Arkadiusz Łukasz Łodziewski

Arkadiusz Łukasz Łodziewski

 

Pojechałem na rekolekcje do Dominikanów w Szczecinie. Wysłali mnie z kolegą ze wspólnoty (Krzysztof Stanisławski) po ciasto do jakiejś Pani, żeby było na rekolekcje. Weszliśmy do niej. Leżała w łóżku z grymasem na twarzy od bólu – chora. Nie mogła chodzić ponieważ miała problem z zatorem żylnym pod kolanem i coś jeszcze. Noga unieruchomiona. Powiedziała – weźcie ciasto z kuchni, ja nie mogę nawet kroku zrobić. Pani ta za kilka dni szła na operację. Więc wziąłem ciacho na tacy. Podziękowaliśmy. Wychodzimy. W drzwiach słyszę w sercu – wróć. A więc wróciłem – wiedziałem, że mam się nad nią pomodlić. Zapytałem czy się zgadza. Zgodziła się, więc uklęknąłem z kolegą. Położyłem ręce na jej chorą nogę. Pomodliliśmy się z 30 sekund. Wstaliśmy – wychodzimy, a ja słyszę w sercu znowu – wróć. Więc wracam i mówię do niej: wstań jesteś zdrowa. Jezus Ciebie uzdrowił. Pani zrobiła bardzo zdziwioną minę. Mówię głośniej – wstawaj. Wziąłem ją za rękę – szarpnąłem troszkę z łóżka i mówię – idź! Zobaczyłem, że ma łzy w oczach i ryczy. Mówię co jest? Dlaczego płaczesz? A ona – krzyczy: NIE BOLI! Mówię to idź. Zaczęła chodzić po mieszkaniu i krzyczeć cud! Zadzwoniłem wieczorem do niej aby zapytać jak się czuje. Powiedziała, że cudownie – biega i wychwala Boga !  2 dni temu zadzwoniła do mnie. Zrobiła badania w szpitalu. Lekarze są w szoku. Nie potrafią tego wytłumaczyć. Pani jest całkowicie zdrowa. Operacji nie będzie. Zaprosiła mnie na uroczystą kolację, a także wielu ludzi. Chwała Jezusowi!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *