Jeśli chodzi o ich znajomość Biblii, to uważam, że ich przeceniasz. Onegdaj zapraszałem ich do domu. Dyskutowaliśmy. Zawsze, gdy rzucali cytat, to otwierałem Pismo. I głośno czytałem. Nie rzucone zdanie, ale cały akapit, albo rozdział. I zawsze byli zaskoczeni, bo w kontekście okazywało się, że zupełnie inaczej należy rozumieć słowa, które cytowali. Ale zawsze rozmawialiśmy po przyjacielsku, herbatka, ciasteczka. Po serii takich spotkań oceniali, że trzeba przysłać do mnie trochę bardziej doświadczonych. Po iluś spotkaniach kolejna para wymieniana była na jeszcze bardziej doświadczonych. Aż w końcu dawali sobie spokój. Nie dlatego, że więcej wiedziałem, ale dlatego, że czytałem w kontekście. I dlatego, że nie rozumowałem sztampowo. Na to nie byli przygotowani.niesztampowa pisze: ↑2023-03-12, 19:42 Znają doskonale Pismo Święte, cytują je z pamięci, podważają wiele dogmatów naszej wiary.
Ale doceniam ich zaangażowania. Zdaję sobie sprawę, że działają pod presją. Ale to robią. Potrafią przełamać swoje lenistwo, nieśmiałość. I odważają sie na różne nieprzyjemności, które czasem ich spotykają.
Nie staram się ich przekonywać. Ale modlę się w intencji ich zbawienia.