M-c lipiec

M-c lipiec

Dzień 18- 28 
21.06.2019r. – 1.07.2019r.

Rekonwalescencja czyli „przymusowy odpoczynek”
SERDECZNIE DZIĘKUJEMY?? SIOSTROM SALWATORIANKOM z Goczłkowic Zdroju za życzliwość, serdeczność i zaopiekowanie nami.
BÓG ZAPŁAĆ!!!
W tym trudnym dla nas czasie mieliśmy dach nad głową, jedzonko czyli strawę dla ciała jak i ducha. Była możliwość uczestniczenia w Mszach św i nabożeństwach w przyklasztornej kaplicy. Był czas na podjęcie decyzji – co dalej z pielgrzymką do Jerozolimy!
Mamy wielkie szczęście ale myślę, że to dzięki opatrzności Boskiej znaleźliśmy się w tym pięknym miejscu, wśród życzliwych ludzi.
Właściwie to nic takiego się nie stało, po prostu usiedliśmy na ławce i Zbyszek już nie mógł wstać. Wszyscy narzekamy na służbę zdrowia, my natomiast trafiliśmy na wspaniałych ludzi!!!
Dziękujemy ratownikom za pomoc, lekarzom ze Szpitala w Pszczynie za badania, lekarce z Miłosławia p. Hani a przede wszystkim lekarzowi z poradni w Goczałkowicach p.Tadeuszowi za badania ,lekarstwa, dobre słowo i zainteresowanie pacjentem a były i rozmowy przez Messengera. Diagnoza – to ucisk na nerw w biodrze, niestety w przyszłości czeka Zbyszka operacja?
Dziękujemy także Wam Facebookowi Przyjaciele za słowa wsparcia!!!
Decyzja podjęta idziemy ?a właściwie ” tuptamy” ??dalej. Jutro Bielsko Biała, potem Szczyrk, Węgierska Górka, Glinka….a dalej Słowacja, Węgry…

Dzień 29 – 2.07.2019r. – 16km

Goczałkowice Zdrój przez Czechowice Dziedzice do Bielska Białej.Dzisiaj bardzo dobrze się pielgrzymowało, gdyż było chłodniej i bez plecaków, choć cały czas chodnikiem przy szosie. Były obawy? jak to będzie? – po tak długiej przerwie.
Trasę pokonaliśmy dość szybko, zatrzymując się na odpoczynek na przystanku i w karczmie na kawkę. Po załatwieniu niezbędnych spraw udaliśmy się do klasztoru Sióstr Notre Dame przy Katedrze pw. Św. Mikołaja .Wkrótce przyjechały Siostry z Goczałkowic z naszymi plecakami. Jako ciekawostkę możemy napisać, że s.Magdalena już 3 razy pielgrzymowała do Santiago de Compostela. Jeszcze raz dziękujemy Siostrom z Goczałkowic za wszelaką pomoc
A u naszych kolejnych ” ziemskich Aniołów” była ciepła strawa, kolacja i długie rozmowy o pielgrzymowaniu z s. Marcelą.
Bóg zapłać Siostrom Notre Dame z Bielska Białej za serdeczne przyjęcie a zwłaszcza Przełożonej s. Kindze.

Dzień 30 – 3.07.2019r. – 15km

BIELSKO BIAŁA przez Bystra, Meszna, Buczkowice do SZCZYRKU
Po błogosławieństwie i pożegnaniu z s. Marcelą udaliśmy się w drogę. Dzisiejsza trasa to ponownie wędrowanie chodnikami wzdłuż szosy oraz polną drogą. Dość szybko byliśmy na miejscu a to dzięki ochłodzeniu oraz wędrowaniu bez plecaków. Troszkę czasu spędziliśmy przy pięknym drewnianym kościele Sanktuarium św. Jakuba Ap. Starszego. Dzisiaj jesteśmy w Parafii św. Jakuba w Szczyrku.
Serdecznie dziękujemy s. Notre Dame Elinia za przywiezienie plecaków oraz proboszczowi parafii jakubowej za nocleg. Bóg zapłać!!!

Dzień 31 – 4.07.2019r. – 21km

SZCZYRK przez Słotwina, Lipowa, Radziechowy, Cięcina, WĘGIERSKA GÓRKA
Dzisiaj przez pierwsze 5 km wędrowaliśmy Beskidem Śląskim. Jak to Zbyszek określił, szliśmy przez górkę do górki a wszystko po to, by o kilka km skrócić drogę. Prawda jest jednak inna, my po prostu kochamy góry. Dzisiejsza droga była piękna – górki, mijane wioski, widoki sprawiły, że znowu dość szybko byliśmy na miejscu w Węgierskiej Górce.
Dziękujemy ks.proboszczowi ze Szczyrku za załatwienie przewozu plecaków ??
Miło było poznać ks. Stanisława, ks. Józefa i ks. Damiana
Wielkie podziękowania kierujemy do proboszcza ks. Stanisława za serdeczne przyjęcie i zaopiekowanie nami a także za obwiezienie nas terenówką po okolicy, pokazanie nam Golgoty Beskidów, Góry Matyska z Krzyżem Milenijnym, pięknej panoramy Beskidu i Fortu Wędrowiec.
Jeszcze raz za wszystko dziękujemy!!! BÓG ZAPŁAĆ??

 

Dzień 32 – 5.07.2019r. – 21km

WĘGIERSKA GÓRKA przez Milówkę, Rajczę do UJSOŁY
Po śniadanku przygotowanym przez ks. Proboszcza i błogosławieństwie udaliśmy się na dalszą wędrówkę.
Księże STANISŁAWIE jeszcze raz dziękujemy za wszystko??
Każdy dzień jest inny, dzisiaj pielgrzymowaliśmy dolinami wzdłuż rzek. W Węgierskiej Górce była to nowa droga rowerowa wzdluż Soły ale dalej trzeba było wędrować chodnikami przy drodze. Bardzo niebezpieczne były ciężarówki z drewnem i tak do Milówki i Rajczy. Dalej to już sama przyjemność chodzenia drogami rowerowymi lub trasami edukacyjnymi.
Podczas naszych wędrówek bywają miłe chwile, kiedy spotkani ludzie rozpoznają nas bo czytali o nas w Gościu Niedzielnym albo śledzą naszą pielgrzymkę na FB. Dzisiaj przed cukiernią w Milówce spotkaliśmy p. Beatę, oczywiście była krótka rozmowa i pamiątkowa fotka.
Na noclegu jesteśmy przy parafii w Ujsołach. Dziękujemy ks. Grzegorzowi za przyjęcie
Wszystko co dobre kiedyś się kończy? od jutra wędrowanie z plecakami. Mieliśmy taką „małą Częstochowę” czyli 4 odcinki bez plecaków a było to potrzebne po kontuzji!!! Siostry i księża dziękujemy????

Dzień 33 – 6.07.2019r. – 27km

UJSOŁY przez Glinkę, Novot, Zakamienne, Lomna do KRUSZETNICA
Rano było dość chłodno i pochmurno ale pomimo, że pod górkę i z plecakami wędrowało się dość dobrze. Na granicy byliśmy o 8.30 ale puste zabudowania straży granicznej i baru były przygnębiające? . Ciekawe kiedy pojawimy się w naszej Ojczyźnie?
Słowacja przywitała nas słońcem i pogodnymi, pozdrawiającymi ludźmi.
Z przełęczy Glinka zaczęliśmy schodzić do miejscowości Novot i dalej do Zakamienne. Nocleg miał być w miejscowości Lomna ale okazało się, że plebani nie ma i musieliśmy zrobić dodatkowe 3 km do Krusetnicy. Tam trafiliśmy na zły dzień- było wielkie sprzątanie plebani i wymiana proboszczów. Ale jak zwykle pomogły i tym razem dobre Anioły w postaci parafian i s. Beaty. Siostrzyczka podzwoniła i mamy nocleg w pensjonacie u p. Wery. Dzisiejszy dzień to spotkania z ludźmi: turystami z Katowic, rowerzystą Miro na granicy, Sławkiem z baru, Stefanem i Teresą, którzy zaprosili na wodę a była kawa i jedzonko oraz oczywiście ze słowacką s. Beatą.

Dzień 34 – 7.07.2019r. – 19km

KRUSZETNICA przez Vanovka, Hrustin do ORAVSKY PODZAMOK
Wypoczęci po nocy spędzonej w pensjonacie p. Wery udaliśmy się w drogę. Początek był trudny, gdyż trzeba było wspiąć się przy wyciągach na wysokość ok. 900 m npm. Dalej to już droga lasami i łąkami do Vanovka. Tam usłyszeliśmy dzwony i zobaczyliśmy ludzi zmierzających do kościoła. Postanowiliśmy pójść na Mszę św. w drodze. Kościółek na wzgórzu cmentarnym był pełen a oprawa muzyczna piękna. Dalej to już wędrówka do Hrustin i przy przelotowej szosie do Orawskiego Podzamcza.
Dzisiaj śpimy w Pensjonacie „U nas” dzięki proboszczowi z Orawskiego Podzamcza. Właściciele pensjonatu Ludmiła i Mirosław nie chcieli od nas, żadnej choćby symbolicznej opłaty a nawet otrzymaliśmy jedzenie. Dzisiaj był dobry dla nas dzień – była woda,kawa i herbata w zamkniętej restauracji,załatwienie noclegu, przyjęcie na nocleg i nakarmienie nas
Wszystkim dobrodziejom serdeczne Bóg zapłać!!!

 

Dzień 35 – 8.07.2019r. – 25km

ORAWSKIE PODZAMCZE przez Dolny Kubin, Górny Kubin, Jasenova do LIGAVKA
Dzisiaj wędrowaliśmy przy Orawie ale drogą szybkiego ruchu by skrócić drogę o kilka km. Jednak Zbyszek znalazł kilka alternatywnych fragmentów starych dróg. Widoki były wspaniałe. Zrobiliśmy sobie przerwę by podziwiać panoramę Zachodnich Tatr. Ciekawe też było centrum Dolnego Kubina.
Niestety pojawiły się pierwsze poważniejsze kłopoty z noclegiem – plebania zamknięta a ksiądz na wakacjach. Ze względu, że od kilku dni męczy mnie przeziębienie zdecydowaliśmy, że dalej nie idziemy i śpimy w pensjonacie.

 

Dzień 36 – 9.07.2019r. – 27km

LIGAVKA przez Ruzomberok, Biely Potok, Jazierce, Liptowska Osada do LIPTOWSKA REVUCE
Huuurrra!!! Dzisiaj jest zdecydowanie lepiej? Pewnie od 3 dni brane tabletki pomogły ale oczywiście także wsparcie i modlitwa ? FB Przyjaciół. BÓG ZAPŁAĆ KOCHANI 
Dzisiaj prawie cała wędrówka przebiegała drogami rowerowymi przy potokach. Było pięknie, wspaniałe widoki, przyroda, cisza i od czasu do czasu rowerzyści. Pogoda pewnie podobna jak w Polsce. Ranki są bardzo chłodne, nawet 10 stopni nie było a w południe 16. Wiał też zimny wiatr. Ale w końcu jesteśmy w górkach Wielka Fatra. Dzisiaj śpimy w pensjonacie w małej miejscowości turystycznej, cena podobna jak w albergue prywatnym na Camino w Hiszpanii.

Dzień 37 – 10.07.2019r. – 20km

LIPTOVSKE REVUCE przez Sedlo, Dolny Jelenec do STARE HORY
Dzisiaj wyszliśmy wcześnie pomimo, że do przejścia było tylko 20 km. Wędrowało się dobrze pomimo chłodu/ 7 stopni/ i zimnego przenikliwego wiatru. Do wyboru mieliśmy 3 opcje trasy: 1 wariant to wędrówka przy drodze szybkiego ruchu, 2 wariant to droga rowerowa przez przełęcz i 3 wariant to droga piesza przez przełęcz. Wybraliśmy wersje łagodniejszą przez przełęcz ale rowerową, którą wskazała aplikacja czeska i google. Górki tutaj są zalesione ale bardzo strome dlatego na przełęcz /ponad1000 m npm/wchodziliśmy licznymi serpentynami, podobnie przy schodzeniu. Cudownie wędrowało się dolinami, gdzie płynęły potoki i strumyki. Na koniec kilka km musieliśmy zrobić drogą szybkiego ruchu.
Dzisiaj jesteśmy przy Klasztorze Karmelitów Bosych przy Sanktuarium Matki Bożej Nawiedzenia. Warunki są skromne ale mamy dach nad głową, jest się gdzie wykąpać i byliśmy o godz.18 na Mszy św.
Serdecznie dziękujemy o.Janowi za przyjęcie na nocleg

Dzień 38 – 11.07.2019r. – 24km

STARE HORY przez Ulanka, Jakuby, Kostivarska, Bańska Bystrzyca do Badyń
Po błogosławieństwie o. Jana ruszyliśmy na dalszą pielgrzymkę. Kilka km było przy trasie szybkiego ruchu, następnie za pomocą rosyjskiej aplikacji weszliśmy na drogę przez górki. Było troszkę wchodzenia, by później oczywiście schodzić drogami, ścieżynkami. W nagrodę zeszliśmy przechodząc tory do Koliby św. Krzysztofa. Tam pomimo, że zamknięte poczęstowano nas herbatą i kawą. Dalej wędrowaliśmy przez małe miejscowości a w jednej z nich był 750 letni kościół św. Jakuba. Bańską Bystrzycę ominęliśmy centrum tak poprowadziła nas aplikacja. Przed Badin rozpadało się i po raz pierwszy użyliśmy naszych peleryn.
Dzisiaj na nocleg jesteśmy w Knazsky Seminar sv. Frantiska Xaverskeho w Badin
Pomimo obłożenia 100% wszystkich miejsc, przyjęto nas. Są tutaj w okresie letnim różne rekolekcje, spotkania Trafiliśmy na spotkania młodych małżeństw z małymi dziećmi. Byliśmy na Mszy św., której oprawa muzyczna była podobna do tej z biechowskich pielgrzymek do Częstochowy. Później rozmawialiśmy z ojcem franciszkaninem, który biegle mówił po polsku. Okazało się, że studiował w Krakowie, podobnie jak karmelita o.Jan
Dziękujemy za serdeczne przyjęcie, nocleg, jedzonko p. Weronice i księżom. Bóg zapłać!

Dzień 39 – 12.07.2919r. – 25km

BADIN przez Sielnice, Koracova, Budca, Honska Breznica do TRNAVA HORA
Dzisiaj będzie krótko, gdyż cały napisany tekst zniknął.
Dzisiejsze pielgrzymowanie przez pierwsze 7 km przypominało Camino w Hiszpanii – było pięknie, polne drogi, pustka, krajobrazy…
Później wędrowaliśmy dolinami, wzdłuż rzeki, torów kolejowych, autostrady i drogi. Dwa razy zatrzymywaliśmy się w kolibie, takiej naszej karczmie z drewnianych bali. Na nocleg dotarliśmy do Trnava Hora przed deszczem.
Dziękujemy księdzu proboszczowi za przyjęcie na nocleg i ugoszczenie. Byliśmy na Mszy św. w kościele pw. Sw.Jana Nepomucena. Było dużo wiernych tych starszych jak i młodych ludzi.

Dzień 40-13.07.2019

TRNAVA HORA przez Zahrady, Sasovske Podhrade, Safranica, Żar nad Hronem, Lovca, Dolna Trnavka, Bukovina do BZENICA
Poranne pielgrzymowanie odbywało się pod znakiem mgieł, zachmurzenia i oparów mgieł unoszących się nad wzniesieniami. Nadal wędrowaliśmy drogą wzdłuż rzeki Horn, linii kolejowej i pobliskiej autostrady. W miejscowości Lovca trwały przygotowania do wyścigów rowerowych. Po drodze mijały nas grupki trenujących rowerzystów. O godz.12 schroniliśmy się przy kościele przed deszczem ale i tak deszcz nas dopadł. Nasze nowe peleryny i buty sprawdziły się. Po dojściu do Bzenicy okazało się, że księdza nie ma a Msza św. jest w kościele filialnym. Pensjonatów nie było, pozostała weranda u księdza lub „Dom smutku”. Za poradą spotkanego pana poszliśmy do Koliby, gdzie zjedliśmy posiłek i dzięki kelnerce poszliśmy do starego hostinca. Tam obecnie jest ubytovnia ale w remoncie. Najważniejsze, że mamy gdzie spać??. A mamy pokój 2-osobowy, prysznic z gorącą wodą i to za kilka EU. Dzisiaj 13 a więc nabożeństwo Fatimskie dlatego przy wyborze końcówki etapu szukaliśmy miejscowości z czynnym kościołem. Wyszło na to ,że możemy snuć plany ? a życie je koryguje.

Dzień 41 – 14.07.2019r. – 18km

BZENICA, Zarnovica, Voznica, Rudno nad Hronom do BREHY
Dzisiaj c.d. wędrówki dolinami wzdłuż rzeki Hron, lnii kolejowej, autostrady i Stavnicke Vrchy. Przez pierwsze kilometry szliśmy w mgle, później pojawiło się słońce. W Zarnovicy zrobiliśmy”wielkie” zakupy i zjedliśmy pierwszy posiłek a było to właściwie „wielkie żarcie”. Ciężko było potem ruszyć w dalszą drogę. W Voznica trafiliśmy na Mszę św. Słowacy wszyscy śpiewają w kościołach, ładnie to brzmi. Po krótkim odpoczynku w hostincu ruszyliśmy w dalszą drogę. W pewnym momencie szły za nami dziewczyny z małym dzieckiem i przez pewien odcinek drogi towarzyszył nam słowacki hip hop?. Dzisiaj chyba anioły nad nami czuwały, gdyż gdy wchodziliśmy do Brehy zauważył nas kościelny p. Roman i otworzył kościół, poszukał nocleg. Dzisiaj śpimy u rodziców młodego księdza. Wielkie dzięki dla ??p. Romana oraz Mileny i Stefana za wspaniałą gościnę, za wielką otwartość, pomoc i ugoszczenie. Super?? było z Wami spędzić to niedzielne popołudnie i wieczór. Były też odwiedziny sąsiada Polaka, przyjechał też syn Maciej.

Dzień 42 – 15.07.2019r. – 20km

BREHY, Tekovska Breznica, Tlmace do VELKE KOSMALOVCE
Rano po śniadaniu i pożegnaniu ze Stefanem, Milena jadąc do pracy podwiozła nas w miejsce gdzie wczoraj zakończyliśmy nasze pielgrzymowanie. Jescze raz dziękujemy Milenie i Stefanowi za przyjęcie nas pod swój dach i zaopiekowanie nami. Przyjemnie było dzisiaj wędrować w świeżo wypranych w pralce rzeczach. Niestety u nich był słaby internet i stąd to opóźnienie z postem. Przy jednej z kapliczek zrobiliśmy krótką przerwę i post udało się wreszcie wstawić. Po drobnych zakupach w Potravinie poszliśmy drogą, którą wskazała aplikacja rosyjska, czyli lewą stroną Hronu. Droga była ciekawa ale mało uczęszczana, wiodła przy wzniesieniach, skałkach, przez łąki na których było dużo ambon dla myśliwych. W pewnym momencie dotarliśmy do czynnych kamieniołomów i przez tory dotarliśmy do cywilizacji czyli do Tlmace i dalej do Velke Kosmalovce. Zobaczyliśmy otwarty kościół i wstąpiliśmy do niego a tam trwały prace remontowe. Pan powiedział – O Polacy a dokąd wy idziecie? Nawiązała się rozmowa i powiedzieliśmy, że szukamy noclegu. Pan kazał nam poczekać i udał się do pobliskiego domu. Za chwilkę wrócił z żoną i córką. Zaproszono nas na nocleg! Wielkie dzięki dla Marty i Lubomira za wszystko: za życzliwość, zaproszenie na nocleg, ugoszczenie. Super było wspólnie z całą rodziną Martą, Lubomirem oraz dziećmi Anką, Martinem i Dominikiem spożywać domowe posiłki i poznawać ich zwyczaje.

Dzień 43 – 16.07.2019r. – 26km

VELKE KOSMALOVCE, Stary Tekov, Novy Tekov, Velky Dur, Telmace do TRAVNICA
Dzisiaj postanowiliśmy wyjść wcześniej i bez śniadania, gdyż nie przepadamy za rannym jedzeniem. Marta z Martinem zdecydowali, że skoro nie chcemy jeść śniadania, to mamy zabrać „wałówkę” na drogę.
Super było poznać taką wspaniałą rodzinkę i wielkie dzięki dla naszych kolejnych słowackich aniołów.
W Starym Tekov zrobiliśmy sobie śniadanko z wiktuałów przygotowanych przez Martę i córkę Ankę/mufinki z porzeczkami i morelami/. Dzisiaj wędrowaliśmy przez kilkanaście km równinami, by później wejść w tereny wyżynne. Były to tereny rolnicze, na polach trwały zbiory zbóż i kurz niesiony wiatrem unosił się na setki metrów.
Jesteßmy w miejscowości Travnica i dzięki p. Bernardinie?? mamy nocleg po cenie caminowej.
Spotkała nas miła niespodzianka, bo w Velke Dur właściel sklepu, gdy usłyszał, że pielgrzymujemy do Jerozolimy nie pobrał opłaty za zakupy???

Dzień 44 – 17.07.2019r. – 27km

TRAVNICA, Hul, Dolny Ohaj do NOVE ZAMKI
Dzisiejsza wędrówka przebiegała polami kukurydzy drogami asfaltowymi, polnymi by w pewnym momencie zniknąć. Trzeba było fragment trasy pokonać polami kukurydzy ale nagle droga pojawiła się. Całą drogę towarzyszyły nam zające i polne myszy nornice. Zapasy jedzenia trzeba było uzupełnić w 2 mijanych miejscowościach, byliśmy też na kawie i herbacie w hostincu dla „lokalsów”. Drugi kilkunastokilometrowy odcinek prowadził wśród pól i wałem przeciwpowodziowym przy rzece Nitra omijając miejscowości. W pewnym momencie mieliśmy wrażenie jakbyśmy pielgrzymowali naszą Nadwarciańską Drogą św. Jakuba, fragmentem Białobrzegi do Pyzdr ale tutejdzy odcinek niestety był 2razy dłuższy?. Okazja by choć troszkę ukryć się przed słońcem i odpocząć była tylko w dwóch miejscach.
Dzisiaj jesteśmy w Nove Zamki w Franciszkańskim Klasztorze.
Dziękujemy rowerzystom znad stawu p.Milenie i p. Iwanowi za informacje o klasztorze a o. Robertowi za serdeczne przyjęcie�??

 

Dzień 45 – 18.07.2019r. – 16km

NOVE ZAMKI, Nesvady, Imel do DETVICKA
Dzisiejszy dzień był niezwykły, bardzo dużo się zadziało. Już rano była kawa i coś słodkiego od o. Roberta, później mimo deszczu udaliśmy się w drogę ścieżką edukacyjną a następnie lokalnymi drogami. W miejscowości Imel zostaliśmy zaproszeni przez proboszcza ks.Karola na kawę. Ksiądz otwarł nam kościół i w spokoju mogliśmy pomodlić się w intencjach, które niesiemy i które są umieszczane na profilu. Później byliśmy z księżmi Karolem i Antonim na obiedzie w restauracji. Dzięki ks. Antoniemu na noclegu jesteśmy w ranczu Detvicka u p.Teresy i jej męża. Wieczorem Antoni przyjechał po nas na Mszę do Hurbanov. Tam ksiądz opowiedział o nas i wierni modlili się za pomyślność pielgrzymki. W kościele był obraz ufundowany przez Polaków w czasie II wojny światowej. A po Mszy św. dzięki Antoniemu mieliśmy okazję zobaczyć inną Słowację, tą ubogą a było to osiedle romskie. A o tym może kiedy indziej

Dzień 46 – 19.07.2019r. – 20 km

DETVICKA, Kava do KOMARNO
Dzisiaj to już ostatni dzień w SŁOWACJI. Rano p. Teresa zaprosiła nas na śniadanie, z przyjemnością zjedliśmy jajka. Wyposażeni w wiktuały ruszyliśmy w trasę. Na rozstaju dróg rozstaliśmy się z p.Teresą i jej 5 psami. Dzisiejsza wędrówka choć krótka nie była najłatwiejsza, problem był ze znalezieniem miejsca na odpoczynek. Do Komarna dotarliśmy w południe i trzeba było zacząć szukać noclegu. Przechodziliśmy koło budynku z dużym krzyżem, na którym była tabliczka Radio Maria. Zbyszek postanowił wstąpić tam i się zaczęło. Pojawił się Gabor a później ks.Lorent dyrektor Radia Maria. To radio ma swoją główną siedzibę we Włoszech i 81 stacji w Świecie i nie zajmuje się polityką. Zostaliśmy zaproszeni na obiad a później ulokowani na plebanii przy Bazylice św. Andrzeja. Wieczorem byliśmy w kaplicy św Anny na Mszy św., Ks. Robert, proboszcz tutejszej parafii wspomniał o naszej pielgrzymce do Jerozolimy a my modliliśmy się za tych co odeszli z kościoła. A potem były lody, kolacja wspólne zdjęcia i błogosławieństwo na drogę oraz zwiedzanie Europski Dwor z ks. Lorentem
Serdecznie dziękujemy ?? za otwartość, gościnność i zaopiekowanie kanonikowi ks. Robertowi, szefowi Radia Maria Lorentowi i p. Gaborowi, który pierwszy podał pomocną dłoń??

KOMARNO, Acs, postój przy autostradzie – Mc Donalds, BABOLNA
Z żalem żegnamy Słowację ale przed nami nowe wyzwania, może trudniejsze, nie wiemy ale na pewno inne. To się okaże?
Dzisiaj rano przekroczyliśmy granicę Słowacko – Węgierską na Dunaju. Dalej wędrowaliśmy bulwarem nad rzeką, by następnie przez 7 km drogą szybkiego ruchu. Nie lubimy wędrować tymi drogami ale google wskazało tą drogę i w ten sposób zmniejszyliśmy dystans o 4 km.
Droga wiodła wśród pól, przy lini kolejowej, nad autostradą, było bardzo gorąco ponad 30’C a po dojściu do Babolna termometr wskazywał 37.’Odpoczywaliśmy w restauracji koreańskiej, gdzie poczęstowano nas herbatą i morelami, przy markecie Penny oraz w Mc Donalds. Niestety w Babolna nie było księdza, pojawiły się problemy z noclegiem. Czekaliśmy u sąsiadów na panią która zjawiła się w domu o 21 i przyjęła nas na nocleg.
Mieliśmy trochę czasu więc zabawiliśmy się w statystyczne podsumowanie dotychczasowego pielgrzymowania:
Poza domem jesteśmy już 47 dni,
W Polsce 32 dni/w tym 1 dzień odpoczynku i 11 rekonwalescencji/ w Słowacji 14 i 1 to Węgry. Czyli w drodze to 35 dni. Na dzień dzisiejszy przeszliśmy 757 kilometrów.
Kilka osób pytało czy mamy chwile zwątpienia w sens pielgrzymki i czy są jakieś trudności. Otóż zwątpienia w sens pielgrzymowania?? do Jerozolimy nie mieliśmy i nie mamy!!! Trudności natomiast są i będą, jak choćby z noclegami, obecnie na Węgrzech z językiem. A inna sprawa to kwestie zdrowotne: u Zbyszka – czy kontuzja się nie odnowi, i moje RZS /czyli reumatoidalne zapalenie stawów/. Ale dajemy radę „tuptamy” krótkie dystanse ale codziennie do przodu i to bez pęcherzy??

 

Dzień 48 – 21.07.2019r. – 26km

BABOLNA, Retalap, Mezdors, Nyalka do PANNONHALM
Dzisiejsze pielgrzymowanie było pod znakiem ubogiego jedzenia – suchego ziarenkowego chleba, sucharków , 1 papryki i wody. Przez całe 26 km nie napotkaliśmy ani jednego otwartego sklepu, baru czy restauracji. Prawie wszystkie zapasy zjedliśmy wieczorem na kolacje. W pewnym momencie w akcie desperacji zaczęliśmy jeść ziarenka słonecznika, bo potrzebne było naoliwienie mózgu i nóżek. Całe szczęście, że było lekkie zachmurzenie i kilka stopni mniej niż wczoraj? Ostatnie kilometry wejścia na wzgórze, gdzie jest Klasztor Benedyktynów pokonaliśmy resztkami sił. Obeszliśmy obiekt, zrobił na nas niesamowite wrażenie a zwłaszcza widoki z klasztornego wzgórza. Na to by zwiedzać klasztorne wnętrza nie starczyło sił. Zeszliśmy na dół i w pierwszej napotkanej knajpce wreszcie coś ciepłego zjedliśmy. A potem było szukanie noclegu. Wiedziałam, że jest albergue jakubowe z internetu ale nigdzie nie było inf. i oznaczeń. Wreszcie znaleźliśmy strzałkę i oznaczenie drogi do Jerozolimy przy remontowanym kościele ale obiekt był zamknięty. Postanowiliśmy poczekać, gdy już traciliśmy nadzieję na nocleg, nagle w kościele odezwały się organy i usłyszeliśmy śpiew. Zakończenie dnia było wspaniałe, byliśmy na Mszy św. , Benedyktyn o.Odo otwarł nam schronisko, tak więc jesteśmy w pięknym, nowoczesnym, dobrze wyposażonym albergue.

 

Dzień 49 – 22.07.2019r. – 0km

Rano zapadła decyzja – zostajemy za zgodą opiekuna albergue w PANNONHALMA.
Był czas na odpoczynek i przeorganizowanie pewnych spraw oraz o zadbanie o swoje zdrowie.

 

 

Dzień 50 – 23.07.2019r. – 21km

PANNONHALMA, Ravazd, Bakonypeterd, Romand, Bakonygyirot, BAKONYSZENTLASZLO
Żal było opuszczać tak przyjazne dla pielgrzymów miejsce. Zadziwiające było benedyktyńskie zawierzenie obcym osobom.Dostaliśmy klucze i mogliśmy korzystać z wszystkiego a nawet nas nie wylegitymowano. Sami wpisaliśmy się na listę i do księgi pamiątkowej. Na Camino w Hiszpanii czy Portugalii można być tylko 1 noc w albergue, chyba ,że jesteśmy w prywatnym schronisku lub jesteśmy chorzy.
Po śniadaniu i Mszy św. ruszyliśmy w dalszą trasę, która przebiegała terenami wyżynnymi. Wędrowaliśmy wśród pól, stawów przez wioski. Dzisiaj spotkaliśmy pierwsze kapliczki, bo krzyży przy kościołach i na rozstajach jest sporo. Co jakiś czas w barach wzmacnialiśmy się kawkami.
Przy kościołach niestety nie udało się załatwić noclegu, tak więc jesteśmy w domku na kempingu.

 

 

 

Dzień 51 – 24.07.2019r. – 20km

BAKONYSZENTLASZLO, Fenyofo, Porva, Borzavar, ZIRC
Po zakupach w Markecie Copp i śniadaniu udaliśmy się w dalszą drogę. Dzisiejsza trasa była bardzo malownicza, wiodła lasami i wzniesieniami, które podziwialiśmy wczoraj. Było to jednak ciągłe wchodzenie i schodzenie na niewielkie górki sięgające tylko ponad 300m npm ale tak przez 12km. Przechodziliśmy też przez bardzo ładne wioski, zwlaszcza w pierwszej to był sielankowy widok – bardzo czysto, domki zadbane, dużo kwiatów i miejsce na odpoczynek a kościółek w środku wioski i co dziwnego budka telefoniczna w centrum /w dodatku czynna/. Podobnie było i w innych miejscowościach.
Do Opactwa Cystersów w Zirc dotarliśmy popołudniu i od razu udaliśmy się do kościoła. Tam spotkaliśmy cysterskiego przewodnika, zwróciliśmy się do niego o pomoc. Tym razem pomogły certyfikat od Prymasa Polski i paszporty pielgrzyma. O.Bernard zaprowadził nas do miejsca przeznaczonego dla grup studenckich czyli takiego ich albergue. Jesteśmy tutaj sami w pokoju 8-osobowym, jest jadalnia z aneksem kuchennym prysznice z ciepłą wodą i nowe pościele.
Niestety coś dzieje się niedobrego od niedzieli, Zbyszka boli prawa noga. Wczoraj wieczorem gdy zastanawialiśmy się co dalej, odezwał się przez Messengera lekarz z Goczałkowic, że jeśli mamy problemy zdrowotne to możemy w każdej chwili się konsultować. Pan Tadeusz bardzo pomógł Zbyszkowi gdy wróciła się kontuzja. W tym momencie chyba góra zadziałała. Oczywiście było wysłane zdjęcie nogi i opis problemu. Diagnoza to nadwyrężenie stawu skokowego i opis co robić.Wielkie dzięki?? p. Tadeuszu. Część zaleceń została wykonana ale oczywiście poszliśmy dalej a miał być odpoczynek a dzisiejsze wchodzenie i schodzenie nie pomogło Zbyszkowi.
Dzisiaj dziękujemy Cystersom a zwłaszcza o. Bernardowi za przyjęcie na nocleg??

 

Dzień 52-53 – 25-26.07.2019r. 0 km

Dzisiaj święto św. Jakuba Starszego Apostoła czyli święto wszystkich pielgrzymów. Dzisiejszą Mszę św. w Bazylice Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny ofiarowaliśmy za pelegrinos czyli pielgrzymujących do Santiago de Compostela, romeros – czyli pielgrzymujących do Rzymu i palmeros piekgrzymujących do Jerozolimy oraz Was, gdyż wszyscy pielgrzymujemy drogami życia. My świętujemy odoczywając i zbierając siły na dalszą drogę w albergue przy Opactwie Cysterskim w ZIRC.

 

Dzień 54 – 27.07.2019r. – 24km

ZIRC, Epleny, Gyulafiratot, Kadarta, VESZPREM
Sobotnia wędrówka nie należała do najprzyjemniejszych, gdyż prawie całe 24 km przebiegała drogą szybkiego ruchu. Były jednak i miłe chwile, w miejscowości Epleny spotkaliśmy po raz pierwszy poza Polską Polaków. Była to Dorota i Paweł z dziećmi z Bielska Białej, którzy jechali na wakacje nad Balaton. Drugi super moment to telefon od przyjaciół z Miłosławia, którzy pielgrzymowali fragmentem Nadwarciańskiej Drogi św. Jakuba. Serdecznie dziękujemy ?? Alinie i Przemkowi za zorganizowanie wyjazdu do Sokolnik do kościoła pw. Św.Jakuba oraz pieszego przejścia??
Veszprem to interesujące miasto z kilkoma atrakcjami turystycznymi, my niestety pognaliśmy pod wskazany adres i jak się okazało jesteśmy już na przedmieściach Veszprem. Wracać i zwiedzać nie było już chęci. Tak więc zdjęć z Veszprem nie ma.Wzgórze zamkowe i inne atrakcje pozostaną już do zwiedzania turystycznego samochodem.
Dzisiejszy nocleg mamy dzięki Couchsurfingowi, jesteśmy u rodziny Endre. Dzięki tej apkikacji jest możliwość noclegu i poznania życia rodzinnego w danym kraju. My odpoczywaliśmy, natomiast Endre z mamą i przyjaciółmi byli zajęci grą…
Z tą aplikacją bywa różnie, zdarzają się osoby niesolidne, które oferują nocleg a potem wielkie rozczarowanie. My trafiliśmy dobrze?
Wielkie dzięki dla Endre i Rodziców za przyjęcie pod swój dach??

 

Dzień 55 – 28.07.2019r. – 24km

VESZPREM, Csopak, Balatonfured, TIHANY
Niedzielne pielgrzymowanie to ponowna wędrówka trasą szybkiego ruchu 73 i tak aż do „węgierskiego morza” – Balatonu. Ciekawa była knajpka w Csopak z kołem wodnym. Od uzdrowiska i miejscowości wczasowej na północy Balatonu – Balatonfured wędrowaliśmy drogami rowerowymi.
Dzisiaj śpimy w albergue dla pielgrzymów przy Opactwie Benedyktynów w Tihany. Alberg piękny nowy ale wszystko trochę dziwne. Sama miejscowość ma ponad 1000 lat, jest interesująca, wygląda jak skansen, wiele budynków pokrytych jest strzechą. Samo opactwo miało burzliwe dzieje a powstało w XI wieku. Do dnia dzisiejszego zachowała się romańska krypta z z fundatorem opactwa królem Andrzejem I. Do kościoła można wejść za opłatą, my byliśmy za darmo bo na Mszy św. Ciekawostką jest to, że prezbiterium jest powyżej nawy głównej i wchodzi się po schodach. Z zewnątrz kościół jest skromny, natomiast wnętrze jest bardzo bogate z późnego baroku. Szkoda, że zdjęcia można robić tylko za opłatą?
Dziękujemy Opatowi za przyjęcie na nocleg??

Dzień 56 – 29.07.2019r. – 20km

TIHANY, Szantod, Balatonfoldvar, Balatonszarszo, Balatonoszod, Balatonszemes, Kemping przed BALATONLELLE
Po oddaniu w klasztorze kluczy od schroniska wędrowaliśmy nabrzeżem z lewej strony półwyspu na przystań. Było chłodno i niebo bardzo zachmurzone i od czasu do czasu kropiło. Po przejściu 3km dotarliśmy na przystań. Ok. 8 przeprawiliśmy się promem do Szantod i po śniadaniu pielgrzymowaliśmy dzisiaj wybrzeżem Balatonu – promenadami, drogami rowerowymi i wewnętrznymi drogami.W niektórych miejscowościach domy dochodzą do samego brzegu. Mijaliśmy też mariny z żaglówkami, katamaranami, rowerami wodnymi, łodziami. W tej części Balatonu nie widzieliśmy piaszczystych plaż. Odpoczywa się na trawie wśród drzew, krewów a część brzegu Balatonu porośnięta jest trzciną.
Dzisiaj spotykaliśmy miłych, uśmiechniętych ludzi i taki był też ten dzień. Na noc zostaliśmy na kempingu. Musimy tu zostać, choć chęci i sił nam nie brakuje, to jednak z nogą Zbyszka nie jest dobrze. Jest lekko spuchnięta i boli a ile można chodzić na ketonalu?
W dalszą drogę pójdziemy ?? 1 sierpnia

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *