M-c wrzesień

M-c wrzesień

Dzień 90 – 1.09.2019 r. – 22 km

RAVNO, Cvaljina, Zavala, Orahov Do, Przejście graniczne, SLANO
Rano nie chciało się nam ruszać z tak „wypasionego” noclegu ale po 6.00 byliśmy już w drodze. Po 6 km dotarliśmy do Restauracji w Zavala ale była jeszcze nieczynna jednak panie obsłużyły nas i zjedliśmy śniadanie. Było to jedyne miejsce gdzie mogliśmy coś zjeść, przez następne kilkanaście kilometrów nie było nic? Do tej miejscowości szliśmy drogą po lini kolejowej, następnie przez góry do przejścia granicznego i dalej do Slano. Było dzisiaj o kilka stopni mniej ale i tak gorąco. Mijaliśmy kilka maleńkich wiosek, gdzieś na zboczach gór położonych. Ciężkie życie musi być w takich miejscach. Za jedną z takich wiosek zobaczyliśmy w malenkiej dolinie zadbane boisko do gry w piłkę nożną. Po godz. 12 przekroczyliśmy granicę Bośni i Hercegowiny oraz Chorwacji. Do Slano schodziliśmy nie spiesząc się zbytnio.
Dzisiaj kolejna rocznica wybuchu II Wojny Światowej jedną z dziesiątek odmówiliśmy za tych co oddali życie w obronie Ojczyzny a także tych co zginęli w wojnie domowej na tych terenach.
NIGDY WIĘCEJ WOJNY!!! a jednym z naszych przesłań tej pielgrzymki to POKÓJ NA ŚWIECIE!!!
Dzisiaj śpimy przy klasztorze franciszkanów w Slano??. Ostatnio ratują nas certyfikat i paszporty pielgrzyma, które uwiarygadniają pismo.

Dzień 91 – 2.09.2019r. – 21 km

SLANO, Bresecine, Trsteno, Orasac, MALI ZATON
Tym razem zjedliśmy śniadanie i zabraliśmy zapas jedzenia na drogę. W dalszą trasę udaliśmy się wzdłuż wybrzeża, koło mariny, kempingów, kościółka a potem ostro w górę lokalną drogą. Po ok.3 km dotarliśmy do drogi szybkiego ruchu w kierunku Dubrownika. Pielgrzymowanie dzisiaj przebiegało dość opornie myślę, że powodem tego była duża wilgotność powietrza oraz natężenie ruchu samochodów oraz mała przestrzeń dla nas na szosie. W miejscowości Trsteno odpoczęliśmy przy kościele pw.św.Vida. Dalej wędrowaliśmy lokalną drogą, która przebiegała powyżej drogi szybkiego ruchu. Bardzo piękne widoki mogliśmy podziwiać i wreszcie pielgrzymować bez obawy rozjechania – był spokój, cisza i gaje oliwne. Po 18 km trafiliśmy na kawiarnię.
Na noclegu jesteśmy w miejscowości Mali Zaton w hostelu. Dzisiaj należy podziękować Franciszkanom??, którzy po trudnym noclegu wsparli nas „grosikiem pielgrzymim”. Panu, który podarował zimną wodę, właścicielom hostelu za miłe przyjęcie i Ani i Romanowi z Warki za miłe spotkanie. Moi mili, kogo spotkaliśmy w hostelu, oczywiście Polaków??
Dobrej nocy??

Dzień 92 – 3.09.2019r. – 11 km

MALI ZATON, Zaton, DUBROWNIK
Pomimo, że dzisiejsza trasa była krótsza wyszliśmy w miarę wcześnie a to ze względu na ciekawe miejsce dzisiejszego noclegu.Już od początku naszego wędrowania siąpiło, mżawka przerodziła się w deszcz. Trzeba było zakładać peleryny, śmiesznie w nich wyglądamy, jak para czerwonych krasnali ale był i plus – byliśmy bardzo widoczni dla kierowców. Drogą szybkiego ruchu przeszliśmy ok.9 km pozostałe natomiast, po przejściu mostu uliczkami Dubrownika. Miasto zachwyciło nas, jest pełne zabytków, ma swój klimat. Postanowiliśmy, że pierwsze kroki skierujemy do katedry, tam pomodlimy się i będziemy załatwiać nocleg.
A więc udało się ?? śpimy w Dubrowniku. Pomogło kilka osób z urzędu żupnego a w szczególności dziękujemy ks.Marin i seminarzyście Jurijowi za serdeczne przyjęcie i zaopiekowanie nami??
Byliśmy w katedrze na Mszy św. aby podziękować ??za tyle dobra a potem był spacer uliczkami miasta i zakupy w Konsumie. Spotkaliśmy też przed gimnazjum w którym śpimy Polaków Jolę i Pawła z córką
Jutro zostajemy w Dubrowniku aby podleczyć moje stopy?, troszkę odpocząć i pooddychać atmosferą tego miasta. Jest bardzo ciemno, hula wiatr – czas spać?
Dobrej nocy ??

Dzień 93 – 4.09.2019r. – 0km

DUBROWNIK

Dzień 94 – 5.09.2019r. – 22 km

DUBROWNIK, Brgat Gornji, Ivanica, MEDOTEKA LJUBOVO
Rano poszliśmy do portu i tam zjedliśmy pierwsze śniadanko – jak zwykle jogurt, banan, chleb z białym serem, przy okazji mogliśmy podziwiać wyczyny pływackie młodych chłopaków. Żal było opuszczać Dubrownik ale droga wzywa. Przez ok. 3 km podchodziliśmy do drogi szybkiego ruchu. Po drodze mogliśmy podziwiać Adriatyk i pomału znikający Dubrownik. Na szczęście drogą szybkiego ruchu szliśmy tylko 2 km. Dzisiaj ponownie przekraczaliśmy granicę Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny. Tak naprawdę jesteśmy w Hercegowinie a w pewnym momencie pojawiła się informacja o minach a później o tym że jesteśmy w Republice Serbskiej.
Jesteśmy w górach i nie ma możliwości noclegowych. Dzisiaj śpimy przy MEDOTECE. Udostępniono nam prysznic, tak więc kąpiel była i pranie też. Śpimy na ławach po zamknięciu lokalu czyli o 21.
Dziękujemy właścicielom MEDOTEKI za życzliwość i pomoc??

Dzień 95 – 6.09.2019r. – 25 km

MEDOTEKA w LJUBOVO, Aleksina Meda, Trebinije, Arslangica Most, Lastva, KAMP USCE TREBINJE
Po trudnej dla nas nocy ( interwencji przejeżdżających sąsiadów którzy nie mieli wiedzy, że mamy zezwolenie na pobyt od właścicieli) gdy tylko zrobiło się jasno ruszyliśmy w dalszą drogę.
Dzisiaj było schodzenie do doliny i miastaTrebinje, tam zrobiliśmy zakupy na dwa dni i ruszyliśmy dalej. Wiedzieliśmy z prognoz, że o 13 będzie burza, no ale poszliśmy dalej gdyż za miastem miała być restauracja ,no to w razie czego schowamy się. Restauracja była ale zamknięta a pomruki nadchodzącej burzy były coraz bliższe. Dokładnie o 13 były grzmoty, błyskawice, po drugiej stronie rzeki trzasnął piorun i zaczęło lać, był też grad. My zdążyliśmy tylko założyć peleryny i przykucnąć przy skale. Zaczęliśmy odmawiać różaniec a gdy odmawialiśmy Pod Twoją obronę nagle przestało grzmieć i padać. Niestety jutro i w niedzielę ma być jeszcze gorzej. W Lastva spotkaliśmy młodych Rosjan, którzy stopem wybierali się do Monastyru Ostrog.
Śpimy na kempingu, mamy maleńki drewniany domek z białą pościelą. Właściciele to bardzo sympatyczni Serbowie, była herbata i coś słodkiego. Pomogli nam załatwić następny nocleg w restauracji.
Serdecznie dziękujemy za przyjęcie na nocleg i życzliwość????

Dzień 96 – 7.09.2019 r. – 18 km

KAMP USCE TREBINJE, Żupa, Przejście graniczne Bośni i Hercegowiny, Przejście graniczne Czarnogóry, Vilusi, RESTAURANT TIMOR
Dzisiaj troszkę dłużej pospaliśmy a to dlatego, że mieliśmy już nocleg załatwiony przez Tatianę i Bojan, Janko, Sima. Do pokonania było tylko 18 km ale cały czas pod górę. Pożegnaliśmy Tatianę – Bóg zapłać za wszystko??
Już po pierwszym kilometrze dało się słyszeć pomruki nadchodzącej burzy ale na szczęście przeszła bokiem. Troszkę popadało ale dało się dalej wędrować. Przez całą drogę nie napotkaliśmy, żadnego baru, kawiarni czy konoby. Za to mieliśmy kilka przygód ze zwierzętami. Od wczoraj przy drodze napotykamy znaki ostrzegające przed krowami, no i dzisiaj była taka sytuacja – nagle przed zakrętem z lasu wychodzi na drogę krowa, potem druga. Bardzo niebezpieczna sytuacja dla kierowców. Za chwilę przed nami wychodzą dwa młode byczki i gapią się a gdy przejeżdżało kilku motocyklistów zaczęły galopować za nimi.? My zatrzymaliśmy się ale byczki zniknęły w lesie. Zadziwiające jak one chodzą po tych stromizmach. Przejścia graniczne były od siebie w odległości 2 km i na wysokości 1026 m npm. Pogranicznicy w Czarnogórze wyszli specjalnie ze swoich stanowisk i gratulowali nam – super Polska i super Polacy. Na postoju przejścia granicznego w Czarnogórze przyczepił się do nas czarny piesek. Odprowadził nas przez prawie 4 km aż do miejsca noclegu i zniknął.
Dzisiaj śpimy w pokoju nad restauracją, mamy wielkie szczęście bo po dotarciu na miejsce rozpętała się burza i przez ponad godzinę lało.
Boss z restauracji na przywitanie postawił herbatę i pomógł załatwić następny nocleg.
Świat jest pełen niespodzianek a wszystko to dzieje się przy pomocy „góry”??
Prosimy o modlitwę ?? bo jutro niedziela ale dla nas ciężki dzień, musimy przejść do Niksic a to 34 km

Dzień 97 – 8.09.2019 – 34 km

RESTAURANT TIMOR, Rudine, NIKSIC
O 6.00 byliśmy już w drodze a koło restauracji stało sporo Tirów. Wczoraj do późna było wesoło na dole w lokalu. Jakoś dzisiaj nie mieliśmy ochoty na śniadanie.
Poranne pielgrzymowanie jest przyjemne ze względu na piękne widoki ze wschodem słońca. Są też i inne plusy, rano jest chłodniej i lepiej się wędruje. Po 9 km zauważyliśmy budynek w którym kiedyś była kawiarnia, obok było pełno sprzętu i maszyn do remontu dróg. Usiedliśmy na chwilkę, zaraz zjawiło się dwóch panów. Zapraszali do spróbowania śliwowicy aby dobrze nam się wędrowało. My podziękowaliśmy i zażartowaliśmy, że owszem chętnie byśmy się napili ale herbaty. Patrzymy a tu za chwilkę jest herbata z miodem z własnej pasieki. Panowie Gojko i Wukota wypytywali o naszą pielgrzymkę. Dzisiaj wędrowaliśmy drogą, która w znacznych fragmentach była remontowana i wiodła w dół do Niksic. Na tak długim odcinku nie było większych miejscowości, jedynie pojedyncze domy, dość często opuszczone. Było jedynie kilka restauracji zwanych konobami.
Przykro nam bardzo, że niestety choć niedziela to nie trafiliśmy do kościoła na Mszę św. W Czarnogórze jest tylko 3% katolików a religia wiodąca to prawosławie, jest też trochę muzułmanów. Dzisiaj był odpust w Biechowie i uroczystość 50 lat pobytu u Matki Boskiej Pocieszenia o. Paulinów. Biechowo to moje miejsce pielgrzymkowe od dzieciństwa.
Dzisiaj śpimy w Niksic w apartamencie zarezerwowanym przez Bossa z poprzedniego noclegu. Właściciel bardzo uprzejmy Pan wziął mniej za nocleg i w ten sposób mamy cenę caminową.
Dziękujemy Wam wszystkim za modlitwę, bo dzięki niej przeszliśmy ten odcinek bez problemów??

 

Dzień 98 – 9.09.2019r. – 22 km

NIKSIC, Kunag, MONASTYR OSTROG
Nad ranem rozpętała się burza, była też ulewa. Grzmoty oczywiście nas obudziły i była chwila zastanowienia – zostać, czy iść dalej. Opcja iść dalej wygrała?, no i dobrze się stało, gdyż wszystko nam dzisiaj sprzyjało. Zbyszek do późna sprawdzał warianty drogi do Monastyru Ostrog. Znalazł opcję dla nas bardzo przyjazną, bo krótszą o kilka km i wiodącą drogą poboczną. W Niksic załatwiliśmy kilka spraw i ruszyliśmy w drogę.
Dzisiaj spotkało nas kilka miłych niespodzianek, gdy wędrowaliśmy trasa zaczęła nagle znikać ale znalazł się Serb Drago, który wyprowadził nas na właściwą drogę. Dzięki Drago?? Później szliśmy na przełęcz i spotkaliśmy panią, która zaprosiła nas na kawę. Miło spędziliśmy tam kilka chwil, kawa z tygielka była super soki też, częstowano nas także rakiją ale my odmawiamy. Przyszedł też pan wyglądający jak kowboj z westernu a okazało sie, że to ich pop? Dziękujemy Mila??
Druga sytuacja to w konobie, zapytaliśmy czy możemy dostać zieloną herbatę, zaproszono nas i co chwilę pani przynosiła nam własnego wyrobu ciasteczka. Dziękujemy p.Rajka z dobre serce, wszystko dla pielgrzymów było za darmo??
Na miejsce do dolnego Monastyru doszliśmy szybko i znaleźliśmy nocleg jak na Camino, Są to sale z piętrowymi łóżkami i pościelą. Kobiety i mężczyźni śpią osobno, potem udaliśmy się do górnego Monastyru. Droga wiodła serpentynami, były też skróty jak nad Morskie Oko.
Monastyr przepiękny z XVII wieku. Jest to miejsce ważne dla Prawosławia – dużo tu Serbów a św Wasilij i jego uzdrowieńcza moc jest uznawana przez wyznawców prawosławia, chrześcijan i muzułmanow. Oczywiście spotkaliśmy też Polaków z Wrocławia, bardzo fajnych młodych ludzi??
Obecnie siedzimy w letniej knajpce aby wstawić post, czas kończyć i udać się do Domu Pielgrzyma.
Bogu dzięki za tak piękny dzień??

Dzień 99 – 10.09.2019r. – 23 km

MONASTYR OSTROG, Kupinovo, Groblje Podvrace, Danilovgrad, MOTEL MUSTULUK.
Na początku tego wpisu może kilka ciekawostek dot. Monastyru. My spędziliśmy noc w Prawosławnym Domu Pielgrzyma, natomiast jest tutaj zwyczaj, że pielgrzymi nocują na dziedzińcu górnego klasztoru. W klasztorze pod arkadami są koce i materace, które można sobie pożyczyć, niektórzy pielgrzymi przynoszą swoje śpiwory czy koce. Inny zwyczaj to obmywanie przed wejściem do klasztoru. Uważa się, że tutejsza woda ma uzdrowieńcze właściwości. Widzieliśmy,że niektórzy pielgrzymi z dolnego monastyru do górnego idą boso. Kolejny zwyczaj to zapalanie świec, w bardzo okopconym pomieszczeniu po jednej stronie palą się świece w intencji zmarłych a po drugiej za żywych. Widzieliśmy modlących się mnichów i podchodzących ludzi wręczających im drobne pakunki z mydełkami, olejkami, skarpetkami czarnymi… Były też kosze, gdzie można było te podarki złożyć.
W maleńkim pomieszczeniu gdzie są szczątki św. Wasilija obok stał mnich z krzyżem do ucałowania, niektórzy całowali brzeg materiału okrywającego świętego. W momencie ,gdy podchodziliśmy mnich Piotr zapytał – Francuzi? – my – nie, Polacy. Zaczął nas wypytywać jak dotarliśmy i dokąd dalej idziemy. Nie przejmował się, że jest kolejka tylko z nami chwilkę rozmawiał, później na dziedzińcu podpisał nam paszporty pielgrzyma ,gdyż nie było tutaj pieczątek. Obecnie mnichów jest 12, można było zaobserwować, że w sprawy organizacyjne czy pilnowanie porządku były zaangażowane osoby świeckie . Do Monastyru Ostrog pielgrzymuje się podobnie jak do naszej Częstochowy – grupami lub indywidualnie, pieszo lub samichodami, autokarami, motocyklami…
Dziś był piękny słoneczny dzień ale w południe było niestety znów gorąco. Rano przechodząc koło dolnego monastyru słyszeliśmy śpiew mnichów podczas nabożeństwa. Droga wiodła w dół ale kilka razy trzeba było trochę podchodzić. Przy jednym z przydrożnych barów spotkaliśmy sympatycznych nauczycieli z Czarnogóry, którzy byli bardzo zaciekawieni naszą pielgrzymką
Nocleg mamy załatwiony przez boocing.com w motelu za Danilovgrad
Był to kolejny dobry dzień, za który należy podziękować,” górze” ??

Dzień 100 – 11.09.2019 r. – 19 km

MOTEL MUSTULUK, Mareza, PODGORICA
Od rana popadywało, zapowiadało się nieciekawie, niebo zachmurzone, wędrówka szosą szybkiego ruchu. Po 7 km zeszliśmy jednak na równolegle biegnącą drogę poboczną i pomimo ruchu zdecydowanie lepiej nam się szło. Przestało padać i dalej wędrowaliśmy przedmieściem Podgoricy. Miasto to jest stolicą Montenegro ale nie ma nawet 200 tys. mieszkańców. Mnie ono nie zachwyciło, lecz nie ma się co dziwić w czasie II Wony Światowej zostało zbombardowane. Z dawnej Podgoricy niewiele zostało, odbudowano je w duchu komunistycznym, zresztą w tamtym okresie nazywało się Titograd. Dla mnie najładniejszym budynkiem okazał się Sobór Katedralny pw. Zmartwychwstania Pańskiego, zwłaszcza jego wnętrze. Jest to obiekt wspólczesny bez statusu zabytku. Koło soboru spotkaliśmy 2 Niemki, które podróżują po Bałkanach „stopem”. W Podgoricy mieliśmy kilka spraw do załatwienia. Niestety nie udało się kupić waluty albańskiej i kupić większej ilości ciętych bawełnianych plastrów.
Dzisiaj na noclegu jesteśmy w hostelu po cenie municypalnej jak na Camino w Hiszpanii a ciekawostką jest to, że kilka domów dalej jest Ambasada Polska.
To już 100 dni jesteśmy poza domem, pielgrzymujemy ??79 dni, pozostałe 21 to leczenie kontuzji i odpoczynek.
Dziękujemy za lajki, komentarze, jednym słowem za wsparcie nas na Facebooku
BÓG ZAPŁAĆ WSZYSTKIM ZA WSZYSTKO, PAMIĘTAMY O WAS W MODLITWIE?? a szczególnie o naszych „ZIEMSKICH ANIOŁACH”!!!

Dzień 101 – 12.09.2019 – 29 km

PODGORICA, Rogame, Karabusko Polje, Tuzi, Przejście graniczne, IVANAJ – Kisha e Shen Pjetrit e Shen Palit Bajze
Czwartek to dobry dzień, dużo kilometrów i dużo miłych zdarzeń. Wczesnym rankiem rozpoczęliśmy wędrówkę od naszego hostelu, przechodząc koło ambasady do szosy szybkiego ruchu. Po 7 km przed miejscowoścą Tuzi zagadnęła nas grupa Czarnogórców, którzy czekali na bus do Albanii przepytując nas prawie z wszystkiego, nawet o wiarę. Niektórzy pochwalili się, że są katolikami. Później już w miejscowości trafiliśmy na kościół pw. św. Antoniego i Konwent Franciszkanów. Pan, który nas zagadał dokąd idziemy? – to o. Majkell. Pobłogosławił nas na dalszą drogę, specjalnie założył habit do zdjęcia a siostra przyniosła nam reklamówkę winogron. Dalej poszliśmy drogą poboczną w górę, właściwie przez 9 km szliśmy sami tylko kilka samochodów i motocyklistów nas minęło oraz patrole policji. Jeden nawet się zatrzymał i chwilę z nimi rozmawialiśmy. Było trochę na zmianę raz wchodzenie by za chwilę schodzić i tak kilka razy ale przez to skróciliśmy drogę o kilka km. Na granicy odprawa odbyła się szybko, wymieniliśmy troszkę euro na albańską walutę i coś ciepłego zjedliśmy.
Dzisiaj już ALBANIA i na początku zaskoczenie pobocza szersze 1/1.2 m, przez to bezpieczniej się szło. Druga sprawa to bunkry, już za pierwszą stacją się pojawiły. No i zwierzęta chodzące po szosie – kozy, świnie czy krowy. Było też dużo restauracji z hotelami.
Dzisiaj jesteśmy w miejscowości Ivanaj. Franciszkanin przyjął nas na nocleg, choć w nowym konwencie jest remont i ojciec tam nie śpi. My śpimy w starym konwencie, od ojca dostaliśmy dużo jedzenia, mamy swoją celę ale „kąpiel” w umywalce, gdyż jest awaria z wodociągiem.
To niesamowite z jaką życzliwością dzisiaj się spotkaliśmy ??
Bóg zapłać ?? proboszczowi o. Franciszkanowi za przyjęcie na nocleg i zaopiekowanie się nami!!!

Dzień 102,103 -13,14.09.2019r. – 27 km

IVANAJ, Koplik, Grile, SHKODRA
Po śniadaniu z wiktuałów od Ojca i zostawieniu klucza w umówionym miejscu, ruszyliśmy w dalszą drogę. Cały czas wędrowaliśmy doliną, drogą szybkiego ruchu w kierunku Shkodry. Po obu stronach doliny widać było pasma górskie, z lewej co jakiś czas ukazywało się jeszcze jezioro.
Wstąpiliśmy do pierwszego baru aby wstawić post, niestety nie było wi-fi ale jeden chlopak udostępnił nam swój internet i mogliśmy wstawić inf. z czwartku. Właściciel poczęstował nas kawą i herbatą. Dzisiaj nie było biegających po szosie kóz ani świnek jak to było wczoraj po przejściu granicy i w miejscowości Ivanaj. Za to widzieliśmy kilkakrotnie dwukółki i zaprzężone do nich konie. Jedne były piękne zadbane inne wychudzone, biedne? . Po tych dwóch dniach można powiedzieć, że Albania to kraj kontrastów, „wypasionych” posiadłości i miejsc brudnych zaniedbanych. Ludzie jednak są bardzo życzliwi, pozdrawiają, a to zapłacą rachunek za kawę i herbatę, to na wejściu poczęstują zimną wodą, czy figami.
Dzisiaj na noclegu jesteśmy w Szkodrze u Salezjanów a dokładnie to Qendra Don Bosko Shkoder. Przyszliśmy przed kościół przed 17 a tam pełno dzieciaków i młodzieży oczekujących na zajęcia sportowe na boisku. Wpuszczano ich po okazaniu karty. Na nasze zapytanie o nocleg pan zadzwonił i za chwilkę przyszedł Padre John i po prostu zaprowadził nas na nocleg. Śpimy w ładnym pokoju z łazienką. A wieczorem zaproszono nas na kolację.
Za zgodą Padre Johna zostajemy w Szkodrze w sobotę, muszę znowu podleczyć odparzenia na prawej nodze?
Serdecznie dziękujemy ?? Padre za przyjęcie i zaopiekowanie!!!

Dzień 104 – 15.09.2019r. – 19 km

SHKODER, bary przydrożne i restauracje, MABE – BAR RESTAURANT RELAX GARDEN
Wczoraj wieczorem po kolacji pożegnaliśmy się z ks. Salezjanami, Padre John pochodzi z Wietnamu, jest też Padre ze Słowenii i 2 Albańczyków. My wczoraj o 18 byliśmy na Mszy św. w Katedrze św. Szczepana. Szkodra pięknie wyglądała wieczorem, zwłaszcza centrum.
Dzisiaj rano otwarł nam bramę klasztoru Padre Odise i pobłogosławił nas na drogę. Nadal idziemy drogą szybkiego ruchu, niestety nie ma już tak szerokiego pobocza. Wędrując po lewej stronie mijaliśmy na wzniesieniu Twierdzę Rozafa Dzisiaj było gorąco, pragnienie gasiliśmy wodą, sokami i ? arbuzem. Była zabawna historia z kupowaniem arbuza. Pani z przydrożnego straganu nie chciała sprzedać nam połowy, więc kupiliśmy cały. Wielki arbuz po przeliczeniu na polską walute kosztował aż 3,50?.Usiedliśmy na stojącej w cieniu wersalce i dosłownie wmusiliśmy w siebie tyle ile mogliśmy, resztę Pani wzięła do kur.
Dzisiaj śpimy pod chmurką przy restauracji. Pan Leonard wskazał nam miejsce na odpoczynek.
Dzięki Bogu ?? mamy, gdzie spać a gdzieś obok rozbili namiot młodzi Szkoci!

Dzień 105 – 16.09.2019 r. – 21 km

MABE, Zadrina Park, Gocaj, Balldreni, LEZHA
Dzisiejszy nocleg to jeden z tych najtrudniejszych podczas pielgrzymki. Takich i podobnych ze względu na miejsce było dotychczas 6, to i tak niewiele jak na 105 noclegów. Było trudno, bo nie przenieśliśmy się koło restauracji po jej zamknięciu ale już nam się nie chciało wszystko chować i ponownie rozkładać. Wielkie dzięki dla pana Leonarda, że przyszedł po nas i próbował pomóc.
Ponownie szliśmy,doliną, drogą szybkiego ruchu w kierunku Tirany. Mieliśmy problem, wszystkie zapasy zjedliśmy wieczorem, niestety w barach kawowych nie było jedzenia. W jednym trafiliśmy na rogaliki z nadzieniem i to wszystko ? Ale daliśmy radę, w końcu udało się kupić jogurty, banany, zjeść gularz, tak więc z głodu nie padliśmy. Dziś spotykaliśmy kilka razy rowerzystów, zmierzających to w jedną lub drugą stronę.
Do Lezha doszliśmy dość szybko, trzeba było pobrać pieniądze – albańskie leki z bankomatu. W Albanii bardzo rzadko można płacić kartą, nawet w miejscach oznaczonych. Po prostu trzeba mieć kasę. Ceny są zbliżone do polskich, to już nie jest tania Albania. Owoce i warzywa na straganach są tanie, kawa, czy herbata w barach też, jednakże jedzenie w barze , restauracji to już polskie ceny.
W markecie w Lezha spotkaliśmy Polaka Adama, który podróżuje z Grecji, przez Albanię do Czarnogóry. Miło było spotkać rodaka i zamienić kilka słów.
Dzisiejszy nocleg mamy w Lezha w hotelu a załatwiony jest przez Zbyszka na booking.com.
Mamy nocleg i to w przyzwoitej cenie, jesteśmy, wykąpani, oprani i wypoczywamy a Wam moi mili dziękujemy za wsparcie, lajki i komentarze. Bardzo lubimy je czytać gdy odpoczywamy i mamy dostęp do wi-fi.

Dzień 106 – 17.09.2019r. – 27 km

LEZHA, bary i restauracje przy drodze, Fushe Gjonem, ZHEJE – Motrat Oblate Te S.Benediktit J.Labre
Wypoczęci i najedzeni ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez 13 km szliśmy drogą szybkiego ruchu, było to męczące i niebezpieczne. Wstępowaliśmy do barów aby odpocząć i kawy lub czegoś zimnego się napić. Dalsze pielgrzymowanie to prawie jak na Camino – drogą utwardzoną z mnóstwem kamieni, drogami polnymi, „zieloną autostradą dla pieszych”. Kilka razy zatrzymywały się samochody z propozycją podwiezienia, było to kuszące ale dotychczas nie korzystaliśmy z żadnych podwózek.
Dzisiaj na noclegu jesteśmy w Zheje przy Kisha Katolike „Shelbumi” , Instituti Motrat Oblate. Przyjęły nas siostry Leze i Donika – mamy pokój z łazienką, była albańska kolacja i wspólne zdjęcie. A w ogóle to cała historia z załatwieniem noclegu, pomógł ksiądz z Mamurras – wielkie dzięki ??
Dziękujemy ?? Moter Leze i Moter Donika za otwartość i gościnę

Dzień 107 – 18.09.2019 r. – 23 km

ZHEJE -Klasztor s. Oblatek, Mamurras, Thumane, KOMPLEKSI ERANDI
Siostry zapraszały na śniadanie ale po tak obfitej i późnej kolacji nie byliśmy w stanie o poranku coś jeść. Przez 12 km wędrowaliśmy lokalnymi drogami i dróżkami. Było pięknie, wspaniałe widoki, sielski krajobraz. Siostry wspomniały, że w tym środowisku panuje harmonia i do ich kościoła przychodzą ludzie różnych wyznań- katolicy, muzułmanie czy prawosławni.
Przechodząc przez Mamurras zostaliśmy zaproszeni na kawę. Pewni panowie proponowali też grappe a w innym miejscu proponowano nam wino. Pielgrzymując odmawiamy alkoholi.
11 km to już niestety droga szybkiego ruchu, no i dzisiaj to był horror, czasami szliśmy za barierkami, bo była wydeptana ścieżka. Upał, hałas, brud na poboczach i sznur samochodów dawały się we znaki. Byliśmy szczęśliwi gdy dotarliśmy na wcześniej załatwiony nocleg przez booking.com. Dzięki Bogu?? mamy gdzie spać i nabierać siły na jutrzejszy dzień a idziemy przez Tiranę.
Dobrej nocy??,

Dzień 108 – 19.09.2019 r. – 20 km

KOMPLEKSI ERANDI, Kamza, PRZEDMIEŚCIA TIRANY
Dzisiejsza droga to dojście drogą szybkiego ruchu do Tirany, przejście przez miasto i wędrówka na nocleg. Na dzisiaj zapowiadano deszcze ale zdecydowaliśmy, że choć troszkę przejdziemy przez centrum. Trzeba też było zrobić pewne zakupy, dla mnie zasilacz do smartfona, plastry ale bez plastiku oraz troszkę euro. Poszliśmy w kierunku Skandenberg Square, tam kilka ciekawych obiektów można było podziwiać jak choćby słynną mozaikę na muzeum, Wieżę zegarową Kulla e Sahatit i Meczet Ethen Beja. Dalej poszliśmy do Katedry św. Pawła aby podziękować za dotychczasową pielgrzymkę oraz prosić o dalsze pomyślne pielgrzymowanie.
Zrezygnowaliśmy z dalszego zwiedzania widząc nadchodzące ciemne chmury i odgłosy burzy. Przed dojściem na nocleg troszkę nas zmoczyło. Teraz cały czas pada i tak ma być całą noc. Prosimy o modlitwę??, gdyż jutro zapowiada się trudny dzień, brak noclegu, dużo km i końcówka pod górę.
Dobrej nocy ??

Dzień 109 – 20.09.2019 r. – 26 km

PRZEDMIEŚCIA TIRANY, Dobresh, Berzhite, Mushqete, BAR RESTAURANT ISMETI
Dzisiaj można powiedzieć, że dzień był udany. Ale od początku rano gdy wyszliśmy na trasę z Tirany niebo było zachmurzone ale nie padało na szczęście. Zbyszek chciał kupić banany ale pan podarował nam życząc dobrej drogi. Wędrówka dzisiaj to sama przyjemność, mimo asfaltu i od 14 km ciągle w górę. Ruch samochodów był ale taki do wytrzymania a widoki tak piękne, że aż dech zapierało. Gdy wędrowaliśmy napotkany pan zaprosił nas do swojego domu. Był to pierwszy dom w Albanii, gdzie nas zaproszono i poczęstowano owocami, sokami, kompotem. Zaproponowano nam nocleg ale byśmy za mało km zrobili, więc podziękowaliśmy i ruszyliśmy dalej z torbą winogron ?
Śpimy w restauracji w sali bankietowej Ismeti, dzięki zgodzie Bossa. Jesteśmy na wysokości 760 m npm, nie jest to jakaś oszałamiająca wysokość ale widoki są wspaniałe, zwłaszcza zachód słońca. Niestety nie ma tutaj internetu i właściwie od 14 km nie było nigdzie ale to są góry i nie ma się co dziwić? Nie wiemy kiedy nam się uda wstawić post na profil, jutro zobaczymy??Świat jest piękny a ludzie dobrzy??
Dobrej nocy??

Dzień 110 – 21.09.2019 r. – 27 km

BAR – RESTAURANT ISMETI, Gracen, Gradashesh, ELBASAN – HOSTEL
Dzisiaj ponownie piękny dzień a zaczęło się w ISMETI. Rano Boss poczęstował nas kawą i herbatą, dostaliśmy też wodę na drogę. Po spanku na krzesłach i ” kąpieli” w umywalce nawet nieźle nam się szło. Idąc z baru zrealizowaliśmy krótkie nagranie o naszej pielgrzymce i przesłaniu naszego pielgrzymowania do Jerozolimy. O to nagranie zwrócił się do nas Jacek Jelonek, pielgrzym i autor książki „Do Jerozolimy” oraz współorganizator dzisiejszej uroczystości ZNAK POKOJU w Poznaniu przy kościele św. Rocha. Dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Pokoju i Modlitwy o pokój. Po 5 km wędrówki zboczem gór dotarliśmy do baru i tutaj udało się wstawić post na profil. Oboje ze Zbyszkiem stwierdziliśmy, że w tym miejscu byłyby kłopoty z załatwieniem noclegu ?. Mieliśmy wielkie szczęście, że trafiliśmy na Bossa w ISMETI, człowieka otwartego i serdecznego!!! Wielkie dzięki ??
Wczoraj prawie połowa drogi to podchodzenie, natomiast dziś schodzimy do Elbasan. Rano było chłodno, trzeba było wędrować w kurtkach, w górach od nocy wial bardzo silny wiatr, miało się wrażenie, że chce nas zdmuchnąć ze zboczy. W dolinie natomiast było ciepło a w południe wręcz gorąco. Dzisiaj byliśmy obdarowani granatami oraz wodą a Pani Fatima dała nam 2 małe słoiczki konfitury z fig ??
Nocleg mamy w Elbasan w hostelu, jest jak na Camino i cena też caminowa. Właścicielka pani Fatima to bardzo serdeczna osoba, czujemy się bardzo zaopiekowani??. Przed chwilą pani pokazała nam film od syna ze wstrząsów w Tiranie a my tam byliśmy w czwartek?
Mamy też problem, Zbyszkowi spadł smartfon i uszkodził się ekran, w każdej chwili może przestać działać. W smartfonie jest wszystko co nam niezbędne do pielgrzymki? Prawdopodobnie trzeba będzie wymienić ekran i znaleźć serwis. Mamy problem ale musimy go rozwiązać!!!
Dobrej nocy??

Dzień 112 – 23.09.2019 r. – 18 km

PRZEDMIEŚCIA ELBASAN (MOTEL), Mirake, LIBRAZHD KOMPLEKS KOCI
Wczorajszy odpoczynek przydał się, dzisiaj nawet nieźle się szło. Zbyszek też nie próżnował, poprzegrywał wszystko to co niezbędne ze swojego smartfona na mojego starego „chińczyka”.
Wędrowaliśmy drogą szybkiego ruchu dolinami ale było też niewielkie podchodzenie. Kilka razy przeżyliśmy chwile grozy, gdy samochody wymijające się prawie, że ocierały się o nas. Trzeba było uważać na samochody oraz pojawiające się otwory przelewowe bez zabezpieczeń! Dzisiaj widzieliśmy kilka bunkrów, pozostałości władzy komunistycznej.
W południe zaczęlo kropić, zatrzymaliśmy się przy Kompleksie Koci, jest tutaj stacja benzynowa,restauracja, market, warsztat samochodowy i hotel. Mieliśmy szczęście uciekliśmy przed deszczem a następne miejsce noclegowe dopiero za 6 km.
Obecnie kierunek naszej pielgrzymki to Macedonia a potem Grecja. Ze względu na moją stopę, będą to krótsze odcinki ? W tym miejscu chciałabym podziękować Justynie, dzięki lekom, które przywiozłaś do Medzugorie mogę dalej pielgrzymować. Bóg zapłać??
Jutro wg prognoz ma padać cały dzień 97% to deszcz a popołudniu burze? , no ale my nie z cukru damy radę ??
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

Dzień 113 – 24.09.2019r. – 7km

LIBRAZHD KOMPLEKSI KOCI, KOMPLEKSI NOGU
Dzisiaj tylko 7km, coś nie możemy wydostać się z Albanii a to problemy z moją nogą, dzisiaj natomiast od rana lało. Odczekaliśmy gdy ulewa minęła, oczywiście dalej padało ale dało się wędrować. Tym razem szliśmy nieprawidłowo, bo z prawej strony. Po lewej na szosie leżały kamienie i małe głazy, które osunęły się ze zboczy podczas ulewy. Rzeka, która wczoraj leniwie płynęła zmieniła kolor na brunatny a nurt był wartki. Po 7 km trafiliśmy na Kompleksi Nogu, gdy tylko weszliśmy deszczyk zamienił się w ulewę. Zdecydowaliśmy ,że zostajemy. Obiekt jest nowoczesny, mamy piękny pokój z łazienką za utargowane 15 euro. Widocznie tak miało być ale niestety nie umiem wypoczywać i „leniuchować”. Po południu przed 17 pogoda nagle się zmieniła, przestało padać. Jest nadzieja, że jutro będziemy już mogli spokojnie pielgrzymować ??
Dzisiaj tj. 24 września jest dla mnie trudny dzień, to już 25 lat jak zmarła moja mama. To ona przekazała nam podstawy naszej Wiary, dzięki Rodzicom zdobyliśmy wykształcenie, rozbudzili w nas ciekawość Świata, miłość do gór i wędrówki…
Dobrej nocy??

Dzień 114 – 25.09.2019 r. – 22 km

KOMPLEKSI NOGU, Hitolisht, PRRENJAS
Dzisiaj wreszcie przekroczyliśmy 2000 km. Dokładnie wygląda to tak – 114 dni poza domem, 23 dni odpoczynku i przerwy spowodowanej kontuzjami i 91 dni „z buta” do Jerozolimy?? a km 2008.
Rano musieliśmy poczekać aż troszkę opadnie mgła i zrobi się jaśniej. Cały czas wędrowaliśmy drogą szybkiego ruchu, początkowo we mgle a później w słońcu. Droga ta wiedzie doliną wśród wzniesień, z jednej strony płynie rzeka a po drugiej biegnie stara, nieużywana linia kolejowa. W miejscach, gdzie dolina się rozszerza są budynki, bary a czasem małe miejscowości. Dzisiaj widzieliśmy służby drogowe, które usuwały kamienie i głazy po ulewach. Miło jest pielgrzymować, gdy ktoś uśmiecha się do nas, pozdrawia, interesuje się naszą pielgrzymką. Czasami jakieś drobne gesty, czy pomoc w załatwieniu noclegu czyni nasze pielgrzymowanie i trud znośniejszym i przyjemniejszym??
Na noclegu jesteśmy w miejscowości Prrenjas. Teraz nastał czas płatnych noclegów, nie ma kościołów, klasztorów ale narazie gdy jest możliwość załatwienia czegoś w przyzwoitej cenie to nie chodzimy po prywatnych domach. Dotychczas jakoś wszystko ogarnialiśmy i mamy nadzieję, że nadal tak będzie ??
Jutro ponownie trudniejszy dzień, trasa choć krótka, to cały czas podchodzenie serpentynami a w dodatku zapowiadają deszcze?
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

Dzień 115 – 26.09.2019 r. – 20 km

PRRENJAS, Piskupat, KOMPLEKSI LYHNIDAS
W nocy i nad ranem padało, przed 7 dało się wyjść w dalszą drogę. Troszkę siąpiło aż do przełęczy. Wczoraj z daleka widzieliśmy jak przebiega droga i nie wyglądało to dobrze. Dzisiaj natomiast nie było tak źle, pierwsze 3 km przbiegały doliną, później przez ok. 5 km podchodziliśmy serpentynami na przełęcz na wysokość ponad 900 m npm. Przewyższenie miało 310 m bo Prrenjas leży na 590 m npm.Tam w barze zjedliśmy omlet i po krótkim odpoczynku zaczęliśmy schodzić w kierunku Jeziora Ochrydzkiego. Schodziliśmy do ok. 700 m, gdyż na takiej wysokości jest położone to jedno z najstarszych tektonicznych jezior. Od przełęczy droga była zadbana z szerokim poboczem. Przy samym jeziorze wiodła droga rowerowa, tak więc dzisiejsza wędrówka była bezpieczna. Samo jezioro jest przepiękne, kolor niesamowity, wokół góry.
Dzisiejszą noc spędzamy w Kompleksi Lyhnidas. Szukaliśmy tanich noclegów ale na kempingu było tylko dla zmotoryzowanych lub z namiotem. Dobrze, że poszliśmy dalej do kompleksi, po dojściu rozpadało się a cenę udało się wynegocjować na przyzwoitą – w końcu jest już po sezonie.
Pamiętamy o Waszych intencjach, jak i najbliższych i własnych. Idziemy i modlimy się ale czasami jest troszkę przykro, że pomimo modlitw w tych intencjach, coś nie tak się układa ??
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

Dzień 116 – 27.09.2019 r. – 21 km

KOMPLEKSI LYHNIDAS, Pogradec, Przejście graniczne Albanii i Macedonii, Monastyr św.Nauma + „translokacja” promem do OCHRYDY
Wyszliśmy w drogę po śniadaniu w kompleksi. Cała droga przebiegała wzdłuż Jeziora Ochrydzkiego, co jakiś czas spotykaliśmy rybaków sprzedających z akwarium świeżo złowione ryby. Przed Pogradec skończyła się droga rowerowa, zdecydowaliśmy, że pójdziemy promenadą nad brzegiem. Co chwilę spotykaliśmy grupy młodzieży szkolnej sprzątającej teren. Plaża w Pogradec nie jest kamienista, to piasek z małymi kamyczkami. Za miastem były tereny ogrodzone dla dawnych aparatczyków Envera Hodży. Pozostałością jego dyktatury jest ogrommna ilość bunkrów, zwłaszcza przy granicy dosłownie co kilkaset metrów bunkier ? .
W Macedonii znaleźliśmy się przed 14, zboczyliśmy z szosy w polną drogę aby dojść do Monastyru św. Nauma. Na przystani zauważyliśmy 2 promy. Jeden z nich wracał o 3 do OCHRYDY. Kupiliśmy bilety i pobiegliśmy do Monastyru by choć przez chwilkę tam pobyć. W drodze powrotnej prom zawinął do Zatoki Kości, gdzie odtworzono osadę na wodzie.
Dzisiaj śpimy w Ochrydzie i musimy tu zostać, gdyż dopiero o 13 w poniedziałek Zbyszek może odebrać smartfona po wymianie ekranu ?
Dzisiaj dziękujemy Dawidowi?? za wyszukanie serwisu i przedstawienie problemu ze smartfonem. Dzięki synu
Były też miłe chwile a to woda na drogę, jabłka od pani w czasie wędrówki, spotkanie „tureckiego ze Stambułu brata sobowtura Zbyszka” oraz umożliwienie ” translokacji” do Ochrydy promem przez załogę Aleksandrii.
Dobrej nocy??
Jola i Zbyszek

Dzień 117,118 – 28,29.09.2019 r. – 0 km

OCHRYDA – przepiękne stare miasto, położone na wzniesieniach nad jeziorem. Sobota to zwiedzanie tego pięknego miejsca. Trudno nam wymienić wszystkie cerkwie w których byliśmy lub koło nich przechodziliśmy. Wg legendy w dawnych czasach kościołów było tyle ile dni w roku. Byliśmy w cerkwi św. Sofi, św. Jana z Kaneo, NMP Peribleptos. Poszliśmy do Twierdzy cara Samuela i do antycznego teatru. A zwieńczeniem tego dnia była Msza św. o godz.18.30 w kościele rzymskokatolickim pw. św.Cyryla, św. Metodego i św. Benedykta. W internecie znaleźliśmy informacje, że na ul.Partizanska jest ten kościół. Niedziela to natomiast o godz.11 Msza św. i dzień odpoczynku. W kościele spotkaliśmy grupkę Polaków a potem snuliśmy się promenadą nad jeziorem.
Pobyt w Ochrydzie to piękny, nieplanowany czas a wszystko przez telefon. Dopiero jutro o 13 Zbyszek odbiera go z naprawy. Jeszcze jeden problem się nie skończył a pojawiają się nowe. Od jakiegoś czasu martwią nas trekkingi Zbyszka, podeszwy są starte i w opłakanym stanie. Buty były dobrej marki Meindle ale obecnie robią je raczej na krótkie wyprawy. Szukamy w większych miejscowościach w sklepach sportowych ale niestety nie ma trekkingów. Może nie ma tu tradycji chodzenia po górach, czy na jakieś wyprawy. Inny może drobny problem to mój telefon zaczyna „siadać”, nie działa tak jakbym chciała.?
Ale koniec narzekania, jak zwykle damy radę ?? a tak naprawdę to spędziliśmy tu piękny czas??
Dobrej nocy??

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *