Szatan – mit czy rzeczywistość?

Szatan – mit czy rzeczywistość?

SZATAN – CZY ISTNIEJE?

Niejednokrotnie toczą się dyskusje czy szatan naprawdę istnieje. W dzisiejszym,zwariowanym świecie, gdy Boga wyrzuca się  ze swojego życia, istnienie szatana wywołuje w najlepszym wypadku ironiczne uśmiechy a osoby głoszące jego istnienie podejrzewa się o zaburzenia psychiczne. Taki stan rzeczy bardzo odpowiada szatanowi. Jest to jego największym atutem. Człowiek czuje się bezkarny, coś według starego powiedzenia : Hulaj dusza, piekła nie ma.

Nic bardziej mylnego. Szatan istnieje i usiłuje ingerować w nasze życie. Nie ma nic gorszego od dręczenia przez szatana, nawet jeżeli nie dochodzi do opętania.

Wydaje wam się , że szatan to wymysł kościoła? Mi też się tak wydawało, dopóki nie zaczął mnie nękać. To aż dziwne jak podstępny jest , jak wiele ma nam do zaoferowania , a potem jak szybko z czlowieka robi marionetkę. Kusi. Zawsze czeka , aż będziesz słaby. Czeka i podaje na tacy ,, cudowne ” rozwiązanie..często podpowiada : weź narkotyki, weź się napij , weź…. I bierzesz ,bo jesteś słaby, a to daje ci ukojenie… I tak raz ,potem kolejny. I myślisz sobie, jaki to grzech , przecież jest mi dobrze , nie dzieje się nic złego. Tak samo jest z nieczystoscia. Nie widzisz , jaka robisz sobie krzywdę , jak to na ciebie wplywa. Może też uderzyć w twoje słabości i wcisnąć ci pornografie, przemoc… Żyjesz tak opętany swoja grzesznością , swoim egoizmem. A szatan dalej podkłada ci pod sam nos… Nie masz sił walczyć. I tak jesteś na samym dnie . Dnie pustym, w którym nie słyszysz nawet bicia serca. Bo ono jest z kamienia. Nic już nie czujesz , zatraciłes się . Odrzucasz pomoc , bliskich , odrzucasz samego siebie. A on cieszy się , że osiągnął to co chcial- właśnie zostałeś sam. Ale czy napewno ? Gdzieś w tej ciemności , w tej nędzy twojej , przebywa On – sam Jezus. I czeka na ciebie ,chocbys nie wiem jak byl trędowaty… On chce cię oczyścić. Uwolnić..dać nowa kartkę życia do zapisania. I ty tylko wiesz, czy chcesz ,aby ci pomógł… Nie będzie łatwo , ale warto. Nie będziesz w stanie na początku uwierzyć , że możesz być wolny. Że możesz nie cierpieć – bo to co wcześniej było fajne, nagle staje się ciasno zawiązanym łańcuchem, wbijajacym się w ciało. Nie będziesz w stanie uwierzyć ze ktoś cię kocha. Nie zrozumiesz tego. To on twoje serce zamienia w kamien- a z drugiej strony stoi Jezus , z rękami pełnymi ogrzewającej miłości. On skruszy twoje serce. Zrobi z niego diament, ale najpierw musisz Mu pozwolić. Uwolnij się z tej klatki. Wyjdź, skocz w przepaść , aby bezpiecznie wylądować w ramionach Boga. On na ciebie czeka. Na syna marnotrawnego. Czeka i zaprasza cię. To nic , że blizny pokrywają twoje ciało . To nic , że serce jest poszarpane. Będziesz musiał wiele przejść. Być może zmierzyć się z choroba , która pozwoli ci sie oczyścić..być może zostaniesz sam.. ale będziesz miał Boga. Nic nie jest w stanie Go zastąpić… Odbij się od dna .. wstań, powiedz sobie , że nie chcesz być niewolnikiem zła ! Uderz się w piers,idź , powiedz Jezusowi z że żałujesz , że chcesz wrócić…On cię przyjmie.. będzie z tobą, kiedy znów szatan się o.ciebie upomni. Znów ci przebaczy i przygarnie. To trudna walka , nierówna , ale masz Jezusa. Z Nim każda kreta droga jest łatwiejsza. Skąd to wiem ? Bo przeszłam to samo. Być z szatanem to super sprawa… Ale tylko na chwilę .. Znamiona jego obecności nadal kalecza moje serce.. atakuje mnie i uderza z całą siłą w zranione miejsca… Kopie , szarpie i rozdziera bezlitośnie. Nie boje się już.. mam obrońcę Boga. Z Nim mam nowe życie. Nowy start. Czystą kartkę , która zapisuje miłością i zaufaniem.
Agnieszka Tokarczyk

Chciałabym się dziś z Wami podzielić swoim świadectwem wiary…
Kiedyś byłam niewierząca. Bardzo długo. Śmieszyły mnie Msze, ludzie modlący się, święta itp. Byłam zafascynowana szatanem, okultyzmem. Byłam daleko od Boga. Dostawałam szału słysząc modlitwę. Drażniło mnie wszystko co było związane z wiarą. Miałam ochotę targać Biblię, rwać różańce, palić krzyże. Nie byłam szczesliwa, choć ludzie, z ktorymi przebywałam obiecywali mi szczęście w imię,, możesz robić wszystko, nie istnieje dekalog, nikt cię nie rozliczy”. Nie chciałam słyszeć o Bogu. Wydawało mi się, ze Jego nie ma, że nie istnieje. Byłam inna .
*****
Po wielu latach spotkałam Go w osobach, które pokazały mi swoim życiem, że Bóg istnieje. Najpierw nie widziałam tych ,,przypadków „, nie chciałam widzieć. Żyłam, ale to życie było puste. Spotkałam przypadkiem człowieka,  który pokazał mi, że życie bez Boga nie ma sensu. Że to, kim jestem to dar. Dar Boga. Spotkałam także wiele osób, które dawały mi wiarę. Przez ich życie, ciężkie, po ludzku beznadziejne i nic nie warte Bóg dotykał mojego serca i je poruszał. Spotykałam ludzi, którzy u kresu sił, w cierpieniu, w naprawdę wielkich trudach, byli w stanie dziękować Bogu za to co się dzieje. Nie rozumiałam tego. Chciałam sama decydować jak żyć i co robić. Im bardziej chciałam sama, tym bardziej działał On…
Aż dotknął mnie tak, że po prawie 10 latach po raz pierwszy wyspowiadalam się. Była to pierwsza moja prawdziwa spowiedź, taka z serca … ( Nie żeby inne były nieważne , w okresie , kiedy wierzyłam ). Kiedy po spowiedzi dotarło do mnie jak bardzo On mnie ukochał, płakałam. Był to cudowny dzień, choć ta chwila była taka trudna. Zmierzenie się ze swoim egoizmem ….
Ale kochani, kiedy zacznie się wpychać łapy tam gdzie nie trzeba, w moim przypadku w satanizm i okultyzm… On nie odpuszcza…. Zaczęły się dziać ze mną dziwne rzeczy. Wpadłam w ciężką depresję, która kompletnie mnie rozwalila. Żadne leki nie działały. Psychoterapia dawała odwrotny skutek… Co ciekawe, wszelkie lęki, smutek, kręciły się i nasilały kiedy próbowałam zbliżyc się do Boga. Strach przed Eucharystią, paraliż przed spowiedzia, lęk przed modlitwą.
Długi czas modliłam się o uwolnienie- z choroby (sakrament chorych), modlitwa o uwolnienie, spowiedź, komunia… A on ciągle mną chciał rządzić. Odmawianie różańca czy adoracja… Nieosiągalne. W nocy koszmary, takie jakbym widziała piekło na żywo. Męka straszna i poczucie opuszczenia, smutku, winy, wszystko co najgorsze. Walka trwała ponad 2 lata. Kiedy kolejny lekarz rozłożył ręce i zapisał kolejne prochy, poprosiłam męża , aby zawiózł mnie na adorację do Łagiewnik. Czułam ogromną potrzebę, jak nigdy w życiu.
Usiadłam przed Nim. Nic nie mówiłam. Dopiero po chwili przypomniał mi się fragment o kobiecie uzdrowionej przez Jezusa, która krzyczała : jeśli chcesz, mozesz mnie uzdrowić…
Więc siedziałam i powtarzałam, tak jak ta kobieta: Jezusie Chrystusie, Synu Boży, jeśli chcesz , możesz mnie uzdrowić.
Po chwili poczułam jakby rozwiązano moje skrępowane sznurami ciało
Jakby ktoś zalał mnie betonem a potem to odpuściło. Usłyszałam w głowie ( nie, nie byłam na lekach ?) : „jesteś wolna, już jutro nie musisz brać leków „
Byłam w szoku, najpierw myślałam, że mi odbiło ? , ale czułam , że naprawdę jestem wolna. Odmówiłam różaniec, po raz pierwszy bez wewnętrznej walki. Ze spokojem, bez lęku wróciłam do domu. Po raz pierwszy nie bałam się niczego (wcześniej bałam się wszystkiego w tym czasie).
Zastanawialam się po przebudzeniu czy to mi się nie zdawało. Odmawiałam jutrznię i znów usłyszałam w sobie ,,obiecałem ci,  jesteś wolna „.
Od tego czasu minęły 3 lata. Depresji brak, lęków brak. Nie zażywam żadnych leków ( absolutnie nie namawiam chorych na depresję na odstawienie leków !!!! Ani mi się ważcie ! Gdybym tylko poczuła, że coś wraca, od razu sunę do lekarza).
Mogę spokojnie iść na Mszę, spowiedź jest dla mnie czymś pięknym , Komunia to pokój serca…. Mogę usiąść na Adoracji i patrzeć na Niego- bez lęków, bez strachu, bez poczucia, że jestem śmieciem, nic nie warta, że jestem do niczego.
Moje ścieżki zaczęły się prostować. Rozumiem już bardzo wiele. Wiele moich modlitw zostało wysłuchanych. Kilkakrotnie byłam o krok od śmierci, ale On mnie ocalił.
Możecie nie wierzyć , macie prawo. Też bym kiedyś nie wierzyła. Zabiłabym śmiechem ….
Jest jeszcze jeden wątek w tym…kiedyś nienawidziłam różańca. Spowiednik na pokutę dawał mi właśnie jedną dziesiątkę różańca z nadzieją, że to mi minie, a ja płakałam i usiłowałam się modlić. Miałam ochotę targać rożańce. Było to w czasie choroby.Nie byłam w stanie wejść nawet na Mszę. Dziś różaniec odmawiam już 3 lata, codziennie. Nawet stał się częścią mojej pracy .
Spotkałam na swojej drodze ludzi,  którzy nie powinni według lekarzy już żyć, a żyją . Spotkałam osoby, które nauczyły mnie inaczej żyć…Które spotkałam na chwilę, ale w sercu zostały na zawsze. Kilka już z nich nie żyje, ale żyja we mnie .
Kiedy zrozumie się Kim jest Jezus, jak wiele nam daje i powierzy Mu swoje życie …nic nie ma piękniejszego od tego poczucia, że jest On, a ty jesteś ukochanym Jego dzieckiem.
Po takim wyznaniu zazwyczaj tracę 50% znajomych. Ale jeśli komuś moje świadectwo (krótkie ,bo bym zarwała pięć nocek pisząc wszystko) pomoże, to niech stracę. Jezus uratował mnie wiele razy. Wiele razy widziałam działanie i cuda, które wymodliło wiele osób . Jezus jest Panem. On jest najważniejszy. On jest Bogiem… Jeśli naprawdę uwierzysz,  zawierzysz i oddasz Mu siebie i bliskich, żadna burza nie będzie w stanie zmącić twojego serca.
A szatan istnieje… Może nam zawładnąć sercem, a kiedy już to zrobi, zostawia na pastwę losu, w  nieszczęściu, bólu, chorobie. Ja doświadczyłam na własnej skórze… Walczyłam,  i z Bogiem tą walkę wygrałam. Gdzie byłabym teraz gdyby nie parę ,,zbiegów okoliczności „?
Nie chcę wiedzieć. Chce wielbić Boga całym swoim życiem, sercem , rozumem.
Jest czas Adwentu. Niech ten Jezus , który we mnie narodził się, w moim sercu , jak w ogołoconym z wszystkiego żłobku, narodzi się także w Was…
Wydobył mnie z grobu jak Łazarza. Byłam martwa, a On mnie podźwignął . Nie dajcie sie zwieść. Zły jak lew ryczący krąży aby nas pożreć.
Jeśli się poddasz, zginiesz. Kochani, nie bójcie się spowiedzi. Nawet największych grzechów powiedzieć. Dajcie się uzdrowić. Bóg mówi do nas przez ludzi, sytuację, przez chorobę i przez uzdrowienie. Trzeba tylko to dostrzec. Pozwolić Jemu działać. Bo On dla nas i dla naszego zbawienia zstąpił z Nieba, przyjął Ciało z Maryji Dziewicy, stał się człowiekiem. Nie przyszedł jako potężny Władca aby nas poniżyć i stłamsić, ale aby być podobnym do nas. Przyszedł jako Dziecko , abyśmy, Jego dzieci , nie bali się do niego przyjść…
Parę tygodni temu miałam ,,noc ciemną ” . To taka sytuacja, kiedy jakby traci się wiarę… Miałam poczucie, że to koniec, że wszystko stracone, Boga nie ma…
I nagle czuje, że muszę na Mszę….mimo, że ostatnio się zmuszałam… W Ewangelii było o niewidomym, który prosił Jezusa: abym przejrzał, Panie !
Zaczęłam w duchu wołać do Pana…. Podczas modlitwy wiernych , było ; módlmy się za tracących wiarę , aby powrócili do Boga.
Poczułam , jakby ktoś mówił to do mnie….
Wróciłam do domu. Poczułam jakbym nagle przestała tonąć ! Złapałam oddech, oddech Boga w moim sercu. Wiara wróciła. Była ciemność, pojawiło się światło. Wróciło życie  a mrok zniknął … Chwała Bogu!!!!! Nigdy nie traćcie nadziei, nawet jak będzie tak to wyglądało .
Nie bójcie się wtedy iść do spowiedzi.
Nie bójcie się oceny spowiednika , on was nie ocenia!
Proszę Was , nie patrzcie na kapłanów jak na Jezusa, który jest idealny i bez skazy. To są ludzie. Są tak jak my, słabi. Nie wstydźcie się wyznawać grzechów przed kapłanem bo to sam Jezus nas słucha. To On nam wybacza. Kapłan jest po to  aby nas pouczyć, służyc – bez nich nie ma spowiedzi, Eucharystii. Ale czasem trafi się, że kapłan ma zły dzień i nas zgromi- nieważne . Każda spowiedź daje nam nowe życie. Ważne jest abyśmy po prostu się spowiadali, dawali sobie szansę. Módlcie się za kapłanów. Oni są teraz bardzo atakowani. Módlcie się za siebie nawzajem.
Kochajcie Boga. On was kocha.
Dziękuję spowiednikowi i każdemu kapłanowi, którego spotkałam , wysłuchałam, który wskazał mi drogę. Dziękuję każdemu, kto dał mi świadectwo swojego życia z Jezusem. Dziękuję szczególnie tym, którzy w tym czasie wspierali mnie modlitwą, rozmową, swoją obecnością.
Jesteście wszyscy wspaniali.
Dziękuję każdemu, kto to przeczyta i nie będzie mnie oceniał ,bo tego się nauczyłam – nie oceniać, kochać..
Monika Tokarczyk

Nie ustępuj w walce duchowej, jeśli ją podjąłeś. Możliwe, że spodziewałeś się, że walka będzie przyjemniejsza i prostsza. Uczniowie idący do Emaus też mówili: „a myśmy się spodziewali…”. Zrezygnowanie powodowało, że Ci uczniowie szli tak, jakby nie szli do przodu. Gorycz i niespełnione oczekiwania wobec Jezusa przesłoniły im oczy. Rozpoznanie i spotkanie Zmartwychwstałego dodało im sił i takich skrzydeł, że biegli (!) z powrotem do Jerozolimy z Emaus. Trzymaj gardę i nie opuszczaj jej. Przez wiele ucisków musisz wejść do Królestwa Bożego (Por. Dz 14,22)
Bóg stworzył Cię do miłości i czynienia dobra. Błogosławię Cię, abyś nie rezygnował z tego, nawet jeśli sam czasem doświadczasz od ludzi zła i nienawiści. Miłość Boga jest jak Słońce, którego nic nie zdoła przesłonić, choć czasem możesz mieć błędne wrażenie, że zasłonięcie oczu powoduje, że Słońce gaśnie. Miej ufność w Bogu. On pomoże Ci nieść Twój codzienny krzyż. Bądź dzielny i mężny – duchowy wojowniku!

Na sądzie ostatecznym masz stanąć w podartym mundurze, a nie w nienagannym garniturze. Zobacz, gdzie dałeś się znowu omamić wrogowi. Znasz schematy jego działania, a może znów im uległeś. Oddaj wrogowi zbawienia cios za cios, niech padnie na łopatki przez Twoje przywiązanie do spowiedzi, do Komunii, do Kościoła i posłuszeństwa Mu, do różańca, do modlitwy – głębokiej i szczerej, choć często bezemocjonalnej. Błogosławię Cię w imię Trójcy Przenajświętszej, byś się nie zniechęcał w walce duchowej. Twoja wiara niech będzie tarczą dla Ciebie przeciwko rozżarzonym pociskom złego, a Twoim mieczem niech będzie Słowo Boże i rozmyślanie nad nim! Twoim generałem niech będzie Zmartwychwstały!
ks.Teodor


Moje dręczenia polegaly na drętwieniu calego ciala, a ja wtedy chodzilam po domu. Po jakims czasie orientowalam sie, ze spię a nie chodzę. Bardzo balam się i probowalam na silę się obudzić. Bylo tak wielokrotnie. Modlilam sie podczas tego drętwienia kiedy prawie spalam, zakladalam na szyję różaniec, oczekując w ten sposób pomocy. Pewnego razu Zły naigrawając się ze mnie. powiedzial, ze co to za ochrona, przecież to tylko przedmiot i zapytał z drwiną czy sie na nim modlę. Faktycznie, traktowalam różaniec jak amulet a modlilam sie na nim mało. Wiele razy modląc się podczas takiego dręczenia miałam wrażenie, ze umrę.W końcu pewnego razu powiedzialam „Dobrze, umrę, ufam Ci Boze, powierzam się Tobie cokolwiek sie stanie”. I raptem wszystko minęlo.Ale tak do końca dopiero po Uwolnieniu wszystko minęlo. Zaczęłam się wtedy zastanawiać nad tym co mi podpowiedział Zły duch. odnośnie różańca. Jak już wspomniałam, traktowałam go jak amulet, a przecież różaniec, jak również inne tzw, dewocjonalia, jak np. krzyżyk, medalik czy obrazki nie są po to aby nas chronić. One mają tylko wspomagać nas w modlitwie, umacniać naszą wiarę. Dopiero modlitwa wzniesiona do Boga może nam zapewnić Jego interwencję i ochronę. Nie możemy o tym zapominać. Tylko Bóg jest w stanie nam pomóc odpowiadając na naszą modlitwę. Przedmioty służą nam tylko do zwiększenia naszej wiary w jej skuteczność.Myślę, że celem Złego ducha nie było zachęcenie mnie do modlitwy a tylko uświadomienie mi, że jestem w sytuacji bez wyjścia, zdana na jego dręczenia. Na szczęście stało się wręcz odwrotnie, bo uświadomił mi mój błąd oraz wskazał drogę do uwolnienia się od jego dręczeń.
Agnieszka Golańska

Opętanie, zniewolenia, dręczenia i przyczyny.

Moje doświadczenie szatana – świadectwo.

Jak już wspomniałam, bardzo realnie doświadczyłam działania szatana. W początkowym okresie mojej przynależności do Odnowy w Duchu Świętym wyjechałam na tygodniowe rekolekcje. Takie rekolekcje to czas wspaniały. Czas szukania relacji z Bogiem, odkrywania siebie na nowo wraz ze wszystkimi swoimi słabościami i całą grzesznością. Odnowa w Duchu Świętym jest Wspólnotą Charyzmatyczną. Wiele osób otrzymuje przeróżne charyzmaty, którymi powinno się posługiwać we Wspólnocie. Takim najpopularniejszym charyzmatem jest Dar Języków, wspomagający modlitwę.  Ponieważ jeszcze tego daru nie posiadałam, bardzo pragnęłam go otrzymać. Podczas rekolekcji przez całą dobę mieliśmy do dyspozycji Kaplicę z obecnym Najświętszym Sakramentem i każdy mógł tam spędzać tyle czasu, na ile tylko miał ochotę. Zaopatrzona w Pismo Święte starałam się wieczorami korzystać z tej możliwości modlitwy w obecności Pana Jezusa. Podczas któregoś z początkowych wieczorów żarliwie modliłam się o wylanie Ducha Św. mając nadzieję na otrzymanie upragnionego charyzmatu. Nagle osłupiałam. Usłyszałam wyrażny szept do ucha z jednym blużnierczym słowem w stosunku do Boga. Szept nie ustawał, powtarzając w kólko to samo słowo. Kiedy dotarło do mnie co się dzieje, opamiętałam się i wybiegłam z Kaplicy, powtarzając w myślach: Ja tutaj nie przyszłam Boże po to, żeby Cię obrażać. Nikomu się wtedy do tego nie przyznałam,  obawiając się sensacji.  I to był mój błąd.  Znajdowało się tam dwóch księży oraz ludzie mający na co dzień do czynienia z podobnymi sprawami. Na pewno udzielono by mi pomocy. Rekolekcje były wspaniałe, tematykę stanowiła właśnie modlitwa, starano się nas jak najbardziej przybliżyć do Boga, a ja wyjeżdżałam skwaszona. Gdy tylko próbowałam się modlić,  od razu w myślach pojawiało mi się to blużnierstwo. Po powrocie do domu upadłam na kolana i wybuchnęłam płaczem, wołając: Boże, dlaczego mnie to spotyka,  czy ja już naprawdę jestem taka najgorsza? I Bóg odpowiedział mi na to pytanie.  Przyszła mi do głowy myśl, żeby zajrzeć do książki rozłożonej na stole. Była to książka  ” Z Maryją w Życie w Duchu Świętym”.  Machinalnie przerzuciłam kilka kartek i wzrok mój padł na tekst. ” Jeżeli ktoś usilnie zbliża się do Boga, szczególnie jeżeli modli się do Ducha Świętego, szatan nie może znieść i natychmiast reaguje.”  Przez dłuższy czas,  zdaje się około dwa lata, nie mogłam się od tego uwolnić, mimo spowiedzi i modlitw nade mną.  Jednak teraz nie mam wątpliwości co do istnienia szatana,  a przede wszystkim Boga.  Chwała Ci za to Panie!
Zofia

Szatan stara się zniechęcić człowieka do dobrego. Im bardziej człowiek zbliża się do Boga, tym usilniej stara się przeszkodzić.

Chciałam podzielić się z Wami moim świadectwem,  zarówno na obecność Pana Boga Jezusa Chrystusa w moim życiu, jak i szatana. Jestem osobą głęboko wierzącą, deklarującą się jako gorliwa katoliczka, kochająca Chrystusa i wierząca Jemu i w Niego. Nigdy nie było tak, a przynajmniej ja tego nie pamiętam ,bym kiedykolwiek odwróciła się od Pana Boga. Bóg był,  jest i będzie numer jeden w moim życiu. On mnie prowadzi. On czuwa nade mną z wielką troską, swoim majestatycznym pięknem i zaangażowaniem w moje ziemskie życiowe sprawy. Jezusowi wszystko zawdzięczam. Często więc z wdzięczności za życie, me widzące oczy i nieskończone dobro, którym Bóg mnie obdarza uczęszczam m.in do Kościoła na tzw. wieczory chwały. Jest to Adoracja Najświętszego Sakramentu poprzez modlitwę, czuwanie, śpiew. Te spotkania z Panem Jezusem dają mi nie tylko wewnętrzne siły, moc , ale przede wszystkim przynoszą pokój ducha i radość, jakiej nie jest w stanie pojąć ten, kto jest daleko od Stwórcy. Pewnego razu więc chcąc uczestniczyć już po raz kolejny w wieczorze chwały, który regularnie odbywa się w mojej parafii, nagle ni stąd ni zowąd gdy klęczałam i adoro wałam Pana Jezusa, w uszach usłyszałam wyraźnie takie zdanie:,,idź tam ,podejdź i napluj na to”  ,,napluj na to”. Byłam przerażona tym co słyszę. Nie wiedziałam dlaczego takie słowa? Co to wszystko ma znaczyć? Potem były jeszcze bluźnierstwa. Nie mogłam więc dłużej się skupić i pozostać w Kościele. Wyszłam. Byłam ogromnie smutna, wręcz zrozpaczona nie rozumiejąc czemu poczułam nienawiść do Chrystusa, wstręt. Teraz wiem, że to nie ja sama z siebie, a był to zły. Zły, który Boga nie cierpi!! Wiecie co by się stało, jakie miałabym kłopoty ,ile zmartwień i trosk, gdyby Bóg w tym momencie mnie nie powstrzymał? Nie czuwał? Jakie miałabym ogromnie wyrzuty sumienia wobec samego Chrystusa? Czy zdajcie sobie sprawę? W domu z kolei nie daje mi się modlić, mam rozproszenia, rozkojarzenia, czuję jego obecność. Daje mi też czasami popalić również poprzez nieposłuszeństwo syna. Nieraz mówi do mnie: ty nieudaczniku, nic ci w tym życiu nie wyszło, lepiej skończ ze sobą. A wtedy szybko wołam Maryję i Chrystusa na pomoc. I Bóg przychodzi, przynosi ulgę ,daje ukojenie i wyciąga znów Swoje miłosierne Dłonie i Cudowne Serce, mówiąc: nie martw się o nic – Jestem. Wiem,że co by się w moim życiu nie działo, Bóg nigdy nie zrezygnuje ze mnie, bo kocha mnie jak nikt. Jestem Jego drogocennym skarbem. Kocham Cię Jezu i dziękuję Tobie za wszystko. Przepraszam Ciebie także i proszę, nie opuszczaj mnie nawet na moment. Tyś mój Bóg, Król i Pan.
Ewa Niedziela

Odmawiam  nowennę pompejanską i wiecie co mi się przytrafia, szok,  aż do teraz nie wierzę. Nosiłam cudowny medalik już może od 6 miesięcy na bransoletce i za każdym razem po kilku dniach przerwana, kupiłam sobie taką solidną aby jej nie zgubić i żeby się nie odpięła i co?  Ta sama historia. Ale dziś już przegięcie. Siedzę sobie na fb i czytam. Szkaplerz,  różaniec i cudowny medalik Niepokalana raczyła podać na ratunek ludzkości. Spojrzałam na rękę, bransoletka jest. A medalika nie ma. Jak to jest możliwe, ona jest zapięta. Po prostu widzę jak usilnie szatan walczy bym tego medalika nie miała, po prostu szok, ale jest mi przykro bo on był poświęcony przez kapłana. Aż mi się chce płakać bo kupić sobie mogę, ale nie pójdę do księdza, że ma mi to poświecić bo chyba popatrzył by na mnie dziwnie. Ufajcie, naprawdę mam takie doświadczenie, jaka musi być nienawiść szatana do Maryi, że ja nie mogę w spokoju tego medalika nosić. Życzę wam Błogosławieństwa Bożego
Sylvia Magdalena Wichłacz

Czytałam właśnie na grupie, że jedna dziewczyna zgubiła Cudowny Medalik, że odpadł jej od bransoletki. Zaczęłam pisać jej komentarz i pomyślałam, że powinnam to tutaj napisać, dać świadectwo, by więcej osób mogło je przeczytać
Kilka lat temu żyłam jak poganka. Otwarcie mówiłam, że Boga nie ma. Sama sobie byłam bogiem i żyło mi się lekko i przyjemnie.
Któregoś razu poszłam na plac zabaw z córką, wtedy trzylatką. Mała bawiła się w piasku, a ja sobie siedziałam na ławce. W pewnym momencie mała przyszła do mnie i mówi: „Mama znalazłam skalb”. Myślę, że pewnie kamyk, albo znowu biedronkę ? A ona wyciąga rękę i daje mi medalik…
Spojrzalam zdziwiona, bo medalik byłby ostatnią rzeczą której bym się spodziewała.
No ale przecież Boga nie było, a ja byłam dumna i uparta
Siedziałam koło kosza i odruchowo wyciągnęłam rękę by go wyrzucić. W sumie nie wiem dlaczego, bo gdyby to był kamyk, to bym pozwoliła dziecku go nawet do domu zabrać. No więc trzymam rękę nad koszem i już mam ją otworzyć gdy przychodzi do mnie myśl, że takich rzeczy się nie wyrzuca.
Zabrałam medalik do domu, gdzieś rzuciłam i o nim zapomniałam na długo…
Któregoś razu odkurzam i patrzę, że coś u Nadziei w pokoju na dywanie leży. Patrzę, znowu ten medalik… Skąd się tam wziął nie wiem.
Wzięłam go do ręki i rzuciłam na komodę i znowu o nim zapomniałam ?
I nagle odkryłam Boga. Zaczęłam się codziennie modlić na różańcu. To przyszło dosłownie na pstryknięcie palcami. Poszłam do spowiedzi z całego życia. Eucharystia kilka razy w tyg, a jak się nie da to w niedzielę już obowiązkowo ♥️

O medaliku zapomniałam ?

Któregoś razu szukałam pewnych papierów i znalazłam święty obrazek w szufladzie. Stary, pogięty i na zgięciach już poprzecierany. Na dole obrazka było zdjęcie medalika. Z przodu i z tyłu. Pomyślałam, że podobny do tego znalezionego. Lecę do komody i go biorę. Porównuję i ten sam. Odwracam obrazek na drugą stronę, by zobaczyć co tam jest napisane, co to za medalik i skąd. Czytam, że medalik objawiła Maryja św Katarzynie (nie pamiętam jakiej, a świętych Katarzyn sporo ?). No a ja też Katarzyna.
Byłam w takim szoku, że aż nogi mi się ugięły.
No więc do czego zmierzam. Nie płaczcie, że zgubiliście medalik, czy ulubiony różaniec. Ktoś go znajdzie. Pomódlcie się za znalazcę. Bóg ma dla tej osoby piękny plan, a może jego początkiem będzie wasza zguba.
Jeśli ta dziewczyna (pamiętam, że Sylvia Magdalena…) się do mnie odezwie, to wyślę jej Cudowny Medalik kupiony w Medjugorie i pobłogosławiony przez księdza.
Pan jest dobry, a ja z całego serca wam wszystkim błogosławie.
Kasia Kaska Katarzyna

DROGA DO WOLNOŚCI. Historia wyjścia z choroby psychicznej

Oko w oko ze śmiercią. Prawdziwa historia Artura, obok której nie można przejść obojętnie. Obejrzyj koniecznie!

Gepostet von Kościół Woda Życia am Freitag, 28. Juli 2017

Świadectwo Magdaleny.

Chcialam podzielic sie pewną sytuacją, ktorej doswiadczylam parę lat temu,  jak juz wierzylam w Boga, ale jeszcze walczylam z nalogami i grzechami . Zdarzyło się to wtedy, gdy po okresie proby utrzymania sie bez grzechu ciężkiego popelnilam grzech. W nocy po popelnionym grzechu slyszalam przez sen obok siebie szept  :zabije ciebie tak, jak zabilem Jezusa.  Szept slyszalam obok siebie, jakby do ucha,  glosny tak,  że się obudzilam.  Szatan często atakuje osoby, ktore są blisko Boga i żyją w lasce uswięcajacej, ale przez grzech ma do nas dostep .

Cześć, mam 33 lata, od 8 lat jestem szczęśliwą mężatką. Uwielbiam pracę ogrodowe, podróże, ruch na świeżym powietrzu. Od zawsze wierzyłam w Boga, choć przeżywałam kryzysy. W 2007 r. świadomie przyjęłam Jezusa jako jedynego Pana. Niestety potem weszłam w to co złe, interesowałam się okultyzmem, czytałam „biblię szatana” , myśląc że nic mi nie grozi. Niestety przez to doświadczałam min. koszmarów nocnych, czułam czyjaś obecność, w nocy nieraz widziałam rękę która chce mnie udusić, choć lgnęłam do Jezusa czułam, że ktoś chce mnie od Niego oddzielić. Jezus mnie ocalił pokierował mnie przez słowa z Ewangelii św Jana: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.” Teraz codziennie mam kontakt z Biblią, proszę o moc Ducha Świętego, doświadczam, że Bóg odpowiada na moje pytania w momentach w których się nie spodziewam, w ciszy serca. Przez nowennę pompejańska nauczył mnie, że to On jest najważniejszy na modlitwie, Jego słowo zawarte w Biblii, Jego wola, a nie moje ego, nie moje ciągle prośby. Chwała Panu.
Ocalona

Koronka wyrzeczenia się zła i napełnienia Duchem Świętym słowami św. Małej Arabki

Egzorcyzmy Anneliese Michel (DE, EN, PL) cała kaseta 90′, wtopione napisy

Szatan rzadko się ujawnia, chyba że nie widzi innej możliwości interwencji. Często działa to na jego niekorzyść ponieważ dla osoby, której się ujawnił, przestaje być mitem. Ja jestem tego dowodem. Patrząc na to z perspektywy czasu oceniam to jako dowód wielkiej łaski od Boga,  łaski umocnienia mojej wiary.  Dzisiaj już nie mam najmniejszej wątpliwości, że istnieje Bóg.  Jeżeli istnieje szatan,  a tego jestem pewna,  to Bóg tym bardziej.

Wstrząsające świadectwo Anny, która z Bożego dopustu doświadczyła czym jest realna obecność złego ducha i jego nienawiść do każdego człowieka. Wszystko zmieniło się w chwili, gdy Anna uwierzyła, że tylko Jezus Chrystus jest jej Królem i Zbawicielem, a życie doczesne jest walką o życie wieczne.

Chciałam się z Wami w wielkim skrócie podzielić moim świadectwem ?
Pamiętam, jak jakiś czas temu mówiłam do chłopaka, że chciałabym mieć możliwośc uczestnictwa we wspólnocie tu gdzie mieszkamy, (Holandia) poznawać ludzi, z którymi będę mogła wspólnie się modlić i niedługo po tym dostałam linka do Teobańkokogii-od tamtej pory jestem z Wami i dobrze, że jesteście ?… Moja droga do Boga była bardzo długa. Problemy zaczęły się mniej więcej od 15stego roku życia. Najpierw były ,, zabawy” w halloween, wywoływanie duchów, horoskopy, złe towarzystwo.. Otworzyłam sobie furtkę na złego ducha, który zaczął się upominać o mnie. Ciągnęło się to za mną latami. Problemy rodzinne, zniszczone relacje z rodzicami, myśli samobójcze oraz uzależnienie od alkoholu. Zostalam zniewolona, upadłam bardzo nisko. Ale w końcu po tych wszystkich upadkach i ciemnościach pojawiła się nadzieja na lepsze jutro. Bóg mi otworzył oczy, chociaż byłam bardzo oporna, nie chciałam tych oczu otwierać, bo tak było łatwiej. Dzisiaj wiem, że to wszystko co się wydarzyło musiało się wydarzyć. Musiałam przejść tą drogę, aby zrozumieć, wytrzeźwieć a przede wszystkim uwierzyć. Dzisiaj wiem, że istnieje Dobro i Zło, którego fizycznie doświadczyłam. Dzisiaj nie wyobrażam sobie dnia bez różańca, chociaż przez te wszystkie lata nie istniała dla mnie modlitwa różańcowa a kościół oraz księży traktowałam z pogardą. Wiem, że jeszcze mam sporo do zrobienia, ale dostałam szanse i chce ją wykorzystać. Zaczęłam wierzyć, że są jeszcze dobrzy, kochani ludzie. Z Panem Bogiem!
Edyta Piwowarczyk

 

Po prawie 2 latach bycia daleko od Boga, chciałabym się podzielić tym, jak szatan może działać na człowieka.

Zaczyna się niewinnie, podpisałam z nim pakt własną krwią, oddałam mu wszystko, a potem to juz wszystko poszło łatwo i z górki….w coraz większe bagno. Biblia szatana, rytuały, samookaleczenia, profanacja…to tylko niektóre. Coraz bardziej zbliżałam się do szatana, a oddalałam od Boga, Jego miejsce zajął szatan, to do niego się modliłam, jemu oddawałam cześć, jemu dziękowałam za każdy dzień. To szatanowi oddałam moje życie by w nim królował, oddałam mu swoje ciało, wszystko. Jeżeli ktoś z moich znajomych chciał mi pomoc, zrywałam tą znajomość. Coraz bardziej zamykałam się w sobie, w miejsce miłości wchodziła coraz większa nienawiść, w miejsce pokoju-coraz więcej lęku… Bóg mnie szukał, a ja wciąż mówiłam Mu-NIE! On mówił mi jak bardzo mnie kocha i czeka, ale ja Go nie słuchałam, nie chciałam go słuchać, tylko coraz bardziej Go nienawidziłam, bluźniłam, również publicznie.

Po roku zdałam sobie sprawę jak bardzo jestem pusta, jak bardzo zjechana duchowo, Byłam w stanie zabić kogoś kogo wcześniej kochałam i się przeraziłam. Zastanawiałam się gdzie to dobro, które obiecywał mi szatan? I wiecie co? Dopiero wtedy zobaczyłam, ze to co on daje, to wielkie gówno, ze mu tak naprawdę wcale na mnie nie zależy! Chciałam wrócić do Boga, ale to juz było bardzo trudne… Zaczęło się piekło: bezsenne noce, jak juz zasnełam-koszmary, totalne zwidy, paniczny lęk, takiego strachu nie życzę nikomu, myśli samobójcze (kilka razy próbowałam się zabić i zawsze było tak, że ratowano mnie w ostatnim momencie), straciłam wszystko-prace, mieszkanie, a przede wszystkim swoja godność. Po wielu miesiącach powiedziałam szatanowi – NIE.

Od wielu miesięcy próbuje się pozbierać. To jest tak, ze na nowo musze się uczyć miłości, zaufania… Walczę z wieloma uzależnieniami… i nie jest łatwo. Bardzo często mam wrażenie, ze juz nigdy nie uda mi się wrócić do Jezusa, ale z drugiej strony wiem dlaczego tak myślę.

I chce Wam powiedzieć, jak bardzo szatan zniewala, jak bardzo niszczy człowieka, jak go ogranicza. Sprawia, ze człowiek przestaje myśleć normalnie… Przestawia się wszystko do góry nogami. Wiele razy robiłam cos co tak naprawdę mnie obrzydzało i nie potrafiłam przestać. Tego wszystkiego nie da się opisać. Tak samo jak nie da się opowiedzieć o wszystkim co taki człowiek przechodzi.

I dlatego chciałabym Was prosić, byście nigdy w to nie wchodzili! NIGDY!

Nie chce nikogo pouczać, nie chce tutaj moralizować na forum, ale chce powiedzieć, ze szatan zniszczył moje życie i zniszczy każdego kto się mu odda. Niech nikt się nie łudzi, ze dostanie cos od szatana za darmo. Tylko Bóg kocha i obdarowuje bezwarunkowo. Tylko Bóg daje prawdziwe szczęście. Tylko On jest pewną Drogą, jedyną Prawdą i Prawdziwym życiem, nie wegetowaniem, ale życiem. Ja powtarzam to sobie każdego dnia.

To co robiłam było straszne i wstydzę się tego bardzo… A pisze , by przestrzec innych, by nie wchodzili w to bagno, bo wyjście z tego jest strasznie trudne.
Justyna

on chce
żebyś o nim nie myślał
a najlepiej żebyś myślał
że go nie ma
ot taki nieszkodliwy
infantylny diabełek
z różkami
widełkami
i ostro zakończonym ogonkiem
taki całkiem poczciwy szatan
co daje tyle cukierków
o smaku
kasy seksu i władzy
w umysłach wielu
przerobił Boga na kumpla
któremu mówi się:
„sorry Boże
za trudne te Twoje przykazania
no ale w końcu
jesteś miłosierny
więc piekło
na pewno świeci pustkami”
nawet w kościele
bywa że cicho sza
żeby nielicznych co zostali
nie zgorszyć
by oburzeni nie wyszli
wielu lubi
żeby poklepać po pleckach:
„dobry katolik, dobry…”
a ten którego „nie ma”
zaciera brudne łapy

poszerzając i tak szeroką bramę
Marta Przybyła

Nie wstydzę się swojej wiary. Nie wstydzę się , że swoje życie zawierzam Jezusowi. Wstydzę się , że kiedyś tego nie robiłam. Że nie umiałam się otworzyc na prawdzie szczęście i miłość , które On tylko daje. Nie jest wyczynem mówić, że się wierzy i nic z tym nie robić. Nie jest to dobre , jeśli nasza wiara nie jest wiarą czynu i słowa, postawy. Może i bycie wierzącą nie daje mi wielu przyjaciół , ale daje mi tych właściwych . Byłam już po złej stronie – wierzcie mi, szczęście , jakim wydaje się brak poczucia winy po grzechu i ,,życie jakby Boga nie było ” , szybko się kończy. Wydaje ci się , że nic cię nie ogranicza, że żyjesz pełna piersią . Dekalog?  Grzechy?  Nie ma…. Dopiero po pewnym czasie zdajesz sobie sprawę , ze szatan nie chce ciebie. On tylko chce odwrócić ludzi od Boga. Potem zostajesz sam. No bo do kogo się zwrócisz , jeśli przyjaciele odejdą ? Do szatana ? A co on może ? Zostajesz sam w bagnie samonienawisci. Pływasz w szambie po pachy i ilekroć próbujesz się wydostać , toniesz …. Dopiero kiedy zdasz sobie sprawę, że jedynym prawdziwym szczęściem jest Jezus, zaczynasz być człowiekiem. Zaczynasz żyć. Nie jest łatwe odciąć się od szatana – im bliżej się jest Boga, tym bardziej atakuje. Męczy cię . Odciąga od modlitwy. Kusi , abyś znów zgrzeszył….jeśli ulegniesz- przegrasz… A grasz o życie – nie to ziemskie , krotkie i płytkie , ale o życie wieczne . Grasz o siebie. Chcesz żyć w cierpieniu czy w ogromnej , niewyobrażalnej miłości ? Masz wybór… Leży to przed tobą, tylko ty decydujesz po co sięgasz. Powrót do gry nie jest prosty. Rachunki nie są wyrównane . Przeszłość się za tobą ciągnie . On zawsze będzie chciał cię zwieść. Jesteś skażony , masz poranione serce . Blizny nie znikają .. Jedynym balsamem jest Jezus w pokucie i Jezus w Eucharystii. Kiedyś nie wierzyłam. Obrzędy i tradycje były dla mnie śmieszne . Jaki Bóg ? Gdzie ? Drwiłam… Wolałam życie w grzechu , w świadomej decyzji odcięcia się od Boga. Fascynował mnie okultyzm, satanizm. Ciągnęło mnie do tego jak muchę do g..wna. Widzę teraz ludzi podobnych jak ja byłam kiedyś – drwiących z nabożeństw, z mszy ,uciekających się do grzechu … Pogubieni we własnych pożądliwościach ciała i umysłu, biedni w sercu. Są jak ślepcy. Mają oczy, ale nie widzą. Nie ma ich kto prowadzić . Owce bez pasterza. Dziś jestem wierząca , świadcząca wam o Bożej milosci i miłosierdziu . Czy było mi łatwo wrócić ? Nie. Ta walka ciągle trwa. To niewyobrażalne, jak szatan walczy o każdego nawróconego. Są dni , kiedy modlitwa przypomina walkę z potworem..nienawiść zalewa serce. Nie wiadomo skąd , dlaczego. wszystko drazni co religijne. Już wiem jak z tym walczyć , bo prowadzi mnie kierownik duchowy, wiem  co robić po każdym grzechu , mam to szczęście , że wyleczyłam się z wielu grzechów, które były uzależnieniem. Ale na tym boisku ciągle trwa walka. Nie można się nie podnieść . Nie można sobie pozwolić na odpoczynek. Czasem ,,serie ” jak nazywał dni dreczenia , trwają ponad tydzień. To walka nie tylko z sobą samym , ale z materią , której nie znacie.. Nic nie widać oprócz ciemności , złości ,  lęku . Więc łapię wtedy największą broń- różaniec..i walczę . Ostatkami sił, każde ,,zdrowaś „… I tak do końca…. A potem kolejny dzień. Kochani , to nie przelewki.  Szatan istnieje . Ciągle nas kusi i nas chce . Ale tylko chce nas odciągnąć od Boga… I nie ważne, że to trudne być z Bogiem. Bo może się komuś wydawać , że wierzac ma się proste życie. Ważne, że nas czeka nagroda. Że każda moja walka wygrana, to medal w niebie. Ważne , że tam walczę dla kogoś kto kocha mnie bezgranicznie. Jego miłość jest prawdą. Mimo, że czasem Go nie czuje. Że nie widzę Jego działania..Że czuje , że nie słucha moich modlitw… Wiem, że jest . Doświadczyłam Jego miłości i bliskości. Fizycznej obecności, której nie da się słowami opisać. Doświadczyłam Jego działania w życiu i życiu moich bliskich. Kiedy przejdzie się przez zgotowane samemu sobie piekło obcowania z szatanem , nic nie jest takie samo. To blizny wypalone nienawiścią. Będą się tlić zawsze. Ale ukojeniem jest zawsze JEZUS. On i Jego śmierć , która pokonała szatana. Nie bójcie się wierzyć. Nie odtrącajcie największej miłości świata ze wstydu i lęku przed innymi. Gloście Jego Imię, a będziecie szczęśliwi . Tylko to jest ważne na ziemi.
Agnieszka Tokarczyk

Jeszcze 3 lata temu bluźniąca ateistka. Zwolenniczka aborcji i eutanazji. Agresja, depresja i bezpodstawna nienawiść jako najczęstszy stan mojego wnętrza. Myśli samobójcze, alkohol i często toksyczne relacje. Wśród zainteresowań okultyzm, spirytyzm, muzyka satanistyczna. Ostatni kontakt z Kościołem- 1 Komunia Święta. Dom niepraktykujący, antyklerykalny.
W gronie wówczas bliskich osób słyszę o Mszy o uzdrowienie i realnej obecności Bożej miłości. Reaguję ironią pomieszaną z irytacją. Po kilku podobnych rozmowach nie wytrzymuję i chcę ratować tych biednych ludzi, otwierając im oczy na religijny fotomontaż. Jadę z nimi. Gdyby mój wzrok mógł zabijać, kapłan nie zbliżyłby się nawet do ołtarza. Nie wstaję. Nie klękam. Niby przed kim.
Adoracja. Fala gorąca zalewa moją wygłodniałą duszę z siłą wodospadu. Wybuch niekontrolowanego płaczu. Czuję Jego miłosierną miłość, odwieczną troskę i obecność. To uczucie, mimo że nie do opisania jest bardziej realne niż cokolwiek innego. Łaska. Ogromna. Niezasłużona. Wskrzeszająca.
-A ty dokąd?!
Życie przez tyle lat pod sztandarem ciemności nie pozostaje bez echa. Walka. Realna. Duchowa i fizyczna. Kapłan podaje mi kartkę. Wypisane furtki dla złego ducha. Zaznaczam z czym miałam styczność, czyli prawie wszystko. Modlimy się.
-Chyba ktoś się za Panią bardzo gorliwie modlił. Jest Pani chroniona.
Za mnie? Modlił? Rozgarniam hałdy wspomnień. Wygrzebuję urywek z dzieciństwa. Mam 4 może 5 lat. Widzę babcię Marię leżąca w łóżku u schyłku życia. Zawsze z różańcem. „Módl się za nami grzesznymi” Przychodzisz Panie mimo drzwi zamkniętych przez tyle lat. Ze wstydem oprowadzam Cię po zrujnowanej izdebce mojego serca. Tak mieszkam Jezu.
Zasłonki nie korespondują kolorystycznie z dywanem a w wazonie nie ma świeżych kwiatów. To nie zdjęcie katalogu ikea. Jest chaos, brud i stęchlizna grzechów zalegających od lat. Remont generalny- spowiedź z 23 lat. Ty czynisz wszystko nowe Panie. Dwa lata temu bierzmowanie. Marta Maria Faustyna. Codzienna Eucharystia. Jak mogłam żyć bez powietrza…
Uczę się Ciebie Panie Boże… Patrzę na ludzi w kościele, kiedy wstają, kiedy klęczą. Nie wiem nic. Uczę się modlitw. Potrzebuję instrukcji obsługi różańca. Czuję na sobie Twój czuły wzrok Ojca, który patrzy na pierwsze, nieporadne kroki dziecka. Dajesz mi siłę i determinację do pragnienia Ciebie. Nawet kiedy jest tak trudno. Nawet kiedy czuję się jak szmaciana lalka, przeciągana przez dwie skrajne siły. Zły tupie nogami. Przecież tak pięknie staczałam się po równi pochyłej. Modlitwa. Po prostu gadam do Ciebie. Przecież jesteś obok. Bliżej mnie niż ja sama siebie. Biorę do ręki Twoje Słowo. Hymn o miłości krzyczy do mojego serca. Doświadczenie tak silne i żywe. Modlę się o miłość. Przede wszystkim o miłość. Codziennie. Weź moje serce z kamienia… Chcę kochać. Chcę w każdym człowieku widzieć Ciebie.
Marta Przybyła

Opętanie.

Udokumentowane jedno z wielu nagranie opętania w Medjugorie.
W przypadku opętania diabeł rozporządza ciałem osoby jak własnym. Może przebywać w ciele utajony i ujawniać się tylko w specyficznych sytuacjach: kiedy chce i kiedy musi (np. podczas egzorcyzmu). W czasie takiego ujawnienia osoba opętana nie ma władzy nad swoim ciałem, zły duch może wypowiadać swoje słowa jej ustami, a także dokonywać złych czynów. Współczesny człowiek świadomie odrzucił Boga i na Jego miejsce postawił siebie. Życie w grzechu staje się normą dla wielu ludzi.

Szatan ma tylko jedną bramę, aby wejść do naszej duszy: wolę. Bramy ukryte nie istnieją. Nie ma żadnego grzechu, jeśli nie został on popełniony za zgodą woli. Skoro w grę nie wchodzi wola, to nie jest to grzech, a tylko słabość ludzka.
Św. Ojciec Pio

Chciałam zacząć moje świadectwo od jakichś słów z myślą o Bogu. Jednak nic mi nie przychodzi do głowy. Chciałam opowiedzieć jak doświadczyłam jak podstępny jest szatan.
Kiedy błądziłam to on właśnie był moim powiernikiem. Chciałam być osobą dumną i wzniosłą i sprawił bym tak się czuła. Budziłam respekt wśród złodziei i kryminalistów. Kiedy ktoś mnie wykorzystał mówiłam, že sprawiedliwości stanie się zadość i tak się stawało. Prawie zawsze. Chełpiłam się tym.
I kiedy przebrała się miarka otworzyły mi się oczy, przeszłam przez ogień oczyszczenia. Bogu dzięki zrobiłam to na kolanach a momentami w przenośni czołgałam się. Juž sobie przebavzyłam. chociaž trwało to długo, dzwoniłam, spotykałam się z ludzmi i prosiłam o wybaczenie.
Ale jeszcze długo śnił mi się powtarzający sen, že zawiodłam szatana, ze zawiodłam przyjaciela, opuściłam i oszukałam. Tak podstępny był, že mienił się moim przyjacielem. Chcę równiež zakończyć to świadectwo słowami o Bogu. Bože kocham Cie i ufam.

Agnieszka Golańska

Lech Dokowicz i historia jego życia mrozi krew w żyłach. To niezwykłe doświadczenie pokazuje, że za kurtyną tego świata toczy się ciężka wojna o zbawienie każdego z nas

1:0 – DLA SZATANA GDY MYŚLISZ , ŻE ON NIE ISTNIEJE</di

2:0 – GDY OPUSZCZASZ UCZTĘ NA KTÓRĄ CHRYSTUS CIĘ ZAPRASZA ABY CIĘ WZMOCNIĆ .</

Maryja dziś nie milczy, ale krzyczy – przypomina ks. Piotr Glas. Dziś trwa walka z przeciw Maryi i tym, którzy Jej się oddali w wielu środowiskach tzw. chrześcijańskich, ale, jak przypomina Matka Boża w wielu orędziach, w decydującej bitwie z szatanem i jego armią zwycięstwo przyjdzie przez Nią, Jej Niepokalane Serce, i razem z Nią.

 

Potęga Maryi w walce z szatanem

 

„Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i Niewiastę,
pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej:
ono zmiażdży ci głowę,
a ty zmiażdżysz mu piętę”

Ta walka toczy się o Ciebie_Nie mam czasu – Ks. Sławomir Kostrzewa_

Szatan wezwał światowy zjazd demonów. W swoim przemówieniu na wstępie powiedział: “Nie możemy zabronić chrześcijanom chodzić do kościoła. Nie możemy zakazać im czytać Biblii. Nie możemy zakazać im komunikować się z Bogiem w modlitwie. Kiedy tylko zaczynają się modlić i nawiązują kontakt z Chrystusem – natychmiast tracimy władzę nad nimi. Więc niech chodzą do swoich kościołów, a my ukradniemy u nich – ich czas, tak aby, będąc zawsze zajętym, nie mogli się modlić i pokutować za grzechy i rozwijać swojego związku z Chrystusem. Nie będą też mieli czasu na czytanie Biblii. «Oto, co należy zrobić – powiedział diabeł. – Trzeba zapobiec ich spotkaniom z Bogiem i utrzymać ten stan rzeczy przez cały dzień.– Jak to zrobić? – zawołały demony.– Trzeba wymyślić dużo ciekawostek, próżności i wiele sposobów okupujących ich umysły wszelkiego rodzaju niepotrzebnymi rzeczami. A co najważniejsze trzeba zaszczepić w nich pragnienie dóbr materialnych, chęć wzbogacania się – i służenia dla mamony. Niech będą przepojeni pragnieniem, aby zarabiać jak najwięcej ilości pieniędzy, żeby kupić własne samochody, mieszkania, wille. Niech zarabiają więcej i więcej pieniędzy dla chęci pójścia do restauracji i kawiarni, chęci kupowania drogich, modnych ubrań, aby urządzać kosztowne remonty w mieszkaniach i dostarczać tam modne meble i luksusowy wystrój. Kuście ich, uczcie wydawać i brać pożyczki długoterminowe kredyty, a tym samym popadać w zależność/niewolę od banków. A gdy będą zapaleni pragnieniem osobistego wzbogacenia się, pogonią za mamoną – i nie będzie im już wtedy potrzebny Chrystus …
Przekonajcie ich żony do pozostania dłużej w pracy, a mężczyzn – do pracy 6-7 dni w tygodniu, najlepiej po 10-12 godzin dziennie, żeby nie mieli czasu na zajmowanie się rodziną i wychowaniem dzieci. Nie pozwólcie im spędzać czasu z dziećmi – po to, by ich dzieci włóczyły się od rana do nocy po ulicy i kolegowały i wpadły w złe towarzystwo, przez to przestały się uczyć, zaniedbały szkołę i aby nic z nich dobrego dzięki temu nie wyrosło. Wtedy ich rodziny rozpadną się, oni staną się samotni, a my pomożemy im z żalu upić się i stać się alkoholikami. Stymulujcie ich umysły tak, żeby dzięki temu telewizory i komputery w domach pracowały stale, a oni jak najwięcej czasu spędzali oglądając telewizję i ślęcząc przed komputerem, a przez to nie mieli czasu na modlitwę. Upewnijcie się, że w każdym sklepie i restauracji na świecie stale brzmiała niechrześcijańska bluźniercza omamiająca muzyka. To będzie blokować ich umysły i niszczyć ich jedność z Chrystusem i przynależność do Niego Rozłóżcie na stole w kawiarni dużo czasopism i gazet. Bombardujcie ich umysły wiadomościami i reklamami 24 godziny na dobę. Niech po drodze uderza w nich morze oślepiających reklam z billboardów. Napełnijcie im reklamą skrzynki pocztowe, katalogami do zamówienia towarów dostępnych w internecie, biuletynami i ofertami bezpłatnych towarów, usług i innych złudzeń. Pokazujcie im, w czasopismach i telewizji szczupłe, wysportowane piękne modelki, żeby mężczyźni uwierzyli , że zewnętrzne piękno jest najważniejsze, a przez to stali się niezadowoleni ze swoich żon. Zróbcie tak, żeby ich żony były zbyt zmęczone, aby spełniać swoje małżeńskie obowiązki. Jeśli nie spełnią ich żony tego czego oczekują, to zaczną szukać tego gdzie indziej. To doprowadzi szybko do zniszczenia rodzin! Na Boże Narodzenie i Wielkanoc trzeba odwrócić ich uwagę pustotą, dajcie koncerty, filmy w telewizji, aby te święta były spędzone za stołem, z obżarstwem i pijaństwem. Dzięki temu nie nauczą oni dzieci prawdziwej wymowy świąt i ich Bożego znaczenia. Niech wracają z wolnego zmęczeni. Zróbcie to tak, żeby też nie mieli czasu wybrać się na łono natury i cieszyć się Bożym stworzeniem. Zamiast tego kuście ich wyjściem do parków rozrywki, na imprezy sportowe, spektakle, koncerty czy do galerii. Tak żeby ich umysł ciągle był zajęty tą pustotą nie przynoszącą nic dobrego i pożytecznego dla zbawienia. Macie czynić pełną izolację ich od Chrystusa! Niech wszyscy chrześcijanie będą wiecznie zajęci, zajęci, zajęci! Zalejcie ich życie tak wieloma pozornie dobrymi rzeczami, żeby nie mieli czasu na zastanowienie nad poszukiwaniem pomocy u Jezusa, a wkrótce będą żyć i pracować, opierając się tylko na sobie, poświęcając swoje zdrowie i rodziny. To działa! To wspaniały plan! Diabły chętnie poszły do pracy, zmuszając chrześcijan wszędzie by byli bardziej zajęci i pędzili tu i tam, nie pozostawiając czasu dla Boga, na modlitwę i dla rodziny. Czy plan diabła odniósł sukces? Możesz osądzić!
Daj ten list innym. A może i TY zbyt jesteś zajęty ?
ze strony:Parafia Bozego milosierdzia.

Jak Możemy Walczyć z Szatanem?

Walka o naszą duszę trwa! W jaki sposób się obronić przed zakusami złego ducha? Doświadczony egzorcysta, ks. Piotr Glas, mówi konkretnie o tym, co możemy zrobić, by zwyciężyć!

Gepostet von Wydawnictwo Esprit am Mittwoch, 24. Januar 2018

Z Szatanem się nie dyskutuje

Czym się różni egzorcyzm od modlitwy o uwolnienie – m. in. o tym o. Marcin Ciechanowski OSPPE, egzorcysta w rozmowie z red. Jolantą Kobojek.

Śpiewany Różaniec święty w języku łacińskim

„Powtarzają to zgodnie wszyscy egzorcyści: diabeł się boi łaciny” – twierdzi ks. dr Kneblewski. Według niego na te same słowa diabeł reaguje inaczej, jeśli są wypowiadane po polsku, a inaczej jeśli po łacinie. „Jeżeli słyszy Zdrowaś Maryjo denerwuje się, ale jak słyszy Ave Maria gratia plena, diabeł dosłownie się wścieka. Dlaczego? Bo łacina wchodzi w sferę sacrum. To jest święty język” – zauważa duchowny i dodaje, że skoro tak, to dlaczego mielibyśmy nie skorzystać z tego narzędzia do walki z diabłem.

Posłuchaj świadectwa o niezwykłej nowennie, która wielu ludziom przywróciła nadzieję i pomogła wyjść z najtrudniejszych życiowych problemów.

Tytuł prowokacyjny. Temat śmiertelnie poważny. To może zagrozić twojemu zbawieniu!!! Artykuł Ks. prof Andrzeja Zwolińskiego wraz z komentarzem egzorcysty Ks. Andrzeja Grefkowicza.
“ Czy karty znają przyszłość? Czy staroegipscy bogowie władają współczesnym światem? Wróżby, jak domek z kart, rozsypują się przed Prawdą, którą jest Jezus Chrystus…” zapraszam do słuchania. Z Panem Bogiem.

ks. Piotr Glas – O czystości

Tak, to także furtki dla szatana. Jakże często mu je otwieramy.