Moje świadectwa – Józef Wolan

Moje świadectwa – Józef Wolan

Któż ja jestem Boże

Któż ja jestem Boże, wobec Twojej chwały,
którą sławią Anioły i wiatry co wiały
i słońce na niebie i ptaki na drzewach
i deszcz co z nieba leci po wielkich ulewach.

Któż ja jestem Panie, wobec Twej miłości
Twego ciepła, czułości i wyrozumiałości,
Miłosierdzia wobec mnie, grzesznego,
upadającego i nieposłusznego.

Któż ja jestem Panie, wobec Twego blasku,
płochym światłem na ścianie o brzasku,
kroplą deszczu, czy pyłkiem na wietrze
co w pamięci się za chwilę zatrze?

Józef Wolan

 

 

Moje świadectwo cudownego uzdrowienia za wstawiennictwem świętego Jana Pawła II.

Mam 63 lata, jestem emerytem z Rzeszowa. Było to tuż po śmierci ukochanego Papieża Polaka świętego Jana Pawła II, prawdopodobnie gdzieś w maju lub czerwcu 2005 roku. Otóż, rozbolał mnie ząb trzonowy i dentysta uznał, że należy go wyrwać. Ponieważ w miejscu usunięcia zęba byłby to już drugi ubytek, dentysta zaproponował wyrwanie drugiego zęba trzonowego po drugiej stronie szczęki i założenie tzw. mostka z trzema zębami (taka mini proteza). Po usunięciu tych zębów dostałem silny stan zapalny zębodołów, miałem gorączkę, a głowa bolała mnie tak mocno, że nie mogłem wytrzymać. Stan ten utrzymywał się przez ok. 2 tygodnie i nie ustępował pomimo zażywania dwóch różnych antybiotyków zapisanych przez stomatologa (jak się skończył jeden, to lekarz zapisał mi inny – silniejszy). Byłem już wyczerpany fizycznie i psychicznie tym stanem zdrowia.

Wówczas to poprosiłem w modlitwie o pomoc śp. Jana Pawła II, który już za życia był uznawany za patrona osób chorych i cierpiących, bo sam wiele przecierpiał. W modlitwie wieczornej prosiłem Go, aby ulżył mi w cierpieniach, bo lekarstwa nie były skuteczne, a ja już nie mogłem wytrzymać bólu rozsadzającego mi czaszkę. I wtedy w nocy przyszedł do mnie święty Jan Paweł II i pocałował mnie w policzek w miejscu po wyrwaniu zębów, gdzie ból był szczególnie silny. Jan Paweł II był taki, jak wyglądał przed śmiercią, trochę taki pucułowaty staruszek, uśmiechnięty i serdeczny, od którego biła bezkresna miłość do człowieka.

Pomimo upływu lat, do dzisiaj pamiętam tę chwilę, bo od tego pocałunku poczułem przez sen ogromne ciepło i spokój wewnętrzny, a rano gdy się obudziłem nic mnie nie bolało,  stan zapalny ustąpił. Tak byłem tym faktem podekscytowany, że rano przy śniadaniu opowiedziałem o tym śnie mojej żonie i dzieciom, a w późniejszym czasie wielu jeszcze innym osobom (także dentyście), gdyż było to dla mnie ewidentnym cudownym oddziaływaniem świętego Jana Pawła II w imię Jezusa  Chrystusa w celu ulżenia mi w chorobie, za co Mu jestem do dzisiaj bardzo wdzięczny. Chwała Panu Bogu, bo jest Wielki, Dobry i Miłosierny i chwała Świętemu Janowi Pawłowi II.

 

Moje świadectwo cudownego uzdrowienia w dzieciństwie.

            Miałem ok. 5 lat (czyli było to 58 lat wstecz), mieszkałem z rodzicami na wsi pod Rzeszowem. Prawdopodobnie na skutek tego, że spałem na mokrych snopkach podczas żniw, dostałem silnego, ropnego zapalenia płuc. Pamiętam, jak przez mgłę, jak jechałem
z rodzicami pogotowiem ratunkowym do szpitala. Natomiast z opowiadania mojej śtp. Mamy (która odeszła do Pana w 2017 w dniu św. Józefa , patrona Dobrej Śmierci) wiem, że stan ten był zagrażający mojemu życiu. Lekarze powiedzieli rodzicom żeby się ze mną pożegnali, bo małe szanse, abym dożył do rana.

Tata został ze mną w szpitalu, natomiast mama poszła do kościoła Bernardynów Matki Bożej Rzeszowskiej, gdzie dała na mszę świętą za mnie oraz oddała mnie w ręce Najświętszej Mateńki, modliła się też o wstawiennictwo św. Tadeusza Judy od spraw beznadziejnych, po czym pojechała do domu. Na drugi dzień przed szpitalem tata witał mamę uśmiechnięty,
a mama myślała, że zwariował, bo ja pewnie umarłem. Jakież było miłe zaskoczenie dla mamy, jak tata jej powiedział, że stan zapalny ustąpił, wysoka temperatura, którą miałem (ok. 42 st.C) spadła, a ja wyzdrowiałem w sposób, który lekarze uznali, za cudowny.

            Wierzę, że modlitwy mojej Mamy o moje wyzdrowienie, zostały wysłuchane przez Matkę Bożą i św. Tadeusza Judę, po czym przez Pana Jezusa, który przecież powiedział: „proście, a będzie wam dane…” Dziękuję Bogu oraz Matce Najświętszej i św. Tadeuszowi Judzie za moje uzdrowienie.

 

Moje uzdrowienie z raka prostaty

Mam 63 lata, jestem emerytem z Rzeszowa. Na wiosnę 2017r. (przełom maja-czerwca) zrobiłem sobie badanie krwi na PSA prostaty, bo nie robiłem już tych badań ze
2 lata. W zasadzie na te badania wysłała mnie żona, abym sobie zrobił kompleksowe badanie krwi. Norma PSA zależy od wieku, ale przyjmuje się, że stężenie swoistego antygenu prostaty nie powinno przekraczać 4 nanogramów na mililitr krwi. No i okazało się, że PSA u mnie wyniosło 5,3 tej jednostki. Lekarz urolog proponował mi zrobić sobie biopsję prostaty, bo ww. wynik mógł świadczyć, że mam raka. Wykonana w sierpniu biopsja niestety to potwierdziła, przy czym z biopsji wynikało, że zaledwie w 1 próbce na 12 wykazano 5% zajęcia przez raka. W jednej chwili oblał mnie zimny pot i myślałem, że zemdleję. Lekarz mnie uspokajał, że to początek choroby, że rak ten powoli się rozwija, itp., nie mniej proponował operację. Po rozeznaniu dobrego urologa- chirurga, udałem się na prywatną wizytę, po czym ustalona została data operacji na dzień 7 listopada 2017r.

Dodam, że od czasu podejrzenia raka, tj. gdzieś od czerwca do chwili obecnej, prawie codziennie modliłem się z żoną odmawiając Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz różaniec, kilka razy byliśmy także na godzinnej piątkowej adoracji Najświętszego Sakramentu, modliłem się także do Matki Bożej. W modlitwach prosiliśmy Boga o moje uzdrowienie, a ja oddawałem się Jezusowi, Jego Woli Bożej. Miałem w podświadomości Jego słowa: „proście, a będzie wam dane, pukajcie, a otworzą wam…” Zaufałem Jezusowi i miałem nadzieję na wyzdrowienie.

Teraz widzę, że Pan Jezus wysłuchał mojej prośby, bo jeszcze przed operacją, przyśniła mi się moja śtp. Mama, która mi powiedziała, że „będzie dobrze”, dając do zrozumienia, abym się nie przejmował. Wierzę, że był to sen proroczy z natchnienia Jezusa.

 W dniu 7.11.2017r. byłem poddany operacji wycięcia prostaty z tzw. marginesem (naddatkiem) w Szpitalu Profamilia w Rzeszowie. Po ok. 3 tygodniach przyszedł wynik badań immunologicznych (pooperacyjnych) z których wynikało, że rak był bardziej zawansowany, jak wcześniej diagnozowano, bowiem lewy płat prostaty był zajęty w 1/3, zaś prawy był zaatakowany w kilku punktach. Co więcej, była to bardzo agresywna forma raka, bo był to 3 stopień agresywności na 4 stopnie klasyfikacji.

Jednak nie było nacieków na torebkę prostaty (komórki rakowe były wewnątrz), ani na nerwy, ani na węzły chłonne. Ponadto badania krwi po operacji (3 tygodnie i 1,5 m-ca po) wykazały, że PSA jest 0,008, czyli bliska zero. Z uwagi jednak na wysoką agresywność raka, lekarz operujący skierował mnie do onkolożki, a ta do radioterapeuty. Radioterapeuta
z kolei skierował mnie na scyntygrafię kości – prześwietlenie kości pod kątem ewentualnych przerzutów raka.

            W dniu 9.04.2018r. będąc u lekarza radioterapeuty, ten mi powiedział, że ja nie mam co do niego chodzić, bo wszystko jest OK., nie ma przerzutów, nie mam raka.

O mój Jezu, klękam przed Twą Boskością i dziękuję Ci za uratowanie mojego życia. Zaufałem Ci Panie, a Ty mnie uzdrowiłeś z raka. Ty jesteś moim Bogiem i Panem. Bądź uwielbiony, bądź wywyższony, teraz i na wieki wieków. Amen.

Wierzę, że zostałem cudownie uzdrowiony, bo miałem raka o 3 stopniu złośliwości w skali do 4. Chwała Panu Najwyższemu, bo Dobry jest i Miłosierny.

 

Ojciec Święty Jan Paweł II podczas odwiedzin w Krakowie ówczesnej parafii Księży Saletynów przy ul. Wiślnej. Wita Go ówczesny proboszcz i przełożony zakonu Saletynów Krakowie mój brat ks.ms. Kazimierz Wolan. Ojciec Święty przed tą wizytą potknął się i rozbił czoło (był już chory na Parkinsona), co widać na zdjęciu. Zdjęcie wyjątkowo cenne w bibliotece rodzinnej.

 

Moje Świadectwo Dotyku Pana Boga

dotyczy mojego osobistego przeżycia, jakiego nigdy wcześniej nie doznałem aż w taki sposób. Otóż, dwa tygodnie temu utraciłem nagle słuch w lewym uchu całkowicie. Było to straszne i bolesne, bo głowa po tej stronie bardzo bolała a w uchu chodził cały czas wentylator coraz głośniej i głośniej a do tego różne trzaski. W rezultacie po tygodniu znalazłem się w szpitalu, gdzie aplikowali mi antybiotyk i jakieś sterydy. Pomimo tego od ub. środy do soboty nadal nic nie słyszałem. Chodziłem codziennie do kapliczki przyszpitalnej na modlitwy, m.in. różaniec, koronkę, mszę świętą, prosząc Boga o uzdrowienie, także za wstawiennictwem Matki Bożej i św. Faustyny, której relikwie tam były.

I w sobotę 8 września podczas mszy świętej w Godzinę Miłosierdzia Bożego a jednocześnie w Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny po raz pierwszy w życiu usłyszałem głos naszego Pana Jezusa, który podczas Komunii Świętej polecił mi, abym poprosił o swoje zdrowie. Kiedy to zrobiłem, stał się cud i odzyskałem słuch tak nagle, jak go wcześniej straciłem. Bogu niech będą dzięki, Jemu chwała i cześć na wieki. Amen.


Nieraz w życiu przekonałem się, że jak otworzymy się na Boga i całym sobą oddamy się Jemu, to On do nas przyjdzie i wysłucha nas. Tego cichego i ciepłego głosu Jezusa, który polecił mi : „ proś o swoje zdrowie” i tego zdarzenia, nie zapomnę do końca mych dni. Bowiem, bo gdy Go o to poprosiłem słowami: Jezu, jeżeli jest to Twoją Wolą, proszę, uzdrów mnie, w tym momencie słuch w lewym uchu mi wrócił, tak, jakby Ktoś włączył światło, a ja doznałem takiego wzruszenia, że to jest trudne do opisania, że Pan Bóg przyszedł do mnie i mnie wysłuchał. Od tego czasu słuch mam już prawie idealny, są jeszcze małe szumy i zakłócenia, ale myślę, że z pomocą Bożą z tego wyjdę. Chwała Panu Jezusowi za moje uzdrowienie. Jemu chwała i cześć na wieki. Niech będzie uwielbiony Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Niech będzie uwielbiona Najświętsza Maryja, bo to się stało w Dniu Jej Urodzin i myślę, że za Jej przyczyną Bóg mnie uzdrowił. Dziękuję też Św. Faustynie, bo przed Jej relikwiami też się modliłem. Jezu, niech Twoja chwała będzie czczona przez wszystkich ludzi. Amen”.

Jezus, prawdziwy nasz Bóg, nasz Ojciec i Przyjaciel, żyje i chce nam pomagać, bo nas kocha, tylko trzeba Go o to poprosić, zgodnie z tym co nam mówił: „proście, a będzie wam dane, pukajcie, a otworzą nam”. Za miłość Pana naszego Jezusa Chrystusa, który pomimo naszych grzechów, oddał za nas życie, abyśmy kiedyś żyli z Nim w Wieczności, pewnie nigdy się nie zrewanżujemy, ale starajmy się, abyśmy nie byli niewdzięcznikami, bo On też pragnie naszej miłości. Kocham Cię Jezu i dziękuję Ci za wszystkie łaski, jakie od Ciebie otrzymałem. Niech Twoje Miłosierdzie i Miłość wychwalają wszystkie narody. Amen.

Czymże ja jestem przed Twym obliczem Panie; prochem i niczem
Józef Wolan

…………………………………………………………………………

Józef Wolan 13 lutego o 16:05 ·
Miłosierdzie Boże jest wielkie i niezgłębione, przekonałem się o tym po raz kolejny. Kochani, nie mam raka trzustki, a guz, który był operowany okazał się być tłuszczakiem. Jednak operacja na którą się zdecydowałem była ratująca moje życie. Z badań histopatologicznych okazało się, że miałem wylew krwi wewnętrzny w trzustce (były krwiaki wewnątrz) i była pęknięta od strony śledziony (na szer. 2,5 cm) oraz była stłuszczona. Bogu Wszechmogącemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, dziękuję za uratowanie mi życia. Teraz widzę, jak cały czas Pan Bóg nade mną czuwał i tak pokierował moim losem, aby wszystko zakończyło się dobrze: szybka decyzja mojej pani onkolog, która po sygnałach, że pobolewa mnie trzustka, skierowała mnie na TK a potem MR, „przypadkowe” spotkanie ze znajomym, który miał operowana trzustkę a który skierował mnie do prof. Marka Durlika w Szpitalu MSWiA w Warszawie za operację. Znamienne dla mnie było także to, że na moje prośby, aby Pan Bóg był ze mną podczas operacji, na niecałą godzinę przed planowaną operacją przyszedł do mnie Pan Jezus w Komunii Świętej, mówiąc do mojej duszy: „Oto Jestem”, prosiłeś Mnie, to Przyszedłem. Ksiądz Kapelan, który udzielił mi Komunii Świętej, po słowach; „oto Ciało Chrystusa” uśmiechnął się przy tym. Radość moja nie miała granic i byłem już spokojny o przebieg operacji. Jezu, ufam Tobie. Jezu kocham Cię. Jezu, uwielbiam Cię. Kochani, proście Jezusa w Waszych potrzebach, bo on pragnie naszego szczęścia i chce nam pomagać, jeżeli Go o to prosimy. „Proście, a będzie Wam dane, pukajcie a otworzą Wam…” mówił Jezus.

 

Kochani, odwiedził mnie wczoraj Ksiądz, który przyjechał z daleka i podzielił się ze mną i z żoną taką oto historią:
Otóż, pewna zakonnica z kilkuletnim stażem w Zakonie przechodziła kryzys wiary i chciała wystąpić z Zakonu. Pochodziła ona z domu, gdzie ojciec był funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa i był ateistą, zaś matka podporządkowała się mu i też nie chodziła do Kościoła. W tej sytuacji była ochrzczona w tajemnicy przez babcię, która była jej matka chrzestną,
W szkole podstawowej czuła się pokrzywdzona, gdyż ojciec zakazał jej chodzić na religię.
W związku z tym, ponownie z inicjatywy babci została jej indywidualnie, w tajemnicy przed ojcem, udzielona Pierwsza Komunia Święta. Kończąc Liceum Ogólnokształcące ujawniła się u niej silna miłość do Pana Boga i Matki Najświętszej i postanowiła wbrew woli rodziców iść do Zakonu. Przez kilka lat służyła Bogu całym sercem, ale z uwagi na to, że nie miała silnych fundamentów wiary świętej w pewnym czasie ujawnił się u niej kryzys wiary i postanowiła opuścić klasztor zakonny.
I tutaj Kochani, zdarzyło się coś niesamowitego. Otóż dokładnie w tym dniu w którym ona postanowiła opuścić Zakon, zadzwonił do niej ojciec, który zwrócił się do niej ze słowami: „Córko, czy Ty mogłabyś przygotować mnie do Chrztu Świętego”. Było to dla tej zakonnicy wyraźnym znakiem od Boga, że powinna zostać w Zakonie i tak się stało. Przygotowała ojca do Chrztu Świętego a potem do Pierwszej Komunii Świętej, a ona pozostała w Zakonie.
Patrzcie Kochani, jak działa Pan Bóg w naszym życiu, kiedy po ludzku wydaje się nam coś trudnego do rozwiązania, Pan Bóg nasz Ojciec i Zbawiciel, pomoże nam w rozwiązaniu tego problemu. Historia ta napełniła nas także nadzieją na rozwiązanie trudnego problemu.

Niech będzie uwielbiony Bóg Wszechmogący, Ojciec, Syn i Duch Święty oraz Maryja matka Pana naszego Jezusa Chrystusa, teraz i na wieki wieków . Amen.

Cudowne uzdrowienie choroby serca.

Otwórzcie drzwi JEZUSOWI

Kochani, po raz kolejny Pan Jezus mnie uzdrowił, za co oddaję Mu chwałę i dziękczynienie.
Otóż, przez ostatni miesiąc, może dłużej, pojawiał mi się ból kłujący w górnej lewej części mostka. I w czwartek w dniu 1 lutego br. podczas drogi na wieczorną mszę świętą, kiedy też miałem ten ból, poprosiłem Pana Jezusa o uzdrowienie mojego serca i tego bólu słowami „Modlitwy o cud”.Trzymałem przy tym lewą rękę na sercu. Kiedy dotarłem do słów „… Jezu, uzdrów mnie, odmień mnie, wzmocnij na ciele, duszy i umyśle…” nagle poczułem ogromne ciepło po lewej stronie klatki piersiowej, które biegło od góry w dół. Trwało to ze 2 minuty, odczuwałem przy tym najpierw niepokój, bo myślałem, że mam zawał serca, ale z czasem odczułem spokój duszy i ogromną miłość oraz wzruszenie, która mnie ogarnęły.
Do dnia 20 lutego 2024r. nie odczuwam żadnego kłucia w piersiach, co przypisuję opisanemu cudownemu uzdrowieniu.

Niech będzie uwielbione Najświętsze Serce Jezusa
Niech będzie uwielbiona Miłość i Miłosierdzie Jezusa 
Niech będzie uwielbiony Jezus Chrystus w Trójcy Świętej teraz i na wieki wieków. Amen
Kocham Cię Jezu i dziękuję Ci za wszystkie Łaski, którymi mnie obdarzyłeś 

Kochani otwórzcie drzwi Waszego serca Jezusowi, bo On czeka na Wasze prośby o uzdrowienie
Niech Jezus Chrystus w Trójcy Świętej nasz Bóg i Zbawiciel Was błogosławi i obdarzy Was wszelkimi Łaskami.

4 thoughts on “Moje świadectwa – Józef Wolan

  1. Chwała Panu Najwyższemu… Masz Józefie za co dziękować. Niech Pan i Mateńka mają Cię w swej opiece…

    1. Bóg zapłać Tereso. Niech i Ciebie Pan Bóg błogosławi a Maryja ma w swojej opiece.
      Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica.

  2. Panie Jezu, czuwaj nad moim Kolegą Józefem, każdego dnia i obdarzaj zdrowiem duszy i ciała, którego tak bardzo teraz potrzebuję. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *