Miłość ludzka.

Miłość ludzka.

Mama

 

Tej miłości nie można porównać z żadną miłością ludzką.

Kochana mamo! Jeszcze mnie nie widzisz, ale ja jestem bardzo blisko Ciebie. Słyszę jak bije Ci serduszko, jak rozmawiasz i jak śmiejesz się z żartów. Czuję ciepło od Ciebie i czuję smak jedzenia, które zjadłaś. Wiem, że mnie kochasz, bo mi to mówisz, gdy głaszczesz mnie przez swój brzuch. Kochana mamo, ja też Cię kocham. Pewnie czasami myślisz, że to nieprawda, bo słyszę jak mówisz „ała”, gdy się dużo ruszam. Nie gniewaj się na mnie, ale to takie fajne, że mogę sam ruszać rączkami i nogami. Bo wcześniej nie mogłem, chociaż bardzo chciałem. A teraz już tyle potrafię! I to dzięki Tobie kochana mamo… bo odważyłaś się dać mi życie.

Mój anioł.❤️❤️❤️.

Pewnego razu było dziecko gotowe, żeby się urodzić. Więc któregoś dnia zapytało Boga:
– Mówią, że chcesz mnie jutro posłać na ziemię, ale jak ja mam tam żyć, skoro jestem takie małe i bezbronne?

– Spomiędzy wielu aniołów wybiorę jednego dla ciebie. On będzie na ciebie czekał i zaopiekuje się tobą.

– Ale powiedz mi, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym?

– Twój anioł będzie ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do ciebie każdego dnia. I będziesz czuł jego anielską miłość i będziesz szczęśliwy.

– A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówić, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie?

– Twój anioł powie ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś, i z wielką cierpliwością i troską będzie uczył Cię mówić.

– A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą?

– Twój anioł złoży twoje ręce i nauczy cię jak się modlić.

– Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni?

– Twój anioł będzie cię chronić, nawet jeśli miałby ryzykować własnym życiem.

– Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Cię więcej widział.

– Twój anioł będzie wciąż mówił tobie o Mnie i nauczy cię, jak do mnie wrócić, chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej ciebie. W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły głosy z ziemi i Dziecię w pośpiechu cicho zapytało:

– O, Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć powiedz mi, proszę, imię mojego anioła.

– Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz do niego wołał: „MAMUSIU”.❤️.

Przez Boga utkane w łonie matki

Noworodek i jego mama – pierwsze spotkanie po porodzie

Noworodek i jego mama – pierwsze spotkanie po porodzie ???(filmik ?) credit: JukinVideo

Gepostet von Epoch Times Polska am Samstag, 21. Juli 2018

 

MATKA..❤️❤️❤️

Przez całe życie wstydziłem się swojej matki. Nie miała jednego oka i uważałem, że przez to jest wstrętna. Byliśmy biedni. Ojca nie pamiętam, a matka… Nigdy nie dostała dobrej pracy, bo kto zatrudni na dobrą posadę kobietę bez oka? Matka starała się jak mogła, żebym miał ładne ubrania, więc nie różniłem się od moich kolegów z klasy, ale moja matka w porównaniu do matek innych dzieci – takich pięknych, wypielęgnowanych i wystrojonych – wyglądała jak nędzna brzydula. Robiłem co mogłem, żeby ukryć ją przed kolegami.
Jednak pewnego razu matka przyszła do szkoły, bo się stęskniła – też mi powód!!! Podeszła do mnie przy wszystkich!!! Nie wiem jakim cudem nie zapadłem się pod ziemię. Byłem wściekły, uciekłem i schowałem się w szatni. Następnego dnia, oczywiście, cała szkoła mówiła tylko o tym, jaką mam brzydka matkę. A może tylko tak mi się wydawało? Znienawidziłem ją.
– Lepiej by było, gdybym w ogóle nie miał matki, niż miał taką jak ty! Wolałbym, żebyś umarła! – krzyczałem wtedy.
Matka milczała.
Najbardziej na świecie pragnąłem jak najszybciej wyprowadzić się z domu, odejść od matki. No bo co taka matka mogła mi zapewnić? Uczyłem się bardzo dobrze, potem, żeby kontynuować naukę, przeprowadziłem się do stolicy. Znalazłem pracę, ożeniłem się, kupiłem dom. Wkrótce na świat przyszły dzieci. Byłem dumny z tego, że sam wszystko osiągnąłem. Matki nawet nie wspominałem.
Ale pewnego razu matka przyjechała do stolicy i przyszła do mojego domu. Dzieci nie wiedziały, że to ich babcia i zaczęły się z niej śmiać. Przecież moja matka była taka brzydka, a teraz, gdy zaczęła się starzeć – stała się również pokraczna, przygarbiona. Prawie zapomniany żal do matki wylał się ze mnie ponownie. Znowu ona!!!
– Czego tu szukasz?!! – krzyczałem, wypychając ją z domu. – Postanowiłaś straszyć moje dzieci?!! Ośmieszyć mnie przed żoną?!!
Matka opuściła mój dom w milczeniu.
Minęło następnych kilkanaście lat. Odnosiłem same sukcesy w pracy. Byłem szczęśliwym ojcem i mężem. Kiedy otrzymałem zaproszenie ze szkoły na bal absolwentów, postanowiłem wziąć w nim udział. Teraz nie miałem się już czego wstydzić. Spotkanie z dawnymi kolegami było wesołe i wzruszające. Przed wyjazdem poszedłem na spacer i – sam nie wiem jak – dotarłem do swojego starego domu. Sąsiedzi rozpoznali mnie, powiedzieli, że moja matka umarła i przekazali list od niej. Nie zmartwiłem się za bardzo, a list chciałem od razu wyrzucić bez czytania.
W pociągu jednak otworzyłem i przeczytałem. „Drogi Synku. Wybacz mi wszystko. Wybacz, że nie mogłam zapewnić Ci szczęśliwego dzieciństwa. Wybacz, że musiałeś wstydzić się za mnie. Wybacz, że bez pozwolenia przyjechałam do Twojego domu. Masz piękne dzieci i nie chciałam ich nastraszyć. Są podobne do Ciebie, dbaj o nie. Pewnie nie pamiętasz, ale kiedy byłeś całkiem malutki, miałeś wypadek i straciłeś oko. Oddałam Ci swoje. Więcej nie mogłam Ci w żaden sposób pomóc. Doszedłeś do wszystkiego sam. Ja po prostu cieszyłam się z Twoich sukcesów i byłam z Ciebie dumna. I byłam szczęśliwa. Twoja mama.

Matka kocha wszystkie swoje dzieci, bez względu na ilość.

 

 

 

/znalezione w necie/

Kiedy Bóg tworzył kobietę, pracował do późna szóstego dnia. Przechodził obok Anioł i zapytał:

– Dlaczego poświęcasz tyle czasu właśnie temu dziełu?

A Pan odpowiedział:

– Czy zauważyłeś wszystkie szczegóły, jakie muszę uwzględnić, żeby ją ukształtować? Musi być zmywalna, choć nie zrobiona z plastyku, mieć więcej niż 200 ruchomych części, które mają być wymienialne i musi ona funkcjonować na wszelkiego rodzaju pożywieniu; musi być zdolna objąć kilkoro dzieci na raz, przytulić tak, by uzdrowić co jest do uzdrowienia – od stłuczonego kolana do złamanego serca, a to wszystko musi zrobić tylko dwiema rękami.

Anioł był pod wrażeniem.

– Tylko dwiema rękami… niemożliwe! I to jest model standardowy?! To zbyt wiele pracy jak na jeden dzień… Jutro dokończysz.

– Nie będę czekać do jutra – powiedział Pan – Jestem już tak bliski ukończenia tego dzieła. Stanie się najmilsze mojemu sercu. Ona sama siebie leczy, kiedy zachoruje i potrafi pracować 18 godzin dziennie.

Anioł podszedł bliżej i dotknął kobiety.

– Ale uczyniłeś ją taką miękką, Panie.

– Jest miękka – powiedział Pan – lecz uczyniłem ją także silną. Nie wyobrażasz sobie nawet, co potrafi znieść i ile pokonać.

– Czy ona potrafi myśleć? – zapytał Anioł.

Pan odpowiedział:

– Nie tylko potrafi ona myśleć, ale potrafi przekonywać i pertraktować.

Anioł dotknął policzka kobiety…

– Panie, zdaje się, że to dzieło przecieka! Zbyt dużo nałożyłeś ciężarów.

– Ona nie przecieka… To łza – poprawił Pan Anioła.

– Łza? A co to takiego? – zapytał Anioł.

Pan odpowiedział:

– Łzy są jej sposobem wyrażania smutku, wątpliwości, miłości, samotności, cierpienia i dumy.

To zrobiło duże wrażenie na Aniele.

– Panie, jesteś geniuszem. Pomyślałeś o wszystkim. Kobieta jest naprawdę cudowna!

– Rzeczywiście jest! Kobieta posiada siłę, która zadziwia mężczyznę. Potrafi ona radzić sobie z kłopotami i dźwigać ciężkie brzemię. Ma w sobie szczęście, miłość i przekonania. Uśmiecha się, gdy chce jej się krzyczeć. Śpiewa, gdy chce jej się płakać, płacze, gdy jest szczęśliwa i śmieje się, gdy się boi. Walczy o to, w co wierzy. Sprzeciwia się niesprawiedliwości. Nie akceptuje „nie” jako odpowiedzi, kiedy widzi lepsze rozwiązanie. Daje z siebie wszystko, żeby jej rodzinie dobrze się wiodło. Zabiera swoją przyjaciółkę do lekarza, kiedy się o nią martwi. Jej miłość jest bezwarunkowa. Płacze, kiedy jej dzieci odnoszą sukcesy. Jest szczęśliwa, kiedy wiedzie się jej przyjaciołom. Cieszy się, kiedy słyszy o narodzinach czy weselu. Boli ją serce, kiedy umiera ktoś z rodziny lub bliski przyjaciel. Ale znajduje siłę, by żyć dalej. Wie, że pocałunek i przytulenie mogą uzdrowić złamane serce. Ma tylko jedną wadę…
ZAPOMINA ILE JEST WARTA…

„I wybrałbym najświętsze z wszystkich słów i rzekłbym: Matko”
Emilii – Matce mojej Karol Wojtyła, Kraków, wiosną 1939 r. – mało znany wiersz. poświęcony mamie..

O tym, jak wiele matka wnosi w życie rodziny i w ogóle, w życie każdego człowieka, nie trzeba nikogo przekonywać. Są jednak takie sytuacje, w których życie pisze trudny scenariusz w relacjach z matką. Wówczas, zamiast wesołego utworu, otrzymujemy O Matce pieśń, to pieśń przez łzy, to pieśń bez słów. Taki scenariusz napisało życie dorastającemu Karolowi Wojtyle.
W 1939 r. Karol Wojtyła pisze wiersz poświęcony mamie. Wojtyła wyraża w nim nie tylko tęsknotę, szacunek, ale szczerą i autentyczną miłość do zmarłej matki, którą nazywa zgasłym kochaniem. Wiersz nie stanowi kapitulacji autora wobec zagadnienia śmierci bliskiej mu osoby, ale jest wyrazem wiary, w miłość, mocniejszą niż śmierć.

Emilii – Matce mojej Karol Wojtyła, Kraków, wiosną 1939 r.

„Matka”
Nad Twoją białą mogiłą
białe kwitną życia kwiaty –
– o, ileż lat to już było
bez Ciebie – duchu skrzydlaty –
Nad Twoją białą mogiłą,
od lat tylu już zamkniętą,
spokój krąży z dziwną siłą,
z siłą, jak śmierć – niepojętą.
Nad Twoją białą mogiłą
cisza jasna promienieje,
jakby w górę coś wznosiło,
jakby krzepiło nadzieję.
Nad Twoją białą mogiłą
klęknąłem ze swoim smutkiem –
o, jak to dawno już było –
jak się dziś zdaje malutkiem.
Nad Twoją białą mogiłą,
o Matko – zgasłe Kochanie –
me usta szeptały bezsiłą:
– Daj wieczne odpoczywanie -”

Matkę straciłem jeszcze przed Pierwszą Komunią św. w wieku 9 lat i dlatego mniej ją pamiętam i mniej jestem świadom jej wkładu w moje wychowanie religijne, a był on z pewnością bardzo duży – pisał św. Jan Paweł II („Dar i Tajemnica”, Kraków 1996, s. 22). Przyszły papież, w chwili śmierci matki miał zaledwie dziewięć lat i chociaż słabo ją pamiętał, to jednak jej wizerunek towarzyszył mu aż do śmierci.

Zdjęcie swej matki Emilii Jan Paweł II trzymał na papieskim biurku w pałacu Apostolskim w Watykanie aż do śmierci. Identycznie medalion z wygrawerowaną czterolistną koniczyną, który zawsze miał przy sobie.

Emilia Wojtyła, po wcześniejszej stracie córki Olgi, obawiała się, że nie będzie w stanie mieć już więcej dzieci. Co czuła, kiedy dowiedziała się, że nosi pod sercem nowe życie? Z pewnością olbrzymią radość. Niestety, i ona została zakłócona przez diagnozę znanego wadowickiego ginekologa i położnika, który uznał, że ciąża jest zagrożona do tego stopnia, że matka nie będzie w stanie urodzić żywego dziecka. A jeżeli już zgodzi się na urodzenie, to z pewnością zrobi to kosztem własnego życia. Nie przeżyje pani tego porodu, proszę dokonać aborcji – oświadczył lekarz.

Matka z całą stanowczością, świadoma konsekwencji odmówiła. Później na świat przyszedł Karol, przyszły papież i święty Kościoła katolickiego – Jan Paweł II. Matkę przyszłego papieża zapamiętano w Wadowicach jako kobietę, która często przechadzała się po miasteczku z dziecięcym wózkiem. Liczni świadkowie potwierdzali, że Emilia Wojtyła, zwykła mawiać o swym synu: Zobaczycie, że mój mały Lolek będzie kiedyś wielkim człowiekiem.

Dziękujemy ci, kobieto-matko, która w swym łonie nosisz istotę ludzką w radości i trudzie jedynego doświadczenia, które sprawia, że stajesz się Bożym uśmiechem dla przychodzącego na świat dziecka, przewodniczką dla jego pierwszych kroków, oparciem w okresie dorastania i punktem odniesienia na dalszej drodze życia („List Jana Pawła II do kobiet”, 1995).

Zródło: ze strony- FUNDACJA WIARA I KSIĄŻKI.

 

 

Niezwykła operacja – przed porodem…#podajdalej

Gepostet von Refleksje na sms am Montag, 30. Januar 2017

 

 

Gepostet von Michelle Figueroa-Cardenas am Samstag, 17. Juni 2017

 

„Matka nigdy nie odchodzi – ani od kołyski, ani z Kalwarii, ani od grobu swojego dziecka”

Stefan kard. Wyszyński

 

MAMO UKOCHANA

Gepostet von Mateusz Józef Kubasiak am Samstag, 16. Juni 2018

 

Mojej mamie. Wiersz ten napisałam w kilka miesięcy po Jej odejściu. Wciąż dzwoniłam do Niej, wiedząc że nie odbierze, ale chciałam posłuchać Jej głosu z poczty głosowej …”Witaj dodzwoniłeś się do Basi Łukomskiej a jeśli to ty córeczko zadzwoń na komórkę. Kocham Cię mama” Nietypowe nagranie – prawda? Ale jakże mi w tych dniach potrzebne. Zgrałam je na swój telefon. Mam do dziś. I słucham. Ale to właśnie to stało się impulsem do napisania wiersza- Niebiańska linia”
Mojej MAMIE
NIEBIAŃSKA LINIA
A gdyby tak można zadzwonić,
i spytać o świt tam w Niebie,
a między słowa włożyć tęsknotę
i Miłość – tak wielką Mamo – do Ciebie.
A jeśli zapytać, co robisz.
Czy życie duchowe nie jest tam udręką.
Czy słowa mówione wprost z serca
popłyną niebieską wstęgą?
A może wypełnić ciszę,
która została po Tobie,
sygnałem dzwonka do Nieba
powiedziałabyś Mamo, jak żyć tu na Ziemi trzeba?
Gdybym telefon miała,
co sięga błękitu chmur,
czy wtedy umiałabym wyznać,
jak wielki wciąż stawiam mur.
Gdyby i nawet był, telefon z błękitu Nieba,
to czy umiałabym wyznać, co we mnie, Mamo, dojrzewa?
A jeśli w swojej dobroci Bóg podaruje nam linię,
to kto potrafi by wyznać prawdę o karze i winie?
Mamo, najdroższa, kochana, nie ma sygnału do Nieba.
Musi wystarczyć mi wiara, lecz ona powoli umiera.
Miłość obdarta z nadziei, wiara, co bólem jest pełna.
Oczy wciąż łzami zalane, tego jestem dziś pewna.
Słowa cierpieniem i żalem, pełne aż do granic żałoby.
Smutek, co serce wypełnia. Mamo – potrzebuje odnowy!
Lecz kiedyś zadzwonię o świcie, gdy gołąb się wzbije do lotu,
i z Nieba spłynie na Ziemię, piękne i ciche westchnienie.
Wyczuje je sercem i duszą, ciało me drgnie też bezwolnie.
I wtedy powstanie wstęga, co sięgnie swym pięknem Bram Nieba.
Popłyną słowa Miłości i wiary, co rodzić się będzie, że jesteś Tam,
Mamo, szczęśliwa… Chociaż żyjesz beze mnie…
Pomost zbudujesz wraz ze mną;
Wiary, Nadziei, Miłości,
lecz teraz pozwól mi Mamo…
Na zwykłe ludzkie słabości
Twoja córka Marta
Listopad 2009 r. Z cyklu Listy ni wysłane”
Na zdjęciu Mama Basia Łukomska i ja rok 1960
Marta Łukomska Grzebuła

Adam Stachowiak – Mamo.

Szacunek dla matki …
Syn matce myje nogi .

Kiedyś to Ty babciu trzymałaś mnie na kolanach… Dziś robię to samo dla Ciebie, bez wstydu i bez jakichkolwiek obaw.

Bywa jednak zupełnie inaczej.

Kiedy matka jeszcze młoda
jest potrzebna i kochana,
bo serdecznie cię przytuli,
weźmie czule na kolana.

Ale w miejscu czas nie stoi.
Z młodej robi się staruszka.
Często niemoc i choroby
przykuwają ją do łózka.

No i wówczas się zaczyna,
wtedy rodzą się problemy.
Kto się ma nią opiekować?
Takiej matki już nie chcemy.

Przychodzi  taki dzień, gdy musimy na zawsze pożegnać ukochaną mamę. Obojętnie, w jakim jesteśmy wieku, zawsze będzie nam jej brakowało. A może właśnie dopiero wtedy zdamy sobie z tego sprawę, kim była dla nas i ile jej zawdzięczamy. Może pozostanie w nas żal za utraconymi chwilami, za zmarnowanym czasem. który mogliśmy jej poświęcić i na który czekała…

Domu rodzinnego się nie zapomina.

Tata.

 

33-letni Victor Calmon jest świeżo upieczonym ojcem małego Ivana Moraesa Calmona. Poprosił fotografa o mały fotoreportaż z porodu.

– W takim momencie wszystko staje się jasne, trzęsą ci się ręce i odkrywasz, po co tak naprawdę żyjesz na tym świecie. Bogu mówię: „Dziękuję”, żonie: „Kocham Cię”, a mojemu synkowi: „Witaj!” –

Zdjęcie przedstawia młodego ojca, która na klęczkach modli się przy nowo narodzonym dziecku i prosi Boga o potrzebne łaski. – Wydawało mi się, że ta sytuacja mnie przerasta, wiesz? Wszystko było nowe i ogarnął mnie potworny strach. Od tamtej chwili musiałem zacząć troszczyć się jeszcze o kogoś innego, zadbać o los mojego synka. Odsunąłem od siebie ten lęk, padłem na kolana i zacząłem się modlić do Boga. Prosiłem Go, aby pomagał mi wzrastać, być lepszym człowiekiem, dobrym ojcem, dobrym mężem, żebym miał chęć się rozwijać, pracować, aby niczego nam nie brakowało.

Pierwszy bohater dla chłopca

Mój bohater

Siedzę tu w oknie, ze skrzyżowanymi nogami, moje buciki są przykryte sukienką jak namiotem. Jestem jak pies, który czuje, kiedy dzieci mają wrócić ze szkoły – ale to jest o wiele ciekawsze. Wkrótce ujrzę, jak wyjdzie zza rogu o dwa domy dalej. O, proszę, już idzie! Wiem, że jest szczęśliwy – zamyślony gwiżdże ulubioną melodię „Maszerując przez Georgię”. Mój tato za chwilę zabierze mnie z okna. Z rozwianą grzywką wrócę na ziemię, chichocząc. Po obiedzie całuje moją matkę w policzek i siada w fotelu z nogą na nodze. Kołysze stopą, a ja wsiadam na poobiednią przejażdżkę. Gdy czyta gazetę, bawię się w biuro za jego fotelem drobiazgami, które przyniósł dziś dla mnie ze swojej redakcji. Na sygnał dymny z cygara zapalanego przed wyjściem skaczę do jego boku. Razem idziemy do narożnika – moja drobna rączka zamknięta w jego dłoni. spoglądam w górę i widzę ten uśmiech, błysk w jego oku, mówiący o naszym sekrecie, którego nie musieliśmy sobie wyjawiać. Zawsze go znaliśmy.
Jane Mayes


 

Pierwsza miłość dziewczynki.

 

Ale to piękne…..

Gepostet von Ilona Gocoł am Dienstag, 8. September 2015

 

Lo más lindo ? que he visto hoy día ????… ( Padre e Hija ❤️ )

Gepostet von Tere Silva am Freitag, 17. Juli 2020

 

Durante una festa a scuola, un insegnante di educazione fisica ha permesso ad una bambina disabile fisica di ballare con gli altri bambini <3

Gepostet von OggiScuola am Dienstag, 7. November 2017

 

 

Самый трогательный танец что я когда-либо видела❤️❤️

Gepostet von Lusine Stepanyan am Mittwoch, 30. Mai 2018

 

Mały aniołek, który pomaga jej niepełnosprawnemu ojcu

The Little Angel Who Helps Her Disabled Father

The Little Angel Who Helps Her Disabled Father <3

Gepostet von Coffee Break am Samstag, 12. Januar 2019

 

Nasi rodzice zasługują na miłość i opiekę..

Our Parents deserves love and care.. ❤️Like our page ❤️

Gepostet von BD Gamerz am Donnerstag, 9. Mai 2019

 

 

BŁOGOSŁAWMY NASZE DZIECI

 

Znak krzyża uczyniony na czole dziecka, żony, męża, że proste słowa błogosławieństwa, np.: „Niech Bóg cię błogosławi”, „Błogosławieństwo Boga Wszechmogącego: Ojca i Syna, i Ducha Świętego niech spocznie na tobie i pozostanie na zawsze” – niosą ze sobą życie, łaskę, nieogarnione dobro. Błogosławieństwo to duchowa ochrona naszych dzieci, to ochrona każdego, to swoista tarcza, broniąca przed złem. Dzieci, które otrzymują codziennie błogosławieństwo rodziców, np. przed wyjściem do szkoły, czują się bezpieczniej, pewniej, wiedzą, że nie są same. Błogosławmy więc!

 

 

 

UCZMY DZIECI MODLITWY

 

Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał

 

Jeśli nauczymy dzieci, że modlitwa jest sprawą świętą i nie wolno jej nigdy zaniedbywać, to sobie w życiu poradzą, nawet jeśli upadną, to będą wiedziały, jak powstać na nowo.
Zły duch wie, że modlitwa jest potężną siła, która człowieka zawsze może wyrwać z jego szatańskich łap, więc robi wszystko, aby od modlitwy człowieka odwieść, aby ten zapomniał o swoim Bogu i żył, jakby Go nie było, co niestety w wielu przypadkach się mu udaje, co widzimy wkoło nas.
My więc czuwajmy i uczmy swe dzieci modlitwy, aby wiedziały, że to ich jedyna broń przeciw światu…
Mirosław Gwiazda

 

 

 

Aniele Boży Michałek

Aniele Boży..<3 +

Michałek dzięki wstawiennictwie do Maryi przez nowennie pompejanska żyje.Chwała Bogu i Matce Bożej za uproszone łaski ! <3 Prosimy o modlitwę dziękczynną <3 Ojcze nasz…Chwała Ojcu…Zdrowaś Maryjo…Wiara moim azylem

Gepostet von Wiara moim azylem am Dienstag, 9. Januar 2018

 

 

 

 

 

 

 

cudowne

Gepostet von Edith Edyta am Dienstag, 6. Oktober 2020

 

 

 

 

 

 

 

Podziękowanie dla rodziców

Tylko posłuchajcie w jak piękny sposób dzieci potrafią wyrazić swoje podziękowanie dla rodziców w trakcie Komunii świętej. Wzruszenie ściska gardło!Dziekujemy Annie za podesłanie filmiku.

Gepostet von Polish Youth Association – Patriae Fidelis am Sonntag, 22. Juli 2018

 

Miłość małżeńska.

 

 

 

 

Rozmowa liryczna

Powiedz mi jak mnie kochasz.

Powiem.

– Więc?

– Kocham cię w słońcu.

I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie,
i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach,
i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie –
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie.
Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie.
I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach.
I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro.
Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
– A latem jak mnie kochasz?
– Jak treść lata.
– A jesienią, gdy chmurki i humorki?
– Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
– A gdy zima posrebrzy ramy okien?
– Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.
– Konstanty Ildefons Gałczyński

Ta sama historia opowiedziana ustami lekarza.

Ja pamiętam

„Zwykły poranek w zwykłej przychodni. Leciwy człowiek przyszedł do lekarza, by zdjąć szwy z palca ręki. Widać było, że się bardzo denerwuje i spieszy. Pytając, o której będzie lekarz, mężczyzna drżącym głosem oświadczył, że o 9 ma niezwykle ważną sprawę, a jest już 8.30.
Odpowiedziałem najżyczliwiej, jak umiałem, że wszyscy lekarze są zajęci i będą mogli poświęcić mu czas nie wcześniej, niż za godzinę. Sam już schodziłem z dyżuru. W oczach starego człowieka był ogromny smutek, mężczyzna bez przerwy spoglądał na zegarek i coś mnie przy nim zatrzymało. Chwila namysłu i zaprosiłem go do swojego gabinetu z zamiarem zajęcia się jego raną. Skaleczenie ładnie się wygoiło i nic nie stało na przeszkodzie, by zdjąć szwy. Wyciągając instrumenty do zabiegu, spytałem:
– Widzę, że pan się bardzo spieszy. Pewnie ma pan jeszcze wizytę u innego lekarza w naszej przychodni?
– Nie, nie mam. Chcę zdążyć na 9 do szpitala, by nakarmić chorą żonę.
Przez grzeczność spytałem, na co choruje jego żona. Mężczyzna odpowiedział, że żona ma Alzheimera. W trakcie naszej pogawędki zdążyłem zdjąć pacjentowi szwy i zakończyć zabieg. Spojrzałem na zegarek i stwierdziłem, że starszy pan może nie zdążyć do szpitala na godzinę 9.
– Czy żona będzie się denerwowała, jeśli pan nie przyjdzie punktualnie? – spytałem.
– Nie, nie będzie się denerwowała, – odparł i pokiwał głową ze smutkiem. – Moja żona nie poznaje mnie od 5 lat i nawet nie pamięta, kim byłem w jej życiu.
– Ale niezależnie od tego, pan codziennie pędzi na 9 do szpitala? Do kobiety, która już nawet pana nie zna?
Mężczyzna poklepał mnie po ramieniu i powiedział:
– Tak, niestety, moja żona nie wie, kim jestem. Ale ja pamiętam kim ona jest. To z nią byłem szczęśliwy przez całe życie.
Stałem przy oknie i patrzyłem na oddalającego się starego człowieka. Dopiero, gdy ktoś zapukał do drzwi, zorientowałem się, że łzy ciekną mi po twarzy.
– To jest właśnie ta miłość, o której marzę… – powiedziałem sam do siebie”.

 

(Syr 26, 1-4, 13) „Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę, liczba dni jego będzie podwójna. Dobra żona radować będzie męża, który osiągnie pełnię wieku w pokoju.” (…)

 

(Rdz 2, 18-24) „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna …był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (…) „A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała. Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta». Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem.

 

W życiu nie widziałem czegoś piękniejszego. Ta para to dowód na to, że prawdziwa miłość istnieje i nigdy nie umiera.

Czy potrafisz sobie wyobrazić życie z jedną osobą przez 7 dekad, po czym nagle musisz powiedzieć jej „żegnaj”? Ten mężczyzna zawsze stał u boku swojej żony. 92-letni Howard i 93-letnia Lana nie widzieli poza sobą świata. Razem kroczyli przez życie i wspierali się w dobrych i złych chwilach. Gdy nadszedł nieuchronny moment pożegnania, mąż zaśpiewał żonie piosenkę, którą wykonał dla niej kilkadziesiąt lat wcześniej – przed wyjazdem na służbę wojskową podczas II wojny światowej.

Zobaczcie poruszające video, po którego obejrzeniu po policzkach spłyną Wam łzy.

– Kochanie, byłem Twoją najlepszą miłością – żartuje Howard.

– Wiem… kocham cię – mówi zmęczona Lana. – Zawsze kochałam.

Wtedy Howard zaczął śpiewać:

– Nigdy nie dowiesz się, jak bardzo cię kocham. Nigdy nie dowiesz się, jak bardzo mi na tobie zależy. Nawet, gdybym próbował, nie byłbym w stanie ukryć mojej miłości do ciebie.

– Lubi mnie! – zażartowała Lan pocałowała się, a Lana powiedziała:

– Kocham cię.

– Jesteś moja – odrzekł Howard.

– Dziękuję ci, kochanie – dodała na pożegnanie Lana.

 

 

On ma 99 lat, ona 97. Są małżeństwem od 82 lat. Miłość trwa całe życie.

Love lasts a lifetime

?She's 99 and he's 97, and they've been married for 82 years. True #love lasts a lifetime. #ChinaStory

Gepostet von China Daily am Montag, 18. Februar 2019

 

Błogosławieństwa starego człowieka:

Błogosławieni ludzie, którzy rozumieją,
że moje nogi teraz wolniej chodzą
i moje ręce drżą.

Błogosławieni niech będą, którzy o tym myślą,
że moje uszy już niedobrze słyszą i że nie wszystko zaraz rozumiem.

Błogosławieni niech będą, którzy wiedzą,
że moje oczy już źle widzą.

Błogosławieni niech będą, którzy mi nie wymyślają,
gdy coś mi z rąk wypadnie,
i którzy mi pomagają odnaleźć swoje rzeczy.

Błogosławieni niech będą, którzy się do mnie uśmiechają
i ze mną w pogawędkę się wdają.

Błogosławieni niech będą, którzy zauważają moje dolegliwości
i próbują moje cierpienia pomniejszyć.

Błogosławieni niech będą, którzy pozwalają mi odczuć,
że jestem kochana, i którzy się czule
ze mną obchodzą.

Błogosławieni, którzy przy mnie zostają,
gdy idę już drogą do wieczności.

Błogosławieni wszyscy, którzy są dla mnie dobrzy.
Oni pomagają mi myśleć o dobrym Bogu.
A ja ich na pewno nie zapomnę,
gdy będę kiedyś u Niego!

Niby nic takiego,
Bukiet polnych kwiatów.
Stokrotki, źdźbła traw, złociste kłosy.
A jednak w nich kryje się miłość.

Pamiętam każde spojrzenie.
Pamiętam czułe słowa i westchnienia.
Zrywam kolejny kwiat.
Niech fruwają motyle marzeń.
/Teresa Caban/

Nadejdzie czas, kiedy pieniądze są bezwartościowe, sukces jest bezwartościowy, pozycje są bezwartościowe, a miłość zawsze będzie cenna
Dokonaj wyboru na taki dzień

 

Świętowali 50-lecie małżeństwa.

Byli szczęśliwi, otoczeni dziećmi i wnukami. Ktoś zadał mężowi pytanie, jaka jest recepta na tak trwałe małżeństwo.

Starszy pan przymknął na chwilę powieki, a następnie, jakby wyławiając z pamięci dalekie wspomnienia, zaczął opowiadać:
– Łucja, moja żona, była jedyną dziewczyną, z którą kiedykolwiek się umówiłem.
Dorastałem w sierocińcu i od początku ciężko pracowałem, aby mieć choć to niewiele, co posiadałem.
Nie miałem nigdy czasu, aby umawiać się z dziewczynami, dopóki Łucja mnie nie zdobyła. Zanim jeszcze zdałem sobie sprawę z tego, co się dzieje, poprosiłem ją, aby została moją żoną.
Oboje byliśmy tacy młodzi.
W dniu ślubu, po ceremonii kościelnej, ojciec Łucji wziął mnie na bok i włożył mi do ręki pakuneczek. Powiedział:
„Dzięki temu prezentowi twoje małżeństwo będzie szczęśliwe i nic więcej nie będzie do tego potrzebne.”
Byłem podekscytowany i szarpałem się z papierem i tasiemką, nim udało mi się rozerwać paczuszkę.
W pudełeczku znajdował się duży, złoty zegarek.
Wyjąłem go ostrożnie.
Gdy go oglądałem z bliska, zauważyłem tekst, wygrawerowany na tarczy.
Była to bardzo mądra wskazówka i widziałem ją, ilekroć sprawdzałem która godzina.
Starszy pan uśmiechnął się i pokazał swój stary zegarek.
Znajdowały się tam na tarczy zamazane już nieco, ale dające się przeczytać słowa.
Te słowa skrywały w sobie tajemnicę szczęśliwego małżeństwa.
Brzmiały następująco:

„Powiedz coś miłego Łucji.”

Jak przeżyć razem 70 lat?

Ta para jest ze sobą ponad 70 lat! Jaka jest recepta na udane małżeństwo? Posłuchajcie rozmowy z Evie i Johnem :)Autorem nagrania jest Danni M. 🙂 www.instagram.com/danni_munro www.youtube.com/BeerTastingChampion

Gepostet von Toteraz am Donnerstag, 10. Januar 2019

 

Gdy „naprawiasz” małżeństwo, rób to powoli i dokładnie. Nigdy nie ponaglaj i nigdy nie wymagaj. Nigdy nie wypominaj błędów z przeszłości, nawet gdy jesteś pewien że masz racje. Cierpliwość to połowa sukcesu do odnowy małżeństwa. Módl się a resztę zrobi za Ciebie Bóg. To On jest stwórcą sakramentu małżeństwa, to On was połączył i nigdy was nie zostawi „samych sobie”. Zacznij współpracować z Bogiem i przestań liczyć tylko na siebie. Rozejrzyj się – ci co liczyli tylko na siebie – już dawno się rozwiedli.

 

 

„Kiedyś mi dałeś w zaręczyny psa, coś wyrzeźbił z plasteliny. On był symbolem twej wierności, uczucia twego, twej miłości…”
Oto niezwykle wzruszający wiersz napisany przez panią Krysię. Pani Krysia Łagowska ma 93 lata, jest niewidoma, słabo słyszy.

 

 

„Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam! 

 

„Ślubna obrączka: i pięknie, i ciężko ja nosić… Ślubna obrączka. Znak miłości i wierności. Ale miłość i wierność mogą znaleźć się w środku burzy. Mogą nadejść dni, kiedy nie można już dłużej, kiedy nie można już więcej…Przez jakąś szczelinę wdziera się noc do serca i do domu. Jest wtedy tylko jedno wyjście: jedna, jedyna metoda otwarcia się na światło: przebaczenie!”
 Phil Bosmans

Piękne podziękowanie dla rodziców podczas mszy świętej

Córka przyszła pewnego razu do ojca zapytać o sekret udanego małżeństwa. Okazało się, że tkwi on we wnętrzu czarnego pudełka

Czarne pudełko

Córka przyszła pewnego razu do ojca zapytać o sekret udanego małżeństwa. Okazało się, że tkwi on we wnętrzu czarnego pudełka

Gepostet von Niezwykłe am Donnerstag, 10. August 2017

 

Modlitwa przed posiłkiem…
Bądź pochwalony, Panie Boże nasz,
pobłogosław te dary,
które z Twojej dobroci spożywać mamy,
przez Chrystusa Pana naszego…Amen.

Bez Boga i modlitwy małżeństwa się rozpadają!

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *