św. Maksymilian Maria Kolbe.

św. Maksymilian Maria Kolbe.

Napoleon powiedział: by wygrać wojnę, potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy. By zdobyć niebo, świętość potrzeba też trzech rzeczy – modlitwy, modlitwy, modlitwy. Od jakości modlitwy zależy wszystko.

Św. Maksymilian patron spraw i czasów trudnych, a nawet zdawałoby się beznadziejnych.

Święty Maksymilian Maria Kolbe: Kapłan i męczennik.

(1894-1941)

 

Maksymilian Maria Kolbe to święty, którego wspomnienie co najmniej dwukrotnie wpisało się w moje życie. Po pierwsze, to data mojego ślubu a po drugie data chrztu mojego najmłodszego syna. Na dodatek Róża Różańcowa rodziców za dzieci, do której należę, nosi jego imię. Uznałam go za duchowego opiekuna mojej rodziny.

.Rajmund Kolbe urodził się 08 stycznia 1894 r. w Zduńskiej Woli

Już w dzieciństwie ojcu Kolbe miała ukazywać się Matka Boża. W miejscu, które służyło za domowy ołtarzyk, między dwoma szafami jednopokojowego mieszkania, stała prosta kapliczka z figurą Maryi. Tam mały Maksymilian często wchodził „na rozmowę” z Matką Bożą. Długo się modlił w skupieniu. Potem wstawał odmieniony. Nieraz ocierał łzy…
Na początku matka nie zwracała jeszcze na to uwagi, ale pewnego razu, gdy ujrzała wychodzącego z „kapliczki” wzruszonego chłopca, zaniepokoiła się zachowaniem syna i poprosiła, żeby jej wyjawił, co się stało. Maksymilian nie chciał, ale pod wpływem nalegań powiedział, że bardzo kocha Matkę Najświętszą i że Ona również jego kocha, i mu nawet powiedziała, że… Chłopiec nie dokończył.
Tymczasem matka dalej nalegała. Więc chłopiec kontynuował, że raz, gdy był w kościele i prosił Ją, by mu wyjawiła, co z nim będzie w przyszłości, ukazała mu się w takiej postaci, w jakiej przedstawiona była na obrazie i pokazała mu dwie korony. A potem powiedziała, że biała korona to korona czystości, a czerwona – męczeństwa. Potem jeszcze spytała go, którą koronę chce wybrać, a on odpowiedział, że obie.

Przez całe życie, gdy Maksymilian realizował – za pośrednictwem prasy, a później również radia – kolejne etapy pozyskiwania coraz większej liczby dusz dla dzieła Bożego, zawsze towarzyszyły mu rozważania o czerwonej koronie. Zastanawiał się, kiedy i w jakich okolicznościach przyjdzie mu ją przyjąć. Ale ta myśl nie przesłaniała pracy, którą miał do wykonania jako członek, a przede wszystkim założyciel Milicji Niepokalanej.

Jako młody chłopak wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych. Tu otrzymał imię Maksymilian. Studia filozoficzne i teologiczne odbył w Rzymie i tam też w roku 1918 przyjął święcenia kapłańskie.

Maksymilian Kolbe – zakonnik, który oddał życie za nieznajomego

 

28 maja 1941 trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie otrzymał numer 16670 – Święty Maksymilian Maria Kolbe…

PAMIĘTAJMY!
„Ich will sterben für ihn” – wskazując ręką na stojącego obok Gajowniczka – „Ja chcę umrzeć za niego”
„Wer bist du?” – zapytali SS-mani „Kto ty jesteś?”
O. Maksymilian odpowiedział:
„Ich bin ein polnischer katolischer Priester” – „Jestem polskim księdzem katolickim” – Michał Micherdziński, świadek, współwięzień
„Ja nie mogłem nic powiedzieć ani podziękować, tylko się obydwaj patrzyliśmy na siebie i tak on odszedł…” – Franciszek Gajowniczek
W wigilię Wniebowzięcia swojej i naszej Królowej NMP, 14 sierpnia 1941 roku, oddał ducha NUMER 16670
Ojciec Maksymilian Maria Kolbe (Rajmund Kolbe) umierał w komorze śmierci niemieckiego KL Auschwitz przez 386 godzin, oddychając jednym płucem. Zabił go dopiero drugi zastrzyk fenolu (kwas karbolowy) wstrzyknięty przez niemieckiego kryminalistę Hansa Bocka, na rozkaz przełożonych. Pierwszy nie zadziałał…
Do celi śmierci trafił na ochotnika, ratując życie współwięźnia sierżanta WP Franciszka Gajowniczka. Na kilkaset niemieckich obozów koncentracyjnych i miliony więźniów – jeden przypadek w czasie II wojny światowej. Ojciec Maksymilan, franciszkanin został wyniesiony na ołtarze jako pierwszy polski męczennik II-ej wojny światowej.

„Nie zmogą nas te cierpienia, tylko przetopią i zahartują” –
O. Maksymilian

17 października 1971r. papież Paweł VI dokonał beatyfikacji Maksymiliana Marii Kolbe, a 10 października 1982r. Jan Paweł II dokonał jego kanonizacji.

Maryja! To jest CUD!
Tak skwitowała urzędniczka SANEPID-u kiedy przyszły do nas wyniki testów na koronowirusa franciszkanów z Niepokalanowa. 107 testów i wszystkie ujemne. ?
To nie możliwe, aby w tak dużej społeczności nikt nie miał pozytywnego wyniku.

Wszystko zaczęło się w piątek, 26 czerwca 2020 r. Wieczorem karetka pogotowia zabrała jednego z braci do szpitala.
Brat ten wrócił do klasztoru z urlopu 22 czerwca. Czuł się nie najlepiej dlatego pojechał do lekarza.
Dostał antybiotyki i wrócił do klasztoru.

W klasztorze w ciągu tych kilku dni miał kontakt bezpośredni z około 30 braćmi.
Według pracownika SANEPID-u kontakt bezpośredni, to taki, w którym dana osoba przebywała z zarażonym minimum 15 minut, w odległości mniej niż 2 metry.
Brat jest między innymi fryzjerem, ostrzygł w tym czasie kilku braci. Ponadto całą wspólnotą spotykamy się na posiłkach w refektarzu i kilka razy dziennie w kaplicy na modlitwie.
Nieświadomi zagrożenia nikt nie unikał z nim kontaktu. W ciągu tych pięciu dni pobytu w klasztorze po urlopie brat ten był w wielu miejscach wspólnego przebywania.

Chory po wykryciu korona wirusa został przewieziony do szpitala jednoimiennego w Warszawie i przebywa tam do dnia dzisiejszego. Jest podłączony do respiratora. Jego płuca oddychają w 60 %. Jest utrzymywany w śpiączce farmakologicznej.
Do szpitala zakaźnego trafił jego rodzony brat i bratowa oraz 90-letnia mama, która jest na OIOMI-e. Stan naszego współbrata jest nadal poważny, ale stabilny.

Kiedy w sobotę 27 czerwca dotarła do klasztoru informacja o koronawirusie naszego współbrata, strach padł na wszystkich. Zrozumieliśmy, że to nie żarty. Zostaliśmy natychmiast objęci przez SANEPID kwarantanną do 10 lipca. Została zamknięta bazylika dla udziału wiernych oraz wszystkie miejsca pracy, w których pracują osoby z zewnątrz. Wprowadziliśmy zalecenia SANEPIDU co do ograniczenia spotkań między sobą. Z twarzy zniknął uśmiech, usta zakryły maseczki. Przeszliśmy w internetowy reżym nabożeństw.

Od współbraci z innych klasztorów, parafian, sympatyków naszego sanktuarium, naszych rodzin i znajomych otrzymaliśmy wiele wsparcia duchowego i materialnego, za co z serca wszystkim dziękujemy. Wielu zapewniało nas o modlitwie.

Czekaliśmy z niecierpliwością na piątek, 3 lipca. W tym dniu zrobiono nam wymazy.
Teraz pozostało tylko czekać na sobotę, jak na wyrok.

Dzięki Bogu z piątku na sobotę było comiesięczne czuwanie modlitewne przed pierwszą sobotą. Tym razem byli tylko zakonnicy. Odmówiliśmy trzy części różańca przed wystawionym Najświętszym Sakramentem.
Na zakończenie była Msza św. Razem z nami przez internat modliło się kilkaset osób.

Przyszła pierwsza sobota, 4 lipca, a z nią comiesięczne spotkanie „Oddaj się Maryi”: konferencja, świadectwa, Msza św. z zawierzeniem wszelkich spraw Matce Bożej oraz nabożeństwo wynagradzające Niepokalanemu Sercu Maryi. Wszystko jak co miesiąc ale bez udziału wiernych. Można nas było oglądać przez YouTube na kanale NIEPOKALANÓW oraz słuchać transmisji przez Radio Niepokalanów.
Pomimo pustki w bazylice czuło się obecność ludzi, że są tu z nami, że tak jak my zawierzają się Niepokalanej. To św. Maksymilian nauczył nas, aby ze wszystkim przychodzić do Niej.

Była to najspokojniejsza pierwsza sobota od 4 lat. Nikt nie prosił o poświęcenie dewocjonaliów, chwilę rozmowy, spowiedź. Tak cicho jak nigdy. Spokojnie można było zjeść posiłek, odpocząć i dalej czekać na „wyrok”.
Chyba już każdy w klasztorze brał pod uwagę różne scenariusze.
Po południu okazało się, że wyniki będą dopiero w niedzielę.

Wieczorem, w trakcie codziennego różańca odmawianego w kaplicy św. Maksymiliana w intencji zakończenia epidemii, rozdzwoniły się dzwony na bazylice. Cóż to może być, czy nie daj Boże coś niedobrego się stało z naszym chorym bratem, ale w klasztorze nie ma takiego zwyczaju, a może Ojciec Święty zachorował?
Pytań było wiele.
Na Apel Maryjny wchodzi do kaplicy św. Maksymiliana gwardian klasztoru i ogłasza przez mikrofon: wyniki na koronowirusa wszystkich braci są ujemne. Według urzędniczki SANEPID-u: To jest CUD !!!
Przez cały okres epidemii nie zdarzyło się nigdzie w Polsce, a być może i na świecie, aby nikt, z tak dużej grupy mającej kontakt z osobą zarażoną, nie został zarażony.
Zanim gwardian ogłosił wyniki wraz z pracownikiem SANEPID-u kilka razy sprawdzał listy. 100 % zdrowych.

Chwała Bogu!

Niepokalana po raz kolejny pokazała, że troszczy się o swój Niepokalanów. Odbieramy tę łaskę jako znak, że Matce Najświętszej podoba się to, co od kilku lat robimy: pierwsze soboty z zawierzeniem, wspólny Różaniec, nabożeństwa pokutne i Msze święte za grzechy aborcji, pielgrzymki pokutne, czuwania nocne, Wielkie Zawierzenie Niepokalanemu Sercu Maryi, które już za miesiąc odbędzie się po raz Czwarty, Sztafeta Różańcowa i wiele innych.

Niech ta Boża interwencja będzie iskrą, która zapali nasz naród nową miłością do Boga i ludzi i wleje w nasze serca wiarę, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
Tak jak 100 lat temu Maryja przyszła z pomocą naszym przodkom, ukazując się bolszewikom i przepędzając ich spod Warszawy, tak niech w naszych czasach przyjdzie nam z pomocą i zwycięży naszych wrogów.

Dziękujemy Wam, że z nami byliście. Polecamy każdego z Was Maryi i życzymy abyście doznali, jak dobra i czuła jest nasza MATKA.

Franciszkanie z Niepokalanowa

? Świadectwo napisał o. Mirosław Kopczewski OFMConv – wikariusz klasztoru Niepokalanów
Można go odsłuchać na żywo na stronie Radio Niepokalanów https://radioniepokalanow.pl/niepokalanow-bez-wirusa/

Ogłoszenie o. Grzegorza Szymanika – gwardiana Niepokalanowa o wynikach badań
wysłuchasz tutaj  https://youtu.be/FrxUvr9HoaA

Zawierz się Maryi, nasza Mama nigdy Ciebie nie zawiedzie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *