M-c sierpień

M-c sierpień

Dzień 59 – 1.08.2019r. – 19km

CAMPING BALATONTOURIST, Balatonlelle, Szolosgyorok, LENGYELTOTI
We wtorek zdarzyła się niesamowita historia. Rano na priv. przeczytaliśmy wiadomość od Pawła i Doroty – jesteśmy niedaleko Was, za chwilę jesteśmy z maścią Voltaren max i czymś ciepłym do zjedzenia. No i za chwilę spotkaliśmy się z naszymi Aniołami z Polski, w dodatku z Bielska Białej. Rejon Bielska i Goczałkowic to dla nas jakieś „zagłębieanielskie”, sami dobrzy ludzie. Dziękujemy Dorocie i Pawłowi za mile spędzone chwile, maść i smakołyki z Polski. Zadziwiające jest to, że kilkunastominutowa, sobotnia, w dodatku przypadkowa znajomość zaowocowała kolejnym spotkaniem i konkretną pomocą.
Wielkie dzięki ?? Doroto i Pawle
Czwartkowe pielgrzymowanie rozpoczęliśmy dość późno, bo o 8.30 po wymeldowaniu w recepcji i przygodzie z moim telefonem. Moja przypadłość to zostawianie w różnych miejscach, przeróżnych przedmiotów. Tym razem padło na komórkę – Wielkie dzięki dla chłopaka i dziewczyny z recepcji ?? Komórka znalazla się, była opisana opieczętowana w kopercie!!!
1 sierpnia to ważny dzień dla naszego narodu. Cóż może zrobić pielgrzym, jedynie pomodlić się za tych wszystkich co walczyli za wolną Ojczyznę i ginęli
Od rana świeciło słońce, było ciepło i przez ok.4 km wędrowaliśmy wzdłuż Balatonu drogą rowerową. Ale tym razem droga nie była tak ciekawa, gdyż wybrzeże było zabudowane prywatnymi wilami i domami wczasowymi. W Balatonlelle skręciliśmy w stronę Lengyeltoti, szliśmy drogami asfaltowymi wśród winnic i pól kukurydzy. Dzisiaj śpimy na plebanii przy kościele św. Jakuba w Lengyeltoti dzięki pomocy trzech pań. Po dojściu do kościoła okazało się, że ksiądz jest na wakacjach – kościół i plebania zamknięte. Ale zaopiekowały się nami p.doktor pediatra Andrea i jej asystentka Rita. Wykonały kilka telefonów do księdza i w różne miejsca. Za chwilkę zjawiła się trzecia pani Eriko i zaprowadziła na plebanię. Mamy fajne miejsce do spania, jest łazienka, dwa pokoje na spotkania z dziećmi i młodzieżą i kuchnia.
A p.Eriko, zapewne gospodyni na plebani to niesamowita osoba. Pomimo zapewnień,że mamy co jeść zrobiła kawkę, ciepły posiłek i przyniosła”wałówkę” na jutrzejszy dzień. Dziękujemy Andrei, Ricie i Eriko
Bóg jest Wielki!!! Wierzymy, że to wszystko dzięki wstawiennictwu św. Jakuba!

 

 

Dzień 60 – 2.08.2019r. – 20 km

LENGYELTOTI, Somogyvar, OSZTOPAN
Prognozy pogody nie były optymistyczne, zapowiadano burze i deszcze. Decyzja podjęta wychodzimy wcześnie i idziemy wersją „szosową”. Na plebani wypiliśmy tylko herbatę i ruszyliśmy w drogę. Otoczenie kościoła św. Jakuba było bardzo zadbane, były kapliczki z drogą krzyżową, piękne wejście z innej strony do świątyni. Na Węgrzech przy kościołach i na rozstajach dróg zawsze są kamienne krzyże, często z XIX czy początku XX wieku a bywają i z XVIII. Dużo spotykaliśmy tablic i pomników upamiętniających wydarzenia historyczne, zwykle przy tablicach z nazwiskami poległych są rzeźbione drewniane totemy.
Dzisiejsza wędrówka była pod znakiem ucieczki przed burzą, na odpoczynek zatrzymaliśmy się w ładnie położonej miejscowości Somogyvar i na grobli nad stawem.
Do Osztopan dotarliśmy dość wcześnie, dosłownie w ostatnim momencie uciekliśmy przed burzą. Zdążyliśmy dojść do kościoła pw. Św. Magdaleny i rozpętała się burza i ulewa. My schroniliśmy się w przedsionku kościoła. Niestety okazało się, że plebani nie ma, bo to kościół filialny. Były trzy rozwiązania: iść dalej choć leje, zostać i spać w przedsionku kościoła mimo, że woda się wlewała przy deszczu, po trzecie szukać miejsca na nocleg w Osztopan.
Pomimo deszczu Zbyszek poszedł zasięgnąć języka, był na poczcie, w barze, w Markecie Coop. Dzięki telefonom wielu ludzi mamy nocleg. Sprawa nawet oparła się o Burmistrza Osztopan.
Przy załatwianiu noclegów na takiej pielgrzymce jak nasza trzeba wykazać się inicjatywą i pomysłami a przy tym mieć dożo cierpliwości i pokory w przyjmowaniu tego co nam los daje.
Śpimy w remontowanym starym domku . Mamy pokój z 2 tapcznikami, wyremontowaną łazienkę a w Coopie dokupiliśmy troszkę jedzenia na jutro, bo to sobota.
Dzisiaj wielkie podziękowania kierujemy do:
sprzedawczyń z Coopa a zwłaszcza p.Onito to dzięki niej mamy gdzie spać, chłopaka z baru, Burmistrza Osztopan i pana który przyjął nas na nocleg. ????

 

Dzień 61 – 3.08.2019r. – 24 km

OSZTOPAN, Bodrog, Sornyepuszta, Somogysard, KISKORPAD
Rano po lekkim śniadaniu – herbacie, jogurcie i rogaliku udaliśmy się w sobotnie pielgrzymowanie. Pierwszą miejscowością przez którą przechodziliśmy był Bodrog, za wysokim żywopłotem zauważyliśmy potężny ośrodek Babtystów a koło niego kilka autokarów. Z tej miejscowości dalej wędrowaliśmy polną drogą wśród pól i dalej w lesie. Po wczorajszych burzach i ulewach była to błotna droga. Po przejściu 7 km tej drogi nasze buty i spodnie wyglądały okropnie ale nasze trekkingi dały radę. Trochę słońca, wiatru, wody i wszystko wróciło do normy. Następna miejscowość Sornyepuszta to jakby inny świat, pierwszy obiekt to bardzo przykry widok zrujnowanego kościoła. Kilka rozpadających się gliniano – ceglanych budynków to cała wioska. Był to obraz zanikającego świata, gdzieś blisko granicy z Chorwacją.
W Samogysard w ostatnim momencie udało nam się zrobić zakupy i wstąpić do baru.
Po południu znowu padało i była burza, nam i tym razem udało się dotrzeć przed burzą do miejscowości gdzie mieliśmy nocować.
Dzisiaj nocujemy, można powiedzieć, że prawie pod chmurką bo pod wiatą w miejscowości Kiskorpad przy Agroturystyce u Karoly i Anity. Po dojściu na miejsce okazało się, że nie ma wolnych pokoi. Zbyszek zażartował, że może choć kawałek podłogi. Pan Karoly zaproponował garaż lub wiatę. Gospodarze to otwarci, życzliwi sympatyczni ludzie a my dostaliśmy coś więcej niż kawałek podłogi – materac z prześcieradłem, placuszki z cukini w cieście naleśnikowym, butelkę pysznego, świeżego krowiego mleka, wiaderko ekologicznych jabłek oraz kąpiel w basenie?
W Kiskorpad jest kościół ale reformacyjny – kalwiński. Zewnętrznie od kościoła katolickiego różnią się tym, że na wieży mają zamiast krzyża gwiazdę Dawida( przez niektórych trochę złośliwie nazywaną „buzdyganem”). Takich kościołów było dość dużo w Słowacji przy granicy z Węgrami.
Serdecznie dziękujemy za wszystko p.Karoly i p.Anicie ??

Dzień 62 – 4.08.2019r. – 24 km

KISKORPAD, Gige, Kadarkup, Hencse, LAD
Dzisiaj wcześnie opuściliśmy agroturystykę, spanie pod wiatą okazało się całkiem niezłe. Zadaszenie ochroniło nas przed deszczem, śpiwory przed zimnem a ogrodzenie dawało poczucie bezpieczeństwa. Pierwsze śniadanie zjedliśmy przy pomniku w Gige. Niedzielne pielgrzymowanie było pod znakiem spijanych kawek, czekolady, lodów i węgierskiej zupy gularzowej. Tereny, którymi obecnie pielgrzymujemy są dla nas dość trudne, miejsc noclegowych brak, kościoły zwykle pozamykane, plebanii brak. Liczyliśmy, że po dojściu do Lad trafimy na Mszę św.. Owszem Msza w kościele była ale rano dla grupy młodzieży przebywającej w schronisku.
Niedzielny nocleg mamy w Lad w schronisku przy Plebani i Kościele pw. Św.Józefa. Po dojściu na miejsce trafiliśmy na grupę młodzieży, która wraz z opiekunami opuszczała schronisko. Teraz jesteśmy sami, mamy wszystko to co pielgrzym potrzebuje a nawet więcej bo w schronisku jest mała kaplica!
Dziękujemy ks.Proboszczowi z Lad za przyjęcie na nocleg ??

Dzień 63
LAD, Homokszentgyorgy, Szurok, KOLLEGIUMA BARCS – KOZEPRIGOC – 25 km

Po śniadaniu z naszych i schroniskowych wiktuałów a było ich mnóstwo jak choćby miód i dżemy własnej roboty, wyruszyliśmy na trasę ostatniego dnia na Węgrzech. W pierwszej miejscowości na H ( nazwa trudna do wymówienia i napisania) wstąpiliśmy do pierwszego napotkanego baru. Na Camino trzymamy się zasady, że pierwszy napotkany bar jest najlepszy a dlaczego? – bo następnego może już nie być. Przy płaceniu rachunku Pani zapytała dokąd tak wędrujemy? Gdy usłyszała, że do Jerozolimy obdarowała nas sokami. Dziękujemy p. Klarze za życzenia dobrej drogi i soczki
Dzisiaj szło nam się dobrze, pomimo 27′ gdyż wiał chłodny wiaterek a droga była prawie pusta. Można było ze spokojem odmawiać różaniec. Zwykle modlimy się w intencjach swoich i powierzonych nam w realu i przez Facebook ale także za zmarłych – dzisiaj szczególnie za zmarłego ojca naszego proboszcza ks. Krzysztofa.
Na noclegu jesteśmy w Kolegium KOZEPRIGOC. To taki zespół szkół leśnych dla 500 uczniów. Dziękujemy nauczycielowi Thomasowi za załatwienie nam noclegu na hali sportowej. Internat jest w remoncie a szkoła zamknięta? Wielkie dzięki dla Thomasa i jego żony??
Dzisiaj przekroczyliśmy 1 tysiąc kilometrów??

Dzień 64 – 6.08.2019r. – 21 km

KOLEGIUM KOZEPRIGOC, Barcs, Terezino Polje, Gornje Bazje, Kapela Dvor, Bikana, VIROVITICA
Dzięki informacji od Thomasa o kantorach i marketach w Barcs mogliśmy dzisiaj wyjść później. Po 5 km dotarliśmy do Barcs, dokonaliśmy tam wymiany forintów na kuny i uzupełniliśmy zapasy na drogę. Przekroczyliśmy granicę po godz. 9.30 ale w odróżnieniu od poprzednich granic tym razem sprawdzano paszporty dokładnie u Węgrów jak i w Chorwacji. W jednej z miejscowości wypiliśmy pierwszą kawę i herbatę w Chorwacji. Były też sympatyczne zdarzenia, gdy kupowaliśmy brzoskwinie pan dołożył nam dwie a podczas odpoczynku pod drzewkiem przyszła dziewczyna i przyniosła zimną wodę. Za chwilkę mama przyniosła kawę i zaproszono nas na obiad. Nadziewane papryki były pyszne.
Dziękujemy Iwanie i jej mamie Debora za gościnę i otwarcie na drugiego człowieka??
Dzisiaj śpimy w salce przy Klasztorze Franciszkanów we Virovitica. Tutaj spotkała nas niespodzianka, okazało się, że na noclegu spotkaliśmy Szymona z Polski z okolic Krakowa a dokładnie z Krzeszowic, który tak jak my pielgrzymuje do Meczugorie. Razem byliśmy na wieczornej Mszy św.w Kościele sw. Rocha.
Dziękujemy Fanciszkanom za przyjęcie na nocleg?? wody i soczki ??

 

Dzień 65 – 7.08.2019r. – 22 km

VIROVITICA, Milanovac, Jasenas, Removac, DULOVAC
W dzisiejszą drogę wyruszyliśmy w trójkę z Szymonem pielgrzymem do Medzugorie. W Milanovac weszliśmy na krótką modlitwę do otwartego kościoła. Dalej trasa wiodła wzniesieniami to w dół, to w górę i tak do końca odcinka. Po drodze mijaliśmy prawie opuszczone miejscowości, co drugi dom to ruina. Widzieliśmy spichlerze troszkę przypominające te z Hiszpani – horreo. Szymon podczas wędrówki znalazł dla siebie pielgrzymi kostur. Po dojściu do Dulovac wstąpiliśmy do caffe bar i był to pietwszy po 22 km bar. Wypiliśmy kawki i herbatę i zasięgnęliśmy języka na temat możliwości noclegowych. Pensjonatów nie było i poradzono tak zresztą jak mieliśmy w planach udać się na plebanię do żupanika czyli księdza.
Dzisiaj śpimy w budynku Zawodowej Straży Pożarnej w DULOVAC. Mamy dach nad głową, jesteśmy wykąpani w ciepłej wodzie (choć pod prysznic trzeba było przechodzić przez przeszkody – wóz strażacki.)
Serdecznie dziękujemy ks.Josipowi za zorganizowanie dla nas noclegu (plebania w remoncie)i pyszne lody, państwu z kawiarni za zapłacenie za nas rachunku, p.Danieli z córką Laną i p. Ines za kolację – spaghetti i zupę.
Bóg zapłać ???

 

Dzień 66 – 8.08.2019r. – 22km DULOVAC, Katinac, Vieliki Bastaj, Gornja Vrijeska, Vukovije, DARUVAR
O 6.30 poszliśmy na plebanię oddać klucze od strażnicy i po stemple do paszportu pielgrzyma. Po uzupełnieniu zapasów ruszyliśmy w dalszą drogę. Dzisiaj szliśmy drogą główną z Dulovac i przechodziliśmy przez wioski, gdzie co drugi dom był opuszczony i w ruinie. W miejscowości Katinac widzieliśmy nieczynny dworzec kolejowy ze śladami kul. W miejscowości Vieliki Bastaj my poszliśmy do baru na kawę a Szymon poszedł dalej. Bar okazał się sklepem ale p. Marian zaproponował, że mamy chwilę poczekać i kawa będzie. Była kawa zaparzona w tygielku, ekologiczne arbuzy, ciasto własnego wypieku i woda. Przede wszystkim było to spotkanie z otwartymi ludźmi, ciekawymi tego, dokąd tak pielgrzymujemy? Serdecznie dziękujemy p. Marianowi, jego mamie, sprzedawczyni i klientom sklepu a nawet Josipovi lokalnemu politykowi za miłe spotkanie?? Dziś było tylko jedno większe podejście do wioski Gornija Vrijeska. Od miejscowości Vukovije poszliśmy drogą lokalną w kierunku kamieniołomów i dalej do Daruvar.
Na plebani przy kościele św. Trójcy spędzamy dzisiejszą noc. Ksiądz Anton jest niesamowity,świetnie mówi po angielsku i jest bardzo otwarty na drugiegi człowieka a przecież miał swoje sprawy do załatwienia.Śpimy na salce w domu parafialnym, prysznic byl na plebanii, jedzenia tyle, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego zjeść. Byliśmy na Mszy św. na której ksiądz o nas opowiedział i wszyscy modlili się za pomyślność naszej pielgrzymki. A po mszy kolejne niespodzianki ksiądz ze swoim rodzeństwem przyniósł kolejne zapasy i dla mnie materac i pościel.
Serdecznie dziękujemy księdzu Antonowi i jego rodzinie za przyjęcie na nocleg i zaopiekowanie nami???

 

Dzień 67 – 9.08.2019 r. – 25 km

DARUVAR, Doljani, Kip, Badljevina, Omanovac, Pakrac, LIPIK
Wczoraj był taki wspaniały dzień a dziś od rana męczyła mnie migrena. U facetów natomiast wszystko ok. Pomimo problemów wyruszyliśmy już po godz.6 na trasę. Od kilku dni mamy temperaturę powyżej 30′ ale w południe w słońcu temperatura odczuwalna jest o kilka stopni wyższa. Dzisiaj ponownie wędrowaliśmy szosą, było wchodzenie i schodzenie i tak wielokrotnie. Przechodziliśmy przez kilka wiosek i można było zauważyć, że domy są bardziej zadbane i bogatsze ale oczywiście zdarzały, się domki opuszczone. Dzisiaj niektóre wioski łączyły się prawie ze sobą, nam w pewnym sensie chodniki i drogi rowerowe w miejscowościach ułatwiały pielgrzymowanie – po prostu było bezpiecznie. Na postoju przy zamkniętej restauracji my zostaliśmy dłużej a Szymon poleciał do przodu. Ustaliliśmy,że wychodzimy razem a później każdy wędruje tak jak mu zdrowie i siły pozwalają. W końcu Szymon ma 28 lat a my po 66. My lubimy wstępować do barów na kawę i herbatę a Szymon niekoniecznie. Na etno postoju spotkaliśmy młodego rowerzystę Iwana, było to bardzo sympatyczne spotkanie?
Dzisiaj jesteśmy na noclegu przy nowym kościele pw Św. Franciszka z Asyżu w miejscowości Lipik. Sama miejscowość wywołała mieszane uczycia, bardzo dużo domów miało ślady po kulach. Nocleg załatwił nam ks. Anton z Daruvar zadzwonił do swojego przyjaciela z Lipik – dziękujemy ???
Dziękujemy ks.Józefowi za serdeczne przyjęcie, jedzonko i nocleg w pensjonacie??????

Dzień 68 – 10.08.2019r. – 20 km

LIPIK, Donjicaglic, Bielanovac, Biela Stijena, Trinakovac, Benkovac, Cage, OKUCANI
Po śniadaniu i zrobieniu kilku zdjęć z balkonu pensjonatu ruszyliśmy dalej. Od rana wędrówka sprawiała przyjemność, był miły przyjemny chłód. Mijaliśmy kolejne wioski z domami zadbanymi i opuszczonymi. Wg map dzisiejszy odcinek nie przewidywał barów i sklepów. Jakże miłe było zaskoczenie, gdy po 9 km pojawił się hotel. Była więc kawa herbaty zielone z miodem.Po krótkim odpoczynku Szymon powędrował dalej a my jeszcze zostaliśmy na tarasie restauracji. Niestety koło południa zaczął się robić coraz większy upał.
W miejscowości Cage w jednym z domów było wesele i zostaliśmy zaproszeni przez mamę panny młodej na poczęstunek – napoje i jedzenie. W pewnym momencie wszyscy wstali i zaczęli odmawiać modlitwy – Ojcze nasz, Zdrowaś Mario i inne. Przyjechał też zespół, świetnie było posłuchać ich muzyki. Po paru chwilach pożegnaliśmy weselników i udaliśmy się na nocleg do Okucani. Dzisiejsze pielgrzymowanie było spokojne dzięki SMS – Drodzy pielgrzymi macie nocleg w hotelu nad kawiarnią Matteo. Po praniu i kąpieli oraz krótkim odpoczynku udaliśmy się na Mszę św. do kaplicy przy domu opieki, który prowadzą siostry ze Zgromadzenia Krwi Chrystusa. Po mszy siostry zaprosiły na obiadokolację.
Serdecznie dziękujemy proboszczowi Franciszkaninowi o. Mario za załatwienie noclegu??? oraz s. Lilianie za poczęstunek ???

Dzień 69 – 11.08.2019r. – 15km

OKUCANI, Dubovac, Novivaros, GRADISKA
Dziś krótki odcinek bo niedziela, postanowiliśmy, że zostajemy w Gradiska. Wstaliśmy wcześnie i dzięki temu bardzo dobrze nam się szło. Zapowiadano 34′ i właściwie szliśmy po prostej drodze bez przewyższeń. Zrobiliśmy sobie dwie przerwy, jedną śniadaniową i drugą kawowo-herbacianą przy stacji benzynowej. Granice Chorwacko – Bośniacką przeszliśmy bez problemu ale nasze paszporty sprawdzano. Jesteśmy przy kościele św. Rocha w oratorium. Mamy gdzie spać, umyć się i jest kuchnia ale dziś niedziela więc byliśmy na obiedzie w pobliskiej restauracji.
Dziękujemy żupnikovi Trapiście za przyjęcie na nocleg ???i p. Nedzie za kawę i herbatę oraz wytłumaczenie co i jak. Pani Neda ma korzenie polskie ??a cała jej rodzina mieszka w Bolesławcu.
Jako, że jesteśmy w Bośni ze względu na drogi internet, wpisy z kolejnych dni będziemy umieszczać jak będzie Wi-Fi.?
Pólnocna Chorwacja pozostanie w naszej pamięci jako kraj otwartych i życzliwych ludzi, uśmiechniętych pozdrawiających???. To dzięki tutejszym księżom na noclegi nie musieliśmy wydawać pielgrzymie pieniążki?a były to noclegi przeróżne, od podłogi w salkach parafialnych po pensjonaty i hotele. Dziękujemy?? ?
Dzisiejszy wpis udało się wstawić dzięki Wi-Fi w pobliskim caffe bar.

Dzień 70 – 12.08.2019r. – 22 km

GRADISKA, Brestovcina, Dubrave, Nova Topola, ALEKSANDROVAC
Dziś pierwszy dzień pielgrzymki w Bośni. Po zjedzeniu jogurtów i bananów ok.5.15 wyruszyliśmy w drogę. Trasa wiodła cały czas przy drodze szybkiego ruchu i od godz. 9 coraz to bardziej świeciło słońce a nie było gdzie się schować. Jedyne miejsca to bary, kawiarnie czy restauracje. Całe szczęście, że gdzieś w 80% trasy, przy szosie była ścieżka lub chodniki i przez to czuliśmy się bezpiecznie. Był też jeden otwarty kościół w Nova Topola a przy nim mapa z kościołami i klasztorami w kierunku do Banja Luka.
Dzisiaj na noclegu jesteśmy przy crkva sv. Ivana Krstitelja, samostan sestara Klanjateljica Krvi Kristove (Centar Marijanovac) w Aleksandrovac. Jest tutaj zamknięty ośrodek dla narkomanów i nie bardzo można tutaj zostać. Ale siostra przyniosła wodę, ciasteczka i czekolady i wskazała miejsce gdzie mamy poczekać na decyzję.
Hura!!! Pozwolono nam zostać, śpimy w osobnym budynku, w pokojach na łóżkach, są prysznice, salka na spotkania. Jest super ??? tylko gorąco a na dworze jeszcze 37′ a siostry udostępniły nam wi-fi!!!
Serdecznie dziękujemy siostrom ze Zgromadzenia Krwi
Chrystusa a szczególnie s.Marianie za przyjęcie na nocleg i ugoszczenie???
Siostry z Marijanowac pozdrawiają siostry z Częstochowy??

Dzień 71 – 13.08.2019 – 28 km

ALEKSANDROVAC, Kobatovci, Laktasi, Trapisti, BANJA LUKA
Rano po 5 wolontariusz z ośrodka przkazał nam prowiant na drogę i zamknął dom w którym spaliśmy. Siostra Mariana dała nam także „kalorie” na drogę czyli ciastka i cukierki. Dzisiaj było pochmurno i niższa temperatura a więc teoretycznie powinno się dobrze wędrować. Czasami pojawia się jednak coś nieoczekiwanego, co utrudnia pielgrzymowanie – u mnie to migreny (jedynie cini mi pomaga). Do Laktasi szliśmy przy drodze szybkiego ruchu, za mostem skręciliśmy w drogę poboczną i wędrowaliśmy wzdłuż rzeki Vrbas. O drugiej dotarliśmy do klasztoru Trapistów ale niestety nie przyjęli nas tłumacząc, że jest ich tylko 2 i nie przyjmują pielgrzymów. Poinformowali nas,że mamy pójść do Franciszkanów w Banja Luka ale to następne 3.5 km i nie ma gwarancji, że nas przyjmą. Zawsze to człowiek jest ważny, jego podejście do drugiego człowieka, wrażliwiść i nieważne z jakiego jesteśmy kraju. Oczywiście były problemy, było źle ale pomogli seminarzyści Mario i Albert, przywołali szefa, no i jesteśmy w oratorium przy klasztorze. Przyniesiono nam jedzenie, byliśmy na Mszy św. , jesteśmy wykąpani, mamy dostęp do wi-fi. Bóg jest dobry a Świat piękny!!!
Dziękujemy Franciszkanowi ojcu pełniącemu rolę gwardiana za przyjęcie na nocleg???, seminarzystom za wrażliwość i pomoc wszelaką???

Dzień 72 – 14.08.2019.r. – 20 km

BANJA LUKA, Novoselija, Jagare, VRBAS KAMP
W nocy padał deszcz i była burza, niestety rano też padało. Postanowiliśmy, że jednak idziemy???. Banja Luka to rozległe miasto, po przejściu kilku kilometrów zaczęło grzmieć i deszczyk zamienił się w ulewę. Udało się nam przeczekać najgorsze na przystanku i dalej powędrowaliśmy a gdy znowu zaczęło mocniej lać wstąpiliśmy do restauracji. Było to miejsce klimatyczne, pełne różnych starych „skarbów” i pięknie położone nad rzeką. Następny przystanek to cerkiew. Dotychczas wędrowaliśmy z lewej strony rzeki drogą asfaltową przez wioski. Od cerkwi musieliśmy przejść przez most na drogę szybkiego ruchu, która wiodła kanionem, z jednej strony rzeka, przepaść droga i skały. Przez ponad 5 km było bardzo niebezpiecznie, zresztą przez jakiś czas ruch był wstrzymany ze względu na wypadek ale widoki i kolor rzeki – coś wspaniałego ?.
Dzisiaj śpimy na Vrbas Kamp w czteroosobowym drewnianym domku. I tu wielka niespodzianka spotkaliśmy Mateusza z Konina, który pielgrzymuje pieszo do Medzugorie. Świat jest wspaniały i pełen niespodzianek. Gdyby nie deszcz pewnie byśmy się nie spotkali, a tak na jednym małym kempingu spotkanie 4 Polaków i to pielgrzymujących pieszo do Medzugorie. Mateusz to „ścigacz” idący z małym plecakiem i wózkiem ale troszkę inna trasą. Nasi obaj pielgrzymi zakończyli pewien rozdział życia zawodowego i są przed nowymi wyzwaniami. Piszę ten post wieczorem ale nie można wstawić, gdyż jest tu słaby zasięg przez góry. Jest międzynarofowe towarzystwo,gra bałkańska muzyczka,śpiewa lokalny artysta bo,są 7 urodziny Vrbas Kamp i mamy od właścicieli darmowe kawy i napoje oraz utwór zadedykowany nam ale pomału trzeba pójść, bo jutro następny odcinek???.
Dzięki Ci Boże za wszystko???? a Świat jest piękny pełen niespodzianek????

Dzień 73 – 15.08.3029 r. – 28 km

VBARS KAMP, Krupa na Vrbasu, Bocac, Dabrac, MOTEL MANDIKO
Rano pożegnaliśmy się z Mateuszem i udaliśmy się w dalszą drogę. Mateusz realizuje swój plan dojścia do Medzugorie, będzie robił tak jak dotychczas więcej kilometrów, mniej przerw na odpoczynek i wychodzi później. Rano było dość chłodno, zatrzymaliśmy się w pierwszym barze aby wstawić post na Facebooka, wypić herbaty zielone, kawę a Zbyszek i Szymon czekoladęi. Dzisiejsze przejście to wędrówka kanionami i dwoma dolinami, było też łagodne podejście. Przejście kanionami nie należy do najłatwiejszych, w pewnych miejscach droga się zwęża, pobocza brak, prawie cały czas jesteśmy narażeni na potrącenie. Przy drodze widzieliśmy mnóstwo granitowych tablic poświęconych tym, którzy zginęli na tej drodze. Gdy odpoczywaliśmy w pewnej karczmie nadszedł Mateusz, krótko porozmawiał i poszedł dalej. My zostaliśmy bo chcieliśmy spróbować specjalność karczmy – jagnięcinę z rożna. Po drodze minęliśmy dwie wodne elektrownie.
Dzisiaj były problemy z noclegiem, kościołów brak, była tylko serbska cerkiew ale bez plebanii. Jeden motel nieczynny,w drugim komplet gości, dopiero w trzecim nas przyjęto i to po cenach caminowych.
Śpimy w Motelu Mandiko, właściciele to bardzo mili ludzie, byli w Polsce. Tutejszą specjalnością są sery. A na koniec znowu niespodzianka, w Motelu jest Mateusz, ma problemy gastryczne i prawdopodobnie zostanie tutaj jutro.
Dziękujemy właścicielom za przyjęcie na nocleg ????

Dzień 74 – 16.08.2019 r. – 25 km

MOTEL MANDIKO, Podmilacje, Prudi, JAJCE
My jak zwykle wyszliśmy rano, chłopacy zdecydowali ,że wyjdą póżniej ze względy na problemy zdrowotne Mateusza. Szymon postanowił pomóc koledze, wielkie brawa? dla niego. Rano było zimno, tylko 10′ i tak prawie 16 km wędrówki kanionem w chłodzie. Były też tunele, chyba siedem, najdłuższy miał tylko ok.300 m. Mijaliśmy też dwie hydroelektrownie, przy jednej spotkaliśmy ochroniarza, który zainteresował się dokąd wędrujemy i ile mamy lat.
W Podmilacje byl remontowany nowoczesny kościól św.Iwana i stary kościólek św. Iva. Bardzo sympatyczne zdarzenie miało miejsce w Prudi w kawiarni jeden z gości Ilia zapłacił za nasz rachunek.
Dzisiaj jesteśmy w Jajce, bardzo ładnej miejscowości ale z noclegiem, pojawiły się problemy. W Jajce jest klasztor Franciszkanów i myśleliśmy, że jakaś salka, oratorium się znajdzie dla piekgrzymów, tym bardziej że umówiliśmy się z chłopakami. Niestety mimo glejtu i paszportu pielgrzyma nie przyjęto nas. Dano nam trochę jedzenia i pieniądze na hostel. Dzięki i za to??
Nam jednak nie o to chodziło, wstyd nam było przed tymi młodymi chłopakami, bo to my namówiliśmy ich by tam przyszli. Szymon i Mateusz śpią w namiotach, natomiast po długich poszukiwaniach śpimy w pensjonacie naprzeciw meczetu.
Wieczorem spotkaliśmy się z Szymonem na herbatce, pogadaliśmy i ustaliliśmy co dalej.
Dzięki Szymon za wspólną wędrówkę, wkońcu to przez 10 dni razem pielgrzymowaliśmy??

Dzień 75 – 17.08.2019r. – 18 km

JAJCE, Kamenice, Vinac, Kasumi, AUTO KAMP – TORLAKOVAC
Dzisiaj i jutro krótsze odcinki, postanowiliśmy dłuższy odcinek podzielić na dwie części. Jest sobota a jutro niedziela więc troszkę mniej kilometrów. Żal było opuszczać tak piękne miejsce ale droga wzywa. Już o 5.00 obudził nas śpiew muezina z pobliskiego meczetu. Dziś gdy pielgrzymowaliśmy dogonili nas Szymon i Mateusz. I tak wspólnie dotarliśmy do Vinac, my poszliśmy na kawę do restauracji a chłopacy pognali dalej. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy w Medzugorie. Dzisiaj trasa nadal wiodła wzdłuż rzeki Vrbas ale nie było kanionów i krajobraz nieco inny. Mijaliśmy miejscowości ale po drugiej stronie rzeki. Kościołów brak, natomiast są meczety i minarety.
Nocleg mamy w Auto Kamp ale w pensjonacie. Wszystko wygląda na opuszczone gdy usiedliśmy przed restauracją zjawił się pan i powiedział, że pensjonat jest czynny. Mamy nocleg w cenie caminowej – pokój 2-osobowy a łazienka osobno. Po drugiej stronie drogi rzeka. Tylko jedzenia tu nie ma, całe szczęście, że wczoraj w markecie zrobiliśmy zapasy. Myślę, że śpimy u muzułmanów, bo to takie tereny.
Bóg zapłać?? tym osbom co przyjęły nas na nocleg!

Dzień 76 – 18.08.2019 r. – 16 km

AUTO KAMP TORLAKOVAC, Babin Potok, Restaurant 6 Brace, DONJI VAKUF
Rano nie chciało nam się jeść śniadania, więc uszykowaliśmy kanapki i poszliśmy w trasę. Przyjemnie było założyć wyprane rzeczy. Codziennie pierzemy bieliznę i koszule, spodnie jak są odpowiednie warunki. Dalej wędrowaliśmy przy rzece Vrbas, super są ranne widoki, zwłaszcza mgieł unoszących się nad górami i dolinkami. Po 7 km dotarliśmy do restauracji i zjedliśmy pierwsze śniadanie i chyba oszaleliśmy bo skonsumowaliśmy zupę z chlebem, wypiliśmy zieloną herbatę, czekoladę i ja kawę a Zbyszek drugą herbatę. Po takim śniadaniu szybko dotarliśmy do Donji Vakuf i zaczęliśmy szukać noclegu. Byliśmy nawet w meczecie, jeden pan próbował nam pomóc ale nie było immana. W końcu załatwiliśmy nocleg w „podupadającym” hotelu. Udało się nawet dość znacznie zbić cenę.
Mamy kontakt z chłopakami, są 22 km przed nami. Niestety i młodym zdarzają się kontuzje i problemy zdrowotne. Szymon ma kłopoty ze stopą a Mateusz z żołądkiem. Na szczęście mają nocleg w klasztorze.
Jesteśmy w miejscowości gdzie są 3 meczety i cerkiew ale kościoła katolickiego brak?. Jest nam przykro, że w niedzielę i czwartkowe święto nie byliśmy na Mszy św.
Wiele osób pyta kiedy będziemy w Medzugorie? My zaplanowaliśmy, że dopiero w niedzielę wieczorem.
Serdecznie dziękujemy za komentarze, polubienia, słowa wsparcia. Pamiętamy o naszej rodzinie, przyjaciołach i znajomych w realu i tych z Facebooka
Dziękujemy ?? ??

Dzień 77 – 19.08.2019 r. – 23 km
DONJI VAKUF, Kopcic, Bugojno, Zlavast, HUMAC
O 5.00 obudził nas śpiew muazina z pobliskiego minaretu. Na dalszą pielgrzymkę wyszliśmy wcześnie po małym śniadaniu. Miasteczko było senne, gdzie niegdzie było widać tylko leżące na ulicy psy, podobnie jak w Jajce. Początkowo szliśmy promenadą przy rzece Vrbas i dalej przez ponad 5 km poboczną drogą, wybraliśmy tą trase bo była mgła i wędrówka drogą szybkiego ruchu byłaby jeszcze bardziej niebezpieczna. Gdy tak sobie szliśmy nagle zatrzymał się samochód – chłopak był bardzo ciekaw dokąd to tak wędrujemy. W ogóle dzisiaj dość często ktoś nas pozdrawiał, pytał o naszą pielgrzymkę. W miejscowości Bugojno trafiliśmy na kościół pw. Antoniego Padewskiego, był też cmentarz z kaplicą. Oczywiście nadal przeważają meczety, no i jest to teren wielokulturowy. Zrobiliśmy niezbędne zakupy w aptece i sklepie sportowym. W hotelu zostawiliśmy jedną zmianę bielizny i skarpetki? , po prostu zapomnieliśmy zabrać pranie.
Od rana było chłodno i szliśmy w kurtkach w południe natomiast zrobiło się bardzo gorąco.
Wychodząc z Bugojno zostaliśmy zaproszeni do warsztatu na kawę
Dzisiaj śpimy w domu parafialnym przy Żupa Srca Marijina Skopaljska Gracanica – Humac.
Mieliśmy wielkie szczęście, gdyż kilka minut później nie zastalibyśmy księży. Przyjęto nas, poczęstowano kawą, herbatą i owocami. Zaproponowano abyśmy się wykąpali na plebanii i obdarowano nas słodyczami, sokami, orzeszkami. Przeproszono, że mają ważny wyjazd do Sarajewa ale dostaliśmy klucze do domu obok plebanii i kościoła. Jesteśmy w pięknym miejscu, na wzniesieniu z którego roztacza się widok na całą dolinę. Obiekt jest nowy, nowoczesny, zadbany i czysty – dom, plebania i otoczenie kościoła.
Dziękujemy za przyjęcie na nocleg, zwłaszcza ks Tadeuszowi????
Dzień 78 – 20.08.2019 r. – 21 km
HUMAC, Pajic Polie, Gornji Vakuv – Uskoplje, RAMSKA KUCA
Już po 6.00 opuściliśmy nasze miejsce noclegowe przy Żupa Srca Marijina. W Humac nie było żadnego sklepu ani baru, więc wszystkie zapasy zjedliśmy na kolację, zostały tylko słodycze od księży ale na nie już nawet patrzeć nie mogliśmy a gdzie tu jeść. Idąc szukaliśmy sklepów z żywnością ale nic nie było. W pewnym momencie gdy skręciliśmy w poboczną drogę, jakaś pani z balkonu zapytała czy chcemy wypić kawę. Skorzystaliśmy z zaproszenia kawa okazała się śniadaniem – herbatą z miodem, chlebem z ziarenkami z masłem i miodem. Po chwili przyszła s. Serafina, córka państwa. Było bardzo miło i sympatycznie. Jeszcze przed chwilą nie mieliśmy nic, by za chwilę być nasyconym i gotowym do dalszej drogi. Jeszcze kilka zdjęć wymiana obrazków pamiątkowych i maili. Dziękujemy Maricy, Mirosławowi i s.Serafinie za miłe spotkanie i śniadanie????
Dzisiejsza droga przebiegała początkowo doliną, później za miejscowością Gornije były podejścia w górach. Przez ok. 10 km nic nie było, ratunkiem okazała się stacja benzynowa.
Na nocleg zostaliśmy w ładnym ale opuszczonym miejscu. Karczma nie działa, są tylko miejsca noclegowe. Udało się zbić cenę i mamy niezły nocleg może i taniej niż na Camino. Pan Piotr okazał się praktykującym katolikiem. Dostaliśmy różaniec, kawę, nasze rzeczy zostały wyprane w pralce, śpimy w pościeli, tylko słychać dzwonki krów pasących się nieopodal na łące.
Dziękujemy p.Piotrowi za różaniec, nocleg i zaopiekowanie się nami ????

Dzień 79 – 21.08.2019r. – 25 km

RAMSKA KUCA, Prozor, Lug, Gorica, Gracamica, GRACAC
Rano uszykowaliśmy kanapki na drogę i udaliśmy się w trasę. Po kilkuset metrach doszliśmy do motelu i dalej na przełęcz. Przy szosie spotkaliśmy „nasze” stado krów które spokojnie pałaszowało trawkę. Widoki z przełęczy były oszałamiające. Wczoraj było podchodzenie, natomiast cała dzisiejsza droga to schodzenie w dół długimi serpentynami do miasta Prozor i dalej do kanionu gdzie płynęła rzeka Rama. Po drodze minęliśmy Hydroelektrownię.
Środowe pielgrzymowanie to ludzie:
– dziękujemy ekipie ze stacji benzynowej Amirowi,Josipowi i Mirnie, która się nami zajęła, dzięki za kawkę, wodę i słodycze
– p.Mariji za wodę i telefony na plebanię i do znajomych aby załatwić nocleg
– rodzinie p.Buco, jego żonie Ljubica, córce Mateja i synowi Mato za otwartość i serdeczność, przyjęcie na nocleg, nakarmienie obiadem, kolacją….
Bóg zapłać za wszystko??

Dzień 80 – 22.08. 2019 r. – 26 km

GRACAC, Slatina, Mirke, Jablanica, Donja Jablanica, Rest. Komadinovo Vrelo, GRABOVICA
Dzisiaj był jeden z trudniejszych odcinków, do Jablanicy podchodziliśmy przy zalewie i przez ok 15 km nie było żadnej stacji benzynowej, baru czy restauracji. Jednak przelecieliśmy ten fragment drogi dość szybko. W Jaglanicy spotkaliśmy gościa, który chwalił się, że jego krewniak gra w piłkę nożną w Legii W- wa. Tutaj też zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę i wypiłam w końcu bośniacką kawę. Niestety za miastem był bardzo wzmożony ruch na drodze. Było pięknie lecz niebezpiecznie zwłaszcza gdy wyprzedzały się TIRy i inne samochody. Wszystkie trudy wynagradzały niesamowite widoki. Zdjęcia niestety nie oddają całego piękna drogi. W południe zrobiło się bardzo gorąco, więc zatrzymaliśmy się w bardzo ciekawym miejscu na małe co nieco. Na jednym z postojów zagadał do nas p. z Dubaju, koniecznie chciał przymierzyć mój plecak i przez chwilkę poczuć się pielgrzymem, jakież było jego zdziwienie, że tyle dźwigam (ok.11 kg). Po przejściu 26 km zdecydowaliśmy ,że zostajemy w Grabovica przy restauracji Konoba Vidova. Miejsc noclegowych nie ma, zaproponowano nam placyk pod namiot lub spanie na ławach na werandzie. Wybraliśmy werandę, niestety internetu nie ma? Post umieścimy jutro jeśli znajdziemy w restauracji lub barze wi-fi. Tutaj są góry, idziemy kanionem i nie wszędzie jest zasięg!
Jest fajnie, cykają cykady, mamy dach nad głową, jesteśmy „wykąpani” w umywalce?
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

Dzień 81 – 23.08.2019 r. – 26 km

GRABOVICA, Jezero, Salaskovac, Zeljusa, Potoci, SAMOSTAN SKOLSKIH SESTARA FRANJEVAKA
Skoro świt udaliśmy się w dalszą drogę, Zbyszek z czołówka aby było bezpieczniej. Po 7 km dotarliśmy do restauracji nad zalewem. Zjedliśmy śniadanie, wstawiliśmy post na profil i troszkę posiedzieliśmy, gdyż następna restauracja miała być dopiero po 14 km. Podobnie jak w poprzednich dniach wędrówka nie była łatwa, duże natężenie ruchu, obawa przed spadającymi kamieniami i w południe ponad 37′ i kilka tuneli .Ale daliśmy radę, odpoczynek zrobiliśmy przy zakladzie zajmującym się hodowlą pstrąga i nad zalewem. Gdy dotarliśmy do baru wypiliśmy mnóstwo napoi – soki herbaty kawę. W następnej zjedliśmy ich potrawę burek, doładowaliśmy smartfony i ruszyliśmy w drogę szukać noclegu. Wstąpiliśmy do kościoła ale poinformowano nas, że Żupnika nie ma i ośrodek Emaus też nie jest czynny. Poszliśmy dalej do samostanu franciszkanów.
Dzisiaj śpimy w super miejscu u sióstr Franciszkanek kilka kilometrów przed Mostarem. Przyjęła nas s. Franka w Centrum Duchowym przy klasztorze. Po uzgodnieniu z przełożoną s. Robertiną przyjęto nas, już nie wiemy po raz który pomógł nam certyfikat od Prymasa i credenciale pielgrzyma. Mamy pokój z łazienką i wyjściem na balkon. Zaproszono nas na kolację, jedliśmy w pokoju dla gości. Przyszła przywitać się przełożona i na pochwałę kolacji dpowiedziała, że mamy dobrą kucharicę?
Wszystko jest tutaj nowe i zadbane ale wielka szkoda, że stary klasztor z1899 roku został zniszczony w wyniku działań wojennych. Zostały tylko zniszczone budynki.
Dziękujemy Franciszkankom a szczególnie s. Franka i przełożonej Robertinie za przyjęcie i zaopiekowanie nami??
Jutro Mostar!

Dzień 82 – 24.08.2019r. – ok. 10 km.

SAMOSTAN W POTOCI, MOSTAR Dzień rozpoczęliśmy Mszą św. w kaplicy klasztornej u s. Franciszkanek. Po mszy siostry zaprosiły nas na śniadanie i kawkę. Po pożegnaniu z s.Franka udaliśmy się w naszą krótką drogę. Wczoraj udało się załatwić przez aplikację boocing.compokój w Pensjonacie Most za przyzwoitą cenę wręcz caminową. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy dzielić odcinka do Medzugorie na dwie części i zostaniemy w Mostarze. Jest to bardzo interesujące miasto, które bardzo ucierpiało w czasie wojny domowej. Nawet kamienny Stary Most , który przetrwał od XVI wieku został celowo zniszczony przez chorwacką armię. W 2004 roku został ponownie oddany do użytku a odbudowano go ze starych materiałów. Most już od czasów osmańskich był symbolem pojednania Wschodu z Zachodem. Po dojściu do starej części miasta okazało się, że trafiliśmy na zakończenie imprezy Red Bulla – skoków do wody z mostu. Było to coś niesamowitego oglądać młodych mężczyzn i kobiety wykonujących przeróżne odmiany skoków z dostawionej na środku mostu wieży.
Dzisiaj spędziliśmy dzień zwiedzając, oglądając zawody i odpoczywając.
Świat jest piękny?? cudownie jest mieć możliwość oglądania go z bliska??
Jutro Medzugorie??
Pozdrawiamy ??

Dzień 83 – 25.08.2019 r. – 30 km.

MOSTAR, Cule, Sretnice, Citluk, Potpolie, MEDZUGORIE
Tak więc po 66 dniach ??pieszej pielgrzymki i 83 dniach poza domem jesteśmy u Królowej Pokoju w MEDZUGORIE. Pokonaliśmy pomimo różnych zdrowotnych problemów 1444 km.
Ale od początku, na trasę wyszliśmy dość wcześnie i przez ok. 9 km do restauracji Krusevo ciągle było pod górkę. Tam po śniadaniu i dłuższym odpoczynku poszliśmy dalej. Jedynymi miejscami, gdzie można było odetchnąć od słońca były bary lub kawiarnie. Krajobraz zmienił się, to już inne górki, droga wąska ale daliśmy radę. O 16.00 byliśmy przed kościołem św. Jakuba. Zanieśliśmy tam wszystkie nasze i WASZE KOCHANI intencje.
Przyszedł jednak moment by pomyśleć o noclegu, informacja była czynna do14, poradzono nam by udać się do „Pomocy Maryi” organizacji skupiającej lekarzy i pielęgniarki. Niemiecki Zakon Maltański wspiera wolontariuszy, którzy udzielają pierwszej pomoc. Tam spotkaliśmy Martę wolontariuszkę z Polski. Marta zadziałała, wykonała kilka telefonów i mamy nocleg we włoskiej Oazie Mir.
Byliśmy na różańcu, Mszy św. i wieczornym czuwaniu do 21. Zdecydowaliśmy, że do ośrodka pojedziemy taksówką, gdyż 3.5km po ciemku można było pobłądzić.
Wielkie podziękowania dla MARTY i całej Pomocy Maryi za zaopiekowanie nami i wszelaką pomoc, dla s. Mirian za noclegi i serdeczne przyjęcie ??,o. Ubanowi za różańce i słowa otuchy okraszone humorem oraz dziękujemy taksówkarzowi Danielowi za podrzucenie do ośrodka za darmo?

Dzień 84-86 – 26-28.08.2019r.

Mamy wielkie szczęście, jesteśmy w przepięknym i ciekawym miejscu w Oazie Mir. Jest tutaj kościółek z Jezusem Miłosiernym i ciekawym przedstawieniem ukrzyżowanego Jezusa.
Poniedziałek to przede wszystkim dzień spotkań. W chwili gdy siedzieliśmy przed ośrodkiem i zdążyliśmy wstawić na profil post zjawiła się grupa pielgrzymów z Białegostoku z ks.Robertem.
Dziękujemy ks.Robertowi i grupie za miłe spotkanie i wszystko??
W południe byliśmy umówieni z naszym Aniołem z Pietrzykowa. W ogóle to niesamowita historia. Justyna przesłała na priv na stronce wiadomość, że będzie w niedziele w Medzugorie i czy coś nie potrzebujemy. Tak się składa,że większość spraw można załatwić, natomiast jest problem z niektórymi lekami. Napisałam o lekach na migrenę i na stawy oraz nasze mazidła na stópki. W południe sptkaliśmy się z Justyną i jej rodzinką, no i zaskoczenie leki są i to w takich ilościach, że starczą na całą pielgrzymkę a w dodatku w prezencie??Dla mnie jesteś Wielka, przez pół dnia załatwić to wszystko!!! A jaka to duża kasa to wiedzą ci co je stosują. Wielkie Bóg zapłać za spotkanie, leki, dobre serce
Po południu umówiliśmy się z Szymonem i Mateuszem. Miło było ponownie zobaczyć chłopaków, pospacerować po Medzugorie być razem na różańcu i Mszy św., gdy spotkaliśmy o.Urbana – to zawołał – O idą „Szaleńcy Boży” .
A potem było jeszcze spotkanie pielgrzymów Marysi i Zbyszka oraz w markecie pielgrzymów z Łodzi z Franciszkaninem o. Michałem.
Serdecznie dziękujemy ?? za wszystko
We wtorek o 6.00 poszliśmy na górę objawień a o tym wspólnym przejściu poinformowała nas mama Justyny. Modlitwę prowadził Iwan mający objawienia. Przy figurze Królowej Pokoju dał świadectwo a wszystko było tłumaczone na język polski. Mieliśmy wielkie szczęście, że mogliśmy uczestniczyć w tym zdarzeniu. My jeszcze dodatkowo zrobiliśmy trasę, którą robią raczej indywidualni pielgrzymi. A popołudniu ponowne spotkanie z chłopakami i pielgrzymami z Zaolzia. Było jeszcze nieoczekiwane spotkanie z arcybiskupem Henrykiem Hoserem, który z polecenia Papieża Franciszka bada sprawę objawień w Medzugorie. Po krótkiej rozmowie zostaliśmy pobłogosławieni na dalszą drogę.
W środę czyli dzisiaj byliśmy o godz.8.00 na Polskiej Mszy św. w kościele św. Jakuba. Po mszy spotkanie i pożegnanie z Szymonem i Mateuszem. Pożegnaliśmy też naszego ziemskiego Anioła w Medzugorie. Mieliśmy też krótki wywiad w Radio Mir a inf.o naszej pielgrzymce umieścili na swojej stronie Radiopostaja MIR Medjugorie oraz na stronie Kraljica Mira i Medjugorie 25.06.1981
Czas w Medzugorie to piękne chwile spędzone u Królowej Pokoju ale droga wzywa??
Od jutra pielgrzymujemy w kierunku Dubrownika

Dzień 87 – 29.08.2019r. – 25 km +…

OAZA MIR MEDZUGORIE, Miletina, Zvirovici, Capljina, Struge, GABELA POLJE
Czwartkowe pielgrzymowanie nie należało do najłatwiejszych. Ciężko było opuścić tak wspaniałe miejsce ale mamy nadzieję, że kiedyś wrócimy do Królowej Pokoju. Były życzenia dalszej wspólnej pielgrzymki do Jerozolimy z chłopakami. Otóż, chłopacy pielgrzymowali do Medzugorie i to był ich cel, który się pomyślnie skończył?? My idziemy dalej a Szymon pojechał do Polski, natomiast Mateusz do Chorwacji. Z Oazy szliśmy bokiem przy wzgórzach omijając dolinę i Medzugorie. W oddali było widać wieże kościoła św. Jakuba. Później było nieciekawie, przez kilka kilometrów były rozkopy na szosie, strasznie byliśmy okurzeni przez przejeżdżające samochody. W pewnym momencie trafiliśmy w Zvirovici na otwarty kościół a w nim Mszę św. wspólnoty z Włoch. Podeszła jedna pani, okazało się, że to Agnieszka pochodząca z Polski. Dziś było troszkę podchodzenia schodzenia jak to w górkach ale szosą lokalną i szybkiego ruchu. Dotychczas o tym nie pisałam Bośnia i Hercegowina to piękny kraj ale strasznie zaśmiecony, zwłaszcza pobocza dróg i parkingi. Były też miłe momenty, gdy w motelu nie kazano nam płacić za kawę, soki i dano nam zimną wodę. No i pouczono nas, że kto to chodzi w południe, gdy jest upał – u nas w Hercegowinie leżymy i odpoczywamy powiedział pan ?
Trudności pojawiły się przy załatwianiu noclegu, księdza na plebanii nie było, jest na wakacjach, siostry z Karmelu Serca Jezusa nawet nie chciały przeczytać pisma i odesłały nas do następnej parafii już w Chorwacji. Zbyszek sprawdził i było to następne kilka km. Poszliśmy do granicy a tam było przejście tylko dla „lokalsów” i trzeba było cofnąć się 5 km. Zdecydowaliśmy , że zostaniemy przy kościele. Tak więc dzisiaj noc pod gwiazdami ??
Decydując się na pielgrzymkę „własną drogą”, wiedzieliśmy, że będą trudności. Ale tutaj pojawił się inny problem z otwartością na bliźniego w klasztorach, czy plebaniach?
Jesteśmy na granicy z Chorwacją i wstawiamy post na profil czyli daliśmy radę i wszystko jest ok.?
Kontakt z nami prawdopodobnie będzie dopiero jutro wieczorem, chyba że jakiś cud będzie. Idziemy w rejon gdzie nie ma sklepów,
barów….

Dzień 88 – 30.08.2019 r. – 25 km

GABELA POLJE, Metkovic, Dracevo, Sjekose, CEROVICA CRKVA BEZGRESNOG ZACECA BLAZENE DJEVICE MARIJE
Sprzed kościoła udaliśmy się w drogę przed 6.00, poszliśmy na przejście graniczne. Tam zrobiliśmy porządki ze sobą, zrobiliśmy niezbędne zakupy na 2 dni, zjedliśmy śniadanie i poszliśmy się odprawić. Odprawa była szybka, zeskanowano paszporty i ruszyliśmy dalej. Chwilkę byliśmy w Chorwacji a za miasteczkiem Metkovic było ponownie przejście do Bośni i Hercegowiny. Zatrzymaliśmy się na chwilę w ostatnim barze, następnego nie będzie.? Gdy Zbyszek chciał zapłacić za kawę, herbatę i soki okazało się, że wszystko jest uregulowane przez chłopaka Nicol. Dalej szliśmy wzdłuż rzeki, był także widoczny Park Przyrody – Rozlewiska. Ostatnie 8 km to ciągła wspinaczka wąską szosą(3 m szer.) Przez 1 godz. niebo było łaskawe, poniwsż były chmury a później się zaczęło, nieznośny upał, skwar z nieba, dobrze że dostaliśmy wcześniej wodę od p. traktorzysty.
Dzisiaj śpimy w pięknym miejscu, przy Sanktuarium. Miało być źle, powiedziano nam, że księdza tam nie ma. Zachodzimy żupnik jest, wskazał miejsce do spania, pompę z wodą i miskę do mycia i prania. Dostaliśmy też dostęp do internetu.
Świat jest piękny?? a ludzie dobrzy
Dziękujemy Żupnikowi za przyjęcie na nocleg i otwartość??

Dzień 89 – 31.08.2019 r. – 27 km

CEROVICA SANKTUARIUM KRÓLOWEJ POKOJU HRASNO, Hutovo, Donji Zelenikovac, Turkovac, Trncina, RAVNO
Od Sanktuarium Królowej Pokoju Hradsko udaliśmy się wypoczęci, najedzeni w dalszą drogę. Pielgrzymowanie przez góry nie należy do łatwych, przez całe 27 km nie miało być sklepów ani barów dlatego od granicy nosimy wodę i jedzenie na dwa dni. W Hutovie po 6 km trafiliśmy jednak na bar – piliśmy soki, herbatę zieloną i kawę. Pan do butelki z wodą wrzucił kostki lodu to była super sprawa. Za Hutovem omijaliśmy zrujnowane zakłady i zbiornik z wodą. Przez dobrych kilkanaście kilometrów szliśmy dalej drogą asfaltową na byłym nasypie kolejowym. Ruch samochodowy był znikomy tylko od czasu do czasu pojawiali się rowerzyści. Jednym z mijających nas rowerzystów był Polak Grzegorz z Krakowa. Miło było choć na chwilę spotkać gdzieś na trasie rowerowej w Hercegowinie rodaka. W miejscowości Trncina zabrakło nam wody, poszliśmy po prośbie do napotkanego domu. Obdarowano nas zimną wodą i podarowano jedzenie. Wielkie dzięki ?? dla tej rodzinki Ostatnie 4 km to podchodzenie do miejscowości Ravno. Wysiłek został wynagrodzony pięknymi widokami nieco innych gór i następnej doliny.
Dzisiaj śpimy w pięknie położonej miejscowości Ravno. Była taka możliwość więc zdecydowaliśmy, że tym razem idziemy na płatny nocleg w końcu jest sobota i trzeba ze sobą „zrobić porządki”.
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *