Nie wypowiem sie wprost, gdyz to niemozliwe.
Walka bywa nieraz zadaniem, a nawet w oczach Boga obowiazkiem ( milosc blizniego tyczy rowniez milosci do ojczyzny, na ktora skladaja sie ludzie zaatakowani przez wroga … albo zona zaatakowana przez bandyte --- ).
I to jest milosc wazniejsza od ckliwej milosci do kazdego, kto chce mojej albo mego bliskiego ( blizniego ) szkody.
Jestem zdania, ze ten obowiazek walki mozna realizowac bez organicznej nienawisci wzgledem przeciwnika, stosujac jednoczesnie wszelkie sposoby walki, nawet takie, ktore w okreslonej sytuacji prowadza do wyeliminowania ( zabicia, zranienia czy wziecia do niewoli ) wroga.
Taki jest biblijny wymiar walki, ktory mozna odczytac ze slow Starego i Nowego testamentu.
Ps: mnie to sie jakos udalo - walka, ale nie nienawisc. Moze byc niechec do wraoga, zlosc, agresja … zwykle czynniki ludzkie … ale nie nienawisc.
... a miłości bym nie miał, byłbym niczym...
- Praktyk
- Biegły forumowicz
- Posty: 1992
- Rejestracja: 28 lis 2017
- Has thanked: 420 times
- Been thanked: 439 times
Re: ... a miłości bym nie miał, byłbym niczym...
Dezerter pisze: ↑2018-09-24, 22:42 Szukałem w którym wątku dyskutowaliśmy , kto to jest bliźni, ale nie znalazłem - chyba to jednak na innym forum, ale którym za dużo ich było i za dużo ciekawych wątków. zakładam więc na naszym, bo co z nas za chrześcijanie jak nie wiemy dokładnie kto to bliźni
Czy można być żołnierzem i walczyć na froncie z miłością bliźniego na ustach i w sercu/duszy?
...chyba nie!
Koniku - można?
Zgodzę się z Konikiem. Chociaż nigdy nie miałem sposobności walczyć na śmierć i życie i mogę w tym zakresie tylko teoretyzować.
Wydaje mi się nie wykluczona taka sytuacja w której Bóg powołuje nas do obrony dobra. Trwamy w zaufaniu do niego, więc w sumie w miłości. A jednocześnie odpieramy ataki zła ciosami również śmiertelnymi.
Taka koncepcja istnieje chyba nawet w niebie. Mamy Michała Archanioła powołanego by walczyć z Szatanem. Robi więc to w imię Boga. Jest istotą, która już ostatecznie wybrała Boga, czyli miłość, prawdę i dobro. Więc czy walcząc z demonami nienawidzi ich ? Nie sądzę, w końcu jeśli jest w nim nienawiść to jest jeszcze daleko od Boga... Myślę, że po prostu wie, że takie jest jego zadanie w planie zbawienia.
Ostatnio zmieniony 2018-09-25, 09:15 przez Praktyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22637
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4222 times
Re: ... a miłości bym nie miał, byłbym niczym...
Zdecydowanie tak. Ale wszystkich, to znaczy nikogo nie odrzucać. Niezależnie od tego, jakich wyborów kto dokonuje. Totalnie, jak Jezus.
Gdy przychodzi bandyta zabić Twoje dziecko, to stajesz przed wyborem: Unieszkodliwić napastnika, czy poświęcić dziecko. W sytuacji, gdy życie za życie musisz zadecydować. Życie Twojego dziecka czy życie napastnika? Jeśli przyjmiesz, że abstrakcyjnie pojęte życie ma zawsze taką samą wartość, to niezależnie od wyboru bilans wyjdzie na zero. Jednak wtedy powinno przeważyć dobro ogólne i sprawiedliwość. Lepiej, aby zginął ten, kto gwałt zadaje. Lepiej aby zginął ten, kto juz zabijał i ma zamiar dalej zabijać. Wtedy bilans staje się dodatni. Bo wyeliminowania mordercy ratuje życie nie tylko życie tego, kto w danym momencie jest bezpośrednio zagrożony, ale też kolejnych potencjalnych ofiar.
I można i trzeba. Łukasz przekazał na słowa Jezusa. Czyz jest większy autorytet? Łk 3.14 Pytali go też i żołnierze: «A my, co mamy czynić?» On im odpowiadał: «Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie».
Walka na froncie jest obrona konieczną. Albo "znęcaniem się" w przypadku agresora.
Porównaj też doktrynę wojenną NATO i Sowietów (i innych krajów o ideologii komunistycznej). Porównaj kaliber broni strzeleckiej NATO i sowieckich, chińskiej czy koreańskiej.
Broń może służyć do zabijania lub obezwładniania, tj. eliminowania przeciwnika na jakiś czas. Nie na zawsze.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: ... a miłości bym nie miał, byłbym niczym...
Praktyku i Andeju … dokladnie to, co tu napisaliscie chodzi mi po grzywie.