Bóg bez religii?
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15139
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4268 times
- Been thanked: 2990 times
- Kontakt:
Re: Świadkowie Jehowy
Rzeczywistość jest taka, że szukanie Boga bez religii jest baaardzo trudna i dostępna tylko dla nielicznych. Religia pomaga, jest przewodnikiem. Skąd by się wziął Bóg w twojej świadomości gdyby nie religia?W drodze pisze:Kazda religia jest tylko religia.A to nie to samo co poszukiwanie Boga.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Świadkowie Jehowy
To brzmi jak pardoks, lecz sam Bog wybiera kogo oswiecic.
Jednakze musze stwierdzic z wlasnego dowiadczenia, ze religia, to wielka przeszkoda w poszukiwaniu Boga.
Przeszedlem juz chyba ta droge, wiec nie jest mozliwe zanurzyc sie jeszcze raz w tej samej rzece.
Jednakze musze stwierdzic z wlasnego dowiadczenia, ze religia, to wielka przeszkoda w poszukiwaniu Boga.
Przeszedlem juz chyba ta droge, wiec nie jest mozliwe zanurzyc sie jeszcze raz w tej samej rzece.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15139
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4268 times
- Been thanked: 2990 times
- Kontakt:
Re: Świadkowie Jehowy
Ciekawy temat zaczęliśmy , ale watek niewłaściwy - chcesz kontynuować to przeniosę do nowego wątku.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15139
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4268 times
- Been thanked: 2990 times
- Kontakt:
Bóg bez religii?
Czy można do Boga dojść bez religii - zapraszam do dyskusji.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15139
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4268 times
- Been thanked: 2990 times
- Kontakt:
Bóg bez religii?
Oświecić Łaską wiary, a właściwie to dać malutkie światło, bo oświecenie to końcowy etap tuż przed świętością, czyli zjednoczeniem się z Jedynym Świętym, Źródłem Światła i Świętości.W drodze pisze:To brzmi jak pardoks, lecz sam Bog wybiera kogo oswiecic.
Jednakze musze stwierdzic z wlasnego dowiadczenia, ze religia, to wielka przeszkoda w poszukiwaniu Boga.
Przeszedlem juz chyba ta droge, wiec nie jest mozliwe zanurzyc sie jeszcze raz w tej samej rzece.
Ale gdyby nie religia to skąd byś poznał Boga, jego Imię, jego oczekiwania względem ciebie, jak byś poznał Drogę?
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Bóg bez religii?
Mam takie zdanie na ten temat: do Boga mozna dojsc bez religii - a to dlatego, ze Bog jest w sercach wszystkich ludzi zapisany ( nie znalazlem lepszego porownania).
Ale w jaki sposob przekazac swoje dojscie do Boga potomstwu?
Trzeba operowac jakims systemem wartosci ... a to juz jest poczatek religii - dlatego: brz religii nie jest mozliwe przekazywanie swojej drogi do Boga.
Ale w jaki sposob przekazac swoje dojscie do Boga potomstwu?
Trzeba operowac jakims systemem wartosci ... a to juz jest poczatek religii - dlatego: brz religii nie jest mozliwe przekazywanie swojej drogi do Boga.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15139
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4268 times
- Been thanked: 2990 times
- Kontakt:
Re: Bóg bez religii?
Bardzo trafnie Beniaminie.
W drodze pytasz:
Pierwsze religie, to totemizm i animizm - jakieś 100-50 tyś., były to religie plemienne, wiara w życie pozagrobowe.
Najstarsza świątynia wieloplemienna , z tego co wiem to, w Gobekli Tepe w dzisiejszej Turcji - ma 10 000 lat
Pierwsi bogowie to Bogini Matka i bogowie z Gobekli - kimkolwiek byli.
Wychodzi na to, że była wcześniejsza niż rolnictwo i miasta - więc jest teoria, że to ta świątynia stworzyła rolnictwo i była prawzorem miasta.
W drodze pytasz:
Zachowania religijne są spotykane już u neandertalczyka, ale skupmy się na homo sapiens.Powiedz wiec ,kiedy i przez kogo wprowadzono religie?
Pierwsze religie, to totemizm i animizm - jakieś 100-50 tyś., były to religie plemienne, wiara w życie pozagrobowe.
Najstarsza świątynia wieloplemienna , z tego co wiem to, w Gobekli Tepe w dzisiejszej Turcji - ma 10 000 lat
Pierwsi bogowie to Bogini Matka i bogowie z Gobekli - kimkolwiek byli.
Wychodzi na to, że była wcześniejsza niż rolnictwo i miasta - więc jest teoria, że to ta świątynia stworzyła rolnictwo i była prawzorem miasta.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Bóg bez religii?
Nie czuję się dobrze w tym temacie. Ale skoro piszecie, to wtrącę swoje trzy grosze. Bo chwilowo więcej nie mam.
Religia pełni funkcję społeczną. Tworzy więź społeczną opartą na kulcie Boga (w naszym przypadku). Dekalog też taką funkcję pełnił. Jest zbiorem zasad. Określa nasz stosunek do Boga. I do ludzi. Religia jednoczy wszystkich współwyznawców. Wyznacza najważniejsze wartości spajające ludzi.
A jak wyznawalibyśmy naszą wiarę, gdyby nie było żadnych zasad? Czy tworzylibyśmy wspólnoty religijne? I państwowe. Wszak na pewnym etapie tworzenia narodów i krajów religia była jednym z ważniejszych ogniw spajających. Władza pochodziła od Boga. Tylko namaszczeni ją sprawowali. Dzięki religii przetrwał naród izraelski czy polski. Gdy silnej władzy nie było, był kult.
No i to, o czym Dez wspomina. Plemię koncentrowało się wokół totemu, świętego źródła lub czciło potężne zwierzę wzgl. zjawisko przyrodnicze. Potrzeba religii wypływa z człowieka. Ale trzeba ją skanalizować, aby powstał kult. A religia definiuje kult.
Religia pełni funkcję społeczną. Tworzy więź społeczną opartą na kulcie Boga (w naszym przypadku). Dekalog też taką funkcję pełnił. Jest zbiorem zasad. Określa nasz stosunek do Boga. I do ludzi. Religia jednoczy wszystkich współwyznawców. Wyznacza najważniejsze wartości spajające ludzi.
A jak wyznawalibyśmy naszą wiarę, gdyby nie było żadnych zasad? Czy tworzylibyśmy wspólnoty religijne? I państwowe. Wszak na pewnym etapie tworzenia narodów i krajów religia była jednym z ważniejszych ogniw spajających. Władza pochodziła od Boga. Tylko namaszczeni ją sprawowali. Dzięki religii przetrwał naród izraelski czy polski. Gdy silnej władzy nie było, był kult.
No i to, o czym Dez wspomina. Plemię koncentrowało się wokół totemu, świętego źródła lub czciło potężne zwierzę wzgl. zjawisko przyrodnicze. Potrzeba religii wypływa z człowieka. Ale trzeba ją skanalizować, aby powstał kult. A religia definiuje kult.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19256
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2651 times
- Been thanked: 4674 times
- Kontakt:
Re: Bóg bez religii?
Religia to sposób, w jaki człowiek odciska na swoim życiu swoją wiarę.
Religia to tyle co "relacja z Bogiem" (od religare - "ponownie związywać") lub "nawracanie się (od drugiego znaczenia religare - "ponownie wybierać").
Wydaje mi się że Pismo podaje pozytywne konotacje względem religii i religijności - doprawdy nie wiem skąd tyle dystansu wobec tego pojecia.
"Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności, i wytrwa w nim, ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapominania, ale wykonawcą dzieła; wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo
Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw.
Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata.
/List św. Jakuba 1,25-27/
Być może owa niechęć do religii to pokłosie błędnego rozumienia roli uczynków w procesie zbawienia, wręcz pogardy wobec dobrych czynów (Luter odszedł od katolickiego pojęcia, które mówi że wprawdzie nasze uczynki nie mogą nas zbawić, ale nie ma prawdziwej wiary bez uczynków, które są jej probierzem).
Jezus byl czlowiekiem bardzo gleboko religijnym.
Religia to tyle co "relacja z Bogiem" (od religare - "ponownie związywać") lub "nawracanie się (od drugiego znaczenia religare - "ponownie wybierać").
Wydaje mi się że Pismo podaje pozytywne konotacje względem religii i religijności - doprawdy nie wiem skąd tyle dystansu wobec tego pojecia.
"Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności, i wytrwa w nim, ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapominania, ale wykonawcą dzieła; wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo
Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw.
Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata.
/List św. Jakuba 1,25-27/
Być może owa niechęć do religii to pokłosie błędnego rozumienia roli uczynków w procesie zbawienia, wręcz pogardy wobec dobrych czynów (Luter odszedł od katolickiego pojęcia, które mówi że wprawdzie nasze uczynki nie mogą nas zbawić, ale nie ma prawdziwej wiary bez uczynków, które są jej probierzem).
Jezus byl czlowiekiem bardzo gleboko religijnym.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15139
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4268 times
- Been thanked: 2990 times
- Kontakt:
Re: Bóg bez religii?
Dzięki Marku za definicje religijności Jakuba - miłosierdzie, miłość bliźniego i świetość
Jezus był religijnym żydem, ale bez przesady i nie sztywno, bo miał głębokie zrozumienie Prawa i nie przejmował się drobiazgami typu zrywanie kłosów w szabat, nie był formalistom - uzdrawianie w szabat, wywrócenie straganów w Świątyni
ale
nie ulega wątpliwości, że mimo iż wiedział, że będzie założycielem nowej religii, czy nowego rozdziału religii/powołania nowego Izraela - wypełniał po kolei wszystkie wymogi \Prawa i święta zwyczajowe, doroczne aż do samego końca do Paschy/ostatniej wieczerzy
Jezus był religijnym żydem, ale bez przesady i nie sztywno, bo miał głębokie zrozumienie Prawa i nie przejmował się drobiazgami typu zrywanie kłosów w szabat, nie był formalistom - uzdrawianie w szabat, wywrócenie straganów w Świątyni
ale
nie ulega wątpliwości, że mimo iż wiedział, że będzie założycielem nowej religii, czy nowego rozdziału religii/powołania nowego Izraela - wypełniał po kolei wszystkie wymogi \Prawa i święta zwyczajowe, doroczne aż do samego końca do Paschy/ostatniej wieczerzy
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Bóg bez religii?
Czy Jezus był formalistą?
Musiałem zajrzeć do słownika, aby się upewnić. Istotnie formalistą nie był, albowiem nie przedkładał formy nad treścią. Treść zdecydowanie dominowała nad formą. Jednak był przywiązany do form. A co ważniejsze, sam je tworzył. Wszyscy pamiętają (i wciąż je słyszą) słowa: TO CZYŃCIE NA MOJĄ PAMIĄTKĘ.
Aby odnieść się do łamania szabatu przez Jezusa, trzeba nieco poznać żydowski formalizm i sposoby jego obchodzenia. Prawie każdy zakaz można było obejść. A w samym opisie zrywania kłosów w szabat kryje pewien brak logiki. Nie rozumiem, dlaczego faryzeusze zarzucali Jezusowi i jego uczniom tylko zrywanie kłosów, pomijając przekroczenie drogi szabatowej. A to musiało być znaczne. Jeśli nie zarzucali przekroczenie drogi (niespełna kilometr - a jeśli zgłodnieli, to znaczy, że wędrówka musiała być długa), to znaczy, że zastosowali jakiś wybieg. W przedwojennej Warszawie (w innych miejscach, z pewnością, też), aby nie być uzależnionym od drogi szabatowej skonstruowano specyficzne pojęcie miejsca zamieszkania. Prawo ogranicza bowiem jedynie długość drogi poza wyraźnie wyodrębnionym miejscem zamieszkania. W Warszawie Żydzi uznali, że jest to obszar otoczony "ogrodzeniem" z drutów tramwajowej sieci trakcyjnej. Czy pole przez które przechodził Jezus z uczniami było częścią takiego terytorium? Wątpią, albowiem wtedy nie definiowano by pól lewitów. Niestety, tego sobie nie poukładałem jeszcze.
Dyspensa - czy jest łamaniem? Wszak w wielu sytuacjach Jezus udzielał dyspens. Pozwalał pomijać (wolę słowo pomijać, zamiast łamać) pewne zasady czy wymogi prawa. I uzasadniał to wyższym dobrem. Czyż teraz ktokolwiek miałby jakieś opory, by chwycić są narzędzie i ratować życie lub mienie. Swoje lub czyjeś. Ciężka harówka w dzień święty nie musi być łamaniem zakazu, jeśli służy czemuś ważniejszemu niż odpoczynek. Lub gdy odpoczynkiem jest. Np. praca fizyczna dla człowieka całe dnie siedzącego za biurkiem.
Ale cóż to wszystko ma do tematu przewodniego tegoż wątku? Sorry. Zagalopowałem się, choć konikiem nie jestem i nie będę.
Musiałem zajrzeć do słownika, aby się upewnić. Istotnie formalistą nie był, albowiem nie przedkładał formy nad treścią. Treść zdecydowanie dominowała nad formą. Jednak był przywiązany do form. A co ważniejsze, sam je tworzył. Wszyscy pamiętają (i wciąż je słyszą) słowa: TO CZYŃCIE NA MOJĄ PAMIĄTKĘ.
Aby odnieść się do łamania szabatu przez Jezusa, trzeba nieco poznać żydowski formalizm i sposoby jego obchodzenia. Prawie każdy zakaz można było obejść. A w samym opisie zrywania kłosów w szabat kryje pewien brak logiki. Nie rozumiem, dlaczego faryzeusze zarzucali Jezusowi i jego uczniom tylko zrywanie kłosów, pomijając przekroczenie drogi szabatowej. A to musiało być znaczne. Jeśli nie zarzucali przekroczenie drogi (niespełna kilometr - a jeśli zgłodnieli, to znaczy, że wędrówka musiała być długa), to znaczy, że zastosowali jakiś wybieg. W przedwojennej Warszawie (w innych miejscach, z pewnością, też), aby nie być uzależnionym od drogi szabatowej skonstruowano specyficzne pojęcie miejsca zamieszkania. Prawo ogranicza bowiem jedynie długość drogi poza wyraźnie wyodrębnionym miejscem zamieszkania. W Warszawie Żydzi uznali, że jest to obszar otoczony "ogrodzeniem" z drutów tramwajowej sieci trakcyjnej. Czy pole przez które przechodził Jezus z uczniami było częścią takiego terytorium? Wątpią, albowiem wtedy nie definiowano by pól lewitów. Niestety, tego sobie nie poukładałem jeszcze.
Dyspensa - czy jest łamaniem? Wszak w wielu sytuacjach Jezus udzielał dyspens. Pozwalał pomijać (wolę słowo pomijać, zamiast łamać) pewne zasady czy wymogi prawa. I uzasadniał to wyższym dobrem. Czyż teraz ktokolwiek miałby jakieś opory, by chwycić są narzędzie i ratować życie lub mienie. Swoje lub czyjeś. Ciężka harówka w dzień święty nie musi być łamaniem zakazu, jeśli służy czemuś ważniejszemu niż odpoczynek. Lub gdy odpoczynkiem jest. Np. praca fizyczna dla człowieka całe dnie siedzącego za biurkiem.
Ale cóż to wszystko ma do tematu przewodniego tegoż wątku? Sorry. Zagalopowałem się, choć konikiem nie jestem i nie będę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: Bóg bez religii?
Czy Jezus był formalistą?
Musiałem zajrzeć do słownika, aby się upewnić. Istotnie formalistą nie był, albowiem nie przedkładał formy nad treścią. Treść zdecydowanie dominowała nad formą. Jednak był przywiązany do form. A co ważniejsze, sam je tworzył. Wszyscy pamiętają (i wciąż je słyszą) słowa: TO CZYŃCIE NA MOJĄ PAMIĄTKĘ.
Aby odnieść się do łamania szabatu przez Jezusa, trzeba nieco poznać żydowski formalizm i sposoby jego obchodzenia. Prawie każdy zakaz można było obejść. A w samym opisie zrywania kłosów w szabat kryje pewien brak logiki. Nie rozumiem, dlaczego faryzeusze zarzucali Jezusowi i jego uczniom tylko zrywanie kłosów, pomijając przekroczenie drogi szabatowej. A to musiało być znaczne. Jeśli nie zarzucali przekroczenie drogi (niespełna kilometr - a jeśli zgłodnieli, to znaczy, że wędrówka musiała być długa), to znaczy, że zastosowali jakiś wybieg. W przedwojennej Warszawie (w innych miejscach, z pewnością, też), aby nie być uzależnionym od drogi szabatowej skonstruowano specyficzne pojęcie miejsca zamieszkania. Prawo ogranicza bowiem jedynie długość drogi poza wyraźnie wyodrębnionym miejscem zamieszkania. W Warszawie Żydzi uznali, że jest to obszar otoczony "ogrodzeniem" z drutów tramwajowej sieci trakcyjnej. Czy pole przez które przechodził Jezus z uczniami było częścią takiego terytorium? Wątpią, albowiem wtedy nie definiowano by pól lewitów. Niestety, tego sobie nie poukładałem jeszcze.
Dyspensa - czy jest łamaniem? Wszak w wielu sytuacjach Jezus udzielał dyspens. Pozwalał pomijać (wolę słowo pomijać, zamiast łamać) pewne zasady czy wymogi prawa. I uzasadniał to wyższym dobrem. Czyż teraz ktokolwiek miałby jakieś opory, by chwycić są narzędzie i ratować życie lub mienie. Swoje lub czyjeś. Ciężka harówka w dzień święty nie musi być łamaniem zakazu, jeśli służy czemuś ważniejszemu niż odpoczynek. Lub gdy odpoczynkiem jest. Np. praca fizyczna dla człowieka całe dnie siedzącego za biurkiem.
Ale cóż to wszystko ma do tematu przewodniego tegoż wątku? Sorry. Zagalopowałem się, choć konikiem nie jestem i nie będę.
Musiałem zajrzeć do słownika, aby się upewnić. Istotnie formalistą nie był, albowiem nie przedkładał formy nad treścią. Treść zdecydowanie dominowała nad formą. Jednak był przywiązany do form. A co ważniejsze, sam je tworzył. Wszyscy pamiętają (i wciąż je słyszą) słowa: TO CZYŃCIE NA MOJĄ PAMIĄTKĘ.
Aby odnieść się do łamania szabatu przez Jezusa, trzeba nieco poznać żydowski formalizm i sposoby jego obchodzenia. Prawie każdy zakaz można było obejść. A w samym opisie zrywania kłosów w szabat kryje pewien brak logiki. Nie rozumiem, dlaczego faryzeusze zarzucali Jezusowi i jego uczniom tylko zrywanie kłosów, pomijając przekroczenie drogi szabatowej. A to musiało być znaczne. Jeśli nie zarzucali przekroczenie drogi (niespełna kilometr - a jeśli zgłodnieli, to znaczy, że wędrówka musiała być długa), to znaczy, że zastosowali jakiś wybieg. W przedwojennej Warszawie (w innych miejscach, z pewnością, też), aby nie być uzależnionym od drogi szabatowej skonstruowano specyficzne pojęcie miejsca zamieszkania. Prawo ogranicza bowiem jedynie długość drogi poza wyraźnie wyodrębnionym miejscem zamieszkania. W Warszawie Żydzi uznali, że jest to obszar otoczony "ogrodzeniem" z drutów tramwajowej sieci trakcyjnej. Czy pole przez które przechodził Jezus z uczniami było częścią takiego terytorium? Wątpią, albowiem wtedy nie definiowano by pól lewitów. Niestety, tego sobie nie poukładałem jeszcze.
Dyspensa - czy jest łamaniem? Wszak w wielu sytuacjach Jezus udzielał dyspens. Pozwalał pomijać (wolę słowo pomijać, zamiast łamać) pewne zasady czy wymogi prawa. I uzasadniał to wyższym dobrem. Czyż teraz ktokolwiek miałby jakieś opory, by chwycić są narzędzie i ratować życie lub mienie. Swoje lub czyjeś. Ciężka harówka w dzień święty nie musi być łamaniem zakazu, jeśli służy czemuś ważniejszemu niż odpoczynek. Lub gdy odpoczynkiem jest. Np. praca fizyczna dla człowieka całe dnie siedzącego za biurkiem.
Ale cóż to wszystko ma do tematu przewodniego tegoż wątku? Sorry. Zagalopowałem się, choć konikiem nie jestem i nie będę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.