sądzony pisze: ↑2021-01-03, 17:03
Moim zdaniem przyczyną jest brak miłości.
Mam bardzo podobne odczucia!
Wydaje mi się, że człowiek w różnych etapach swojego życia potrzebuje różnych dawek miłości.
Czasem będzie potrzebne więcej, czasem mniej.
Miłości do samego siebie (zdrowszej formy, nie egoizmy), dawania i brania miłości innym.
Zauważyłem, że u mnie epizody maniakalne (jeśli tak to można ująć) były w dużej mierze oparte o wibrację dumy (pychy), wcześniej złości (ale to opanowałem). To oznacza niejako separację od ludzi i jednoczenia się z nimi. Ale też z drugiej strony z odczucia inności czy też zdania sobie sprawę z tego, że czasem pewne przemyślenia nie są w odpowiedni sposób rozumiane przez innych. Jakby nie byli na podobnym poziomie percepcji. Z tego względu czasem dostawałem (w sumie i dostaję - jak popatrzeć na forum teraz) teksty, że "za dużo komplikuję". Tak miałem gdy byłem pod działaniem stabilizatora (kwas walproinowy) i bez.
Wibracja dumy/pychy to z kolei "zapychacz dziur" odnośnie niskiej pewności siebie i lęków, z którymi przez prawie całe życie żyłem. I tutaj wychowanie też się dołożyło, bo rodzice starali się wychowywać najlepiej, ale ... nie mogę powiedzieć, żeby to wychowanie było stabilnie emocjonalnie. Po dłuższym czasie odkryłem, że tej głębszej miłości było zbyt mało, więcej było wpływania na poczucie winy/obowiązku i wstydu lub lęku, który wynikał z w/w rzeczy. Było to szczególnie widoczne, jak obserwowałem związek rodziców swojej kobiety i porównałem do związku swoich rodziców.
U mnie to było przeplatanie raz jasnymi raz ciemnymi sytuacjami, ale jakby więcej było ciemniejszej energii.
Obraz miłości był przez to wypaczony.
A byłoby lepiej, gdyby tej miłości było więcej. Choć być może nie byłbym przez to świadomy i nie dawał tego świadectwa tutaj.
Być może to były nierozwiązane problemy rodziców, być może trudniejsze warunki, które np. powinienem umiejętnie sam pokonywać, a nadopiekuńczość lub własny strach/lenistwo nie umożliwił mi "wyprostowania" tego. Zresztą wtedy nie było tak wiedzy "pod ręką" jak jest obecnie, na początku człowiek nie zdaje sobie sprawę z wagi problemów. Nie wie gdzie iść. Nie umie rozpoznawać "informacji zwrotnej".
Wnioski jednak takie, że im więcej miłości w życiu, tym ono wydaje się bardziej zbalansowane, radosne.
Im mniej miłości - tym więcej dążenia do stanów nierównowagi, obsesji...itd
Dodano po 12 minutach 16 sekundach:
sądzony pisze: ↑2021-06-07, 22:32
Przez całe życie miałem poczucie, że sam jestem nierozwiązanym konfliktem, że świat jest konfliktem, Bóg, życie. Nie wierzyłem, że mogę być jak inni. Szczęśliwy, spełniony, że skończę studia, że będę miał pracą, żonę, córkę. Moje życie to jeden wielki krzyż konieczności życia z chęcią śmierci.
Permanentny lęk.
Miałem podobne odczucia, trudno mi zresztą sobie wyobrazić życie jak inni, choć na jakimś poziomie chciałbym być w tym zakresie "normalny".
Jakby odmienność i "konfliktowość z typowością" była wpisana w manifest życia z jednoczesną iskrą, że chciałbym "umieć być normalny".
Być może wytykanie przez innych tej odmienności przyczyniło się do takiego postrzegania.
Tyle, że u mnie nie było chęci śmierci. Tj. były jednostkowe momenty, gdy się kłóciłem ze swoją kobietą i wpadłem przez to w tak skrajny konflikt, że nie miałem pojęcia, że jest on rozwiązywalny - ale było to opanowane. Być może przez lęk właśnie.
sądzony pisze: ↑2021-06-07, 22:32
Nie do końca wiem co masz na myśli pisząc:
„chęci bycia "po obu stronach naraz"? (w sensie strony: jasna i ciemna).”
Strona jasna - przestrzeganie zasad, bycie bliżej Boga, bycie dobrym, traktowanie swojego ciała jak światyni (w sensie dbanie o nie), kochanie innych. Akceptacja siebie i świata takim, jakim jest.
Strona ciemna - naginanie zasad, nie dbanie o swoje ciało, pożądliwość/pragnienie/zazdrość, chęć korzystania z technik, które są bliżej ciemnej strony (manipulacja, perswazja), byleby uzyskać pożądany rezultat. Podatność na niskie uczucia lękowe/poczucie winy/wstyd.
Przykład: chce się coś osiągnąć. Coś stworzyć. Cel czy idea szczytna (jasna, w sensie służąca innym, mniej egoistyczna). Jednak wykonanie ciemne: pracoholizm, obsesja, zdenerwowanie, złość, pogarda jeśli ktoś chce przerwać to co się robi.
W tym przypadku chce się być po obu stronach (osiągnąć coś jasnego, ale akceptuje się ciemne metody, które człowieka lub innych - niszczą).
"Znać dobrze jakąś rzecz, to znać jej granice. Tylko wypchnięta poza granice wytrzymałości ujawnia swoją prawdziwą naturę."