W pewnym sensie tak. Wydaje mi się, że warto mieć świadomość, jaki jest tego charakter. To znaczy, że cierpienie to wynika z pragnienia miłości, obecności Boga. Ze świadomości, że jeszcze nie jesteśmy gotowi.
Przyszedł mi do głowy dość prymitywny obraz człowieka bardzo głodnego czekającego na swoją kolej w jadłodajni, ale w długiej, długiej kolejce. Dolatują zapachy, widzi jedzących powolutku, rozkoszujących się daniami, a jego skręca głód.
A my nie wiemy. Ale wierzymy, że tak jest. I właśnie z powodu takiej wiary modlimy się w ich intencjach, coś ofiarujemy, staramy się pomagać zgodnie z Nauka Koscioła.Gzresznik Upadający pisze: ↑2023-06-12, 07:34 Wiemy że cierpią a naszym zadaniem jest w miarę mozliwosci im pomóc.