W pełni się zgadzam. Każdy ma inny poziom sceptycyzmu i inne wymagania co do dowodów.
Problem w tym żeby ustalić czy prawdą jest że "Mamy dostęp do Prawdy objawionej przez Boga". Ja nie mam powodów by sądzić że to prawda.Andej pisze: ↑2024-02-16, 08:57
Mamy dostęp do Prawdy objawionej przez Boga i mamy dostęp do prawdy poznawanej empirycznie. Pierwsza zawiera to, co Bóg uznał za wystarczające dla nas. Nie podzielił się całą prawda, gdyż to przekracza możliwości ludzkich umysłów. Zatem jest to część Prawdy, ale jednocześnie jest to Prawdą. Prawda poznawana empirycznie jak też drogą dociekań jest też ułamkowa. A co gorsza stale podważana. Powiedziałbym, że jest prawdą etapu. To co uznajemy za prawdę jest nią do czasu, aż znajdzie się ktoś, to obali tę prawdę lub ją rozwinie i zastąpi ją nowa prawdą.
Wiara nie jest narzędziem do poznania prawdy. Wierzyć można równie mocno w Yeti, porwania kosmitów, hinduizm czy cokolwiek innego. Mam dostęp do świętych ksiąg, twierdzeń różnych ludzi, ale to nie są dowody.Nie wydaje się. Mają rzeczywisty dostęp. Zresztą identyczny, jak agnostycy i ateiści. Różnica polega na tym, że jedni wierzą, drugim to obojętne, a trzeci z definicji odrzucają. Odrzucając fałszywie twierdzą, że nie mają dostępu do Objawienia, że ktoś im zatrzasnął drzwi przed nosem i zabronił dostępu. A tymczasem Księga jest otwarta, wystarczy sięgnąć z wiarą i łaską.
A łaskę potrzebną do rozumienie trzeba pielęgnować, taj ka roślinkę . Podlewać, nawozić, zapewniać światło...
Co do definicji ateizmu - uparte używanie innej definicji ateizmu niż ateiści, nie pomaga w dyskusji.
Tak jak pisałem. Każdy ma inne wymagania co do dowodów. To częściowo wrodzone, częściowo wynika z doświadczeń życiowych.Każdy musi opierać się na tym, co ma. Szukający znajdują ich wiele. Ale kwestia jest to, gdzie się ich szuka. Jeśli w świecie materialnym, w doświadczeniach fizycznych, to trzeba geniuszu, aby widzieć w tym Boga. A gdy się szuka w miłości, w pięknie, to znajduje się je na każdym kroku.
Ja w miłości i pięknie nie widzę niczego nadprzyrodzonego. Tak samo jak w nienawiści i brzydocie. To są pojęcia funkcjonujące w naszych mózgach.
Ja nie sądzę żeby Możesz w ogóle istniałJak Łukasz to wyjaśnia, nie istnieje taki dowód materialny, którego ateista by nie odrzucił: Łk 16.31 Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”.
A jak ktoś wstanie z martwych i będzie to potwierdzone, to uwierzę że wstawanie z martwych jest możliwe. I w nic poza tym.
Jeśli okaże się że buddyjski mnich potrafi latać i zostanie to wykazane ponad wszelką wątpliwość, to czy przejdziesz na buddyzm i uwierzysz w reinkarnację?