Katarzyna Anna Urban
Mam 20 lat i może jeszcze zaliczam się do ludzi młodych, a przynajmniej te tematy rozważań dotyczyły mnie. Czasy nastoletnie nie kojarzą mi się z niczym innym jak z oziębłością wśród rówieśników. Nastała era telefonów, od których już nikt nie odrywa wzroku. Nikt nie skupia się na uczuciach innych osób, zupełnie jakby tych uczuć nie było, a był komputer…
Czasem zastanawiam się, dlaczego akurat ja? Dlaczego Bóg spośród tych wszystkich ludzi młodych skupia się na zadawaniu cierpienia akurat mi? Moim znajomym religia kojarzy się z luźną lekcją i ocenami podwyższającymi średnią. Im nie jest potrzebny Bóg, oni potrzebują kasy na nowego ajfona i fajki. Są „realistami”. Kiedy tylko próbowałam się do nich upodobnić, Bóg zsyłał na mnie karę, jakby tylko dlatego, że w niego wierzę.
Moja droga krzyżowa nie ma końca. Gdy jeden ciężki krzyż donoszę, pojawia się kolejny. Ciągle byłam odtrącona, zdarzało się, że i nauczyciele za wszelką cenę pokazywali mi jak bardzo nic nie znaczę. Pomimo, że nie raz udało mi się udowodnić swoją wartość, nikt tego nie widział. Zaczęłam żyć z przeświadczeniem, że i tak nic nie potrafię, że niczego nie osiągnę. Że jestem nikim.
Kiedyś nie byłam tak silnie związana z Bogiem, po prostu wiedziałam, że jest i tyle. Nie mogłam znieść tego, że tylko mnie spotykają same nieszczęścia. Wydawało mi się, że nad wszystkim panuję ja, jednak ktoś cały czas kierował moim życiem…
Kiedy zdecydowałam się w końcu pójść do spowiedzi, było to akurat przed rozpoczęciem Nowenny Pompejańskiej. Wtedy nawet nie myślałam, by w niej uczestniczyć, byłam przekonana, że nie dam rady, a tu proszę… ostatni dzień. W tym jakże dziwnym i nieznanym mi wcześniej czasie uczyłam się rozumieć Boga. On mnie nie karał, on przestrzegał. Jak ojciec, który się martwi i poucza. Boże, przykro mi, że musiałeś wtedy interweniować, ale dziękuję Ci za to. Dziękuję za smutek, za traumę, za nieprzespane noce, za odkrycie prawdziwego oblicza ludzi obok mnie, za myśli samobójczę. Tego właśnie potrzebowałam i na to zasłużyłam… Musiałam zejść na samo dno, bym w końcu przejrzała. Tak naprawdę widzisz we mnie nadzieję i narzędzie do nawracania ludzi. Ale ja jestem tylko jednym z tych ludzi, którzy Cię ukrzyżowali. Splamiona grzechem i niegodna nawet Twego zerknięcia, ale powiedz tylko słowo, a stanę się komputerem w Twoich rękach i wykonam każdy Twój rozkaz. Chcę dążyć do ideału, ale wciąż pokazujesz mi, że mam być taka jaka jestem. Doceniasz mnie pobrudzoną błotem tego świata.
Brakuje mi tego. Brakuje mi czułości. Próbuję rozmawiać z ludźmi. Chcę z nimi rozmawiać. Staram się w tym wszystkim odnaleźć Ciebie.