Moralne dylematy związane z klasyfikacją grzechów
Moralne dylematy związane z klasyfikacją grzechów
Może na początku napiszę co skłoniło mnie do napisania tego tematu. Tak więc, czytając te forum często natrafiam na tematy w stylu np. czy to jest grzech albo czy to jest ciężki grzech itp. Wielu z nas udziela w takich tematach odpowiedzi czy akurat ten konkretny czyn jest grzechem i do jakiej kategorii można go zakwalifikować(ciężki, lekki albo to nie grzech), ale czy przypadkiem nie udzielamy zbyt łatwych odpowiedzi w stylu tak lub nie?
Przez ponad 40 lat byłem zwykłym "niedzielnym katolikiem", wychowanym w katolickiej rodzinie, chodzącym w szkole na religię i "odbębniającym" przykazania Kościelne aby przypadkiem nie trafić do piekła(na niebo od razu po śmierci też nie liczyłem, ale na czyściec jak najbardziej).Sama spowiedź do przyjemnych nie należała, a po wszystkim to ulga że koniec. Po wszystkim znów przysłowiowe "w koło Macieju" i tak leciały całe lata. Oczywiście mniej więcej wiedziałem które to grzechy ciężkie, które lekkie ale to że się z nich wyspowiadałem tak naprawdę nie zmieniło wiele w moim życiu duchowym, po prostu "wyprałem sumienie, mogę brudzić dalej". Przełom nastąpił gdy pojąłem że grzech to czyn oddalający mnie od Boga, a nie czyn z którym czym prędzej muszę lecieć do konfesjonału bo nie daj Boże umrę w grzechu ciężkim. Jak ktoś mądrze napisał "nie znam nikogo kto by przez strach prawdziwie uwierzył w Boga". Paradoksalnie dzisiaj kiedy nie mogę przyjmować sakramentu pokuty, naprawdę czuję że mi go brak i czuję prawdziwy żale za swe czyny które oddalają mnie od czegoś Niepojętego ale Wspaniałego. Reasumując w swoich odpowiedziach na tematy "czy to jest grzech" za mało uświadamiamy innym że grzechy nasze są już odpuszczone przez Jezusa, i czy ten czyn w nich wywołuje prawdziwy żal. Za często zasłaniamy się tekstem "czy masz wyrzuty sumienia?" tak jak byśmy nie wiedzieli że sumienie może i jest "wypatrzone" przez życie. Czasami odnoszę wrażenie że dajemy ludziom gotową i łatwą odpowiedź z którą lecą do konfesjonału i sprawa załatwiona, a jakiś żal, coś tam niby o tym było ale kto by się tym przejmował skoro i tak nie żałuję, ważne że zdążyłem "wyprać sumienie". Przepraszam jak kogoś uraziłem tym tekstem.
Przez ponad 40 lat byłem zwykłym "niedzielnym katolikiem", wychowanym w katolickiej rodzinie, chodzącym w szkole na religię i "odbębniającym" przykazania Kościelne aby przypadkiem nie trafić do piekła(na niebo od razu po śmierci też nie liczyłem, ale na czyściec jak najbardziej).Sama spowiedź do przyjemnych nie należała, a po wszystkim to ulga że koniec. Po wszystkim znów przysłowiowe "w koło Macieju" i tak leciały całe lata. Oczywiście mniej więcej wiedziałem które to grzechy ciężkie, które lekkie ale to że się z nich wyspowiadałem tak naprawdę nie zmieniło wiele w moim życiu duchowym, po prostu "wyprałem sumienie, mogę brudzić dalej". Przełom nastąpił gdy pojąłem że grzech to czyn oddalający mnie od Boga, a nie czyn z którym czym prędzej muszę lecieć do konfesjonału bo nie daj Boże umrę w grzechu ciężkim. Jak ktoś mądrze napisał "nie znam nikogo kto by przez strach prawdziwie uwierzył w Boga". Paradoksalnie dzisiaj kiedy nie mogę przyjmować sakramentu pokuty, naprawdę czuję że mi go brak i czuję prawdziwy żale za swe czyny które oddalają mnie od czegoś Niepojętego ale Wspaniałego. Reasumując w swoich odpowiedziach na tematy "czy to jest grzech" za mało uświadamiamy innym że grzechy nasze są już odpuszczone przez Jezusa, i czy ten czyn w nich wywołuje prawdziwy żal. Za często zasłaniamy się tekstem "czy masz wyrzuty sumienia?" tak jak byśmy nie wiedzieli że sumienie może i jest "wypatrzone" przez życie. Czasami odnoszę wrażenie że dajemy ludziom gotową i łatwą odpowiedź z którą lecą do konfesjonału i sprawa załatwiona, a jakiś żal, coś tam niby o tym było ale kto by się tym przejmował skoro i tak nie żałuję, ważne że zdążyłem "wyprać sumienie". Przepraszam jak kogoś uraziłem tym tekstem.
Ostatnio zmieniony 2022-10-17, 15:20 przez miłośniczka Faustyny, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Aktywny komentator
- Posty: 644
- Rejestracja: 28 wrz 2019
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 157 times
- Been thanked: 160 times
Re: Grzech
problem w tym, że ja np. mam tak, ze wiele rzeczy biorę za oddalające mnie od Boga a wcale takimi nie są. i wiele osób tego doświadcza.
Przykład - muszę wyprasować ciuchy a po prostu zwyczajnie nie mam natchnienia, ochoty, słabszy dzień. po chwili wyrzuty sumienia czy to nie grzech? a czy niewyprasowane ciuchy robią komuś krzywdę? no nie. czy jeśli ich nie wyprasuje coś się komuś stanie? wątpię. i ciagle nowe i nowe pytania i wątpliwości..
albo podniesienie głosu w afekcie - bo ktoś zaczyna krzyczeć i rzucać w nas wyzwiskami i już przestaje panować nad tonem głosu - nad słowami staram się panować zawsze - czy to naprawdę mnie oddziela od Boga? tak poważnie, realnie? owszem zaraz żałuje ze do kłótni doszło i dałam się sprowokować ale czy mam się tym zadręczać i biec do konfesjonału?
Przykład - muszę wyprasować ciuchy a po prostu zwyczajnie nie mam natchnienia, ochoty, słabszy dzień. po chwili wyrzuty sumienia czy to nie grzech? a czy niewyprasowane ciuchy robią komuś krzywdę? no nie. czy jeśli ich nie wyprasuje coś się komuś stanie? wątpię. i ciagle nowe i nowe pytania i wątpliwości..
albo podniesienie głosu w afekcie - bo ktoś zaczyna krzyczeć i rzucać w nas wyzwiskami i już przestaje panować nad tonem głosu - nad słowami staram się panować zawsze - czy to naprawdę mnie oddziela od Boga? tak poważnie, realnie? owszem zaraz żałuje ze do kłótni doszło i dałam się sprowokować ale czy mam się tym zadręczać i biec do konfesjonału?
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.
Re: Grzech
Jak już pisałem wyrzuty sumienia nie są zawsze właściwym wymiernikiem grzechu, gdyż nasze ludzkie sumienie jest zepsute przez grzech. Często mamy wyrzuty sumienia że zrobiliśmy coś dobrze np. powiedzieli niezbyt miłą prawdę bliskiej nam osobie.A wymiernikiem grzechu jest prawdziwy żal za stratą czegoś Niepojętego, a nie wyrzuty sumienia. Tak przynajmniej ja czuję.Niezapominajka pisze: ↑2021-11-16, 18:42 problem w tym, że ja np. mam tak, ze wiele rzeczy biorę za oddalające mnie od Boga a wcale takimi nie są. i wiele osób tego doświadcza.
Przykład - muszę wyprasować ciuchy a po prostu zwyczajnie nie mam natchnienia, ochoty, słabszy dzień. po chwili wyrzuty sumienia czy to nie grzech? a czy niewyprasowane ciuchy robią komuś krzywdę? no nie. czy jeśli ich nie wyprasuje coś się komuś stanie? wątpię. i ciagle nowe i nowe pytania i wątpliwości..
albo podniesienie głosu w afekcie - bo ktoś zaczyna krzyczeć i rzucać w nas wyzwiskami i już przestaje panować nad tonem głosu - nad słowami staram się panować zawsze - czy to naprawdę mnie oddziela od Boga? tak poważnie, realnie? owszem zaraz żałuje ze do kłótni doszło i dałam się sprowokować ale czy mam się tym zadręczać i biec do konfesjonału?
-
- Aktywny komentator
- Posty: 644
- Rejestracja: 28 wrz 2019
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 157 times
- Been thanked: 160 times
Re: Grzech
owszem, żal za grzechy zazwyczaj mało co ma wspólnego z uczuciami - bo jest to raczej świadomość że odrzuciło/zraniło się Boga/Bożą miłość.
myślę, że poczucie jakiejś straty jest właśnie zbliżone do żalu za grzechy - żałujemy, że coś zrobiliśmy, bo mamy świadomość straty i zadania ran Bogu.
myślę, że poczucie jakiejś straty jest właśnie zbliżone do żalu za grzechy - żałujemy, że coś zrobiliśmy, bo mamy świadomość straty i zadania ran Bogu.
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.
- Lunka
- Super gaduła
- Posty: 1438
- Rejestracja: 26 sty 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 956 times
- Been thanked: 566 times
Re: Grzech
A ja bym jednak polemizowała z tym stwierdzeniem, bo jeśli kochamy Boga i odrzucamy później jego miłość to niewątpliwie jakaś sfera uczuć jest poruszona.
Nie wiem czy jasno to ujelam ale u mnie żal za grzechy zawsze jest z dodatkiem uczuć, bo zraniłam kogoś, kogo kocham.
"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona."
Łk 10,41-42
Łk 10,41-42
- lambda
- Zasłużony komentator
- Posty: 2577
- Rejestracja: 7 gru 2019
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 369 times
Re: Grzech
Może ale nie musi.Lunka pisze: ↑2021-11-19, 14:13A ja bym jednak polemizowała z tym stwierdzeniem, bo jeśli kochamy Boga i odrzucamy później jego miłość to niewątpliwie jakaś sfera uczuć jest poruszona.
Nie wiem czy jasno to ujelam ale u mnie żal za grzechy zawsze jest z dodatkiem uczuć, bo zraniłam kogoś, kogo kocham.
Ponadto chyba Boga nie da się zranić.
Grzech rani przede wszystkim nas samych.
A także pośrednio nasze relacje z innymi ludźmi.
Ostatnio zmieniony 2021-11-19, 15:22 przez lambda, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Grzech
To jest pokłosie zbytniego filozofowania na temat Boga. Katolicy doszli do wniosku, że emocje są bardzo ludzkie, Bóg zaś nie jest człowiekiem, więc nie ma emocji. Jednak po pierwsze, wiemy, że jedna z Osób Świętej Trójcy jest w pełni Bogiem i w pełni Człowiekiem - ze wszystkim co dotyczy człowieczeństwa oprócz grzechu - a zatem ma ten w pełni ludzki wymiar emocjonalny. A po drugie, jeśli Bóg nie ma żadnych uczuć czy emocji, to jest bezduszną maszyną - zatem nie wierzę w takiego Boga, który ma wymiar TYLKO intelektualny a także nie uznaję wiary w Niego, która ma wymiar TYLKO intelektualny. Sfera intelektualna owszem jest ważna i mamy panować nad sferą emocjonalną, jednak całkowite usuwanie tego drugiego komponentu to jakiś odchył w drugą stronę.
Ostatnio zmieniony 2021-11-19, 15:39 przez orzeszku, łącznie zmieniany 1 raz.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13906
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2036 times
- Been thanked: 2224 times
Re: Grzech
"Bóg jest duchem" J 4,24
"Bóg jest światłością" 1 J 1,5
"Bóg jest miłością" 1 J 4,16
To wszystko co NT "mówi wprost" na temat Boga.
Ni emocji, ni intelektu.
"Bóg jest światłością" 1 J 1,5
"Bóg jest miłością" 1 J 4,16
To wszystko co NT "mówi wprost" na temat Boga.
Ni emocji, ni intelektu.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
Re: Grzech
@sądzony
Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz!». 35 Jezus zapłakał. 36 A Żydzi rzekli: «Oto jak go miłował!»
Dalej przerzucamy się cytatami?
Dodano po 1 minucie 27 sekundach:
Nawiasem mówiąc, to jest wyborny przykład rozbijający w pył twierdzenie, że miłość w Biblii nie ma aspektu emocjonalnego a wyłącznie wolitywny XD
Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz!». 35 Jezus zapłakał. 36 A Żydzi rzekli: «Oto jak go miłował!»
Dalej przerzucamy się cytatami?
Dodano po 1 minucie 27 sekundach:
Nawiasem mówiąc, to jest wyborny przykład rozbijający w pył twierdzenie, że miłość w Biblii nie ma aspektu emocjonalnego a wyłącznie wolitywny XD
Re: Grzech
Mnie zastanawia ostatnio pewien subiektywizm w tym, co na drodze życia uznajemy za grzech. Myślę, że PB uwzględnia nasze ograniczone widzenie siebie i cieszy się z postępu w umiejętności odsłaniania siebie przed Nim. Odsłanianie się jest dla mnie elementem kluczowym, nawet zaryzykowałabym twierdzenie, że może być wyznacznikiem tego, co jest grzechem: to, co chcielibyśmy osłonić (jak Adam osłonił się po grzechu w raju). Podobną wykładnię daje A. Speyer w książce, którą reklamowałam w poście "Najlepsze książki o spowiedzi". Swoją drogą zdziwiłam się tym, że tyle osób ma tu problem z tym, co jest grzechem, a post nie cieszy się jakoś zainteresowaniem. Można przecież samemu rozwijać się w spowiedzi i poszukiwać odpowiedzi w dobrych książkach.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Grzech
To tragiczne. Trzy etapy życia. I sinusoida.
Pierwszy etap, niestety dość powszechny. Drugi wspaniały. Albowiem dotarła do Ciebie miłość. Trzeci tragiczny. Emigracja od Boga. Tęsknota, nostalgia.
Napisałabym: Czas na powrót. Ale zdaję sobie sprawę z uwarunkowań, które to uniemożliwiają.
Niestety, nie pocieszę. Albowiem znałem osoby, które tak miały. Które, gdy mur skruszył się, granica nie została przekroczona. Znam też przypadek, gdy mur został świadomie zburzony. I nastąpił wspaniały powrót.
Każdy jest kowalem swojego losu. Obecnego i przyszłego. Każdy wybiera sam.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Grzech
Co do etapów to akurat w moim przypadku to trzeci był przed drugim. Akurat Bóg dotarł do mnie w momencie kiedy nie mogę przyjmować sakramentu pokuty. A co do skruszenia murów, to wraz z żoną staramy się o unieważnienie jej pierwszego małżeństwa, ale to trwa latami.Andej pisze: ↑2021-11-19, 21:06To tragiczne. Trzy etapy życia. I sinusoida.
Pierwszy etap, niestety dość powszechny. Drugi wspaniały. Albowiem dotarła do Ciebie miłość. Trzeci tragiczny. Emigracja od Boga. Tęsknota, nostalgia.
Napisałabym: Czas na powrót. Ale zdaję sobie sprawę z uwarunkowań, które to uniemożliwiają.
Niestety, nie pocieszę. Albowiem znałem osoby, które tak miały. Które, gdy mur skruszył się, granica nie została przekroczona. Znam też przypadek, gdy mur został świadomie zburzony. I nastąpił wspaniały powrót.
Każdy jest kowalem swojego losu. Obecnego i przyszłego. Każdy wybiera sam.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Grzech
Tak, te młyny wolno mielą. A teraz, w dobie koronawirusa, jeszcze wolniej. Kiedyś poinformowano mnie (byłem przesłuchiwany jako świadek), że werdykt będzie 2 - lata od ostatniego przesłuchania.
Ale nadzieja jest. I walka jest. To pozytywne.
Teraz ważne uczestnictwo w życiu religijnym. Regularne uczestniczenia w mszach świętych i nabożeństwach. A także regularne spowiadanie się. Bo nieprawdą jest, że nie możesz się spowiadać. Nie możesz otrzymać rozgrzeszenia. Ale spowiadać się możesz i powinieneś. Dzięki temu, gdy ustanie przyczyna, nie będziesz musiał wskakiwać do głębokiej wody. po prostu śmiało wypłyniesz na głębię. Tak jak Piotr. I tak jak Piotr, zdziwisz się obfitością połowu.
Ale nadzieja jest. I walka jest. To pozytywne.
Teraz ważne uczestnictwo w życiu religijnym. Regularne uczestniczenia w mszach świętych i nabożeństwach. A także regularne spowiadanie się. Bo nieprawdą jest, że nie możesz się spowiadać. Nie możesz otrzymać rozgrzeszenia. Ale spowiadać się możesz i powinieneś. Dzięki temu, gdy ustanie przyczyna, nie będziesz musiał wskakiwać do głębokiej wody. po prostu śmiało wypłyniesz na głębię. Tak jak Piotr. I tak jak Piotr, zdziwisz się obfitością połowu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- lambda
- Zasłużony komentator
- Posty: 2577
- Rejestracja: 7 gru 2019
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 369 times
Re: Grzech
Można też zrezygnować ze współżycia i cieszyć się sakramentami.greg77 pisze: ↑2021-11-19, 21:28Co do etapów to akurat w moim przypadku to trzeci był przed drugim. Akurat Bóg dotarł do mnie w momencie kiedy nie mogę przyjmować sakramentu pokuty. A co do skruszenia murów, to wraz z żoną staramy się o unieważnienie jej pierwszego małżeństwa, ale to trwa latami.Andej pisze: ↑2021-11-19, 21:06To tragiczne. Trzy etapy życia. I sinusoida.
Pierwszy etap, niestety dość powszechny. Drugi wspaniały. Albowiem dotarła do Ciebie miłość. Trzeci tragiczny. Emigracja od Boga. Tęsknota, nostalgia.
Napisałabym: Czas na powrót. Ale zdaję sobie sprawę z uwarunkowań, które to uniemożliwiają.
Niestety, nie pocieszę. Albowiem znałem osoby, które tak miały. Które, gdy mur skruszył się, granica nie została przekroczona. Znam też przypadek, gdy mur został świadomie zburzony. I nastąpił wspaniały powrót.
Każdy jest kowalem swojego losu. Obecnego i przyszłego. Każdy wybiera sam.