Maryja – Matka Jezusa i nasza.

Maryja – Matka Jezusa i nasza.

RÓŻANIEC

 

To moj rózaniec. Nie wiem ile ma lat, może 50, może 60, a może dużo więcej. Na tym różańcu modlił sie mój tato, pamietam go ja jako dziecko jak klękał przy łóżku po ciężkiej pracy i codziennie go odmawiał. Często nas wołal do wspólnej modlitwy a my jako dzieci buntowaliśmy się. Było nas 10-ro rodzeństwa. Tato nie żyje juz 42 lata. Ten różaniec przejęła mama, ale odeszła do Pana 32 lata temu. Póżniej różaniec przejęła moja siostra. Od 4 lat jest u mnie. Moja siostra odeszla. Od tego czasu nie rozstaję sie z nim. Jest wreszcie MÓJ. Od momentu jak go otrzymałam nie opusciłam ani jednego dnia bez modlitwy. Uczę sie caly czas modlić. Wiem, że modlitwa moja nie jest doskonała. Nie zawsze potrafię sie skupić, mysli ulatują, odfruwam, ale staram się. Jakiś m-c temu znalazłam grupe Teowieczki i Teobankologie. Malymi kroczkami poznawalam grupy. Jestem z nimi już codziennie. Tu analizuje siebie. Wsłuchuje sie w słowa ks.Teodora, daje mi siłę, uczy modlitwy i pokory. Wierzę ze to Pan pokierował tam moje kroki. Bóg zapłac.
Krystyna

Mieszkam od 3 lat w Polsce, mam stały pobyt, pracuję. Ale 12 lat temu jak otrzymalam kartę Polaka to na stale mieszkałam w Grodnie no i często przyjeżdżałam do Sokółki i zawsze szłam do kościoła i tam dużo się modliłam. No i raz wpadła mi tam do rąk książeczka, że można zamówić różaniec SW.Jana Pawła II, pachnący. Ale jak to zrobić z Białorusi nie wiedziałam, ale moje pragnienie było nie do opisania. Uwielbialam modlitwę różańcową . Minęło parę lat, ciągle, codziennie trwałam w modlitwie i już nie marzyłam o takim różańcu. Ale Mateczka Różańcowa nie zapomniała o mojej prośbie. Jechalam w 2015 roku do Mińska  ( mój syn po studiach w Szwecji leciał na urlop), no i po drodze zajechalam do Nowogródka i tam modliłam się w kościele tak zwanej Białej Farze na sarkofagu Sióstr Nazaretanek o szczęśliwy powrót syna .No i w kościele poznałam siostrę zakonną, trochę opowiedziałam dla niej o swych bólach, troskach –o różańcu nie wspominałam, tylko powiedziałam, że dużo się modlę. Ona w jednej chwili powiedziała: no teraz wiem komu podaruję ten różaniec.Mówię, a jaki różaniec? mówi SW.Jana Pawła II, otarty o Jego grób. Była w Rzymie no i komuś tam wiozła, ale ta osoba nie odebrała i mówi: teraz wiem, że będzie we właściwych rękach. O Boże, dla mnie to był cud, całowałam ten cudowny różaniec i uwielbialam Pana Boga i Mateczke Różańcową, że dostałam taki prezent – marzenie. O, a ile łask cudów było w mym życiu przez modlitwę różańcową, to mogę nie jedno świadectwo napisać. Mozliwe błędy w pisaniu, ale w polskim języku jestem samoukiem, kończyłam pod Grodnem białoruską szkołę. Serdecznie wszystkich pozdrawiam i zachęcam do modlitwy różańcowej, w tej modlitwie jest siła, moc i obrona. Szczensc Boże.
Кристина Стасюкевич

Strach, lęk, przerażenie..stały się dla mnie codziennością. Strach przed każdym wypowiedzianym słowem, przed myślą nie mówiąc już o zrobieniu czegoś..każdy mój krok, moje słowo, moja myśl niosly za sobą przykre konsekwencje ze strony „bliskiej” osoby.. Wyjście z domu.. pójście do pracy.. poznanie nowych ludzi.. to nie tylko lęk przed nowością ale i lęk przed agresją ze strony męża.. Lęk przed odbieraniem telefonów bo przeważnie dzwonili komornicy i osoby z pretensjami do mojego męża.. Lęk przed każdym powrotem pijanego męża do domu.. W trudnych chwilach.. w lęku i strachu moim ratunkiem.. moim wsparciem.. moją siłą był i nadal jest różaniec.. Ściskałam go w ręku modląc się o to aby Maryja otoczyła mnie i moje dzieci swoim Matczynym ochronnym płaszczem.. aby agresja pijanego i szalejącego męża nie doprowadziła do tragedii.. Powtarzałam każde Zdrowas Maryjo z lękiem i przerażeniem ale i z wiarą.. Z wiarą że Maryja nas ochroni.. Wiele razy zmęczona i zapłakana zasnęłam ściskając różaniec w ręku i nawet podczas snu nie wypuściłam go z rąk.. Maryjo.. dziękuję.. Dziękuję Ci za Twoją opiekę.. Twoją obecność przy nas.. Twoją Matczyną Miłość..za to że wspierasz i pomagasz mi w pokonywaniu lęku i strachu przed każdym nowym krokiem.. Pragnę wraz z Tobą nie rozumiejąc pewnych sytuacji zachowywać je w swoim sercu i zawierzyć Bogu, Jezusowi, Duchowi Świętemu..
Aneta Borecka

Różaniec.

Mały różaniec a tyle treści,
życie Jezusa w nim się mieści.

Mnóstwo paciorków zawiera w sobie,
każdy modlitwę piękną opowie.

Do Panienki Świętej, matki kochanej
wszystkie swoje prośby składamy.

Ona jest mostem do Boga naszego
w Trójcy Przenajświętszej – Jedynego.

Błaganie modlitwie różańcowej poświęcony,
osnuty nadzieją na cztery świata strony

Nie ustawaj w modlitwie za bliskich.

Miałam dziewiętnaście, może dwadzieścia lat, nie pamiętam. Pamiętam za to przypływ wściekłości, kiedy robiąc w szafach generalne porządki, natrafiłam na coś, na co wprost nie mogłam patrzeć. Pamiątki Pierwszej Komunii Świętej, książeczka do nabożeństwa i różaniec po babci. Siedzę na dywanie, słucham ciężkiego metalu i wyciągam na światło dzienne zawartość szafy. Mam pomalowane na czarno paznokcie, mroczny, gotycki makijaż. Jestem ubrana na czarno od A do Z. Serce też mam czarne… Uwielbiam mroczne klimaty. Mam satysfakcję, kiedy doprowadzę kogoś do łez (i nie chodzi o łzy wzruszenia). Dobro jest dla mmie wyrazem słabości i głupoty.
Podarłam pamiątki w strzępy, w ślad za nimi poszła książeczka. Trzymałam w dłoni różaniec babci. Ziarenka na łańcuszku, uwieńczone krucyfiksem. Patrzę na niego przez chwilę i wrzucam do czarnego worka na śmieci.
Obraz tych paciorków wraca do mnie po latach, podczas rozmowy z księdzem egzorcystą. Mówi, że chyba ktoś intensywnie się za mnie modlił. Tyle otwartych furtek dla zła, a u mnie „tylko” dręczenia demoniczne. Tylko… Widzę jasno i wyraźnie babcię Marię u schyłku życia. Leżącą w łóżku, pokorną, cichą. Pamiętam jak będąc jeszcze zdrowa i sprawna, specjalnie dla mnie zaprawiała w słoikach wiśnie i pozwalała wyjadać surową kruszonkę do placka. Teraz mam obraz jej upstrzonej brązowymi cętkami dłoni, uzbrojonej w różaniec. Nie wiedziała w co się wplątam, nie wiedziała jak potoczy się moje życie, ale wiedziała, że będę potrzebować modlitwy. Zmarła, kiedy miałam 7 lat. Okazywana miłość i modlitwa, to najpiękniejsze, co możemy dać drugiej osobie. Modlitwa… Ilu z Was modli się w intencji męża, dzieci, wnuków…? Nigdy, powtarzam NIGDY NIE USTAWAJCIE W MODLITWIE. Nawet jeśli nie widzicie jej owoców. Nawet jeśli nie zobaczcie ich za życia. Nie wolno Wam wątpić, że będą. Nie ustawajcie. Ufajcie…

Pamiętam to uczucie, kiedy po doświadczeniu żywego Boga, dałabym wiele, by móc odzyskać wzgardzony, potraktowany jak śmieć różaniec, na którym modliła się moja babcia. Ile bym dała, by przesuwać między palcami koraliki hiobowych łez, z których był zrobiony. Zaczęłam szukać w sklepach z dewocjonaliami, przez Internet. Nie znalazłam. Pewnego dnia podczas posługi w hospicjum, dostałam prawie identyczny od zaprzyjaźnionego wolontariusza, który wiele mnie w tym miejscu nauczył. Poczułam rozlewające się w sercu ciepło i nadczynność łzowych kanalików. Dzięki Maryjo, dzięki babciu. Obie maczałyście w tym palce. Wiem o tym…
Marta Przybyła

Kochani nie jestem osobą która mówi o sobie, o swoich problemach, trudach, zranieniach. Moje życie nie jest idealne, jestem grzesznikiem. Dzieciństwo trudne, choć pamiętam wspaniałe chwile. Od początku pandemii modlę się z wami i ks. Teodorem, rozmyślam, Bóg mnie oczyszcza, uwalnia. Bardzo dużo zmieniło się w moim małżeństwie na lepsze. Odmawiam Nowennę i jest ogromna walka duchowa. Wiele razy na modlitwie wstawienniczej spotkałam Jezusa poczułam dotyk kochającego Boga.
I tu pojawia się ogromna walka, dużo dziwnej złości do męża, do córki, jest to strasznie dziwne i mocne, wiem, że to zły tak działa, ale to jest coś naprawdę strasznego. Nawet dziś podczas lekcji z córką tak na nią krzyczałam a wcześniej odmówiłam Psalm dziękczynienia, uwielbienia, skruchy. Egzorcyzmy do Św Michała Archanioła, Zanurzenie w krwi Chrystusa i inne modlitwy, które chciałam odmawiać zawsze rano. Zrobiłam sobie modlitewnik taki na potrzeby własnego serca. Po tym wszystkim poszłam do kuchni i słyszę, czy ja powinnam się modlić skoro to przynosi taki efekt. Co moja córka pomysłi o mnie. Tu różaniec w ręku, modlitwa,  kościół, a ty taki obraz osoby wierzącej, modlącej się. Przecież ja ją odstraszam,  ja nie daje jej dobrego przykładu. Pragnę być blisko Boga.  W domu nie miałam dobrego przykładu. Pochodzę z rozbitej rodziny, bez wartości.W domu było nas 4, jestem najmłodsza. Sama musiałam się wychowywać, naprawdę sama patrząc na innych i brać z nich przykład, tylko jaki przykład brać skoro nie wiesz co jest dobre a co złe jako dziecko. Dzięki Bogu życie jakie wybrałam jest dobre, chcę wychować swoje dzieci na dobrych, wrażliwych, wierzących i praktykujących ludzi, chcę im dać dobry przykład, wskazać jedyną i prawdziwą drogę.
………………………………………………………………………………

Kochani, już kiedyś pisałam swoje świadectwa i chce podzielić się kolejnym. Odmawiamy cała rodzina codziennie różaniec z ks. Teodorem, jeśli jestem w Nowennie Pompejańskiej intencją jest ta w którą się włączam. Podczas różańca ofiarujemy go za różne sprawy, osoby. Różaniec odmawia z nami córka 10 lat. Na początku tygodnia pojawiła się u mnie gorączka i bardzo silny ból gardła. Córka troszkę wystraszona cała sytuacja, która jest obecnie na świecie, pyta mnie mama, czy to ten wirus, więc mówię nie wiem raczej nie, ale muszę umówić się na Teleporade do lekarza. Odeszłam do swoich obowiązków domowych, po chwili wchodzę do salonu a córka w ręku trzyma różaniec i się modli, zapytałam co się stało że odmawiasz różaniec, a ona odpowiada, na obecną chwilę nic więcej nie mogę zrobić jak pomodlić się za Ciebie mamo i oddać to Bogu. Chwała Panu, to nie jest pierwsza sytuacja kiedy moja córka w trudnych chwilach sięga po pomoc do Boga. Nasze ulubione słowa to Bóg jest wszechmogący, nie trochę mogący. A ulubiona piosenka to „Cały jestem Twój Maryjo” wykonanie ks. Dominik Chmielewski. Dziękuję Bogu za tak Bożych kapłanów jak Ks. Teodor i ks. Dominik. Moje życie zmieniło się od Marca tak bardzo,że każdy różaniec to czas na który czekam cały dzień.
Agnieszka Poliszewska

Dzielę się moim doświadczeniem obecności Jezusa. Przebywam aktualnie w szpitalu, ciężki to czas dla mnie. Różaniec odmawiam nieustannie od marca z Księdzem Teodorem. Wczoraj o godzinie 15.00 włączyłam na telefonie koronkę do Bożego miłosierdzia(nawet nie pamiętam kanału) to był impuls, ponieważ odmawiam ją codziennie w intencji duchowej adopcji nieprzyjaciela kościoła. Po modlitwie była adoracja Najświętszego Sakramentu a po niej słowo Ojca Szustaka. W trakcie adoracji przypomniałam sobie że jest pierwszy piątek miesiąca a ja biorę udział w tych nabożeństwach więc wpatrując się w Pana Jezusa na ekranie telefonu mówię tak: Panie Jezu dzisiaj czcimy Twoje serce a ja nie mogę się z Tobą spotkać. I wiecie co minęło może 10 minut, otwierają się drzwi do sali a w drzwiach ksiądz z Panem Jezusem. Wyrwałam słuchawki z uszu i oznajmiłam że przyjmuję. Radość ogromna, ścisk w gardle i morze łez.
Oddaję się aktualnie w niewolę Maryi i wiem że to za jej wstawiennictwem
Chwała Panu.
Anna Burył

Święty Ojciec Pio o Maryi.

Kochajcie Maryję i starajcie się, by Ją kochano. Odmawiajcie zawsze Jej różaniec i czyńcie dobro. Dzięki tej modlitwie szatan spudłuje swe ataki i będzie pokonany, i to zawsze.
Jest to modlitwa do Tej, która odnosi triumf nad wszystkim i nad wszystkimi.

Podajcie mi moją broń – mówił Ojciec Pio,
gdy czuł, że traci siły w walce ze złem. –
Tym się zwycięża szatana –
wyjaśniał, biorąc do ręki różaniec.

Chciałabym podzielić się z Wami moją relacją z Maryją. Różaniec dla mnie był modlitwą, którą najpierw odmawiało się w październiku, całą klasą w kościele. Później jakoś nie przywiązywałam do niego wagi. W momencie gdy przyszły duchowe zmagania, wiązałam go sobie na rękę przed zaśnięciem, to zawsze pomagało, uspokajało. Nie modliłam się jednak często, bo wtedy to była dla mnie za trudna modlitwa i widzę po postach, że sporo osób tak miało, więc to chyba kwestia dojrzałości. Niektórzy odmawiają różaniec od dziecka, inni muszą do niego dojrzeć. Niemniej jednak zawsze przy mnie był. Nawet mam takie hobby, że zbieram różańce, nie umiem przejść obojętnie. Mam do tej pory różaniec z Pierwszej Komunii, długo się nie modliłam na nim, bo wydawał mi się zbyt cukierkowy, moda z lat 90. Lubiłam te drewniane różańce, bo wydawało mi się, że skromniejsze są lepsze i kiedyś zrobiłam coś niemądrego. Szukałam ładnego krzyżyka na szyję i odczepiłam ten z różańca z Pierwszej Komunii, a tam dałam inny. Ten różaniec śnił mi się przez kilka dni, dopóki nie zamieniłam krzyżyków z powrotem. Zrozumiałam, że nie wolno takich rzeczy robić, cóż byłam jeszcze młodziutka. Bardziej jednak chcę opowiedzieć o moim spotkaniu z Maryją, które miało miejsce półtora roku temu. Modlę się o to, by móc założyć rodzinę i kierownik duchowy podpowiedział mi, żebym pomodliła się do Maryji w Wigilię, gdy rodzi Chrystusa…w nocy z soboty na Niedzielę Świętej Rodziny Maryja mi się przyśniła. Stałam w leśnym strumieniu, w czystej wodzie a Ona stała na brzegu, była cała jakby z niebieskiego szkła ale nie przezroczysta, dała mi do rąk dziecko, chłopca…niedługo potem na Zakrystii w swoim kościele znalazłam różaniec, pozwolono mi go zabrać, był dokładnie w takim kolorze, w jakim Maryja mi się przyśniła. I niebawem podjęłam się duchowej adopcji. Może to było to dziecko, które mi dała, przez całą adopcję modliłam się tylko na tym różańcu, który, obok tego z Pierwszej Komunii, który zaczęłam doceniać i modlę się na nim codziennie na Teobańkologii, szczególnie pokochałam. Tak sobie myślę, że oba te różańce są podarunkiem od Matki Bożej. To słodka myśl, która mi towarzyszy.
Rozumiem, jeśli komuś wyda się to dziwne, albo nie do uwierzenia. Prywatne objawienia takie są, trzeba uważać, bo zły duch może bardzo namieszać, szczególnie jeśli chodzi o sny. Ja jednak poczułam miłość do Maryji, nie tylko szacunek i cześć, ale serdeczną miłość. Wiem, że Ona czuwa i wstawia się za nami i bardzo nas kocha.
Beata Kremer

Długo się opierałem żeby napisać to świadectwo ale gdy tylko siadałem czy klękałem do różańca to coś mi mówiło żeby je napisać. Mam nadzieje że to z dobrego Bożego Ducha pochodzi. Do kościoła chodziłem bo mi tata kazał. Straciłem Go w wieku 18 lat. Przed śmiercią dużo się modlił Koronką do Bożego Miłosierdzia. Ostatni raz widziałem go gdy jechał na operację do Krakowa. Ostatnie jego słowa to ’’ jeżeli chcesz żebym wrócił to obiecaj mi że pójdziesz do spowiedzi’’. Pomyślałem że ok ale mu tego nie powiedziałem:(Nie wrócił odszedł do Boga 6 grudnia . Po tym wydarzeniu zeszłem na bardzo złą drogę. Przez długi czas z dnia na dzień upadałem coraz niżej. Którejś nocy poczułem dziwny wiatr na sobie i wkrótce wiele się u mnie zmieniło. Zacząłem odmawiać różaniec trzy razy dziennie razem z radiem. Nawet nastawiałem sobie specjalnie budzik żeby go nie ominąć. Z czasem było tak ze nie wyobrażałem sobie dnia bez mszy i Komunii Świętej. Czułem się taki szczęśliwy nic nie potrzebowałem czułem Boga na każdym kroku i wszystko co mi potrzebne do życia mam. Kupowałem tylko niezbędne rzeczy do życia. Nie potrzebowałem pieniędzy. Poznałem dziewczynę z którą chciałem spędzić resztę życia , ale ona mimo że mnie lubiła od razu oznajmiła że nie mam szans a ona ma chłopaka. Powierzyłem to wszystko Matce Bożej a tak się złożyło że w tym czasie była w mieszkaniach Peregrynacja Figury Matki Bożej Fatimskiej. Jesteśmy małżeństwem już 13 lat. Podczas jednej spowiedzi Ksiądz zadał mi za pokute odmówić chyba jakąś część różańca. Wracając mówiłem sobie przecież to żadna pokuta i tak odmawiam różaniec codziennie .Czułem się źle ,że Bóg tylko tyle ode mnie wymaga(to było ok 10 lat temu) .I myślę że przez tą moją pychę straciłem wtedy całą łaskę od Boga ,ponieważ znów zacząłem się pogrążać w kolejnych ciężkich grzechach z dnia na dzień było coraz gorzej odszedłem od wiary. Piszę to żeby ktoś nie popełnił tego błędu co ja .Chyba Pan Bóg nas tak sprawdza. Ostatnio mam wrażenie że znów idę w dobrą stronę ale boję się całkowicie zawierzyć Bogu żeby nie stracić kolejny raz takiej łaski od Niego.
Szczęść wszystkim Boże.
Arkadiusz Kwiecień

Potęga różańca świętego

Gepostet von Piotr Waligóra am Dienstag, 8. Oktober 2019

 

św. Ludwik Grignion de Montfort (+1716):

„Nie zniechęcaj się, choćby podczas całego różańca twoja wyobraźnia była niczym innym, jak ciągłym przesuwaniem się najprzeróżniejszych myśli, które ty starałeś się oddalić najlepiej, jak tylko mogłeś, zaledwie jak tylko spostrzegłeś się; twój różaniec jest tym lepszy im bardziej zasługujący; tym bardziej zasługujący im bardziej pracowity; tym bardziej wypracowany im naturalniej jest mniej przyjemny dla duszy i bardziej utrudniony przez nudne muszki i mrówki (tzn. rozproszenia), które latają, mimo twej woli, tu i tam w wyobraźni, nie zostawiając duszy czasu na zasmakowanie tego, co ona mówi i rozkoszowanie się pokojem. Choćbyś miał walczyć z roztargnieniami przez cały różaniec , walcz odważnie, kontynuując odmawianie, chociaż bez smaku i pociech zmysłowych. To straszna walka. Lecz jak bardzo zbawienna dla duszy wiernej!”

Różaniec uzdrawia chorego

Japonia

Misjonarze Towarzystwa Jezusowego z prowincji Japońskiej następującą relację zdali pewnego razu Ojcu świętemu Innocentemu XI.

Pewien poganin Japończyk zasłabł ciężko. Żona chrześcijanka, stroskana, radziła się doktorów, posyłała po różne lekarstwa lecz nic nie pomagało; choroba zamiast ustępować zwiększała się i żadnej – po ludzku sądząc – nie było już dla chorego nadziei. Wtenczas bogobojna ta niewiasta chwyta się ostatniej deski ratunku, udaje się do Pocieszycielki utrapionych, pełna ufności w pomoc Bogarodzicy, zawiesza choremu na szyi różaniec.

Dziwna rzecz! Chory tego samego momentu ozdrowiał. W kilka tygodni po wyzdrowieniu, sądząc, że mu już ten talizman niepotrzebny, oddaje go żonie, lecz skoro tylko zdjął różaniec ze szyi, na nowo choroba nim zawładnęła i tak ile razy zdjął poświęcone paciorki ze siebie, tyle razy zagrożony chorobą znowu je brał na nowo, a one zawsze okazywały się równie skutecznymi.

Chociaż niechętnie, zmuszonym był do noszenia tej oznaki szczególnych czcicieli Maryi. Pewnego razu, gdy przyszedł do pagody, tj. świątyni pogańskiej, zapytany przez kapłanów opowiedział im to zdarzenie i że dlatego zawsze nosi tę koronkę. Bonzowie zaś nie odradzali mu tego; przeciwnie polecili mu, aby i nadal ten talizman nosił, mówiąc, że bóg ich oznajmił im, iż słabszym jest od Boga chrześcijan, że Matka Dziewica ma dziwną moc od Boga przeciwko chorobom. Słysząc to, zdumieli się przytomni poganie i zarazem z owym człowiekiem przyjęło ich przeszło 30 chrzest święty, wyznając i chwaląc Boga prawdziwego, który taką mocą obdarował Najświętszą Pannę.

Jakże więc pięknym jest zwyczaj noszenia zawsze przy sobie różańca św. kiedy Najświętsza Panna za pomocą niego leczy nie tylko choroby ciała, ale o wiele trudniejszą do uleczenia ślepotę pogaństwa, ślepotę grzechu. Zwyczaj ten jest udarowany odpustem 100 lat i tyleż kwadragen na każdy dzień tj. za samo noszenie różańca św. jako oznaki, że bracia różańcowi są to dzieci Maryi.

Kiedy ojciec Gabriele Amorth zapytał demona, jakie cechy Maryi są dla niego powodem lęku, usłyszał odpowiedź: „Bardziej boję się, kiedy wymawiasz imię Maryi, gdyż większym upokorzeniem jest dla mnie bycie pokonanym przez jedno ze Stworzeń niż przez Chrystusa”.

Gepostet von Robert Dobrowolski am Dienstag, 1. Januar 2019

 

Różaniec jest modlitwą kontemplacyjną i streszczeniem Ewangelii od Zwiastowania NMP przez Narodzenie, Mękę,Śmierć, Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie Jezusa, Zesłanie Ducha Świętego do Wniebowzięcia i Ukoronowania Maryi na Królową Nieba i Ziemi.

Kiedy odmawiam różaniec , czuję przy sobie obecność i opiekę Trójcy Przenajświętszej nade mną oraz Szczególną Bliskość Jezusa i Maryi, bez Których moje życie byłoby szare, smutne i puste ( bezsensowne )
Magdalena Wójcik

Szczęść Boże. Pisałam niedawno na teopompejance, co ta modlitwa ze mną robi, ale tutaj chcę opowiedzieć, co się dzieje ze mną odkąd dołączyłam do Teobańkologii i codziennego różańca. Nawet nie wiem od czego zacząć i czy mi słów wystarczy. Opisywałam już moją relację z Bogiem, wtedy wydawało mi się, że jest bardzo silna, a teraz wydaje mi się, że moje poprzednie posty w ogóle nie mają znaczenia, albo może jedynie takie, że można porównać wiarę sprzed i po rozpoczęciu pompejanki. Odkąd zaczęłam codziennie odmawiać różaniec z Ks. Teodorem, widziałam Jezusa siedzącego na kamieniu przy drodze. Był uśmiechnięty i tak sobie siedział cały czas, a ja się zastanawiałam, dlaczego na mnie czeka, przecież trwam w wierze, zaczęło mnie to niepokoić. Widziałam też siebie stojącą w miejscu, które przypominało ogromny, pusty, marmurowy przedsionek, nie było tam ani mroku, ani światła, ale było to miejsce otwarte. No i zaczęła się pompejanka o nawrócenie. Podjęłam się z radością, ale trochę się zastanawiałam, co ta modlitwa zmieni, przecież wierzę…Jak ja się myliłam! Do tej pory wydawało mi się, że wzrastam w wierze, że ją pogłębiam, Bóg zawsze był, był dialog z Nim, ale mimo, że Go kocham, nie czułam pełni tej miłości. Działo się tak dlatego, że chciałam dotrzeć do Boga przez swój rozum i zamiast pogłębiać wiarę, zaczęłam budować w swoim umyśle wieżę Babel. Elementy New Age, o które się otarłam 2 lata temu paradoksalnie jeszcze bardziej mnie utwierdziły w przekonaniu, że dosięgam Boga, a tak na prawdę szłam w kierunku gnozy. Ramy Kościoła były dla mnie za ciasne i chociaż odwróciłam się od tego jeszcze przed pandemią, to dopiero teraz do mnie dotarło, że to było z mojej strony wiarołomstwo. Tymczasem Maryja dokonała w mojej duszy zamachu stanu i wprowadziła swoje rządy. To Ona zburzyła tą wieżę Babel we mnie, wzięła mnie za rękę i wyprowadziła z ruin. Przez część błagalną nowenny zaczęłam odczuwać lęk przed Jezusem, co było dla mnie szokiem. Tu się odniosę do wczoraj omawianego lęku i pragnienia, bo z jednej strony pragnęłam bliskości Boga, a z drugiej strony bałam się zmiany, bałam się, że Bóg mnie zmusi do czegoś, czego nie chcę…chyba tak na prawdę bałam się rozstania ze swoimi oczekiwaniami. Znów się myliłam. Była modlitwa wstawiennicza o przecięcie więzów zła. Od 4 lat prosiłam Boga, żeby pewna relacja zmieniła się na taką, której ja chcę. Bóg mi przez Pismo Święte wyraźnie mówił, żebym temu człowiekowi nie ufała, ale nie posłuchałam i to już się przerodziło w zniewolenie. Podczas modlitwy wypowiedziałam jednak imię tego człowieka i pierwszy raz w życiu modlitwa wstawiennicza u mnie zadziałała. Zniewolenie przestało istnieć. Znajoma podpowiedziała, że Duch Święty zrobił mi reset pamięci i faktycznie tak to wygląda. Lęk przed Jezusem zniknął po spowiedzi. To była najlepsza spowiedź w moim życiu, bo przestałam się usprawiedliwiać i stanęłam w prawdzie o sobie. Żeby przypieczętować powrót na łono Kościoła zaśpiewałam po cichu „Com przyrzekł Bogu przy chrzcie”…i stało się coś niesamowitego. Czuję dosłownie, że Bóg bardzo mocno trzyma mnie w swoich ramionach. Oddałam tą pokrzywioną, poranioną miłość, choć bałam się, bo myślałam, że nie może być w moim życiu inaczej, tymczasem otrzymałam ogromny spokój. Jezus zabrał ode mnie zniewolenie a w to miejsce otrzymałam ogrom Jego miłości, jeszcze nigdy nie czułam się tak kochana. Dzieją się rzeczy, o których Ks.Teodor mówi w tych modlitwach połączonych z piosenkami. W tej chwili mam wrażenie, że jestem w stanie zakochania w Bogu, wstaję i kładę się spać z pieśnią uwielbienia, wpatrując się w obraz Jezusa. W końcu czuję pełnię miłości, czuję, że wypłynęłam na głębię. Ten lęk przed Jezusem był tylko krzykiem złego ducha, który bał się, że przestanie mnie trzymać w niewoli. Niepotrzebnie bałam się, że Bóg będzie chciał mnie do czegoś zmusić, czy na siłę zmienić. Przecież jeśli stworzył mnie taką a nie inną i dał to, co dał to dlatego, że tak chciał, jedyne, co muszę to faktycznie ograniczać swój umysł, bo jest groźny dla prawdziwej relacji z Bogiem no i wiadomo, że teraz trzeba współpracować z Duchem Świętym, żeby tego wszystkiego znowu nie zaprzepaścić. Przepraszam, że taki długi post i mam nadzieję, że czytelny, ale tak mam teraz serce rozpalone Bożą Miłością, że momentami jestem jak w amoku. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie Nowenna Pompejańska. Dziękuję Ci Maryjo.
Beata Kremer

Czuję, że powinnam coś napisać… Siedzę i łzy same lecą z oczu. Kochani, z całego serca dziękuję za to, że jesteście, za wspólne 54 dni Nowenny. Wytrwałam.. Nigdy wcześniej nie odmawiałam Nowenny Pompejańskiej. Kilka lat temu dostalam ją na kartce od znajomej kiedy bylam na samym dnie, pijana, przegrana.. Dała mi rozpisaną krok po kroku jak odmawiać i powiedziała, żebym spróbowała, że to działa. Nie spróbowałam. To nie był czas na to, a jutro miną dokładnie 4 lata od tamtego momentu. 4 lata potrzebowalam, żeby sięgnąć po Pompejankę. Udało się. Dzięki mojej mamie , Teobańkologii, dzięki Wam.
… Już widzę, po tych 54 dniach ile rzeczy się zmienia, ile znaków się pojawia, to wręcz niewiarygodne dla mnie, to naprawdę działa, na maksa. Ale nie może być tak kolorowo… Jest mi bardzo ciężko, bo cały brud wychodzi i czuję, że Bóg chce ode mnie czegos więcej- konkretnych decyzji, wyboru, a ja jestem rozdarta, bo oznaczałoby to radykalne zmiany. Nie małe zmiany, nie trochę zmiany. RADYKALNE zmiany WSZYSTKIEGO. W teorii jestem już dobra, bo dużo już rozumiem, a przynajmniej tak mi się wydawało… No właśnie- do wczoraj. Po wczorajszym (ostatnim dniu, ciekawe, prawda? ) jestem totalnie rozwalona i już wiem, że prawdopodobnie nic nie będzie jak dawniej. Z jednej strony cieszę się bardzo za tą łaskę zobaczenia, zrozumienia, dostrzeżenia tego wszystkiego, i, teoretycznie powinnam skakać z radości, a.. jest wręcz przeciwnie. Serce mi pęka, jest mi źle, chcę mi się płakać, wyć, bo to co było dla mnie do tej pory ważne, zapracowane, poukładane okazuje się, że nie będzie najlepsze, że mam wybrać pomiędzy tym czego ja chcę, a tym co pokazuje mi namacalnie Bóg i to coraz bardziej. Proszę o modlitwę, abym wytrwała w pokorze z tym, co raczej jest nieuniknione, czyli wyjście ze swojej strefy komfortu, nie poddała się, bo czuję, że największa,, jazda ” dopiero przede mną. Używam słów,, prawdopodobnie ” i,, raczej ”, bo wiem jak długa droga przede mną, ile jeszcze lat swietlnych, jak to kiedyś ksiądz Teodor powiedział, przede mna do mojego Ojca i jak mało jeszcze wiem. Wydawało mi się, że już zrozumialam sens cierpienia, o którym tak dużo mówimy. Właśnie- wydawało mi się, bo kiedy realnie mam się zderzyć z tym cierpieniem to wiecie jak jest… Strach, płacz, blokada… Wierzę, że najlepsze przede mną. Wiem, że to czas oczyszczenia. Proszę o modlitwę.. Jezu, zajmij się tym.

Edyta Piwowarczyk

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *