Beata Kremer

Beata Kremer

Było o samotności, to czymś się podzielę. Długo, wiele lat zajęło mi zrozumienie, co się dzieje. Od szkoły średniej nic, studia też nic, niby tyle ludzi, tyle fajnych osób i nic. Myślałam, że ze mną coś nie tak, w końcu był moment, że pomyślałam, że nie zasługuję na miłość, że jestem nikim, nikogo nie obchodzę itd…jaka pożywka dla szatana. Każda relacja kończyła się, zanim się właściwie zaczęła…Był smutek i brak poczucia własnej wartości, aż przyszedł moment, w którym zupełnie zmieniłam sposób myślenia. Miałam trudny czas w relacji z Kościołem, kilka ran, które wywołały kryzys wiary, nie w Boga, ale w sens przynależności do Kościoła. I wtedy poznałam człowieka, który zrobił ogromne wrażenie na mnie, pomyślałam ”no w końcu”. Artysta, inteligentny, dojrzały…nie ważne, że w separacji z żoną, że dzieci jeszcze małe, ważne, że zrobił efekt wow. Po krótkim czasie wpadł do mnie na kawę, koczował w lesie i postanowił mnie odwiedzić i zabrać na spacer do lasu, ja oczywiście cała w skowronkach, ale już jakiś niepokój w sercu był. Przyszedł i nagle, choć poranek był słoneczny, zaczęło lać…ze spaceru nici, więc siedzieliśmy przy kawie i on nagle zaczął się ”spowiadać”…alkohol, narkotyki, totalne pogubienie w życiu i w błędnych ideologiach, człowiek moralnie na dnie. Przesiedział u mnie prawie cały dzień opowiadając o sobie, gdy poszedł poczułam nicość, a później odchorowywałam spotkanie z tym człowiekiem…napisał po miesiącu, żebym spaliła te wszystkie swoje dewocjonalia, bo ich nie potrzebuję, bo to ja jestem Bogiem…odpisałam mu błogosławieństwem, żeby go Bóg prowadził i strzegł i znajomość się zakończyła. Stało się dla mnie jasne, że spotkałam go, bo był kryzys, byłam pogubiona i szatan chciał mnie jeszcze bardziej zgubić, ale Duch Święty go złamał, to, że nagle zaczęło padać i że on wyjawił wszystko o sobie, to dlatego, że Bóg mnie chronił. Od tamtej pory wszystko się zmieniło, zrozumiałam, że źle lokowałam uczucia, że to, że z kimś nie wychodziło, to nie dlatego, że ja nie jestem warta miłości, tylko dany człowiek nie jest dla mnie odpowiedni. Jest jeszcze kwestia tego, że swoją samotność ofiarowałam Bogu w pewnej intencji, prosząc, by wziął tyle, ile chce i z zaufaniem, że przyjdzie czas na miłość. Później znów ktoś się pojawił i tym razem byłam wręcz pewna, że to właściwy facet, nic z tego nie wyszło, ale co mnie najbardziej wtedy uderzyło, to to, co Bóg mi powiedział. Po spotkaniu z nim, podczas którego dużo rozmawialiśmy o zainteresowaniach, wierze, wspólnych pasjach, wróciłam do domu i otworzyłam Pismo Święte z zapytaniem, czy to w końcu ten właściwy człowiek, bardzo mnie zasmuciły słowa, na które trafiłam:”zasadziłem Cię, jako czystą winnicę, a Ty poszłaś za baalami”…Długo się buntowałam, ale w końcu dotarło, że z miłości odeszła bym od Boga, bo ten facet, choć przyznał, że jest katolikiem, tkwi bardzo mocno w horoskopach itp i wierzy w jakąś obcą mitologię. Kolejny raz dowód na to, że źle wybrałam, ale Bóg mnie zawrócił. Jest też obietnica, którą otrzymałam, trochę gniewnie mi przekazana, ale jednak. Któregoś razu, gdy znów męczyłam Boga pytaniami o swoją przyszłość, wskazał mi takie słowa, nie pamiętam dokładnie z jakiej księgi, brzmiały mniej więcej tak :”jak długo słuchać mnie nie będziesz córko buntownicza…przyjdzie czas, gdy niewiasta zajmie się mężem”. Od tamtej pory jestem spokojna, a te słowa, choć były karcące, wciąż wywołują u mnie uśmiech. Życzę wszystkim osobom, które czują się samotne, głębokiej wiary w Boży plan i poddania się Jego woli, wtedy wszystko będzie inaczej. Dodam jeszcze, choć post już strasznie długi, że Jezus osładza mi ten czas oczekiwania i kiedyś przyszedł do mnie we śnie, szedł zakurzoną drogą i patrzył mi w oczy z tak przejmującą miłością, że jest wprost nie do opisania, jakby miał w oczach cały Wszechświat, pozbawiony wszystkiego, co złe i smutne, tylko miłość i to nie ludzka, taka może być tylko Boska. Wiary kochani.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *