności, cierpienia i dumy.

To zrobiło duże wrażenie na Aniele.

– Panie, jesteś geniuszem. Pomyślałeś o wszystkim. Kobieta jest naprawdę cudowna!

– Rzeczywiście jest! Kobieta posiada siłę, która zadziwia mężczyznę. Potrafi ona radzić sobie z kłopotami i dźwigać ciężkie brzemię. Ma w sobie szczęście, miłość i przekonania. Uśmiecha się, gdy chce jej się krzyczeć. Śpiewa, gdy chce jej się płakać, płacze, gdy jest szczęśliwa i śmieje się, gdy się boi. Walczy o to, w co wierzy. Sprzeciwia się niesprawiedliwości. Nie akceptuje „nie” jako odpowiedzi, kiedy widzi lepsze rozwiązanie. Daje z siebie wszystko, żeby jej rodzinie dobrze się wiodło. Zabiera swoją przyjaciółkę do lekarza, kiedy się o nią martwi. Jej miłość jest bezwarunkowa. Płacze, kiedy jej dzieci odnoszą sukcesy. Jest szczęśliwa, kiedy wiedzie się jej przyjaciołom. Cieszy się, kiedy słyszy o narodzinach czy weselu. Boli ją serce, kiedy umiera ktoś z rodziny lub bliski przyjaciel. Ale znajduje siłę, by żyć dalej. Wie, że pocałunek i przytulenie mogą uzdrowić złamane serce. Ma tylko jedną wadę…
ZAPOMINA ILE JEST WARTA…

„I wybrałbym najświętsze z wszystkich słów i rzekłbym: Matko”
Emilii – Matce mojej Karol Wojtyła, Kraków, wiosną 1939 r. – mało znany wiersz. poświęcony mamie..

O tym, jak wiele matka wnosi w życie rodziny i w ogóle, w życie każdego człowieka, nie trzeba nikogo przekonywać. Są jednak takie sytuacje, w których życie pisze trudny scenariusz w relacjach z matką. Wówczas, zamiast wesołego utworu, otrzymujemy O Matce pieśń, to pieśń przez łzy, to pieśń bez słów. Taki scenariusz napisało życie dorastającemu Karolowi Wojtyle.
W 1939 r. Karol Wojtyła pisze wiersz poświęcony mamie. Wojtyła wyraża w nim nie tylko tęsknotę, szacunek, ale szczerą i autentyczną miłość do zmarłej matki, którą nazywa zgasłym kochaniem. Wiersz nie stanowi kapitulacji autora wobec zagadnienia śmierci bliskiej mu osoby, ale jest wyrazem wiary, w miłość, mocniejszą niż śmierć.

Emilii – Matce mojej Karol Wojtyła, Kraków, wiosną 1939 r.

„Matka”
Nad Twoją białą mogiłą
białe kwitną życia kwiaty –
– o, ileż lat to już było
bez Ciebie – duchu skrzydlaty –
Nad Twoją białą mogiłą,
od lat tylu już zamkniętą,
spokój krąży z dziwną siłą,
z siłą, jak śmierć – niepojętą.
Nad Twoją białą mogiłą
cisza jasna promienieje,
jakby w górę coś wznosiło,
jakby krzepiło nadzieję.
Nad Twoją białą mogiłą
klęknąłem ze swoim smutkiem –
o, jak to dawno już było –
jak się dziś zdaje malutkiem.
Nad Twoją białą mogiłą,
o Matko – zgasłe Kochanie –
me usta szeptały bezsiłą:
– Daj wieczne odpoczywanie -”

Matkę straciłem jeszcze przed Pierwszą Komunią św. w wieku 9 lat i dlatego mniej ją pamiętam i mniej jestem świadom jej wkładu w moje wychowanie religijne, a był on z pewnością bardzo duży – pisał św. Jan Paweł II („Dar i Tajemnica”, Kraków 1996, s. 22). Przyszły papież, w chwili śmierci matki miał zaledwie dziewięć lat i chociaż słabo ją pamiętał, to jednak jej wizerunek towarzyszył mu aż do śmierci.

Zdjęcie swej matki Emilii Jan Paweł II trzymał na papieskim biurku w pałacu Apostolskim w Watykanie aż do śmierci. Identycznie medalion z wygrawerowaną czterolistną koniczyną, który zawsze miał przy sobie.

Emilia Wojtyła, po wcześniejszej stracie córki Olgi, obawiała się, że nie będzie w stanie mieć już więcej dzieci. Co czuła, kiedy dowiedziała się, że nosi pod sercem nowe życie? Z pewnością olbrzymią radość. Niestety, i ona została zakłócona przez diagnozę znanego wadowickiego ginekologa i położnika, który uznał, że ciąża jest zagrożona do tego stopnia, że matka nie będzie w stanie urodzić żywego dziecka. A jeżeli już zgodzi się na urodzenie, to z pewnością zrobi to kosztem własnego życia. Nie przeżyje pani tego porodu, proszę dokonać aborcji – oświadczył lekarz.

Matka z całą stanowczością, świadoma konsekwencji odmówiła. Później na świat przyszedł Karol, przyszły papież i święty Kościoła katolickiego – Jan Paweł II. Matkę przyszłego papieża zapamiętano w Wadowicach jako kobietę, która często przechadzała się po miasteczku z dziecięcym wózkiem. Liczni świadkowie potwierdzali, że Emilia Wojtyła, zwykła mawiać o swym synu: Zobaczycie, że mój mały Lolek będzie kiedyś wielkim człowiekiem.

Dziękujemy ci, kobieto-matko, która w swym łonie nosisz istotę ludzką w radości i trudzie jedynego doświadczenia, które sprawia, że stajesz się Bożym uśmiechem dla przychodzącego na świat dziecka, przewodniczką dla jego pierwszych kroków, oparciem w okresie dorastania i punktem odniesienia na dalszej drodze życia („List Jana Pawła II do kobiet”, 1995).

Zródło: ze strony- FUNDACJA WIARA I KSIĄŻKI.

 

 

Niezwykła operacja – przed porodem…#podajdalej

Gepostet von Refleksje na sms am Montag, 30. Januar 2017

 

 

Gepostet von Michelle Figueroa-Cardenas am Samstag, 17. Juni 2017

 

„Matka nigdy nie odchodzi – ani od kołyski, ani z Kalwarii, ani od grobu swojego dziecka”

Stefan kard. Wyszyński

 

MAMO UKOCHANA

Gepostet von Mateusz Józef Kubasiak am Samstag, 16. Juni 2018

 

Mojej mamie. Wiersz ten napisałam w kilka miesięcy po Jej odejściu. Wciąż dzwoniłam do Niej, wiedząc że nie odbierze, ale chciałam posłuchać Jej głosu z poczty głosowej …”Witaj dodzwoniłeś się do Basi Łukomskiej a jeśli to ty córeczko zadzwoń na komórkę. Kocham Cię mama” Nietypowe nagranie – prawda? Ale jakże mi w tych dniach potrzebne. Zgrałam je na swój telefon. Mam do dziś. I słucham. Ale to właśnie to stało się impulsem do napisania wiersza- Niebiańska linia”
Mojej MAMIE
NIEBIAŃSKA LINIA
A gdyby tak można zadzwonić,
i spytać o świt tam w Niebie,
a między słowa włożyć tęsknotę
i Miłość – tak wielką Mamo – do Ciebie.
A jeśli zapytać, co robisz.
Czy życie duchowe nie jest tam udręką.
Czy słowa mówione wprost z serca
popłyną niebieską wstęgą?
A może wypełnić ciszę,
która została po Tobie,
sygnałem dzwonka do Nieba
powiedziałabyś Mamo, jak żyć tu na Ziemi trzeba?
Gdybym telefon miała,
co sięga błękitu chmur,
czy wtedy umiałabym wyznać,
jak wielki wciąż stawiam mur.
Gdyby i nawet był, telefon z błękitu Nieba,
to czy umiałabym wyznać, co we mnie, Mamo, dojrzewa?
A jeśli w swojej dobroci Bóg podaruje nam linię,
to kto potrafi by wyznać prawdę o karze i winie?
Mamo, najdroższa, kochana, nie ma sygnału do Nieba.
Musi wystarczyć mi wiara, lecz ona powoli umiera.
Miłość obdarta z nadziei, wiara, co bólem jest pełna.
Oczy wciąż łzami zalane, tego jestem dziś pewna.
Słowa cierpieniem i żalem, pełne aż do granic żałoby.
Smutek, co serce wypełnia. Mamo – potrzebuje odnowy!
Lecz kiedyś zadzwonię o świcie, gdy gołąb się wzbije do lotu,
i z Nieba spłynie na Ziemię, piękne i ciche westchnienie.
Wyczuje je sercem i duszą, ciało me drgnie też bezwolnie.
I wtedy powstanie wstęga, co sięgnie swym pięknem Bram Nieba.
Popłyną słowa Miłości i wiary, co rodzić się będzie, że jesteś Tam,
Mamo, szczęśliwa… Chociaż żyjesz beze mnie…
Pomost zbudujesz wraz ze mną;
Wiary, Nadziei, Miłości,
lecz teraz pozwól mi Mamo…
Na zwykłe ludzkie słabości
Twoja córka Marta
Listopad 2009 r. Z cyklu Listy ni wysłane”
Na zdjęciu Mama Basia Łukomska i ja rok 1960
Marta Łukomska Grzebuła

Adam Stachowiak – Mamo.

Szacunek dla matki …
Syn matce myje nogi .

Kiedyś to Ty babciu trzymałaś mnie na kolanach… Dziś robię to samo dla Ciebie, bez wstydu i bez jakichkolwiek obaw.

Bywa jednak zupełnie inaczej.

Kiedy matka jeszcze młoda
jest potrzebna i kochana,
bo serdecznie cię przytuli,
weźmie czule na kolana.

Ale w miejscu czas nie stoi.
Z młodej robi się staruszka.
Często niemoc i choroby
przykuwają ją do łózka.

No i wówczas się zaczyna,
wtedy rodzą się problemy.
Kto się ma nią opiekować?
Takiej matki już nie chcemy.

Przychodzi  taki dzień, gdy musimy na zawsze pożegnać ukochaną mamę. Obojętnie, w jakim jesteśmy wieku, zawsze będzie nam jej brakowało. A może właśnie dopiero wtedy zdamy sobie z tego sprawę, kim była dla nas i ile jej zawdzięczamy. Może pozostanie w nas żal za utraconymi chwilami, za zmarnowanym czasem. który mogliśmy jej poświęcić i na który czekała…

Domu rodzinnego się nie zapomina.

Tata.

 

33-letni Victor Calmon jest świeżo upieczonym ojcem małego Ivana Moraesa Calmona. Poprosił fotografa o mały fotoreportaż z porodu.

– W takim momencie wszystko staje się jasne, trzęsą ci się ręce i odkrywasz, po co tak naprawdę żyjesz na tym świecie. Bogu mówię: „Dziękuję”, żonie: „Kocham Cię”, a mojemu synkowi: „Witaj!” –

Zdjęcie przedstawia młodego ojca, która na klęczkach modli się przy nowo narodzonym dziecku i prosi Boga o potrzebne łaski. – Wydawało mi się, że ta sytuacja mnie przerasta, wiesz? Wszystko było nowe i ogarnął mnie potworny strach. Od tamtej chwili musiałem zacząć troszczyć się jeszcze o kogoś innego, zadbać o los mojego synka. Odsunąłem od siebie ten lęk, padłem na kolana i zacząłem się modlić do Boga. Prosiłem Go, aby pomagał mi wzrastać, być lepszym człowiekiem, dobrym ojcem, dobrym mężem, żebym miał chęć się rozwijać, pracować, aby niczego nam nie brakowało.

Pierwszy bohater dla chłopca

Mój bohater

Siedzę tu w oknie, ze skrzyżowanymi nogami, moje buciki są przykryte sukienką jak namiotem. Jestem jak pies, który czuje, kiedy dzieci mają wrócić ze szkoły – ale to jest o wiele ciekawsze. Wkrótce ujrzę, jak wyjdzie zza rogu o dwa domy dalej. O, proszę, już idzie! Wiem, że jest szczęśliwy – zamyślony gwiżdże ulubioną melodię „Maszerując przez Georgię”. Mój tato za chwilę zabierze mnie z okna. Z rozwianą grzywką wrócę na ziemię, chichocząc. Po obiedzie całuje moją matkę w policzek i siada w fotelu z nogą na nodze. Kołysze stopą, a ja wsiadam na poobiednią przejażdżkę. Gdy czyta gazetę, bawię się w biuro za jego fotelem drobiazgami, które przyniósł dziś dla mnie ze swojej redakcji. Na sygnał dymny z cygara zapalanego przed wyjściem skaczę do jego boku. Razem idziemy do narożnika – moja drobna rączka zamknięta w jego dłoni. spoglądam w górę i widzę ten uśmiech, błysk w jego oku, mówiący o naszym sekrecie, którego nie musieliśmy sobie wyjawiać. Zawsze go znaliśmy.
Jane Mayes


 

Pierwsza miłość dziewczynki.

 

Ale to piękne…..

Gepostet von Ilona Gocoł am Dienstag, 8. September 2015

 

Lo más lindo ? que he visto hoy día ????… ( Padre e Hija ❤️ )

Gepostet von Tere Silva am Freitag, 17. Juli 2020

 

Durante una festa a scuola, un insegnante di educazione fisica ha permesso ad una bambina disabile fisica di ballare con gli altri bambini <3

Gepostet von OggiScuola am Dienstag, 7. November 2017

 

 

Самый трогательный танец что я когда-либо видела❤️❤️

Gepostet von Lusine Stepanyan am Mittwoch, 30. Mai 2018

 

Mały aniołek, który pomaga jej niepełnosprawnemu ojcu

The Little Angel Who Helps Her Disabled Father

The Little Angel Who Helps Her Disabled Father <3

Gepostet von Coffee Break am Samstag, 12. Januar 2019

 

Nasi rodzice zasługują na miłość i opiekę..

Our Parents deserves love and care.. ❤️Like our page ❤️

Gepostet von BD Gamerz am Donnerstag, 9. Mai 2019

 

 

BŁOGOSŁAWMY NASZE DZIECI

 

Znak krzyża uczyniony na czole dziecka, żony, męża, że proste słowa błogosławieństwa, np.: „Niech Bóg cię błogosławi”, „Błogosławieństwo Boga Wszechmogącego: Ojca i Syna, i Ducha Świętego niech spocznie na tobie i pozostanie na zawsze” – niosą ze sobą życie, łaskę, nieogarnione dobro. Błogosławieństwo to duchowa ochrona naszych dzieci, to ochrona każdego, to swoista tarcza, broniąca przed złem. Dzieci, które otrzymują codziennie błogosławieństwo rodziców, np. przed wyjściem do szkoły, czują się bezpieczniej, pewniej, wiedzą, że nie są same. Błogosławmy więc!

 

 

 

UCZMY DZIECI MODLITWY

 

Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał

 

Jeśli nauczymy dzieci, że modlitwa jest sprawą świętą i nie wolno jej nigdy zaniedbywać, to sobie w życiu poradzą, nawet jeśli upadną, to będą wiedziały, jak powstać na nowo.
Zły duch wie, że modlitwa jest potężną siła, która człowieka zawsze może wyrwać z jego szatańskich łap, więc robi wszystko, aby od modlitwy człowieka odwieść, aby ten zapomniał o swoim Bogu i żył, jakby Go nie było, co niestety w wielu przypadkach się mu udaje, co widzimy wkoło nas.
My więc czuwajmy i uczmy swe dzieci modlitwy, aby wiedziały, że to ich jedyna broń przeciw światu…
Mirosław Gwiazda

 

 

 

Aniele Boży Michałek

Aniele Boży..<3 +

Michałek dzięki wstawiennictwie do Maryi przez nowennie pompejanska żyje.Chwała Bogu i Matce Bożej za uproszone łaski ! <3 Prosimy o modlitwę dziękczynną <3 Ojcze nasz…Chwała Ojcu…Zdrowaś Maryjo…Wiara moim azylem

Gepostet von Wiara moim azylem am Dienstag, 9. Januar 2018

 

 

 

 

 

 

 

cudowne

Gepostet von Edith Edyta am Dienstag, 6. Oktober 2020

 

 

 

 

 

 

 

Podziękowanie dla rodziców

Tylko posłuchajcie w jak piękny sposób dzieci potrafią wyrazić swoje podziękowanie dla rodziców w trakcie Komunii świętej. Wzruszenie ściska gardło!Dziekujemy Annie za podesłanie filmiku.

Gepostet von Polish Youth Association – Patriae Fidelis am Sonntag, 22. Juli 2018

 

Miłość małżeńska.

 

 

 

 

Rozmowa liryczna

Powiedz mi jak mnie kochasz.

Powiem.

– Więc?

– Kocham cię w słońcu.

I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie,
i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach,
i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie –
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie.
Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie.
I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach.
I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro.
Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
– A latem jak mnie kochasz?
– Jak treść lata.
– A jesienią, gdy chmurki i humorki?
– Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
– A gdy zima posrebrzy ramy okien?
– Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.
– Konstanty Ildefons Gałczyński

Ta sama historia opowiedziana ustami lekarza.

Ja pamiętam

„Zwykły poranek w zwykłej przychodni. Leciwy człowiek przyszedł do lekarza, by zdjąć szwy z palca ręki. Widać było, że się bardzo denerwuje i spieszy. Pytając, o której będzie lekarz, mężczyzna drżącym głosem oświadczył, że o 9 ma niezwykle ważną sprawę, a jest już 8.30.
Odpowiedziałem najżyczliwiej, jak umiałem, że wszyscy lekarze są zajęci i będą mogli poświęcić mu czas nie wcześniej, niż za godzinę. Sam już schodziłem z dyżuru. W oczach starego człowieka był ogromny smutek, mężczyzna bez przerwy spoglądał na zegarek i coś mnie przy nim zatrzymało. Chwila namysłu i zaprosiłem go do swojego gabinetu z zamiarem zajęcia się jego raną. Skaleczenie ładnie się wygoiło i nic nie stało na przeszkodzie, by zdjąć szwy. Wyciągając instrumenty do zabiegu, spytałem:
– Widzę, że pan się bardzo spieszy. Pewnie ma pan jeszcze wizytę u innego lekarza w naszej przychodni?
– Nie, nie mam. Chcę zdążyć na 9 do szpitala, by nakarmić chorą żonę.
Przez grzeczność spytałem, na co choruje jego żona. Mężczyzna odpowiedział, że żona ma Alzheimera. W trakcie naszej pogawędki zdążyłem zdjąć pacjentowi szwy i zakończyć zabieg. Spojrzałem na zegarek i stwierdziłem, że starszy pan może nie zdążyć do szpitala na godzinę 9.
– Czy żona będzie się denerwowała, jeśli pan nie przyjdzie punktualnie? – spytałem.
– Nie, nie będzie się denerwowała, – odparł i pokiwał głową ze smutkiem. – Moja żona nie poznaje mnie od 5 lat i nawet nie pamięta, kim byłem w jej życiu.
– Ale niezależnie od tego, pan codziennie pędzi na 9 do szpitala? Do kobiety, która już nawet pana nie zna?
Mężczyzna poklepał mnie po ramieniu i powiedział:
– Tak, niestety, moja żona nie wie, kim jestem. Ale ja pamiętam kim ona jest. To z nią byłem szczęśliwy przez całe życie.
Stałem przy oknie i patrzyłem na oddalającego się starego człowieka. Dopiero, gdy ktoś zapukał do drzwi, zorientowałem się, że łzy ciekną mi po twarzy.
– To jest właśnie ta miłość, o której marzę… – powiedziałem sam do siebie”.

 

(Syr 26, 1-4, 13) „Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę, liczba dni jego będzie podwójna. Dobra żona radować będzie męża, który osiągnie pełnię wieku w pokoju.” (…)

 

(Rdz 2, 18-24) „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna …był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (…) „A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała. Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta». Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.

 

W życiu nie widziałem czegoś piękniejszego. Ta para to dowód na to, że prawdziwa miłość istnieje i nigdy nie umiera.

Czy potrafisz sobie wyobrazić życie z jedną osobą przez 7 dekad, po czym nagle musisz powiedzieć jej „żegnaj”? Ten mężczyzna zawsze stał u boku swojej żony. 92-letni Howard i 93-letnia Lana nie widzieli poza sobą świata. Razem kroczyli przez życie i wspierali się w dobrych i złych chwilach. Gdy nadszedł nieuchronny moment pożegnania, mąż zaśpiewał żonie piosenkę, którą wykonał dla niej kilkadziesiąt lat wcześniej – przed wyjazdem na służbę wojskową podczas II wojny światowej.

Zobaczcie poruszające video, po którego obejrzeniu po policzkach spłyną Wam łzy.

– Kochanie, byłem Twoją najlepszą miłością – żartuje Howard.

– Wiem… kocham cię – mówi zmęczona Lana. – Zawsze kochałam.

Wtedy Howard zaczął śpiewać:

– Nigdy nie dowiesz się, jak bardzo cię kocham. Nigdy nie dowiesz się, jak bardzo mi na tobie zależy. Nawet, gdybym próbował, nie byłbym w stanie ukryć mojej miłości do ciebie.

– Lubi mnie! – zażartowała Lan pocałowała się, a Lana powiedziała:

– Kocham cię.

– Jesteś moja – odrzekł Howard.

– Dziękuję ci, kochanie – dodała na pożegnanie Lana.

 

 

On ma 99 lat, ona 97. Są małżeństwem od 82 lat. Miłość trwa całe życie.

Love lasts a lifetime

?She's 99 and he's 97, and they've been married for 82 years. True #love lasts a lifetime. #ChinaStory

Gepostet von China Daily am Montag, 18. Februar 2019

 

Błogosławieństwa starego człowieka:

Błogosławieni ludzie, którzy rozumieją,
że moje nogi teraz wolniej chodzą
i moje ręce drżą.

Błogosławieni niech będą, którzy o tym myślą,
że moje uszy już niedobrze słyszą i że nie wszystko zaraz rozumiem.

Błogosławieni niech będą, którzy wiedzą,
że moje oczy już źle widzą.

Błogosławieni niech będą, którzy mi nie wymyślają,
gdy coś mi z rąk wypadnie,
i którzy mi pomagają odnaleźć swoje rzeczy.

Błogosławieni niech będą, którzy się do mnie uśmiechają
i ze mną w pogawędkę się wdają.

Błogosławieni niech będą, którzy zauważają moje dolegliwości
i próbują moje cierpienia pomniejszyć.

Błogosławieni niech będą, którzy pozwalają mi odczuć,
że jestem kochana, i którzy się czule
ze mną obchodzą.

Błogosławieni, którzy przy mnie zostają,
gdy idę już drogą do wieczności.

Błogosławieni wszyscy, którzy są dla mnie dobrzy.
Oni pomagają mi myśleć o dobrym Bogu.
A ja ich na pewno nie zapomnę,
gdy będę kiedyś u Niego!

Niby nic takiego,
Bukiet polnych kwiatów.
Stokrotki, źdźbła traw, złociste kłosy.
A jednak w nich kryje się miłość.

Pamiętam każde spojrzenie.
Pamiętam czułe słowa i westchnienia.
Zrywam kolejny kwiat.
Niech fruwają motyle marzeń.
/Teresa Caban/

Nadejdzie czas, kiedy pieniądze są bezwartościowe, sukces jest bezwartościowy, pozycje są bezwartościowe, a miłość zawsze będzie cenna
Dokonaj wyboru na taki dzień

 

Świętowali 50-lecie małżeństwa.

Byli szczęśliwi, otoczeni dziećmi i wnukami. Ktoś zadał mężowi pytanie, jaka jest recepta na tak trwałe małżeństwo.

Starszy pan przymknął na chwilę powieki, a następnie, jakby wyławiając z pamięci dalekie wspomnienia, zaczął opowiadać:
– Łucja, moja żona, była jedyną dziewczyną, z którą kiedykolwiek się umówiłem.
Dorastałem w sierocińcu i od początku ciężko pracowałem, aby mieć choć to niewiele, co posiadałem.
Nie miałem nigdy czasu, aby umawiać się z dziewczynami, dopóki Łucja mnie nie zdobyła. Zanim jeszcze zdałem sobie sprawę z tego, co się dzieje, poprosiłem ją, aby została moją żoną.
Oboje byliśmy tacy młodzi.
W dniu ślubu, po ceremonii kościelnej, ojciec Łucji wziął mnie na bok i włożył mi do ręki pakuneczek. Powiedział:
„Dzięki temu prezentowi twoje małżeństwo będzie szczęśliwe i nic więcej nie będzie do tego potrzebne.”
Byłem podekscytowany i szarpałem się z papierem i tasiemką, nim udało mi się rozerwać paczuszkę.
W pudełeczku znajdował się duży, złoty zegarek.
Wyjąłem go ostrożnie.
Gdy go oglądałem z bliska, zauważyłem tekst, wygrawerowany na tarczy.
Była to bardzo mądra wskazówka i widziałem ją, ilekroć sprawdzałem która godzina.
Starszy pan uśmiechnął się i pokazał swój stary zegarek.
Znajdowały się tam na tarczy zamazane już nieco, ale dające się przeczytać słowa.
Te słowa skrywały w sobie tajemnicę szczęśliwego małżeństwa.
Brzmiały następująco:

„Powiedz coś miłego Łucji.”

Jak przeżyć razem 70 lat?

Ta para jest ze sobą ponad 70 lat! Jaka jest recepta na udane małżeństwo? Posłuchajcie rozmowy z Evie i Johnem :)Autorem nagrania jest Danni M. 🙂 www.instagram.com/danni_munro www.youtube.com/BeerTastingChampion

Gepostet von Toteraz am Donnerstag, 10. Januar 2019

 

Gdy „naprawiasz” małżeństwo, rób to powoli i dokładnie. Nigdy nie ponaglaj i nigdy nie wymagaj. Nigdy nie wypominaj błędów z przeszłości, nawet gdy jesteś pewien że masz racje. Cierpliwość to połowa sukcesu do odnowy małżeństwa. Módl się a resztę zrobi za Ciebie Bóg. To On jest stwórcą sakramentu małżeństwa, to On was połączył i nigdy was nie zostawi „samych sobie”. Zacznij współpracować z Bogiem i przestań liczyć tylko na siebie. Rozejrzyj się – ci co liczyli tylko na siebie – już dawno się rozwiedli.

 

 

„Kiedyś mi dałeś w zaręczyny psa, coś wyrzeźbił z plasteliny. On był symbolem twej wierności, uczucia twego, twej miłości…”
Oto niezwykle wzruszający wiersz napisany przez panią Krysię. Pani Krysia Łagowska ma 93 lata, jest niewidoma, słabo słyszy.

 

 

„Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam! 

 

„Ślubna obrączka: i pięknie, i ciężko ja nosić… Ślubna obrączka. Znak miłości i wierności. Ale miłość i wierność mogą znaleźć się w środku burzy. Mogą nadejść dni, kiedy nie można już dłużej, kiedy nie można już więcej…Przez jakąś szczelinę wdziera się noc do serca i do domu. Jest wtedy tylko jedno wyjście: jedna, jedyna metoda otwarcia się na światło: przebaczenie!”
 Phil Bosmans

Piękne podziękowanie dla rodziców podczas mszy świętej

Córka przyszła pewnego razu do ojca zapytać o sekret udanego małżeństwa. Okazało się, że tkwi on we wnętrzu czarnego pudełka

Czarne pudełko

Córka przyszła pewnego razu do ojca zapytać o sekret udanego małżeństwa. Okazało się, że tkwi on we wnętrzu czarnego pudełka

Gepostet von Niezwykłe am Donnerstag, 10. August 2017

 

Modlitwa przed posiłkiem…
Bądź pochwalony, Panie Boże nasz,
pobłogosław te dary,
które z Twojej dobroci spożywać mamy,
przez Chrystusa Pana naszego…Amen.

Bez Boga i modlitwy małżeństwa się rozpadają!

 

Miłość bliźniego.

Antropolog zaproponował dzieciom z afrykańskiego plemienia pewną zabawę. W pobliżu drzewa postawił kosz pełen owoców i powiedział, że ten, kto pierwszy do niego dobiegnie, będzie miał na własność jego zawartość. Kiedy dzieciaki to usłyszały, wzięły się za ręce, razem pobiegły do drzewa, a po znalezieniu owoców podzieliły się nimi i usiadły zadowolone ?

Kiedy antropolog zapytał dzieci, dlaczego tak się zachowały, skoro jedno z nich mogło mieć wszystkie owoce dla siebie, otrzymał następującą odpowiedź:

„UBUNTU, jak jeden z nas miałby być szczęśliwy, skoro pozostali są smutni?”

Słowo UBUNTU w kulturze Xhosa oznacza: „Jestem, ponieważ jesteśmy”.


Kiedyś jechałem samochodem i zobaczyłem człowieka, który grzebie w śmietniku. Pan Jezus nie pozwolił mi przejechać koło niego obojętne. Zaparkowałem i podszedłem do niego i zaprosiłem go na obiad do baru. To był wyjątkowy obiad ponieważ wszyscy się od nas odsuwali ze względu na zapach. Też czułem się trochę dziwnie. Walczyłem sam ze sobą, a raczej ze swoją pychą. Potem pojechaliśmy do mnie do mieszkania, które wynajmowałem. Wykąpał się, przebrał, ogolił. Próbowałem z nim trochę porozmawiać, ale był bardzo zamknięty. Modliłem się za niego, a on się trząsł.
Te spotkanie czasem wracało w moich myślach. Nie rozumiałem tego, tak jakby nic się nie wydarzyło. To był czas i wspaniałe momenty, kiedy Pan uczył mnie zaufania i dawał natchnienia abym czasem się pozbywał ostatnich pieniędzy. To był początkowy okres mojego nawracania. Wtedy byłem sam i moje serce chciało czasem nawracać piękne kobiety?, a Pan posyłał mnie bardziej do bezdomnych. Jaki Bóg jest Wspaniały, kiedy kruszy we mnie tę pychę, choć czasem boli, to później zawsze jestem Mu wdzięczny i mam z tego radość. Dlaczego o tym piszę. Ponieważ po kilku latach od tego wydarzenia kiedy pojechałem do Kościoła, a byłem w ten dzień trochę złamany na duchu, wtedy zobaczyłem tego człowieka, tego bezdomnego za którego modliłem się kilka lat wcześniej, jak wchodzi Kościoła. Był ładnie ubrany, miał w ręku parasol. Do mojego serca przyszła ogromna radość. Pierwsza myśl jaka wtedy przyszła mi do głowy ,,to przyszedł Jezus” podszedłem do niego podałem mu rękę i zapytałem czy pamięta, a on uśmiechnął się i odpowiedział ,,pamiętam”. Jego twarz była pogodna. Nigdy nie zapomnę tego uśmiechu. Pan pocieszył mnie przez tego czlowieka. Tylko Bóg pisze takie scenariusze. Chwała Panu Jezusowi.
Czasem kiedy wstawałem rano z radością, aby wielbić Pana. To krzyczałem przyjdź dzisiaj Jezu do mnie, przyjdź proszę, to po chwili dzwonił dzwonek do drzwi i wchodził Andrzej, który często zbierał puszki w dzielnicy której mieszkałem. Następnie znowu dzwonek i wchodził świętej pamięci Damian mój bezdomny kolega i po chwili piliśmy kawę. Dwa razy powiedziałem przyjdź Panie Jezu, to przyszły dwie osoby? Nasz Pan przychodzi w ludziach. Często w tych niezauważanych. Błogosławię Cię i pozdrawiam serdecznie
Krzysztof Robert Stanisławski


Dzień zapowiadał się zwyczajnie. Było południe. W głowie kłębiło się mnóstwo spraw i pytań. Jakieś przygnębienie nie pozwoliło mi zebrać myśli. W pewnym momencie zauważyłam człowieka ubogiego, ale schludnie ubranego. Grzebał w śmietniku. Pogrążona swoimi sprawami minęłam go w pośpiechu. Nagle jakaś myśl przebiegła mi po głowie. «On jest głodny, a ja mam kanapki, których nie zdążyłam zjeść w pracy». Nie wiedzieć czemu wróciłam i z uśmiechem podeszłam do nieznajomego. Pamiętam, że przedstawiłam się jeszcze i spytałam, jak ma na imię. Po czym wyjęłam kanapki i w geście przyjaźni mu je podałam. Wtedy stało się coś, czego się nie spodziewałam. Nieznajomy przyjaźnie spojrzał na mnie. Zobaczyłam jego pogodną i jakże promienną twarz. Pamiętam jego piękne niebieskie oczy. W tym spojrzeniu było tyle pokoju i miłości. Jakaś niewypowiedziana dobroć biła od tego człowieka. Już wiedziałam, że nie chodziło tu o kanapki, ale o spotkanie. Spotkanie dwóch osób, dwóch światów tak różnych, a zarazem tak podobnych. Spojrzenie bez słów, gest, uścisk dłoni, zatrzymanie się, dobre słowo. Wydawać by się mogło, że tak niewiele. W tym spotkaniu można było przeczuć obecność Boga. Nieznajomy przyjął kanapki i powiedział jedno zdanie, które niosło wówczas dla mnie nadzieję. Powiedział, że dziś jest źle, ale wszystko się ułoży. Rozstaliśmy się. Mija rok i rzeczywiście wszystko zaczyna się układać, tak jak powiedział.
Wracałam do domu już inna, jakby niesiona na skrzydłach. Uśmiechałam się do ludzi. Oni uśmiechali się do mnie. Świeciło słońce. Tak, świeciło słońce, którego wcześniej nie dostrzegłam. Myślałam o tym spotkaniu. Dając tak niewiele, otrzymałam tak wiele. Mam tylko cichą nadzieję, że ja również byłam dla niego małą iskierką, choćby na jedną chwilę.. Dziękuję!
Aneta Deperasińska

 

– Wytłumacz mi, Rebe, bo nie rozumiem: przychodzisz po pomoc do biednego – pomaga ci jak tylko może. Przychodzisz do bogacza – udaje, że cię nie widzi. Czemu tak się dzieje?
– Spójrz, Abram, przez okno. Co widzisz?
– Sara z Ickiem idzie ze sklepu. Josel na bazar jedzie. Rapaport z Rywką rozmawia…
– Dobrze, Abram. A teraz spójrz w lustro. Co widzisz?
– Cóż mogę widzieć, Rebe. Siebie samego widzę.
– Widzisz, Abram – okno jest ze szkła i lustro ze szkła. Wystarczy dodać odrobinę srebra i już widzisz tylko siebie…

z postu Ryszard Miszkiel

Jak jest w moim przypadku? Patrzę na bliźniego przez okno czy raczej przez lustro?

Esencja Światowych Dni Młodzieży

 

Pozdrawiam wszystkie babcie. Sama też jestem babcią. Mam w Grodnie trójkę: Stanisław, Karolina i Elżbietka. Ale chcę napisać o swej przybranej babci. Miala na imię Monika. Przyjechalam do Polski w 2019 roku i podjęłam się opieki nad jedną starszą Panią 87 lat, chorą na Alzchajmera, demencja….J tak w moim życiu zjawiła się babcia Monika. Na początku było bardzo trudno, myślałam, że nie dam rady, ale z każdym dniem rosła miłość do mojej babci. Staralam się wszystko robić żeby ona czuła się dobrze.Dużo rozmawiałam, uspokajałam. Każdy dzień zaczynałam modlitwą, to dawało mi siłę i wytrwanie. Nie było łatwo ,ale tak pokochałam już swoją babcię Monikę, że wszystko było do pokonania. Ona uwielbiała moje obiadki , lubiła proste domowe jedzenie. Sama robiłam jej piękne fryzury, zawszę gustownie była ubrana.W życiu była zawszę damą elegancką.
Byly momenty w godzinach „szaleństwa” jak już nic nie działało. Wtedy brałam do ręki różaniec i głośno odmawiałam. Babcia mówiła: Co myślisz? Jesteś taka święta? Ja nie ustawiałam w modlitwie. Zazwyczaj na 3 dziesiątce siadała obok i modliliśmy się razem. J po Różańcu była spokojna. Czasami muwila:Wybacz Krysiu ,znów cię zasmuciłam. No i w czasie mojej opieki poznałam Teobankologię, KS.Teodora. To był ratunek na jakieś trudne momenty.Babcia Monika uwielbiała głos KS.Teodora. Pięknie trwała w modlitwie różańcowej. J po różańcu szła spać. Dzienkuje Ci czcigodny Ojcze za pomoc ,za twe piękne rozważania, za twe cudowne modlitwy. J po trudnym, czasami bardzo, dniu , pokój wracał i do mego serca.
Moja opieka trwała 2 lata, 4 miesiące i 8 dni. Pan Bóg wie ile modlitw odmuwilismy za ten czas. Moja babcia była bardzo wierzącą osobą. Kiedy choroba zabierała iej pamięć, ani jednej modlitwy nie zapomniala. To był cud.
Umarła moja ukochana Monika 11 czerwca 2021 roku, w Swięto Uroczystość Serca Pana Jezusa. Pan Jezus pszytulil do Swego Serca moja Moniczkę. Do ostatniego tchu byłam przy niej .Dla mnie to był szczególny znak. Każdy człowiek potrzebuje miłości, u nas z babcią była wzajemna. Mialam od niej dużo wdzięczności, pięknych chwil, mądrych pouczeń, niezależnie od wieku i choroby. Moi kochani, kto podejmie się takiej opieki, najważniejsze postarajcie się pokochać tą osobę .Bez miłości będzie trudno….Dawajcie jak najwięcej czułości, usciskajcie. Ciepłe słowo, dotyk, działa czasami lepiej jak lekarstwo. Niech to będzie 5 minut, godzinę, ale czują się ważni i kochani. Moze za chwilę pamięć straci tą radość, ale wy będziecie mieli radość, że chociaż na krótko zrobiliście ich szczęśliwymi. Zawsze liczyłam, że tylko miłość uratuje świat.
Wiem kochana babciu Moniko, że jesteś w niebie i modlisz się za mnie, ciągle czuję Twą opiekę i pomoc… Zawszę będę o Tobie pamiętać . ZAWSZE będziesz w mym sercu, w mych modlitwach.
Życzę wszystkim, kto będzie czytał moje świadectwo, Bożego Błogosławieństwa i Opieki Mateczki Przenajswietszej. W Bogu, w naszej wierze nasza siła.

Кристина Стасюкевич

Nie da­jesz z siebie nic? to `nic` do Ciebie wróci..

Można być bo­gatym człowiekiem, co ser­ce niesie dru­giemu na dłoni. Wszakże pieniądze to nie wszys­tko – ta­ko mądrość rzecze.
Można być wiel­kim w naj­mniej­szych czyn­nościach. Mówiąc dzień dob­ry sta­ruszce spot­ka­nej na scho­dach.
Można cały czas klęczeć i zba­wiać nie tyl­ko siebie. Szep­tem pro­sić Bo­ga za całą ziemię.
Można nie mieć nic i mieć przez to naj­więcej. Bo kochać to znaczy da­wać, nie chcąc nic więcej.
Można tyl­ko mówić i cze­kać na cu­da.
Można także sa­memu je czy­nić.
aeszka

Stałem w kolejce do kasy, przede mną stała taka mała starowinka. Trzęsły jej się ręce, miała kompletnie zagubiony wzrok, mocno tuliła do piersi malutką portmonetkę – taką zrobioną na szydełku – widzieliście może kiedyś takie portmonetki? Ja widziałem u swojej prababci… I zabrakło jej 4 zł, żeby zapłacić za zakupy, a w koszyku miała chleb, mleko, jakąś kaszę i maciupeńki kawałeczek pasztetowej. A kasjer był bardzo niemiły i rozmawiał z nią po chamsku. Staruszka stała taka przybita, ze łzami w oczach, no i nie wytrzymałem, dałem kasjerowi te 4 złote i zwróciłem mu uwagę, że nie wolno tak źle traktować żadnego człowieka.
Ale serce mało mi nie wyskoczyło z piersi i nagle wziąłem staruszkę za rękę i poszedłem z nią z powrotem do sklepu. Babulinka szła pokornie ze mną, a ja wkładałem do koszyka produkty dla niej, te co myślałem, że będą najbardziej potrzebne: mięso, porcje rosołowe, jajka, kasze różne, a ona szła obok i wszyscy się na nas patrzyli. Doszliśmy do owoców i zapytałem ją, jakie lubi, a staruszka patrzyła na mnie w milczeniu wielkimi oczami i mrugała. Wziąłem wszystkiego po trochu, mam nadzieję, że starczy jej na długo.
Wróciliśmy do kasy, ludzie się rozstąpili, puścili nas bez kolejki. No i przy kasie zrozumiałem, że nie mam przy sobie dość pieniędzy, by zapłacić za jej zakupy i za swoje, więc swój koszyk zostawiłem, zapłaciłem za zakupy babulinki, cały czas trzymając ją za rękę. Wyszliśmy na zewnątrz. Spojrzałem staruszce w twarz i zobaczyłem łzy na policzku… Zapytałem, dokąd ja zawieźć, zaprosiłem do samochodu, a ona zaproponowała, ze w domu poczęstuje mnie herbatą. Zaniosłem jej zakupy. Staruszka poszła do kuchni robić herbatę, a ja rozglądałem się po bardzo ubogim, ale czystym i przytulnym wnętrzu. A kiedy postawiła na stole dwie obtłuczone filiżanki i talerzyk, na którym leżały dwa pierożki z cebulą – to nagle dotarło do mnie jak żyją nasi staruszkowie… Wyszedłem od niej, wsiadłem do samochodu i wtedy już nie wytrzymałem. Płakałem chyba z kwadrans…
– Po Pierwsze Ludzie

 

Cza­sem wys­tar­czy
przy­jaz­ne spojrzenie
uśmiech
drob­ny gest

Da­jesz więcej
– swój czas
po­mocną dłoń
słowo…

Otu­lasz zrozumieniem
roz­pa­lasz nadzieję
wiarą w siebie
po­budzasz do życia

W ciep­le mysli
za­tapiasz smutki
ser­cem ogrzewając
upad­ki rzeczywistości

Tam los
pisze piękne rozdziały
bo nie liczy się to co masz
lecz to co możesz dać
sobą…

słoneczniki

„Na naszej klatce schodowej mieszka staruszka. Pięć lat temu straciła męża, córkę, zięcia i wnuków w wypadku. Kiedy tydzień przed świętami wracałam do domu, na drzwiach klatki schodowej zobaczyłam ogłoszenie napisane odręcznie:
„Zgubiłam 100 złotych. Uczciwego znalazcę proszę o zwrot do mieszkania nr 76, emerytura bardzo skromna, nie mam na chleb.”
Mieszkanie nr 76 to lokal tej starszej pani. Wyjęłam z portfela 100 złotych, odłożone na prezent dla mamy i zapukałam do drzwi mieszkania nr 76. Kiedy oddałam staruszce pieniądze, rozpłakała się i powiedziała:
– Jesteś dwunastą osobą, która przyniosła mi pieniądze. Dziękuję.
Uśmiechnęłam się i poszłam do windy, a wtedy starsza pani dodała:
– Córeńko, zdejmij proszę to ogłoszenie z drzwi, to nie ja napisałam… – starsza pani stała przed drzwiami swojego mieszkania i płakała.”
Dziewczyna poprosiła, aby ta historia poszła w świat. Aby ci, którzy nie widzą w innych nic dobrego – dowiedzieli się, że na jej klatce schodowej mieszka co najmniej 12 wspaniałych osób.”.

 

Czy każdemu warto podać rękę w potrzebie?

A oto odpowiedź na jedno z Waszych pytań! Poznajcie ks. Michał Misiak z Łodzi. Nie boi się zaglądać w ciemne bramy, czy pójść z kolędą do agencji towarzyskiej. Codziennie szuka ludzi, którym może pomóc. #Łódź #streetwork #ksiądz

Gepostet von Godly PL am Samstag, 11. August 2018

strona ks. Marek Jan Pytko

 

 

O vídeo mais lindo que você vai ver hoje! ❤️Instagram @michellebotta

Gepostet von Michelle Botta am Donnerstag, 27. September 2018

Wrażliwość dziecka. Bądźmy jak dzieci

 

„Do takich jak one należy królestwo niebieskie”. Jezus z radością przyjmuje dzieci. Może wtedy nie tylko okazać im miłość błogosławiąc je, ale również na ich przykładzie dać dobrą lekcję nam wszystkim. One są wzorem zaufania, że ci, którzy je kochają, nie zrobią im krzywdy. Z wiarą więc przyjmują od nich wszystko. Wyrażają także intensywny sposób życia, wszystko przyjmują z nowością, która zadziwia. Czy przyjmuje słowa Jezusa jako pewne i wiarygodne? Potrafię zadziwić się głębią w ich prostocie i odnoszę do siebie to, czego naucza? Staram się żyć tą nauką, każdego dnia z intensywną nowością?
Kazimierz Stojek

 

J.15,12To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.

Weszłam do małej kawiarni z Mężem każdy z nas zamówił dla siebie kawę. Gdy siadaliśmy przy stoliku, dwóch ludzi podeszło do bufetu: – „Pięć kaw, dziękuję, trzy dla nas, a dwie zawieszone”. Płacą, biorą swoje trzy filiżanki i wychodzą. Pytam kolegi: – „Co to są zawieszone kawy”? On odpowiada: – „Poczekaj, zobaczysz”.
Jeszcze kilka osób weszło do kawiarni. Dwie kobiety zamówiły kawę, zapłaciły i wyszły. Następne zamówienie to siedem kaw dla trzech adwokatów: – „Trzy dla nas i cztery zawieszone”. Rozważając co takiego zawieszone kawy, podziwiam piękny widok w słonecznej pogodzie. Nagle otwierają się drzwi. Mężczyzna w zniszczonym ubraniu wyglądający jak żebrak, podchodzi do kelnerki i pyta uprzejmie: – „Czy masz może zawieszoną kawę”?
To proste – ludzie płacą z góry za kawę przeznaczoną dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na kupienie gorącego napoju.
Tradycja zawieszonej (suspended) kawy powstała w Neapolu USA przy Watykanie i w Polsce spotkaliśmy się też na stacji kolejowej takich uczciwych restauracji oznaczonych powinno być więcej żeby rozprzestrzeniła się po całym świecie taka akcja W niektórych miejscach, oprócz zawieszonej kawy, można zamówić kanapki, a nawet pełen posiłek”.

Przyjechałem pod adres do klienta, i zatrąbiłem. Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie. Był późny wieczór, pomyślałem że klient się rozmyślił i wrócę do „bazy”… ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi i zapukałem. „Minutkę!”, odpowiedział wątły, starszy głos. Usłyszałem odgłos tak jakby coś było ciągnięte po podłodze…
Po długiej przerwie, otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska , na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych.
U Jej boku była mała nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału.
Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i szkłem.
„Czy mógłby Pan zanieść moją torbę do samochodu?”, zapytała. Zabrałem walizkę do auta, po czym wróciłem aby pomóc kobiecie.
Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli w stronę krawężnika.
Trzymała mnie za ramię, dziękując mi za życzliwość. „To nic”, powiedziałem, „Staram się traktować moich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym aby traktowano moją mamę.”

„Och, jesteś takim dobrym chłopcem” , odrzekła. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, dała mi adres, a potem zapytała: „Czy mógłbyś pojechać przez centrum miasta?

„To nie jest najkrótsza droga”, odpowiedziałem szybko, włączając licznik opłaty.
„Och, nie mam nic przeciwko temu”, powiedziała. „Nie spieszę się. Jestem w drodze do hospicjum.”
Spojrzałem w lusterko. Jej oczy lśniły. „Nie mam już nikogo z rodziny”, mówiła łagodnym głosem. „Lekarz mówi, że nie zostało mi zbyt wiele…”

Wyłączyłem licznik… „Którędy chce Pani jechać?”

Przez kilka godzin jeździliśmy po mieście. Pokazała mi budynek, gdzie kiedyś pracowała jako operator windy.

Jechaliśmy przez okolicę, w której żyli z mężem jako nowożeńcy. Poprosiła abym zatrzymał się przed magazynem meblowym który był niegdyś salą balową, gdzie chodziła tańczyć jako młoda dziewczyna.

Czasami prosiła, by zwolnić przy danym budynku lub skrzyżowaniu, i siedziała wpatrując się w ciemność, bez słowa.

Gdy pierwsze promienie Słońca przełamały horyzont, powiedziała nagle „Jestem zmęczona. Jedźmy już proszę”. Jechaliśmy w milczeniu pod wskazany adres. Był to był niski budynek z podjazdem, tak typowy dla domów opieki.

Dwaj sanitariusze wyszli na zewnątrz gdy tylko zatrzymałem się na podjeździe. Musieli się jej spodziewać. Byli uprzejmi i troskliwi.
Otworzyłem bagażnik i zaniosłem małą walizeczkę kobiety do drzwi. Ona sama została już usadzona na wózku inwalidzkim.

„Ile jestem panu winna?” Spytała, sięgając do torebki.

„Nic”, odpowiedziałem.

„Trzeba zarabiać na życie”, zaoponowała.

„Są inni pasażerowie,” odparłem.

I nie zastanawiając się kompletnie nad tym co robię, pochyliłem się i przytuliłem Ją. Objęła mnie mocno.

„Dałeś staruszce małą chwilę radości”, powiedziała. „Dziękuję”.

Uścisnąłem jej dłoń, a następnie wyszedłem w półmrok poranka. Za mną zamknęły się drzwi – był to dźwięk zamykanego Życia.

Tego ranka nie zabierałem już żadnych pasażerów.Jeździłem bez celu, zagubiony w myślach. Co jeśli do kobiety wysłany zostałby nieuprzejmy kierowca, lub niecierpliwy aby zakończyć jego zmianę? Co gdybym nie podszedł do drzwi, lub zatrąbił tylko raz, a następnie odjechał?

Myśląc o tym teraz, nie sądzę, abym zrobił coś ważniejszego w całym swoim życiu.

Jesteśmy uzależnieni od poszukiwania emocjonujących zdarzeń i pięknych chwil, którymi staramy się wypełnić nasze życia.

Tymczasem Piękne Chwile mogą przydarzyć się nam zupełnie nieoczekiwanie, opakowane w to, co inni mogą nazwać rutyną. Nie przegapmy ich..

Cichy bohater Legionowa. Tak o Panu Zdzisławie mówią mieszkańcy tego miasta. Zbudował rikszę i wozi nią do lekarza osoby, dla których jest jedyną pomocą.

Historia Pana Zdzisława i Pani Janiny

Cichy bohater Legionowa. Tak o Panu Zdzisławie mówią mieszkańcy tego miasta. Zbudował rikszę i wozi nią do lekarza osoby, dla których jest jedyną pomocą. Cała historia niezwykłego wolontariusza już jutro o 14:00 na antenie TVP2. Zapraszamy! ?

Gepostet von Coś dla Ciebie TVP am Donnerstag, 26. Juli 2018

 

Ten wolontariusz od 12 lat przytula noworodki na oddziale intensywnej terapii.

12 lat przytulania bobasów

Z okazji Dnia Przytulania! Ten wolontariusz od 12 lat przytula samotne niemowlaki na oddziale intensywnej terapii noworodka. ?Piękna historia! ❤️

Gepostet von Toteraz am Samstag, 23. Juni 2018

 

„Dobro, które czynimy, nie jest owocem naszych słów i uczynków, lecz tego kim jesteśmy, tego na ile pozwalamy Jezusowi, aby w nas żył”.
Bł. Karol de Foucault