sądzony pisze: ↑2023-05-13, 23:28
Z ciałem wciąż chodzimy po lekarzach.
Z duszą również ...
ale na ramieniu.
Ale porównanie dobre. Bo rzeczywiście to, co daje lekarz nie ma efektu trwałego, chyba, że jest to amputacja.
Ale też złe porównanie, bo do lekarza, który zapewnia nam tylko (krótkie) doznania, przecież powtórnie się nie pójdzie.
Od lekarza (dowolnej specjalności), psychologa?psychoterapeuty oczekujemy stałej poprawy, choć zdajemy sobie sprawę, że choroba może za jakiś czas wrócić. Ale jest to zdrowienie, a nie efektu porównywalnego ze zjedzeniem czekolady, przepłynięciem basenu, wypiciem flaszki. Cóż taki efekt da, jak pójdziemy z bólem zęba do dentysty, a on da tylko pigułkę przeciwbólową. Bez leczenia. Dlatego tak buntuję się przeciw takim efektom terapeutycznym, które są podobne do tych, które podałeś jako przykład.
Wracając do pojęć. Czym różni się psycholog od psychoterapeuty, skoro ich działanie jest identyczne? Robią dokładnie to samo i tak samo. Różnica tylko w wykształceniu, a nie w umiejętnościach. Pod względem wymagań, to psychoterapeuta, to taki niedorobiony psycholog. Np. historyk po kursie zawodowym. Albo mgr filolog, mgr marketingowiec czy mgr od reklamy są uprawnieni do uprawiania zawodu psychoterapeuty. Z tego wynika, że najlepiej unikać psychoterapeutów, bo to są jakby niedouczeni (nie wszyscy) psychologowie.
(Teraz sobie przypomniałem, że już kiedyś była o tym mowa.) Przez analogię: nie wyobrażam sobie pójścia na operację, jeśli miałby mnie operować mgr archeologii z ukończonym kursem ortopedycznym. Podsumowując: psycholog i psychiatra robią to samo, ale są różnie przygotowani do pełnienia tej funkcji.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.