MONOLOG

MONOLOG

Ja jestem drogą…
J 14, 6-14. ?.
…”Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię”.
Gdy drogi pomyli los zły
i oczy mgłą zasnuje,
miej w sobie tę ufność
– nie lękaj się.
A kiedy gniew świat ci przesłoni
i zazdrość jak chwast zakiełkuje,
miej w sobie tę ufność
– nie lękaj się.
Ty, tylko mnie poprowadź
Tobie powierzam mą drogę.
Ty, tylko mnie poprowadź

Panie mój…

Boże, Ty mą drogą… drogą usłaną cierniami, drogą na której spotykam osoby, które opatrują me rany, które są ze mną, i …potrzebują mnie. Boże, Twa droga jest bardzo kręta, ma zakręty, takie, że gdy staję na jednym to widzę drogę już przebytą… ale nigdy nie widzę tej przede mną… Nie wiem co mnie czeka na tej drodze, kogo poznam, co doświadczę… i czy zbłądzę, gdy napotkam przeszkody. Droga przebyta… to bagaż doświadczeń, swoista lekcja życia, to droga, lub może jej drobne etapy gdzie było mi dobrze, i gdy tak stoję, Panie na tym zakręcie, to mam ochotę zawrócić, pójść tam gdzie było mi dobrze, gdzie nie bolało… ale nie… nie mogę zrobić kroku do tyłu, nie chce się cofać… bo już zawsze będę się cofać. Idę więc na przód, idę Tobą, nie lękam się tego co mnie spotka, bo zawierzyłam, bo kocham.
Boże, ale nie tylko ciernie na mej drodze… Droga, to też uśmiech mych dzieci, ich miłość tak z trudem odnajdywana, to nasze małe radości, to wspólnie zjedzony obiad, gdzie była rozmowa o nas, o naszej Księdze Życia. Droga sukcesu w szkole, w pracy, podanie komuś ręki, dobry gest, życzliwość, to też podzielenie się tym co mamy.
Boże, jaka ta droga jest szeroka, szeroka …na rozciągniecie ramion Twego krzyża,… to tam zaczyna się ma droga. Droga nadziei, miłości, wybaczanie, czekania…
Prawda – prawda zawsze boli, tak bardzo się jej boimy. Czasami lepiej jej nie znać, kryjemy ją tak aby jej nie odnaleźć.
..ale prawda jest wielka, bo to …Ty, Panie. Wielkie rzeczy czynią mnie małą, milczącą, bezradną, zdziwioną… Pokochałam prawdy, które każą czekać, które każą wybaczać, które mówią o pokorze, o cierpliwości… Te wielkie prawdy wtopione są w Ciebie, stanowią jedną całość. Dziękuję Ci Boże, że dzięki Tobie poznaję prawdę o sobie, odkrywam ją w tym co robię, w tym co piszę i choć czasami boli… to dalej chcę ją poznawać. W prawdzie uczę się wytrwałości, a to ciężka próba, wymaga ode mnie wierności, oparcia się pokusie pójścia na skróty, …ach te skróty… „kto skraca ten do domu nie wraca”, nie pozwól mi Boże iść Twą drogą na skróty, wybierać tylko takie prawdy, które mi są przychylne i wygodne… proszę…
Życie… to miłość Twa to sprawiła, że żyję i jestem. Ty mnie karmisz, zaspokajasz mój głód, me pragnienie, nawet brak snu… Żyję w Tobie…
Moje życie…pustka, cierpienie, szarość, …ale jest w nim Bóg… Daje mi me życie na mą miarę, takie w sam raz, i takie które mogę udźwignąć, i choć czasami mnie ono przygniata, to zawsze pamiętam, że od dna można się odbić… „bo nie zawsze już będzie tak źle, w końcu pustkę da się zapełnić. Przywołać, odzyskać barwy i smak. Okrzepnąć. Życie jest niewyczerpane. Ale też nie da się ugasić. A tęsknota jest tym, czego nie da się ugasić. Tak jak wiary, nadziei i miłości nie da się nasycić. Obumierasz, gdy na nic nie czekasz. Żyjesz, dopóki dążysz”.
Cały świat jest pełen Twej miłości –
i dobroci pełny każdy dzień.
Każda chwila jest pełna radości,
Gdy szukamy Cię wśród życia mgieł.
Naucz nas żyć Twoim życiem Panie,
Naucz, że drogą jesteś właśnie Ty.
Naucz, że prawdy w Tobie trzeba szukać,
Bo drogą, prawdą, życiem jesteś Ty.
Amen

 

Jezus mówi: „Ja jestem twoją Prawdą! Jeśli stanę się dla ciebie i Życiem, i Drogą, i Prawdą, niech się nie trwoży twoje serce, nie bój się niczego, nikt ci nic zrobić nie może!”.

 

Czy wyruszysz ze Mną w drogę? Dziecko moje! Synu i córko moja! Pamiętaj, że zawsze przychodzę do ciebie, zawsze jestem obok ciebie. Pamiętaj o tej prawdzie, choć zabiegany i zagoniony jesteś. Chcę troszczyć się o ciebie, bo Jestem Dobrym Pasterzem. Przez Moją Ofiarę Krzyża, wzgardzenie zwyciężyłem, stałem się mocnym Fundamentem, którego nikt nie zniszczy i nie pokona. Pragnę byś wzmacniał Mnie swoją pracą, swoim życiem. Byś ofiarował Mi swoje troski i cierpienie, swój bezsens i zagubienie. Dziecko moje! Połóż w budowaniu Kościoła swoją małą cegiełkę, by On nieustannie wzrastał. By stawał się przez ciebie bardziej ludzki i święty. I choć będą ci rzucać kłody na twej drodze, nie martw się, nie zniszczą ciebie. Nie pokonają ciebie, jeśli trwasz w nauce Mojej jesli sam na to nie pozwolisz. Popatrz dziecko moje jaką wielką miłością darzy cię Mój Ojciec? Tylko ci, którzy nie poznali i nie doznali Miłości Mego Ojca mogą cię nie rozumieć. Oni nie wiedzą co to znaczy Miłość Boża! Ja cię rozumiem i kocham i nie zostawiam cię samego, bo: „Dobry Pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik ucieka, bo nie zależy mu na owcach. Ja Jestem Dobrym Pasterzem”. Kroczę razem z tobą, by zaprowadzić cię na polanę Miłości, Prawdy i Pokoju. Zaufaj Mi. Czy wyruszysz ze Mną w drogę?
Lola

„Jakich słów i deklaracji mam jeszcze użyć, byście wy wszyscy, za których odkupienie umarłem na Krzyżu – uwierzyli . Ilu słów, cudów,  gestówMiłości Mojej ku wam jeszcze potrzebujecie? Ranicie Serce Moje. Ranicie Miłość, która nieustannie płynie ku wam, pomimo waszej grzeszności. Kochaam Was. Czy to już wam nie wystarczy? Czy mało ludzi wybrałem, którzy stali się głosicielami SŁOWA Mojego? Czy mało ludzi obdarzonych łaską Świętości pojawiło się na ziemi? Czy naprawdę to zbyt mało, abyście w końcu uwierzyli? Gdzie i na ilu jeszcze drogach mam was szukać? Wędruję od serca do serca, a tak wiele z nich jest wciąż dla MNIE zamknięte. Za to otwarte są na złudną, fałszywą namiastkę – nawet nie miłości – a jedynie jej wyobrażenie. Ilu lat jeszcze potrzebujecie, by w końcu zrozumieć, że tylko Ja Jestem DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM? Czyż nie mówiłem, i wciąż nie powtarzam ustami tak wielu wybranych , że nikt nie dotrze do BOGA OJCA jak tylko przeze MNIE? Zrozumcie, że w MOICH i tylko MOICH ranach i KRWI jest wasze ZBAWIENIE! Proszę, usłuchajcie!. Jeśli rodzicie się dopiero co… (nawracacie)  – w drodze – to wołajcie Matkę Moją i waszą o pomoc, o ratunek. ONA również trwa przy każdym z was i czeka, aby przyprowadzić was do MNIE, a JA bym mógł was zaprowadzić do OJCA, który pełen MIŁOŚCI Miłosiernej wraz z Duchem Świętym czeka z utęsknieniem na każde swoje dziecko, bo już nie – stworzeniem – jesteście a dziećmi BOGA ŻYWEGO. On to MNIE posłał do was abym ocalił was i ukazał wam MIŁOŚĆ wraz z MIŁOSIERDZIEM z NIEJ płynącym od NAS. BO JA w OJCU JESTEM jak ON we MNIE, a WSZYSTKO to w DUCHU ŚWIĘTYM. Amen.”
Stokrotka Pana
z objawień prywatnych

Lednica 2018 – zobacz jak było!

#2czerwca już za nami 🙂 Zobaczcie co się działo podczas XXII Spotkania Młodych LEDNICA 2000!

Gepostet von Lednica2000 am Sonntag, 3. Juni 2018

 

Już od jakiegos czasu, chodzi mi po głowie pewna mysl. Każdy z nas ma czasami trudne decyzje do podjęcia, czy to chodzi o pracę, rodzinę czy po prostu życie osobiste. Czasami trudno jest nam przejsć przez jakąs sytuację bez czyjejs pomocy i włąsnie wtedy liczymy na pomoc Jezusa. Dobrze, ze tak sie dzieje, lecz musimy pamietać, że Jezus nie podejmie za nas decyzji, nie zrobi za nas tego pierwszego kroku. On może nam pomóc, podtrzymać nas, abysmy stawiając ten pierwszy krok, nie upadli. Jestesmy czasami pogubieni i dobrze jest w takich chwilach ufać Bogu, ale kiedy nie będziemy nic robić, tylko mysleć, że Bóg da nam jakies natchnienie, odczucie, pod wpływem którego przestaniemy się bać wykonać ten pierwszy, najważniejszy ruch, to będziemy stać w miejscu.

Ufajmy Bogu i pokładajmy w Nim nadzieję, ale starajmy się wykonać ten krok, prosząc Go, nie o to, żeby zrobił go za nas, ale żeby pomógł nam go wykonać, aby nas podtrzymał. Jezus uczy nas chodzić, ale jesli będziemy się bali tej nauki, nigdy nie postawimy żadnego kroku.

Duch Swięty podpowiada nam, co mamy robić w danym momencie naszego życia, ale to my sami często zagłuszamy Jego natchnienia i słowa, które chce nam przekazać.
Jezus będzie cię prowadził, tylko musisz tego chcieć i isć za Jego głosem tak, jak owca za głosem Dobrego Pasterza. On ci pokaże własciwą droge tylko Mu zaufaj i stawiaj kroki, nie stawaj w miejscu.
Marta Mazurkiewicz

„Znacie drogę, dokąd Ja idę”. Odezwał się do Niego Tomasz: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?” Odpowiedział mu Jezus: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,4–6).

Te słowa wypowiedział Jezus do Apostołów, gdy rozmawiał z Nimi o przyszłym świecie i opisywał rzeczywistość, w której każdy wierzący może uczestniczyć. Słowa Jezusa nadają naszemu życiu wyjątkowy sens, ale najpierw trzeba je zrozumieć.

Ale czy na pewno potrafię przyznać się do Jezusa? Czy nie kieruje mną fałszywy wstyd?

 

Jezus jest drogą!

 

Panie Boże, moje możliwości już się skończyły… Zrobiłam wszystko co mogłam a nawet chciałam zrobić więcej niż byłam w stanie, ale zapędziłam się w tym… Trzymałam w rękach kierownicę swojego życia zapominając, że nie mam prawa jazdy, chwilami jechałam jak pirat drogowy, aby tylko dojechać do celu… Oddaję Ci stery, Panie, a ja siadam na miejscu pasażera i wiem, że dowieziesz mnie szczęśliwie do celu, bo kto jeśli nie Ty? Moim zadaniem jest tylko Ci zaufać i być cierpliwą, bo droga, którą jedziemy to nie będzie autostrada, którą to ja chciałam dojechać do celu szybko i wygodnie. Nie. Być może ta droga będzie wyboista, pełna zakrętów, może czasem będzie ograniczenie prędkości, może czasami zatrzyma nas opuszczony szlaban… Ale to wszystko nieistotne, bo przecież to Ty trzymasz kierownicę i cały czas jedziemy do przodu a nie cofamy się. Czuję się przy Tobie bezpiecznie i wiem, że z Tobą dojadę do celu i będę szczęśliwa. Bardzo Cię kocham, Boże… JEDŹMY.
Pan mój i Bóg mój
Katarzyna

Droga prowadzi do celu i, jeśli nią kroczymy, możemy być pewni, że dotrzemy tam, gdzie chcemy dotrzeć. Droga pełna jest drogowskazów, które informują nas o celu podróży, ilości kilometrów, kierunku itp. Jezus mówi nam, że sens życia kryje się w Nim. Bóg bowiem nawet wobec bezsensu naszego życia jest sensem. Można nawet powiedzieć, że jest jedynym sensem życia. Jeśli zatem wskazuje nam drogę, to jest ona sensowna, a zatem prowadząca do szczęścia. Znany myśliciel francuski Blaise Pascal mówił o tzw. zakładzie: lepiej jeśli człowiek założy, że Bóg jest, i będzie postępował zgodnie z Jego wskazaniami, niż zakładając, że Boga nie ma, i pod koniec życia ulegając rozczarowaniu. Lekarstwem na brak sensu życia jest zatem cel, który wskazuje nam Jezus Chrystus. Mieć cel, to mieć sens.

 

Jezus jest prawdą!

 

Prawda to brak sprzeczności. Prawda otwiera nowe horyzonty, pokazuje nowe ścieżki, możliwości rozwiązania rozmaitych sytuacji. Jezus, mówiąc, że jest prawdą, chce podkreślić, że daje nowe impulsy do wychodzenia z sytuacji życiowych obronną ręką. Przecież powiedział: poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli (J 8,32). Jezus jako Prawda niesie wyzwolenie od tego, co zniewala, co nie pozwala trzeźwo spojrzeć na wydarzenia codziennego życia. Cóż to jest prawda? – pytał Piłat w czasie procesu Jezusa (por. J 18,38). Wielu wpółczesnych także pyta o prawdę. Dziś w wielu wypadkach lepiej nie powiedzieć prawdy, przemilczeć ją lub powiedzieć tylko część prawdy. Tymczasem właśnie w naszej epoce tak bardzo potrzebnym lekarstwem na znalezienie sensu życia jest prawda.

 

Jezus jest życiem!

 

Życie to radość, piękno. Życie to poczucie zmiany, ruchu, ciągły zachwyt otrzymanym darem. Życie to piękny bilet wygrany na loterii, który może przynieść wiele dobra. Jezus wskazuje, że prawdziwe życie jest tylko w Nim. Poza tym Życiem nie ma innego, bo wszystko, co człowiek zdobywa, to jedynie namiastki prawdziwego życia, tego, którym obdarza Jezus. Ten dar nie kończy się jedynie na skończoności ludzkiego życia, ale trwa nadal, choć rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki (Mszał rzymski, 1 prefacja o zmarłych). Można spotkać ludzi, którzy po radykalnym nawróceniu lub po ważnym wydarzeniu swojego życia mówią, że otrzymali nową szansę. Budzi się w nich nadzieja, której do tej pory w sobie nie mieli. Sensem życia człowieka jest nadzieja sprawiająca, że chce się żyć. 2. Jezus wchodzi w bezsens życia Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz!” Potem przystąpił, dotknął się mar – a ci, którzy je nieśli, stanęli – i rzekł: „Młodzieńcze, tobie mówię wstań!” Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce (Łk 7,12–15). Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”. Rzekł do niej Jezus: „Brat twój zmartwychwstanie”. Rzekła Marta do Niego: „Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym”. Rzekł do niej Jezus: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?” Odpowiedziała Mu: „Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat” (J 11,20–27). A oto przyszedł człowiek, imieniem Jair, który był przełożonym synagogi. Upadł Jezusowi do nóg i prosił Go, żeby zaszedł do jego domu. Miał bowiem córkę jedynaczkę, liczącą około dwunastu lat, która była bliska śmierci. Gdy Jezus tam szedł, tłumy napierały na Niego. Gdy On jeszcze mówił, przyszedł ktoś z domu przełożonego synagogi i oznajmił: „Twoja córka umarła, nie trudź już Nauczyciela!” Lecz Jezus, słysząc to, rzekł: „Nie bój się; wierz tylko, a będzie ocalona” (Łk 8,41–42.49–50). Te trzy biblijne wydarzenia zostały wybrane spośród wielu, w których Jezus ukazuje się jako sens wśród bezsensu. Wszystkie trzy sytuacje: śmierć młodzieńca z Nain, śmierć Łazarza i śmierć córki Jaira, pokazują rozsypanie się dotychczasowego sensu życia osób, których te sprawy dotyczyły. Osoby gromadzące się wokół zdają się to potwierdzać: kondukt żałobny z zawodzącymi kobietami (por. Łk 7,12–13), krewni i znajomi, chcący pocieszyć Marię i Martę (por. J 11,18) czy ludzie, wyśmiewający Jezusa, gdy Ten mówi, że dziewczynka tylko śpi (por. Łk 8,52–53). Każdy z nas przeżywa podobne sytuacje w codziennym życiu. Nagle okazuje się, że budowane przez nas życie, nasze plany i nadzieje, legły w gruzy. Wtedy w serce wciska się poczucie beznadziejności, smutku i bólu. Jezus jednak pokazuje, że to wszystko oddane Jemu nie okazuje się wysiłkiem i czasem zmarnowanym. On bowiem, jako Sens, potrafi to wszystko przemienić. Jak mówi pewne przysłowie: „Bóg pisze prosto po krzywych liniach ludzkiego życia”. Potrafi także pisać prosto po krzywych liniach mojego życia. 3. Jezus niesie nadzieję Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: „Wstańcie, nie lękajcie się!” (Mt 17,5–7). O zmierzchu uczniowie Jego zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru. Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: „To Ja jestem, nie bójcie się!” (J 6,16–20). Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. Ale nie tylko to, lecz chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość – wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś – nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany (Rz 5,1–5). Jezus nieustannie zachęca w Ewangelii do ufności w pomoc Boga, zwłaszcza w trudnych sytuacjach naszego życia. Wyraża to w podanych wyżej fragmentach biblijnych, jak również w licznych przypowieściach, w których ukazuje opiekę Boga nad człowiekiem (por. Mt 10,26; 10,31). Sens odnaleziony w Jezusie Chrystusie i wydarzenia codziennego życia, nawet bardzo trudne, ale przeżywane w duchu ewangelicznym, pozwalają wyrabiać wytrwałość, cnotę i żyć nadzieją, którą każdy z nas otrzymał na chrzcie świętym. Najpierw nadzieją zwycięstwa dobra nad złem w życiu doczesny, a następnie nadzieją życia wiecznego po zakończeniu ziemskiej pielgrzymki. Paul Sartre, ateista, powiedział kiedyś, że chrześcijaninowi łatwiej jest znosić trudności codziennego życia, bo zawsze ma punkt odniesienia w postaci Boga, do którego może zwrócić się o pomoc. Jako ludzie wierzący mamy pewność, że Jezus Chrystus chce stać się sensem naszego życia. To wielki dar i zadanie.

Szczególnym świadkiem tego, że Jezus Chrystus jest Tym, który niesie nadzieję, jest bł. Pier Giorgio Frassati (1901–1925). Ten młody włoski student, który zmarł w wieku 24 lat, powiedział kiedyś: Wiara dana mi przez chrzest przemawia do mnie mocnym głosem: sam jeden nie dokonasz niczego, ale jeśli Bóg będzie ośrodkiem każdego twego działania, dojdziesz do mety. Do swojej siostry Luciany pisał: …pytasz mnie, czy jestem wesoły; a jakże mógłbym nie być? Póki mi wiara daje siłę, zawsze wesoły! Katolik przecież nie może nie być wesoły. Smutek zasługuje na wygnanie z serc katolickich. Smutek to co innego niż ból, smutek jest najgorszą ze wszystkich chorób. Choroba ta niemal zawsze wyłania się z ateizmu. Niebo zaś, do którego zostaliśmy stworzeni, odsłania przed nami drogę może najeżoną wieloma cierpieniami, ale bynajmniej nie drogę smutną. Jest ona radością także poprzez cierpienia. Zakończenie Sens życia, który niesie orędzie Jezusa zawarte w Biblii to: prawda o celu ludzkiego życia, którym jest niebo; szczęście, które wypływa z postępowania zgodnego ze wskazaniami Jezusa; wyzwolenie, które niesie prawda; nadzieja, która wypływa z wiary w życie wieczne. Czy widzę ten dar Jezusa w moim życiu? Doświadczenie sensu życia jest możliwe nawet w trudnych sytuacjach, jeśli tylko pozwolę działać Jezusowi. Jeśli pozwolę Mu działać, to nawet w największym bezsensie mojego życia On da mi doświadczyć prawdziwego i jedynego sensu. Czy pozwalam Jezusowi działać w bezsensownych sytuacjach?
o. Robert Wawrzeniecki OMI